Opublikowano 16 sierpnia16 sie No i znów Bałkany. Tym razem Bośnia, głównie Sarajewo, które uwielbiam. Wchodząc na Bascarsiję i zaciągając się zapachem wszechobecnego grilla czuję się jak w domu. Tu wszędzie coś się dzieje, na każdym rogu można zjeść cevapi na zmianę z burkiem i nie ma złych wyborów, zawsze dostaniemy co najmniej bardzo dobre jedzenie. A oprócz klasyków warto zboczyć do ichniejszych barów mlecznych, które serwują bośniackie klasyki jak gulasz, faszerowane papryki, groch z mięsem, kapustę z pomidorami czy głowiznę. Śmieszne ceny a smak wyborny, minimum przypraw, maksimum smaku. I obowiązkowo bośniacka kawa przegryzana loukum.
Opublikowano 16 sierpnia16 sie Za podróże kulinarne Rudioka zawsze plusik Edytowane 16 sierpnia16 sie przez mcp
Opublikowano 7 września7 wrz Burgi nigdy, nigdy nie zawodzi. Dzisiaj wjechał Ni Hao - wołowina smażona z sosem teriyaki, cheddar, piklowany ananas (ohui, cudo), prażony sezam, sałata lodowa, majonez ni hao (ich roboty, z resztą jak każdy sos), 12/10, kocham ich. Do tego oczywiście frytki ziołowe i Pincioszka bezalko:
Opublikowano 14 września14 wrz A zrobiłem sobie burka i zjadłem z ogromnym smakiem, a w chałupie pachniało jak w bośniackiej piekarni. Trochę spędziłem na wyciąganiu z przepisów najlepszych trików, ale efekt końcowy wyszedł, nieskromnie mówiąc, 9/10. Spodziewałem się, że będzie przy tym więcej roboty a tu widzę, że burek ma szansę wejść na stałe do menu imprezowego, ale za często tej bomby kalorycznej jednak nie ma szans jeść
Opublikowano 3 października3 paź Moja ulubiona zupa na taką pogodę. Pomidory, papryka, cukinia, por, cebula. W wersji mięsnej można dołożyć filety kostkę z piersi kurczaka/indyka. Doprawiona na ostro, do tego podpieczona tortilla.
Opublikowano czwartek o 19:153 dni Warszawskie podróże kulinarne przy okazji wypadu na koncert Tendur - najbardziej oczojebny szyld w zagłębiu kebabowym i sporo ludzi jak na późną porę skusiły właśnie tu, bardzo miła i uśmiechnięta obsługa, czyściutko, herbatka podana, lawasz z wołowo-baranim, mięso miękkie, soczyste, choć mało wyraziste w smaku, a barana to chyba widziało przez płot, ale kluczem dania jest ich lawasz, takiego jeszcze nie jadłem, miękki, przypieczony, robiony na miejscu na świeżo, idealnie spaja całość, sporo warzyw, dobre sosy i nie piekło dwa razy na drugi dzień. Jakby połączyć mięso z Sapko z lawaszem z Tendura to wyszedłby święty graal, ale i tak sztos i solidne 8.5/10 się należy.Smashny - usilnie poszukiwania dobrego smasha trwają, ale widać, że Kraków ma w tym temacie lepszych zawodników (Oklahoma Burgers, Smash It). Smashny nie jest zły, ale niczym specjalnym się nie wyróżnia. Mięso jest fajnie przypieczone a jednocześnie soczyste, ale brakuje mu smaku i wyrazistości, już kotlety z Maka mają więcej smaku, albo ktoś zrobił słaby mix i dał zbyt mało tłuste mięso albo poskąpił na jakości. Pikle są zbyt kwaśne i przejmują smak dania, a najbardziej z całości wybija się ser. Bułka jest jak puszek i to akurat na plus bo nie zapycha, ale po kilku gryzach rozpada się w ręce. I w lokalu wentylacja pracuje chyba na 2% mocy bo kurtka musiała pójść do prania tak jebie smażonym. Biorąc to wszystko pod uwagę i cenę 32 zł to tak 5/10. Yes Butcher! - bardzo ładne wnętrze, obsługa przemiła, widać w każdym calu lokalu miłość do mięsa i przekłada się to na jakość. Co prawda próbowałem tylko tatara i szpik, ale tatar to zdecydowanie ogólnopolska topka, świeżo mielone, odpowiednio tłuste mięso, wyraziste dodatki, niebo w gębie. Co do szpiku to jestem pół na pół, ale tylko dlatego, że jestem zwolennikiem klasyki i podawania go tylko z solą (szkoła francuska) a tu podawany jest z pietruszką, cebulką i kaparami. Przełamuje to fajnie złożoność i tłustość szpiku, ale nie pozwala docenić samego produktu w 100%. Za tatara 11/10, za szpik 7/10 ale tylko z uwagi na moje preferencje podania bo samo danie jest przygotowane perfekcyjnie.
Opublikowano czwartek o 20:303 dni Godzinę temu, Rudiok napisał(a):Smashny - usilnie poszukiwania dobrego smasha trwają, ale widać, że Kraków ma w tym temacie lepszych zawodników (Oklahoma Burgers, Smash It). Smashny nie jest zły, ale niczym specjalnym się nie wyróżnia. Mięso jest fajnie przypieczone a jednocześnie soczyste, ale brakuje mu smaku i wyrazistości, już kotlety z Maka mają więcej smaku, albo ktoś zrobił słaby mix i dał zbyt mało tłuste mięso albo poskąpił na jakości. Pikle są zbyt kwaśne i przejmują smak dania, a najbardziej z całości wybija się ser. Bułka jest jak puszek i to akurat na plus bo nie zapycha, ale po kilku gryzach rozpada się w ręce. I w lokalu wentylacja pracuje chyba na 2% mocy bo kurtka musiała pójść do prania tak jebie smażonym. Biorąc to wszystko pod uwagę i cenę 32 zł to tak 5/10.Zapraszam do Katowic do Burgi i SmashMY.
Opublikowano czwartek o 20:573 dni 25 minut temu, Rozi napisał(a):Zapraszam do Katowic do Burgi i SmashMY.Burgi znany i lubiany, a tego drugiego nie znałem, thx, choć Kato ostatnio wybitnie nie po drodze.
Opublikowano czwartek o 21:003 dni Poszedlbym do knajpy gdzie smashe robia same baby, mogla by sie nazywac SmashONE.
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.