Treść opublikowana przez ogqozo
-
Premier League
Wyśmiany za błędy w Europa League Onana został na ławce, wyszedł inny bramkarz. Efekty doskonałe. Sam mam nie lepszą historię prowokacji. Nottingham przegrało dwa mecze i kurde... okej, cofam że na pewno wejdą do LM. Nagle od razu wygląda to znowu jak niepewny wyścig. Co chwila kto inny jest w formie. A De Bruyne akurat po moim poście zagrał jako "9" i zagrał wyśmienicie, ależ to jest zawodnik. Jak odejdą Gundogan, Bernardo Silva i De Bruyne, to ciekaw jestem, kto ich zastąpi. Może nowi z czasem się rozwiną, ale trudno będzie być na tym poziomie, ta trójka przychodziła niegdyś do City już jako czołówka światowa. Dziś trudno komukolwiek kupować takich zawodników.
-
Primera Division
No, Kroos zawsze mówił, że męczy go wieczne bycie w rozjazdach i nie podoba mu się życie piłkarza. Jak kiedyś pisałem, w Niemczech naprawdę mocno komentowano to, że Kroos np. od razu po meczu kadry brał prywatny samolot do Madrytu, płacąc kilkadziesiąt tysięcy euro, zamiast zostać z ekipą, bo "obudzenie się rano razem z rodziną jest dla mnie warte więcej, niż każde pieniądze". Kurde, tyle był dla niego wart jeden poranek. Przecież to nie jest żaden przykład piłkarza, którego ciało się posypało od wysiłku, on w ostatnim sezonie grał rewelacyjnie lol. Nie widzę dowodów, by na ten moment piłkarze jakoś wcześniej kończyli kariery. Popatrzymy na wszystkie poprzednie dekady, to zawsze było normalne, że w okolicach trzydziestki zaczyna się spadek formy sportowca, i większość kultowych graczy - o ile nie mieli poważnych urazów - gdzieś w wieku 30-35 schodziło ze sceny, czy to kończąc karierę, czy pełniąc mniejszą rolę, grając mniej, w mniejszym klubie itd. Nic nowego. Grać 2 razy w tygodniu się da - nie mogę temu zaprzeczyć, bo ludzie to robią. Każdy szef spyta się, czemu pracownicy robią 50% maksa, skoro mogą robić 100%. No cóż, ciężka praca, ale są też inne ciężkie prace, i to za "trochę" mniej niż miliony euro rocznie. NO AEL to widać, tyle mówię. Prawie każdy piłkarz i zespół wygląda lepiej, gdy gra raz na tydzień, a nie 2 razy na tydzień. Widać nieraz, że ekipy mają swoje w nogach, czy to będzie Barca, Real, czy Liverpool itd. Widać na przykład świetną formę zawodników PSG, gdzie każdy piłkarz regularnie odpoczywa, nawet filary zagrały w tym sezonie najwyżej 75% wszystkich minut. Zalety ligi ogórkowej i tego, że i tak mają 20 punktów przewagi i dawno zapewnili sobie mistrza. Jednak walczą z Realem w takim maratonie i muszą z tym sobie radzić.
-
Where Winds Meet
Naprawdę spodziewałem się, że będzie w sieci więcej info o grze, która normalnie wyszła, i gra w nią 30 milionów ludzi. W sumie wiele rzeczy, które się dzieją w Chinach, jest dość niewidocznych na Zachodzie hehe. Opinie latające po sieci są dość mało szczegółowe i mieszane, ale też wydanie konsolowe może oznaczać dalsze dopracowanie gry, obecnie ludzie narzekają na masę bugów i niedoróbek, niemniej czego oczekiwali po darmowej grze na komórki, która tak wygląda.
-
Mario Kart World
Ceny biletów do kina wzrosły wielokrotnie przez ostatnie 30 lat lol. W 1995 roku średnio były to 4 dolary, teraz 10,50 dolara. Nie wiem, albo dosłownie wszyscy prowadzący kina na świecie są niewyobrażalnie chciwi i nawet jeden z nich nie ma pomysłu, by zamiast tego mieć "właściwe" ceny i przyciągnąć wszystkich widzów do siebie, albo po prostu tyle kosztuje puszczanie filmów, ciężka sprawa. W Polsce nie widzę wyliczonej średniej, ale na pewno nie jest znacząco mniejsza. Pamiętam przecież, że za dzieciaka pójście do kina wymagało nazbierania kwoty jednocyfrowej. Teraz specjalne pokazy typu film koncertowy kosztują i 60 zł za bilet. Nie wiem, co teraz leci... Na pewno jak np. puszczano w IMAX-ie jakiś tam występ Taylor Swift, to bilety najwyższej klasy były za ponad 60 zł, tak że... tak, ewidentnie ktoś kupi bilet do kina za 60 zł. I nie jest tak, że wszystko jest tak samo wycenione i nie ma "premium" w kinach, w multipleksach nawet na jednym pokazie płacisz znacząco inną kwotę w zależności od samego miejsca siedzenia. Ot dzisiaj Minecraft w Złotych Tarasach - 26 zł za miejsce w pierwszym rzędzie, ale większość sali to koszt 42 zł, a najlepsze fotele to 47 zł. Z drugiej strony, tani poniedziałek w kinie studyjnym na film o włoskim rolniku patrzącym się na owce może kosztować 17 zł. W Cinema City tylko od 2023 roku (dwa lata temu!) średnia cena wzrosła z 24 zł do 32 zł. Czemu oni to robią, przecież widzowie nie będą chodzić do kina, czy głupki nie rozumieją że muszą zostawić cenę 24 zł??? A najlepiej za darmo? Chciwe cepy same sobie szkodzą. Na marginesie, mam nadzieję, że kina dostaną w Polsce kiedyś tyle kasy, by wprowadzono system Cineville, czyli właściwie Game Pass kina. W Amsterdamie to niesamowita gratka dla fanów wszystkiego poza superhitami, praktycznie wszystkie kina poza multipleksem w mieście pozwalają chodzić na wszystko za abonament, który wynosi obecnie 24 euro miesięcznie (czyli mniej niż cena dwóch pojedynczych filmów). W ostatnich kilku latach, system został zaadaptowany już w Belgii, Szwecji, Austrii i Niemczech. No ale na ten moment, w Polsce są tylko bilety, są bilety za 60 zł i ktoś je kupuje.
-
Primera Division
Cały ten rok to jest jakiś maraton sprintu dla tych klubów. Wydawało się, że początek roku to był ostry ścisk - to był chyba 22. mecz Barcelony w tym roku (pamiętam z tego "śmiesznego obrazka" Lewandowski i Szczęsny, 21 meczów bez porażki, Lewandowski kończy 37 lat, swoją bramkę pozostawiam na brzegu...). Tyle że to się nigdy nie kończy lol - mamy połowę kwietnia, sezon się kończy za niecałe półtora miesiąca, a Barcelona w tym czasie zagra jeszcze co najmniej 9 meczów. W lidze nadal nie są bezpieczni mistrza, a w LM czeka ich bardzo trudny Inter albo Bayern, choć teraz mogą pewnie wystawić rezerwy na BVB, zawsze coś. Jejku, oni się muszą cieszyć, że wypadli przynajmniej z Klubowych Mistrzostw Świata, byli lekko za Atletico w rankingu i teraz to dwa kluby z Madrytu będą musiały się miesiąc męczyć w USA, a Robercik i spółka wakacje na Majorce.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
Ja akurat gram w stare gry czasami, i każdy, kto to robi, wie, że to kompletna bzdura, że przed epoką patchów, w grach nie było na premierę błędów i niedoróbek. Gry z PSX-a często mają tak powalające bugi, że się w pale nie mieści dziś nawet day 1. Czasem wychodzi remaster z PSX-a (albo i z Xboxa 360 czy Wii U, czasem) i człowiek sobie przypomina "o, w tym miejscu już nie mogę sobie zablokować całego progresu gry tak, że mogę tylko zacząć od początku całość, najs". To nic nowego. Natomiast możliwość włożenia płytki bez internetu i grania jest, w większości gier na PS5. Całkiem możliwe. Bardzo trudno jest to zbadać, bo płytki mają pewne "idealne warunki" i mogą nawet trwać 250 lat w teorii, ale raczej nikt ich nie trzyma w idealnych warunkach, a ponadto nie wszystkie z nich są wyprodukowane dosłownie perfekcyjnie, i jak na razie od tego głównie zależy, kiedy "przedwcześnie" zakończą swój żywot, te idealnie zrobione powinny żyć wielokrotnie dłużej. DVD z filmami już zaczynają ludziom padać, i są programy wymiany przez duże wytwórnie. Nie wiem, czy w każdym kraju i każdy film może na to liczyć. Typowy Bluray do masowej produkcji z kolei może zaiste realnie czuć się zagrożony wieku 20 lat: Longevity of Recordable CDs, DVDs and Blu-rays — Canadian Conservation Institute (CCI) Notes 19/1 - Canada.ca Ilu to dotknie, zobaczymy.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
W branży są DONOSY (np. na kanale YouTube Physical Paradise), że Nintendo przy Switchu 2 MOCNO ograniczyło możliwości rozmiaru kartridża. Więc to połowiczne odejście od fizykali jednak jest też przez nich orkiestrowane. Fizyk oczywiście się wiąże z kosztami itd... sami widzimy, jaki jest teraz kociokwik z ogromnymi cłami, które mogą jednego dnia niby być, drugiego nie - to tylko jeden element problemów i kosztów z kartridżami. Jasne. Ale Nintendo PODOBNO mocno ogranicza możliwości doboru kartridża dla innych wydawców i tak naprawdę nie daje im wyboru. Nie ma opcji 32 GB, 16 GB, nawet 8 GB. Podobno. Ogłoszenia wydają się to potwierdzać. Nintendo pod wieloma względami zachęca w tej generacji mocniej do przejścia na cyfrę. Jeśli to prawda i tak pozostanie, to na karcie będą pewnie tylko duże gry liczące na solidną sprzedaż w sklepach, promocję itd. (w tym momencie - Yakuza, Cyberpunk, Civilization). Cała reszta, bez wzgledu na rozmiar, będzie do zaciągnięcia z internetu. Tyle pociechy, że na razie ta opcja game-key chyba zadowala kogoś takiego jak ja - kto kupuje grę po to, by przejść i sprzedać dalej. Kolekcjonerzy liczący na to, że za 20 lat to wszystko sobie włączą, mogą jednak przerzucić się na znacznie lepszego pece... hm, mają w sumie do tego nadal PS5, tam chyba gierki działają offline. Większość. Płytki bluray takie jak do PS5 mają podobno szacowany czas istnienia ok. 20 lat.
-
Europa Conference League
No kasa niby ogromna jak na Polskę - tyle, co cały roczny budżet Jagiellonii. Ale już to parę razy słyszałem, że sukces w pucharach napędzi... A jak to potem szło, to wiemy. Legia po słynnym remisie z Realem miała zdominować świat, i finansowo w sumie tak jest, ma przecież budżet jakieś 4x większy od Jagiellonii. Tylko boiskowo nie wiem, co im to daje, nigdy tego awansu do LM już nie powtórzyli (Jezu, odpadli w Kazachstanie, odpadli ze Spartakiem Trnawa, odpadli z Nikozją, no coś ich ten remis z Realem nie zainspirował), ba, już całkiem długo nie zdobyli mistrza nawet w tej jakże cienkiej polskiej lidze. Tym bardziej wyjątkowa okazja walczyć z Chelsea i Betisem, wielkimi gwiazdami piłki, z których kilku jest wśród najbardziej utalentowanych na świecie na swojej pozycji - kto wie, kiedy się powtórzy taki mecz dla polskiego klubu.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
No super, ale wy o tym tak mówicie wiecznie, jakby to miało coś zmieniać na świecie lol. Jeśli "za wysoka cena" faktycznie zagrozi w czymś Switchowi, to... ją obniżą. Obniżenie ceny trwa 5 sekund. (No dobra, nie, całe zespoły finansowe muszą wypełnić masę wniosków tabelek, ale trwa bardzo krótko). Co wy się wiecznie tak "martwicie", że dekady dominacji na rynku handheldów padną, bo jednego dnia nagle świat się kapnie, że płatny online jest be, i jutro już nie będzie co zbierać. Mówicie o tym wiecznie jak o wojnie atomowej. A nie czymś, na co firma może zareagować w najbardziej oczywisty i tradycyjny sposób. JEŚLI cokolwiek z tego się faktycznie wydarzy, bo na razie gadamy o dosłownie najpopularniejszej konsoli wszech czasów lol, tak gracze odrzucają ich ceny. A tu ciągle wchodzę i te zmartwienia troskliwe, że jak oni z tego problemu wyjdą, jak oni sobie poradzą z tym kryzysem lol. A ja, jako dziecko wczesnych lat 90., jestem teraz w średnim wieku i mogę powiedzieć, że dosłownie całe życie spędzam na czytaniu (przed internetem - w formie listów do redakcji magazynów hehe), że lada dzień pecety zamordują konsole, bo panie, te konsole to kompletnie nic nie dają, mało herców, mało klateczek, cena za wysoka, kto by tego guana tykał, przecież pecet wszystko lepiej robi i taniej. Kiedyś tam zemrę, może i mając 70 lat, i ostatnia rzecz jaką będę czytał na forumie, to że już jutro na pewno Nintendo padnie, bo pecety to taki super deal, nie ma droższych wersji fizycznych i wszystkie gry sam Gabe bez pobierania pensji patchuje na nowsze sprzęty bo tak ukochał lud swój. I kto wie - może dzień po mojej śmierci tak właśnie się stanie, kurde, na 100% nie mogę tego niestety nigdy sprawdzić.
-
Animal Crossing: New Horizons
No, ja nie mam pojęcia, czy polecać tę grę. Myślę, że na przykład w skali świata, spora część sukcesu tej gry to fakt, że nie ma nadal wielu rozbudowanych gier polegających na czymś innym, niż mordowaniu. Ale tutaj na forum to chyba nikogo nie obchodzi... Dla części osób, gra nie będzie ciekawa, a nadal kosztuje ponad dwie stówy fizycznie. Przy czym dla mnie to bardziej gra do kupienia cyfrowo, z racji na wspomniane zachęcanie do regularnego grania krótkimi seriami, trafiło by mnie wymieniać codziennie kartridż hehe. Nie jestem jakimś zaawansowanym Crossingowcem, z tego co wiem to kasę zarabia się głównie na tym, że sprzedajesz: złowione ryby, złapane robaki, pozbierane przedmioty, zrobione samemu z zebranych rzeczy przedmioty, pozbierane z drzew owocki, przedmioty wykopane łopatą, zebrane na plaży muszelki, nagrody odebrane w różnych programach, itd. Hardkorowcy mają pewnie jakieś mocno wyspecjalizowane, wyliczone grind metody na maksymalny zarobek. No i rzepa, która jest jak giełda, z tego co rozumiem. To też można mocno maksymalizować, poznając zasady gry i jak działają ceny, oraz namierzając online ludzi, którzy mają u siebie wysoką cenę. Ale chyba nie trzeba.
-
Okami 2
W sumie to nie słyszałem nigdy, czy Ueda nie wrócił do gierek, by coś robić do remake'ów Resident Evil 2 i 3. Podejrzewam, że nie, i tylko jest w napisach jako twórca oryginalnych ścieżek, ale nie widziałem żadnego info na ten temat, a jego nazwisko pojawia się bardzo skąpo w jakichkolwiek opisach tych remake'ów. Pojawia się też w creditsach do wersji Bayo 1 i 2 na Switcha, a także do Smash Bros. Ultimate, ale znów - podejrzewam, że tylko jako źródło oryginału. Jeśli tak - to poza tym nie ma o nim słuchu od 10 lat, po Bayonetcie 2, więc nie napalałbym się. Do Bayo 3 nic nie robił. Z dodatkowych kompozytorów, Yamaguchi chyba normalnie pracuje, ma creditsy do Bayo 3 i Cerezy. Kondo regularnie pracuje nad gierkami dla Nintendo i Platinum. Obaj zapewne mogą pracować nad Okami 2, jeśli twórcy będą chcieli. Kaida zawsze była okazjonalnym kontraktowcem, ale właściwie nigdy po Okami nie pracowała nad tak dużą grą, nigdy dla Capcomu, i ogólnie dawno o niej nie słyszałem w świecie gier.
-
Animal Crossing: New Horizons
Częste porównanie, równie często krytykowane. Tematyka niby podobna w świecie gier. Masz chatkę w spokojnym miejscu (w Stardew Valley są kopalnie, ale powiedzmy, że to mała część gry), zbierasz rzeczy i sprzedajesz, dbasz o swoją hacjendę/farmę. Teoretycznie oba opowiadają o ucieczce od współczesnego miejskiego życia w świat spokoju i wolności. Tyle że dla mnie, Stardew Valley to taki typowy uzależniacz, ciągle masz coś do robienia, niekończące się questy budujące siatkę "ale najpierw...", masę tabelek i statsów do rozwijania itd. Niby gra o relaksie na wsi, ale rozgrywkowo, to typowa współczesna mordęga nad nieskończonym wybieraniem, co dzisiaj zmieścić w ciągu dnia, by podwyższyć statsa X, posunąć questa Y, nabić pasek z postacią Z, i tak dalej. Bardzo wciąga z tej racji i można grać w nieskończoność. Z kolei Animal Crossing jest luźniejszy, nie ma tak mocnej gejmifikacji. Jest bardziej relaksujący także w sensie rozgrywki, nic nie trzeba. Podstawą Animal Crossing zawsze było wykorzystanie zegara konsoli i realny czas (co jest problemem, jeśli chciałbyś dzisiaj grać w pierwszą część na GC hehe. Ponieważ zapewne bateria, która napędza ten zegar, gdy konsola jest wyłączona, już od tego czasu padła, i nie będzie mijał czas gdy wyłączysz. Kto umie podstawy lutowania itp., może baterię wymienić). Masa rzeczy jest oparta na ten zegar czasu rzeczywistego. Jest to gra, która zachęca do grania codziennie po trochu, do czekania na konkretną datę, kiedy to każdy gracz na świecie doświadczy danego eventu itd. Można powiedzieć, że Animal Crossing w 2001 roku wyprzedził epokę, bo ma cechy typowe dla późniejszej gry online czy komórkowej, chociaż oczywiście faktycznie interakcja z czymkolwiek z zewnątrz była na GC bardzo ograniczona (można było tylko założyć na tej samej konsoli inny save i odwiedzać wioskę innego gracza). Po zaliczeniu "podstaw", większość graczy AC włącza grę codziennie na 20-40 minut, by porobić rzeczy, jakie się dzisiaj pojawiły. Nawet jak coś zamówisz, to potem będzie, trwać będzie budowa nowego budynku - lepiej wrócić jutro. Wioska generowana jest losowo, i ogólnie wiele rzeczy, dialogów, przedmiotów, pojawia się losowo, więc każdy gracz doświadczy nieco czego innego. W tym porównaniu, Stardew ma mocno zarysowany scenariusz, a AC raczej stawia na ogólny klimat i świat budowany przez serię bardzo małych uroczych zdarzeń, z których dla jednego gracza ulubionym będzie to, co pięciu kolejnym się nigdy nie przydarzy w grze. Trudno mówić o faktycznej historii, postaciach, relacjach z nimi i wątkach, jak to może sobie wyobrażasz. Jednak ten sposób budowania świata sprawia, że wiele osób ma uczucie powstania prawdziwej społeczności i że są faktyczną postacią, która kogoś obchodzi. Nie chodzi tylko o łatwość, bo z czasem można też stracić przyjaciela i inne rzeczy, bo postaci się wyprowadzają, wprowadzają... W innych grach nie-multi tego nie ma. To nie znaczy, że Animal Crossing nie może być niezwykle wciągający, miliony fanatycznych fanów mówią za siebie, ale nie jest wciągający w tym sensie, co typowo omawiane tu gry. Jest to trochę gra dla osób, które typowo nie biorą gier tak poważnie. Co się robi? Hm, łazisz i widzisz co robią inne postaci i z nimi zamieniasz dwa zdania, łapiesz robaki i ryby, wykopujesz skamieliny, idziesz na jakieś eventy, zbierasz jakieś spośród masy przedmiotów i wyposażasz swoją hacjendę i własne ubranie, starasz się wypełniać tabelkę, inwestować zebrane środki, spłacać kredyt i dodawać nowe rzeczy w wiosce... Wydaje mi się, że głównie te rzeczy.
-
Nintendo Switch Online - problemy itd.
Z tego co wiem, to max to 3 lata. W sumie nigdy nie próbowałem, ale tak jest napisane na stronie. Nie wierzę, żeby Nintendo zrobiło shadow dropa podwyżki lol, więc takie zabezpieczenie chyba nie jest konieczne na zaś. Ostatnio podnieśli cenę w wielu krajach (generalnie, w krajach Ameryki Południowej zrównano ceny z tymi w USA), ale użytkownicy dostali e-mail ponad miesiąc przed. Chyba nikt tego nie robi z dnia na dzień, ale jak coś, można podobno do 3 lat sobie nabić.
-
Mario Kart World
Nie widziałem chyba dosłownie narzekania na długość wyścigów. Na pewno sporo osób kwestionuje samą intensywność tras, open world - zamiast kilku okrążeń mocno napakowanej atrakcjami trasy, jest sporo prostych linii, typowych ulic, i tylko jedno okrążenie na koniec typowej dla MK trasy. Są więc obawy o atrakcyjność samego wyścigu, uczucie niedłużenia się, oraz o to, czy przez te wszystkie dodane bajery, sam wyścig nie stanie się niemalże dodatkiem do całej platformy i tego, co się dzieje przed wyścigiem. Podejrzewam, że tak pewnie trochę będzie. Zawsze, gdy seria/developer przechodzi w open world, to w jakimś tam stopniu intensywność spada, czasem w dużym. Osobiście nie jestem np. wielkim fanem konstrukcji Mario Odyssey i chociaż obie gry zgarniały same 10/10, to nie mam wątpliwości, czy wolę Odyssey - w którym przez pierwsze kilkadziesiąt godzin mało jest faktycznego platformowania, wykorzystującego w pełni to genialne sterowanie - czy intensywne i najebane do celu Galaxy.
-
Europa Conference League
Jakoś myślałem, że kiedy w końcu nadejdzie taki dzień w historii Polski - DWIE polskie ekipy w ćwierćfinale CZEGOŚ! Z Chelsea! Z Betisem! - to jakoś... będzie większy hype? Może wchodzę na nie te stronki i tego nie czuję. Z meczów też nie wiem, czy coś wyniknie, czy Polska jakoś serio pojawiła się na mapie. Oba mecze takie, jak wszyscy się spodziewali chyba - jasna wyższość jednej ekipy i łatwa wygrana. Ale szacun dla Betisu, że wyszedł pierwszą jedenastką i się starał nawalić goli. Skoro i tak było tylko 2-0, to kto wie, gdyby te rozgrywki olali, kto wie... Niby coś tam jest. Kurde, amerykański magazyn sportowy Athletic, za którego abo płącę, puścił cały artykuł o trenerze Legii. Kurde nawet nie wiedziałem, że typ tak jest wkręcony w Polskę i normalnie mówi po polsku. Kurde, koleś w moim wieku, 35 lat, pochodzi z Lizbony, czyli dosłownie światowej mekki trenerstwa, i od 15 lat jest ciągle w Polsce, pojebana sprawa.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
I pojechał z tymi fantazjami że pecet to to samo co Switch tylko tępe masy tego nie wiedzą lol. Kurde, czy w dziale PC też jest taki zalew codziennie nintendowców, którzy muszą podkreślać, że Nintendo to to samo i trzeba porównywać. Pomijając fakt, że to zupełnie inne urządzenia. To też po prostu obiektywnie zupełnie inne rynki. Daleko od siebie. Żadna liczba minusów nie zmieni tego, można spytać dowolnego wydawcę gier. To są dosłownie inne grupy ludzi, inne kontynenty. Rynek PC rośnie mocno, za sprawą rosnącej liczby klasy średniej w biedniejszych krajach. Od lat już głównym rynkiem PC - i ogólnie gier, bo wersje PC sprzedają teraz najwięcej sztuk na multiplatformach - są Chiny. Nawet brak wydawania oficjalnie większości gier nie zmienia faktu, że zazwyczaj typowy multiplatformowy hit - Elden Ring, Cyberpunk, It Takes Two - ma najwięcej graczy w Chinach, z nawet blisko połową całości na świecie. Czemu tak jest, to chyba każdy czai na przykładzie Polski, także zdominowanej przez PC (nawet na forum pisma konsolowego lol). Rynek konsolowy tym czasem pozostaje ciągle mocno skupiony na krajach pierwszego świata. Nintendo nadal zarabia ponad 80% przychodu każdego roku w USA, Japonii i Europie (a w Europie ogromna większość to kilka największych bogatych krajów). Serio niektórzy tutaj chyba ciągle zapominają, że WIĘKSZOŚĆ Switchów jest w DWÓCH krajach. Dla Polaka to może być nie do uwierzenia, że jedna siódma całej populacji USA kupiła Switcha, ale takie są liczby - już prawie 50 mln Switchów w USA. No i cholerna Japonia, gdzie TRZYDZIEŚCI PROCENT całej populacji kupiło Switcha, osiągnięto 37 milionów. Serio. Switch mógłby po prostu nie istnieć wszędzie na świecie poza USA i Japonią, i nadal byłby jednym z największych sukcesów w branży gierek. To jest ich biznes. Zupełnie inna kategoria. Pecety generalnie mogą być wszędzie, i myśle, że będą sobie kwitnąć powoli w następnych krajach po Chinach, Korei i Meksyku, rozszerzając zasięg na miliardy. Natomiast nie znaczy to, że muszą o cokolwiek rywalizować z konsolami i tradycyjnymi rozwiniętymi rynkami. Chińczycy ogólnie oszaleli na punkcie gierek, kraj ma obecnie już prawie 700 milionów gejmerów. Co tu porównywać z innymi krajami. Jeśli poluzowaliby regulacje, to Nintendo mogłoby pewnie też tam zrobić spory biznes, ale z tego co rozumiem, to raczej w ostatnich latach rząd idzie w odwrotnym kierunku, i masa zachodnich firm wszelkich branży wycofuje się z Chin z powodu strasznie ciężkiego, powolnego i nieprzewidywalnego procesu akceptacji. Nintendo jednak nie musi się tym specjalnie przejmować na ten moment. Again - 80% biznesu ma w kilku bogatych krajach. Jasne, tutaj też rozwój i potencjał jest, bo jeszcze niedawno bywało to nawet 95%. A w sutym roku, jakich za czasów Switcha firma trochę miała, przychód z "reszty świata" potrafił być zbliżony do kwoty, którą firma zgarniała z głównych rynków w latach "chudych". Nie mówię, że to jest nic. Ale na razie nie ma się co spodziewać, by traktowali te pozostałe 200 krajów jako coś, do czego muszą się dostosowywać, bo pecet zagraża.
-
Okami 2
Ueda odszedł z Platinum dawno temu i nie robił nawet żadnej muzyki do Bayonetty 3, więc nie napalałbym się na to, że personalnie wróci.
-
Blue Prince
No i gram. Na razie jestem... zdezorientowany? Nie ma co, gra na początku nie uderza tym, co czytam w kolejnych zachwyconych recenzjach. Chodzę po pokojach powoli, zazwyczaj w sumie nic w nich nie ma. Są jakieś obrazy na ścianach itd., które, podejrzewam, może będą znaczące? Jednak gra nie jest tak bezpośrednio nawalona historią, nawet w porównaniu do Lorelei czy Outer Wilds/Worlds (zawsze mylę który to który). Czasami widzę jakieś elementy opowieści, ale trudno wiele na ich temat powiedzieć. Gra jako gra to głównie rogalik, w nieco starszym słowa rozumieniu, chodzisz z pokoju do pokoju i się martwisz, czy nie zablokujesz sobie przejścia dalej, wybierając odpowiednie rozgałęzienia, myśląc ile masz kluczy, pieniędzy i tego typu surowców. Jednak ta warstwa na pewno nie sprawiła, że wszyscy piszą o najlepszych łamigłówkach ever... Zobaczymy, jak pójdzie dalej, może ktoś mi wytłumaczy tę grę hehe.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
Dokładnie, trudno jest nie prychnąć na te hity jakie tu latają. Zwłaszcza jak się pamięta, ile już razy tu na forum Nintendo upadało. To przytaczanie 3DS-a jako jakiejś porażki to akurat świetny przykład teraz... na to, jak odklejeni są forumowi eksperci. Ależ było wtedy grzebanie Nintendo, że pora zamknąć firmę, pewnie lada dzień skończą z konsolami i zajmą się samym wydawaniem gier jak Sega, bo panie, 3DS to taki trup, kto to kupi, taka wysoka cena za sprzęt o mocy ziemniaka - na 100% zostanie zmiażdżony przez potężną Vitę, która ma wszystko, klateczki, piksele, digital foundry, fps, bla bla. Mrówka przy tytanie, to był jednogłos tutaj na forumie, że tym razem to już na pewno potężne Sony ze swoim mocnym sprzętem nie zostawi przecenionemu Nintendo cienia szansy na przetrwanie na rynku. XD Faktty? Liczby? 3DS był takim sukcesem w porównaniu do Vity, że Sony ani żadna firma nie wypuściła już więcej nigdy konsoli przenośnej. Wiele gier na 3D-a sprzedało się w większej liczbie sztuk, niż cała Vita (w tym dwie już w pierwszym roku, Mario Kart i Mario Land). Największy hit na potężną Vitę, Uncharted, pewnie ledwo by się załapał na 40. miejsce na liście 3DS-a. Nooo, nie ma co, Nintendo się zesrało mocno z tym 3DS-em, jak tylko pojawiła się sensowna konkurencja, to puścili w gacie i tyle ich było widać, eksperci mieli rację. Czy ci forumowi eksperci wyciągnęli jakieś wnioski? Nie, tyle lat dalej walą te "rynkowe analizy" takim tonem. Teraz też coś słyszymy o jakimś "kompletnie innym obecnie rynku urządzeń przenośnych", "mocnej konkurencji" lol. Tą potężną, kompletnie zmieniającą rynek zabójczą konkurencją ma być, jak rozumiem, pecet Gabe'a, którego przez ponad 3 lata zeszło jeszcze wielokrotnie mniej sztuk, niż całej Vity lol. No ale Nintendo, kurva, podnieśli cenę gier fizycznych, jak mogą nie paść od tego! Na pecetach są gry fizyczne takie tanie z kolei.... Ciekawe swoją drogą, czy zmieniający kompletnie rynek konsol Deck kiedyś dobije do takiej liczby sprzedanych sprzętów, jaką Switch 2 będzie miał po jednym dniu od premiery. Nie wiem, co oni mają z takich analiz "di ekonomist". Nie można napisać normalnie "produkt nie dla mnie, nie kupuję" raz jak człowiek i tyle, normalna rzecz, tylko ciągle te analiz, jak to Nintendo padnie lada dzień. Od ponad 20 lat na forum, chyba non stop czytam takie teksty każdego roku, a tak naprawdę, Nintendo śpi na gotówce i jest dosłownie jedną z najdalszych od upadku firm na świecie. Czy ktoś musi grać na ich konsoli? Nie, można nie chcieć, nie robić tego i pójść spać i tyle, nie musi to nijak świadczyć o całym świecie.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
To akurat jest podane przez Nintendo. DLC to... no, downloadable content, z definicji nie ma tego na karcie. Niektóre gry z czasem mają "edycję kompletną z DLC", z ustaloną przez wydawcę do woli ceną, ale ta gra jak na razie takiej nie ma. Gdyby dawali DLC za 20 euro w ramach upgrade'u za 10 euro, to właściwie byłaby obniżka ceny i jeszcze bonus. Jasne, jak im będzie zależeć na puszczeniu niechodliwego towaru, to mogą tak zobić, i może tak zrobią kiedyś... Ale na razie jak widać raczej nie widzą się w tej sytuacji.
-
Xbox Game Pass - gry w abonamencie
Xbox już podłączony do HDMI, w oczekiwaniu na Blue Prince i Clair Obscur, penis stoi. Kurde, kiedyś za te 18 euro to bym nawet jednej z tych gier nie kupił, a teraz się cyknie obie, a ponadto po zajrzeniu na to, co się pojawiło od ostatniego razu przez ten czas... No sporo ciekawego grania jest. Co to dodawać, Game Pass to nadal przegięty deal.
-
Indyki & ukryte perełki, które warto znać
Wiadomo, że bardzo czekałem na tę grę, mocno mieszane recenzje dość mnie jednak zdziwiły. Drogo nie jest, ale jakoś ciśnienie spadło, żeby kupować na premierę.
-
Champions League
Ten moment meczu, gdy PSG w końcu wygrywa : Villa była kompletnie zdominowana tak długo, wreszcie coś będą musieli zacząć grać. Oba gole dla Paryża kapitalne i ogólnie kapitalne akcje idą.
-
Champions League
BBC mówi, że przed tym meczem, Rice strzelał z rzutów wolnych 12 razy w karierze. Co za dzień. Inter też świetnie, wszystko im się ułożyło w tym meczu, by minimalnym kosztem wygrać na wyjeździe. Gol na 1-0 to oczywiście poezja, geez, co za decyzja, żeby po TAKIM podaniu jeszcze jednak pojechać zewnątrzną w długi róg. Bayern lepiej grał w piłkę, ale ten gol Interu to cudo. Dzisiaj Emiliano Martinez, którego rywalizacja z, hm, całą Francją jest od lat chyba najgorętszym beefem futbolu. I teraz koleś non stop się odgryza, ale co ma do stracenia - dzisiaj cokolwiek poza pogromem będzie pewnym sukcesem. Zresztą podobnie jak dla Dortmundu.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
Nie będzie obowiązkowych instalacji, Nintendo nie wprowadzałoby dużo szybszych kartów (i wywoływało zamieszki na ulicach z powodu ich ceny), gdyby było to używane do skopiowania raz danych. Wyraźnie jednak ogłosili, że sporo gier będzie do zaciągnięcia z internetu. Nie potrzeba będzie konta, by to działało, ale potrzeba będzie połączenia z internetem przed uruchomieniem gry. To jednak wydaje się wyłącznie spowodowane chęcią innych wydawców, by robić gry zajmujące dużo miejsca, ale nadal móc je sprzedawać fizycznie w sklepach. Z wywiadów brzmi, że liczni twórcy nie byli w pełni zadowoleni z ekonomii rozmiaru gry i ceny na Switchu, co w sumie Nintendo chyba doskonale zna od dekad lol. Kurde a już rzuciłem granie :/