Skocz do zawartości

Niemieszkanie z rodzicami do 30 / 40


_Red_

Rekomendowane odpowiedzi

15 godzin temu, _Red_ napisał:

Pany, zna się ktoś na przepisach co się dzieje w przypadku gdy zarządca nieruchomości (firma administrująca, której się płaci za utrzymanie, rachunki, naprawy itp.) upada lub likwiduje działalność? Mieszkańcy w okolicy chyba są zdezorientowani nagłym pozostawieniem i jak w końcu wodaciagi czy ktoś tam odetną wodę za brak opłat to będzie niewesoło. Czy może prawo to jakoś reguluje, że musi być zawsze przydzielony jakiś podmiot zarządzający wspolnotą?

 

Zasadniczo, to właściciele lokali, z mocy prawa, tworzą wspólnotę mieszkaniową, która ma w zasadzie odrębną osobowość prawną - taka wspólnota może np. pozywać albo być pozywana, zawierać umowy itp. Zarządca jedynie reprezentuje was, jako wspólnotę, na zewnątrz. Zgodnie zaś z art. 20 ustawy o wspólności lokali - właściciele lokali są obowiązani podjąć uchwałę o wyborze jednoosobowego lub kilkuosobowego zarządu, gdy liczba lokali przekracza trzy.  Jednak jeśli istnieje zarządca, to nie ma potrzeby powoływać zarządu, bo dochodziłoby do duplikowania się ról i obowiązków. Powinniście wy, jako wspólnota (właściciele lokali), podjąć zatem uchwałę, w której albo powołujecie zarząd, albo ustanawiacie zarządcę, żeby ktoś wam ogarniał te rachunki, w sytuacji, gdy dochodzi do likwidacji zarządcy, bo w tej sytuacji zostajecie bez podmiotu, który was reprezentuje, a ustawa nakłada na właścicieli lokali obowiązek ustalenia takiego reprezentanta.

Edytowane przez Blaise
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza

Czyli ludzie muszą spiąć dupę i podzwonic po firmach. Załóżmy że w bloku mieszkają same melepety lub starsi ludzie, to jakoś nie widzę, by coś zorganizowali. 

 

Czyli nawet jak jedna osoba się znajdzie z inicjatywą, zadzwoni do jednej czy drugiej firmy zarządzającej to musi przygotować uchwałę, zebrać podpisy itp? Paaanie, kto by tam się na tym znał wśród nich :notlikethis:  I ciekawe jak mają znaleźć obecne dokumenty i umowy od administracji, która się zawinęła.

 

:F

Odnośnik do komentarza

Wierzyciele takiej wspólnoty mogą dochodzić swych wierzytelności z majątku wspólnoty, przede wszystkim z rachunków bankowych wspólnoty (gdzie gromadzone są zaliczkowe wpłaty na pokrycie kosztów zarządu). Wspólnota mieszkaniowa odpowiada w sposób nieograniczony całym zarządzanym przez nią i stanowiącym wspólność jej członków majątkiem, z wyłączeniem jednak nieruchomości wspólnej. Z kolei każdy z członków wspólnoty odpowiada do wysokości swego udziału w nieruchomości wspólnej za zobowiązania wspólnoty. To tak dla jasności.

 

Jak znajdzie się osoba z inicjatywą, to taki zarządca sam zrobi wszystko, z wydrukowaniem formularza uchwały i podstawieniem pod nos, znając życie. A potem będzie - pani redaktur, przyjechali, pokazali, kazali podpisać, a tera każą płacić. 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
  • 3 miesiące temu...

Ostatnio wyskoczył mi jakiś tweet, gdzie typ wrzucił statystykę ilu 30+ latków w Polsce mieszka jeszcze z rodzicami i ojezzuu jaka to tragedia i w ogóle nieudaczniki i patologia. Dobrze ktoś zauważył, że pewnie połowa z tych ludzi jak nie więcej wynajmuje coś, a meldunek mają dalej u rodziców i stąd te zakłamane staty. Sam od 10 lat wynajmuje, meldunek mam u rodziców i jak pomyśle o moich znajomych, to chyba 90% z nich żyje tak samo bo albo im sie nie chce zmienić meldunku, albo z jakiegoś powodu tak jest im wygodniej. Pomijam już to, że "mieszkanie z rodzicami" nie musi oznaczać siedzenia na dwóch pokojach ze starymi jak to zazwyczaj u nas jest przedstawiane. Ostatnio sam zaczynam się zastanawiać, czy aby nie jestem troche pierdolnięty płacąc tyle za wynajem, kiedy u starych mam wielki dom i mógłbym tam mieć całe piętro dla siebie z trzema pokojami, kuchnią i osobną łazienką. Ludzie mają wbijane do łba, że MUSZĄ mieć coś swojego i później kończą z kompleksami u psychologa, bo przecież lepiej se żyły wypruwać na kredyt niż mieszkać ze starymi, bo to taki wstyd.

  • Plusik 2
  • This 2
Odnośnik do komentarza
24 minutes ago, number_nine said:

Ostatnio wyskoczył mi jakiś tweet, gdzie typ wrzucił statystykę ilu 30+ latków w Polsce mieszka jeszcze z rodzicami i ojezzuu jaka to tragedia i w ogóle nieudaczniki i patologia. Dobrze ktoś zauważył, że pewnie połowa z tych ludzi jak nie więcej wynajmuje coś, a meldunek mają dalej u rodziców i stąd te zakłamane staty. Sam od 10 lat wynajmuje, meldunek mam u rodziców i jak pomyśle o moich znajomych, to chyba 90% z nich żyje tak samo bo albo im sie nie chce zmienić meldunku, albo z jakiegoś powodu tak jest im wygodniej. Pomijam już to, że "mieszkanie z rodzicami" nie musi oznaczać siedzenia na dwóch pokojach ze starymi jak to zazwyczaj u nas jest przedstawiane. Ostatnio sam zaczynam się zastanawiać, czy aby nie jestem troche pierdolnięty płacąc tyle za wynajem, kiedy u starych mam wielki dom i mógłbym tam mieć całe piętro dla siebie z trzema pokojami, kuchnią i osobną łazienką. Ludzie mają wbijane do łba, że MUSZĄ mieć coś swojego i później kończą z kompleksami u psychologa, bo przecież lepiej se żyły wypruwać na kredyt niż mieszkać ze starymi, bo to taki wstyd.

a to nie ty mieszkałeś na garnuszku dziewczyny?

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, number_nine napisał:

Ostatnio sam zaczynam się zastanawiać, czy aby nie jestem troche pierdolnięty płacąc tyle za wynajem, kiedy u starych mam wielki dom i mógłbym tam mieć całe piętro dla siebie z trzema pokojami, kuchnią i osobną łazienką.

 

Ale to też jest dość luksusowa i myślę, że raczej niezbyt powszechna sytuacja. :) W moim przypadku (i prawie wszystkich znajomych z dzieciństwa) ciężko by było mieszkać z rodzicami w małym mieszkaniu na osiedlu bloków z wielkiej płyty. W przypadku takich osób jak ja jedyną opcją na tego typu "plan B" jest odziedziczenie mieszkania po babci czy dziadku, ale to też trzeba mieć specyficzną sytuację, że nie ma w rodzinie innych ludzi, którzy do takiego mieszkania mieliby prawo. W normalnej sytuacji pozostaje wykrwawianie się na wynajem lub kredyt, nie ma innej drogi, która dawałaby jakiś sensowny komfort mieszkaniowy.

Odnośnik do komentarza
23 minuty temu, Adam GlapJńskJ napisał:

U matki na garnuszku teraz

jestem u twojej, nie mówiła Ci?

 

 

15 minut temu, LeifErikson napisał:

Ale to też jest dość luksusowa i myślę, że raczej niezbyt powszechna sytuacja. :) W moim przypadku (i prawie wszystkich znajomych z dzieciństwa) ciężko by było mieszkać z rodzicami w małym mieszkaniu na osiedlu bloków z wielkiej płyty. W przypadku takich osób jak ja jedyną opcją na tego typu "plan B" jest odziedziczenie mieszkania po babci czy dziadku, ale to też trzeba mieć specyficzną sytuację, że nie ma w rodzinie innych ludzi, którzy do takiego mieszkania mieliby prawo. W normalnej sytuacji pozostaje wykrwawianie się na wynajem lub kredyt, nie ma innej drogi, która dawałaby jakiś sensowny komfort mieszkaniowy.

jasne, każdy ma inną sytuację. ja tylko mówiłem, że słabe jest generalizowanie, że mieszkanie ze starymi to jakaś tragedia, kiedy nie zna się warunków w danym przypadku tylko wklei się screena ze statami i jak to źle w tej Polsce,bo młodzi nie mają "swojego miejsca". 

Edytowane przez number_nine
Odnośnik do komentarza
4 minuty temu, number_nine napisał:

jasne, każdy ma inną sytuację. ja tylko mówiłem, że słabe jest generalizowanie, że mieszkanie ze starymi to jakaś tragedia, kiedy nie zna się warunków w danym przypadku tylko wklei się screena ze statami i jak to źle w tej Polsce,bo młodzi nie mają "swojego miejsca". 

 

Prawda. Też mam takich znajomków, którzy wychowywali się w całkiem dużych domach i zakładam, że w każdej chwili mogliby tam wrócić bez jakiegoś wielkiego uszczerbku na komforcie mieszkania (może jedynie z uszczerbkiem na "ambicji"). Dla mnie by to była mega odciążające psychicznie mieć taką świadomość. Ale w moim przypadku (i strzelam, że pewnie większej części naszego pokolenia) taką opcją B, która oczywiście zawsze jest, byłby powrót do 8-metrowego pokoju z rodzicami za kartonową ścianą. :reggie:

Odnośnik do komentarza

Ja nadal wszędzie widnieje jako kawaler zamieszkały z rodzina :kaz:

 

Kiedys tez czytałem te artykuły i to wszystko to jedno patola.

Mamy pokolenie bambino i gonimy Włochy, osoby mające 30 lat nadal mieszkają z rodzicami. Statystki tez pokazują ze to męska cześć ma większe problemy opuścić rodzinny dom.

 

Kolejny artykuł był o tym ze młodzi wchodzący na rynek pracy maja za duże wymagania względem zarobków. Są młodzi, nic nie umieją- maja mało zarabiać. 
 

Juz się jedno kłóci z drugim, bo dzisiaj nawet jak ktoś odbierze 5k to prawie 3/4 leci na wynajem. Ale dla banku i tak nie masz zdolności.

 

Kolejny artykuł tyczył się średniego wieku aut jakimi jeździmy. A mamy najtańsze auta w EU jeżeli chodzi o salon.

 

No i ostatni ze młodzi się zadłużają i jest to najczęściej szeroko pojętą elektronika- telefon czy laptop. 
 

Czytałem to przed pandemia. 

Ale podsumowując- mając 25 lat i wchodząc na rynek pracy/dorosłe życie masz isc po swoje M albo wynajmować, byle opuścić rodziców. Warto tez rzucić się na jakiś kredyt albo szybko odłożyć na w miarę nowe autko. No i nie brać rat na nowego ajfona, albo gotówka albo kupić coś budżetowego za 500zl, bo tez dzwoni. To wszystko za średnia krajowa. 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Dodam jeszcze, że ten pęd za własnym mieszkaniem jest dla mnie trochę zrozumiały i z perspektywy czasu żałuję, że sam się nie zdecydowałem na początku zawodowej ścieżki na kredyt, bo bym już pewnie skończył spłacanie, a tak to hajs przepalony na wynajem i jeśli kupowanie teraz to za cenę x2 czy nawet x3 względem tego co w okolicach 2014 i tak samo z ratą na prawie pół wypłaty. :reggie:

Odnośnik do komentarza
3 minuty temu, iluck85 napisał:

Ale podsumowując- mając 25 lat i wchodząc na rynek pracy/dorosłe życie masz isc po swoje M albo wynajmować, byle opuścić rodziców. Warto tez rzucić się na jakiś kredyt albo szybko odłożyć na w miarę nowe autko. No i nie brać rat na nowego ajfona, albo gotówka albo kupić coś budżetowego za 500zl, bo tez dzwoni. To wszystko za średnia krajowa. 

I najgorsze jest to, że wielu ludzi dalej wierzy, że to jedyna słuszna opcja na życie i że tak trzeba. A jak Ci sie nie uda, to jesteś gorszy, bo kolega, kolega kolegi, albo syn ciotki to ogarnęli. Tylko nie wiedzą, że temu koledze mogli starzy pomóc, dostał coś w spadku itd, on ma, ja nie mam więc dolina i wkręcanie sobie tego mitycznego kurwa "sukcesu" w życiu XD Mam obok siebie kilka takich przykładów, ślepo zapatrzonych w zrobienie czegoś wow, bo fomo wjechało, a jak rzeczywistość ich zweryfikowała i nie są gotowi na kupno mieszkania czy cokolwiek, to deprecha, bo przecież inni majo. 

 

10 minut temu, LeifErikson napisał:

Prawda. Też mam takich znajomków, którzy wychowywali się w całkiem dużych domach i zakładam, że w każdej chwili mogliby tam wrócić bez jakiegoś wielkiego uszczerbku na komforcie mieszkania (może jedynie z uszczerbkiem na "ambicji"). Dla mnie by to była mega odciążające psychicznie mieć taką świadomość. Ale w moim przypadku (i strzelam, że pewnie większej części naszego pokolenia) taką opcją B, która oczywiście zawsze jest, byłby powrót do 8-metrowego pokoju z rodzicami za kartonową ścianą.

No dla mnie jest to jakiś luz psychiczny, że jak cokolwiek się złego stanie i nie będzie mnie już stać na wynajem, to wrócę do rodziny. Wiem, że tam się nie pozabijamy, a z robotą nie ma dziś problemu bo zawsze da sie coś zdalnie ogarnąć. 

A ta ambicja czasami doprowadza ludzi na skraj głupoty. Jeden znajomy dał sobie wmówić przez pewnego naganiacza, że MUSI koniecznie kupić mieszkanie, bo to po znajomości, bo tanio i zara nie będzie. Więc ten latał z cieczką przez dwa lata jak tu to wszystko ogarnąć, może pomieszka z matką przez 5 lat aż odłoży na remont, bo przecież będzie musiał już spłacać kredyt za rudere :) na szczęście uratowało go podwyższenie stóp %, ale czy to mu uświadomiło, że nie powinien w ogóle wcześniej brać tego kredytu, to wątpię. Jak ja sie cieszę, że sie nie dałem w to wciągnąć też, a było blisko hehe. 

  • This 1
Odnośnik do komentarza

Jest straszna narracja jedynej słusznej drogi przy wynajmowaniu. Lepiej spłacać kredyt niż komuś płacić. To jedyna słuszna droga. 
 

Jak dla mnie branie dziś kredytu to lina nic więcej. Kwestia zarobków, ja nie mam 10k na miecha. 
 

Kolejna kwestia to magiczny dom za miastem. W rodzinie czy u sąsiadów historia jest zawsze ta sama. 
Wypad z dzieciakami do miasta to wyprawa prawie jak na wczasy. Ale tutaj kwestia dzieciaków i organizacji.

Dzieciaki dorastają i wracają do miasta, bo maja w dupie te dojazdy, jak tu wszystko maja pod nosem lacznie ze znajomymi, imprezami. I zostają w dwójkę na piętrowej chacie w podeszłym wieku. 
 

Generalnie co kto lubi i na kogo co stać. Ale widzę w swojej okolicy ze wielu się odbiło od tego domu za miastem. Szefa mam to teraz mieszka z panna w mieście i na tu i teraz woli w mieście żyć i mieszkać. 

  • This 1
Odnośnik do komentarza
11 minut temu, number_nine napisał:

I najgorsze jest to, że wielu ludzi dalej wierzy, że to jedyna słuszna opcja na życie i że tak trzeba. A jak Ci sie nie uda, to jesteś gorszy, bo kolega, kolega kolegi, albo syn ciotki to ogarnęli. Tylko nie wiedzą, że temu koledze mogli starzy pomóc, dostał coś w spadku itd, on ma, ja nie mam więc dolina i wkręcanie sobie tego mitycznego kurwa "sukcesu" w życiu XD Mam obok siebie kilka takich przykładów, ślepo zapatrzonych w zrobienie czegoś wow, bo fomo wjechało, a jak rzeczywistość ich zweryfikowała i nie są gotowi na kupno mieszkania czy cokolwiek, to deprecha, bo przecież inni majo.

Brzmi trochę jakbyś się usprawiedliwiał i sam sobie tłumaczył, że przecież to żaden wstyd wrócić do mieszkania z rodzicami. Może i nie wstyd (chyba, że jesteś singlem i mówisz kobiecie, że mieszkasz z mamą xd), ale już sam komfort mieszkania pod jednym dachem może na tym sporo ucierpieć. Swoich rodziców i teściów uwielbiam, ale gdybym po kilku latach mieszkania na swoim miał do nich wrócić to nie byłoby zdrowe dla żadnej ze stron. Nie wiem jakie masz relacje z rodziną, ale prędzej czy później i tak by się zaczęły tarcia. Ale mogę zrozumieć jak ktoś nie ma innej opcji, bo jest gołodu.pcem po szkole i bez doświadczenia i pracy.

Odnośnik do komentarza

Z tą liną to i tak, i nie. Jeśli rata jest na poziomie zbliżonym do odstępnego za wynajem i zostawia się jakieś oszczędności przynajmniej na kilka miesięcy poszukiwania pracy czy po prostu odpoczynku, to moim zdaniem nie ma co się tych kredytów bać. Wydaje mi się, że jedno jest pewne - dorobienie się czegokolwiek własnego (choćby po to, żeby na starość mieć jakiś pasywnych dochód z wynajmowania, zakładając, że coś się jeszcze w rodzinie innego odziedziczy i będzie miało gdzie mieszkać) bez kredytu jest raczej mało realne, chyba że się pięciocyfrowe kwoty odkłada. :) Więc albo przepalanie kasy na wynajem i większy spokój bez kredytu, albo ładowanie kasy w kredyt z perspektywą własnej nieruchomości, ale i z presją dużego zobowiązania.

 

Coś za cos, nie ma jednej idealnej drogi dla każdego. :) Fakty za to są takie, że tak jak pisałem wcześniej, jak ja bym posłuchał tych naganiaczy na kredyty jakieś 8-9 lat temu, to już bym miał spłacone mieszkanie. :yao: 

Odnośnik do komentarza
15 minut temu, iluck85 napisał:

Jak dla mnie branie dziś kredytu to lina nic więcej. Kwestia zarobków, ja nie mam 10k na miecha. 

Troche to jest dzis "zabawne", ze kredyt z definicji jest dla osob ktorych nie stac, ale w polsce kredyt jest dla osob ktore (na niego) stac.

Odnośnik do komentarza
1 minutę temu, mcp napisał:

Brzmi trochę jakbyś się usprawiedliwiał i sam sobie tłumaczył, że przecież to żaden wstyd wrócić do mieszkania z rodzicami. Może i nie wstyd (chyba, że jesteś singlem i mówisz kobiecie, że mieszkasz z mamą xd), ale już sam komfort mieszkania pod jednym dachem może na tym sporo ucierpieć. Swoich rodziców i teściów uwielbiam, ale gdybym po kilku latach mieszkania na swoim miał do nich wrócić to nie byłoby zdrowe dla żadnej ze stron. Nie wiem jakie masz relacje z rodziną, ale prędzej czy później i tak by się zaczęły tarcia. Ale mogę zrozumieć jak ktoś nie ma innej opcji, bo jest gołodu.pcem po szkole i bez doświadczenia i pracy.

To żadne usprawiedliwianie, tylko rozkmina co byłoby lepsze. Aktualnie stać mnie na luzie na wynajem, jakbym zaciskał pasa to na kupno swojego małego mieszkania, mogę też wrócić do domu rodziców, w którym mogę się z nimi nawet nie widzieć cały dzień, bo to piętrowa chałupa zaprojektowana tak, że są dwa osobne mieszkania. Jakbym sie kiedyś dał wciągnąć w ten wyścig, że trzeba kupić własne i chuj, to dzisiaj pewnie rwałbym kłaki z pleców. A tak mam luz psychiczny. Także nie chodzi tu o mnie, tylko o ogólną sytuację i "nagonkę" na mieszkanie ze starymi, o której tu zacząłem temat. 

 

6 minut temu, LeifErikson napisał:

Z tą liną to i tak, i nie. Jeśli rata jest na poziomie zbliżonym do odstępnego za wynajem i zostawia się jakieś oszczędności przynajmniej na kilka miesięcy poszukiwania pracy czy po prostu odpoczynku, to moim zdaniem nie ma co się tych kredytów bać

Mam podobne zdanie. Kredyty są dla ludzi, ale rozsądnych :) A z moich obserwacji wynika, że myślenie większości wygląda tak, że skoro płaci np 1800zł za wynajem, a rata z czynszem będzie go kosztować 2000, to lepiej kupić własne. No i paru tak kupiło i sie przejechało. Tak jak mówisz, nie ma idealnej drogi dla wszystkich, trzeba myśleć o sobie i nie dać sie wciągać w fomo albo pierdolenie, że tak nie można, bo nie wypada albo wstyd.

  • Plusik 1
  • This 1
Odnośnik do komentarza

Ceny wynajmu są chore. W takim Poznaniu trzeba komuś dać 1700-2000 i do tego czynsz i opłaty. 
Rata kredytu dzisiaj jest tez wysoka, ceny nieruchomości tez jakieś nie do końca ok.

 

Ziemia w okolicy miasta to 200tys. Postawienie domu z wykończeniem to milion lekko. Do tego dochodzą inne koszty życia, bo jak mi kumpel powiedział ile płaci za prąd to ja mam za to 3/4 rachunki za opłacone. Trzeba drugie auto mieć itd. Nie moje progi i nie wiem czy miałbym ochotę po pracy coś rzeźbić albo tracic weekend na ogród.


 

To o czym piszesz jest spoko jak jest baza wyjściowa. 
Wtedy na boku można ciągnąc kredyt który wynajmujący spłaca. Tak bym zrobił. Za mało zarabiam :sadkek:

 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Warto pamiętać też, że wzięcie kredytu to nie jest one way ticket. ;) Takie mieszkanie zawsze można sprzedać czy wynająć i wrócić do punktu wyjścia, a w ostatnich latach chyba nikt kto by tak zrobił nie byłby stratny. Na wynajmie za to pewne jest, że to mieszkanie własne nigdy nie będzie. 

 

W gruncie rzeczy to tutaj największy wpływ ma chyba loteria związana z tym, w jakiej rodzinie człowiek się urodził i jaką ma perspektywę mieszkaniową, nawet nie tyle same zarobki. Bo jak ma się duży dom rodzinny lub coś się odziedziczy w miarę wcześnie, to trochę jak zwycięstwo w lotto, zwłaszcza jeśli to jest w dużym mieście. 

 

 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
9 minut temu, LeifErikson napisał:

W gruncie rzeczy to tutaj największy wpływ ma chyba loteria związana z tym, w jakiej rodzinie człowiek się urodził i jaką ma perspektywę mieszkaniową, nawet nie tyle same zarobki. Bo jak ma się duży dom rodzinny lub coś się odziedziczy w miarę wcześnie, to trochę jak zwycięstwo w lotto, zwłaszcza jeśli to jest w dużym mieście. 

Tego właśnie nie mogłem jednemu kumplowi przetłumaczyć. Nasłuchał się w robocie co kto ma i nabawił sie kompleksów, ale skąd to mieli, to nie miał pojęcia :) Pilnować własnej dupy i mierzyć siły na zamiary.

 

13 minut temu, iluck85 napisał:

Ceny wynajmu są chore. W takim Poznaniu trzeba komuś dać 1700-2000 i do tego czynsz i opłaty. 

Jak szukałem na przełomie roku, to na coś sensownego poniżej 2k nie było raczej szans. Szczęśliwie znalazłem kawalerkę świeżo po remoncie na moim ulubionym osiedlu :) I jest w miare ok. Wolę tak, niż współdzielone mieszkanie z lokatorami. Ostatnio jak się zorientowałem ilu moich znajomych mieszka jeszcze "na pokoju" to byłem zaskoczony skalą. No ale to też zależy, wielu ludzi nie wyobraża sobie mieszkania na solo. 

Odnośnik do komentarza

Wydaje mi się, że jak przestaniecie wydawać kasę na gierki, po 3 konsole w salonie, OLEDy, do tego jakieś Steam Decki, zegarki, karbonowe rowery, gry na premierę za 350zł, poradniki do Zeldy i inne chuje muje to się jednak okaże, że macie na tę ratę na mieszkanie.

 

Uchodzę za rozrzutnego, ale kurwa w życiu bym nie kupił sobie jakiegoś STEAM DECKA mając jedną konsolę, czy innych gówien, a potem stanął przed lustrem w twarz i powiedział sobie NIE NO MNIE NIE STAĆ NA KREDYT BO TEN ŚWIAT JEST ZŁY!!!

 

Wiadomo każdy ma inne potrzeby, ale to co znaczy mieć SWÓJ KĄT trzeba doświadczyć, to nie jest coś co ci ktoś opowie albo o czym przeczytasz i już wiesz.

 

Coś jak z dziećmi - drugi raz bym nie miał :) Żony z resztą też. No ale tego musiałem DOŚWIADZCZYĆ.

  • Plusik 6
  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza

Wydaje mi się też, że często ludzie z rodzinami w dużych miastach nie zdają sobie sprawy jakie mają szczęście, że mają bonus od losu w wysokości grubych setek tysięcy złotych, jeśli dziedziczą jakieś mieszkanie i jak gigantyczna to jest przewaga ekonomiczna nad tymi, co takiego szczęścia nie mają. Albo jak ludzie z mniejszych miejscowości mają dzianych rodziców, którzy kupują coś w dużych miastach na wynajem i na przyszłość dla dzieci. W obecnych realiach cenowych to jest potężny plus i to tylko pogłębia przepaść między bogatymi i biednymi, bo ten biedny (co nic nie dziedziczy, ale nie na tyle biedny, żeby go nie było stać na kredyt) musi zasuwać na raty, co jest obciążeniem i finansowym, i psychicznym, a taki biedny, co go na kredyt nie stać, to albo przepala kasę na wynajem, albo mieszka u rodziców. 

 

Wszystko zmierza chyba powoli w stronę tego zachodniego modelu, że na zakup stać tylko firmy i bogaczy, a większość wynajmuje. 

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...