Treść opublikowana przez Kmiot
-
Diablo III - something is coming!
Oj no dobra, skąd miałem wiedzieć xd
-
Diablo III - something is coming!
Gdzieś ktoś w temacie napomknął, że może zwiększyć poziom, ale obniżyć już nie. Czy mi się wydawało? Wolałbym uniknąć sytuacji, że podniosę i utknę, bo nie będzie można obniżyć xd
-
Diablo III - something is coming!
Jestem Diablową dziewicą, ale zacząłem dzisiaj grać, w związku, że dopiero się zapoznaję z systemem i mechanikami, to nieśmiało wybrałem normal. Jest łatwo. Będzie trudniej czy od razu zmieniać poziom? Bo jak wjeżdżam tarczą, to tylko mięso lata na cztery strony ekranu. Postać Crusader. O ile póki co niczego mi nie urwało, to robi się coraz przyjemniej i jest szansa, że mnie wciągnie. Trochę za kolorowo, ale jakoś to przeżyję.
-
Zakupy growe!
Ostatnio pytałem na forumku o zdanie na temat wersji językowych Diablo 3 i opinie były podzielone (wielkie, kur'wa, dzięki), sam też nie potrafiłem się zdecydować, więc wziąłem obie. I nadal nie potrafię zdecydować, w którą wolę grać. Do tego NBA Playgrounds 2, który zupełnie przypadkiem wpadł mi w ręce w Media Markt, gdy kupowałem Star Warsy (nie dla mnie, więc się nie chwalę) i wydawał się dość atrakcyjny cenowo (54 zł). Jedynka swego czasu dostarczyła sporo prostego funu przy kanapowych posiadówkach z alkoholem, więc czemu nie. No i Deus Ex, której każda kopia uchodzi obecnie za growy odpowiednik takiego niechcianego kundla ze schroniska, znajdę, którego nawet za darmo nikt nie bierze. Na święta postanowiłem przygarnąć jednego od Wiktor Games z siedzibą w Ostrołęce.
-
PlayStation VR - komentarze i inne rozmowy
To już nie chodzi o to, że szaleje czasami (bo szaleje), ale jak myślisz, dlaczego pecetowe wersje Beat Sabera dostały levele 360°, a PSVR tylko 90°? ;] Uzależnienie trackingu od śledzącego nas z przodu oka kamery to jak widać spory problem dla twórców. O ile same gogle mają diody śledzące również z tyłu (tylko dzięki temu możemy się rozglądać w 360°), tak zasłonięcie własnym ciałem pałki Move (gdy obrócimy się tyłem do kamery) czyni ją niewidzialną dla systemu. Akurat ludziom z Beat Sabera chciało się dostosować tryb 360° do ograniczeń PSVR (za co po raz kolejny szacun się im należy), ale to wciąż tylko w ramach pocieszenia, bo z tym trackingiem nic więcej nie mogli wskórać. No i ile ta technologia Move + kamera ma już lat? 10? A nawet nie była projektowana z myślą o VR, jedynie do VR zaadoptowana.
-
PlayStation VR - komentarze i inne rozmowy
Pewnie same gogle by wydoliły, choć mają już ładnych parę lat i potrzebny jest lifting. To tylko ekrany, a niektóre gry już teraz potrafią prezentować się wystarczająco atrakcyjnie. Natomiast system trackingowy pamiętający czasy PS3 potrzebuje gruntownego odświeżenia. Albo najlepiej to wyje'bać go do kosza i opracować nowy. W takiej formie nie ma prawa bytu na nowej platformie, zakładając, że VR chciałby być czymś więcej niż popier'dółką.
-
Concrete Genie
Miałem ochotę na jakiś krótki przerywnik growy i Concrete Genie sprawdza się w tej roli wyśmienicie. 6-8 godzin i po krzyku. Bez bólu, bez kombinowania. Pewnego rodzaju detoks. Z początku czuć trochę drętwoty w sterowaniu, a sam znak firmowy, czyli malowanie jest bardzo uproszczone, ale im dalej w grę, tym bardziej byłem wdzięczny twórcom, że powstrzymali się przed komplikowaniem tego elementu. Dzięki temu rozgrywka przebiega bez większych przestojów i samo malowanie nie staje się znienawidzonym fragmentem w rodzaju "ech, znowu gupie mazianie pędzlem". Rach ciach, lecimy dalej z grą, żadnego ślęczenia przy ścianie. W ogóle im dalej w grę, tym jest lepiej. Nie rewelacyjnie, ale lepiej. Bo miasteczko jest niewielkie, ale niezwykle urokliwe i udekorowane mnóstwem detali, a jaskrawe kolory naszych malunków dodają mu baśniowego czaru. Śmiganie po dachach jest przyjemne i zajmujące, elementy platformowe są poprawne, zagadki środowiskowe łatwe. Wiadomo, gra w dużej mierze skierowana do dzieci, więc raczej nie mogło być inaczej. Co ważne, gra przez całą swoją długość (krótką długość, HEHE) robi dużo, by gracza nie zanudzić. A to dorzuci nową umiejętność, a to zmieni klimat i wydźwięk historii, a to znowuż wprowadzi znaczące urozmaicenie stylu rozgrywki. Wspomniane 6-8 godzin jest w tym przypadku zaletą, bo nikły stopień rozbudowania mechanik tej gry nie pozwala na więcej. Trzeba wiedzieć kiedy powiedzieć pas. Miałem dwa wieczory rozluźniającej zabawy i szczerze mówiąc niczego więcej od tej gry nie oczekiwałem. Aha, tryb VR to kreatywna i ładna popier'dółka, ale może jakiegoś szkraba zajmie na godzinę. No i platynka łatwa.
- Death Stranding
-
Death Stranding
W którejś recenzji było, że jak na grę o chodzeniu to sporo tam kombinowania, jak się nie nachodzić. Niedługo minie tydzień od platyny i nadal tęsknię. Słucham utworów na YouTube, oglądam reakcje, zaglądam do tego tutaj tematu z nadzieją, że coś ukoi mój ból. Żadna kobieta w życiu nie zraniła mnie tak, jak zrobił to Norman Reedus odchodząc na wirtualną emeryturę. Niezwykle trudno było mi go zostawić po raz ostatni w kwaterze, wiedząc, że jutro już nie ruszy ponownie w trasę z kolejnym zleceniem. Od tej pory próbuję zapełnić sobie życie jakimiś mało zajmującymi grami, substytutami i erzacami doznań, które zapewnił mi Death Stranding. Bezskutecznie. Czekam, aż będę gotowy psychicznie, by ruszyć z gierkowym życiem dalej.
-
Lęk i odraza w Las Vegas
Nie wiem o czym mówisz.
-
Lęk i odraza w Las Vegas
Łooo, to Niebieska Studnia jeszcze istnieje? Niezła reaktywacja po przeszło dwóch latach ciszy. Przebili nawet Marylę Rodowicz wskrzeszaną na każdego Sylwestra.
-
własnie ukonczyłem...
Sprytne. Przebrał się za kolumnę, aby zawsze mieć się za jaką schować.
-
Właśnie zacząłem...
No właśnie, najbardziej irytują te techniczne niuanse, bo niszczą jakiekolwiek zaangażowanie i sprawiają, że gra staje się bardzo "szarpana". Stylówka to mocna strona, ale co z tego, że ktoś atrakcyjnie się prezentuje, skoro przy okazji śmierdzi i się ślini. Może dam jej jeszcze szansę na dużej konsoli, gdy będzie w jakiejś promocji za grosze i sprawdzę jak będzie się wtedy grało.
-
Właśnie zacząłem...
Opowiem Wam pewną historię. White Night [Switch] Skusiłem się na kupno tej gry, bo jest aktualnie promocja na eShopie i kosztuje ona zaledwie 12 zł, a zawsze chciałem sprawdzić ten niezwykle intrygujący wizualnie tytuł. Wszędzie mrok i ciemność, a naszą najpotężniejszą bronią są ograniczone ilościowo zapałki, bo bez światła, które generują nie możemy zrobić nic, nawet nacisnąć klamki, o której wiemy, że tam jest, wszak staliśmy przed nią w chwili gdy zapałka nam zgasła. Je'bać logikę, w końcu to tylko gra, przyjmuję to do wiadomości. Tytuł oczywiście inspirowany klasykami survival horrorów, najbardziej chyba Alone in the Dark. Czyli ustalone z góry ujęcia kamer, zmieniające kąt w określonych momentach. I - uwaga - sterowanie postacią ustosunkowane położeniem tych kamer. Już czujecie tę frustrację? Wiecie, ten moment, gdy idziemy sobie na czilu przez pokój, nagle kąt kamery się zmienia, dół staje się górą, postać nam zawraca na poprzedni ekran, a tam zawraca ponownie. I tak w kółko, póki nie wyuczymy się momentów zmiany kątów, by w odpowiedniej chwili zareagować. No i są duchy, które nas gonią, więc wypadałoby się poruszać po pomieszczeniach sprawnie, ale twórcy tego nie przewidzieli. Sprawy nie ułatwia również wszędobylska ciemność i zmieniające się układy pomieszczeń. Od czapy. Uciekasz przed duchem, a tu nagle okazuje się, że tędy już nie przejdziesz, bo ktoś postanowił przesunąć komodę. Albo taboret. I chu'j, ślepa uliczka, gotuj się na śmierć. I loading. No właśnie. Gwóźdź programu. Gra na Switchu jest technicznym dramatem. Mnóstwo loadingów, w dodatku przeraźliwie długich, biorąc pod uwagę powierzchnię, jaką gra musi wczytać. I graficzny PRZEPYCH. Zwiechy loadingowe w trakcie przechodzenia do drugiego pokoju (przez otwarte drzwi) potrafią trwać dwukrotnie dłużej, niż jego pokonanie. Więc gra często wygląda tak: pięć sekund kontroli nad postacią, piętnaście sekund loadingu, zapętlić. Z duchami nie mamy jak walczyć, więc gdy na jakiegoś wpadniemy w ciemności, to gra od razu proponuje wczytanie ostatniego zapisu, a potem się zawiesza na 30-45 sekund, bo, uwaga, WCZYTUJE pomieszczenie, w którym przed momentem zginęliśmy. Horroru w tym niewiele, chyba ze poz względem technicznego wykonania. Natomiast na pewno sporo tu irytacji gracza. Fabuła może i byłaby fajna, ale jej poznawanie leży w intencji i gestii gracza, bo wiadomo - poukrywana jest w dziesiątkach znajdziek (pamiętniki, listy, itp.). Ale jest ich za dużo w stosunku do czystego gameplayu. Podejrzewam, że gdyby podejść do sprawy rzetelnie i czytać wszystko, co znajdziemy, to 1/3 długości gry spędzilibyśmy na lekturze. Podejrzewam, bo po 2-3 godzinach udręki zrezygnowałem i usunąłem ten szmelc. Nie wiem jak to wygląda na dużych konsolach, ale wersję Switch omijajcie.
-
Beat Saber
Więc tak, po kolei. Nowy Music Pack: Rozumiem, że to ma być również promocja jakiegoś nadchodzącego albumu Green Day, bo inaczej selekcji "Father of all..." i "Fire, ready, aim" nie potrafię wytłumaczyć. To utwory przeciętne i dość monotonne brzmieniowo, a układy im wtórują w tej kwestii. IMO za dużo machania, za mało finezji. "Minority" o dziwo całkiem przyjemne fragmentami, ale stoi trochę w rozkroku między szaleńczym machaniem, a desperackim szukaniem kreatywnych rozwiązań w mapowaniu. Paczkę ratują przede wszystkim 2-3 ikoniczne utwory Green Day. Te z albumu American Idiot. W zasadzie to jedyny album, który od nich kojarzę, wiec najwyraźniej był mocno popularny, skoro to na niego padł wybór. Utwór "American Idiot" cierpi jeszcze na podobną przypadłość co "Minority" i nieszczególnie mnie pociąga (dwa razy grałem i dwa razy się wysypałem, bo machania tam niemało), ale już Boulevard of Broken Dreams i Holiday są bardzo satysfakcjonującymi kawałkami zarówno muzycznie (powiedzmy) i przede wszystkim pod względem mapowania. Jakość klocków kosztem ich ilości, całkiem kreatywne wykorzystanie ścian i min. Żadna rewelacja, ale te dwa kawałki oceniam bardzo dobrze. Zaznaczam jednak, że odnoszę się do poziomu Expert i trochę bierze górę też sentyment, bo te dwa kawałki długo ubarwiały mi codzienną drogę do placówek edukacyjnych. Mam też trochę problem z jakością dźwięku. Rozumiem, że to garażowy punkrock, wiec przytłumienie i mało wyraźne brzmieniowo nagranie w zasadzie mi nie przeszkadza. Aż do momentu, gdy po kawałkach Green Day włączyłem np. Panic! At the Disco. No jakościowe niebo a ziemia. Od razu wrażenia wystrzelają w kosmos. Podobne odczucia mam w związku z nową areną i wizualną otoczką. Kolorystyczna odmiana na plus, ale padaczka raczej nikomu nie grozi od spektakularności. Ogólnie paczka przeciętna, mocno nastawiona na perkusyjne machanie pałkami, warto się jedynie skusić na dwa-trzy luźne utwory. Poniżej mój drugi przelot Holiday. Not great, not terrible. Parę missów z kapelusza się trafiło, ale jak na jedna z pierwszych prób to było miło. Levele 90° Gwoli ścisłości. Tylko 24 utwory doczekały się wersji 90°. W dodatku część z nich należy do płatnych DLC, więc ktoś tylko z podstawką będzie dodatkowo okrojony. Większość z tych utworów dostępnych jest tylko w jednym poziomie trudności (niektóre na dwóch, a jeden nawet na trzech). Od Easy, po Expert+, więc każdy znajdzie coś na swoim poziomie, ale wybór będzie raczej ograniczony do kilku utworów. Na swoim przykładzie: interesują mnie w levelach 90° wyłącznie poziom hard i expert (easy i normal mnie nudzą, a na expert+ to nawet w zwykłych levelach sobie nie radzę), więc z 24 kawałków zostaje dla mnie tylko 12 sztuk. Gdybym nie miał wykupionych wszystkich DLC, to pewnie byłoby ich 5-6. Odrzucając te, których nie lubię, to zostają 2-3 kawałki. Podjarałem się, gdy zobaczyłem na liście "Till it's over" (Monstercat DLC), ale okazało się, że jest tylko poziom Easy ;P Wniosek? Póki co to raczej dodatek i ciekawostka, niż jakiś znaczący gamechanger. Mam nadzieję, że twórcy systematycznie będą rozbudowywać dostępną playlistę leveli 90° i ich poziomy trudności, bo jest w nich potencjał, a frajda również niemała. No i ogromną stratą jest brak areny. Tylko czarna przestrzeń przecinana światłami. Przejrzystość kosztem wizualnej orgii. Szkoda, ale rozumiem. Poniżej moja PIERWSZA próba w levelu 90° w ogóle, więc proszę o wyrozumiałość. High hopes na Hardzie (btw. uważam, że na tym poziomie trudności ten kawałek jest przeciętny; dopiero expert dostarcza pod względem satysfakcji). W ramach podsumowania dodam, że ten update i music pack padły pewnie ofiarą niemałego pośpiechu, by dostarczyć całość na The Game Awards. Zresztą sami autorzy to przyznają, że prace trwały do ostatnich godzin, więc jestem w stanie wiele im wybaczyć. Gra z miesiąca na miesiąc się rozrasta, jest oczkiem w głowie Beat Games, więc tak szybko jej nie porzucą i jeszcze długie miesiące będzie warto do niej zaglądać w poszukiwaniu nowości. Gdyby w przyszłości wyszło nowe VR tylko Beat Saber 2.0, to i tak bym kupił. A na deser pochwalę się i jednocześnie pożalę prawie idealnym Till it's over. Jeden głupi błąd w miejscu, w którym zwykle ich nie popełniam i w efekcie 2xmiss. Ale i tak jestem z siebie dumny, bo gdy wychodził ten utwór (Monstercat DLC) to wydawał mi się niemożliwy, a teraz pamięć mięśniowa wykonuje robotę za mnie i jestem o włos od Full Combo.
-
Beat Saber
No kur'wa, takie piątki to ja rozumiem. Po pierwsze Beat Saber zgarnął nagrodę dla najlepszej gry VR na The Game Awards. Osobiście rzecz mnie trochę dziwi z tego względu, że wyszedł on jeszcze w zeszłym roku, ale tuż przed galą, więc niewielu zdążyło ją docenić. No i w tym roku pojawiła się na Oculus Quest. Oczywiście nagroda w pełni zasłużona (chyba najintensywniej rozwijana przez cały rok gra VR) i nie wiem czego jeszcze trzeba, by przekonać nieprzekonanych. Po drugie twórcy przygotowali niespodziankę i już dzisiaj dostępny jest nowy Music Pack Green Day. Sześć nowych utworów ("Father Of All...," "Fire, Ready, Aim," "Boulevard of Broken Dreams," "American Idiot," Holiday" + "Minority"), 38 zł. Słuchało się kilkanaście lat temu i może być nostalgicznie. Poza tym abstrahując już od jakości muzycznej i gustów, to brzmi jak dobry wybór, bo wałki są chwytliwe i brzmią dość znajomo. Po trzecie nowy update wprowadza kilka usprawnień w UI, możliwość tworzenia własnych playlist, ale przede wszystkim obiecane levele 90° (inne systemy dostają 360°, ale ograniczenia trackingowe PSVR na to nie pozwalają). Czyli bunkrów nie ma, ale też jest zaje'biście. Będzie grane jutro.
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
Ładna, ale ile to już od premiery? Miesiąc? Taka recenzja teraz już nikogo. Trochę niefortunnie im się cykl wydawniczy ułożył. To pewnie dlatego, że jest RUDY.
-
Death Stranding
Gra jest łatwa. Hard to jedyny rozsądny wybór, jeśli oczekujesz jakiegokolwiek wyzwania. No i to wymóg, jeśli chciałbyś platynę. Poza tym zdaj się na intuicję i graj wedle uznania, bo różni gracze, różne podejścia. Jedni lecą z fabułą, a później ewentualnie wracają do pobocznych aktywności, inni na długie godziny przepadają w side questach i tuptaniu ze zleceniami. Zależy które elementy Ci siądą, a które mniej. Wyczujesz to, jak spróbujesz samemu. Tak jak pisze @Michał_K, gra przez całą swoją długość będzie Ci podrzucać nowe gadżety i usprawnienia ekwipunku, więc z czasem będzie łatwiej, bo możliwości wzrosną. Więc nie ma sensu by długo tkwić w jednej części regionu - zawsze będziesz mógł wrócić.
-
Zakupy growe!
Czy tylko ja uważam za odrobinę niepokojące robienie zdjęć gierkom na taśmie w sklepie? "Czekaj mordeczko, jeszcze nie kasuj, robię fotkę".
-
Death Stranding
@Figuś Nie wiem, nie liczyłem, ale wątpię, bo gro tych zleceń to jednak druga mapa. Niby potrzebne jest tylko 80 LL, ale z rozpędu zrobiłem już 247 Chociaż widziałem elementy od kozaków z 400 i jednego z równo 500 LL. Dzisiaj miałem w planach skończyć, ale nie mam jeszcze oceny 60 w kategorii "czasowe" i muszę się cofnąć zrobić jakieś dwa, trzy konkretne zlecenia za dużo lajków, zamiast ciupać te po ~30, bo idzie to jak krew z nosa. No i na deser zostawiłem sobie jeden nośnik, ale wiem gdzie leży. Btw. te nośniki to trochę lipa, bo współczuję szukać ich samodzielnie, skoro odradek wykrywa je dopiero z ok. 20-30 metrów. Powinny być po zaliczeniu fabuły zaznaczone na mapie. Albo chociaż strefy, gdzie szukać.
-
Death Stranding
Oczywiście, że każdy zrobi co zechce. Ty polecasz oglądanie Kojimy, ja odradzam. Nikomu nic nie narzucam, wyrażam jedynie swoją opinię tak jak Ty swoją. No to teraz czekamy na pierwszych śmiałków, którzy w ten sposób spędzą kilka godzin, a na koniec będą zadowoleni. Chciałbym ich poznać.
-
Death Stranding
Następny, który poleca poznawanie fabuły na YouTube. Bez sensu. Jeśli ktoś nie jest zainteresowany grą, a jest ciekawy wyłącznie fabuły, to według mnie może od razu odpuścić i nie oglądać wcale. Ta fabuła nie jest aż tak dobra, by miała się bronić jako film na YouTube. Chyba że jeden z drugim potem odda delikwentowi kilka godzin życia zmarnowane na oglądanie. Więc proszę, nie polecajcie innym tego sposobu na spędzenie wolnego czasu. Gdybym miał tylko obejrzeć fabułę, to na koniec byłbym rozczarowany. A że w moim przypadku (i wielu innych tutaj w temacie) siadł mi gameplay, a fabuła była miłym dodatkiem i pewną motywacją do grania, to wnioski czy jest sens oglądać TYLKO fabułę wysnujcie sami.
-
Beat Saber
Nie. Oczywiście, że nie. Poza tym zależy co rozumiesz poprzez "rozpykałeś". Przeszedłem niezależnie od oceny? Wykręciłem Full i S? Niezależnie od tego, nie wszystko mam zaliczone. Ocen S mam dużo (w zasadzie wszystkie, które regularnie odpalam), ale już Full Combo to tylko w większości kawałki z podstawki plus kilka z DLC. Dużo kawałków nie gram wcale (np. DLC z Rocket League), albo sporadycznie (do działu Extras rzadko zaglądam). Kilka kawałków mimo chęci i prób nadal mam problem w ogóle zaliczyć (np. Warriors z Imagine Dragons). Więc jest rożnie, ale dużo mi jeszcze brakuje. A wypaczenie poziomem trudności też jest naturalne. Sam kiedyś dobrze się bawiłem na normalu potem na hardzie ;]
-
Beat Saber
Dobre wrażenie. To wynika z tego, że początkowe utwory (Ost1, Ost2 i część Extra) były... no cóż, początkowymi. Zaprojektowane przez bazowych twórców (programistę i typa od utworów), pierwsze idee i testy, proste konfiguracje. Utwory te są w większości krótkie, więc siłą rzeczy łatwiej je rozgryźć. Zanim udostępniono pierwsze DLC (Monstercat) to na pokładzie był już gość specjalizujący się w mapowaniu i układach, zaciągnięty prosto z prężnie działającej sceny moderskiej PC. Obecnie jest ich tam dwóch, albo trzech i każde DLC to zupełnie inny poziom w porównaniu z bazowymi utworami. Znacznie kreatywniejsze, przez co często również trudniejsze. Odbiór układu to zawsze trochę osobiste odczucie i trudno to wymiernie ocenić. To trochę jak z gustem muzycznym - jednemu przypasuje, innemu już mniej. Ale fakt, też grałem ostatnio te dwa utwory na Hardzie i... to zupełnie nie to. Nie ta energia, nie ten entuzjazm. Trochę bez ikry. Ale może ja jestem już odrobinę wypaczony Expertem ;]
-
Beat Saber
No to bez stresu, daj sobie czas, nic na siłę, graj dla przyjemności. Taka gra muzyczna w trybie VR to zupełnie nowe doznanie (przynajmniej dla mnie), więc trzeba się trochę oswoić. Ech, no. Już różne metody opracowywałem. Z przodu, z tyłu. W moim przypadku najlepiej sprawdzało się puszczenie go z przodu w... pętli sznurków od spodenek xd To znaczy biorę go między sznurki i je zawiązuję zostawiając luz, by kabel mógł tam się poruszać góra-dół. Wystarczająco swobodne, by nie ciągnęło, ale rynna zapobiega majtaniu kabla na boki. Gram też w słuchawkach (muszle), więc dodatkowo mam od nich kabel, ale ten nie stanowi problemu, bo wkładam go za kołnierz koszulki. zsiaduemlekO Tylko takie Imagine Dragons Pack to chyba nawet nie grałem na Hardzie (od razu wskakiwałem na Experta), więc jeśli są tam jakieś rekordy, to niezobowiązujące ;]