ogqozo
Senior Member
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda temat: Donkey Kong Bananza
Treść opublikowana przez ogqozo
-
NBA
Jezus Maria. Ależ przejebali sezon, a gdyby w obu meczach trafili JEDEN rzut więcej, to było 2-0 i luzik hehe. W takich meczach można zrozumieć, czemu "ostatnia minuta" meczu NBA tak długo trwa, ile tam było znaczących wydarzeń. Dalej myślę, że "ogólnie" obie te ekipy są lepsze od rywali, jeśli to ma sens... Serio jakby jutro zaczęli serię znowu, we w miarę pełnych składach, to na luzie stawiam na Boston i Cleveland. Ludzie już zaczynają mówić, że Boston to przegrany projekt i że trzeba kogoś oddać lol, bo lista płac zaiste jest ogromna. Szybko to leci w NBA.
-
The Legend of Heroes Trails of Cold Steel
Nie pamiętam, czy jest inny temat o tej serii. Pojawiła się pierwsza data rimejku jedynki. Famitsu jakby nic wspomina w nowym materiale, że gra ma wyjść 19 września. 『空の軌跡 the 1st』続報。ロレント地方で出会うサブキャラクターたち&最新シリーズに準拠して生まれ変わったバトルシステムに注目!【先出し週刊ファミ通】 | ゲーム・エンタメ最新情報のファミ通.com Z materiałów brzmi to tak, że robią jednocześnie angielski dostępny w grze i ma wyjść na całym świecie bez zwyczajowych opóźnień, ale nie rozumiem, czy to oznacza dokładnie tę samą datę dostępności u nas. Nie widziałem żadnych info o możliwości zakupu/ściągnięcia. Nie pojawiły się też nadal wieści co do ewentualnej wersji Switch 2.
-
Champions League
Arsenal też ma zero wstydu, bo to ich najlepszy sezon w LM od 19 lat. Nikt nie wywali Artety za to, że zaliczył najlepszy sezon od 19 lat. Ba, w Europie to jest chyba drugi najlepszy wynik W HISTORII Kanonierów. Ludzie tak romantyzują czasy Wengera i Henry'ego, że jakby ignorują, że w Europie to ten klub notorycznie odpadał w fazach grupowych, i tylko raz w 2006 roku doszedł do finału i naprawdę wyeliminował po drodze jakichś dużych przeciwników. Nawet legendarni Invincibles byli w Europie całkiem Vincibles, bo przeszli wtedy tylko Celtę Vigo, a w ćwierćfinale polegli z Chelsea. Dwa mistrzostwa z epoki sprzed Wengera też kończyły się odpadnięciem z Pucharu Europy przed półfinałem. W lidze też to okropne drugie miejsce to najlepsze wyniki od 20 lat. I dopiero trzeci raz w historii, gdy Arsenal kilka razy z rzędu jest na podium (po wczesnych latach 30. i przełomie wieków). W Anglii liczą się dwa kluby, które wygrywają każdy tytuł od ośmiu lat. Ale Arsenal jako jedyny w tym czasie się w ogóle zbliżył do mistrza o mniej niż 12 punktów lol. Cała reszta Anglii jest od tak dawna tak daleko od zdobycia mistrza, że, tak, uważam to, że Arsenal gdzieś tam okazjonalnie powalczył, za pewne osiągnięcie. Bez mistrza, Arteta nigdy nie zostanie postawiony obok Kloppa czy Pepa, i wszyscy to wiedzą, jasne. Ale to tak samo jak 99,9% trenerów.
-
Champions League
Ajezu mogło być po sprawie. Ale dobra, PSG od dawna w każdym meczu się męczy z czasem, jeszcze niech się trzymają.
-
GTA VI
Przy takim budżecie, gra się CZYMŚ musi wyróżniać na pierwszy rzut oka, żeby nie tylko zaangażowani fani gatunku po prostu wiedzieli, że to jest. A jednak "współczesne miasto" to trochę ciężki temat do wyróżnienia się. Open worldy są robione, i to są najbardziej popularne, największe gry... ale pójście w fantasy czy sci-fi daje możliwość zrobienia masy różnych rzeczy, bohater może jakoś inaczej wyglądać, wszystko może być jakoś inne. A współczesne miasto.., no będzie wyglądało jak GTA ogólnie. Masz ulice, światła, jeździsz autem, szczelasz pistoletem - wszystko to wygląda tak jak musi. Potem wszyscy, co nie śledzili tematu, tych gie nie rozróżniali, po prostu widzieli że "coś jak GTA" wyszło. Sleeping Dogs to dobry przykład w sumie. Zrobili chyba tyle, ile się dało, by zrealizować tę wizję i mieć swoje argumenty. Z drugiej strony, no jak tego nie nazwać kopią GTA... Square-Enix liczył, że to się sprzeda jak GTA lol. Poszło może 2 miliony sztuk. Square nazwał potem wprost tytuł "sprzedażową porażką". Pomysł na zrobienie następcy online został uznany za zbyt kosztowny, zbyt ryzykowny. Chyba ta gra była ostatecznym przykładem dla branży, żeby sobie odpuścić. Ubisoft miał dobry pomysł, żeby klepać open worldy w kolejnych bardzo rozpoznawalnych epokach, ale chyba im się znane epoki skończyły. Jak podchodzili do współczesności, tematy typu Europa ostatnich stuleci, to już zainteresowanie spadało - myślę, że dlatego, że już takie obrazy widzieliśmy tyle razy.
-
GTA VI
Różnica jest głównie taka, że Rockstar ewidentnie nie MUSI wydawać tej gry hehe. A to jednak każe zakładać, że jak już wydadzą, to w zadowalającym stanie. Ciśnienia nie ma, że następna gra musi być. GTA V sprzedało jakieś 15 milionów sztuk... przez ostatni rok. Oni nawet jak nic nie wydają, to mają jeden z hitów roku lol. Tak naprawdę to wiele osób w branży to mówi, że taki CD Projekt - ktokolwiek, kto robi gry single player - jak chce mieć budżet na takie gry, jak mu się marzy, to bez "żyjącej gry" będzie ciężko. Jeśli ciągle wszystko wypala lepiej niż plany, to się da, jasne, ale będzie dużo ciężej. Rockstar nie ma dużo ciężej - mogliby w ogóle nie robić GTA VI i żyć z piątką chuj wie ile lat jeszcze. Więc trudno mi uwierzyć, że cokolwiek będą podganiać, albo myśleć "ok, gra trochę leży, ale nie mamy wyjścia, musi wyjść tak jak jest teraz, akcjonariusze dyszą nam na karku, a gracze są wściekli czemu tyle opóźnień, gierki machen". GTA V niby wyszło 12 lat temu, ale DZISIAJ nadal więcej ludzi na PS5 gra tylko w Fortnite'a i Call of Duty (które właściwie w tym momencie ma cztery różne produkty, z czego trzy są płatne i kosztują dziś po 80 euro). Myślę, że Rockstarowi może bardziej się opłacać nic nie wydać, niż wydać grę, która wzbudzi wątpliwości. Strach myśleć, jak długo będzie żyła szóstka. Kurde, ja już swoje lata mam, jak myślę o tym, jak długo ludzie będą grać w GTA VI, to pojawia się myśl "hm, nawet nie wiem, czy będę żył tak długo, by powiedzieć na pewno".
-
NBA
Oh boy. Co za trzy dni. Już 6 meczów z rzędu wygrywa drużyna nierozstawiona, ciekawe jak często w historii coś takiego się działo. Chyba nigdy. Na tym etapie, na pewno nigdy, media potwierdzają. Cavs w sumie mają "wytłumaczenie" bo brak Mobleya, Garland to ogromny brak, wiadomo... Wypada ci dwóch top graczy i przegrywasz jednym punktem. Tutaj to chyba "normalne". Ale i tak, sezon w ciągu kilku dni się wywraca jakby. Co tam się dzieje.
-
Champions League
Jeden z najlepszych (najbardziej rozrywkowych?) meczów w historii LM, dwa razy.
-
Champions League
Puścić 3 gole i być graczem meczu lol. Ale inna sprawa to to samo, co zawsze mówię. Yamal jest niesamowity. Genialny. To, co zrobi, by znaleźć się na prawym-środku linii pola karnego, by mieć dobry strzał lewą nogą, to show jak nic innego. I... kurde, jak się nauczy strzelać jakoś skutecznie z tego miejsca, to będzie nie do podjebania. Koleś oddaje strzały non stop, a strzela jednego gola na miesiąc.
-
TRANSFERY
Ech, może chcą graczy, którzy pokazali, że im zależy na Realu. Skoro nawet Żabki na pracę kasjera za 15/h przy rozmowach odrzucają ludzi bo "szukają kogoś, komu naprawdę zależy by TU być, że urodzili się by to robić, nie czuję w panu pasji", to czemu nie jebany Real Madryt. Wyszło z Mbappem, Bellinghamem, Trentem. Trzech kolesi najlepszych na świecie na swojej pozycji.
-
Serie A
Dalej jest Milan i Atalanta, te mecze będą najwyżej wyrónane. Daję im, hmm, 15% szans. O czwarte miejsce chyba nie ma dodatkowego meczu przy równych punktach, tylko różnica goli, z tego co rozumiem. Dodatkowy mecz w Serie A tylko o 1. miejsce i o 17. miejsce. Chyba.
-
TRANSFERY
W końcu oficjalnie: Trent Alexander-Arnold odchodzi z Liverpoolu. Co tu dodać. Kolejny Galacticos z "wolnej agencji". Jego kreatywność może wnieść wiele do Realu, choć są pytania o to, czy obrona zacznie... bronić. Mówi się, że Real może zapłacić lekko, by zrobić transfer przed końcem czerwca, i by Alexander-Arnold zagrał na Klubowych Mistrzostwach Świata. Florian Wirtz, najbardziej chyba pożądany transfer świata od lat, miał według szefa "Bildu" stwierdzić, że interesuje go tylko Bayern. Zobaczymy. Bayern zapewne od razu da mu topowe zarobki na poziomie Kane'a.
-
Clair Obscur: Expedition 33
"Trzeci akt" w głównym wątku to w sumie tylko la grande finale, jedna nie za duża lokacja z bossami i ostatecznym zakończeniem opowieści - i masa "pobocznych" aktywności otwartych teraz głównie z racji dostępności wszystkich miejsc na mapie. Na stronie 38 dawałem propozycje, co uważam, że jest najbardziej przystępne z większych lokacji dostępnych z lataniem. Główna la grande finale jest łatwiejsza od wszystkich z nich. Trochę dziwnie, bo to jest faktycznie grande finale, i dziwnie potem wracać jakby nigdy nic do grania dalej na 50 godzin dodatków, nie powiem lol. Ale poziomem przeciwników i tego co zdobywamy, ten grande finale jest na pewno niżej nawet od Reachera czy Frozen Hearts. Wieża jest progresywna, pierwszą walkę zrobisz... Nic nie tracisz zajrzeć, tak jak z resztą gry.
-
Clair Obscur: Expedition 33
Nikt nie broni, możesz sobie zrobić builda że "są na jednego strzała" pewnie i przejść. Ale ogólnie IMO przyjemniej iść przez lokacje "na twoim poziomie", bo jak popróbujesz, to potem do innych wrócisz tak przepakowany, że wiele nie zobaczysz tych przeciwników, ot, pojawią się, padną po pierwszej lepi i tyle, jak dla mnie to mniej ciekawy sposób grania. Tak ze "DANGER" może zostawić, ale nie wiem, czy ten komunikat jest potrzebny - zazwyczaj jak wejdziesz gdzieś, to po pierwszym ciosie trudno nie zauważyć, że jesteś za słaby hehe. To tak jak z tym Chromatic Abbesem na początku gry - widząc, że atakujesz i pasek HP praktycznie się nie zmienia o jeden piksel, trudno nie uznać, że to raczej na potem. Gra pozwala na naturalny progres do ok. 90 levelu, że każdą walkę w grze zrobisz tylko raz i zawsze będzie COŚ dostępne na twoim levelu w grze. Pewnie ktoś w sieci zrobi listę "levelu" wszystkich lokacji, ale zazwyczaj po pierwszym przeciwniku wyczujesz (jest też parę lokacji, że mają tylko bossa na końcu albo chromatica duuużo silniejszego od reszty lokacji, tych sobie zapisywałem w notesie hehe). Mogę jak wszyscy dodać, że przekroczenie 9999 to spory moment w grze. Od razu nie zmieniając nic, zacząłem wieloma atakami zadawać 5x tyle obrażeń, no nie powiem, w pewnym sensie żałowałem męczenia się z niektórymi bossami przez godzinę hehe.
-
Split Fiction
- Clair Obscur: Expedition 33
- NBA
No ale kurde, teraz to się zaczęło. Trzy zespoły, które łącznie według algorytmów miały grubo ponad 90% szansy na mistrzostwo, wszystkie przegrały Game 1 u siebie. Skończyło się klepanie niewinnych, a zaczyna wielka niewiadoma, co będzie dalej w playoffach. Wstrząsające wygrane Knicks i Denver.- Clair Obscur: Expedition 33
No... nie są na jednego strzała. Przeszedłem całą grę na hardzie i ogólnie sobie żyję i bardzo, bardzo, bardzo daleko od tego, żeby ten zestaw u kupca był na jednego strzała. Pewnie się da, ale nie każdy musi pisać o tym, co się da dla jakichś tam minmaxerów. Dla mine nie są i tyle z tego "pierdolenia", ktoś napisał jak gra w grę w temacie o grze, o nieeee.- Split Fiction
Niezła cisza jak na grę "goty" ze średnią ocen 91. Swoją drogą, to najwyższa średnia ocen dla gry wydanej przez EA od czasów... Mass Effect 3. Coś chyba nie pykło z promocją jednak. EA znowu winne? Kilka rzeczy z wywiadu z Faresem: "Ilość rzeczy w grze? Niektórze z nich mogą zająć 7-8 miesięcy do zrobienia, jak ze smokiem, a grasz w to 10 minut. Czasem ludzie pytają, czemu nie używamy tej ogromnie drogiej rzeczy znowu? To chyba wynika z mojego wychowania w filmie. Jeśli w filmie masz super scenę kulminacyjną, to nie oglądasz jej znowu tylko dlatego, że jest cool. Czasami w grze widzisz coś cool, ale potem pojawia się znowu, i jakoś traci na wyjątkowości. Dlatego mamy te szalone jednorazowe wybryki, że nagle przez chwilę grasz w SSX, i tyle" "Gry czy filmy? Filmy na pewno są łatwiejsze. Jak chcę odpocząć, zrobię film. Interaktywność czyni sprawę trudniejszą. No i filmy są kręcone od tak dawna - już ogólnie ludzkość zrozumiała, jak powinno się je robić, jak pisać, produkować, grać. W grach video, jeszcze szukamy odpowiedzi: jak opowiedzieć wspaniałe historie w tym medium? I Hazelight stara się też prowadzić to do przodu" "Ile wycinamy w trakcie gry? Jakieś 20-30%. Czy pasuje do narracji? Czy pasuje do poziomu? Czasem mamy fajne mechaniki, ale nie pasują do innych obok nich. Albo nie tworzą komunikacji między graczami. Musi być symbioza" "Co-op zawsze będzie w naszym DNA, bo właściwie staliśmy się najlepsi w tym. Ale Brothers było singlowe. Zobaczymy, co będzie kiedyś, ale zrobimy to w stylu Hazelight" "Och, chciałbym móc powiedzieć, co robimy dalej, bo jest masa pomysłów, bardzo chcę je zrobić, i myślę, że ludzie bardzo będą lubili w nie grać. Wierz mi, wiele się tu dzieje. Zaczynamy już nowy projekt" "Wygrać GOTY? Nie, nie myślę o tym. Bądźmy szczerzy, jeśli w tym roku wyjdzie GTA VI, to będzie bardzo ciężko. A ja CHCĘ, żeby GTA VI wyszło, bo jestem wielkim kurwa fanem GTA! Ale nie myślę o nagrodach. Trzeba mieć pasję do gierki, bo siedzisz nad nią wiele lat. Właśnie miałem zebranie o nowym projekcie, i jestem nim podjarany. O to musimy walczyć, o podjarę, bo bez niej, jak nasz biznes growy będzie się rozwijał, w sensie kreatywnym?"- Sid Meier's Civilization VII
Z recenzji "Edge'a" wyniosłem wniosek, że bardzo podoba mi się idea na tę część. Zawsze w Cywilizacji był ten trochę problem, że w sumie najciekawsze gra była na początku, gdy ekscytowała możliwościami rozwoju, a potem linią prostą zapał opadał, nawet gdy się grało z rozpędu, a kończyć... Kto to kończył lol. Dodanie wielu elementów metaprogresu, zachęcanie do zbierania, rozwijania swoich możliwości w wyborze trybów - to wszystko sensowne pomysły na danie współczesnego kopa tej serii. Tak samo jak podzielenie jednej rozgrywki na trzy właściwie osobne kampanie w kolejnych epokach, gdzie mamy realne wyzwania do osiągnięcia i konieczność wybierania, a nie ciągniemy to co już jakoś samo idzie przez długi czas potem. Niestety nastawienie gry na ewolucję latami, dodatki, wysoka cena - każą się zastanowić, kiedy jest właściwy moment, by wejść w Civ 7, ale pewnie wejdę...- Clair Obscur: Expedition 33
Wydaje mi się, że zrobiłem wszystko w grze. Nie wiem, czy jest przedmiot czy walka, które ominąłem. Czy kupiłem wszystko - wszystko unikalne chyba tak, zostają ewentualnie nieliczne ugprade'y, no i pewnie masa tych ulepszeń broni i recoatów, które technicznie można kupić. Kasy na koniec było w sam raz na ostatniego kupca. Jedyne, co mi nie siedzi do maksowania, to level. Jestem blisko, ale... tylko 91. No i tutaj zaczyna się problem, bo już chyba nic więcej w grze nie ma. W Drafts, dostaję za walki... trochę expa. Tak z 10% levelu mi podskakuje. Czyli wychodzi 90 walk na maksa, i to nie jak w Personach, że ich rozjeżdżasz autem bo masz wysoki level, tylko nadal naprawdę mają masę HP te bydlaki, a dają mi jebani 10% levelu...- NBA
No... nie byli lol. Pistons odpadli z ekipą, która pod każdym względem była normalnie zawsze lepsza lol. Ich odpadnięcie o niczym nie świadczy playoffowo, w sezonie regularnym też byli sporo słabsi od Knicks. Rockets przegrali 3-4 z ekipą, która od miesięcy była w podobnej/lepszej od nich formie. Ale ok, sam powiedziałem, że jakoś Warriors faktycznie w pojedynkę zapewniają jakąś tam nitkę do zawieszenia tej historii. Za to Lakers z dosłownie kolesiem z największą karierą w historii NBA, oraz Luką "właśnie W POJEDYNKĘ DOCIĄGNĄŁ Dallas do finału NA WŁASNYCH PLECACH" Donciciem byli sporymi faworytami z Wolves właśnie z tego powodu... i byli lepsi w sezonie regularnym... i dostali 4-1. Bucks z wieloma miszczami też zostali rozjebani w pył przez tylko ledwo lepszą w sezonie regularnym Indianę, chociaż tutaj ktoś powie tradycyjnie, że przez kontzuję Lillarda się nie liczy, poza tym Indiana była jednak lepsza w sezonie, więc powiedzmy, że to można pominąć. W sumie w tej rundzie tylko Lakers i Warriors byli jakoś ogromnie faworyzowani tylko z tego powodu, no ale jak mówię - tak, Warriors znowu to faktycznie zrobili. Czasami jednak są i 4 serie w jednym tygodniu, które tę religię obnażają, i nikt z tych "ekspertów" na to nie reaguje i dalej powtarza, że doświadczenie i supergwiazdy ZAWSZE wygrywają w playoffach dużo więcej, niż w sezonie. Nie jest trudno się śmiać z ludzi, którzy walą takie teksty, że ZAWSZE coś się dzieje, bo takie jest niesamowicie łatwo obalić. Dlatego też niektórzy po prostu nie walą takich bajeczek, i można ich jebać że piszą nudno czy coś, ale nie można im/mi nawalać, że napisali głupotkę hehe.- Clair Obscur: Expedition 33
I tak bardzo dużo wrzucili do tej gry, naprawdę jestem w szoku jak na grę indie "nie wiem czy się uda". Często tylko raz w grze. Jebany łysy mim, różne pojedynki 1 vs 1. Obniżanie maksymalnego HP na stałe, ogień, likwidowanie tarcz, różne warianty petanka narzucające inne taktyki, usuwanie kompanów na stale, blokowanie leczenia, wysysanie całego AP, przeciwnicy do walenia tylko szczelaniem... I tak dalej... W ulatimate lokacji praktycznie nie da się w ogóle np. leczyć, bo w większości walk przynajmniej jeden potwór zakłada blight i usunięcie tarczy albo inverted. Na pewno możliwości na dodatki/nowe gry są spore, w końcu to wszystko gdzieś tam było w historii RPG-owania i jest w tej historii jeszcze więcej motywów, ale w tej jakości i systemie uderzyłyby inaczej. Jak się czerpie i z gier akcji, i z action RPG-ów jak Soulsy, i turówek, i Fajnali, i gier narracyjnych, to można wiele powrzucać. Jako fan gatunku, grający od Yakuzy przez Undertale przez Omori po indyki jak Haven, Lisa: Painful,. West of Loathing czy Thirsty Suitors, jasne są nieskończone możliwości na dalsze ciekawe rzeczy. A może zrobić siatkóweczkę jak w Pyre/Beastball? Pokemony (co samo w sobie ma nieskończony potencjał)? Turowe RPG-i są ciągle niezwykle bogatym gatunkiem, tylko zazwyczaj nie mają grafiki i dopracowania by marzyć o takim sukcesie. Dodatkowe wyzwania mogą być wszelakie i łatwo wymyślić takie, że unieważnią wszystkie dotychczasowe mechanizmy.- Clair Obscur: Expedition 33
No, klasyka sekirowania, jak masz "ciachciachciachciachciachciachciach", to w sumie na swój sposób bardzo łatwo się paruje, bo o ile wciśniesz 7 razy, to prawie nie ma momentu, by nie trafić w okienko tolerancji gry hehe. Ale tutaj bardzo różnie bywa. Zazwyczaj jak widać trajektorię, to są moje ulubione ataki, że np. strzelają pociskami, darmowe punkty. Poza tym jednym atakiem, że leci jakby światło po ziemi - tutaj zależy, która postać, bo odległość jest bardzo różna dla każdej z nich, jeden combos miesza wszystkie postaci, i w jednej z konfiguracji (coś typu przeciwnik po lewej ekranu i postać atakowana też) za ciula nie mogłem trafić. Wielki zamach z góry - bardzo lubię. Ale z obrotu (rzadko w tej grze) - nienawidzę. Dobry przykład to dwa kombosy potwora Hexga - walczyłem z nimi sto razy i ten combos z góry chyba nigdy nie spudłowałem, a tego z obrotu chyba nigdy nie trafiłem hehe. Najgorsza walka pod tym względem to były chyba trzy chromatic szermierki, jak się nauczy soulsowo to niby nic niespotykanego w soulsach, ale kurde, ileż one miały długich i urozmaiconych rytmem tych kombosów. Ogólnie te opcjalne walki typu 3 wyjątkowe potwory naraz są zarąbiste. Po bodaj pół godziny nagle widziałem nadal jakiś atak, który mnie zaskakiwał. W ogóle ta gra, choć "turówka closed world z mapą świata" ma serio tak wiele wspólnego z Fajnalem Rebirthem, tutaj to samo mogę powiedzieć, im więcej dowalają tym lepiej widać możliwości systemu walki. Tylko no, tutaj wszystko powiedziano w temacie w ostatnich postach - są pewne podstawowe recepty nawet na niewyobrażalnie trudnego superbossa na hardzie, nie trzeba opanować naprawdę WSZYSTKIEGO by robić praktycznie wszystko w grze, daleko od tego.- NBA
No kurde, faktycznie, GSW jest niemal w pojedynkę odpowiedzialne za jakieś bronienie się tej opowieści o "doświadczeniu wygrywającym zawsze w playoffach", trzeci raz z rzędu to robią. (Jeśli nie liczymy porażki z Sacramento w play-in hehe). Nie żeby to był szok ogólnie, bo ekipa była w dobrej formie w ostatniej części sezonu, po zmianach składu. Steve Kerr akurat faktycznie ma osobne biegi "na dlugą metę" i "gdy trzeba wygrać" - stara się, próbuje, myśli o przyszłości klubu, ale gdy jest najważniejszy mecz playoffów, nie cacka się, i niejeden zawodnik dostaje 0 minut. Dobry przykład to Kuminga. Mimo młodego wieku, czasami wydawal się jedną z opok GSW, grał czołowe minuty, dużo rzucał, efekty były dobre. Mówiło się o wymianie Kumingi za doświadzoną gwiazdę w ruchu typu "win now", ale czy warto oddawać kogoś, kto już teraz jest dobry, i jest przyszłością zespołu? W pierwszej części sezonu, grał po 30 minut. Przychodzą playoffy - zbiera DNP.