Skocz do zawartości

Mass Effect: Andromeda


Szprota

Rekomendowane odpowiedzi

Hahaha następny filmik. Same filmiki wklejacie super... 

 

 

Dobrze ostatni mój post z wrażeń w grze. Wczoraj grę skończyłem. Bawiłem się przednio przez ok 65 h zrobiłem 88 % całości. Wnioskując po achievementach mało mnie ominęło (jakieś puzzle ominąłem we free roamie). Quest logi wyczyściłem ze wszystkich main questów, questów towarzyszy i sojuszników oraz ważniejszych questów na planetach czy w nexusie. Można powiedzieć że grę naprawdę skończyłem, a nie przeszedłem po łebkach aby tylko skończyć. 

 

Przez te 65 h nie nudziłem się ani chwilę a były gry o wiele lepsze w tym roku które mnie szybko nudziły albo czasem doprowadzały do ziewania. Tutaj od początku do końca było fajnie.

 

Gra fabularnie stoi gdzieś pomiędzy mass effect 2 a 3. Chodzi o konstrukcje fabuły i oklepane już pomysły. Jakością to to się zbliżyło fabularnie co najwyżej do dragon age inkwizycji. Tutaj moja największa wada tej produkcji czyli średnia fabuła.  Mało odkrywcza i nie tak interesująca jak trylogia. Sam mass effect to świetny zalążek pod kontynuacje. Ciekawy świat i odcięcie się od trylogii to plus. Niestety niektóre dialogi, tacy sobie sojusznicy i kiepski bad guy psują efekt. Są zwroty akcji ale poza jednym wszystkie przewidywalne. Konstrukcja gry bardzo przypomina fabularnie mass effect 2 

mamy nawet zbieranie sojuszników do misji końcowej

.  

 

Gra ma momenty które robią i dla których warto w to zagrać. Są sceny w których czuć stare bioware i są naprawdę fajne postacie. Drax, Vetra plus najlepszy tyłek w grze czyli cora (polecam obczaić jej sex scene).  Sceny takie jak

uratowanie arki asari i powrót na nexusa

lojalnościowe większości towarzyszy a szczególnie ich końcówki
seans kinowy
niektóre questy na planetach (np zabawa w swatkę czy odkrycie historii pierwszych kolonistów na eos)

 

 

Zwiedzanie planet też potrafi wciągnąć. Zdarzają się fajne questy i naprawdę warto na 100 % każdą planetę przygotować. Przyda się w ostatniej misji zamknięcie tam wątków plus inicjatywa będzie miała dla was super niespodziankę jak to zrobicie. Same planety wyglądają fajnie a niektóre miejsca wręcz epicko. Karny kutas za to za quest z architektem. Za pierwszym razem wooooow ale

 

jak okazuje się że na każdej planecie masz ten sam quest to lekki w(pipi) jest

 

 

.  Muzyka trzyma poziom. Nie irytuje i nie przeszkadza ale też nie zachęca do kupna soundtracku. Dubbing w niektórych miejscach zagrany mistrzowsko a w niektórych czytany z kartki.  

 

 

Mass Effect Andromeda to też 1000 bugów. Ja (pipi)e ile niedoróbek ma ta gra. Resetowałem ją przynajmniej 30 razy bo coś się zawiesiło, dialog się nie wgrał czy quest zniknął.  GRa powinna być jeszcze 3-6 miesięcy w beta testach. Mimike twarzy pominę bo mi za bardzo nie przeszkadzała (jak grasz męskim ryderem to jest ok) , ale przez chwilę grałem sara i rozumiem ból dupy niektórych. Grajcie męskim ryderem. 

 

ME Andromeda to nowy mass efffect. Czuć ducha serii. Warto zagrać jak stanieje i naprawią co nieco. Chciałem wystawić 7/10 ale jeżeli po 65 h nadal nie miałem dość i zakończenie mi się bardzo podobało to podwyższam do 8/10. Obecnie gra jest w moim top 3 tego roku. 

 

 

 

P.S. Można zaliczyć 4 babki za jednym przejściem w spoilerze które

 

 

3 laski można posuwać casualowo:
-Reporteka na nexusie
- naukowiec na Ai
- nasza towarzyszka peebe

A potem można vetre albo core w poważnym związku (one tylko taki uznają) a peebe można też w poważnym ale wtedy trzeba zrezygnować z seksu w 0 g :D

 W tym aspekcie mass effect andromeda wyprzedza wcześniejsze gry bioware  :obama:

Edytowane przez blantman
  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

Jeżeli lubisz zamknięte fajne historie z małymi rozpraszaczami to me trylogia. Jeżeli nie przeszkadza ci rozcieńczona przez 100 pierdół historia to me andromeda. Dla samej fabuły warto zagrać w trylogie mass effect. No ale nie każdy gra dla fabuły a wtedy me trylogia odpada :)

Odnośnik do komentarza
Gość Orzeszek

to ja napisze, że jeśli nie grałeś w trylogie to śmiało można sięgnąć za andromede, na początku trochę dużo informacji, ale nie jest to nic do nieogarnięcia. Ludzie wiedźmina 3 zaczynali bez znajomości książek i poprzednich cześci co dopiero andromeda pfff.

Odnośnik do komentarza

Ja w ME trylogie grałem dla historii bo poza historią to te gry za wiele do zaoferowania nie miały. Dla mnie w każdej część do Andromedy walka była obowiązkiem aby dojść do następnego dialogu i wolałem eksploracje cytadeli czy normandii z rozmowami.  W Andromedzie proporcje odwróciły się o 180 stopni. Tutaj walka sprawia mase frajdy i nie nudzi nawet po kilkunastu godzinach (dzięki żonglowaniu skillami w locie). Za to historia czasem męczy i nudzi. Nie o taki mass effect walczyłem. Dobrze że niedostatki fabularne w jednym miejscu nadrabia fajnymi historiami w innym. 

Odnośnik do komentarza

to ja napisze, że jeśli nie grałeś w trylogie to śmiało można sięgnąć za andromede, na początku trochę dużo informacji, ale nie jest to nic do nieogarnięcia. Ludzie wiedźmina 3 zaczynali bez znajomości książek i poprzednich cześci co dopiero andromeda pfff.

 

Mnie zastanawia tylko to czy grając najpierw w Andromedę a potem w trylogię, nie zepsuję sobie zabawy znajomością fabuły ;) Bo zapewne jest tam pewien dość mocny związek między trylogią a nową częścią.

A poza tym blantman sprzedaje i bym przygarnął w ludzkich pieniądzach :D

Odnośnik do komentarza
Gość Orzeszek

 

to ja napisze, że jeśli nie grałeś w trylogie to śmiało można sięgnąć za andromede, na początku trochę dużo informacji, ale nie jest to nic do nieogarnięcia. Ludzie wiedźmina 3 zaczynali bez znajomości książek i poprzednich cześci co dopiero andromeda pfff.

 

Mnie zastanawia tylko to czy grając najpierw w Andromedę a potem w trylogię, nie zepsuję sobie zabawy znajomością fabuły ;) Bo zapewne jest tam pewien dość mocny związek między trylogią a nową częścią.

A poza tym blantman sprzedaje i bym przygarnął w ludzkich pieniądzach :D

 

to niech blantman sie wypowie, bo ja jeszcze gry nie skończyłem, ja nie wychwyciłem żadnych dużych nawiązań z trylogią, ciągle są wałkowane międzyrasowe konflikt jak sprawa krogan i genofagium czy tam ogólnie struktura kultury asarii, ale to praktycznie nieistotne pierdy, przy kasztanie fabularnym andromedy.

Edytowane przez Orzeszek
Odnośnik do komentarza
Gość Orzeszek

Ja ponownie stare pytanie ale skoro nie ma przekaźników masy to jak do cholery z nexusa na eos dotarli ? Jak tempst porusza się między układami? Serio ta część jest tak niedorobiona, że tak podstawowe sprawy nie są wyjaśnione?

no używają tuneli przesyłowych kettów przez plage czy tam te inne dziadostwo, z tego co pamiętam a potem fabularnie przy arce asarii mamy wyjaśnione dokładnie jak to działa. Chyba że sie myle, zazwyczaj gram pijany i niespełna rozumu.

Edytowane przez Orzeszek
Odnośnik do komentarza

 

to ja napisze, że jeśli nie grałeś w trylogie to śmiało można sięgnąć za andromede, na początku trochę dużo informacji, ale nie jest to nic do nieogarnięcia. Ludzie wiedźmina 3 zaczynali bez znajomości książek i poprzednich cześci co dopiero andromeda pfff.

 

Mnie zastanawia tylko to czy grając najpierw w Andromedę a potem w trylogię, nie zepsuję sobie zabawy znajomością fabuły ;) Bo zapewne jest tam pewien dość mocny związek między trylogią a nową częścią.

A poza tym blantman sprzedaje i bym przygarnął w ludzkich pieniądzach :D

 

 

 

Wyjaśniam. Nawiązania są do trylogii ale delikatne. Teraz malutkie spoilery z fabuły mass effect andromeda ale biorę w spoiler aby ludzie nie krzyczeli : 

 

 

Są tak naprawdę dwa nawiązania do trylogii. Na początku gry w kwaterze seniora rydera maz audio nagrania liary. Okazuje się że ojciec rydera z liarą współpracował.

 

Drugie nawiązania jest w końcowej części gry i tam może wręcz łezka w oku się zakręcić ale to trzeba znać trylogie. Ten fragment to dosłownie 5 dialogów i jakieś 2 minuty gry więc pomijalne szczególnie że ten fragment odkryjesz jak zrobisz baaaardzo długi quest poboczny. W głównym wątku prawie zero nawiązań do trylogii

 

 

ufff mam nadzieję że wyjaśniłem. 

 

@Czezare 

 

fabuła jest lepsza niż w ostatnich halo, niohu czy horizon zero down . Tak źle z fabułą nie jest ale trzeba lubić space opery. Końcowe 40 min to  :banderas:  :banderas:

Edytowane przez blantman
Odnośnik do komentarza

Cena pikuje w dół ale Horizona też bo zobacz ile osób kupiło w naszym pięknym kraju. Pamiętaj też że kupując u mnie masz zapewniony szybką i satysfakcjonującą obsługę w dobrej cenie.  No ale koniec kryptoreklamu sklepiku u blanta  :ragus:

Odnośnik do komentarza

Dobra, po przegraniu ponad 30 godzin, myślę, że jestem w stanie coś już o grze powiedzieć. Swoją opinię przedstawiam tutaj z punktu widzenia wieloletniego fana uniwersum i trylogii. 

 

Od samego początku byłem nastawiony do gry bardzo sceptycznie. Najpierw karmiono nas szczątkowymi informacjami, aż w pewnym momencie pojawia się zwiastun z datowaną premierą na raptem kilka miesięcy do przodu. To spowodowało nagłe uruchomienie machiny marketingowej i mnóstwo materiałów. Prawie żaden z nich do mnie nie przemówił, a zwiastun premierowy (tydzień przed premierą, ale fuck it, takie mamy czasy) wręcz odrzucił. Był spoko zmontowany ale muzyka zupełnie nie ta. Potem śmiercionośna dla gry beta, która uruchomiła coś jeszcze gorszego - falę hejtu. Wręcz niemożliwego i zachodzę w głowę, kiedy ostatnimi był tak mocny hejt w stosunku do jakiejś gry. I przypominam sobie Mass Effect 3. Wtedy wszystko, przypominam wszystko toczyło się w około zakończenia i wielkiego lamentu. Nikt nie silił się na napisanie czegoś więcej o samej grze, tylko o tym, że cała nasza przygoda sprowadza się do naciśnięcia przycisku. Ok, sam byłem tym zakończeniem zawiedziony bo nie odpowiadał na podstawowe dla mnie pytanie w całej trylogii - skąd wzięli się Żniwiarze. To zostało wyjaśnione dopiero w DLC. Acha, i było jeszcze larmo z płatnym Jaavikiem. Te 2 aspekty całkowicie przyćmiły to, że mięliśmy kapitalną odsłonę Mass Effecta, epicko zamykającą wiele wątków. Z patosem jak na serię przystało, kapitalnymi dialogami itd. Może nie najlepszą w serii, ale bardzo dobrą.

 

Teraz, przy Mass Effect Andromeda mamy podobne zjawisko. Animacje twarzy całkowicie przysłoniły odbiór osobom postronnym, a hejterzy, który w grę nie grali mają używanie. Przykre to cholernie, bo w ten sposób kształtuje się trendy w internecie, a to gracz z niego korzystający jest bezpośrednim odbiorą. Ja sam gdyby nie impuls w dniu premiery jak byłem pod sklepem, nie wiem czy bym grę kupił. A straciłbym wiele. No w (pipi).

 

A więc. A nie, nie zaczyna się zdań od "a więc". Przede wszystkim to co od pierwszego uruchomienia gry jest widoczne i odczuwalne to zachowany duch serii. Jest on bardzo charakterystyczny i dzięki Bogu nie przekombinowali z nim, a wręcz poszli w dobrą stronę. Oczywiście, druga rzecz to dość sztuczne i nienaturalne animacje twarzy, szczególnie grając po Horizon: Zero Dawn. Przypominam jednak, że jest to problematyczne tylko w przypadku kilku postaci (szkoda że tych głównych :D). Ale tak, jest to coś zauważalnego. Problem jednak w tym, że w żaden sposób nie było mi to w stanie zepsuć odbioru całości. Co więcej, raz czy drugi człowiek się skrzywi z politowaniem i tyle. Problem z nienaturalnymi grymasami to jest kwestia kilku razy, nie więcej. Wszystko w zasadzie jest skupione na samym początku gry. Potem ten problem znacznie się rozmywa. Dodam, że gram Scottem z podstawowym wyglądem. Podobno grając facetem jest lepiej. No i spoko, ale to do jakiego stopnia zostało to rozdmuchane jest komiczne.

 

Kolejna sprawa - główny bohater/bohaterowie. To nie jest trylogia. Nie ma Sheparda i trzeba się z tym pogodzić. Po tym co BioWare zaserwowało w trylogii, każdy (a przynajmniej większość) kto przeszedł ją od początku do końca, zżył się z Shepardem. Kanadyjczycy mięli więc nie lada zadanie i musieli mu sprostać. Postawili na zupełną zmianę charakteru i uważam, że wyszło im to na dobre. Niewątpliwie bardzo istotną rzeczą jest to, że aktor podkładający głos pod Scotta brzmi niemal identycznie jak Nolan North z barwą głosu Drake'a z Uncharted. To sprawiło, że szybko przyszło mi się z nim zżyć. Fajnie są napisane jego dialogi, odzywki, docinki. Jest młody, przebojowy, ale bardzo inteligentny i wierny. To da się odczuć. Jak najbardziej wiarygodna postać i jasny punkt tej gry. O Sarze trudno mi coś więcej powiedzieć, bo prawie jej nie znam :D Co innego o reszcie załogi. Mając przegrane i przegadane tyle czasu, zdążyłem ich lepiej poznać. Zdecydowanie wyróżnia się Drack. Stawiam go na równi z Gruntem i Wrexem. Serio, jest genialny. I do tego jest najbardziej pomocnym towarzyszem w walce. Robi totalny roz(pipi) i jeżdżąc Nomadem ciągle gada i ma fajne docinki do tego co się dzieje. 

 

Po pierwszych zwiastunach miałem złe zdanie o Peebee. Niesłusznie, bo jest świetna. Asari z ADHD, czego wcześniej nie było, bo jak każdy wie to bardzo ułożona rasa, mocno stonowana i poważna. Peebee jest totalnie postrzelona i nie wpisuje się w żadne ramy. Jest zabawna, urocza i seksowna. Jasny punkt, zdecydowanie. Jest jeszcze Vetra, do której też podchodziłem z dystansem. Po nijakiej turiance w DLC Omega (nawet nie pamiętam jej imienia) ta jest zdecydowanie inna. Ciekawa, mądra i w walce też bardzo dobrze się spisuje. Cora. ach, Cora. Patrzysz na nią pierwszy raz i od razu myślisz "Och, yeah. You and me are gonna have some good time." Prowadzenie z nią romansu było dla mnie absolutnie normalne, bo jedyną obcą rasą, z którą mógłbym romansować jest asari. Cora ma fajną historię, nie jest płaską postacią. Jako biotyczka bardzo fajnie walczy, ale tutaj w serii moim zdaniem dalej niepobita jest Jack. Te 4 postacie są z całej załogi najlepsze. Potem jest Jaal, który cholernie przypomina mi przez cały czas Jaavika z ME3. Sposób mówienia, opowiadania o swojej rasie. Jest spoko. Zupełnie mierny jest Liam. Jakby była taka możliwość to spuściłbym go przez jakąś śluzę w statku. Muszę się zebrać w sobie, żeby wykonać jego misję lojalnościową. Przychodzi mi to z wielkim trudem. O, a razem z nim spuściłbym Gila. Who the fuck is this guy. Absolutnie tragiczny. Najgorsza napisana przez BioWare postać ever. Period.

 

Scenariusz. Rozkręca się długo, więc tutaj nie ma co się przygotowywać na pier.dolnięcie jak w ME2, tylko tak jak w jedynce, fabuła na serio zaczyna się po jakimś czasie. Ale jest ciekawie, naprawdę to ma potencjał na kolejne części. Wadą niewątpliwie jednak jest główny zły - Archon. Villan #3452. Bezpłciowy i napisany z poradnikiem jak napisać głównego przeciwnika. Do kosza z nim. Szkoda, że nowych ras jest tak mało, ale przynajmniej angara, którzy do uniwersum doszli są naprawdę ciekawi.

 

Jestem jak się okazało przed finałową misją, więc samego finału jeszcze nie znam, więc najpierw zajmę się resztą misji lojalnościowych i ciekawszymi pobocznymi aktywnościami. One jak najbardziej występują choć tak, jak najbardziej jest tu nawalone mnóstwo syfu, którego nie chce się wykonywać. Choć na razie tylko jedną planetę mam na 100%, a mnóstwo rzeczy na niej mam niewykonanych, więc jak widać nie trzeba czyścić, każdego nadajnika żeby w pełni odblokować planetę. Zwiedzanie planet wrzucało mi wielkiego banana na twarz. Wszystkie one są po prostu przepiękne. Designerzy dali popis, bo to co jest w tej serii piękne - czyli eksplorowanie nowych światów i poznawanie nowych ras jest tu obecne (z naciskiem na to pierwsze, a nie to drugie :P). Mocny punkt tej gry.

 

Choć nie tak mocny jak gameplay. Tym Andromeda błyszczy najbardziej i jest najlepiej w całej serii. Mobilność, wertykalność dotąd jeszcze niespotykana. Zrezygnowali z jednorazowego przydziału klasy i teraz można żonglować nimi aż czterema. Ja co prawda prawie w 100% skupiam się grając biotykiem, ale zawsze dobrze mieć opcję. 

 

Prawdą jednak jest też to, że gra wymaga szlifów. To co się z grą aktualnie dzieje nie jest niczym, czego nie są w stanie załatać, więc wzorem Battlefieldów po pół roku od premiery gra będzie zupełnie grywalna. Ale strasznym jest to na jak dużo w(pipi)iających bugów można trafić. Sam miałem przeciwnika, który wpadł do skały i nie mogłem dalej pchnąć misji do przodu, bo trzeba było zabić wszystkich przeciwników. Na statku spotykałem się z tym, że kompani lewitowali w powietrzu, albo opierali się o barierkę odwróceni o 180 stopni. Pojawiały się podwójne modele, więc rozmawiałem z Drackiem, a obok stał jego klon i powoli zapadał się pod ziemie. 

 

Słowem podsumowania, bo wiem że tl;dr i mało kto to w ogóle przeczyta, ale jako fan serii uważam, że pozycja dla fana jest obowiązkowa. To pełnoprawna nowa część, na która tak długo wszyscy czekali. Dopiero jak zagrałem uświadomiłem sobie jak bardzo brakowało mi Mass Effecta. Ma swoje wady, ale problemy techniczne czy z płynnością są jak najbardziej do załatania. Fabularnie jest dobrze i ciekawie z podobno świetną końcówką. Misje lojalnościowe niektóre są na poziomie dwójki, mówię wam. Na razie ode mnie za całokształt jest 8/10 więc teoretycznie najsłabsza część serii, ale nie oznacza to, że gra jest słaba. O nie! Zbyt dobrze się przy niej bawię i ciągle mam ochotę na więcej.

  • Plusik 5
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...