Skocz do zawartości

Final Fantasy VII Rebirth


Rekomendowane odpowiedzi

Dwie karty chimery i dwie takiego potworka co ma łeb jak dynia i fajrant. Każda karta w sumie dostająca buffa za każdą twoją kartę debuffowaną.
 

Odnośnie końcówki to jeszcze:

Spoiler

W ciągu gry przewijają się różne linie czasowe, ale finalnie i tak w każdej dzieje się to samo. Przesłanie jest takie, że przeznaczenia nie da się oszukać i Sephirot o tym wspomina w Remake. Zack nieważne jaką decyzję podejmie (pojedzie do Biggsa czy po lekarstwo dla Clouda) zawsze trafią na żołnierzy Shinry i umiera. Aerith nawet w innej linii czasowej umiera z ręki Sephirota. W scenie z randką w świecie snu Sephirot ją odnajduję w kościele.

 

Edytowane przez WisnieR
Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, WisnieR napisał:

Dobra przespałem się z końcówką, i mimo tego że wciąż jestem rozczarowany reżyserią ostatniej sceny, to z drugiej strony zrozumiałem jej znaczenie i to co próbują pokazać w odniesieniu do Clouda.

 

  Ukryj zawartość

Fakt, że nie pokazują całej sceny śmierci Aerith i tego jak wkłada jej ciało do wody przeczyłby z temu, co myśli jego umysł. Zamiast tego skupili się na pokazaniu jak mocno postępuje jego choroba psychiczna. Cloud już ma takie urojenia, że nie dopuszcza do siebie śmierci Aerith, co z resztą widać w samej scenie w postaci charakterystycznych szumów, które zawsze oznaczają, że Cloud właśnie przeżywa zmienione wspomnienia. Trochę szkoda bo jednak śmierci Aerith bez tej sceny mocno traci, ale za to postać Cloude'a mocno zyskała. Zakładam, że w ostatnie części Cloud "odblokuje" wspomnienia i nie otrzymamy tylko wydarzeń z reaktora ale też całą scenę śmierci Aerith, a Cloud sobie uświadomi, że nie żyje. Czy będzie to miało większe wrażenie niż scena z oryginalu? W kontekście postaci Aerith nie, ale myślę, że w kontekście budowy postaci Cloude'a już tak.

 


 

Spoiler

Ale Aerith żyje, uratował ją i stworzył nową linię czasową, w której są razem, a Cloud z ostatnich scen jest jakby zawieszony między dwiema rzeczywistościami. Zgoda jednak, że ten motyw będzie się wiązał z jego problemami mentalnymi - nikt mu nie uwierzy.

 

Odnośnik do komentarza

Platyna jest głównie za wypełnienie gabloty u Johnny'ego, tam wpada jedno trofeum za zaliczenie, styke brąz, niekoniecznie na złoto. 

 

Acz warto chyba, niezłe wyzwanie. Dla mnie zdecydowanie ulubione w karciance w całej grze - konieczność zarządzania długofalowego i to ile różnych decyzji ma jakiś wpływ na kształt tego całego wyniku 3 rund wzniosło gierkę na wyższy poziom imo, kapitalna sprawa. I taka sugestia, że gra faktycznie mogłaby dostać rozwinięcie, z bardziej rozbudowanymi walkami, celami, dynamicznymi wydarzeniami i zarządzaniem surowcami i strategicznym ryzykiem.

 

 

A propos poprzednich stron i żalu, że za dużo pobocznej zawartości i mało głównego wątku. Zabawne, że pamiętam mówienie tego tyle lat temu o tym, że zapominam o głównej grze przez nadmiar minigierek w FF7, ale pamiętam raczej samotność w tym uczuciu hehe. Jakoś z czasów "bycia hejterem FF7" nie pamiętam. by to było popularne podejście. Dla mnie zaś zawsze dwa najbardziej hejtowane fajnale to były siedem i dziesięć czysto niemal z racji minigierek.

 

A minigierki w oryginale były naprawdę duuuuużo bardziej monotonne i mniej oczywiste i często strasznie powolne. Na samym zdobyciu złotego chocobo spędziłem chyba więcej czasu, niż na całym głównym wątku, wszystkich postaci. Najlepszy summon w nagrodę to było coś, co nie pozwalało zostawić tego, ale zasady były tak mętne, a wszystko trwało tak długo. Nawet wiedząc, co trzeba robić i kogo z kim hodować, musieliśmy oglądać te wyścigi po prostej linii miliard razy. A zrobienie wszystkich misji w Fort Condor? Bez śledzenia cały czas poradnika to co, dosłownie po każdej scence wracanie tam zobaczyć, czy pojawił się nowy challenge? A z poradnikiem... wracanie tam, ile, 30 razy w ciągu gry, przez pustą mapę świata i masy losowych walk?

 

Właściwie to tak ogólnie sporo osób tak uważało (nie w PE, z tego co pamiętam), co jednak nie było jakimś istotnym punktem dyskusji o FF7. Wiele osób na świecie uważało że gierki słabe, ale FF7 i tak najlepsza gra ever. Być może obecność TROFEÓW sprawia że ludzie bardziej myślą o tym niż tak jak na PSX, że coś jest i robisz jak chcesz a jak nie chcesz to nie i nic więcej nie ma. (Ale nawet te obowiązkowe w oryginale potrafiły dobić...)

 

Dla mnie różnica jest taka - te gierki są znacznie lepsze niż te w siódemce czy dziesiątce po prostu. Jakby przebiegały tak jak w oryginale, to też bym narzekał.

 

 

Odnośnik do komentarza

Ale sie spocilem przy Gi. Skurwysyn byl juz na wyczerpaniu, Barreta mi znokautował a Reda chwycil w powietrze i ssał energie az do resztek HP. Gdyby summon akurat nie kończył swojej tury i nie zrobił final attacku to bym powtarzal całość. Do tej pory chyba najtrudniejszy boss (nawet mimo ze wrazliwy na czary i Itemy leczące).

Odnośnik do komentarza

Ciężka była walka z Jenovą pod koniec bo

Spoiler

nic nie widziałem co się dzieje na ekranie od łez w oczach xD spamowałem kwadrat i ryczałem i tak przez całą pierwszą fazę 


Zakończenie czy dobre czy nie, to w sumie zależy od tego jak się potoczy fabuła trójki, ale na chwilę obecną mi się podoba.

A sama gra, co tu dużo mówić, jest wspaniała. Mogli trochę przyciąć wieże i inne kopiuj-wklej ubi-aktywności, Chadleya wyjebać razem z większością jego wyzwań (a te co ciekawsze wrzucić gdzieś na mape) i trochę zwiększyć poziom trudności... a tak poza tym to wszystko dla mnie zagrało 9+/10

Edytowane przez Dahaka
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
1 minutę temu, Dahaka napisał:

Ciężka była walka z Jenovą pod koniec bo

  Pokaż ukrytą zawartość

nic nie widziałem co się dzieje na ekranie od łez w oczach xD spamowałem kwadrat i ryczałem i tak przez całą pierwszą fazę 


Zakończenie czy dobre czy nie, to w sumie zależy od tego jak się potoczy fabuła trójki, ale na chwilę obecną mi się podoba.

A sama gra, co tu dużo mówić, jest wspaniała. Mogli trochę przyciąć wieże i inne kopiuj-wklej ubi-aktywności, Chadleya wyjebać razem z większością jego wyzwań (a te co ciekawsze wrzucić gdzieś na mape) i trochę zwiększyć poziom trudności... a tak poza tym to wszystko dla mnie zagrało 9+/10

Zakończenie naprawdę zagrało na emocjach i to jest chyba najważniejsze, czy miało sens to dokładnie okaże się w Part 3.

 

Akurat jak dla mnie poziom trudności normal był w tej grze szalenie ok, mam wrażenie czytając wiele opinii o dynamic, że ten tryb był po prostu prostszy (A samo Square nigdy nie potwierdziło jak to działa:). 

 

Kilka bossfightów i sekcji "solo" na normalu było wymagających, wymagający był też sam MEGAepicki finał gry i te summony na wyspie (szczególnie jedno duo z instakillem). Ciekawe jak wygląda hardmode, ale nie mam aż tyle samozaparcia, by spróbowac. 

Odnośnik do komentarza

 

 

Niemaksowaczom powiem tyle: randka Reda w Gold Saucer zaskakująco wiele wnosi.

 

 

Porównanie limitów z oryginału i dzis. Ech... kiedyś to się nie trzeba było męczyć w 30 klatkach, w grze niczym z Pegazusa, przecież w takim klatkażu oczy ludziom wypadają...

 

 

Odnośnik do komentarza

Wszystkie randki są spoko, no oprócz Tify bo tam polecieli czystym fanservisem który nie ma żadnego sensu fabularnego. To znaczy, w sumie to wnosi ona tyle, co reszta, czyli chodzi o Aerith ;).

Scenka z Barretem też mocno szarpie, ładnie rozwinęli backstory naszego miśka o gołębim sercu.

No ale randka z Aerith obowiązkowa jako canon.

Odnośnik do komentarza

O to co jest kanonem to ludzie się w niektórych miejscach internetu tak ostro kłócą, że to zostawię hehe.

 

W ogóle to próbowałem to wymaksować i przeczytałem w końcu w necie, że... się nie da. Ocena SSS jest tak naprawdę niemożliwa, KAŻDY ma zaliczone 3 goody zamiast greatów w każdej rundzie, zapewne jest to błąd gry. A myślałem, kurde, czemu wiecznie mi niby brakuje precyzji.

Odnośnik do komentarza
Zrobiłem już ponad połowę "opcjonalnych" zadań Cosmo Canyon, a nie miałem jeszcze ani jednej cut-scenki fabularnej... Postęp fabuły chaptera z poziomu konsoli pokazuje mi 0%. :turned: Tj. nie żebym miał coś przeciwko, bo gra mi się dobrze, ale pokazuje to nieźle, jak mocno w rzeczywistości gra polega na eksploracji i zadaniach "opcjonalnych". Kilka dobrych godzin, a jedyna cut-scenka to side-quest z Chocobo.
Właśnie to jest najujowsze i dlatego pacing gry tak cierpi.
Mamy dla ciebie super przygodę i story ale najpierw zrób 7 minigierek i 15 znaczników .
Ja jestem w 8ch w GS i też pewnie ładnych parę h się zejdzie zanim ruszę dalej.
Ja wiem że to wszystko jest opcjonalne, ale nienawidzę ogrywania gry po łebkach.
Trochę mogli to lepiej zbalansowac.

Wysłane z pixela przez taptalk bo mnie stać

Odnośnik do komentarza

Dobra skonczykem ubije jeszcze ta wyspe ale po 110h juz mnie ta gra troche wymeczyla. 

 

Najwieksza wada dla mnie jest to samo co w Remake czy RDR2 nie ma Story Drive grasz w gre 100h zeby wiedziec jak sie skonczy od mementu jej odpalenia. 

 

Niektore zmiany fabularne bardzo na plus za niektore to Nomura pod autobus za to swoje Kingdom Heartsowanie momenty jak Cosmo Canyon czy zakonczenie jakos nie trafiaja w serduszko tak mocno jak w oryginale bo tam byly po prostu raw. 

 

Swietny VA w obu ver Jezykowych glos Reda 10/10 ogolnie uslyszenie poraz Cida czy Vincenta bylo bardzo milym uczuciem. 

 

Queens Blood spoko dodatek do gry szkoda za za malo przeciwnikow i praktycznie zerowy challange poza ostatnim Survivalem w GS ale miejsce na rozwoj jest. 

 

Mimo marudzenia Remake i Rebirth to najlepsze FF od czasu X i pewnie czesci trzecia wjedzie na premiere.

 

Odnośnik do komentarza
8 godzin temu, wet_willy napisał:

Dobra skonczykem ubije jeszcze ta wyspe ale po 110h juz mnie ta gra troche wymeczyla. 

 

Najwieksza wada dla mnie jest to samo co w Remake czy RDR2 nie ma Story Drive grasz w gre 100h zeby wiedziec jak sie skonczy od mementu jej odpalenia. 

 

No właśnie nie wiadomo jak się skończy przez te zawirowania ze zmianą przeznaczenia i gracz do samego finału nie ma pewności czy największy zwrot akcji z oryginalnego FFVII nie zostanie zmieniony 

 

Spoiler

a że koniec końców Aeris i tak umiera to już swoją drogą :kekw: 

 

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Josh napisał:

 

No właśnie nie wiadomo jak się skończy przez te zawirowania ze zmianą przeznaczenia i gracz do samego finału nie ma pewności czy największy zwrot akcji z oryginalnego FFVII nie zostanie zmieniony 

 

  Pokaż ukrytą zawartość

a że koniec końców Aeris i tak umiera to już swoją drogą :kekw: 

 

Spoiler

No zdechła i nie zdechła jednocześnie. Aerith schrodingera xD Ale koniec końców mam nadzieje, że trójka pójdzie w stronę Clouda godzącego się z tym, że zdechła, bo to był jedyny scenariusz, w którym meteor nie rozpierdala planety i koniec będzie słodko gorzki.

 

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...