Skocz do zawartości

Wredny

Senior Member
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Wredny

  1. Wredny odpowiedział(a) na Figuś odpowiedź w temacie w Ogólne
    Najpierw miał być pełnoprawny remake, a teraz tylko remaster... Fajnie by było, gdyby faktycznie tej ścieżki nie ruszali, bo skoro to ma być to samo, tylko w lepszej rozdziałce i klatkażu (oby) to fajnie byłoby, jeśli pod względem dźwiękowym również.
  2. Wredny odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Niezły absurd - najpierw wydawca ciśnie o coś, co ani nie jest marzeniem studia, ani nie ma szans na powodzenie, a później "niestety muszę was ukarać za moją chujową decyzję"
  3. Wredny odpowiedział(a) na Szermac odpowiedź w temacie w Ogólne
    Ja kupiłem na premierę, więc jestem rozgrzeszony... Ale wciąz nie grałem jeszcze - leży w folii
  4. Wredny odpowiedział(a) na SzczurekPB odpowiedź w temacie w PS4
    Zgodzę się z tym, że "odstawała jakością" od innych exów Sony - pamiętam, jak mocno byłem zdziwiony, gdy wchodziły te wyciemnienia ekranu przed i po cut-scenkach. Z "technicznym gównem" się nie zgodzę, ale może to kwestia indywidualna - z Wiedźminem 3 (o którym wspominasz) na PS4 w dniu premiery (a w sumie nawet to w przeddzień, bo nocna w MM) też nie miałem wielu problemów. W Days Gone doświadczałem tylko typowych dla open worldów głupot - typu jeleń, zapadający się w asfalt, a z technicznych bolączek to spadki framerate'u, głównie nocą, w deszczu (co ciekawe, ogromne hordy nie powodowały takich akcji). Czy gra została sprawiedliwie oceniona? Obiektywnie rzecz biorąc te 71/100 to na moment premiery uczciwa średnia, mimo że mogła być ciut większa, gdyby nie brano pod uwagę dziwnych manifestów, których nawet nie powinno się nazywać recenzjami. I tak jak piszesz - dużo gorsze gry były oceniane na minimum 8/10, byle Assassin czy Far Cry z automatu zgarniał wyższą notę, a innym grom więcej się wybaczało (vide przykład Sylvana z Bloodborne), więc możliwe, że rozgoryczenie fanów (a także twórców) DG bierze się ze wszystkich tych skumulowanych czynników. Co do "przeciętności" to mam zupełnie odmienne zdanie - nigdy wcześniej, ani później nie powstała lepsza gra o zombie w otwartym świecie (całościowo). Jasne, Dying Light było zajebiste, ale brakowało tu zapadających w pamięć postaci i ogólnie warstwy fabularnej (choć i tak jest dużo lepiej niż w dwójce). State of Decay to z kolei gierka simsowo-survivalowa, a taki action-adventure jest tylko jeden i dziś, po wszystkich łatkach, ulepszeniach i upiększeniach to zdecydowanie mocne 9/10.
  5. Wredny odpowiedział(a) na SzczurekPB odpowiedź w temacie w PS4
    Woke gówna nie było, ale normalne lesbijki jak najbardziej - Rikki (choć ta to w sumie bi) i jej czarna dziewucha-doktor. Piękna to była gra, jeszcze sprzed czasów, gdy kreację postaci zaczyna się od jej zaimków, orientacji seksualnej i "tożsamości płciowej" Pewnie dlatego pamiętam tu każdego fabularnego eNPeCa, w przeciwieństwie do tych dzisiejszych wydmuszek z tęczą na czole, zamiast osobowości.
  6. Wredny odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Znaczy ja nie mam nic przeciwko remake'om z ery PS2 - chętnie wciągnę wszystko, co mi dadzą z tamtych czasów, na SH2 mocno czekam, ale fajnie byłoby, gdyby jednak odświeżyli jedyneczkę. Szkoda, że to nigdy nie była dochodowa marka, bo jakby Bloobery jednak dowiozły i remake zgarnąłby wysokie noty to może i za część pierwszą by się ktoś wziął.
  7. Wredny odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    K#rwa, tego mogliby remake zrobić, bo ciężko teraz takiego starocia bez skrzywienia odpalić na dużym TV Raz jeden jedyny to przeszedłem. Tak jak Residenty czy MGSy zaliczałem po piętnaście razy, tak SH tylko raz i mój młody umysł miał dość na lata
  8. Wredny odpowiedział(a) na ASX odpowiedź w temacie w Xbox Series X|S
    Zbierający pudełka nie mają za bardzo czego szukać na XBOXie, bo coraz więcej gier wychodzi na nim tylko cyfrowo A zmiana potrzebna, jak świni siodło - poprzednie były spoko. Ciekawe, czy przy kolejnej zmianie wpadną na to, że można płyty montować tak jak wszyscy inni w historii przed nimi, a nie na przedniej ściance pudełka
  9. Wredny odpowiedział(a) na MBeniek odpowiedź w temacie w PS4
    Tak nie do końca - gameplayowo wyraźnie najgorsza część, ten powtarzany do zrzygania schemat "killroom - zbieranie lootu - eksploracja - killroom" trochę się zestarzał (następne części lepiej ten schemat maskowały, dorzucając ciekawy miks różnych aktywności). Strzelanie to też najgorsze kapiszony i to wk#rwiające, matrixowe unikanie headshotów przez piratów. Pamiętam, że strasznie mnie ta gra męczyła i dla relaksu musiałem CoD4 odpalić, żeby trochę odpocząć od strzelania Ale cieszę się, że się przemogłem, bo to właśnie tu poznałem te zajebiste postacie, z którymi tak bardzo się zżyłem. Tak, pamiętam, że Drake miał dziwne oczy i nawet jego twarz nie do końca mi pasowała.
  10. Wredny odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Kurde, no ja też mam z Headhunterem tylko zajebiste wspomnienia. Pamiętam, że lubiłem Wade'a, wyglądał cool, strzelaniny były intensywne, jazda na motorku spoko, graficzka ryła beret wysoką rozdziałką (DC ogólnie miał lepszą ostrość niż PS2), a wstawki z wiadomości to wyraźna inspiracja RoboCopem. Jedynie boli mnie, że nigdy nie udało mi się zobaczyć napisów końcowych, bo miałem pirata, a jako że gry z DC były na tych gigadyskach, to na CD-ku nie zmieściła sie w całości i jakieś 10 minut przed końcem gry (jak sobie później sprawdziłem) wyskoczył mi czarny ekran z różnymi errorami. Dwójkę ledwo zacząłem, pamiętam jakąś wydziarganą laskę, chyba zabiliśmy jej rodziców i adoptowaliśmy z poczucia winy, czy coś, ale coś mi tam nie pasowało i olałem. Chciałbym dziś remasterki obydwu, żeby sobie wrócić.
  11. Wredny odpowiedział(a) na SzczurekPB odpowiedź w temacie w PS4
    Kocham Days Gone całym serduszkiem, ale nie popadaj w jakieś dziwne skrajności - to nie GTA Online, żeby nagle pisać o jakimś paleniu pieniędzy. Fakty są takie, że premierowo niewiele osób kupiło ten tytuł, na co złożyła się kombinacja niedopracowania technicznego i dziwnych peseudorecenzyjnych wysrywów, obniżających ocenę tej gry z bardzo absurdalnych powodów. Średnia na metacritic została wykuta w skale i dopiero pocztą pantoflową ludzie dowiadywali się, że gierka jest jednak naprawdę fajna. Ja kupiłem na premierę, bo od zawsze marzyło mi się The Last of Us w otwartym świecie i dostałem kapitalną przygodę, ale pamiętam te wklejane oceny, średnie z mc i obawy, czy aby nie wtopiłem kasy i że może trzeba było czekać na jakieś promki... Po latach pewnie sprzedało się tego sporo, masa ludzi zagrała, opinie są przeważająco pozytywne, ale dla wydawcy liczy się to paromiesięczne okienko sprzedażowe, liczone od dnia premiery - późniejsze obniżki, promocje i okazje już niestety ich nie urządzają. To powiedziawszy... Gdyby Sony wciąż prezentowało podejście pro-gracz, jak na początku PS4, to pewnie dziś, słysząc tak wiele stęsknionych za DG osób, dali by Bend robić kontynuację, ale niestety mamy inne czasy, liczy się już tylko maksymalizacja zysków, każdy chce sklonować sukces Fortnite czy GTA Online, nie ma miejsca na romantyzm i sentymenty - smutne, ale niestety tak to dziś wygląda. A dać tę markę komuś innemu? Średnio to widzę, bo Bend było w to zaangażowane całym sercem, to był ich passion-project, oni kochali te motocyklowe klimaty, mieszczą się w Oregon i to było czuć. To tak jakby następnego Wiedźmina miał robic ktoś z USA - wystarczy spojrzeć na netflixowy serial.
  12. Wredny opublikował(a) odpowiedź w temacie w Ogólne
    Pograj trochę dłużej to sobie uzmysłowisz, że dużo większe, bardziej interaktywne lokacje i gameplayowe rozbudowanie Jedi Survivor są bardzo zasobożerne i cieżko, żeby mogli sobie pozwolić na lepsze wykonanie, skoro musieli zrobić coś więcej, niż technologiczne demko Unreal Engine 5 Tak, Senua II jest spoko, ale po skasowaniu jej z dysku nie mam żadnego "kaca", ani właśnie tego typu refleksji, że teraz coś brzydkie jest, bo wiem, że nie miałem do czynienia z prawdziwą grą.
  13. Wredny odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Wróciłem do S.T.A.L.K.E.R. Shadow of Chornobyl - niesamowicie klimatyczna i wciągająca produkcja
  14. Wredny odpowiedział(a) na _One_ odpowiedź w temacie w Region Filmowy
    W tej serii nie ma czegoś takiego jak "dobre" - są tylko chujowe i gówniane
  15. Wredny odpowiedział(a) na Figaro odpowiedź w temacie w PS5
    Dlatego wyłączyłem jak weszli do szpitala - trochę za dużo pokazują.
  16. Wredny odpowiedział(a) na Kre3k odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Astrobot mocny Sonic-vibe
  17. Wredny odpowiedział(a) na Kre3k odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    No mordy w tym Silent Hill to jak te kukły z Terminatora albo RoboCopa od Teyon Za to w Monsterku na dzień dobry ładne dupeczki
  18. Wredny odpowiedział(a) na Kre3k odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Wybór jest marny - albo amerykańskie, fortnajtowo-overwatchowe gówno, albo fajne, ale ostatnio mocno oklepane klimaty z Azji.
  19. Wredny odpowiedział(a) na Kre3k odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Gunplay trochę jak z Crucible w Destiny - tamto lubiłem, ale tutaj siebie nie widzę raczej.
  20. Wredny odpowiedział(a) na grzybiarz odpowiedź w temacie w Retro
    Pewnie kupię, żeby było do kolekcji, ale grać będę w remastery na PS5. Te tutaj to będzie straszne paskudztwo, a już Duke Nukem pokazało, że źle się gra bez analogów w takie gierki 3D.
  21. Wredny odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    No jak ktoś ma stare Baldurki w big boxach to pewnie do kompletu na półeczkę
  22. Wredny odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Bo to jest big box, o czym nawet informuje naklejka na paczce: No i rzeczone wielkie pudło wreszcie również i u mnie
  23. Wredny opublikował(a) odpowiedź w temacie w Ogólne
    O to to to - o tym właśnie pisałem - najlepszy moment w całej grze i być może najlepszy gierkowy motyw roku, jak "We Dance" z drugiego Alana w zeszłym.
  24. Wredny opublikował(a) odpowiedź w temacie w Ogólne
    Ukończone, 1000 GS wbite, napisy obejrzane, piosenka odsłuchana... Nastawiony byłem jak pies do jeża, bo wielokrotnie na forumku dawałem upust mojej niechęci do części pierwszej. Ale 43zł za miesiąc Gamepassa to niewygórowana cena, żeby sprawdzić tak polaryzującą, xboxową nowość, więc bez większych oczekiwań zasiadłem do sprawdzania najnowszego wytworu Ninja Theory. Ostatnio, przy aferze z zamknięciem Tango, myślałem sobie, że jeśli to samo spotka NT to nawet mi powieka nie drgnie, bo przecież ich ostatnia dobra gra to DmC, ale teraz muszę zweryfikować swoje poglądy. Nowe przygody Senuy, mimo, że krótkie, i tak rozłożyć musiałem na trzy dni, bo zawsze coś przeszkadzało, a to żona, a to coś na YouTube przykuje uwagę, a później wyjście na nockę do pracy, odsypianie... Po pierwszej sesji łapałem się ciągle na tym, że z miną Clarksona mówię sobie pod nosem, że jest spoko i póki co nie mam się do czego przyczepić. Druga sesja to już wsiąknięcie na dobre i chłonięcie opowieści oraz KLIMATU bez żadnych głosów i podszeptów (w sensie uprzedzeń, bo głosy w słuchawkach jak najbardziej). Natomiast trzecia, końcowa sesja to już mlaskanie z podziwem nad ogólnym wrażeniem, które ten tytuł na mnie wywarł. Żeby było jasne - "gry w grze" jest tu chyba jeszcze mniej niż w jedynce, ale paradoksalnie sprawia to, że całość jest dużo bardziej strawna, bo jest "szczera" w tym, co nam próbuje sprzedać. Jedynka zbyt mocno udawała grę i ta ubogość oraz upośledzenie typowo gierkowych mechanizmów wypadały strasznie blado w porównaniu z topowymi tytułami w podobnym stylu (tpp action-adventure). Człowiek czuł się oszukany, bo dostał korytarzyk, gameplayową wydmuszkę z jedną zagadką x100 i schematyczną, upierdliwą walką z dwoma ciosami na krzyż, a brak jakiejś ciekawej warstwy fabularnej, interesujących postaci i niezbyt sympatyczna główna bohaterka, powodowały że ciężko było uznać jakikolwiek element Senua's Sacrifice za dobry - oprócz grafiki i udźwiękowienia oczywiście - tutaj wszystko było na miejscu. No i tutaj wjeżdża Hellblade II, całe na biało i daje nam więcej tego, co w jedynce było dobre (oprawa A/V), obcina 90% tego, co było ch#jowe (zagadki z perspektywą są może ze 4 w trakcie całej gry), przedefiniowuje walkę, która teraz sprawia autentyczną frajdę, dorzuca interesujące postacie towarzyszące, sprawia, że fabułę śledzi się z zaciekawieniem, a głównej bohaterce się kibicuje (czego zupełnie nie czułem w jedynce - miałem ją i jej problemy w dupie, nie interesował mnie ani jej chłopak, ani jej wewnętrzna walka). Może też być to kwestia zmiany mojej osobistej wrażliwości, albo oswojenie się z tym, jakiego typu rozgrywki mogę spodziewać się po sequelu, ale naprawdę ciężko mi się tu do czegokolwiek przyczepić - zrozumiałem koncept, konwencję i szanuję wybory artystyczne twórców (ale tę opalona laskę w nordyckich klimatach to mogli sobie darować). Podobały mi się także nieco bardziej rozbudowane lokacje, po których można było pobuszować w poszukiwaniu znajdziek (zwłaszcza te kamienne twarze mi się podobały), co dawało mi jakąś namiastkę swobody, pierwiastek eksploracji, którą tak w grach uwielbiam. Poziom wykonania miejscówek dodatkowo zachęcał do ich powolnego przemierzania, obracania kamerą i podziwiania kunsztu grafików - szkoda, że na konsolach oprawa wizualna jest mono zapaćkana niepotrzebnymi filtrami (aberracja chromatyczna to straszne zło), których nie można wyłączyć, no i te cholerne pasy. Bajdurzenie o najpiękniejszej grze ever jest tu trochę nie na miejscu, bo jak ze wszystkim, takie dywagacje powinno się umieszczać w odpowiednim kontekście, a ten jest następujący - Hellblade II to korytarzowa, prawie pozbawiona typowego gameplayu, fizyki czy interakcji, produkcja z pogranicza świata filmu, a do tego idąca w mocne kompromisy (ziarno, aberracja, pasy, 30fps), byle tylko tę graficzkę jakoś konsole pociągnęły. Nadal większe wrażenie robi na mnie RDR2, GTAV, Death Stranding (tu nawet podobnie, bo też Islandia) czy Horizon Forbidden West - bo jak już wspominałem przy okazji spustów nad oprawą Alan Wake II - to dużo bardziej imponujące osiągnięcie, zrobić tak dojebaną graficzkę w żyjącym open world w porównaniu do kameralnych makiet, robiących za tło. Ale oczywiście Senua's Saga: Hellblade II jest produkcją piękną wizualnie - bez dwóch zdań. Krajobrazy, skały, detale w budynkach, kałuże, zacinający deszcz, masa efektów cząsteczkowych, mimika twarzy, reżyseria walk, cut-scenki na silniku gry w czasie rzeczywistym (normalnie można manewrować kamerą w trybie foto), jedno ciągłe ujęcie jak w nowych przygodach Kratosa, oświetlenie, mgła, kurz unoszący się tuż nad glebą... Przy gęsto zacinającym deszczu aż żal dupę ściskał, że MS nie ma haptyki w swoich głośno klekoczących padach, bo aż się prosiło do spotęgowania doznań. Dźwiękowo też topka. Głosy to wiadomo, świetnie komentują, wchodzą sobie w paradę, często rzucają trafne uwagi, które i ja sobie w myślach rzucałem. Poza tym odgłosy otoczenia, stawianych kroków, słychać chrupnięcie każdego kamyczka pod stopą, szczęk stali podczas pojedynków i MUZYKA. Ścieżka dźwiękowa ma sporo zajebistych motywów, ale najbardziej zapamiętałem motyw ze "spotkania" z Ingun - ależ to było cudowne doświadczenie wizualno-dźwiękowe - idealnie komponowało się to, co widzieliśmy na ekranie z tym, co słyszeliśmy w słuchawkach. Tak jak "We dance" było ulubionym fragmentem wielu osób w Alan Wake II, tak uważam, że właśnie powyżej opisany fragment to najlepsza część Hellblade II i motyw, który robił największe wrażenie. Starcia w płomieniach zaraz po tym. Kontynuacja przygód naszej dzielnej wojowniczki jest więc niby mniej "gierkowa", ale dzięki lepszemu pacingowi i zgrabnemu żonglowaniu dostępnymi motywami jest dużo lepszą produkcją pod każdym względem. Tak, jest to doświadczenie audio-wizualne z elementami rozgrywki, ale w mojej opinii wyszło to naprawdę znakomicie i jeśli kiedyś wyjdzie na PS5 (w pudełku) to zakupię i z przyjemnością znów obejrzę napisy końcowe. Nie zgadzam się z padającym tu parę razy stwierdzeniem, że to niepotrzebny sequel i że nie ma on sensu - jak widać po moim "nawróceniu", jak najbardziej ma. Jedynkę dość mocno zjechałem w swojej "recenzji" i już na zawsze tkwiłbym w swoim przekonaniu, że Hellblade to kupa, a Ninja Theory do utylizacji. Teraz jednak mam nadzieję, że studio nie tylko przetrwa, ale i dowiezie mi zamknięcie trylogii, a ja mam ochotę powrócić do jedynki, żeby sprawdzić, czy moja sympatia do tej odsłony to faktycznie zasługa lepiej zrobionego sequela, czy może wyrobiłem sobie większą tolerancję na tego typu szczątkowy gameplay. Osobom, którym podobała się część pierwsza, nie trzeba nawijać makaronu na uszy, bo to zajebiste rozwinięcie poprzedniczki, a dla osób, którym jedynka nie podeszła - sprawdźcie na jakiejś promocji, albo w Gamepassie z chipsów - a nuż przyjemnie się zaskoczycie i przestaniecie pluć jadem na Senuę i jej przygody, jak i ja przestałem. Jedynkę oceniałem na totalnego średniaka 5/10, ale tutaj bez problemu daję mocne 8/10 - to bardzo dobra... produkcja - tak zwyczajnie, jako całość i kombinacja wszystkich elementów składowych, bez drążenia czego tu za dużo, a czego za mało - skoro wszystko ze sobą idealnie współgra to i ja nie czuję potrzeby, by bawić się w nitpicking.
  25. Wredny odpowiedział(a) na Figuś odpowiedź w temacie w Assassin's Creed
    Jin z Ghost of Tsushima przechodził przez to samo - wujek chciał go wychować na honorowego mężczyznę, ale jakaś lewaczka namówiła go na życie w cieniu i zachodzenie Mongołów od tylca