Opublikowano 10 sierpnia 20241 r Dwa w jednym: cartoonnetworowska pasja jeszcze z dzieciństwa i czar nostalgii oraz pićko w takowym specyficznym kreskówkowym opakowaniu. Atomówki w wersji mleczno - arbuzowej. Nigdy czegoś takiego nie próbowałem, dopiero był to pierwszy raz i... taką egzotykę to ja polecam! Bardzo dziwnie to smakuje... ale całkiem to dobre! Napój ten porównam w smaku do rozpuszczonego w mleku budyniu malinowego w proszku.
Opublikowano 4 października 20241 r Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. No dobra, było o fast foodach, teraz będzie o amerykańskim jedzeniu dla normalnego człowieka Zdjęcie dla przyciągnięcia uwagi - bohaterem jest Eagle Diner z Colorado, genialna miejscówka z lat '50 z obłędnym jedzeniem. Miła Pani o polskich korzeniach z dziada pradziada namówiła mnie na pork chop, czyli grillowany kawał wieprzowiny (schab z kawałkiem polędwicy) i była to zdecydowanie najlepsza wieprzowina jaką jadłem chyba w życiu. Nie dość, że wręcz rozpływała się w ustach, nie była twarda, można ją było kroić samym widelcem, do tego dymny posmak grilla, no i w końcu normalne jajka oraz dolewana do oporu kawa (choć to bardziej napój o smaku kawy). 10/10 Generalnie cały południowy zachód, w szczególności Teksas, Nowy Meksyk i Arizona to przede wszystkim kuchnia tex-mex i barbecue. Oczywiście są tutaj reprezentanci każdej kuchni, bo i zjemy pizzę i sushi, ale to tak jak pojechać do Włoch i chcieć jeść pierogi. Cenowo najbardziej przystępne są oczywiście tex-mex, gdzie w małych standach czy food truckach spokojnie najemy się za 10 USD łapiąc kilka tacos albo burrito, na dobre śniadanie trzeba przygotować 15-20 USD, na obiado-kolację 20-25, oczywiście mowa o jakimś jednym daniu i napoju i do tego pasuje doliczyć ten ich "dobrowolny_ale_obowiązkowy" napiwek. Ale wielkość porcji sprawia, że spokojnie naje się tym dwie osoby. Najsłabiej wypadają śniadania hotelowe, i to niezależnie czy mówimy o noclegu za 50 czy 150 USD, gwoździem programu są zawsze gofry z syropem a'la klonowy, naleśniki, jajka (niestety najczęściej z proszku), masło orzechowe i dżemy oraz najdziwniejszy wytwór amerykańskiej kuchni czyli biscuits&gravy tzn. bułki polane sosem pieczeniowym jasnym. Jedynie w dwóch miejscach stricte turystycznych gdzie płaciłem blisko 200 USD za nocleg był jakiś bekon albo namiastka kiełbasek. Spoiler Najbardziej typowe motelowe śniadanie: A to już wersja premium: Kuchnia tex-mex jest wszechobecna, tania, pełna smaku i naprawdę ciężko dostać coś na jakimś tragicznym poziomie. Tamtejsze 5/10 w Polsce byłoby 8/10. Króluje prostota, świeżość i ostrość. Do tego margerita albo piwko light na popitkę i dzień jest piękniejszy. Spoiler Przykładowe śniadanie od meksykańca: Tzw. migas, czyli jajka z warzywami (papryka, pomidor), kiełbaską, pokruszonymi nachosami, przykryte serem, podane z fasolą i pieczonym ziemniakiem. Albo huevos rancheros, czyli jajka w ostrym pomidorowym sosie, również oczywiście w duecie z fasolą i ziemniakiem, plus bekon: A tutaj już dania obiadowe: Podstawowa przystawka w każdej knajpie, czyli nachosy z queso (sos z rozpuszczonego sera, najlepszy w wersji z mielonym mięsem) i różnymi salsami: I taki tam talerzyk fajitas, który dojadałem jeszcze przez cały następny dzień... W świetnej knajpie o zabawnej dla Polaka nazwie Chuy's. Ale smak steku do dziś pamiętam: Dość smaczne, a rzadko dostępne danie (warto pytać o coś spod lady) czyli chille relenos - łagodne zielone papryczki faszerowane mięsem lub serem, panierowane i smażone, albo zapiekane i podawane z klasycznymi dodatkami - ryż i fasola. Bardzo dobre. Tu już troszkę bardziej fancy, czyli wieprzowina w sosie mole doprawiona pomarańczą i kuminem. Bardzo dymny, czekoladowy i ciekawy smak: I trochę klasyki czyli chrupiące tacos oraz enchiladas z wołowiną zapiekane z serem i sosem pomidorowym: Na terenach zajmowanych przez Indian można z kolei zjeść tzw. Navajo taco czyli coś co my znamy jako langosz, jedyna różnica że jest to placek bez drożdży, ale też smażony na oleju i podawany albo ze słodkimi albo słonymi dodatkami. I taki tam przykładowy zestaw z jakiegoś food trucka - trzy różne tacosy (barbacoa, carnitas, al pastor), z równie klasycznymi dodatkami. Niebo w gębie. I kolejny street food w postaci taco za 2,20 USD za sztukę. Na mały głód w trasie idealne. Ale tym po co jedzie się do Teksasu jest zdecydowanie BBQ i mostek wołowy (brisket). Każde miasteczko, a nawet wioska, mają swój lokalny przybytek, gdzie wędzą te mięsa jak pojebani, zapach dymu jest wszechobecny, a smak... ten dymny smak jest nie do pobicia. Warto choć raz w życiu wybrać się do kolebki BBQ i spróbować dobrego mostka. Spoiler Fotki jedzenia nie zdążyłem zrobić bo była to ledwie kanapka z mostkiem, ale za to prosto z legendarnego Black's Barbecue w Lockhart. Mega dymne, mięciutkie mięso, przełamane lekko pikantnym i kwaskowatym sosem bbq i piklami. Za ścianą kotły wędzarnicze, w których dojrzewają ogromne ilości mięsa i zapach na kilka kilometrów. Warto zboczyć z trasy, albo odwiedzić którychś z ich lokali w większych miastach. Tu z kolei podawane w skrzynce(!) wyroby od Rudy's czyli sieciówki obecnej w wielu miejscach przy autostradach. Nie była to topka jeśli chodzi o mostek, ale za to kiełbaska z jalapeno i cheddarem 10/10. Żeberka dobre, ale mało mięsne. Tutaj kolejny klasyk czyli Tyler's, z wystrojem teksańskiej stodoły, świetnym mostkiem siekanym, również kiełbaską jalapeno cheddar i najlepszym dodatkiem jaki jadłem czyli creamed corn z czerwonym jalapeno - gotowane ziarna kukurydzy w kremowym sosie z lekką pikantnością, genialne w swojej prostocie. Była też okazja spróbować tzw. nowej fali BBQ w postaci Stiles & Switch w Austin, miejscówki, która mimo małego stażu goni klasyków i ma ku temu argumenty. To właśnie tam najbardziej smakował mi mostek, bo był idealnie przyprawiony, nie przesadzony jeśli chodzi o dym i odpowiednio długo wędzony przez co stał się kruchy i rozpływał się w ustach. Na trasie udało mi się też wpaść do Birdhouse w Arizonie, który został okrzyknięty najlepszym kurczakiem w całym stanie. Czy zasłużenie? Mam mieszane uczucia. Na pewno jest to zupełnie inny kurczak, do jakiego my jesteśmy przyzwyczajeni czyli albo z rożna albo z KFC. Przede wszystkim jest on odpowiednio marynowany w zalewie, przez co jest mega soczysty. Po drugie panierka jest pełna przypraw i lekko pikantna (to akurat na duży plus). Ale największą różnicą jest sposób smażenia - kurczak jest smażony dokładnie tyle ile potrzeba, ani sekundy dłużej. W Polsce jakby ktoś takiego dostał to w 9 na 10 przypadków zwróciłby go do kuchni, że jest niedopieczony. I faktycznie niektórzy ludzie pytali kelnerów czemu ten kurczak jest surowy. Ale nie był - wszystko odchodziło ładnie od kości, ale był to ten punkt, gdzie kilka sekund krócej i jedlibyśmy kurczaka medium-rare. Ciekawe doświadczenie, ale nie wiem czy bym powtórzył, no chyba że dla samych polędwiczek. Spoiler Tak, to jest porcja dla 1 osoby... I nie mogło zabraknąć teksańskiego klasyka czyli chilli, gęstej, długo gotowanej potrawki, w klasycznej wersji opartej tylko na wołowinie i przyprawach (bez żadnego sosu pomidorowego). W wersjach nowoczesnych podawany również z fasolą, albo w wersji white czyli w sosie na bazie zielonego chili. Bardzo dobre, odpowiednio pikantne i cieszę się, że spróbowałem w kolebce czyli Texas Chili Parlor. Spoiler Najmniejszy sampler chili, który zapchał mnie na pół dnia: Podsumowując - szukasz comfort food to jedź do Teksasu. Choćby przejazdem to warto zboczyć do Austin/Dallas/Houston i spróbować zarówno czegoś z klasyków BBQ jak i kuchni tex-mex.
Opublikowano 4 października 20241 r Wiekszosc potraw wyglada jakby ktos narzygal do talerza, pewnie lepiej smakuje niz wyglada.
Opublikowano 19 października 20241 r Te burgery hanoi to chyba dla tych co maja szerokie rozwarcie szczek.
Opublikowano 19 października 20241 r To nie są burgery, Bułkęs się specjalizuje w szarpanym wieprzu/wołowinie, mają też polędwiczki z kurczaka. I istnieje sposób na zjedzenie tego, sztućcami! @Rudioknie byłeś nigdy? Jak będziesz w Kato, to wal tam i do Burgiego na Ligotę.
Opublikowano 19 października 20241 r 1 godzinę temu, Rozi napisał(a): To nie są burgery, Bułkęs się specjalizuje w szarpanym wieprzu/wołowinie, mają też polędwiczki z kurczaka. I istnieje sposób na zjedzenie tego, sztućcami! @Rudioknie byłeś nigdy? Jak będziesz w Kato, to wal tam i do Burgiego na Ligotę. Burgi znane i lubiane, ale Bulkes mam ciągle zapisane na liście do odwiedzenia, jakoś ciągle nie po drodze. Ale widząc te sztosiwa trzeba przyspieszyć
Opublikowano 25 października 20241 r Do polecenia, naprawdę warto spróbować tych kremów do ,,jedzenia na słodko". Kupione w którymś tam sklepie na allegro w jednym zestawie, zarówno jeden i drugi to kategoria tych dość zdrowych smarowideł a'la ,,masło orzechowe" i ,,nutella". Wartości odżywcze możecie sprawdzić sobie w internecie; oba produkty są strasznie pyszne, czuć w nich posmak naturalności, a nie konserwantów i różnych substancji typu ,,E1212201290", xD. Krem ,,Basia" ma mega dużo smaków; kupiłem już któryś z rzędu krem z tej firmy, każdy inny, i faktycznie: samki różnią się od siebie. Poleeeecam!
Opublikowano 28 października 202428 paź W żabce jest teraz limitowany dr pepper o smaku wiśni. Dobre to, o ile oryginał ma taki delikatny posmak wiśni, to tu jest lepiej wyczuwalny. Jak ktoś lubi, warto sprawdzić. 2 puszki za 6zł. Sam jeszcze wezmę dopóki jest. A jest też wersja bez cukru, ale tego nie chce mi się sprawdzać.
Opublikowano 29 października 202429 paź Ten po lewej czy jakis inny? Bo on jest caly czas, przynajmniej w kaufie. 3.50 wiec dil z zabki lepszy.
Opublikowano 29 października 202429 paź Raz tego Dr Peppera próbowałem pić i wogóle mi to nie podeszło.
Opublikowano 29 października 202429 paź 5 godzin temu, Mejm napisał(a): Ten po lewej czy jakis inny? Bo on jest caly czas, przynajmniej w kaufie. 3.50 wiec dil z zabki lepszy. Tak. Żabka chwali się tym, że to limitowana edycja. Może chodzi o to, że puszka jest stylizowana na Halloween.
Opublikowano 30 października 202430 paź Pierwszy raz od dłuższego czasu kupiłem Pepsi, no i lekki szok jaki syf się z tego zrobił. Gazu tyle co nic, świeżo po odkręceniu nalałem do szklanki, a podczas picia miałem wrażenie że stała otwarta ze dwa dni. Niezły scam, zwłaszcza za tę cenę, to już nawet cola original z Biedry potrafi być jeszcze gazowana kilka godzin po odkręceniu butelki Edytowane 30 października 202430 paź przez Josh
Opublikowano 5 listopada 20245 lis Burger z Wagyu w warszawskiej Meatologii Polecam choć raz spróbować, czuć różnicę od razu. Rozpierdol smakowy dopełniał ser mimolette, cebula marynowana i ponzu mayo:
Opublikowano 5 listopada 20245 lis Szanuję, że bez pierdyliarda dodatków. 3 to max, żeby nie zabić smaku wołowiny. Największa beka to te burgery z masłem orzechowym i dżemem xd
Opublikowano 8 listopada 20248 lis Mięsna plata w Sarajevo '84 w Ljubljanie na Słowenii. Cevapi, pljeskavica, kiełbaski paprykowe, ajvar, kajmak, szopska sałata i lepinje. Klimatyczny lokal udekorowany pamiątkami z igrzysk w Sarajewie. Ukryty w piwnicy w bocznej uliczce a w sezonie to trzeba tam stać nieraz po 2h czekając na stolik. Bardzo dobre jedzenie, a rok bez cevapa to rok stracony.
Opublikowano 2 lutego2 lut Łosoś w kremowym sosie w białym winie, kurkami i szpinakiem 600 g filetów łososia 1 łyżeczka przyprawy curry 2 łyżki oliwy lub oleju 1/2 cebuli 2 ząbki czosnku 200 g kurek 1 łyżka masła 50 ml białego wina 200 ml śmietanki 30% 2 łyżki koperku garść szpinaku Przygotowanie Odciąć skórę z łososia, pokroić go na porcje, doprawić solą, pieprzem oraz przyprawą curry. Rozgrzać patelnię z 2 łyżkami oliwy, włożyć filety łososia i smażyć przez ok. 3 - 4 minuty. Przewrócić na drugą stronę i powtórzyć smażenie. Zdjąć na talerz. Na tę samą patelnię wrzucić pokrojoną w kosteczkę cebulę i mieszając zeszklić ją. Dodać czosnek a po chwili smażenia dodać opłukane i osuszone kurki wraz z masłem. Smażyć co chwilę mieszając przez ok. 3 - 4 minuty. W międzyczasie doprawić solą i pieprzem. Wlać wino i gotować 2 - 3 minuty. Dodać śmietankę i zagotować. Gotować przez ok 5 minut. Dodać koperek i szpinak, wymieszać, zagotować. W gotujący się sos włożyć łososia i gotować przez ok. 3 - 4 minuty już bez przewracania i mieszania. https://www.kwestiasmaku.com/przepis/losos-w-kremowym-sosie-z-kurkami-i-szpinakiem Właśnie sam zrobiłem. Jestem w szoku jak dobrze mi to wyszło. Jedząc winko przedziera sie przez wszystkie aromaty przypraw i ziół - naprawdę niebo w gębie. Zrobiłem tylko inaczej niz w przepisie, zdejmując skórę po wstępnym usmażeniu ryby, gdyż skorka spieczona w tedy sama sie odrywa. Słuchajcie, ja dopiero kucharzyć zacząłem od niedawna wiec pewnie prostotę tego dania zawdzięczam łososiowi
Opublikowano 22 lutego22 lut Burger wzorowany na tym z filmu Menu, oczywiście z katowickiego Burgiego:
Opublikowano 1 marca1 mar Ostatnio mocno mnie wzięło na kuchnię azjatycką, więc trochę się pobawiłem wyszło tak Fajne. Bardzo proste do zrobienia, bardzo szybkie (trzeba tylko pamiętać żeby wcześniej zamarynować mięso i na kilka godzin wrzucić do lodówki), a pasta gochujang to gamechanger w kuchni i na pewno będę po to pikantne skurwysyństwo często sięgał A tu klasyczny chińczyk z woka, też fajne i również nie ma dużo roboty. Edytowane 2 marca2 mar przez Josh
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.