Opublikowano 15 godzin temu15 godz. THAW uwielbiałem swego czasu, choć ogrywałem dopiero w wersji z Kolekcji klasyki na PC. A że teraz nadal gram w nowego skate- to taki powinien być nowy Tony. Tzn mix skate z American Wasteland właśnie.
Opublikowano 14 godzin temu14 godz. Przeszedłem Triange Strategy i było nieźle. Nie bardzo dobrze, nie przeciętnie, ale nieźle. W każdym razie pewnie będę tę gierkę miło wspominał jako prezent urodzinowy, ale jednocześnie cieszę się, że nie kupiłem jej np. na premierę. No ale po kolei - tytuł, będący pierwotnie exem na Switcha, to taktyczne RPG z olbrzymią ilością fabularnej ekspozycji. W zasadzie, pomimo zrobienia praktycznie wszystkich pobocznych walk, mam wrażenie, że samo obijanie pysków zajęło mi z 40% czasu gry.W świecie Triangle Strategy najbardziej kluczowym surowcem jest z jakiegoś powodu sól - trochę dyskusyjne, ale to w końcu fantasy. Dosyć jednak przyziemne - może i mamy postacie używające magii, ale nie spodziewajcie tu się bogów, potworów i czego tam jeszcze - gierka kręci się wokół intryg politycznych i okolic. Wcielamy się w niej w Serenoę - młodego lorda i wasala, który sposobi się do objęcia władzy po ojcu. Szybko jednak wybucha wojenka, w którą zaangażowane zostają trzy graniczące ze sobą królestwa. Tym samym nasz prawy heros zostaje wciągnięty w brudną politykę, niełatwe sojusze i tak dalej.Fabuła to zresztą mocny punkt całości, choć nie ukrywam, że pierwsze trzy chaptery szły jak krew z nosa i dopiero później wciągnąłem się w gierkę. Tytuł co jakiś czas rozbija się zależnie od podejmowanych decyzji na alternatywne ścieżki. Co więcej, to czy przekonamy naszych podwładnych do danej decyzji (o dziwo mamy tu demokrację bezpośrednią, gdy przychodzi do wyborów fabularnych) zależy nie tylko od naszych argumentów, ale też od punktów przekonań, które grupują się na trzy rodzaje. Niby spoko, ale średnio lubiłem rozwiązanie, w którym zdolność do przekonania kogoś do swojego zdania wynikała nie z np. uważnej eksploracji (która pozwala poznać dodatkowe informacje) czy przemyślanych odpowiedzi, ale tego, ile razy odpowiedziałem NPCom po jakiejś linii, co przełożyło się na wspomniane punkty przekonań.No i sobie gadamy, gadamy, gadamy, śledzimy cutscenki i jest to fajne - fabuła początkowo mi totalnie nie robiła i ostatecznie nie jest jakimś najwybitniejszym dziełem, ale później ładnie chwyta klimat zgniłych moralnie kompromisów i braku dobrych decyzji - ale przydałby się też jakiś gameplay. Na szczęście pojawia się go więcej, niż w MGS4. Pomijając pogadanki, to możemy sobie w niektórych lokacjach połazić, pogadać z NPC i zebrać poukrywane przedmioty. Pozwala to nie tylko nabijać punkty przekonań, ale i uzyskiwać informacje przydatne w dalszej części gry.No i w końcu sobie powalczymy - nie ukrywam, że byłem przekonany, że solą (hehe) Triangle Strategy będzie walka i stąd wynikał mój początkowy zawód. Same bitwy do trudnych nie należą - a nawet jak wtopimy, to zaczynamy po prostu od nowa ze zdobytym w przegranej walce expem - ale są przyjemne. Nie ma tu jakiejś dużej customizacji naszych wojaków i dużej głębi - ot, każdy ma swoją jedną klasę postaci, poza expem za surowce ulepszamy sprzęt, do tego dbamy o pozycjonowanie, bo ciosy w plecy bolą bardziej, a jeśli jakaś jednostka znajdzie się między dwoma innymi i dostanie strzał w mordę, to stojący po przeciwnej stronie wojak dołoży drugie uderzenie. Postacie mają po kilka umiejętności, ale też nie ma tu cudów - ot, silniejszy atak, atak z debuffem, buff na postać, leczonko, atak obszarowy. Standard, przyzwoicie zrealizowany.Muzyczka wypada ładnie, ale już jej nie pamiętam, grafika to bardzo przyjemne 2D-HD po linii Octopathów. Przejście gry z pobocznymi walkami zajęło mi 23 godziny, ale też nie eksplorowałem alternatywnych ścieżek fabularnych, a tych trochę jest. Nie robiłem też jeszcze najlepszego endingu, ale prawdę mówiąc wizja tego, aby zakończyć tę fabułę jakimś totalnie dobrym zakończeniem bez ofiar wydaje mi się być aż niepasująca - siłą tej sprawnej i tylko sprawnej gameplayowo gry pozostaje właśnie historia, która wbrew cukierkowemu początkowi potrafi uderzyć w cięższe tony.
Opublikowano 5 godzin temu5 godz. Guardians of the Galaxy (ps5)Bardzo fajny tytuł. Lekka przygoda w starym stylu, czyli żaden open world, a korytarzowa struktura. Fabuła na jakieś 20 godzin więc naprawdę dobry wynik. Jak ktoś oglądał filmy to wie czego się spodziewać. Postacie nawijają cały czas. Dialogów jest multum, a poziom humoru daję radę. Fabuła wpisuje się w to uniwersum, choć mnie akurat główny wątek złego średnio zajarał. Sam gra jest łatwa, nawet na najwyższym poziomie trudności. Sterujemy tylko Star - Lordem, a reszcie postaci wybieramy skille które mają użyć. Myślałem że będzie chaos podczas walk, ale jest ok. Przydało by się więcej etapów gdzie zwiedzamy jakąś egzotyczną planetę, bo niestety przeważają te w środku jakichś statków czy innych baz. Na plus także ścieżka dźwiękowa, gdzie usłyszymy wiele hitów z lat 80tych. Ogólnie bardzo fajna przygoda, gdzie nasza drużyna z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej się ze sobą scala.
Opublikowano 4 godziny temu4 godz. 55 minut temu, Sep napisał(a):Guardians of the Galaxy (ps5)Bardzo fajny tytuł. Lekka przygoda w starym stylu, czyli żaden open world, a korytarzowa struktura. Fabuła na jakieś 20 godzin więc naprawdę dobry wynik. Jak ktoś oglądał filmy to wie czego się spodziewać. Postacie nawijają cały czas. Dialogów jest multum, a poziom humoru daję radę. Fabuła wpisuje się w to uniwersum, choć mnie akurat główny wątek złego średnio zajarał. Sam gra jest łatwa, nawet na najwyższym poziomie trudności. Sterujemy tylko Star - Lordem, a reszcie postaci wybieramy skille które mają użyć. Myślałem że będzie chaos podczas walk, ale jest ok. Przydało by się więcej etapów gdzie zwiedzamy jakąś egzotyczną planetę, bo niestety przeważają te w środku jakichś statków czy innych baz. Na plus także ścieżka dźwiękowa, gdzie usłyszymy wiele hitów z lat 80tych. Ogólnie bardzo fajna przygoda, gdzie nasza drużyna z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej się ze sobą scala.Trzeba dodać, że dubbing PL to jest topka jak zaczyna się przekomarzać szop z pudzianem na słówka. Micha się cieszy od polskiej lokalizacji, bo przełożenie jest mocno polskie (żarty okolicznościowe typowe z naszego podwórka a nie jakiś bieda amerykański przekład z nieśmiesznymi żartami z ju es ej).
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.