Skocz do zawartości

Mass Effect: Andromeda


Szprota

Rekomendowane odpowiedzi

Mersi, ale nie pisz głupot. Połowa punktów to bzdety albo nic nie znaczące kwestie ("-Kolejna w składzie- Susan Hummer feministka" - użyj mózgu).

 

-teraz jedną z osób odpowiedzialną za scenariusz jest feministka Sam Maggs- kobieta mająca problem że kobiety w komiksach są rysowane zbyt seksualnie, a kilka lat temu opowiadała o wirtualnych gwałtach w grach takich jak GTA5... (/watch?v=neTTQLbmhcA)

 

Nie, Sam Maggs nie miała nic wspólnego ze scenariuszem Andromedy.

Odnośnik do komentarza

Ta gra dostarcza na poprawę humoru idealna. Wczoraj jechałem sobie na kedarze na pełnej prędkości w nomadzie. Widzę outpost to wysiadam nie zwalniając i gra się pogubiła. Na pełnej prędkości katapultowała mnie w niebo tak że cała mape z lotu ptaka obejrzałem a potem spadłem bardzo powoli i znalazłem się baaardzo daleko od punktu z którego wsiadłem prosto w bagnie z kwasem:D

Odnośnik do komentarza

Pytanie do tych co skończyli questowanie na kedarze 

 

 

Sloan czy Reyes ?

 

 

Ja wybrałem 

Sloan. Mimo że wredna suka to prostolinijna. Wiesz co chce i łatwo będzie ją kontrolować. Reyes okłamywał mnie cały czas a na końcu wystawił i liczył na pomoc. Nie zabiłem go strzałem w plecy ale zniweczyłem jego plan zabicia sloan. Ciekawe czy to że go nie zabiłem jakoś się na mnie zemści

 

 

Fabularnie się wciągnąłem. Questy są lepsze i gorsze (chodzi mi o te fabularne a nie (pipi)owe fedexy) ale zdarzają się diamenciki. Naprawdę czuć klimat mass effect. 

 

 

Gry i tak NIE POLECAM osobom co jeszcze nie kupiły i się zastanawiają. Ta gra ma mase bugów mniejszych i większych. Najgorsze że już w 3 questach miałem buga z brakiem postaci i jej głosu. Jedno wspomnienie Raydera było bez sary. Tzn postacie rozmawiały z sarą ale w miejscu gdzie powinna stać była pustka i nie słyszałem jej dialogów (nawet napisów nie było do jej części). To samo w jednym ważnym queście lojalnościowym kompana. Prawie cały quest w przerywnikach nie było tego kompana!  W jednym już mniej ważnym pobocznym identyczna sytuacja z quest giverem,  Ja potrafię zdzierżyć bugi graficzne, dźwiękowe czy w mechanice ale jak mi w grze fabularnej kluczowe postacie w ważnym przerywniku znikają?  CO TO (pipi)A MA BYĆ!?

 

 

 

Mam wrażenie że gra była siłą wypchnięta w ten okres rozliczeniowy bez beta testów. Naprawdę dawno albo wręcz nigdy nie grałem w tak zepsutą grę. Wiecie że gram w dużą ilość indyczków i nawet żadnego indyka nie pamiętam z taką ilością błędów. O Dragon Age Inkwizycja można pisać negatywnie ale była to gra na premierę w miarę czysta i pozbawiona bugów. Wiadomo w open worldzie zdarza się dużo błędów ale w Mass Effect Andromeda jest ich ZA DUŻO nawet dla tak tolerancyjnej na błędy osoby jak ja. 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Skonczylem dwie planety na 100%, jedna na 70%+

 

Gra jest srednia. Pomijam juz jakosc animacji, ale po prostu jest duzo bugow. Widac, ze gra musiala wyjsc przed koncem roku fiskalnego i pewnie tylko dlatego zostala wypuszczona. Moim zdaniem brakuje tu przynajmniej ze 3-6 miesiecy doszlifowywania.

 

Przyklady bledow?

Postacie gadaja ze soba przez sciany (dobrze ze sa napisy)

Postacie podczas rozmowy szybuja po calym statku/dalej laza

Zaklinowywanie sie w powierzchniach planet

Zbugowane questy

 

I tak dalej. Co do samej gry, strzela sie przyjemnie, ale ja wolalbym miec dostep np. do 6 umiejetnosci naraz, niz przelaczac sie pomiedzy profilami. Mapy sa duze, ale troche puste - jezdzimy od punktu do punktu, nie ma w ogole wrazenia jakby te planety rzeczywiscie mogly istniec. VA i muzyka nie powalaja. Dzwiek jet packa rewelacyjny. Tla planet sa przesliczne, ale jak sie poruszy kamera to obiekty znikaja/dorysowuja sie co psuje imersje.

 

7/10 to dobra ocena. Tylko, ze to jest Mass Effect. Chyba kazdy oczekiwal wiecej.

Odnośnik do komentarza

Jedno drugiego nie wyklucza. Uważam że gra wyszła za wcześnie i ma masę bugów. Uważam że gry tej nie powinno kupować się na premierę bo to zgadzanie się na takie praktyki dewelopera abysmy byli beta testerami.

 

 

Ja się bawie bardzo dobrze z powodu klimatu i fabuły ale miałem wiele sytuacji w których mnie gra zirytowała. Dla przykładu robiłem dzisiaj fajny qjest lojalnościowy dla draxa. Wszystko pięknie do czasu jak doszedłem na koniec questa i gra mi się zawisiła. Pamiętacie jak w mass effect można było robić save w każdym momencie? Tutaj podczas wazniejszych questów nie można ... jak ci coś się z(pipi)ie to duży kawałek trzeba powtarzać. Na easy to nie przeszkadza ale jak na wyższym rozwalisz kilka mechow i musisz to powtarzać to (pipi)ica strzela.

 

 

Gra klimat i fabuła 8,5 na 10

 

Technicznie 3/10

 

Chociaz bawie się bardzo dobrze to NIE MOGĘ polecić tej gry nikomu w stanie w jakim jest obecni. Sumienie mi nie pozwala.

Edytowane przez blantman
Odnośnik do komentarza

Tez nikomu tej gry z czystym sumieniem nie moge polecic, ale bawie sie za(pipi)iscie, siedze przyklejony do ekranu. :ragus:

 

Fabularnie jest swietnie, im dalej w las tym lepiej, poczatkowo troche zamulalo, ale w drugiej polowie mocno ruszylo z kopyta i nie zwalnia, misje lojalnosciowe kompanow sa spokojnie na poziomie ME2, a sama koncowka wydaje sie byc piekną kulminacją tego nad czym pracowalismy przez cala gre, widac ze nie robilismy tego bez sensu.

 

Ba, nawet nasz progres w 'naprawianiu' planet ma pewne korzystne skutki pozniej. Widac ze gra jest dosc fajnie przemyslana, zawiera sporo systemow ktore pozniej nam odplacaja za zainwestowanie w nie czasu... no ale niestety gra dobrze to wszystko poczatkowo maskuje i przez pierwsza polowe gry zostajemy z dziwnymi animacjami i z pozoru bezsensownymi aktywnosciami 'open world'.

 

Nawet nasze decyzje niosa za soba pewne konsekwencje w dluzszym rozrachunku, no ale niestety wszystko to zaczyna wychodzic dopiero pod sam koniec gry.

 

Gdyby nie z(pipi)ane animacje, glitche [sam za wiele nie uswiadczylem, ale co na necie widzialem to moje] i niektore tragiczne dialogi to spokojnie moglbym powiedziec ze gra godnie reprezentuje serie... no ale tak nie jest, choc pomimo tego, jako fan Mass Effecta bawie sie swietnie i podejrzewam ze inni fani tez będą.

Odnośnik do komentarza
Gość Orzeszek

Jestem aktualnie na działeczce z laptopem, pasą się krówki, zmulam nad tym postem i piszę o androbiedzie. Lekkie spoilery ostrzegam (nie otagowane)

 

Nie wiem jak jestem daleko, robię misje poboczne, fabularnie mam

wbić na flagowca kettów a wczoraj wieczorem odbiłem arkę asari i przymierzam się do odbicia arki turiańskiej na piaszczystej planecie

 

 

Co mi nie bardzo nie pasuje to to, że w tej grze  nie widziałem nic co można nazwać mass effectem gdyby nie rasy występujące w trylogii równie dobrze gra mogła zwać sie andromeda i obstawiam, że by lepiej na tym wyszła gdyby nie miała plakietki "następnego mass effecta epickiej podróży" jest ten sam zabieg  co z falloutami bethesdy, nie przypominają pierwowzoru, tylko zostało zmutowane w jakąś gatunkową hybrydę, która nie jest bardzo dobra w żadnym aspekcie. 

 

Trylogia a Androbieda

Czego brakuje w Andromedzie to wyrazistego teamu. po 2h gry mamy już cały team dostępny, brak jakiejś charyzmy jak garrus tali czy Liara wrex, te postacie się pamięta, obudzicie mnie o pierwszej w nocy to wyrecytuje na blache każdą postać i jakie skille posiadała. Tutaj mamy bande randomów, rzucających pseudo śmiesznymi żarcikami, brak jakiejkolwiek głębi, bardziej mi to przypomina jakis generator losowych postaci niż przemyślane dobrze napisane postacie z backstory jak jack, grunt, legion. Poza Jaalem i peebee nie wiem jak cała reszta tej bandy randomów sie nazywa gra nie zachęca mnie do poznawania ich poza wysyłaniem maila typu XYZ chce pogadać na statku. Wczoraj odbyłem misje lojalnościową dla 50letniej miley cyrus no to za łeb sie złapałem jakie motywacje ma ta kobieta. 

W Trylogii jak juz sie zagadało to towarzysza to ten coś robił, Mordin siedział w labie na normandii wystrzeliwał z siebie słowotok tu podchodził do jakiegoś urządzenia, tu coś na tablecie, był wiarygodny, tu każdy dialog, nieważne czy z npcem czy członkiem teamu stoją jak kołki, z drewnianą animacją przypominającą simsy 3 na dodatek racząc nas soczystym derpem na twarzy co wybija totalnie z odbioru gry.

 

Coraz mniej rpga w rpgu walka w andromedzie jest ok, ale te drewno dialogi i gimnazjalne odzywki strasznie mnie bolą. mamy opcje dialogowe:
"uff" lub "bardzo" i skąd ja mam (pipi) wiedzieć jak sie potoczy dialog? jeszcze wiekszy poziom autyzmu niz w f4.

 

w(pipi)ia mnie jak ta gra jest zrobiona, nie odpowiada mi gamplay w postaci otwartej przestrzeni i jeżdzenia nomadem, wolałem konstrucje trylogii miało się sieć korytarzy, przez co było bardziej to przyjemne, misje jak w pierwszym me na stacji z raknii, walka z turianem, ten opuszczony statek gdzie ratowało się ojca tali, statek zbieraczy, czy omega, jak to robiło, tutaj mamy widoczki jak pseudo artyści rysujący szprejem za 10zł nad polskim morzem kosmos na płótnie w 5 minut. Nie robi to na mnie wrażenia.

 

Brak jak narazie czegoś po czym mógłbym zbierać szczęke z podłogi. na początku pierwszego ME dostaliśmy kopniakiem w morde w postaci suwerena, potem w połowie dostajemy mozliwośc pogadania z nim i jeszcze bardziej nas to nakręca by dalej brnąć w fabułe, każda część powoli nas kopała po mordzie i napędzała nas CO BĘDZIE DALEJ.

W andromedzie mamy co? no jajco, nic mnie tam nie kręci i tam zobacz czy planeta sie nadaje, ok nadaje sie odblokuj wieże zagraj w sudoku i profit. I te z(pipi)ane misje poboczne, już pomijam ze to (pipi)any fedex-> idź pogadaj na planecie xyx->jedź na planete z-> wróć na planete xyx. Me słynie z loadingów ale wylewu dostaje jak ja widze te loadingi w andromedzie. i (pipi) ta mechanika mailów. Jesteś na planecie EOS, dostajesz zadanie odbierz maila od peebee by pchnąć zadanie do przodu, LOADING odbierasz maila-> spotkajmy sie na nexusie LOADING-> spotykasz peebe w Kwaterze mieszkalnej LOADING mówi ci ze masz jechać na eos czyli lokacja na której byłęś na początku DWA LOADINGI. NO (pipi) MAC.

 

i (pipi) te (pipi)ane bugi i krafting w andromedzie. wczoraj wy(pipi)ało mi gre do menu konsoli i save mi sie wy(pipi)ał, na szczescie 5 minut wczesniej miałem innego sava w innym slocie to nic sie nie stało ale kuuurwa gra by była na pchlim jak by poszedł sie kochac.

 

Zgodzę się ze gra dostaje zbyt duże baty od community, ale imo jest sporo w tym racji, jak fan uniwersum me czuje mega rozczarowanie, wręcz DYMANIE, Ea zamordowało kolejne studio. 

 

 

 

 

zaraz poeedytuje tylko xboxy po 699zł ogarniam xd

Edytowane przez Orzeszek
Odnośnik do komentarza

Orzeł ty przeklikujesz wiekszość dialogów? Bo jak można nie kojarzyć imion postaci jak się w grę grało ponad 40h. Miejsce w którym jesteś to tak właśnie po 40 h. I sorry ale drax albo vetra czy nawet cora są ciekawsi od asari i jaala.

Odnośnik do komentarza

Prawie skończyłem. Zrobiłem większość pobocznych questów. Nawet planete nazwali na moją cześć. Teraz zostały tylko główne misje i myślę że jutro max po jutrze skończę.

 

Naprawdę mi się gra sodobała i tylko przy jednej się lepiej w tym roku bawiłem. Niestety gra też potrafi nieźle wkurzyć. Robię reset gry przynajmniej raz na posiedzenie bo jakiś quest się zawiesi albo zabuguje.

 

 

Edycja:

Właśnie skończyłem quest ze wspomnieniami. O ja cie jaka końcówka. Łezka się w oku zakręciła z sentymentu do trylogii.

Edytowane przez blantman
Odnośnik do komentarza

Kuniec. 42h i 79% zrobione. Zastanawiałem się nad trzaśnięciem platyny, ale jednak póki co starczy tego dobrego, może po wydaniu DLCków kupię gierkę jeszcze raz.

 

Generalnie bawiłem się całkiem nieźle, ale ta gra jest s(pipi)a w tylu aspektach, że mimo wszystko ciężko mi ją pozytywnie ocenić. Podstawowe rzeczy takie jak poruszanie się po mapie galaktyki czy system questów zostały totalnie schrzanione. Raz autentycznie byłem już bliski wy(pipi)ania gry z dysku, kiedy podczas jeden z misji lojalnościowych musiałem skakać po chyba 3-4 planetach, za każdym razem oglądając te same animacje... a przecież na statku jest miejscówka do wideokonwersacji, z której korzystamy dosłownie parę razy - można by z niej zrobić narzędzie do oddawania questów. Przecież to takie proste...

 

Jazda Nomadem bardzo szybko nudzi, bo tutaj w sumie nie ma co odkrywać. Jasne są jakieś skrzynki z lootem i milion misji do zrobienia, ale problem w tym, że nic nas nie zaskakuje. Zdecydowanie przy questach twórcy poszli w ilość, a nie jakość, bo te naprawdę dobre można policzyć na palcach jednej ręki. A już nie wyobrażam sobie robienia tych z zakładki 'tasks', bo to przecież poziom podrzędnego chińskiego mmo (a może i gorzej?). Parę razy chciałem się po prostu skupić na głównym wątku, ale bałem się, że ominie mnie jakaś poboczna perełka - ni cholery. :P Ogólnie IMO ten cały open world mocno zaszkodził grze. Niby fabularnie jest to uzasadnione, bo to gra o odkrywaniu nowych światów, ale ja zdecydowanie wolałem korytarze z 2 i 3.

 

Fabuła jest ok, ale też niczym kompletnie nie zaskakuje. Bardzo prosta historia, bez większych zawirowań. Znaczących wyborów jest bardzo mało i przy żadnym nie miałem problemów z podjęciem decyzji. W zasadzie nieważne, co wybierzemy - wszystko i tak się dobrze ułoży. No zbyt 'bezpieczna' ta fabuła. W dodatku sam główny wątek jest dość krótki i rozmywa się gdzieś w gąszczu pobocznych aktywności. Finałowa misja zdecydowanie była zrobiona najlepiej, można poczuć MOC, ale problem w tym... że to jedyny taki moment w grze. Ogromny minus za muzykę, której przez większość czasu nie słychać, kolejny krok wstecz względem trylogii.

 

Bugi i animacje to wiadomo, tragedia. Do twarzy szybko się przyzwyczaiłem, na szczęście udało mi się zrobić w miarę ludzko wyglądającego Rydera. Ale gra jest masakrycznie niedorobiona, postacie znikają, teleportują się, czasami wywali nas między tekstury, czasem się zwiesi na amen. Raz spadłem w przepaść w krypcie i zespawnowało mnie tam w środku w Nomadzie. Krótko mówiąc kaszana, ale przynajmniej scena

ruchańska

została dobrze zanimowana. :D

 

Najmocniejsze strony gierki to dla mnie system walki i postacie. Strzelaniny nie znudziły mi się nawet po tych 40h. Zacząłem jako adept, a potem przebranżowiłem się na inżyniera z dwoma wieżyczkami i shotgunem (Dhan się chyba zwie - masakrycznie dobre to jest!). Ekipa naprawdę daje radę, jedynie Liam to lamus. Cora bardzo spoko. <3

 

 tl;dr - dupy nie urywa, ale ograć jak najbardziej można. Niedorobione i pod wieloma względami po prostu (pipi)owe, no ale wciąga i daje trochę radochy. Takie 6+/10. Czekam na ulepszoną kontynuację.

Edytowane przez kosmiczny czosnek
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...