
Wredny
Senior Member
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda temat: The Last of Us - HBO
Treść opublikowana przez Wredny
-
Wrzuć screena
To się nazywa "metroidvania" U mnie zjawiskowy AVATAR. Mimo tego, że technicznie sporo rzeczy na konsolach zrobione jest umownie (SSR na wodnej tafli, niebo, chmury z PSX) to ogólny wygląd, tak bez wchodzenia w detale, jest przepiękny, a do tego ten świat jest cudownie żyjący (oprawa dźwiękowa również robi sporo dobrego).
-
Avatar: Frontiers of Pandora
No dla mnie Horizony jednak miały fajną, intrygującą fabułkę, którą ludzie wiecznie wyszydzają, pisząc że to tylko graficzka. Pierwsza część miała bardzo interesujący wątek główny i z przyjemnością odkrywało się karty tej historii. Dwójka z kolei zaskoczyła, że w tym temacie można jeszcze coś fajnego wyciągnąć (bo byłem przekonany, że skoro już po jedynce wszystko wiadomo to zostaniemy całkowicie ze średnio porywającym wątkiem plemiennym). Avatar jest tego pozbawiony, bo główna historia jest w filmach, a tu po prostu mamy rozwinięcie tego uniwersum (a raczej samej jedynki, bo jakoś wątpię, żeby było tu coś z "Istoty Wody", ale może jednak później przyjemnie się zaskoczę...), no i robione jest to tak jak poboczne w Horizonach właśnie, z tym że tutaj to wątek główny, więc słabo. Tak jak pisałem - 99% audiologów czy zleceniodawców to silne, niezależne postacie kobiece, zarówno jednej jak i drugiej rasy, więc człowiek mimowolnie reaguje wywracaniem oczu, ale gameplayowo gierka jest naprawdę sympatyczna i ciężko mi się było wczoraj oderwać. Dziś wreszcie dosiądę swojego Ikrana, bo widziałem, że zaczyna się quest, który widziałem już na tych youtubowych preview.
-
Avatar: Frontiers of Pandora
No teraz w UBI największy nacisk w questach jest, żeby było "inclusion/diversity" oraz dużo bab, które są najlepsze we wszystkim. Ogólnie gierkowe scenopisarstwo dotyka to samo, co filmowe i serialowe. Takie mamy czasy, że mało kto próbuje napisać fajne postacie i interesującą fabułę, bo są pewne wytyczne, których się trzeba trzymać i dookoła tak żenująco niskich pobudek później na szybko kleci się jakąś opowiastkę. AVATAR ma jednak tę zaletę, że tu wystarczy dobrze zrobiony świat i wciągająca w nim zabawa, aby na resztę rzeczy przymknąć oko.
-
Avatar: Frontiers of Pandora
Nadal nic nie dotarło, bo nie kumam PeCetowego, ale nie staraj mi się tego wytłumaczyć, bo ja jestem console peasant W każdym razie muszę przyznać, że gra się w to bardzo fajnie, eksploracja tego świata daje radę i czuć tu taki vibe survivalu. No i Pandora, mimo wielu technicznych niedociągnięć i umowności, wygląda imponująco, a do tego czuć, że żyje - wreszcie, po tylu latach, studio UBISoftu potrafiło zrobić świat, który nie jest makietą. Ale jak to zwykle w ich grach - najebane silnych kobiet, które pokazują facetom gdzie ich miejsce, a także dużo lesbijskiej miłości w powietrzu
-
Avatar: Frontiers of Pandora
Oj tak, mów mi jeszcze, uwielbiam jak świntuszysz K#rwa, nie zrozumiałem ani słowa z tego zdania
-
Avatar: Frontiers of Pandora
Może na PC, bo na PS5 nadal Horizon "gurom" Doczytywanie obiektów, migoczące SSR na wodnych taflach, te dziwne artefakty na piance wodospadu (pewnie jakaś technika rekonstrukcji, której nazwy nie znam) albo te obiekty na granicy horyzontu, które zmieniają się w płaskie, wykropkowane wycinanki - Horizon Forbidden West technicznie jest w innej lidze, jeśli chodzi o wersję konsolową. Nie no bez przesady - patrz wyżej.
-
Avatar: Frontiers of Pandora
Na PS5 wleciał jakiś patch (wygląda jak day one, ale wpadł mi dopiero po godzince grania dzisiaj) i poprawia te tryby graficzne, plus zmienia menu startowe, eksponując sklepik ze skinami Szkoda, że nocka w robocie, bo chce się grać, mimo że fabułka cienka jak w filmach, a notatki i audiologi są strasznie nacechowane woke'izmami.
-
Jurassic Park: Survival
Fajnie byłoby, gdyby to faktycznie był survival - z craftingiem, jedzeniem i ogólnie jakąś głębią rozgrywki, bo jak to będzie tylko Outlast z dinusiami, gdzie trzeba będzie uciec, schować się w szafie i przeczekać to słabo.
-
Zakupy growe!
Gra UBIsoftu na premierę? Wiem, co to życie na krawędzi Właśnie wleciał patch, który chyba powinien się pobrać od początku, bo było trochę technicznych problemów podczas grania, ale teraz widzę, że chyba ogarnięte.
-
Avatar: Frontiers of Pandora
Właśnie chciałem o tym napisać, bo to ewidentnie jest jakoś zwalone. Domyślnie mamy Quality i wyłączony HDR. Tego drugiego nie ruszam, bo nie chce mi się bawić suwaczkami, ale chciałem performance, bo 30fps najbardziej boli w grach z pierwszej osoby. Przy okazji chciałem wyłaczyć motion blur i jeszcze jakiś "Dither Fade", co niestety powoduje automatyczny powrót do trybu Quality. I tak parę razy bawiłem się w przełączanie, ale szczerze powiedziawszy cały czas czuję, jakbym miał te 30fps i chuj wie, w jakim trybie gram aktualnie. No i SSR na tafli wody daje strasznie chujowy efekt migotania wszystkiego. @Crazy Horse (zmień na Boomcio, bo do tego nie mogę się przyzwyczaić) są stopy jak coś, więc plusik:
- The Day Before
-
Red Dead Redemption 2
-
Avatar: Frontiers of Pandora
Obejrzałem reckę ACG i zamówiłem. Far Cry w świecie Avatara, tak jak sie każdy spodziewał, ale przynajmniej bez wściekle respiących się przeciwników, non stop uprzykrzających nam życie, co pozostawia sporo czasu na eksplorację i spokojne podziwianie świata. Będzie grane w weekend.
-
GTA VI
-
GTA VI
Ale zajebało januszerią z tej wyliczanki
- Kingdom Come: Deliverance
-
GTA VI
Niby czemu - dobre porównanie. Ja wiem, że to gierka, ale kuźwa bez przesady, żeby każdemu na chatę wbijać.
-
Właśnie zacząłem...
A jak jedynka się nie podobała, bo była szaro-bura, powtarzalna i w sumie składała się z gówno-questów? Bo mi się właśnie dlatego nie podobała, ale o dwójeczce słyszałem, że lepsza.
-
GTA VI
Gdańskie Przymorze latem - 15 minut z buta na plażę, no trochę tak Chodzi mi o to, że oklepane amerykańskie metropolie w grach (i w serii GTA) to mało oryginalny setting i zdecydowanie wolałbym coś bardziej interesującego, bo to nie czasy PS2, żeby to na kimś wrażenie robiło. Wolałbym jakąś Kubę czy Indie np, albo chociaż pipidówę w klimatach z Far Cry 5.
-
GTA VI
No super mocny leak - GTA w amerykańskim mieście - kto by się spodziewał Wiadomo, że będzie jak żyćko i w ogóle, ale naprawdę wolałbym jakiś powrót do przeszłości i epokę z fajnym klimatem, albo zmianę lokacji na coś bardziej egzotycznego - współczesne miasto to ja mam za oknem i średnio mnie jara kolejna część w tak oklepanym settingu.
-
Mission Impossible: Cinematic Universe
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Jestem mocno zawiedziony, także tymi opiniami z ostatniej strony tematu o Mission: Impossible w dziale filmowym, bo zastanawiam się, czy oglądaliśmy ten sam film. Ta część to jakieś CGI popłuczyny z mocną domieszką nijakości i "szybkowścieklizmu", a nie godna kontynuacja dwóch poprzednich, szczytowych osiągnięć serii (jeszcze M:I3 uważam za świetne, reszta średnio). Już po pierwszym trailerze, w którym wyczułem jakąś taką "netflixową" sterylność i sztuczność, miałem pewne wątpliwości, a jak wjechał dopisek "Part One" to owe mocno się nasiliły. Do samego jednak końca wierzyłem, że Tom Cruise mnie nie zawiedzie, bo on wie, czego widzowie oczekują i jednoosobowo ratuje wysokobudżetowe kino akcji przed popadnięciem w miałkość i nijakość. No niestety Tom mnie zawiódł... Po świetnych Rogue Nation i Fallout, które były tak cudownie intensywne poprzez swoją prawdziwość (w sensie scen) tutaj dostajemy wiele akcji mocno wspomaganych CGI i różnego rodzaju filtrami upiększającymi, które zupełnie nie robią na mnie wrażenia. Tak, nawet ten signature stunt ze skokiem na pociąg - no skoczył sobie, pewnie z adrenalinopędnego punktu widzenia było to imponujące, ale fabularnie nie miało to żadnego sensu, ani uzasadnienia (bo umówmy się - ta śmieszna wymówka, że nie zdążył na pociąg to niezłe zamiast gonić go po ziemi to musiał szukać najwyższego szczytu a Austrii, tia...). Zdecydowany przerost formy nad treścią dotknął tu praktycznie każdego aspektu - od wrogów i głównego zagrożenia, poprzez ilość postaci, a na przedawkowaniu nudnego pierdolenia skończywszy. Poprzednie części miały sensowny plot, jasno określony, przyziemny cel, ozdobiony szpetną buźką Seana Harrisa i dookoła tego zbudowano fajną intrygę, którą w napięciu obserwowaliśmy i kibicowaliśmy naszej już zgranej ekipie. Tutaj natomiast mamy jakiś Skynet, który jakimś cudem bruździ z dna oceanu (swoją drogą niezła beka, że "nie wiemy, gdzie to jest", ale chwilę wcześniej mowa o zamarzniętych, utopionych marynarzach - nikt nie wpadł na to, by szukać ciut niżej, w kierunku dna?), a jego przydupasem i uosobieniem jest jakiś szpakowaty goguś z dowolnej reklamy Paco Rabane, który ma zero charyzmy, charakteru i zerową dawkę złowieszczości. Na jego usługach jest jakaś chińska Harley Quinn, która ciągle milczy i przez to pewnie ma być tajemnicza, a wypada jak jakaś karykatura ze starych Bondów. Do tego agent Stasiak i jego piętaszek, ścigający Hunta, powrót Kittridge'a, żeby było mrugnięcie oczkiem do wieloletnich fanów serii, biała wdowa z braciszkiem, koleś który grał w parodii Top Gun (Hot Shots) i jakaś no-name laska, która ma fajny tyłek i nosi fajne kamizelki, ale ani ona nie błyszczy jakimś aktorstwem, ani kaskaderką, ma zero fajnych akcji i jeszcze mniej wyrazu, ale jest super złodziejką, bo tak mi napisało na ekranie, kiedy Ethan profilował ją przez swoje super okulary. Nasza ekipa też jakoś nie błyszczała chemią, motywacje Ethana i to przedstawianie go jako troskliwego misia, co dla ziomków zrobi wszystko były zwyczajnie słabe, a w tym wszystkim żal tylko zmarnowanego potencjału pięknej pani Ferguson - I ta teatralna otoczka tego pojedynku z gogusiem - choreografia jak ze spektaklu, zamiast autentycznej walki, mosty, mgiełka, pustki na ulicach - w Wenecji jest jakaś godzina policyjna, że nocą nie ma nikogo w tak malowniczych miejscach? Kurde, nawet fajnych akcji było tu jak na lekarstwo. To rozbijanie skuterów za pomocą BMW, a później ten żółty Fiacik - słabiutkie, skok ze skały też mnie nie ruszył (i jeszcze to idealne wpadnięcie przez okno), walka na dachu pędzącego pociągu to coś, co w filmach było robione setki razy, a wybuch mostu i spadające wagoniki to dość rzucające się w oczy CGI. Jedynie ten "Uncharted 2" chwilę później był spoko, ale tak poza tym to ja pamiętam ten film (przed chwilą skończyłem seans) głównie z nudnego gadania o przejęciu władzy nad światem (buhahaha) i skoków kamery na mordy kolejnych postaci, które chuja mnie obchodzą W słabą to stronę poszło i już wiem, że nic lepszego od Rogue Nation oraz Fallout nie zobaczę, przez co trochę smutłem, ale wszystko kiedyś musi się skończyć i Tom Cruise wiecznie nie może być respiratorem filmowej branży. Ode mnie 6/10 -film bez ciekawej historii i akcji, które by się oglądało z wypiekami na twarzy, ale za to z masą nieinteresujących postaci, które mamy w dupie - coś jak ostatnie 4 części Szybkich i Wściekłych, choć jeszcze nie ten poziom debilizmu całe szczęście.
-
Zakupy growe!
U mnie też, choć nie ukrywam, że mam pewne obawy, jak taki emulatorek NESów, SNESów, Genesisów i Amigi poradzi sobie z potężnym PSX (a żadnych materiałów nie widziałem na YT). Tak czy siak w pakiecie dorzuciłem jeszcze trzy carty (Delphine, Bitmap, Gremlin, bo Team17 i CodeMasters wpadło wcześniej) ze względu na gierki, które z sentymentem wspominam z Amigi właśnie (Another World, Speedball, Chaos Engine, Zool, Utopia) i obiecuję, że w styczniu wreszcie kupię samą konsolkę
-
Alan Wake II
Przecież napisałem, że to przeszedłem już jakiś czas temu, co nie zmienia faktu, że było to irytujące doświadczenie, spowodowane upośledzoną warstwą gameplayową.
-
GTA VI
Nie ma co się łudzić, że te wszystkie rzeczy z postu QuantumFluxa w GTAVI dostaniemy. Tak, świat się zmienił, Rockstar zmiękł, gry tworzone są dla nowego pokolenia, w nowym świecie, a sam skład teamu developerskiego to też w dużym procencie pewnie jakieś fioletowowłose niebinaria i inne programiszcza, więc mimo, że chciałbym dostać w ich grze taką trafną satyrę, to na pewno na to nie liczę. Chciałbym za to jakąś naprawdę ciekawą do śledzenia fabułę i wysyp niezapomnianych kreacji różnych ciekawych, napotkanych postaci, oraz oczywiście, żeby bohaterowie byli fajniejsi niż średnie trio z GTAV.