Treść opublikowana przez Wredny
-
The Ascent
-
Konsolowa Tęcza
Trojka niestety praktycznie w całości mnie ominęła Co prawda kumpel wpadł do mnie ze swoją przerobioną Action Replayem PS2 (mnie wtedy nie było stać i Dreamcast był moim next-genem po "szaraku") i przyniósł Jak & Daxter oraz właśnie GTAIII, więc chwilę pograliśmy (ależ to robiło wrażenie po tych śmiesznych odsłonach 2D, przecież to było jak życie), ale gierka wypalona była na CD, więc wycięto praktycznie całkowicie uzykę i chyba mówione dialogi z tego co pamiętam. Jak już się dorobiłem swojej PS2 to kupiłem oryginał Vice City i o "trójce" zapomniałem.
- Art of Rally
-
Napisz coś negatywnego o grze którą lubisz (i na odwrót)
Dokładnie Kuźwa, ja też lubię trofea/osiągnięcia, ale w życiu nie wpadłbym na to, żeby jako wadę gry podać wymagania do jakiegoś pucharka - te dwie sprawy należy oddzielać grubą krechą. A żeby było śmieszniej - mam nawet platynę w GTAIV, więc te gołębie też mam zaliczone i nawet nie odpalałem YouTube - miałem inną "pomoc naukową"
-
Napisz coś negatywnego o grze którą lubisz (i na odwrót)
No to napisałem - NIE JEST TO DO NICZEGO WYMAGANE W GRZE A jak się uparłeś na trofea to już Twój problem - jakby to było oznaczone to co to byłoby za osiągnięcie? Zawsze śmieszy mnie obniżanie oceny grze, albo wytykanie jej czegoś jako wadę, kiedy chodzi o trofea/osiągnięcia - jakby to k#rwa było obowiązkowe, żeby grę ukończyć
-
Napisz coś negatywnego o grze którą lubisz (i na odwrót)
No ale te gołębie nie są do niczego potrzebne w grze, więc trochę słabo wytykać to jako wadę gry właściwej, skoro dotyczy ledwie pucharków
-
własnie ukonczyłem...
@Mejm - wyzwanie jest
-
własnie ukonczyłem...
No ja piłem bardziej do tego, co @SlimShady pisał o Deadly Premonition. Rambo to wiadomo, że crap i aż dziwne, że Mejm, taki świadomy i doświadczony forumowicz, niby z niewiedzy w to wdepnął. Choć z drugiej strony jest na PS3 pewien crap już legendarny, którego sprawdzenie mnie zwyczajnie kusi:
-
własnie ukonczyłem...
U mnie takim tytułem jest Splatterhouse wersja PS3 na meta chyba 59, a ja się przy tym zajebiście bawiłem
-
własnie ukonczyłem...
Ej, jak to "nikt"? Parę stron temu wrzuciłem tu swoją reckę niedawno ukończonego PREY z 2006
-
własnie ukonczyłem...
A co to za problem, jak na PS3 wyszło tysiące gierek? Sam mam od cholery tytułów z PS3, których albo w ogóle nie tknąłem (oprócz wycierania kurzy oczywiście), albo tylko napocząłem i porzuciłem z różnych względów. Na PS4 podobna sytuacja, sporo gier wciąż jeszcze w folii, a do tego doszedł XSX z jego grami (a raczej z grami z XONE i X360 póki co), a pod koniec roku może jeszcze PS5 dorzucę. A ostatnio nawet dokupiłem dwie kolejne sztuki do tego, co na (tragicznej jakości) zdjęciu poniżej
-
Hellblade
No mnie interesują takie tematy (popadanie w obłęd itp), ale to trzeba umieć zrobić wokół tego GRĘ, a nie coś, co wygląda, jak jakaś interaktywna prezentacja na sympozjum psychiatrycznym. Starusieńkie The Suffering, czy Eternal Darkness też poruszały podobne tematy, ale przy okazji były też fajnymi grami, a nie taką wydmuszką (tak, poruszany poważny temat nie czyni z Hellblade czegoś "głębokiego", jeśli nie idzie to w parze z innymi składowymi GRY).
- The Last of Us Part II
-
Zakupy growe!
O kuźwa, @Josh, jakie klasyki Co prawda tej akurat Onimushy nie lubiłem, ale Alone in the Dark to ja kocham wręcz U mnie też staroć, o którego istnieniu sobie niedawno przypomniałem - zamówione na ebayu Tokyo Jungle - tym samym znów zakup na PS3, a miałem już tego nie robić
-
Metro Exodus
I to jest właśnie przerąbane na PlayStation - sam mam taką zagwozdkę w kilku przypadkach. Na XBOXie sprawa jest jasna i wiadomo, że będzie "Smart Delivery" - Sony mogłoby skopiować ten pomysł, bo kupując wersję PS4 nigdy nie ma się pewności, że będzie darmowy upgrade do PS5 (no chyba, że jest ten znaczek na okładce).
-
Star Wars Jedi: Fallen Order
Klapom chyba faktycznie gierki pozostają już tylko na YouTube
- Hellblade
-
Abandoned
To było fajne jakieś parę miesięcy temu, a teraz już jest żenujące. Nawet jeśli to SH/Kojima to ten cały marketing został już zbyt przeciągnięty w czasie i zwyczajnie zabił jakikolwiek hype - BlueBalls Studios. Oczywiście pod warunkiem, że to nie jest scam, ku któremu coraz bardziej się skłaniam.
-
Hellblade
Bo to właśnie taka wydmuszka - korytarzyk, symulator chodzenia bez ciekawego gameplayu, zero interakcji z czymkolwiek, zupełnie nieinteresująca historia i jechanie na opinii "czegoś więcej niż głupia gierka, bo porusza poważne problemy". Walka to takie samo badziewie, jak reszta - jest, żeby była, trzy ciosy na krzyż, jeden rodzaj przeciwnika (chyba, już nie pamiętam, ale jakaś różnorodność mi nie utkwiła w pamięci) i każde starcie wygląda tak samo.
- Hellblade
-
Zakupy growe!
No takim naturalnym następcą Takedown to jest NFS Hot Pursuit od Criterion - praktycznie ta sama formuła, tylko rozwałka ciut mniejsza, bo wiadomo - licencje. Też wolę starą formułę, ale Paradise również mi się spodobał - mimo wszystko to nadal zajebisty Burnout.
-
własnie ukonczyłem...
PREY (2006) Właśnie skończyłem ten, kultowy w niektórych kręgach, tytuł i mam mieszane uczucia. Jasne, to staroć, więc zarówno niektóre rozwiązania gameplayowe, jak i technikalia pozostawiają wiele do życzenia. Ale dzięki temu, że to tytuł tak leciwy, mamy tu pewne elementy, których już się w grach (a w FPSach to już w ogóle) nie stosuje, a szkoda. Historyjka jest prosta - użalamy się nad sobą w barze i ogólnie gardzimy swoim indiańskim żywotem, aż następuje inwazja obcych i trzeba walczyć o przetrwanie. Jest tu kilka ciekawych motywów, a nawet jeden, który pewnie w 2006 roku robił wrażenie (siłę jego ładunku emocjonalnego skutecznie jednak obniża marny voice-acting), ale przez większość czasu opowiastka znika gdzieś za horyzontem, dopiero pod koniec mocniej przypominając o sobie. Rozgrywka to FPS, przypominający skrzyżowanie Half-Life i Portal, z dużym naciskiem na zabawy grawitacją, portalami, światem duchów i oparte na tym zagadki - to sa właśnie te zapomniane elementy, a naprawdę morda się cieszy, jak człowiek wykombinuje samodzielnie, co developer miał na myśli. Graficznie jest spoko, ale jednak bez podbicia rozdziałki piksele i aliasing walą po oczach, a tekstury zdradzają swój średniowieczny rodowód, choć AUTO HDR na XSX trochę ratuje sytuację. Udźwiękowienie jest nierówne i obok fajnych kawałków, lecących z szafy grającej w barze, mamy nijaką muzę w trakcie przygody, a do tego strasznie drewniany voice-acting, choć to można zwalić na wiek gry - wtedy to był raczej standard aktorskiego zaangażowania w "gierki dla dzieci". No i straszny rozstrzał głośności pomiędzy grą a menusami, które (np podczas robienia save) powodowały ból bębęnków usznych. Starcia są takie sobie, strzelaniu brakuje powera, a różnorodne giwery może i mają ciekawy, organiczny wygląd, ale rzadko korzystalem z pełnej rozpiętości arsenału, bo pierwsza, zdobyta broń obcych sprawdzała się w większości przypadków. Oczywiście na większych zwyroli przydaje się większy kaliber, ale zaczniemy go używać dopiero w drugiej połowie gry, gdzie gra częściej będzie na nas rzucać grubsze mięso armatnie. Problemem jest monotonia, powodowana głównie przez nudne korytarze bazy obcych. Miejscówki są fajnie zaprojektowane, z pomysłem, nieraz trzeba wysilić szare komórki, ale ogólnie gra jest liniowa, eksplorować zakamarków nie ma za bardzo po co, bo nie ma tu żadnych znajdziek/notatek (co w sumie jest fajne, bo nic nie rozprasza), a podobne tekstury i mała różnorodność pomieszczeń sprawiają, że wkrada się wspomniane zmęczenie materiału i mimo dość krótkiego czasu (ciężko stwierdzić ile, ale raczej zajęło mi to coś koło 10h), chciałem żeby to się już skończyło. Najlepszy jest napis po creditsach - "Prey will continue..." Jak wiadomo, coś im tu nie pykło i w sumie dobrze, bo raczej nie chciałbym kontynuacji tego PREYa - no chyba, że faktycznie mieliby pójść w zupełnie inną stronę, z parkourem w otwartym świecie i zabawę w łowcę nagród, ale to już zamknięta historia i chyba dobrze się stało, bo PREY od Arkane jest zajebistym szpilem i na pewno wierniejszym oryginałowi niż to, co mieli w planach. Podsumowując - gierka miała swoje momenty, w których miałem uśmiech na mordzie, bo byłem pod wrażeniem pomysłowości twórców i tego, jak fajne zagadki nam zaserwowali, ale mimo wszystko całość mi się dłużyła i cieszę się, że mam to już za sobą. Poznałem kolejny kawałek xboxowej historii i lecę dalej, a temu tytułowi wystawiam 6/10
-
Zakupy growe!
Kolekcjonowania zabytków ciąg dalszy Przeglądając listę wstecznej kompatybilności, stwierdziłem że jest jeszcze parę tytułów z X360, które wypadałoby mieć w kolekcji. Burnout Revenge, czyli ostatni z klasycznych Burnoutów, w którego mogę zagrać na obecnych konsolach (i w HD). Co prawda Takedown jest tym najlepszym, ale Revenge umieszczam tuż za nim i z przyjemnością znów będę zapyerdalał z Asian Dub Foundation w uszach Condemned nigdy nie miałem szansy zagrać, bo to był xboxowy ex, więc teraz będzie szansa nadrobić. Szkoda, że dwójka nie jest we wstecznej The Darkness doskonale znam, przeszedłem na PS3 i ogólnie uwielbiam komiksowe przygody Jackiego Estacado (choć drugą część gry ledwo liznąłem), ale tutaj będę miał acziki (wersja PS3 nie miała trofeów), no i z przyjemnością sobie odświeżę tego klasyka, bo dziś już nie robi się takich singlowych FPSów.
-
Xbox Series - komentarze i inne rozmowy
No właśnie często czytam takie posty na Facebooku i się dziwię, jak to może przeszkadzać Ludzie ślepią w tego pada zamiast w TV?
-
Xbox Series - komentarze i inne rozmowy
Dlatego napisałem "w cywilizowanych krajach". Możliwe, że u nas, dzięki głęboko zakorzenionej miłości do PlayStation, ten obojętny większości XBOX faktycznie wala się na półkach, choć też nie wydaje mi się, bo w polskiej grupie XBOX Series S|X na facebooku dość często przewijają się posty typu "Aktualnie nigdzie nie ma XSX, więc czy dużo stracę, jak kupię XSS".