Opublikowano 7 marca7 mar Japonia = koty, koty, wszędzie cudowne koty. Kawaiiiii ^__^ No i gadające durne stworzonko jest zawsze obowiązkowe. Gadający durny kotek for MAXIMUM IMPACT.
Opublikowano 7 marca7 mar Nie wiem, może dziwny jestem, ale te maskotki personowe mi nigdy nie przeszkadzały, a wręcz przeciwnie - często wprowadzały trochę humoru do historii. Mieliśmy psa, miśka, kota, ciekawe co w 6 wymyślą.
Opublikowano 7 marca7 mar Morgane bardzo lubie, Teddy mnie drazni a pies po prostu byl. Swoja droga gram powoli w P5 Strikers i gdyby nie setting SMT/Persona to bym to wyjebal z dysku. Jest w miare przyjemnie tylko ze wzgledu na to ze gdzies tam jest delikatny vide personki z muzyka i cala ta stylistyka. Walka meczy w cholere.
Opublikowano 7 marca7 mar No typowe musou, słyszałem nawet że jedno z lepszych xD nie chce wiedzieć jak wygląda słabe w takim razie xD ledwo to zmęczyłem ale sam motyw podróży kamperem bardzo fajny
Opublikowano 7 marca7 mar 25 minut temu, Pupcio napisał(a): No typowe musou, słyszałem nawet że jedno z lepszych xD nie chce wiedzieć jak wygląda słabe w takim razie xD ledwo to zmęczyłem ale sam motyw podróży kamperem bardzo fajny Też jedyne musou w jakie grałem i jakoś mnie nie ciągnie Ale imo Strikers jako spinoff był ok. W P6 więcej niż pewne, że będzie to samo (Tactica imo dla mnie gorsza, bo miało tą kreskę z bani), lepsze niż rakowe Gatcha:).
Opublikowano 21 marca21 mar Ciekaw jestem, gdyby tak przeanalizować, albo dać to jakiemuś AI, ile czasu gracza P5 marnuje na te wszelkie powtarzalne animacje, schematy, rutynę itp. Zauważyłem, że nawet opcje w menu można wybrać zanim fikuśna animacja się zakończy, bo jest tylko powierzchowna. Chwilami naprawdę to męczy, bo nawet przy przewijaniu to wszystko zdaje się trwać wieczność. Te same, schematyczne, powtarzalne motywy. Doszło do tego, że gdy zaczynam nowy dzień, albo postać wraca do domu, to jestem zdziwiony kiedy NIE mam żadnego przymusowego telefonu, ani wiadomości. Robię S-Linki, to w 3/4 przypadków mogę być pewien, że gdy moja postać będzie wracać do domu, to jeszcze zadzwoni do niej NPC, z którym przed momentem się widziała, żeby jeszcze podsumować spotkanie. Oczywiście kot też zawsze musi podsumować coś, co się wydarzyło 10 sekund wcześniej. Ta gra to naprawdę takie love-hate relationship. W sumie tyle osób wyczekuje P6, ale ja serio bym wolał, aby Atlus trochę nad następną odsłoną popracował, właśnie żeby uniknąć tej powtarzalności. Metaphora jeszcze nie zacząłem grać tak porządnie, więc nie wiem, jak to wygląda w tej grze, ale jak na razie P5 to jedyna Persona, w której tak schematyczność daje we znaki. No ale plus ten, że jak już się wkręcę, to gra się dobrze, więc jest szansa, że skończę Royala w tym roku.
Opublikowano 23 marca23 mar Ale jak na tak rozwleczoną gierkę, to wątek socjalny P5 jest totalnie nieprzemyślany, niezbalansowany. Podwyższenie rangi niektórych Confidantów wymaga określonych statystyk, nierzadko wymaksowanych. I tak np. Rank 7 Sojiro wymaga Max Kindness, ale sama scenka daje... 3 punkty do Kindness... Po co? Ryuji czy Ann wymaksowałem stosunkowo wcześnie, ale Makoto wymaga Max charyzmy już na poziomie Rank 6. Czyli trochę trwa, zanim jej zdolności w walce się wyrównają z resztą drużyny. Nie żeby to był jakiś problem, bo dopiero co skończyłem pałac Okumury, a już mi tylko kilku punktów Guts brakuje do max wszystkiego. No ale to też na tym etapie zabija nieco sens zdecydowanej większości aktywności, bo jeśli danego dnia nie mam już dostępnych żadnych NPC, to właściwie pozostają tylko jakieś poboczne, czasem nieistotne aktywności dla zabicia czasu, typu łowienie ryb, czy siłownia. A mimo tego trzeba się pilnować, żeby wymaksować wszystkie postaci na czas. Tylko nierzadko wiąże się to np. z "koniecznością" pominięcia jakichś opcjonalnych eventów i scenek. Pogoń za minmaxowaniem wszystkiego trochę zabija RPGa w tym wszystkim. Oczywiście nie trzeba wszystkiego zdobyć/osiągnąć za pierwszym przejściem gry, ale jednak szybko poznajemy metody optymalizacji procesu i mimo wszystko przekładam jako gracz opcjonalną cut-scenkę nad praktyczne podbicie rangi innego NPC. Biegam po tym mieście, połowa sklepów oferuje mi jakieś prezenty dla NPC, a prawdę mówiąc poza moim pierwszym przejściem oryginalnej P5 nie miałem ani jednej okazji, żeby jakikolwiek prezent jakiejkolwiek postaci wręczyć. Bo kiedy i po co? Dużo mam wrażenie jest tu takich elementów stanowiących przerost formy nad treścią. A ogólnie to w kwestii walki Royal jest również komicznie niezbalansowany. Gram na Hard i wciąż jest za łatwo. Z traitem Ryujiego od niemal początku gry 3/4 walk rozwiązuje się automatycznie. Persony oryginalnie z DLC teraz są tu normalnie dostępne i nawet jeśli nie przyzywamy ich z kompendium, to oferują one stosunkowo wcześnie mnóstwo mocarnych zdolności. Do tego odblokowało mi się Network Fusion, to w ogóle przepotężne Persony można sobie zrobić tym sposobem. Na plus dodanie Darta czy Jazz Clubu, ale to też zabijanie czasu i tylko poprawianie statystyk drużyny, żeby było jeszcze łatwiej. Mógłbym zmienić poziom trudności na wyższy, ale na tym etapie już mi nie zależy. Byle do przodu, osiągnąć co się da i zobaczyć nowy wątek i zakończenie. Aczkolwiek w tej kwestii też nawet nie znając szczegółów można się większości domyślić, przynajmniej z punktu widzenia osoby, która grała już w oryginał i wie, które postacie są nowe.
Opublikowano 23 marca23 mar Często myślę o takich rzeczach, ile takie gierkowe rytuały zajmują hehe. Ktoś kiedyś policzył, że samo oglądania zdobywania księżyca w Mario Odyssey zajmuje ponad godzinę. A to przecież coś, co wcale się w świecie gierek nie wybija, nie powiedziałbym, że jest to odczuwalne w tej grze. Nie czuć, żeby to był jakiś rozciągany element gry, jest to fajny element dodający smaczku. Ale skumulowane, trwa faktycznie ponad godzinę. Na tylko tę jedną rzecz. Persona jest mistrzem rozciągania gry. Oddaje to historię, która skupia się na upływie czasu, liczy nam dni i pokazuje, że mówimy o dłuższym okresie, dając epickie uczucie. Ile oni byli w stanie wycisnąć godzin z pojedynczych teł (często nawet niskiej jakości, jak te słynne otoczenie podczas jazdy pojazdem w Metaphorze), pojedynczych obrazków, to jest niezłe osiągnięcie. I stworzyć nadal grę kultową, kochaną przez fanów i krytyków! A inni się starają, robią całe światy 3D. Atlus zatrudnia do robienia gry kilkadziesiąt osób, masa rzeczy jest bardzo prosta i się powtarza w nieskończoność, a i tak zbierają hiciora roku za hiciorem roku, pewnie nawet ten lekki remake trójki poszedł w wielu milionach sztuk, żadna seria jRPG nie jest tak zdrowa.
Opublikowano 31 marca31 mar Nie wiem, na ile ja "zjebałem" przesadną optymalizacją rozgrywki, a na ile zrobili to twórcy, ale nie zacząłem nawet porządnie pałacu ze "statkiem", a cała moja drużyna ma cała już prawie 80 poziom, Reaper pokonany, absolutnie wszystkich wrogów poza bossami pokonuję automatycznie z traitem Ryuji'ego. Do tego oprócz Haru mam już wszystkie S-Linki i statystyki na max, choć zostało jeszcze mnóstwo czasu w kalendarzu. Gram od początku na Hard i z jednej strony myślę, że może jednak warto było spróbować Merciless, a z drugiej myślę sobie, że tyle godzin na to wszystko mi schodzi, że w sumie już i tak chcę tylko dobrnąć do końca gry, odhaczyć (stosunkowo prosty) komplet osiągnięć i już nigdy więcej do gry nie wracać. Już i tak znowu mi się wszystko dłuży, tak jak w oryginalnej P5, gdzie na tym etapie szukam tylko jakieś zajęcia do odbębnienia i mozolne przewijam kolejne dni i powtarzalne dialogi o tym samym. Może to wina tego, że zmiany Royala oprócz pojedynczych cut-scenek i drobnych zmian fabularnych nie są jakoś szczególnie odczuwalne. Zapewne dopiero ten dodatkowy semestr mnie wciągnie nieco bardziej. Nie mam jeszcze zdania nt. nowych postaci, ale nie wiem, czy podoba mi się jak bardzo gra zdaje się forsować Yoshizawę jako swego rodzaju partnerkę protagonisty. Na pewno czyni to bardziej, niż którąkolwiek inną dziewuchę. A przecież wiadomo, że niezaprzeczalnie jedyną słuszną waifu P5 jest Haru.
Opublikowano 1 kwietnia1 kwi Kupiłem właśnie sobie wersję Royal na płytce. Ostatni raz grałem w P5 na premierę, było spoko ale nie chciało mi się robić platyny. Jako, że kończę obecnie P3R to naszło mnie na powrót do piątki. Ciekawe co tam dodali/pozmieniali w Royalu. 10 godzin temu, Suavek napisał(a): A przecież wiadomo, że niezaprzeczalnie jedyną słuszną waifu P5 jest Haru. Jak chodzi o waifus, to ogólnie w Personach zawsze jako tą "słuszną" hintowano na Lovers arcana. Szczególnie w trójce jest to zarysowane. Natomiast w P5 już sobie to chyba odpuścili, a z tego co pamiętam SL Lovers w tej części był giga słaby. Ja na miejscu Rena robiłbym haremik z Takemi i Kawakami na czele . Haru bardzo fajna też, przypomina trochę Fuukę z P3 która jest bardzo underrated.
Opublikowano 1 kwietnia1 kwi Haru? Jedna z najgorszych postaci nie tyle co w piątce co w całej tej serii
Opublikowano 1 kwietnia1 kwi Yukiko lubisz, a Haru gardzisz? Uznam to młody za prima aprilis. Ale fakt, że Takemi i Kawakami również czołówka. Ja obecnie kręcę ze wszystkimi. Czekam na tę słynną cut-scenkę, gdzie Ren dostaje od dziewuch łomot.
Opublikowano 6 kwietnia6 kwi Niech ta gra się już skończy...Początek grudnia. Obecny pałac ukończony. Wszystkie S-Linki i statsy na maks. Mementos ukończony na ile się w danej chwili da. Nie mam co robić...Dwa tygodnie mi zostały do następnego wydarzenia fabularnego. W międzyczasie pozostaje mi tylko biegać na siłownię, albo klubu, zahaczając od czasu do czasu po warzywka i zdublowanie skill carda. Mimo tego co 2-3 dni muszę przewijać kolejne niewiele wnoszące rozkminy ekipy na messengerze, czy inne dymki ukazujące myśli społeczeństwa na aktualny temat.No i potwierdzam, Royal jest totalnie niezbalansowany. Trzeba by chyba samemu wyprzeć się niektórych rozwiązań (np. bonusu do EXP w Mementosie, albo Person z DLC), żeby grać w miarę normalnie. Tu nawet ciężko powiedzieć, że to fajny Power Creep, skoro i tak w żadne walki się nie wdajemy za sprawą traitu Ryujiego.Plus taki, że tak mi to wszystko już zaczyna (ponownie) brzydnąć, że już całkowicie pozbyłem się jakichkolwiek myśli sięgnięcia po Phantom X.Byle do bonusowego semestru. Mam nadzieję, że nie zawiedzie, bo jakoś udało mi się uniknąć w tej kwestii spoilerów przez lata i nie wiem do końca, czego się spodziewać.
Opublikowano 19 kwietnia19 kwi Przysięgam, że na tym etapie ta gra mnie już zwyczajnie trolluje...Bez zagłębiania się w spoilery, doszedłem do nowej zawartości Royal i zamiast przejść do rzeczy, to gra znowu marnuje mój czas. Przechodzi w schemat, rozkłada pewne schematyczne wydarzenia na przestrzeni kolejnych dni, powtarza co chwila te same kwestie dialogowe/motywy, a do tego z niewiadomego powodu ZABIERA mi możliwość fast-travel, przez co muszę biegać po tych krętych stacjach metra, żeby w ogóle dostać się do mapy miasta... Oczywiście eksploracja proforma, bo po drodze i tak nie jestem w stanie nic zrobić, nawet kupić napoju z automatu...Będę miał pewnie więcej do powiedzenia/marudzenia, ale jeśli chodzi o gameplay, to P5 zdecydowanie jest moją najmniej lubianą Personą, przynajmniej ze "świętej trójcy". Mam jej już zwyczajnie, ponownie dość. Chcę po prostu zakończyć fabułę, ale wszystko się wlecze w żółwim tempie.
Opublikowano 19 godzin temu19 godz. Uwaga, będzie lekki rant...Pamiętam, że kilka lat temu, gdy przeszedłem podstawową P5, to opis swoich wrażeń zacząłem od stwierdzenia, że gra to "przerost formy nad treścią".Persona 5 Royal w tym stwierdzeniu mnie tylko utwierdziła. Ale dodam coś jeszcze, po przejściu gry drugi raz: Persona 5 to fundamentalnie gra popsuta, tudzież nieprzemyślana.Dawno nie miałem takiego poczucia zmarnowanego czasu, jak przy P5. Już do oryginału musiałem się zmuszać, ale Royal niestety wcale nie okazał się lepszy. Wyczekiwałem końca, albo chociaż konkretnych wydarzeń fabularnych, a jednak musiałem się męczyć z mozolnym i powtarzalnym przebijaniem się przez kolejne dni czasu gry, przez nieprzewijalne animacje, powtarzalne dialogi, monotonną muzykę, czy inne schematyczne scenki.Po prostu gra jest za długa, a wspomniana powtarzalność zwyczajnie męcząca. A powtarzalność niestety nie tyczy się tylko i wyłącznie pierdół pokroju animacji, czynności itp. ale nawet scenariusza, zarówno głównego, jak i wydarzeń pobocznych.To już można podciągnąć pod jakiś meme. Nasza drużyna jest świadkiem wydarzeń, omawia te wydarzenia na żywo, po czym po upływie kilku godzin kontynuuje konwersację przez telefon, aby następnie średnio co 2 dni przypominać nam o tym, co się wydarzyło, co nas czeka, jakie mogą być konsekwencje. Ciągnie się to zarówno, jeśli uporamy się z danym problemem, jak i po jego rozwiązaniu. Gra jest przegadana. Kończymy spotkanie z jakimś NPC, to możemy być niemal pewni, że czeka nas jeszcze cut-scenka, jak nasza postać wraca do kawiarni i odbiera telefon od tej postaci, żeby jeszcze dokończyć dialog. Być może w innych okolicznościach uznałbym to za plus, ale niestety, mając w pamięci sposób prowadzenia P3 tudzież P4 nie potrafiłem w ten sam sposób docenić Piątki. Tym bardziej, że niektóre podejmowane w niej wątki nie zaciekawiły mnie jakoś specjalnie, bądź wolałbym w ich miejscu zobaczyć coś bardziej konkretnego. O tym, że zdecydowanie zbyt dużo konwersacji jest prowadzona przez telefon pisałem już wielokrotnie. Zabija to jakąkolwiek chemię i ciekawszą interakcję między bohaterami. Natomiast scenki typu wypad na plażę, wycieczki itp. sprawiają wrażenie wrzuconych na siłę. W pewnym momencie nawet same postacie reflektują się, że są na wyjeździe, a siedzą w telefonach, jak w domu...Żeby jeszcze to wszystko dało się jakoś porządnie przewinąć, ale niestety nawet ta opcja nie jest jakoś szczególnie pomocna. Bo wszelkie animacje, dialogi, dźwięki itp. i tak muszą się odtworzyć, a gdzieś tam po drodze i tak jesteśmy zmuszeni wcisnąć X, aby przejść dalej.Co mnie chyba zawiodło najbardziej, to zjebany poziom trudności gry. Grałem na Hard i oprócz początku gry, to tak od momentu odblokowania traitu Ryuji'ego przez praktycznie 3/4 gry wszystkie walki rozwiązywały mi się automatycznie. Ogólnie w grze jest dużo fajnych bonusów i udogodnień, które możemy odblokować, głównie za sprawą Confidantów, ale to wszystko tak mocno ułatwia grę, że nawet ustawienie poziomu Merciless wiele nie zmieniło. Nawet bez sztucznego grindu bardzo szybko przewyższyłem poziomem wszelkich przeciwników, więc w walkę wdawałem się praktycznie tylko z bossami. Pływałem w morzu pieniędzy, itemów miałem dziesiątki, a odpalany dosłownie co 5min Fusion Alarm w Velvet Room dodatkowo przepakowywał moje Persony i pozwalał na zdobycie przegiętego ekwipunku. W dodatku ta najnowsza wersja Royala ma automatycznie wbudowane dodatki z płatnych DLC poprzednich wersji. Choć nie korzystałem z nich przedwcześnie, to jednak sama obecność np. dodatkowych Person i dodanie ich do tradycyjnych fuzji mocno wpływa na rozgrywkę.Oczywiście można powiedzieć "to nie używaj XYZ", ale chyba nie w mojej gestii powinno być pilnowanie się, żeby przypadkiem nie uczynić sobie gry zbyt prostej? Cały urok gier RPG tkwi w stopniowym usprawnianiu postaci, czy drużyny, zdobywaniu nowych zabawek, przedmiotów, czy zdolności. To już naprawdę więcej zabawy miałem z oryginalną P5, bo jednak miałem okazję do większej ilości walk i byłem zmuszony nieco bardziej kombinować, aby wygrać. No ale tam Trait Ryuji'ego nie dawał EXP. W P5R jest tego tyle, że z czasem gra przechodzi się sama. Wypady do Mementosa czy ostatnie Pałace, to było nic innego jak brnięcie przed siebie i kasowanie wrogów samym pierdnięciem.A jednak i z tym wszystko się dłużyło. Włącznie z tym słynnym ostatnim semestrem wprowadzonym w Royalu, który niestety również mnie lekko rozczarował. Powstrzymam się od spoilerów, ale całość sprawia raczej wrażenie jakiegoś dodatku/DLC do głównej gry, niż naturalnej konsekwencji wydarzeń. Generalnie całość to bardzo fajny wątek z udziałem zdecydowanie najciekawszych bohaterów w grze, ale oczywiście rozwleczony na przestrzeni kilkunastu godzin, średniego pałacu i kolejnych (wymuszonych) kilkudziesięciu pięter Mementosa...Poprzednie Persony przynajmniej absorbowały nieco bardziej podczas codziennej rozgrywki, a wymaksowanie wszystkiego nie było tak proste. Tutaj wszelkie statystyki rozwinąłem mniej więcej w 3/5 gry, zaś Confidantów na długo przed końcem "pierwszego głównego true end bossa" (zanim pojawia się pięciu kolejnych najprawdziwszych). Tym sposobem rozgrywka stała się schematyczna i sprowadzała tylko i wyłącznie do odwiedzania ciągle tych samych lokacji (Jazz Club, Gym), bo nic więcej właściwie nie zostało. Widywanie się z postaciami po osiągnięciu Rank 10 nie wnosiło już nic więcej szczególnego, wartego specjalnej uwagi, więc tym również nie zaprzątałem sobie głowy.Gdy P5 przechodzi do sedna, do właściwego "mięsa", to bywa naprawdę wciągająca i absorbująca. Nie można jej tego zaprzeczyć. Bo nie bez powodu gra cieszy się takim uznaniem, czy popularnością i ogólnie większość pozytywów, o których pisałem już kilka lat temu nadal jest aktualna. Ale nawet to, co dobre, jeśli jest wałkowane na okrągło, zaczyna w pewnym momencie brzydnąć. Niczym ulubiona piosenka puszczona na repeat przez ileś godzin. Bo już nie będę tu przesadzał z porównaniami do żony bitej przez męża, która go jednak nie zostawi, bo mimo wszystko go w głębi duszy kocha...Chociaż w sumie...?Ogólnie, podsumowując, mam dość. P5 nie tknę już nigdy więcej w życiu, choćby mieli za X lat wydać remake. Bo nie wiem, co by musieli zrobić, abym znowu poświęcił grubo ponad 100h na coś, co można streścić w połowie tego czasu. SMTV Vengeance bardzo fajnie usprawnił i rozbudował oryginał, do tego stopnia, że moja opinia nt. gry zmieniła się diametralnie i bawiłem się bardzo dobrze. Royal względem oryginału niestety tego nie uczynił. A przynajmniej nie wystarczająco. Początkowy zachwyt szybko gdzieś zanikł, a ostatnie godziny (czyt. kilkadziesiąt godz.) to było autentyczne zmuszanie się do gry. Daje to trochę do myślenia, czy aby mając prawie 40 na karku w ogóle porywanie się na takie gry ma jeszcze sens. Dobrze przynajmniej, że osiągnięcia Royala są banalne. Kończę z grą i nawet nie myślę sięgać po Phantom X.Jedyne co, to mam lekkie obawy w kwestii P6. Tj. czy nie powtórzą tego samego błędu. Personę 3 przeszedłem kilka razy, podobnie jak P4 i nawet przy powtórkach bawiłem się bardzo dobrze. Mimo wszystko pewien urok zabawy potrafi tkwić w prostocie. Jeśli zaczynają przeginać z pewnymi rozwiązaniami, których konsekwencją jest albo niepotrzebne, sztuczne wydłużanie gry, albo zbyt drastyczny wpływ na poziom trudności, to znowu okaże się, że w połowie będę miał dość...Nie wiem, jak pod tym względem wypada Metaphor, czy P3 Reload, ale raczej prędko się nie przekonam i zamiast tego biorę się za Clair Obscur.
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.