Skocz do zawartości

Lokale ktore polecacie.


Rekomendowane odpowiedzi

No i zjadłem zapiekankę z ziemniaków, cukinii, sera, jajka, kurczaka na pikantno. Chyba nic nie pominąłem. Do tego był sos na bazie jogurtu i ziół. Najadłem się. Co fajniejsze, w lokalu można było wykupić shishę z różnymi wariantami melas, oraz różnymi typami substancji w dzbanie, więc bardzo na plus. Polecam Bistro Tagine w Zawierciu!

Odnośnik do komentarza

Kiedyś się dałem naciągnąć. Panienka koniecznie chciała iść do manekina, bo takie dobre i w ogóle. To staliśmy tak w tej kolejce, wkurzyłem się, bo czy naprawdę nie ma innych fajnych naleśnikarni w wwa, tylko trzeba stać jak zwierze i podludź 40 min przed lokalem po naleśnika za 15 zł. No nie powiem trochę czułem się zażenowany :gayos: .

No, ale jak już swoje przecierpiałem i usiedliśmy, to zamówiła "Meksykańskiego"... gdzie dwie ulice dalej są spoko knajpy z prawdziwym meksykańskim jedzeniem.

Odnośnik do komentarza

Na serio smakował ci tamtejszy pad thai? Imo najsłabsza rzecz z ich menu, które ostatecznie i tak jest przeciętne (na plus głównie ramen). Duże rozczarowanie dla mnie, bo z ich food trucka raczej w porządku wspomnienia mam.

Ale wydają się ogarniętymi ludźmi, więc w prowadzeniu lokalu im kibicuję, tym bardziej, że długo o tym lokalu marzyli.

Odnośnik do komentarza

Aż tak często nie bywam we Wrocławiu, żeby polecać cokolwiek.  Zresztą imo dobrych lokali z azjatyckim jedzeniem jest mało w PL (dodatkowo większość to i tak oczywiście Warszawa).

Moje obiekcje do rzeczonego dania? Praktycznie wszystko, od tego jak samo jajko było zrobione, po  ledwo przysmażony makaron ryżowy (który ewidentnie był trochę za długo w wodzie). Generalnie z klasycznym pad thaiem mało ma to wspólnego. Ja rozumiem, że to "azjatycka restauracja fusion" - ale to co przechodzi we food trucku, w takim lokalu nie powinno.

Oczywiście nie byłem tam raz i menu całe zostało wypróbowane, ba! pewnie nie raz tam będę jeszcze. Ramen i buły są dobrą opcją na lunch, tym bardziej, że pominąwszy festiwal filmowy, to raczej jestem na bardzo krótkich wyjazdach 

Odnośnik do komentarza

Kiedyś się dałem naciągnąć. Panienka koniecznie chciała iść do manekina, bo takie dobre i w ogóle. To staliśmy tak w tej kolejce, wkurzyłem się, bo czy naprawdę nie ma innych fajnych naleśnikarni w wwa, tylko trzeba stać jak zwierze i podludź 40 min przed lokalem po naleśnika za 15 zł. No nie powiem trochę czułem się zażenowany :gayos: .

No, ale jak już swoje przecierpiałem i usiedliśmy, to zamówiła "Meksykańskiego"... gdzie dwie ulice dalej są spoko knajpy z prawdziwym meksykańskim jedzeniem.

 

https://www.facebook.com/bekazludzistojacychwkolejcedomanekina/?fref=ts

Odnośnik do komentarza

Cóż, każdy ma różne wymagania.  Buły i ramen ciągle tam zamawiam przecież, więc to nie jest tak, że odradzam chodzenie tam.  Mają pecha, że tajlandzka kuchnia jest jedną z moich ulubionych i jedzonych na co dzień, więc pad thai, który nie jest pad thaiem mocno mnie zirytował, tak samo jak czekanie na niego 40 minut. Drugim wielkim rozczarowaniem było Chashu, które również kompletnie mija się z daniem na którym ma bazować.

Sprawdzają się w guabao, bo to generalnie jest banalne w przełożeniu na nasz rynek, i jeśli ktokolwiek ma trochę pasji kulinarnej, to jest w stanie przełożyć te "tajwańskie burgery" w polskie realia.


Edit:

No nic, warto samemu sprawdzić - dla lokali, które starają się serwować azjatyckie jedzenie po prostu jestem surowszy.
 

Edytowane przez Hendrix
Odnośnik do komentarza

Bula szarpana bardzo dobra. Pad thai nic specjalnego. Smaczny, ale jak zapytalem kiedys pinga, ktory wychwalal go pod niebiosa, czy jadl kiedys innego i ma porownanie to powiedzial, ze nie xD. Ja tez nie mam to nie wiem czy taki cool jak forumek prawi. Ramenow to nie wiedzialem, ze zaczeli serwowac, ja jadlem tylko w ich ft na Borowskiej a tam byla jeno bula i pad. 

 

Rameny podobno dobre w panda-ramen, czy czyms takim.

Odnośnik do komentarza

Dobry pad thai powinien być w miarę prosty, bez żadnego sosu sojowego, oparty o balans smaków: ostrości (płatki chilli), słoności (sos rybny - dosłownie podstawa), słodkości (cukier palmowy) i kwasowości (sok tamaryndowy). Makaron powinien być sprężysty, a nie zbyt rozmoczony (hint dla osób robiących w domu: wyjmij z wody chwilę przed sugerowanym czasem, makaron dojdzie razem z sosem). Danie w ogóle powinno być dość "chrupkie", dlatego tofu musi być dobrej jakości (i również chwilę stir-fry'owane, a nie dodawane pod koniec :v), a kiełki fasoli nie mogą być długo w woku.

No i jajko, damn, to nie ma być jajecznica z makaronem, tylko lekko ścięte, smażone razem z makaronem i szybko wymieszane.  Jeśli już wersja z kurczakiem, to marynatą powinien znowu być sos rybny, a nie sos sojowy. O krewetkowej się nawet nie wypowiadam, ale rozumiem, mało lokali pozwala sobie na świeże krewetki, imo lepiej było nie dawać tego w menu :v

No i na stół sos rybny (i płatki chili), ZAWSZE.

Odnośnik do komentarza

Zawsze, razem z tofu i wybraną proteiną, to podstawowy  składnik. Tak jak zawsze z pad thaiem muszą zostać podane ćwiartki/ósemki limonki.


Edit:
Fun fact, a propos bazowego składnika - czyli makaronu ryżowego.

Mimo, że jest jednym z najpopularniejszych dań z Tajlandii, to pad thai jest dość świeżym daniem. Makaron ryżowy (i w ogóle makaron), dość późno przyjął się w kraju. Dopiero recesja po IIWŚ i plan ekonomiczny feldmarszałka Plaeka Pibulsongkrama, polegający na zwalczaniu ogromnego bezrobocia, agresywnie promujący m. in. właśnie produkcję makaronu ryżowego, zmienił ten stan rzeczy. To i rosnąca liczba imigrantów z południowych Chin naturalnie, ten amalgamat zdarzeń sprawił, że dla wielu ludzi obecnie kuchnia tajlandzka = pad thai, a nie curry czy ryż kleisty z mango, albo jedna z wielu smakowitych zup.

Edytowane przez Hendrix
Odnośnik do komentarza

To ja w 8 miskach nie dostalem z jajem.

 

Ale nie czarujmy sie, ze w polsce i to w food tracku bedzie danie 1:1 takie jak setki km stad. Produkty raz, cena dwa. Ludzie i tak sie cieszo, ze smakuja "kultury dalekich krajow" a odwiedzajacy polske azjaci pewnie sie smieja, ze placimy taka kase za ichni odpowiednik rosolu.

Odnośnik do komentarza

U mnie w mieście nie ma żadnych burgerowni (poza jedną), chociaż kebabów jest sporo i nagle pojawiły się dwa lokale ze zdrowymi kanapkami:
"Źródło Zdrowia" - tutaj prowadzi pani dietetyk, serwuje świeże kanapki za  ok. piątaka, a do tego pyszne soki i inne smoothie. Po za tym można tutaj kupić różne zdrowe rzeczy, typu  kasze, czy zamienniki dla cukru. Dużo przedmiotów z naklejką BIO:) Można też się zbadać na poziom tłuszczu, cukru, czy innych pierdół. A i pani też dietę ułoży.
17523612_1833974403486848_50782808263104
17022362_1822071134677175_36139597021200

"Kanapki do łapki" - piekarnia otworzyła sklepik z kanapkami/tostami. Ludzie kupują te kanapki i biorą do pracy. Pomysł na biznes niezły - w dobie nierobów, leniów, płacisz piątaka i dostajesz pyszną kanapkę. 
oprócz tego piekarnia, prowadzi sprzedaż wyrobów cukierniczych, czy różne chleby na zakwasie.
15972544_597998833731762_298199852233327

 


#fit #eko #zdrowyja


:)

Odnośnik do komentarza

To ja w 8 miskach nie dostalem z jajem.

 

Ale nie czarujmy sie, ze w polsce i to w food tracku bedzie danie 1:1 takie jak setki km stad. Produkty raz, cena dwa. Ludzie i tak sie cieszo, ze smakuja "kultury dalekich krajow" a odwiedzajacy polske azjaci pewnie sie smieja, ze placimy taka kase za ichni odpowiednik rosolu.

Ano, nie czaruję się. Dlatego food track polecałem znajomym. Jednak skoro otworzyli restaurację, to cóż - tam już większe wymagania idą, tym bardziej, że np. składniki łatwo dostać obecnie. Mamy kilkanaście sklepów i parę hurtowni z rzeczami sprowadzanymi prosto z Azji, z dobrymi cenami dodajmy,

 

Abstrahując od 8 misek - w PL problemem restauratorów nadal jest mentalność, z własnych doświadczeń wiem, że zbyt często zajmują się tym ludzie, którzy po prostu nie interesują się kuchnią i nie znają się na niej (później idzie to w rekrutacje podobnych pracowników itp.). Nie mniej idzie ku lepszemu i widać duży progres. Kończy się przeklęte: Janusz bierym pożyczkę, zakładamy lokal gastronomiczny, bedom kokosy mówie ci, moja Jadźka robi taaaakie pierogi. Młodzi dochodzą do głosu, a ludzie częściej patrzą na jakość i różnorodność.

Odnośnik do komentarza
Lord Jack na rynku w Rzeszowie. Świetny wystrój, dużo kamienia, beczek po whisky, dyskretne oświetlenie budujące klimat, fotele zrobione ze starych beczek i obite skórą. Jedzenie tip top a porcje ogromne. Do tego 26 kranów z kraftowymi piwami i wszystkie rodzaje Jacka Danielsa. Cenowo zaskakująco optymalnie. Mocno polecam.
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...