Skocz do zawartości

ogqozo

Senior Member
  • Postów

    22 386
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    53

Treść opublikowana przez ogqozo

  1. Gra ma 20 rozdziałów, a w sumie pierwsze dwa już są bardziej warte trzech bomb niż inne gry na PS5 hehe. Ależ to rozciąganko zbędne jest zaje'biste, niesamowite pomyśleć że to wszystko to było kilka dialogów, płaska mapa świata, i ewentualna walka z przepakowanym typem którego lepiej zostawić na potem żeby nauczyć się Bety którą ciągle rzuca. Te summony to aż się marnują w symulatorze, są tak efektowne. Ogólnie walki z bossami są ekscytujące zarówno pod względem show jak i tego co robimy. Nawet po zrobieniu wszystkich sidequestów są całkiem wymagające. Do Titana podszedłem bodaj na 21 levelu z nieco przygotowanym teamem, a i tak chwila przesadnej pewności siebie pod koniec i mnie pozamiatał, chociaż już miał końcówkę HP i desperacko klepałem co się da żeby może przeżyć, cóż tam się działo, a może ten unik wejdzie, a może wskoczy ATB na jednego Cure'a, a może klepnę tę jedną technikę i wskoczy limit i wygram, argh... Tutaj widać nastawienie na akcję większe niż w Remake, dla niektórych to będzie plus, dla innych minus, ja nadal nie jestem pewien. Już w Intermission wprowadzono znacznie większe bonusy za perfect block czy perfect dodge, a tutaj jest to też dość mocno obecne. Dostajemy w końcu na start Precision Defensive Focus, które właściwie używane niesamowicie zmienia wiele walk. No i wspomniane synergy skille, które można długo opanowywać. Zaś co do warstwy RPG, to cóż... widzimy już na starcie na przykład, że tym razem HP UP może nam dać maksymalnie 30% HP, nie 100%, co mówi wiele o zmianie podejścia tutaj. Jak zawsze w dużych grach, można wymienić tysiąc wad (Chadley, zamknij kurna ryj...), ale nie mogę powiedzieć nic ogólnie o "grafice" bo po prostu jest lepsza niż w innych grach. Gdyby w 30 FPS naprawdę nie dało się grać i człowiekowi wypadały oczy z natychmiatowych rakiem spojówek, to nikt na tym forum by nigdy nie zaczął grać, więc LEKKO czuję że to histeryzowanie.
  2. ogqozo

    NBA

    Jestem zaskoczony, jak wejście Dinwiddie'ego ożywiło Lakers. Nie spodziewałem się, że TO może być zastępca Schroedera sprzed roku. A jednak. Dinwiddie wniósł wiele ożywienia do ekipy, zarówno w większej roli gdy LeBron siada jak i z LeBron i Davisem i Reavesem. Co ciekawe, ekipa traci mało punktów w tych meczach, ale zobaczymy czy to się utrzyma, w końcu Dinwiddie i regularność to osobne zjawiska. W ogóle z jakiegoś powodu TERAZ Lakers zaczęli wreszcie kurna grać to, co im działało rok temu. Russell, Hachimura w podstawie. Nie wiem, czemu po dobrej końcówce i playoffach, w nowym sezonie tak mocno zmieniali rotację. Może to celowe, żeby wejść z formą w playoffy, ale kto wie. Pierwszy raz w tym sezonie, jestem jakoś zainteresowany formą Lakers i widzę dla nich szanse na coś. Ktoś pamięta, jak Embiid bił wszystkie rekordy? Smutna sprawa, wydaje się tak dawno. Po jego kontuzji, wszystko się posypało. Mimo paru wymian, Sixers wyglądają po prostu fatalnie teraz. Po prostu grają tak, jak tankujące ekipy, coś tam czasem wygrają, ale ogólnie nędza. W tym momencie grają u siebie z Hornets i przegrywają. W razie porażki, spadną poza play-in w tabeli, i będą na równi z ekipami na 8. miejscu. Niżej niż 8. miejsce już raczej nie spadną, ale nieźle się posypał sezon. A Embiid prawdopodobnie powróci najwcześniej za kilka tygodni... Wygląda na coraz bardziej pewne, że swoje trzecie MVP odbierze Nikola Jokić, zwłaszcza teraz, gdy Nuggets wygrywają, a Jokić, jak to Jokić, co mecz pokazuje co innego. W sumie to Jokić zbiera najważniejsze nagrody jak LeBron m d r, LeBron w wieku 29 lat zbierał czwarte MVP w ciągu pięciu lat, Jokić ma do tego blisko. LeBron w tym wieku zdobył pierwsze mistrzostwo i zaraz drugie, tutaj też wyobrażalne jest, że Nuggets zdobędą jeszcze jeden tytuł. Na razie Jokić ma to tempo, chociaż jak to napisać online to fani będą obrażeni na tak bluźniercze porównanie.
  3. ogqozo

    Jaką grę wybrać?

    Moje ulubione wykorzystanie ruchu to do celowania, nigdy nie widziałem nic lepszego do po prostu celowania w FPP, możesz trzymać rękę jak chcesz i nadal celować dużo lepiej niż gałką i jakoś tak fajniej. Wszelkie gry z celowaniem to moje ulubione. Fajnie było ograć (meh) Okami, super się strzela z łuku w Zeldzie, Splatoon zawsze fajny, są porty Skyward Sword (po 12 latach ludzie nadal nie wiedzą, jak faktycznie działa to sterowanie!) i Metroid Prime, jak i RE Revelations, Overwatch, Alien Isolation, jest oczywiście Doom i inne gierki id począwszy od bodaj pierwszego Quake'a (i zawsze to jest znacznie lepsze celować ruchowo), jest Risk of Rain 2, ale mój faworyt to Neon White - bardzo skillowa, kreatywna i wypełniona akcją (i anime scenkami!) platformówka FPP. Bardzo fajna była gierka Arms, wypuszczona przez twórców Mario Karta prawie na premierę. Niestety brak rozbudowanej zawartości i zaangażowania graczy (...oraz sterowanie) na dłuższą metę położył grę, ale sterowanie było kapitalnie pomyślane. Miszczostwo. Mario Kart swoją drogą ma fajniejsze sterowanie ruchowe niż większość ludzi zauważyła! Naprawdę większość klientów jakoś bardzo go nie lubi, i z tego powodu mało jest wydawanych gier, które na to stawiają. Mniej znana jest gierka pt. Neonwall, która jest trochę jakby spróbować zrobić sterowanie z Beat Sabera na Switchu. Narzekania recenzentów na światła w pokoju rujnujące im czujniki podczerwieni sprawiły jednak, że gra zebrała bardzo złe recenzje. Mój faworyt to Neon White, bo praktycznie cała gra polega na celowaniu, a bardzo to lubię. Ogólnie to jedna z moich ulubionych gier i na pewno na gałce czy tam myszce by nią kompletnie nie była. Szkoda że nie robią więcej takich gier FPP na Switcha.
  4. ogqozo

    France : Ligue 1

    Okazuje się, że Radosław Majecki żyje. Z jakiegoś powodu Kohn zasiadł na ławce, i Majecki w końcu dostał szanse w pierwszej jedenastce. Zanotował dwa świetne występy, dziś chyba bohater meczu przeciwko PSG, 0-0 - jeśli nie on, to może Donnarumma z PSG, bo taki to był mecz na zero. Fani byli zadowoleni z szansy, a teraz mówią gromadnie, że Kohn nie ma raczej widoków na powrót po takich występach Polaka.
  5. Chocobo są lepsze, niż były, choć nadal trochę koślawo bywa. Fast travel jest gęsty, a lokacje choć dość duże to nastawione na wydarzenia, więc zależy, czy ktoś chce jeszcze pobiegać po krainie czy nie. Same obracanie w miejscu i hitboxy są takie sobie, no, ale to jak dla mnie bolączka ogromnej większości gier z wszelkimi "pojazdami" (najprzyjemniejsze rozwiązanie jest tak naprawdę jedno - świat zrobiony pod poruszanie postacią, która zajebiście szybko biega, czyli Xenoblade). Mechanizm niuchania i kopania trochę mnie denerwował, choć da się go wyczaić. Ogólnie chocobo są bardziej dla opowieści niż żeby były praktyczne. Nie rozumiem "5 mixów". Chodzi o skład ekipy? Dajesz edit party i wstawiasz kogo chcesz na 2 i 3. Tylko Cloud musi być (za pierwszym przejściem gry). To daje więcej niż 5 kombinacji. Bodaj 24. Menu na pewno wymaga trochę przyzwyczajenia, i pamięci. Zwłaszcza że postaci jest już od początku 5 i zaczyna się spora żonglerka i zabawa w pamiętanie, co kto ma i czego potrzebuje. Chciałbym np. dobierając ekwipunek móc mieć opcjonalnie podgląd na wszystkie abilities postaci, choć przez następne 100 godzin człowiek pewnie je zapamięta hehe.
  6. ogqozo

    Marvel's Midnight Suns

    Sam specjalnie ją umieściłem na liście najlepszych gier 2023, jako pewien komentarz co do tego że nikt nie zauważył że ta gra wyszła m d r. Co jest zadziwiające, biorąc pod uwagę jednak przyjazny charakter gry, znane marki, i niezłe recenzje. W kinie wszyscy machają ręką i i tak idą na Marvele bo to jedyny film jaki jest społecznie akceptowalny, a w przypadku gier ludzie zobaczyli Marvela i machnęli ręką że nie kupią i nawet nie wiedzą, co to jest. Sporo znam osób które nigdy tej gry nie widziały. Co jest... nieco inne od Spidermana od Sony, o którym nie dało się nie słyszeć. Z tego co wiem to zawsze dobrze działała i była spoko, nawet czytałem takie komentarze.
  7. ogqozo

    No Rest for the Wicked

    Early access 18 kwietnia. Gra ma losowy loot, ale lokacje są zrobione jednorazowo i przeciwnicy nie odradzają się/regenerują nawet po naszym zgonie. O dziwo cykl dnia/nocy i pogody. Jest też crafting i kupowanie nieruchomości w mieście. Na razie bardzo standardowe te newsy jak dla mnie. Siekasz mieczem, turlasz się, zbierasz białe, niebieskie, fioletowe, złote broni i wkładasz do nich runy, różne bronie mają różne ataki.
  8. Oni mają być mocni w tym epizodzie. Skoro grałeś w oryginalne FF7 (kurde, mogę założyć że tak naprawdę każdy na tym forum grał w FF7, co nie?), to myślę, że wiesz, skąd bierze się wiele zmian w prezencji pewnych tematów w tym flashbacku. Weźmy za przykład Remake. W oryginale, w tej partii Sephiroth był tylko mitem, niejasną plotką, tylko imieniem powtarzanym ze strachem ale nic nie wiedzieliśmy o nim, to był ważny element opowieści. Jednak twórcy uznali, że teraz wszyscy i tak wiedzą, kto to jest Sephiroth, więc nie da się tego efektu osiągnąć i nie ma sensu próbować, więc wprowadzili go do gry. W Rebirth również widać podejście tego typu.
  9. To w co grasz na początku to nie jest kontynuacja ekipy Remake, to jest grywalna retrospekcja wydarzeń z Sephirothem opowiadana przez Clouda. Spoiler alert, potem jeszcze gra wróci do kontynuacji głównego wątku.
  10. Spoiler alert co do pianina i trofeum. Nie trzeba zrobić perfectów żeby było trofeum. Gwiazdka jest głównie dla satysfakcji i wydaje się jak na razie celowo nie mieć kluczowych nagród. Te są za dobre ale niekoniecznie perfekcyjne wykonanie.
  11. Bardzo piękna jest ta gra. Te widoczki, tyle charakteru, detali, tego nie było w takiej grafice, w takim świecie bez loadingów. Jak np. biegnie sobie w lesie mały chocopisklak, no tego nie będzie w GTA. Nawet omawiane niegdyś animacje poruszania i interakcji z geometrią otoczenia są ostatecznie dużo lepsze, niż się spodziewałem, są nawet spoko jak na to, ile robimy rzeczy tutaj, możemy wskoczyć do wody, wspinać się, Cloud czasem skacze jak Mario wyżej niż sam stoi itd. Zelda to nie jest, ale jest całkiem dynamicznie i interaktywnie jak na gierkę z "grafiką", bardzo dobre połączenie. Sporo elementów jest ewidentnie teraz "standardem open-world" i tylko jest wykonana ładniej i z własnym sznytem, ale jednak jest w tym schemacie, co może dla niektórych nie być najciekawszym możliwym typem gry. Ale ogólnie, tak - Square-Enix w końcu dostarczył Fajnala, którego ludzie ciągle oczekiwali przez ostatnią dekadę. Nie jakiegoś innego, kompletnie oryginalnego - dostarczyli takiego, jak ludzie myśleli o nowym Fajnalu nowej generacji. A tak naprawdę jednocześnie i tak w miarę pełnego niespodzianek.
  12. ogqozo

    Marvel's Midnight Suns

    Powiem szczerze, że aż o dziwo nieco smutny byłem, że już wychodzi Fajnal, bo nie chciałem przerywać Midnight Suns, w które serio się wkręciłem, a też jest obszerne. Ostatecznie gra pozwala na sporo kombinowania nad doborem kart i ekipy. Jest maaasa poziomów trudności, więc każdy może wybrać. Pojawiają się one stopniowo, więc każdy może pomyśleć wtedy jednym klikiem: ok, chcę mocniejszych przeciwników, albo: nie, tak jak jest teraz już w sam raz mnie nastręcza. Gra nie ma tak wiele z RPG-a, jak się początkowo wydaje. Wszystko w grze się skaluje (i, niestety, część gry to typowe dla takich gier wykminienie, co się skaluje bardziej, a co mniej, bo np. niektóre zdolności czy aspekty walki stają się w miarę levelowania coraz mniej przydatne). Zyskanie XP za niektóre zadania wydaje się więc wręcz śmieszne. To, co jest istotne, to surowce na robienie kart. Nie ma tego niby tak wiele - poza główną postacią, bohaterowie mają bodaj kilkanaście kart, możemy dać do talii po dwie kopie, mają one jeden stopień upgrade'u, i jedny możliwy "dopisek". Jednak w połączeniu z całą resztą gry, robi się z tego naprawdę rozkosz taktyka na dziesiątki godzin. To nie jest nic, te ulepszenia - ten jeden upgrade karty i jakiś "dopisek" do niej są absolutnie kluczowe - ale też nie ma mowy o ubisoftowaniu czy godofwarowaniu. To nadal gra taktyczna, która ma więcej wspólnego ze Slayem i Into the Breach niż taką Personą. Najważniejsze w walkach na dłuższą metę jest faktycznie tego, jak używamy tego co zawsze jest, i własnego mózgu, a nie że robimy oczywistą rzecz i w sumie to wszystko, levele się zyskują i wszystko się rozwala. W grze możliwe jest też sporo grindu na "gloss", surowiec, którego potrzeba bez końca, ale tylko do kosmetycznych dodatków. Tak więc można sobie zmieniać kolory wszystkiego i mieć tysiąc przebrań dla każdej postaci i tak dalej. Liczba postaci jest wciągająca. Nie spędzamy z żadną z nich dużo czasu, mimo że gra jest długa. Masa mechanizmów w bazie - a to levele przyjaźni, a to wspólne posiadówy, a to bonus do następnej walki za trening z kimś, a to odpoczynek w saunie i oczywiście bonus za to, a to mini-zadania z jakimiś nagrodami, a to misja z fajnymi nagrodami wymagająca danej postaci, i tak dalej - zachęca, by ciągle rotować i próbować regularnie każdego herosa. Nawet jeśli na dłuższą metę niektórzy wydają mi się ewidentnie mocniejsi od innych. Chociażby z prostego powodu, który nieco jest znany fanom niejednej gry taktycznej - po co być tankiem i przyjmować ciosy, skoro można być "DPS" i zabić przeciwnika i wtedy on tych ciosów w ogóle nie zada. Niemniej, zależnie od poziomu trudności i naszego zaangażowania w talię, na pewno granie bardziej defensywnie czy lecząco czy z wykorzystaniem ataków kontekstowych itd. jest, relatywnie, całkiem do zrobienia. Naprawdę dopićkana gra. Czemu było o niej tak cicho? No cóż, miało być hitowe połączenie dwóch mocnych filarów "Firaxis + Marvel'... a może zamiast tego wyszła gra, której nie było do kogo reklamować. Fani Firaxisa i takiej rozgrywki często mają wywalone na wielke budżety, sceneczki z humorem i fantastyczne portale i lasery blastery. Z kolei fani gier AAA może nie lubią takiego gatunku gier i tyle. Promocja gry nie wypaliła, co widać po stosunkowo małej liczbie stron tego tematu. Reklamowanie gry "gra twórców XCOM!" coś znaczy tylko dla fanów XCOM. No i pewnie fani Firaxisa tę grę faktycznie kupili, na pececie, ale to samo by można osiągnąć robiąc dowolną typową grę Firaxisa... typu, ja wiem, nowy XCOM. Nie udało się przekazać szerszemu światu, co wyjątkowego jest w Midnight Suns. Niestety, plan portu na Switcha został anulowany, a tak by się fajnie pogodziło z Fajnalem, pykając w innych momentach. Mimo wszystko mam nadzieję, że nie będzie to sygnał dla branży, żeby nie "mieszać", i dostaniemy jeszcze inne gierki tego typu, z bardziej nerdowym budowaniem składu ale bardziej przystępną i dopićkaną prezencją.
  13. Ta tabelka "play mode" to od lewej Switch podłączony do TV, Switch z odłączonymi joyconami jako osobnymi dwoma kontrolerami, oraz tryb handheld - cały Switch jako jedna konsola przenośna. Switch Lite to generalnie tylko tryb handheld, który nigdy nie będzie tymi pierwszymi dwoma. Tak więc cokolwiek nie jest grywalne w trybie handheld (głównie z powodu sterowania ruchowego zrobionego pod osobne joycony), to nie będzie na Switchu Lite, tyle różnic. Przykładowo tak wygląda tył pudełka gry opartej na sterowaniu joyconami, 1-2-Switch:
  14. Przyznam, trochę mnie rozwala twarz Clouda. Kto by pomyślał, że Square-Enix zrobi wszystko, tylko nie twarz głównej postaci. W sumie wiem że się na nią "normalnie" nie patrzy podczas gry, ale kurde. W ogóle to z jakiegoś powodu tylko Barret w rozgrywce wygląda jak z innej gry z twarzy. Wszystkie postaci w tej grze są niesamowicie hot, ale reszta bardziej głównie w scenkach hehe. Randki, sceny w sypialniach, gra od początku ma to co najważniejsze, nie jest tak źle jak się obawiałem.
  15. 1. W porównaniu do FF XVI to raczej nie ma o czym nawet dyskutować. W ogóle nie jest to porównanie. Gra naprawdę jest wśród największych, nie tylko największych fajnali lol. To nadal Square-Enix, nie ma co, ale spore zaskoczenie, może szok, że SE coś takiego zrobiło w 4 lata. Mówili sporo jak bardzo inspirowali się Wiedźminem, no ale Wiedźmin wyszedł 9 lat temu, nawet FF XV wyszło po nim hehe. Plus inna jakość ogólnie. 2. Są dobre i WYDAJE mi się że prawie każdy powie że lepsze niż w Remake, i większość powie że duużo lepsze niż w Remake; ale jęczenie na Remake/szesnastkę jest dla mnie tak absurdalne, że to trochę tylko zgadywanie dla mnie. Już się w temacie dowiedziałem że gra jest obrzydliwa dla oka, jak z PS2, jestem dymany przez leniwych developerów, karcianka też zła m d r, i tak dalej, więc niczego nie przesądzam, ale STRZELAM, że większość ludzi będzie znacznie bardziej zadowolona niż w przypadku poprzednika. Zadania tak jak mówiłem są zawsze powiązane z co najmniej jedną postacią z ekipy, zazwyczaj naprawdę nie na siłę. Wydają się stanowić znacznie bardziej urozmaicony zestaw, niż to na co jęczano w Remake'u. Są rozwinięciem postaci i świata i dają okazję na znacznie bogatsze, filmowe i growe doświadczenie ich. Ponadto składają się na różne mniejsze i większe wątki. Warto zaznaczyć, że nadal jest inna jakość, rozmowy są porządnie wyreżyserowane, dialogi porządnie napisane, nie są to serie gadających głów jak to w niektórych grach z "dobrymi sidequestami".
  16. Zajebista jest ta gra. O samym pierwszym rozdziale można by dłuuuugo mówić. To całe "zbędne rozciąganko" dodało tyle dobrego znaczenia do tych scen. Padają zdania, które zawsze powinny paść, reakcje ludzi na to co się dzieje dodają tyle poruszającego wymiaru do wydarzeń, które w oryginale, no, po prostu były. Jest tu dużo dramatu i dużo ciepła zarazem. Cała ta konstrukcja tego otwarcia to jest kapitalne opowiadanie no, a zaraz potem dostajesz talię do gry w Queen's Blood i już może wiesz, że ta gra nie puści cię przez dłuuuugi czas ciągłym rozjebywaniem czachy nowymi rzeczami. Co do grafiki to powiem tyle. Doszedłem do wniosku, że ta gra była po prostu robiona jako "graphic", a ten "performance" to tak dodano w razie czego. To nie jest kwestia rozdziałki, wielkości monitora 17 cali... Ja jestem fanem Xenoblade 2, jestem fanem Ys VIII na Switchu, mało mnie obchodzą zazwyczaj takie piksele, ale Rebirth po prostu wygląda że tak powinien wyglądać w "graphic" i wygląda że tak nie miał wyglądać w "performance", na każdym ekranie. Tak ogólnie. Gier jebanych za piksele masę w życiu ograłem, ale tutaj jest inaczej, po prostu... mam wrażene, że coś jest nie tak. Kurde skyboxy wyglądają znacząco inaczej, scenki w pokoju wyglądają inaczej. Chyba nigdy nie wybierałem trybu "graphic" w takiej sytuacji, ale tutaj mam wrażenie, że jest kanoniczny.
  17. Kurde no złe wieści... trochę brzmi jakbyś szukał Xenoblade szczerze mówiąc. Okej, w porównaniu do poprzednich gier Xeno, balans jest znacząco inny, ale nadal nie powiedziałbym nigdy, że to historia "o bohaterze co ratuje świat przed złymi potworami", w tej grze jest masa ględzenia o filozofii bytu i czy jesteśmy ludźmi itd. Z tym że jest to zatopione w morzu innych rzeczy. (Podobnie z Trailsami, na Switcha można zacząć od Zero. Gra ma sporo polityki i intrygi, ale tak mocno w anime stylu, nie każdy to przez to tak w ogóle odczuwa, że to spełnia ten warunek). Taktyczne RPG-i na pewno mają "spiski, morderstwa, politykę", jak wyżej wymienione. Tactics Ogre na pewno, stara gra, ale to ma, a Triangle Strategy jest mocno inspirowane nim ale próbuje odświeżyć technicznie. Octopath w sumie też to ma. Return Obra Dinn to dosłownie cała gra która nie tylko opowiada o, ale polega na spisku, morderstwie i polityce. Inny przykład to niedawne gry Obradinnopodobne jak np. kapitalny Case of the Golden Idol, jak wiele takich gier raczej pecetowy, ale wydany rok temu na Switcha. Disco Elysium to największe arcydzieło, świetnie się gra na Switchu dotykowo. Gra ma spisek, mordesrstwo i maaaasę polityki i jest najlepiej napisaną grą ever, więc jakby spoko. Są nawet remake'i Front Mission, gry się zestarzały ale polityki pod dostatkiem, jest FF XII czy ósemka, niedługo będzie Suikoden 2, który najbardziej pasuje do twojego opisu raczej. Masa dobrych gier wyszła na Switcha, ale "spiski i morderstwa" to tak sobie. No są przygodówki oparte na tym, detektywistyczne gry, jak Paranormasight, z politycznych komentarzy, np. gierki z rozgrywką ale też bardziej oparte na historię jak Citizen Sleeper czy Mind Scanners. Zaskakująca odpowiedź to Lil Guardsman, jedna z najciekawszych gier wydanych w tym roku, która jest określana często jako "wesoła wersja Papers Please" i o dziwo coś w tym jest. AI Somnium Files ma zajebistą intrygę morderstwa, ale też mocno anime style.
  18. ogqozo

    PERSONA 3

    Diamenty są tam do kupienia, za wiele osób pisze że są. Możliwości widzę kilka: albo to się zmienia regularnie (tak to wygląda, ale nie wiem do jakiego stopnia), albo się dodaje diament któregoś dnia, albo po zaliczeniu któregoś piętra (stawiam że na sam koniec w trakcie 255).
  19. Dla mnie Crisis Core to słaba gierka i słaby wkład w tę historię, pisałem dużo obszerniej w temacie o nim. Dla mnie nic nie wnosi, tylko spacza historię, Remake momentami (tylko momentami) to robi imo, ale CC niczym nie wyrównuje. Intermission mi się bardzo podobało również, natomiast to jest bardzo poboczna historia. Jest dużo odniesień do szerszego uniwersum FF7 i Remake'u, ale głównie jest to jakiś genesis Yuffie, nic z tego nie ma znaczenia dla głównego wątku w ogóle. Na koniec DLC jest jedna scena z głównej gry jak postaci z głównej ekipy wychodzą z Midgaru, całkiem spoko ale to głównie tyle. Z tego co wiem to mając wersję PS4 trzeba kupić dodatek osobno, czyli najpierw upgrade do wersji PS5, wtedy zakup Intermission, wejdziesz na store to raczej ci powie. Save z Remake'u nie jest specjalnie potrzebny do czegokolwiek w Intermission, chociaż coś jest bo przejście dodatku na hardzie odblokowuje w głównej wersji najmocniejszego dodatkowego superbossa w symulatorze.
  20. No właśnie podejście do walki w Rebirth jest nieco inne, ale przez całą grę pewnie idzie się nauczyć. Ja dopiero krojąc Weissa (czy jaki był ostatni superboss po zaliczeniu Intermission na hardzie) pierwszy raz serio używałem materii Parry, bo nie wiem jak inaczej go rozwalić, koleś ma tak małe okienko kiedy w ogóle go można walnąć. Ale Rebirth wydaje się bardziej nastawiony w większości walk na to jak walczysz a mniej na buildy. Używanie synergii wydaje mi się kluczowe, one dają ATB i limity itd. Gra jest bardzo duża, bardzo duże lokacje, Square zrobił spore postępy w temacie. I bardzo dużo minigierek i nie są łatwe do wymaksowania zazwyczaj.
  21. Grać w FF7 po japońsku to jak grać w Yakuzę po angielsku.
  22. Kto się bał po szesnastce, spokojnie - japońskie firmy są nadal japońskie. Sephiroth pojawił się w reklamie dań instant. Ilość pracy włożona w tę reklamę Donbei Udon imponuje m d r. Ten sam aktor co gra Sephirotha w grze, lipsync, aranżacja scen. Ktoś zrobił tłumaczenie już.
  23. W ogóle to ma sens, że gra wychodzi 29 lutego. Mogą wydać Final Fantasy VII Remake 3: Revolutions równo w pierwszą rocznicę Rebirth w 2028. Co do poziomu trudności. Gra zapowiada się na serio wymagającą na hardzie, i trudną do wymaksowania (jak na Fajnala/jRPG-a! Nie trzeba mówić tego). Przynajmniej na razie nie wydaje się, by istniały tak mocne konstrukcje zespołu/kombinacje materii, jak w Remake, a to było kluczowe do klepania tych bossów w symulatorze. Granie naprawdę dobrze wymaga więcej po prostu walczenia odpowiednio, to było obecne w Remake, ale tutaj jest chyba bardziej, pakowanie ekipy ma mniejszy wpływ, mniej może dać. Wiem, że "relacje postaci to cały motyw tej gry" jak mówią twórcy, ale tak duże nastawienie na synergy skillsy jest... imo kontrowersyjne. Albo zajmie czas, by się przestawić. System wydaje się znacząco inny z tego powodu, czy lepszy? Ciekaw jestem jak gracza tak naprawdę to przyjmą. Ogólnie platyna (która, spoiler, wymaga poza podstawowym zbieractwem cyknięcia kluczowych wyzwań opcjonalnych, zwłaszcza minigierek) zapowiada się na ciężką i stawiam na razie że będzie wymagać co najmniej 200 godzin gry dla większości osób. Nie tylko gra jest ogromna i pierwsze przejście na normalu ze wszystkim zajmie na luzie 100 godzin, ale ostatnie (tak stawiam, że dla większości ostatnie) trofea dotyczą najtrudniejszych superbossów z symulatora i naprawdę hardych mini-gierek, obie te rzeczy zapowiadają się dla mnie na czasami naprawdę trudne, jeśli ktoś nie ma drygu do akurat danego tematu. Może wymyślę jakieś metody i strategie, ale jak ktoś wpadnie z rozpędu z Remake'u, to Rebirth na hardzie szykuje się jako całkiem ciężki.
  24. ogqozo

    NBA

    W ogóle to Chris Paul wrócił. Jakoś myślałem, że wypadł do końca sezonu. Ciekawe, co teraz. Ogólnie to idea Chrisa Paula i idea Draymonda się kłóciły ze sobą imo. Obaj tak naprawdę robią podobną rzecz dla zespołu, ale nie dało się ich pogodzić razem. Paul mimo wieku i kontuzji wygląda znowu naprawdę dobrze indywidualnie. Wiggins za to znowu opuszcza mecz z powodów osobistych, nie wiadomo co się dzieje w jego życiu, ale może on ma jakieś poważne problemy. Nie wiadomo też, czy to będzie jeden opuszczony mecz, czy całe miesiące jak rok temu. Warriors wystawiają na Poole'a ustawienie z trójką karzełków Curry-Podz-Moody, i średniakami Draymond-Kuminga jako "dużymi". A jeszcze dwóch z trzech głównych ławkowiczów to Chris Paul i Gary Payton. Na Wizards wystarcza. Jordan Poole, mocny kandydat na LVP sezonu (ja nie mogę, on gra tak źle pod tak wieloma względami, jestem pod wrażeniem), zasiadł na ławce, ale, niespodzianka, Landry Shamet na jego miejscu wiele nie poprawił. Nie wiem czemu po co mi to oglądać jak jest obok hicior Cavs-Mavs, dwie ekipy w czołowej formie ostatnio. Luka Doncić zawsze wypełniał niesamowite "linijki" boxscore'a i dzisiaj też to robi, ale też Doncić chyba nigdy nie wyglądał tak bardzo jak zwycięzca, jak w ostatnich tygodniach. Dallas wygląda naprawdę fajnie, a współpraca Doncić-Irving jest naprawdę płynna, uzupełniają się i wykorzystują mocne cechy drugiego, no nigdy wcześniej nie miałem tak dobrego uczucia widząc tych Mavs.
  25. Coś tam musieli ogłosić. W sumie dziwne, że nie poszli ciągle typowo w kolejny tani remake. Taki remake Diamond i Pearl wydaje się absurdalnie łatwą metodą sprzedania ponad 15 mln sztuk gry po 60 euro, ktoś tam musiał te grafiki porobić, ale relatywnie to musiała być straszna taniocha i łatwocha. Czyli zanosi się na podobny rok co 2022. Na początek roku Legendsy, które znajdą swoich tam zwolenników, i przed świętami główna wersja. Od czasu przejścia na równoczesne premiery światowe, każde pokemony wychodzą równo co 3 lata, mus to mus. (Kurde, kto pamięta tę szajbę czekania półtora roku na pokemony Gold/Silver w Europie hehe, człowiek czytał w magazynach latami o tym co to za gra a ona normalnie wyszła, tyle że nie w Europie). Pokemon Company ma to gdzieś jakie będą konsole dostępne. Jak Nintendo ogłosi że się przerzuca na lodówki, to ich sprawa, Pokemony mają być co 3 lata, wyszłyby w formie magnesów. Pokemon White/Black 2 wyszły półtora roku po premierze 3DS-a. Cokolwiek będzie sprzętowo, to normalni ludzie nie wyrzucą Switcha ot tak.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...