Wredny
Senior Member
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda stronę główną forum
Treść opublikowana przez Wredny
-
STARFIELD
Fajnie, że tak bronicie tej bethesdowej miernoty, ale nie nazywajcie "szamba perfumerią" - tak jak @KrYcHu_89 napisał - to nie są "miłe urozmaicenia", tylko rzeczy z szerokopojętego QoL, które POWINNY być w grze tego typu od momentu premiery. Czy ogólny odbiór byłby wtedy inny, lepszy? Śmiem twierdzić, że tak - im mniej wad do wytknięcia tym chyba lepiej, ale mogę się mylić. Nie wierzę, że ktoś z Bethesdy, ujrzawszy te bezkresne pustkowia z niczym do roboty i bazami kopiuj/wklej co kilometr, stwierdził "a chuj, fajnie się będzie z buta popylało". To nawet nieskończenie ciekawszy w konstrukcji świata Skyrim miał konia. Łazika nie zrobili pewnie z jednego z tych dwóch powodów - bo są programistycznymi patałachami i nie potrafili wykrzesać czegoś takiego ze swojego prehistorycznego silnika (choć jak widać się dało, więc może nagle ktoś tam doznał olśnienia), albo (i to bardziej prawdopodobne) żeby gracze później niż prędzej widzieli ten kultowy już komunikat, obnażający toddowe kłamstewka o eksploracyjnych możliwościach (tu akurat udało mi się zaliczyć pieszo, więc z łazikiem będzie jeszcze łatwiej):
-
Uncharted 4: A Thief's End
W sumie rozumiem, bo ta jedność czasu i miejsca może być faktycznie zaletą, ale w U2 to wszystko miało sensowny związek przyczynowo skutkowy i jakoś nie odczułem tych zmian lokaliacji na minus - wręcz przeciwnie - mr Worldwide i mega przygoda. W trójce to co innego - tam te przeskoki nie miały zbytnio fabularnego sensu i Amy Hennig otwarcie przyznała, że robili lokacje, a dopiero później dorabiali do tego ideologię - to niestety dało się odczuć, bo U3 momentami to jakiś teledysk z losowo wybranymi miejscówkami na planecie Ziemia. Kurde, muszę odświeżyć sobie klasyczną trylogię za jakiś czas - może po latach spojrzę na sprawy trochę inaczej
-
STARFIELD
Tylko, że to nie miał być żaden GAAS, żebym na jakieś "rozwijanie latami" i "ogromny potencjał" miał się godzić. To miało być kompletne, singlowe doświadczenie od dnia premiery i jedyne rozwijanie to ewentualne singlowe rozszerzenia, jak te do Falloutów, a nie funkcjonalności i elementy gameplayu, które zaniedbano, by szybko wypchnąć niedokończony produkt, żeby ludzie Gamepassa kupowali. K#rwa, odpaliłem na chwilę, kupiłem ten łazik i sterowanie nim to koszmar - nie wiem, czy nie jest jeszcze bardziej zyebane niż Warthogi w Halo.
-
Star Wars: Outlaws
Patricko, bo rozumiem, że Ty grasz już w ramach Łowców Trofeów - jak z fabułą? Bo o świat i gameplay się nie martwię - to Massive potrafi, ale czy fabularnie nie jest przeładowane silnymi kobietami i czy Kay da się lubić?
-
STARFIELD
Właśnie o tym samym myślałem... Łazik, mapy, 60fps... to już są zajebiste plusy i nie mam pojęcia, jak można takie rzeczy dodawać dopiero po czasie, a nie na premierę (że już o tej nieszczęsnej gammie nie wspomnę). K#rwa, człowiekowi wydaje się, że tam powinni specjaliści pracować, a wychodzi na to, że to zwykłe debile są, skoro zdecydowali, że będzie git bez tego, a później to się może "zatenteguje" jakoś.
-
Star Wars: Outlaws
Tylko fajnie, jakby wyjebali stamtąd różne aktywiszcza, żeby fabularnie nie było takiej żenady, jak w Avatarze ostatnio. W SW:O jeszcze nie grałem, więc nie wiem, jak źle jest pod tym względem (byłbym mocno zaskoczony, gdyby było inaczej), ale obydwie części The Division miały całkiem spoko podłoże fabularne (zwłaszcza jedynka), więc to prawdopodobnie ze zmianą czasów i mocnym pójściem UBI w "woke" klimaty, również w Massive nastąpił skręt w tę stronę.
-
[Redacted]
Meh... Hadesowy rogalik to nie moja bajka. Bardziej callistowo wyglądał ten trailer z czarną babką z ostatniego Bonda, co spotyka swoją złą wersję (nie zapamiętałem tytułu) - wolę jednak survival horrory, co oczywiście nie znaczy, że to zła gierka będzie, ale na pewno nie dla mnie.
-
Zakupy growe!
Ja ostatnio ogrywam swoje przepastne zbiory i do premiery SH2 miałem nic nie kupować, ale przez ten zyebany film zrobił się ruch w temacie Borderlands 3, poszperałem, czy gdzieś jest wydanie bez niemieckiego znaczka, znalazłem u Czezky'ego i kupiłem
-
Silent Hill 2 Remake
@MEVEK, qrva... WTEDY, bo jeszcze raz i nie wytrzymię
-
RoadCraft
Grałem w MudRunnera i bardzo mi się podobało, a tu jara mnie ten aspekt budowania, więc na bank będzie zajebiście. Choć kto wie, może zanim to wyjdzie to i SnowRunnera odpalę.
-
RoadCraft
Dla mnie chyba najlepszy trailer całego Gamescomu i najciekawsza zapowiedź. Snowrunner wciąż nietknięty, ale to odpalam od razu, jak tylko wyjdzie - zajebiście mi się to podobało i co chwilę reagowałem jak dzieciak
-
Silent Hill 2 Remake
Takie akcje to z ziomkiem miałem przy DMC3, RE4 i MGS3 - nocki zarwane, jak który zginął to oddawał pada, oglądał, podpowiadał i razem obmyślaliśmy strategię na przejście jakiegoś etapu/bossa. Akcję tego typu po latach powtórzyliśmy z RE2 Remake na premierę i było jak za starych dobrych czasów - znów podjarka, granie na zmianę, wyjście z papierosem i drinkiem na balkon, analiza błędów i szukanie rozwiązań. Wtedy, przez ten krótki czas znów autentycznie przenieśliśmy się w czasie i choćby za to kocham remake'i kultowych tytułów. Mam nadzieję, że SH2 da mi podobne doznania, bo póki co wygląda to zajebiście.
-
Black Myth: Wu Kong
@Homelander - to takie forumowe lore. Była beka ze Schranza, że się podnieca kiszczakiem, więc teraz Schranz odwraca kota ogonem i udaje d y s t a n s i k
-
Neo Berlin 2087
To akurat niezbyt dobrze wróży warstwie fabularnej, bo każdy widział, jak to wyszło w Dying Light 2 po tym, jak wyrzucili do śmietnika Avellone'a i wszystko, w czym maczał palce
-
Black Myth: Wu Kong
Nom, trochę się zgadzam z ogórem, bo jakoś przy Atomic Heart to mimo zajebistej gierki wszyscy jechali ją "bo ruska"
-
Mutant Year Zero: Road to Eden
Pupcio chyba poddawał w wątpliwość taktyczność ALIENSów i o nich pisałem.
-
Mutant Year Zero: Road to Eden
Jak to nie? Owszem, bardziej real time, ale masz aktywną pauzę, zarządzanie składem pod presją czasu i wrogów, odpalanie ich umiejętności - sporo ma też z XCOMa z tym zarządzaniem pomiędzy misjami, levelowaniem ziomków, perma-death itp.
-
Mutant Year Zero: Road to Eden
To koniecznie sprawdź Aliens: Dark Descent, zwłaszcza, że Ty lubisz wyzwania i wysoki poziom trudności
-
Zakupy growe!
To wciąż taką cenę trzyma?
-
własnie ukonczyłem...
Dokładnie tak. Dlatego pisałem, że ta gra (mimo oczywistych niedoróbek i drewna) to najlepsze, co przytrafiło się tej marce od czasu T2.
- The Darkness 1 & 2
-
Wrzuć screena
Przecież na XSX jest w 4K
- The Darkness 1 & 2
-
Neo Berlin 2087
Najpierw skojarzenia z DETROIT Become Human (klimat), później Max Payne, Splinter Cell Conviction/Blacklist, trochę Vanquish - fajny mix, choć trochę generycznie wszystko wygląda, jakby zbiór gotowych assetów. Ale ogólnie jestem zaintrygowany i czekam na więcej info - oby podtytuł to nie była data premiery
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Po ostatniej szmirze (Covenant) nie miałem zbyt wielkich oczekiwań, ale trailery Romulusa rozbudziły nadzieje, że może nie będzie lipy, a reżyser, znany z horrorów, może wiedzieć, czego ta franczyza potrzebuje. Wybrałem się więc premierowo do kina i... Nie jest źle... Nie jest to może poziom dwóch pierwszych odsłon, ale też nie ma ch#jni z Covenant. Jeśli chodzi o sferę czysto techniczną i wizualno-dźwiękową to byłoby 10/10, gdyby nie jeden dość drażniący motyw z pewną mordą wykonaną w CGI. Serio, wizualnie film ociera się o majstersztyk w swojej klasie - wszystkie ujęcia są klimatyczne w chooy, lokacje są zajebiście dopieszczone, odpowiednio oświetlone, a reżyser wie, gdzie ustawić kamerę, żeby zaprezentować nam to z jak najkorzystniejszego kąta. Podobnie nasze ulubione, obce formy życia - dużo tu klasycznej animatroniki, dzięki czemu wszystko jest naturalne i wręcz namacalne. Tym bardziej dziwi to pójście w CGI z tym jednym konkretnym przypadkiem, bo mając w pamięci podobną scenę w Alien 3, wiem że jeśli wtedy dało się to zrobić dobrze, to ponad trzy dekady później też raczej nie powinno być z tym problemu. Urządzenia, wnętrza statków/baz, ogólnie technologia utrzymana jest w tej oldschoolowej formie retro-futuryzmu znanego z pierwszej części, czy chociażby z gry Alien Isolation, więc kolejny plusik za trzymanie się tej klasycznej stylistyki. Ekipa nie drażni, ani też jakoś pozytywnie nie zapada w pamięci, za wyjątkiem Andy'ego - on akurat jest mocnym punktem filmu (szczególnie w środkowej fazie). Główna bohaterka jest ładną, naturalną dziewczyną i oczy nie bolą od patrzenia, ale nie ma w sobie za grosz charyzmy, co powoduje, że wszelkie próby zrobienia z niej nowej Ripley kwitowałem wywracaniem oczyma (aczkolwiek to nie jej wina - od dawna próbują to robić z każdą babką w tej franczyzie). Z jednej strony cieszyłem się, że dano nam zupełnie nieznanych aktorów, bo dzięki temu obserwujemy postacie, a nie nazwiska, ale z drugiej - to nadal banda no-name'ów do ubijania, tylko ciut skromniejsza liczbowo i bez debili rodem z ostatnich dwóch odsłon (Prometeusz i Covenant). Plus na pewno taki, że główna dziewucha nie jest wk#rwiającą boss-girl, jak to dzisiaj jest w modzie i ma swoje przebłyski, ale nie jest to postać, na której barkach można oprzeć ciężar takiej marki. Fabularnie akcję umiejscowiono pomiędzy pierwszymi dwiema częściami cyklu i nie najgorzej, aczkolwiek mocno po łebkach, nawiązano do pierwszego ALIENa, jako punktu wyjścia do wydarzeń w omawianym Romulusie. Trochę to wszystko było naciągane, bo np skąd się wzięły facehuggery w ilościach hurtowych (i w ogóle skąd się wziął choćby jeden) nikt nie raczył mi wyjaśnić, a próba spięcia ALIENa z Prometeuszem (na szybko sklecona za pomocą prezentacji 3D) była raczej mocno wątpliwej wiarygodności, ale doceniam, że Alvarez próbował, bo sam Scott poległ na swoim pomyśle. Oprócz wizualiów, klimatu i wierności oryginalnemu obrazowi, pochwalę również kilka nowych rzeczy, ciekawych pomysłów na zarówno zachowanie obcych, jak i na radzenie sobie z nimi - nie chcę się wdawać w szczegóły, bo byłby to spoiler, ale doceniam, że ktoś starał się wymyślić coś świeżego w obrębie serii (bo niekoniecznie ogólnie - jeden motyw znałem np z The Walking Dead). Widziałem kilka opinii, że film trzyma w napięciu, ale tak serio to ja tego nie czułem - może to wina tego, że oglądałem w kinie, gdzie dobiegają nas odgłosy osób trzecich, ale nie było tu dla mnie momentu, żebym bał się o bohaterów, czy coś (inna sprawa, że mogłem zwyczajnie mieć ich gdzieś, gdyż jak wspomniałem - nie byli jakoś szczególnie dobrze zarysowani i ciężko byłoby przejmować się ich losami). Oczywiście to nie jest tak, że nie ma tu klimatu czy coś - wszystko jest na miejscu, odgłosy, muza, świetne ujęcia, zajebiste oświetlenie... Ja chyba tak już mam, że w filmach mnie takie akcje nie ruszają i dopiero gdy zagram w grę to obawiam się o postać, którą steruję - w filmie jest mi to raczej obojętne i jestem tylko bezstronnym obserwatorem (chyba, że postać wyjątkowo mnie wk#rwia, wtedy kibicuję potworom). Dla kontrastu wspomnę teraz o tym, co zbyt oryginalne nie było. Masa... MASA nawiązań, mrugnięć oczkiem czy wręcz bezczelnie powtórzonych ujęć, motywów czy tekstów z poprzednich części - z zakończeniem włącznie (choć samo to akurat było fajne i dawało vibe takiego "nowego otwarcia"). Trochę za dużo tu fan-service'u i po tych wszystkich "swoich", nowych pomysłach, te stare wtręty trochę ciągnęły całość w dół, jakby przypominając, że jednak na dłuższą metę ciężko o coś oryginalnego i świeżego w obrębie tej marki i gatunku. Końcówka też trochę zbyt... odjechana (i mocno czerpiąca z Resurrection). Trochę niepotrzebnie te wszystkie rzeczy naraz wrzucono już teraz, w części pierwszej - tak, jakby reżyser nie wierzył, że dostanie szansę na kontynuację i chciał to koniecznie zaprezentować jeszcze w tej odsłonie. Wyszło, że trochę marudzę, ale ogólnie jestem naprawdę miło zaskoczony i z chęcią zobaczyłbym, w którą stronę marka pójdzie po tym nowym otwarciu (o ile w ogóle dokądś pójdzie), choć obawiam się powielania wytartych klisz. Nadal jednak to lepsze niż te ostatnie dziwne eksperymenty Ridleya Scotta, więc mam nadzieję, że Fede Alvarez dostanie szansę na zrobienie sequela. Romulus jest dla marki obcego tym, czym jakiś czas temu było PREY dla Predatora - światełkiem w tunelu i nadzieją na lepsze jutro. Co prawda przygoda walecznej Pocahontas miała swoje za uszami, ale w porównaniu do ostatniego wysrywu o kosmicznym rastamanie to i tak była perełka. ALIEN Romulus jest filmem dużo lepszym niż wyżej wymieniony, więc i nadzieje są większe. Dla mnie mocne 7/10 i na pewno kupię wersję fizyczną do kolekcji