Treść opublikowana przez ogqozo
-
Xbox Game Pass - gry w abonamencie
Wheel World to nowa gra twórców (twórcy?) Nidhogga, wygląda jakoś nijako wizualnie, ale według relacji, gra się świetnie, potencjał jest, dobry get. Abiotic Factor ma trochę zatwardziałych fanów, survival (liniowy do przechodzenia, nie online, ale z możliwością co-opa), wygląda na oko jak pecetowy FPS z lat 90., ale jak będzie czas to się sprawdzi. Friendly Neighborhood też kultowa gierka w pewnych kręgach, ot indie horror, trochę mało tam jest, ale można cyknąć. Przyzwoity rzut solidniaczków na 8/10 w swoim gatunku się zapowiada.
-
Death Stranding 2 On The Beach
No ale po to to opisałem dokładnie w tym "długim" opisie - przecież nie chodzi mi o powtarzanie zadania które się tak samo nazywa, tylko że ogólnie nie robisz nic nowego w kolejnych. Ja nawet nie umiałbym powiedzieć, czy zadanie już zrobiłem, czy nie, bo tego jest tyle, że tak czy siak przechodzisz podobne drogi kolejny raz. Gdyby ekwipunek nie był fizycznie limitowany, tylko "zbierasz do magicznego wora" jak w innych grach, to oczywiście można by po prostu zbierać wszystkie zguby do danej lokacji cały czas, i je dawać potem wielkimi porcjami, no ale nie można, więc "robienie większości zadań i przynieść dużo znajdziek" jak dla mnie nadal zaczyna się robić mocno pracoholiczne.
-
Reprezentacja Polski
Borek napisał, że 100% Urban z Magierą. I cicho? Sam nie wiem, co czuć w związku z tym. Powiem tyle, gdyby mi ktoś powiedział, że Urban i Magiera i jeden z nich będzie asystentem, to nie umiałbym trafić, który z dwóch.
-
Death Stranding 2 On The Beach
Jak napisałem wszystko, co myślę o tym DS2, to mi wyszło, że chyba moderacja mi zlimitowała posty lol, bo się nie wysyła. No, dorośli mężczyźni. Bardzo dorośli. W skrócie, dla mnie Death Stranding jest głównie po prostu... za duże. To już czwarta gra Kojimy z rzędu, która daje mi to samo uczucie. Do podstawowej gry nasrać masę powtarzalności. Jak dla mnie, gdyby to obciąć o powiedzmy jedną trzecią, albo połowę, to gra mogłaby dawać wielką satysfakcję. Jeśli ktoś ma ambicję 5 gwiazdek - musi robić prawdziwe "góvnoquesty", bo w grze skupionej na docieraniu w dane miejsce, musi jeszcze raz i jeszcze raz iść w to samo miejsce. Zbiera te zamówienia masowo, żeby w dziesiątkach miejsc nabijać te gwiazdki, i uderza o limity ładunku plecaka, carriera, ciężarówki, i musi tak jeździć tam i siam. Wiele to nie zmienia, że jest limit, trzeba tylko poświęcić znowu czas. Ponadto, wpływ tych zamówień na opowieść jest naprawdę żadny, bo nie ma prawie NIC z nimi związanego, jest tylko nazwa przedmiotu (wow, niosę tabletki na ból głowy, kolejny raz), a postać po otrzymaniu klepie tylko swoją standardową formułkę "wow, Sam, TO jest w świetnym stanie, dzięki!". I ja mam tak zazwyczaj, że zrobię to raz, drugi i jest fajnie - początkowo. Ale kolejny raz, i kolejny, a dalej daleko do 5 gwiazdek... I wtedy zaczynam wchodzić w tryb zastanawia się, ile mi się chce. Zmarnowany potencjał, swoją drogą, bo ten świat i system miałyby miejsce na znacznie ciekawsze questy. Choćby to nadal było "weź przedmiot X", ale ten przedmiot by leżał w jakichś specyficznych punktach wymagających jakiegoś zwrotu akcj w gameplayu (jak to te sławenty "góvnoquesty" w dobrych jRPG-ach robią), a nie w 99% po prostu sobie leży gdzieś ogólnie w danej okolicy, nie wymagając niczego innego, niż wszystkie inne zamówienia. Na większą skalę - mamy wyjątkowe lokacje, za górami, za rzekami, wymagające ciekawego innego podejścia. Ale to tylko dotyczy szerzej rozumianych lokacji, a indywidualne zamówienia zazwyczaj już nic nie wnoszą. Coś gdzieś leży pośrodku i tyle. Jasne, nikt mi nie każe robić tych gwiazdek. Można iść do przodu główne misje, wtedy gra leci gładziutko. To może być taki mój problem, że jak coś jest w grze, lista do wypełnienia, to jednak chcę ją wypełnić. I w moich ulubionych grach jest idealnie tak, że ją wypełnię, robiąc dość świeże rzeczy. U Kojimy tak nie jest - maksowanie jest dla tych, którzy naprawdę lubią chodzić tymi samymi ścieżkami wiele razy. Zwłaszcza budowanie dróg to typowy grind. Jasne, nie trzeba tego robić, ale sposób ich robienia... co w tym jest fajnego? Tak samo jak w jedynce, nosisz te ceramicsy i nosisz te ceramicsy, i tak nosisz te ceramicsy . Gdyby tego budowania dróg była połowa mniej, to dalej ogólny przekaz by był osiągnięty, moim zdaniem.
-
The Alters
Ultima wysłała mi fizyka. Widzę, że po miesiącu nadal jest dostępne, czyli jednak żaden rarytas rynkowy z tego nie wyszedł. No ale, za miesiąc po wakacjach i Bananzie itd. się przejdzie i może sprzeda.
-
Donkey Kong Bananza
W środę, pewnie jak zwykle o europejskim popołudniu. Spoiler, powiedzą że gra dobra.
-
Primera Division
Yamal skończył 18 lat i w sumie dostarczył na odpowiednim poziomie lol. Problemem ma być zwłaszcza zamówienie autobusu pełnego karłów, ponieważ w Hiszpanii ma być z tego co czytam nielegalne robienie takich rzeczy. Jedna modelka stwierdziła, że była rekrutowana na tę imprezę - organizatorzy mieli zastrzegać, by były to "tylko blondynki, w wieku 18-25, z dokładnie określonym rozmiarem biustu". Każda zaproszona modelka miałaby dostać 10-20 tysięcy euro za udział. Niemniej pojawiły się ploteczkowe donosy, że nie udało się sprawić, by wszystkie były pełnoletnie... Yamal wystroił się czy to na bossa, czy ironicznie na emeryta. Chłopaki z Barcy wrzucają też zdjęcia z ostrymi filtrami jak ze starego filmu, ogólnie wygląda to efektownie. Zdjęcia ustawione, nie wolno było wnosić telefonów, więc nie wiadomo, co poza tym się tam działo. Niemniej, goście dostali też info o zakazie używek, i nie ma żadnych wieści, by Yamal czy inni zawodnicy spóźnili się następnego dnia na trening o 9 rano.
-
TRANSFERY
Real potwierdza, że trafia do nich Alvaro Carreras. Mimo, że na KMŚ odżył Fran Garcia, to i tak transfer poszedł. Carreras na tej samej imprezie nie zachwycił, ale chyba już byli dogadani. Spora opłata za zawodnika, który na razie nie jest jakimś topowym lewym obrońcą świata. Ale jest młody, a nikt nie mówi, że Fran Garcia utrzyma świetną formę. Równie dobrze może za 10 lat powiemy, że całe życie Carreras był lewym obrońcą Realu. Ponadto Carreras dobrze ma się czuć w systemie gry trójką stoperów, z którym Real pewnie będzie eksperymentował pod wodzą Alonso. Real niby ściągnął więc pożądanych zawodników, ale nadal są pytania, czy nie zechcą jednak więcej obrońców czy pomocników na środek. Wobec renesansu Garcii, pewnie chcieliby oddać Mendy'ego, ale ten ma długi kontrakt i wieczne kontuzje, marne szanse. Alaba też nie wiadomo, czy zechce rozwiązać kontrakt. Większe szanse ma Rodrygo - niezwykle utalentowany piłkarz, który prawie w ogóle nie grał na KMŚ i chyba chcą go opchnąć, ale za wysoką kwotę. Ogólnie jest temat Brazylijczyków. Vinicius nadal nie uzgodnił nowego kontraktu, bo jest w mieszanej formie i Real nie chce mu dawać bajońskich rekordowych sum. Młody Endrick zaś nie wiadomo ile pogra, patrząc na eksplozję Gonzalo Garcii.
-
Baby Steps
Po DS2, pora zająć się kolejnym megahiciorem na PS5, który skłoni miliardy do zakupu konsoli i... chodzenia. Wiadomo, że Baby Steps to dość zabawna gra będąca jak prztyczek w nos ludziom biorącym gierki dla dzieci poważnie, ale to nie znaczy, że nie stawia faktycznie ciekawego wyzwania graczowi. Jednocześnie, będzie "nieco" przystępniejsza, niż poprzednie gry Bennetta Foddy'ego. Baby Steps jest trochę jak QWOP wrzucony przez trzy osoby w trójwymiar. Spusty podnoszą nogi, a gałeczki nimi sterują. No i starasz się chodzić. Jako że trio nie lubi niewidzialnych ścian, to gra przy przejściu w 3D stała się open worldem, pełnym jakichś małych odkryć i zadań i postaci, które chuj wie co robią na tej górze, którą przemierzamy. Nie ma tyrolek i online. Przez całą grę trzeba przejść tę jebaną górę. Osiągnąć to swoimi siłami. Czasem może się potkniesz i spadasz tam, gdzie byłeś pół godziny temu. SOULSY CHODZENIA. Niemniej, gra wybacza więcej, niż w QWOP czy Getting Over It. Utrzymanie równowagi jest w miarę wykonalne, a poza tym spadając na ryj, można odkryć nowe miejsca i ciekawostki w świecie gry. Ponadto, jest to zabawne. Nate zapowiada się na jedną z najlepszych postaci w historii gier, i na pewno najbardziej kultowy Nate na Plejstejszyn. Jego upadki są całkiem śmieszne. Fizyka gry nie jest do końca realistyczna i można odratować sytuacje, które w realu już by oznaczały upadek. Małe questy oznaczają, że mamy wiele krótkich wyzwań, których wykonanie da nam trochę satysfakcji na głównej drodze. "Dual Shockers" określiło grę jako niegrywalne, kompletnie pozbawione uroku gówno. Demko jest, na PC. Data premiery 8 września. Podjara?
-
Donkey Kong Bananza
Byłbym zdziwiony, jakby nie było, Nintendo uwielbia powtarzać swoje kultowe melodie, a temu kawalkowi od DKC nie mogą się oprzeć jak jesteś pod wodą. Tropical Freeze mógłby mieć podtytuł "ale wiecie, że Aquatic Ambience jest zajebiste? Chcecie jeszcze i jeszcze?".
-
Donkey Kong Bananza
Ale wiesz że Meta to nie jest średnia z CD-Action i forum Ekstrima tylko z całego świata zwykłych ludzi lol.
-
Death Stranding 2 On The Beach
Testerzy mówili, że gra jest zbyt dobra, więc Kojima nonkoformistycznie dodał te wszystkie nieskończone animacje i teksty jak ładujesz kryształy, odpinasz floating carrier, słuchasz całej tej otoczki przyjmowania i odbierania zamówień, słuchasz że dodali ci więcej materiałów i możesz z nich skorzystać jeśli masz ochotę, Sam...
-
TRANSFERY
Powtórzę, że Madueke dostaje podobno niecałe 3 mln funtów rocznie w Chelsea. Myślę, że to może mieć kluczowe znaczenie. Niektórzy może myśląc o zawodniku, który regularnie gra w topowym klubie Anglii, zakładają, że dostaje 10 mln rocznie albo więcej (tak jak Havertz dostaje komiczne 15 mln), ale tak nie jest. Pewnie był to ruch znacznie mniejszego ryzyka, niż taki Rodrygo, który pewnie chciałby co najmniej 15. Dla Chelsea to raczej pasuje do modelu ściągania masy talentów i kto się wypromuje, to nawet coś zarobią. "Arteta out" bo ściągnął młodego londyńskiego zawodnika z talentem za nieogromną kasę, to trochę beka. Przy podobnym budżecie (choć trudno porównywać budżet Chelsea do czegokolwiek...), Arstetal przez ostatnie 3 sezony zdobył 70 punktów więcej, niż Chelsea.
-
NBA
Ciekawy przypadek Valanciunasa. Denver cieszyło się, że ściągnęło zastępstwo dla Jokicia, korzystając z tego, że Sacramento wolało mieć kontrakt, który szybciej mija, i wzięło z tej racji Szaricia. Jednak Valanciunas chce grać w Europie. Dogadał się z Panathinaikosem. Kurde, rzadko się zdarza, by ktoś chciał rezygnować z 20 mln dolarów w NBA. Ale podobno Panathinaikos złożył mu kolosalną jak na Europę ofertę - 4 mln euro rocznie na rękę, przez trzy lata. Co by oznaczało, że nie zarobiłby mniej, niż w NBA. No i pewnie bycie wielką gwiazdą, a nie ławkowiczem. Może to nie takie dziwne - Valanciunas po prostu osiągnął ten etap, że z cenionego grajka stał się zawodnikiem na skraju obecności w NBA. Jego pobyt w Waszyngtonie był tragiczny, ale to już tradycja w Wizards, za to w Kings grał tylko kilkanaście minut na mecz, ale nie wyglądał jak zawodnik, który nie byłby przydatny komuś w NBA... Mimo wszystko, wygląda na to, że chęci Litwina nie mają tu znaczenia i Denver po prostu nie zgodzi się na wykup kontraktu. Rzadko jednak trzeba kogoś trzymać siłą w NBA...
-
Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej 2026 - Kanada, Meksyk, USA
Chelsea to jeden klub, który musi lubić takie rozgrywki, oni są już kurde ekspertami od "nie jesteśmy nawet blisko bycia najlepszym klubem w samej Anglii, ale i tak wygramy".
-
Premier League
Mimo TEGO finału, jakoś nadal z tej imprezy mam ten sam wniosek, że Palmer to gracz bardzo w kratkę. Ogólnie to niby super sprawa taki triumf nad PSG, ale nie wierzę, że Palmer i Sanchez zaczną teraz obaj grać mecz życia co tydzień. Za to Joao Pedro intrygujący. Nie zwracałem na niego jakoś uwagi, a oba mecze otwierającego jego karierę w Chelsea były kapitalne. Koleś strzela gole z zimną krwią w polu karnym, świetnie manipuluje obrońcami taktycznie mimo że ledwo dołączył do klubu, wkurzył Luisa Enrique i ogólnie wydaje się mieć wyjątkowo sporo radochy z tego, że trafił do Chelsea.
-
Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej 2026 - Kanada, Meksyk, USA
Czaicie zagrać jeden z najlepszych indywidualnych występów w finale czegokolwiek w historii, i jak stajesz celebrować to Trump staje przed tobą lol. Zapewne w przerwie od rozważania z doradcami, jak by tu przypodobać się wyborcom piszącym właśnie w necie, że większość ekipy Chelsea to podludzie. Ale nie no, większość graczy Chelsea wydaje się zadowolona, głównie Palmer na każdym materiale gdzie musi obok niego stać, to widać sporą degustację, ciekawe czy go zgarnie 15 żołnierzy i do obozu. Ogólnie impreza bez większych wydarzeń, jak na razie "imigracja" chyba nikogo nie zgarnęła do vana za samo przyjechanie na stadion. No ale za rok będą mieli już ten budżet na poziomie całego PKB Łotwy, to może się bardziej postarają. Zainteresowanie nie było ogromne, nie było też małe. Stadiony nie stały puste, z paroma wyjątkami, o co zadbano też pewnie rozdając bilety w ostatnich dniach przed meczami. Zainteresowanie takim Realem Madryt było wielkie, innymi klubami - różnie. Wiadomo, że fanów klubowych trudniej w dużej liczbie ściągnąć daleko od domu, niż fanów narodowych, ale ogólnie chyba FIFA wybroni ten pomysł, patrząc na całościowy zarobek. Teraz kluby będą na pewno jęczeć, że nie mieli wakacji letnich, ale radzą sobie z tym z MŚ i Euro, więc po prostu zrobią to samo jeszcze raz. Podejrzewam, że KMŚ będzie organizowane w następnych latach, ale zobaczymy.
-
Donkey Kong Bananza
Wedle wszelkich donosów od lat, prace nad 3D Mario zawsze trwały, choć pewnie z racji na developerkę Bananzy były gdzieś na mniej intensywnym etapie, nie ma co. Ta gra na pewno się sprzeda lol. Może ostatecznie zamiast 30 mln sztuk zejdzie 20 mln, studio nie zdechnie, podejrzewam. Będę zdziwiony, jeśli w tym roku mniej niż połowa klientów Switcha 2 kupi tę grę.
-
Donkey Kong Bananza
Trudno mówić o serii Donkey Kong IMO, Donkey był przez lata rzucany w różne kierunki. Była seria DKC i w sumie ją kontyuowano w dwóch nowszych grach Retro w miarę wiernie, więc to seria na 5 gier. Poza tym był DK64, który był w praniu jak kontynuacja Banjo-Kazooie, i trochę innych pojedynczych gier. Tutaj będzie zupełnie inaczej. Gra ogólnie rozwija Mario Odyssey, nie ma co. I chyba to, co mnie najbardziej zastanawia, to ile będzie "lepszego platformera" w całej grze. W sensie, jestem dość pewien, że nie będzie jak w DKC, co mnie raczej cieszy, ale fajnie jakby było trochę bardziej skomplikowanych akcji do odwalania, i to szybciej niż w kominach po skończeniu głównej gry. Na razie jednak nie zanosi się, sporo gadają o "grze dla każdego". Pewnie będzie jakaś niszowa grupka fanów DKC, którzy będą jęczeć, że to nie ten Donkey Kong.
-
Clair Obscur: Expedition 33
Nie przejmowałbym się specjalnie tymi atrybutami. Pod koniec gry jak dasz jakiejś statystyce 100 a 0, to poczujesz różnicę, jasne, ale ogólnie nie mają one decydującego wpływu. Ten mają głównie używane i akumulowane skille i ogólna taktyka zespołu ("jaki macie pomysł na grę"), to jak grasz (czy unikasz ataków), a za nimi także liniowe statsy jak level postaci i broni, a także statsy z założonych pictosów (o których warto pamiętać, bo mogą być naprawdę spore i nie będziesz miał tyle z levelowania). Atrybuty z levelowania to tutaj raczej aspekt min-maxowania, niż ustawiający ci grę, nie myślałbym nad nimi długo.
-
Death Stranding 2 On The Beach
Sporo, ale daleko do 40% całej gry. God of War i Last of Us starają się mieszać scenki, momenty że idziesz powoli i słuchasz gadania, i dość rozbudowany gameplay że możesz pochodzić trochę po lokacjach, porozwijać różne rzeczy opcjonalnie itd. W pierwszym God of War, większość osób jednak się nieco "delektuje" grą i spędza z nią ponad 30 godzin, na tym tle 5 godzin scenek to nie taka masa. W Last of Us 2, filmiki na YouTube "wszystkie scenki" mają długość od niecałych 5 godzin do... 11 godzin. Skąd taki rozstrzał? Bo pierwsze to tylko scenki, to drugie wideo zaś zawiera wszelkie sceny że coś tam sterujesz, a postać mówi "fabułę" itp. Ale samych scenek jest 4:45 w grze typowo na 25-30 godzin. DS2 nie jest wcale daleko, chociaż trudno mi ocenić, ile ta gra "typowo" oferuje, bo główne misje są tak proste, a opcjonalnego grania na 5 gwiazdek jest taka masa, że sam (Sam hehe) jestem ciekaw, ile osób będzie grać 30 godzin, a ile ponad 100 godzin. Ale samych scenek jest sporo, więcej niż w God of War. MGS4 to było co innego przecież, wszyscy z tego ryli. MGS4 naprawdę nie miał tak wiele poza scenkami. Nie tylko sterowania było mało, ale i podczas sterowania mało było sekcji, że była okazja porobić coś bardziej zaawansowanego niż ciągnięcie ścieżką.
-
Death Stranding 2 On The Beach
MGS4 był 17 lat temu. I był może ostatnią grą, która była oparta na scenki, i odniosła mainstreamowy sukces. Tak jak pisałem, zachodnie studia już na PS3 często uznały, że nawet "scenki" w grach bardzo "filmowych" jednak będą tak naprawdę lekko aktywnym gameplayem, i odniosły na tym jednak sukces. Myślę, że powrotu scenek co chwila do mainstreamu już nie będzie. Możliwe w sumie, że Sam milczy, bo Reedus jest tak zajęty/tak drogi. Ale jakoś mnie to nie zdziwiło - milczący bohater grywalny to klasyk gier, ułatwiający identyfikację gracza, według wielu osób. To też nie bez powodu jest już od dawna pewien standard AAA, że bohater w grze mało mówi, a od mówienia nam co robić są spotykane postaci i podczas eksploracji jakiś kompan, który chodzi obok albo gada przez jakiś odbiornik (albo jest lalką, I guess).
-
GTA VI
Nie no, przyznam, jak idealnie ujęli Wrocław w 2 sekundy to prychłem na głos.
-
Donkey Kong Bananza
Żadne ryzyko. Takie gry kupuję zazwyczaj na premierę jak mogę, bo w razie czego bardzo mało tracą na wartości na Allegro. Nawet się cieszę, jak mi się nie spodobają, szybciej można sprzedać hehe. Na Zachodzie zwłaszcza starzy ludzie kupują dzieciom gry Nintendo masowo z odbiorem osobistym byle 3 euro zaoszczędzić wobec nówki, ale i w Polsce ujdzie z Vinted itp. puścić prawie bez straty. Tutaj zaś mamy jeden z najpewniejszych hiciorów, jaki może być - mówimy o studiu, którego gry zbierające średnią ocen 9,2 czy 9,3 były rzadkimi "porażkami", bo większość ma średnią 9,7 lol. Grając w demko wiem też, że gra się w to jak złoto, co w sumie zawsze było gwarantowane w 3D Mario. Przyznam, że dla mnie akurat Odyssey nie było grą do osobistego panteonu, jak np. obie części Galaxy. Nie do końca była to moja ulubiona konstrukcja świata, gameplay (z wyzwaniami platformówkowymi oddzielonymi na koniec gry w kominach i rzadkimi podczas pierwszych 50 godzin lajtowego skakanka), grafika (no lubię MROK hehe, Galaxy było przepiękne, ten styl że podnosimy "fotorealizm" w kierunku że wszystko wygląda jak zabawka nie jest moim ulubionym). Ale nie dało się zaprzeczyć, jaka tam jest rekordowa jakość, najlepsze sterowanie postacią w historii gier akcji itd. Nikt nie osiągnie takiej jakości jak to studio w czymkolwiek sobie postanowi, że teraz robi.
-
TRANSFERY
Trossard może odejść, spodobała mu się oferta Fenerbahce. Bez wątpienia klub szukał prawonożnego napastnika. Madeueke to pewnie relatywnie niedroga opcja, jeśli się obudzi to może wnieść coś więcej na lewe skrzydło, niż pokazuje Martinelli, ale bez wielkiego ryzyka inwestycji. Podobno w Chelsea zarabiał jakieś 3 mln euro rocznie! Szokująco wręcz niska kwota jak na regularnego zawodnika jedenastki topowego klubu najbogatszej ligi świata. Rodrygo zarabia ponad 4x więcej i chyba to miało znaczenie dla Arsenalu. Ta liga jest droga. Newcastle właśnie dało 55-60 mln funtów za transfer Elangi i jeszcze wszyscy się cieszą. Czy ja coś przegapiłem? Elanga to spoko zawodnik, walczak, sporo energii... nie myślałem, że to jakaś supergwiazda Nottingham.