Skocz do zawartości

Final Fantasy VII Rebirth


Rekomendowane odpowiedzi

 

A propos klepania czegoś jak w Crisis Core... czy ktoś znalazł coś ciekawego w wyścigach chocobo?

 

Na pierwszy rzut oka, wydawało mi się to bardzo wystawnie zrobione - dobry silnik, szybkie i przyjemne wykonanie, dobra zrzyna wszystkiego z Mario Karta, w miarę przemyślane plansze bez komplikowania życia, statystyki i ekwipunek.

ALE... w praktyce jakoś mam wrażenie, że nadal każdy wyścig jest w istocie taki sam i polega na tym żeby biec szybciej od przeciwników i ewentualnie zoptymalizować trasę przez skróty i unikanie przeszkód i reszta to bzdet? Taktyki oparte na innych zagrywkach typu ataki z niższej pozycji, wyprzedzanie itp. wydają mi się po prostu nieskuteczne i niepotrzebne. Wszystkie te następne chocobo i następne ekwipunki są praktycznie po prostu gorsze na każdej trasie.

 

Nadal jest i dużo ciekawiej, i dużo mniej czasu to zajmuje niż w oryginale, ale to akurat najniższa poprzeczka świata - a, patrząc na to, jak dopieszczono tyle innych rzeczy, to jakieś meh te wyścigi chocobo są.

Odnośnik do komentarza
54 minuty temu, ogqozo napisał:

 

A propos klepania czegoś jak w Crisis Core... czy ktoś znalazł coś ciekawego w wyścigach chocobo?

 

Na pierwszy rzut oka, wydawało mi się to bardzo wystawnie zrobione - dobry silnik, szybkie i przyjemne wykonanie, dobra zrzyna wszystkiego z Mario Karta, w miarę przemyślane plansze bez komplikowania życia, statystyki i ekwipunek.

ALE... w praktyce jakoś mam wrażenie, że nadal każdy wyścig jest w istocie taki sam i polega na tym żeby biec szybciej od przeciwników i ewentualnie zoptymalizować trasę przez skróty i unikanie przeszkód i reszta to bzdet? Taktyki oparte na innych zagrywkach typu ataki z niższej pozycji, wyprzedzanie itp. wydają mi się po prostu nieskuteczne i niepotrzebne. Wszystkie te następne chocobo i następne ekwipunki są praktycznie po prostu gorsze na każdej trasie.

 

Nadal jest i dużo ciekawiej, i dużo mniej czasu to zajmuje niż w oryginale, ale to akurat najniższa poprzeczka świata - a, patrząc na to, jak dopieszczono tyle innych rzeczy, to jakieś meh te wyścigi chocobo są.

Finał Gold Cup był całkiem wymagający i nawet musiałem pozmieniać trochę ten ekwipunek, pozostałe wyscigi raczej bez szału, tak czy inaczej jak na karty typu "gra w grze" wypada imo lepiej niż te w Y7, których nawet nie ukończyłem na 100%, bo były dla mnie trochę drętwe i nagrody też jakoś nie zachęcały. Jedyne co mi zabrakło w Chocobo to większej ilości power upów. 

 

Zarówno Chocobo jak i Queens Blood zapewne powrócą jeszcze lepsze w 3jce. 

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, KrYcHu_89 napisał:

Ile zostało gdzieś godzin story po nocowaniu w ch12?

Jeśli dobrze pamiętam, to ch13 i 14 poszedł chyba w parę godzin. Jedno posiedzenie, zaczynając koło 18:00, a kończąc koło 2:00.

Tam już potem nie ma żadnych minigierek, wieżyczek i inny głupot. Trochę

Spoiler

labiryntu, który się całkiem przyjemnie przechodzi.

 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
11 minut temu, WisnieR napisał:

Ale się w chapterze 12 otworzyło i wysypało questów.

To już porobione mam, jeżeli mowa o tych nowościach co wpadły na początku chaptera 12 przed nocowaniem w hotelu, chyba, że jeszcze będą nowe? Porobiłem całe QB, Chocobo, sidequesty itp. Więc już strzała do endingu będzie:).

 

@WisnieR no tych side rzeczy nowych w ch12 to było na lekko 15 godzin grania :). 

Edytowane przez KrYcHu_89
Odnośnik do komentarza

W ogóle to tak. Eksploracja jest generalnie super. Sam nie wiem, jaki jest idealny balans między "zbyt proste to wszystko, latasz po płaskim do punktu A i tyle" a "nie chce mi się myśleć jak dotrzeć do tego punktu", ale ostatecznie kompromis jest znacznie lepszy, niż się spodziewałem. Gra nie każe tyle myśleć, co niektóre, ale jest bardzo ciekawie. Można było pójść i w jedną, i w drugą stronę, i też mogłoby być dobrze, ale to, co jest, wypada bardzo fajnie. Super, że Square-Enix oparło się pokusie robienia pod tym względem wiedźminówki i zrobiło raczej coś jak tradycyjne gierkowe lokacje, tylko bardzo duże, niż to co zazwyczaj się widzi jako "open world". W Rebirth nie ma prawie w ogóle jakiegoś latania po lesie bo trzeba, jest bardzo gęsto i lata się z celem.

 

Chociaż czasem lubię sobie ot tak pobiegać dokoła, żeby się nacieszyć jak to wygląda. Kurna, co za widoczki całą grę. Nie ma jednak innego powodu. Gra wszystko mówi. Czy to dobrze czy źle, że nie ma np. takiego kombinowania i sekretów o których nikt nie mówi jak w starszych Xenoblade'ach, trudno powiedzieć.

 

Ale też nie było dla mnie oczywiste, że np. właśnie nie będzie wszystko dosłownie narysowane kreską, podświetlone dosłownie wykrzyknikiem, jak to bywa w hiciorach plejstejszyn. W końcu Square ma raczej tendencję, żeby nawet w korytarzowych grach było podświetlenie że np. możesz wejść na drabinę, albo przejść przez jakieś bardzo widoczne przejście. Te rzeczy tu dalej są. pozostałe z Remake'u (jest taki moment np. po paradzie że idziemy po dachu i wszędzie podświetlone ikonki że jedyny kierunek jaki widzisz możesz obrać...), ale nowe rzeczy są w większości z innej paki, bardziej szanującej podstawy ogaru gracza.

 

 

Nie jestem ostatecznie oburzony na chocoby, ale na pewno brak możliwości sterowania kamerą jest kontrintuicyjny. Nie tylko on, cała fizyka też, ale kamera pod prawą gałką to taki standard, że każdy ma to chyba w instynkcie i może denerwować odstawienie tego bez widocznego powodu. Podobnie w sumie jak wychylenie lewej gałki do przodu i wciśnięcie jej, to też podstawowe ruchy, które trzeba na chwilę zapomnieć. Szczerze mówiąc, dobrze, że jest internet, bo gdybym nie zajrzał, to bym tej minigierki z lataniem mógł nie przeżyć ze wściekłości na brak ogaru, jak to konkretnie działa z opuszczaniem się, pikowaniem i podnoszeniem się. A może bym zczaił po kilku minutach, nie wiem.

 

A dwa że mógłby być fast travel do punktów, gdzie wzlatujemy do góry, bo chociaż tak naprawdę rzadko one mają takie znaczenie, jak się na początku wydaje, to myślę że sporo osób spędziło sporo czasu ("sporo", kwestia sekund w sumie lol) nawracając do nich. Okej, w sumie to jak pomyślę to tak naprawdę dobrze wskazali, czego szukać, dając teleporty do miejsc do szybowania, a nie do tych wentylatorów, w sumie pochwalam decyzję ostatecznie.

 

Fajnie też np. że jak podchodzimy do punktu gdzie można użyć chocoba, to on sam do nas podchodzi bez zachęty i naturalnie się pojawia. Jest trochę nadal rzadkiej w grach fizyki zwierzaków i pojazdów, np. kiedy chocobo może pozostać rozpędzony po dość płaskim lądowaniu z szybowania i od razu biec rozpędzony. Jeden Fajnal, a o tylu nowych rzeczach pomyślano. 

Odnośnik do komentarza

Skonczylem chapter 11. Nibel mnie troche rozczarowal, taki dosc prosty, krotki, zero wyzwan. Jakby juz czas gonil i na szybko dodali nowy region.

 

cosmo canyon jak z marzen, ta muzyka, tetniace zyciem olbrzymie miasto. Sam kanion tez ekstra, sporo kombinowania, minigierka w relicach swietna. Gralo sie kapitalnie.

Odnośnik do komentarza

Jeszcze do Gongagi nie wszedłem a juz mam ponad 60h, to niepojete. Robi mi się chyba druga najdłuższa gra w karierze zaraz po CP2077 (z DLC).

 

Czuje już braki kondycyjne, bo przez granie w to godzinami (a wczesniej w Like a Dragon) znowu sie mało ruszam, a tu mówicie, ze cosmo canyon to duze miasto i jeszcze pełno przede mną:obama: W oryginale Cosmo to były ze trzy domki i pare drabinek.

Odnośnik do komentarza

Ja 70h po nibel. World intel wszedzie wyczyszczony. Niestety sporo minigierek mam na drugiej randze, wiec bedzie trzeba to nadrabiac. Np latanie czokobosem, po 30 minutach sie wkurwilem i gralem dalej, zeby sobie nie psuc zabawy.

 

nad ta platyna sie zastanawiam, ale chyba jak sie bedzie systematycznie odhaczalo to w koncu wpadnie.

Odnośnik do komentarza
W dniu 16.03.2024 o 10:30, KOMARZYSKO napisał:

To wyzwanie jest ciężkie jeśli podchodzi się do niego w standardowy sposób, sporo kombinowałem ze składem drużyny, z używaniem czaru stop ale poszło dopiero jak do walki poszedłem samym Barretem. Zrobiłem z niego tanka na maxa i cały czas biegałem po arenie będąc zalokowanym na Mindflayerze. Trochę długo to trwało ale poszło za pierwszym razem.

 

Nie mam pojęcia, jak to zrobiłeś tym sposobem lol. Barrett jest masakrycznie wolny jak na to, ile razy trzeba uniknąć deathening screecha, żeby to przeżyć. Czasami domino zaczyna się walić kilka ataków do przodu, nie da się tak bardzo uniknąć jednego, by tak bardzo uniknąć drugiego... by ostatecznie uniknąć deafening screecha. Wszystkie akcje poza uciekaniem przed gnojkami - nawet zwykły atak - wydają się możliwe prawie tylko wtedy, gdy wykonują screecha, bo w każdym innym momencie ryzyko screecha jest zbyt duże. To jest gorsze niż prawie każdy boss w Soulsach. 

 

Tankowość wiele imo nie daje w tym przypadku, bo przegrywa się walkę nie przez utratę HP, a przez to że za dwudziestym albo setnym razem się nie uniknęło deathening screecha i tyle. 

 

Myślałem o Baretcie, bo jako jedyny ma atak fizyczny z dystansu, więc walka nie trwa pół godziny jak z Yuffi zanim go zabijesz, ale to wydaje mi się prawie niemożliwe do zrobienia, próbowałem godzinami dziś i nie.

 

Swoją drogą cienkie jest to że ten symulator nie daje opcji włączenia menu, w Remake też tak było, wydaje mi się że nie? Zamiast po prostu zmienić setup do tych zarąbistych walk, trzeba wyjść z symulatora, słuchać tego pierdolenia Chadleya i przeżyć najdłuższe loadingi w całej grze za każdym razem.

Odnośnik do komentarza

Po przemyśleniu, deafening screech chyba jest blokowalny m d r. Okej, jakoś krzyki kojarzą mi się w grach z atakami nieblokowalnymi. Może zmarnowałem wiele godzin źle podchodząc do tej walki. W każdym razie mi udało się tylko samą Yuffie, unikając cały czas.

Odnośnik do komentarza

Spacer po Gongaga Region to bardzo odswiezajace doznanie po pustyni. Zielono, wodospady, strumyki, chatki, o rety ale ta gra ma klimat <3

 

Jak dotarłem do wioski i gdy pewna osoba powiedziała, ze wyglądam znajomo + ta gitarowa muzyka kojarzaca mi się od razu z themem

Spoiler

Zacka Z Crisis Core, przez co od razu neurony w głowie kleją historię na podstawie wiedzy z kilku gier.

Te smaczki, te subtelnosści, po których niefajnalowiec nie poczuje mrowienia. Nie zazdroszcze grania w to jak w "zwykła" grę :sapek: 

 

Jedyne tylko co tu mi sie nie klei to - do Gold Saucera motorem napedowym ekipy było podążanie za black robes. Potem jak juz wyszli na pustynie to sluch po nich zaginął i sobie podrozuja dalej tak jak Cait Sith im powróży. W oryginale tez tak chyba bylo, ale moze przegapilem jakis motyw dlaczego nagle ślad po czarnych się urwał? Nie chce przechodzic oryginalu od nowa dla jednego wątku xd 

 

edit:

A dobra, chyba pamietam akcje z Gold Saucer i dlaczego akurat to było wazne miejsce.

Odnośnik do komentarza



 
Nie mam pojęcia, jak to zrobiłeś tym sposobem lol. Barrett jest masakrycznie wolny jak na to, ile razy trzeba uniknąć deathening screecha, żeby to przeżyć.

Chciałem Ci nagrać filmik jak to zrobiłem ale jak na złość nie chciało mi wyjść, więc wróciłem do pierwszej taktyki czyli Cloud + combo magnify/sleep i poszło w sumie prościej niż Barretem.
Jak już kontrolujesz "sen" u tych dwóch meduz, to Cloudem i Tifą musisz nabić po trzy niebieskie prostokąciki do odpalenia ich synergii Relentless Rush - co pozwala w dużym stopniu naładować pasek stagera, potem to już tylko formalność ;) wydaje się skomplikowane ale parę razy przećwiczysz to powinno pójść. 63a689989508575d22ee26ca6195ef46.jpg
Odnośnik do komentarza

ja to robiłem metodą na chama. cloudem hast na tifę, tifą unbridled strenght x 2 a potem divekick, cloudem 2x braver i synergy ability (chyba relentless rush). dostaje pressure, cloudem focused thrust żeby dobić do staggera a potem to już formalność. jest w tym trochę RNG więc potrzeba na to paru prób ale jak wszystko wejdzie wystarczająco szybko to marchewki nie zaczną nawet krzyczeć. ważne też, żeby na początku midnflayer złapał na nas aggro i też pozwolić mu podejść, żeby odsunąć go od marchewek (żeby nie oberwały rykoszetem). trzecia postać potrzebna jest w sumie tylko do łapania aggro marchewek. nie jest przy tym ważne jakich technik używamy do nabicia synergy, grunt, żeby miały szybką animację.

Odnośnik do komentarza

Na chama miałem wieelkie problemy z niezabiciem przydupasów od razu. Okazało się, że bardzo trudno znaleźć ataki, które są szybkie I mocne I nie walą nikogo dokoła. Udało mi się na razie to zrobić tylko Yuffie latającą dokoła i unikającą wszystkiego, nie było to aż tak powolne, ale kurde bardzo wyjątkowa walka w tej grze, nie wiem czemu tę jedną tak mocno dojebali hehe.

 

 

 

45 minut temu, michu86- napisał:

Ch9 - wyścigi kurczaków, wygrałem wszystko w grade III, nic więcej nie mogę zagrać/wybrać - mniemam, że w późniejszym chapterze się coś ruszy?

 

Tak, parokrotnie pojawiają się nowe poziomy rzeczy w Gold Saucer, chyba za każdym razem gra o tym informuje, zależy to tylko od postępu glównego wątku.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Ta "nagroda" za wszystkie regiony z protorelic, pytanko

 

Spoiler

Jestem w Ch13. To rozumiem, że trzeba zrobić postgame? Mam lvl 49, a tam req na 65 i 70 xD. Czy ktoś podchodził na tak niskim lvl może? Nie ukrywam, że mnie zniechęcili i pewnie będzie ściana, chyba dzisiaj jadę najpierw finisz story :). 

Edytowane przez KrYcHu_89
Odnośnik do komentarza

Zapomnij. Tam musisz się trzaskać z dwoma summonami na full power na raz , absolutnie nie masz szans na obecnym levelu.

 

 

U mnie koniec zabawy, 110 godzin. Wczoraj miałem się położyć jak normalny człowiek o normalnej porze, żeby w pracy cokolwiek ogarniać, ale jak już doszedłem do ostatniego rozdziału, to musiałem docisnąć do końca i tak jakoś zeszło do 2 w nocy (przed 7 musałem wstawać) :shieeet: ale było warto, ostatni czap to totalny masakrator. Wprawdzie nie ma w grze ani jednej walki na poziomie Tytana albo Bahamuta z FFXVI, ale i tak był power, a cut scenki mnie po prostu zniszczyły. Ktoś tam bardzo się postarał, żeby gracz poczuł się podobnie jak w 97, bo emołszyns są na tym samym poziomie.

 

Fabularnie mimo wszystko gra mnie jednak trochę rozczarowała 

Spoiler

liczyłem na jakieś większe odchyły fabularne względem oryginalnej Siódemki. Tyle ciekawych teorii na necie, a tak naprawdę obyło się bez większych szokerów

może ostatnia część pod tym względem bardziej dostarczy i poprzewraca do góry nogami pewne wątki. Za to na pewno złego słowa nie powiem o gameplayu, bowiem pod tym względem gra zjada, przeżuwa i wypluwa Part I. Tutaj wszystko jest lepsze: walka, eksploracja, questy, ogrom minigierek. Aż strach pomyśleć jak wielka i rozbudowana będzie finałowa odsłona :sadkek:

 

Za platynę podziękuję, gdybym miał drugi raz przechodzić niektóre fragmenty, to bym rzygnął (Temple of the Ancients jest o wiele za długie), ale jak na raz to gierka jest bardzo dobra i będę ją wspominał jako najlepsze FF od czasu XII albo może i nawet X. W końcu Final, w którym czuć że uczestniczy się w wielkiej przygodzie, z postaciami z którymi idzie się zżyć i z rozgrywką która nie pozwala się oderwać przez wieleeeeee godzin. Teraz jeszcze, żeby Square zrobiło coś takiego przy okazji FFXVII, gra z takim rozmachem ale w nowym świecie i z nowym setem bohaterów to byłby mega sztos, zwłaszcza gdyby włożyli w tę grę tyle serducha co w Rebirth. 

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...