Skocz do zawartości

ogqozo

Senior Member
  • Postów

    22 461
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    53

Treść opublikowana przez ogqozo

  1. To mimo wszystko popularna gra, a platyna zajmuje dużo czasu, nie będzie tak że po zaledwie miesiącu będą platyniarze... Ja może zrobię, ale po prostu dlatego, że i tak nie ma żadnych wymyślnych trofeów, same rzeczy które i tak by się chciało zrobić. Nawet was zszokuję że zrobiłem różne inne rzeczy "na maksa" za które nie ma trofeów, ot chciałem. Kusi grać tylko w Fajnala cały rok - nie tylko przejść grę jeszcze raz, ale dopiero bardziej przyjrzeć się lepiej scenkom, detalom, których jest masa, może sobie zapisać wiele z nich... ale trzeba będzie sobie odpuścić, bo inaczej zmarnuję życie. Sprzedawać steelbooka teraz czy nie? Widzę, że na serwisach aukcyjnych sam steelbook bez gry chodzi po kilkadziesiąt funtów/euro. Nie wiem, czy takie rzeczy tracą czy zyskują na wartości. Wisnier, ale pokonanie Gilgamesha nie daje Genji Gloves. Trzeba rozwalić trochę potworów na hardzie. Z racji tego jak to działa z rozdziałami, generalnie większość osób to też sobie zostawi na przejście całej gry, albo przynajmniej całych rozdziałów, powtórnie na hardzie.
  2. ogqozo

    Bundesliga

    Leverkusen do 88. minuty przegrywało. Nawet nic nie pisałem, bo chyba już wszyscy wiemy, jak to musiało się skończyć.
  3. ogqozo

    Premier League

    Od czasu jak to napisałem, Newcastle strzeliło 3 gole i wygrało hehe. W niczyich meczach nie padają ciągle takie wyniki jak Newcastle, sam brak bramkarza nie tłumaczy takiej odmiany. Mimo saudyjskiej marki, Newcastle póki co stawia też na lokalnych graczy. Harvey Barnes i Anthony Gordon to dobrzy angielscy zawodnicy. Stawiają też na Livramento, który na razie bardziej wygląda na talent niż na dobrego zawodnika na ten poziom, ale regularna gra w wieku 21 lat to dość rzadka sprawa w Premier League.
  4. ogqozo

    Premier League

    Ludzie skupiają się na Chelsea itd., ale Newcastle to po cichu takie rozczarowanie, którego nie rozumiem. Jasne, z kasą tak naprawdę nie szaleją ostatnio, mimo saudyjskiego nabywcy. Mają nadal niższy budżet od West Hamu. No ale wydawali się robić takie postępy, że słabizna w tym roku jest dla mnie zaskakująca. Przede wszystkim tracą masę goli w tym sezonie, mimo zachowania kultowego duetu Schar-Botman. Kontuzje pewnie nie pomagają, ale nie ma ich też aż tak wiele, żeby defensywa regularnie była odsłonięta i spóźniona. W ogóle w ich meczach wpada sporo goli, a nie z tego byli znani, dzisiaj też mają sporo okazji. Spodziewałem się nowego potentata, a tutaj tylko walka o 10. miejsce i stagnacja w Newcastle.
  5. W ogóle to nie podzielałem popularnej podjary rokiem 2023 (więcej w odpowiednim temacie swego czasu), ale 2024 to na razie niestety straszny rozkurviator dla czasu. Nie chodzi nawet o ilość, ale rozmiar. Rebirth, Yakuza, Unicorn i Balatro to taki zestaw, że nic tylko rzucać pracę i życie i siedzieć w piwnicy. Aż sam nie wiem czy grać czy jednak włożyć z powrotem płytkę z Fajnalem i przechodzić całość drugi raz. Na pewno to zrobię, ale trzeba chyba być dorosłym i odłożyć to na potem, żeby bardziej odświeżało m d r. Inne gry jakoś mało wkręcają teraz. Chociaż też oczywiście pod wieloma względami mogą być lepsze; sam przeskok na 60 klatek po miesiąciu ciorania maniakalnie w Rebirth przez pierwszą minutę nieźle daje do czachy.
  6. Na pewno imo granie samą Aerith jest absurdalnie ciężkie w porównaniu do reszty postaci, ale też, jak mówiłem, pasuje to do opowieści - to jest Aerith, kurde. Musiałem pokombinować tchórzliwie, domyślna prędkość teleportowania do portalu była za wolna by na tym polegać, więc po pierwsze oparłem się na otruciu ich, później po wyczajeniu tempa ataków w sumie da się też dość dużo po prostu atakować pomiędzy ich atakami. Pełnią masę funkcji: - możesz zobaczyć jak chocobas uroczo podskakuje jak cię zobaczy - możesz zobaczyć jak chocoba uroczo się obraca i zaczyna zasuwać na swoich uroczych nóżkach - możesz biec za uroczym chocobasem - możesz podnieść nogą dużego chocoba przystanek - możesz w nagrodę pogłaskać chocobasa, co jest bardziej satysfakcjonującą nagrodą niż platyna w Eldenie - ...masz jeszcze więcej punktów na mapie do teleportowania żeby nie narzekać, że mapy są za duże do łażenia po nich
  7. ogqozo

    Bundesliga

    Dziennikarze związani z Bayernem oraz Liverpoolem mówili o tym ostatnio - wydaje się więc, że te kluby były z Xabim Alonso w kontakcie, i niedawno usłyszały od niego, że nie szuka nowej pracy. Według moich źródeł, Hiszpan nie rozważał do tej pory specjalnie innych klubów niż Bayern. Bawarczycy wobec tego mają pewną desperację, ostatnio taki stan zakończył się zatrudnieniem Niko Kovacza hehe. Klub chciałby potwierdzić trenera w najbliższych tygodniach, ale supergwiazd brakuje. Możliwy jest powrót Nagelsmanna! Inna opcja to Roberto de Zerbi. Kandydatów, którzy faktycznie przekonują zarząd Bayernu, ma być niewielu.
  8. Rebirth to nie tylko gra generacji, to gra-generacja. Jest tu tak dużo tak dobrych scen, cytatów, motywów, widoczków, że zanim człowiek skończy, to już zapomniał początek w sumie, można być tak grać tylko w to - inne gry nie są już potrzebne. Różnorakie kapitalne detale i nie tylko detale w tej grze można wymieniać i wymieniać, trudno będzie grać teraz w coś innego. Gdybym miał 14 lat, nie wiem, ile razy bym to przechodził, może przez lata nie dostałbym innej gry i miałbym tylko tę i powtarzał cały scenariusz na pamięć, jak niegdyś do szósteczki (trójeczki wtedy). W przerwach bym robił jakieś tam inne rzeczy poza graniem. I by mi to zupełnie pasowało. Jak patrzę wstecz to aż trudno uwierzyć, ile tu się działo w jednej grze. Wiele rozdziałów jest praktycznie jak osobna solidna opowieść, która ma tyle highlightów, ile nie widziałem w żadnej zachodniej produkcji. Różne rzeczy, które mi niezbyt pasują, można by oczywiście wymieniać bez końca. Ale co tu mówić, dla fana takich gierek, nie było takiego połączenia jakości, ilości i różnorodności. Wiele osób grając w pierwszego FF7 czy MGS-a mogło sobie wyobrażać taką grę w przyszłości kiedy gry będą wyglądać jak filmy i "wszystko" będzie możliwe. Ponadto można by pisać tomy o tym, jak niesamowicie wzbogacono oryginał. Liczba rzeczy które dodali tak, że można powiedzieć "wow, teraz to ma sens" pod względem postaci, l o r e, emocji, połączenia różnych momentów opowieści, przedstawienia na ekranie, żartów, historii za wszystkim, estetyki, jest po prostu szokująca. Nie było takiego projektu w historii gier i teraz każdy, kto ma jakąś swoją ulubioną grę z przeszłości, może tylko marzyć o tym, jak wyglądałaby ona potraktowana w ten sposób.
  9. ogqozo

    NBA

    Rockets są teraz jeden mecz za Warriors po serii kapitalnych wyników w marcu. Ale była to też seria słabych przeciwników - nawet ci niby dobrzy zazwyczaj akurat nie byli, bo Cavs po kontuzji Mitchella strasznie bez ikry są, a Phoenix bez Nurkicia to zawsze cienizna. Teraz Houston zaczyna serię meczów trudnych - nawet bardzo... dzisiaj OKC (Shai kontuzjowany, więc może nie tak źle), a do końca już ani jednego cieniasa i tylko kilka średniaków. Niesamowity byłby comeback do playoffów, ale szanse nadal uważam za małe. Najgorszą serię ma jednak zdecydowanie Phoenix - ani jednego nawet średniaka do końca, no, może ci Cavs. W sumie niemożliwe prawie, żeby wypadli z 10. miejsca, ale patrząc na terminarz rywali, Suns - przed sezonem typowani do 2. miejsca na Zachodzie - mogą jeszcze skończyć w dolnej drabince play-in, kto wie. Ogólnie miejsca 4-10 są bardzo blisko i trudno powiedzieć, czy którakolwiek z tych ekip wygląda lepiej czy gorzej od pozostałych, zależy jaki mają dzień. A nagromadzenie supergwiazd w tej grupie... maksymalne.
  10. Też miałem pewne męki z nimi wieloma (3D Brawler nawet jak się "oszukuje" jest dla mnie pojebany, i nie ma specjalnie wiele do nauki, ot musisz rozróżniać te ciosy, szybko), tylko tak mówię że specjalnie platyną to bym się nie przejmował na zapas w tym kontekście hehe. Ja sam nie wiem, czy mi wpadnie, kto to wie. Próbować walkę spoko, ale próbować walkę która jest po PÓŁ GODZINY innych walk... może to zrobię, bo nadal bardzo mnie interesuje ten system i nadal sporo czytam i myślę o róznych wariantach, na razie nadal jestem daleko od posiadania składu żebym uznał "ok, to jest nie na próbę, tylko dokładnie to co chcę", a możliwości dopakowania ekipy są spore. Więc jeszcze sporo możliwości przede mną, zanim nie będę miał co robić. Na pewno jednak jak ktoś to zrobi, to cactuary może pyknąć na deser.
  11. Nie wiem no, jak dla mnie to jak ktoś rozwalił te boss rushe, to te wszystkie minigierki są relatywnie łatwiutkie. Trochę przygotowania do Cactuar Rusha i w sumie robi się niemal banalny, nie ma tam tak wiele zmiennych. Ot trochę prób może być potrzebne żeby wyczuć kiedy co się pojawia, i ewentualnie ustawienie do ataków obszarowych, dostosować build postaci... Jak pisałem wyżej, ja dopiero myśląc o Cactuarach odkryłem trzymanie kwadratu Yuffie, które uczyniło minigierkę dość prostą, pewnie dla innych mogą to być inne rzeczy w systemie. W porównaniu do tych walk to nic wielkiego. Nie czuję tekstów "minigerce do platyny"... jak ktoś zrobił ten godzinny boss rush itd., to te cactuary czy pianinko to jak dla mnie relatywnie mały problem, nie trzeba też w żadnej z tych minigierek za bardzo zbliżyć się do perfekcji, by osiągnąć wynik potrzebny do trofeów. Jak się wyczai Cactuary to zostaje dużo czasu i punktów. Obecnie platyny się nie da zrobić hehe, bo po nowym patchu jest zbugowane ostateczne wyzwanie na motorze. Nie wiem czy w każdej grze, ale sporo osób tak mówi. Quest po prostu nie postępuje. Nie wiem, jak SE to zrobiło. Przed patchem działało normalnie.
  12. Przy odpowiednim setupie, jest to jedna z taktyk na osiągnięcie wielkiego efektu, ale też osiągnięcie wymarzonego celu wymaga przygotowania. Raz że pojedyncze zaklęcia niekoniecznie są jakoś wyjątkowo silne w porównaniu do innych rzeczy (czasami są, ale serio te czary ogólnie nie są takie bardzo silne bez jakichś wzmocnień), dwa że rzucanie czaru wymaga czasu, zwłaszcza cometa, w trudniejszych walkach takie combo często nic nie da bo trudno jest zapewnić wystarczająco długą ochronę postaci rzucającej, ponadto postać cały czas rzuca cometa zamiast generować ATB, co w długich walkach pozbawia nas ostatecznie wielu możliwości, czysty damage w mało której naprawdę trudnej walce jest kluczowy. Wydaje mi się, że nie ma opcji by w tej grze mieć 2 materie comet, więc nie ma opcji żeby zalinkować jedną do Synergy a drugą do Fast Cast. Oczywiście po odpowiednich buffach, w odpowiednim momencie, można zdemolować bossa na staggerze korzystając z tego... ale raczej myślę, że jeśli ktoś jest w stanie przeżyć w danej walce zarządzając tak dobrze HP, ATB i czasem, to ją wygra i bez tego. Nie powiedziałbym więc, że jest to od razu "zepsute".
  13. Może z czasem to się staje łatwe z wyczuciem, ale ta seria łatwych walk przed mnie przywaliła. Te dodatkowe epopeje Chadleya są chore, jak i serie w Gold Saucer w sumie, ale przed nimi nic mnie chyba aż tak nie rozwaliło jak to. Przecież cała reszta analogicznych rzeczy Chadleya to są banały, a tutaj koleś wylatuje jak naćpany i zaczyna cię jebać w czerep jak Tyson Gołotę. Jaki randomowy cios w jaja. Wyspę zrobiłem poniżej 50 levelu, duet Odyńca i finałowa walka też wymagały sporo i były dramatyczne, ale nie zniechęciły mnie do życia w połowie tak jak ten gnom.
  14. ...jak.
  15. Pisałem dawno temu, że ta platyna nie zajmie normalnym ludziom mniej niż 200 godzin hehe. Tak tylko mówię. Ja chcę wszystko wymaksować dla zabawy, w tym rzeczy, za których nie ma wyraźnie akurat trofeów. (Akurat tak wyszło że wpadła w Remake'u platyna, chyba jedyna w moim życiu). To oznacza, że jestem bardzo daleko do osiągnięcia celu. Przykładowo chciałbym mieć znowu maksymalny level i wszystkie umiejętności - to oznacza zrobienie nie tylko całej gry jescze raz na hardzie, ale też WSZYSTKICH questów pobocznych, bo tylko po ich zresetowaniu można ostatecznie zdobyć wszystkie manuskrypty. Jednak się cieszę - kurczę, ja nie tylko za lata, ale już teraz chętnie jeszcze raz bym zaczął tę grę, jest tyle wspaniałych cytatów, scenek, widoczków... Na pewno więc kiedyś za lata przejdę grę całą jeszcze raz. Niemniej z tymi ostatnimi walkami to zaczynam się zastanawiać. Pojedyncze walki uwielbiam - ten system jest kapitalny, warto się starać, duże wymagania i możliwości. Ale nienawidzę w grach boss rushy i ogólnie marnowania czasu. Sam fakt, że nie można zmienić ustawienia ekwipunku i materii między kolejnymi próbami jednym klikiem już mnie zawsze wkurwiał, a do tego są takie serie jak wyżej wymieniona, że trudna walka następuje po wielu minutach łatwych. Nie mówiąc o ostatnim boss rushu, który nawet dobrym graczom nie zajmie raczej mniej, niż PÓŁ GODZINY... jeden błąd i od początku. Ogólnie to koloseum i symulator się kurwa nie kończą hehe. W czasach PS2, ktoś by zrobił całą dobrą grę za 60 euro, która byłaby tak rozbudowana, jak tylko walczenie na arenach w Rebirth. Minigierki dla mnie są w sam raz, naprawdę zajebiście się bawiłem. Żadna nie jest długa, co jest dla mnie kluczowe. To jest niesamowite, ile pracy i jakości poszło w tyle rzeczy, które tak naprawdę trwają DWIE MINUTY. Te oparte na walce to jedne z moich ulubionych, zwłaszcza ta Clouda, bo jest silny i mocno czuć brutalność uderzeń w te skrzynie hehe. Aerith, hm... nawet zaskakująco grywalna, jak na to, jak beznadziejnie się nią gra pojedynczo w każdym innym momencie. Trochę kląłem przy tych cactuarach, "kurwa to jest niemożliwe", ale da się przemyśleć podejście, zmienić materie, ewentualnie szukać porad, pomyśleć nad zarządzaniem ATB, gdzie stać żeby efektywnie iść z ATB i z czasem i zabrać najwięcej HP naraz, i ostatecznie wydają się łatwe. Przykładowo, dopiero szukając porad do cactuarów odkryłem coś, czego serio nie używałem całą grę. Trzymanie kwadratu rzucając shurikena, nie naciskanie. Zazwyczaj rzucam shurikena po to, by nawalać obrażenia danego żywiołu, a trudni przeciwnicy są zbyt agresywni, by ciągle nim rzucać, nie ma okienka, więc tym bardziej nie ma powodu ciągle to robić. Jednak do cactuarów, metoda "natychmiast po trójkącie trzymaj kwadrat, powtórz" działa cuda na te magiczne, zwłaszcza jak się ma sobowtóra to cały obszar jest bombardowany tymi falami hehe.
  16. Przez ostatni tydzień robiłem sporo rzeczy, przy których ostro przeklinam i mam trochę dość. Walka z Kid G i dwoma deathclawami w symulatorze jest absurdalnym skokiem trudności, a co gorsza, trzeba za każdym razem stoczyć wszystkie kurwa poprzednie, bardzo łatwe, żeby do niej dojść. Do tego finałowego boss rucha to mi się nawet nie chce podchodzić. Nie wiem no... Mogę coś powtarzać i się stawać lepszym, ale nienawidzę jak początek jest łatwy i jego też trzeba powtarzać. Ten debil jest absurdalnie szybki i agresywny, bardzo ciężki nawet sam, a dwóch tak silnych przydupasów sprawia, że agresywne podejście jest niemalże samobójcze. Wszystkie trzy postaci ruszają się szybciej niż najszybsza nasza postać, atakują zaje'biście szybko i mocno, w tym atakami zabijającymi od razu. Wyzwanie podniecające, ale te wszystkie walki przed są wyczerpujące. Nie wiem no... sporo osób tu gada o platynie, ciekaw jestem ile osób faktycznie ją zrobiło/zrobi, na pewno jak ktoś umie to się da to wszystko wygrać, ale będzie trochę ciężej niż na pianinku.
  17. Nomura potwierdził, że materia Knights of the Round będzie tylko dostępna jako bonus za posiadanie sejwa ze splatynowanego Kingdom Hearts 4,(66).
  18. Rebirth opisuje podróż do Temple of the Ancients, więc nie ma snowboardu. Wydaje się pewny w trójeczce, biorąc pod uwagę, że Square-Enix stara się ewidentnie zmieścić każdy gatunek klasycznych hiciorów z N64 w jednej grze. Wiele gierek ma nowy wariant hard pojawiający się później, zazwyczaj pod koniec gry albo nawet po przejściu. Niekoniecznie są jakoś specjalnie trudne, ot nieco więcej i bardziej rozbudowane.
  19. Ta gra ma tyle kapitalnych wyjątkowych momentów i pomysłów, że bardzo dobrze, że można sobie odpocząć między nimi i przekąsić czosnkiem.
  20. ogqozo

    Balatro

    Jeśli nie grasz w Balatro nawet śniąc, to nie jesteś prawdziwym graczem. "Moim głównym zainteresowaniem w Balatro zawsze będzie design; i liczba sugestii, krytyki i ciekawych dyskusji naprawdę mnie zainspirowała do tego, by znowu myśleć. Pracuję obecnie nad portem na telefony i uaktualnieniem balansu, które zapewne wniesie też trochę całkiem ciekawych zmian zawartości. Myślę, że naprawdę docenicie, jak wpłyną one różnorodność i ogólne doświadczenie na wyższych poziomach trudności. Wiem, że gra nie jest obecnie idealna, i widziełm wiele pytań o to, ile będę nad nią pracował. Wiedzcie, że mam zamiar długo przy tym być, i już teraz mam masę pomysłów na kolejne fajne rzeczy. Konkrety ujawnię dopiero wtedy, gdy będą jakieś konkrety do ujawnienia - ale gra na pewno nie będzie porzucona, zbyt dobrze się z nią bawię".
  21. O to co jest kanonem to ludzie się w niektórych miejscach internetu tak ostro kłócą, że to zostawię hehe. W ogóle to próbowałem to wymaksować i przeczytałem w końcu w necie, że... się nie da. Ocena SSS jest tak naprawdę niemożliwa, KAŻDY ma zaliczone 3 goody zamiast greatów w każdej rundzie, zapewne jest to błąd gry. A myślałem, kurde, czemu wiecznie mi niby brakuje precyzji.
  22. Niemaksowaczom powiem tyle: randka Reda w Gold Saucer zaskakująco wiele wnosi. Porównanie limitów z oryginału i dzis. Ech... kiedyś to się nie trzeba było męczyć w 30 klatkach, w grze niczym z Pegazusa, przecież w takim klatkażu oczy ludziom wypadają...
  23. Platyna jest głównie za wypełnienie gabloty u Johnny'ego, tam wpada jedno trofeum za zaliczenie, styke brąz, niekoniecznie na złoto. Acz warto chyba, niezłe wyzwanie. Dla mnie zdecydowanie ulubione w karciance w całej grze - konieczność zarządzania długofalowego i to ile różnych decyzji ma jakiś wpływ na kształt tego całego wyniku 3 rund wzniosło gierkę na wyższy poziom imo, kapitalna sprawa. I taka sugestia, że gra faktycznie mogłaby dostać rozwinięcie, z bardziej rozbudowanymi walkami, celami, dynamicznymi wydarzeniami i zarządzaniem surowcami i strategicznym ryzykiem. A propos poprzednich stron i żalu, że za dużo pobocznej zawartości i mało głównego wątku. Zabawne, że pamiętam mówienie tego tyle lat temu o tym, że zapominam o głównej grze przez nadmiar minigierek w FF7, ale pamiętam raczej samotność w tym uczuciu hehe. Jakoś z czasów "bycia hejterem FF7" nie pamiętam. by to było popularne podejście. Dla mnie zaś zawsze dwa najbardziej hejtowane fajnale to były siedem i dziesięć czysto niemal z racji minigierek. A minigierki w oryginale były naprawdę duuuuużo bardziej monotonne i mniej oczywiste i często strasznie powolne. Na samym zdobyciu złotego chocobo spędziłem chyba więcej czasu, niż na całym głównym wątku, wszystkich postaci. Najlepszy summon w nagrodę to było coś, co nie pozwalało zostawić tego, ale zasady były tak mętne, a wszystko trwało tak długo. Nawet wiedząc, co trzeba robić i kogo z kim hodować, musieliśmy oglądać te wyścigi po prostej linii miliard razy. A zrobienie wszystkich misji w Fort Condor? Bez śledzenia cały czas poradnika to co, dosłownie po każdej scence wracanie tam zobaczyć, czy pojawił się nowy challenge? A z poradnikiem... wracanie tam, ile, 30 razy w ciągu gry, przez pustą mapę świata i masy losowych walk? Właściwie to tak ogólnie sporo osób tak uważało (nie w PE, z tego co pamiętam), co jednak nie było jakimś istotnym punktem dyskusji o FF7. Wiele osób na świecie uważało że gierki słabe, ale FF7 i tak najlepsza gra ever. Być może obecność TROFEÓW sprawia że ludzie bardziej myślą o tym niż tak jak na PSX, że coś jest i robisz jak chcesz a jak nie chcesz to nie i nic więcej nie ma. (Ale nawet te obowiązkowe w oryginale potrafiły dobić...) Dla mnie różnica jest taka - te gierki są znacznie lepsze niż te w siódemce czy dziesiątce po prostu. Jakby przebiegały tak jak w oryginale, to też bym narzekał.
  24. ogqozo

    NBA

    Na Zachodzie jeszcze jeden zwrot akcji, bo Houston Rockets zaczęli masowo wygrywać i są nagle blisko Lakers czy Warriors w walce o 10. miejsce hehe. Jasne, przeciwnicy byli w większości ciency, ale zrobili, co mogli. Jalen Green to przykład kolesia, który był niby tylko hype i "ma być gwiazdą" i dużo rzuca ale efektywne to nie jest, do... obecnie po prostu dobrego gracza który dużo rzuca. Bez Senguna ekipa wydaje się bardziej skupiona na prostych rolach. Sengun niby robi wszystko, bo i duży, i podaje, i rzuca i tak dalej - ale łatwo zauważyć, że nie robi żadnej z tych rzeczy najlepiej na świecie. Taki Jock Landale gra prościej, ale na swój sposób skutecznie. Ponadto on nawet trafia trójki, jeśli już rzuca, więc zostaje więcej opcji z Amenem Thompsonem, który rzucać nie umie, ale jest kapitalnym obrońcą. Ogólnie bronią mono, VanVleet i Green dyrygują ekipą, świetny jest znowu Dillon Brooks. Przeciwnicy ciency byli, ale dystans zrobił się mały, i Lakers i Warriors mają dodatkowe ciśnienie, że nie mogą nawet tylko czekać na play-in. Nadal możliwe, że chyba większość gwiazd NBA będzie naprzeciw siebie w play-in, bo całkiem możliwe nadal, że ich skład to będzie Lakers, Warriors, Suns i Dallas hehe. Będzie większa oglądalność niż finałów, chociaż duży tradycyjny fandom Bostonu może wyrównać fakt, że neutralni fani nie uważają nawet Tatuma za jakąś największą supergwiazdę. W ogóle to rok temu wyjątkowo Wschód wygrał więcej meczów, niż Zachód, a teraz znowu w to trudno uwierzyć. Prawie wszystkie największe gwiazdy ligi są na Zachodzie (Wembanyama już się chyba też wlicza, ludzie serio uważają w necie że on JEST obecnie wśród może 10-20 najlepszych ogólnie graczy w NBA lol), a ponadto wydaje się, że każda ekipa z tej dziesiątki mogłaby - jakby miała dobry dzień - powalczyć z prawie każdym na Wschodzie spokojnie. Na 15 ekip z dodatnim bilansem punktów w marcu, tylko 4 są ze Wschodu.
  25. W każdej grze są zboczeńcy. W sumie jakby potraktować to jako czysto grę akcji, to Odyn (przynajmniej pierwszy) może nie być skomplikowany i ktoś może nawet nie zauważyć, że inni płaczą. "Wystarczy" unikać wszystkich ataków i używać dowolnych z wielu dość prostych metod zadawania obrażeń (chociaż wielu takich fanów akcji może się naciąć na Reprisal, który i tak zmusza do przemyślenia podejścia - da się jednak to zrobić, bo, spoiler alert, Reprisal działa tylko na skille ATB, a w Rebirth są też synergy skills, którymi da się dużo zabrać, jak się wie kiedy) i pewnie da się tak wygrać walkę na prostaka. Opis w Asses jest w tej walce nieco mylący, jak ktoś unika obrażeń i dużo i szybko ich zadaje to wystarczy tak naprawdę. Geniusz systemu walki Rebirth jest jednak taki, że jest BARDZO elastyczny w aspekcie RPG i akcji. Teraz mamy duże nastawienie na idealny blok, ale też mamy materię, która po wymaksowaniu daje nam bardzo duże okienko na ten perfect blok. Jest wiele takich wsparć, które można sobie samemu pobudować, bo materii, umiejętności i możliwości jest mnóstwo, no mnóstwo. Kto się czuje pewnie z blokowaniem i unikaniem, może pójść w zupełnie inne rejony, a kto inny może wykorzystać levelowanie i ekwipunek i zbudować taki team, który nie będzie wymagał zaawansowanego klikania w samej walce i i tak przeżyje. I to na różnych stopniach zaawansowania jest prawda czy to na zwykłych bossów, czy ten powalony boss ruch Chadleya na hardzie. Final Fantasy XVI poszło na kompromis, który nadal rozumiem - naprawdę wiele osób na świecie nie interesuje się takimi grami, jak Rebirth. Wiem, czemu zrobili taką grę. Ale Rebirth pokazało, że kompromis nie jest potrzebny. Można mieć wszystko. Efektowne walki esperów, które powalają animacjami. Ekscytującą szermierkę 1-na-1 Cloudem. Ekipę walczącą razem. Zarządzanie składem, build jednej postaci, build ekipy. Trening. Współgranie wielu czynników. Przydaje się też refleks i wyczucie akcji. Wpływ naszej eksploracji na odczuwalny rozwój ekipy. Masa, masa rzeczy, z których można korzystać, i fajnie, ale do przeżycia wcale nie trzeba. A do tego TAKŻE wielki i spójny świat, który pod koniec gry możemy naprawdę "poczuć", przemierzając z lewa do prawa, i jasne, nie jest ten aspekt specjalnie ciekawszy niż klasyczne mapy świata z jRPG-ów,poruszanie się jest powolne i nic się nie dzieje, dziś to nie pociąga, ale udało się i to oddać tak dobrze, jak jeszcze nikt nie zrobił, z widoczkami i spójnością miejscówek, które zwiedzaliśmy przez poprzednie 100 godzin z detalami. Nie każdy to lubi, nie ma takiej gry że każdy lubi. Ale kurczę, sam ten 12. rozdział jakby wydano jako osobną grę, to bym przyznał że supersympatyczna gierka warta na pewno normalnej ceny dużej gry. Potencjał wydaje się nieskończony. Może po skończeniu FF7, Square-Enix będzie w stanie doić markę dalej i rzucić kasę na przykład na "Final Fantasy 7: Final Fantasy 8 Remake"?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...