Skocz do zawartości

Ostatnio widziałem/widziałam...


aux

Rekomendowane odpowiedzi

Detektyw Pikachu

Fanem pokemonów nie jestem, ale wraz z dzieciakami bawiłem się naprawdę dobrze, chyba pierwszy w historii film na podstawie gry, który się udał. Co więcej, całkiem zręcznie omija temat walk pokemonów (wspomniane raz, czy dwa), by skupić się na historii. No i "żywe" poki* są naprawdę świetne.

* żargon zaciągnięty od syna

 

Geostorm (netflix)

Miałem ochotę na katastroficznego popkorniaka, ale przy tym filmie ziarno nie smakuje jak powinno. Głupota aż zionie z ekranu, szkoda czasu.

 

Odnośnik do komentarza

Mumia - no nie pykło. Tzn jako odmóżdżacz z akcją jakoś się tam sprawdza, ale wyszedł z tego po prostu generyczny film akcji z Tomem C. Najbardziej z całego filmu podobał mi się Crowe i jego Jekyll/Hyde. 5/10

 

Wine country - w teorii kino dla kobiet od Netflixa. Ani śmieszne, ani ciekawe, ani za bardzo nic. Nawet moja połówka oceniła na max 2/10 (a ona wybierała, hehe). Omijać. 

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Mejm napisał:

Ogladales od razu dwie czesci?

 

Pierwsza mnie wgniotla w kinowy fotel. Pozniej vol1 widzialem chyba jeszcze ze 3 razy. Ale o ku.rwa jak mnie dwojka rozczarowala. Widzialem tylko raz w kinie i juz nigdy wiecej. Z 9+/10 film zjechal do 4/10.

Dzień po dniu. Kiedyś też mnie vol 1 bardzo się podobało a vol 2 spory zawód. Nie wiem ile razy widziałem te filmy ale kilka na pewno a teraz po prostu wszystko mnie wkur/wiało w tej produkcji.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
W dniu 3.06.2019 o 11:59, _Be_ napisał:

 

Nie ma potrzeby, oglądałem ostatnio H8 i Django juz jakies 5 razy w sumie i zawsze pyka całkiem fajnie. H8 przy drugim podejściu już w sumie aż tak nie robi bo tam jest głownie nacisk postawiony na dialogi i nie czujesz napięcia już bo wiesz co się stanie ale Django nadal 562583983502917634.png?v=1

 

Django jest chyba najbardziej "rozrywkowy" z tarantinow. To go wyroznia. Od duzej ilosci celnych dow(nene)ow i anegdot po najbardziej chyba optymistyczne spojrzenie w przyszlosc. Ma wyraznie nakreslony etos bohaterow i zloczyncow i nie pozostawia wielu watpliwosci, komu chcemy kibicowac a kogo szczerze nienawidzimy.  

Odnośnik do komentarza

I can only imagine - na poczatku dowiadujemy sie, ze typ nagral jakas fantastyczna piosenke. Problem jest taki, ze nie kojarzymy ani typa ani piosenki a w sumie powinnismy bo znamy doskonale wszystkie hity lat 90 a film oparty jest na faktach. W retrospekcji dowiadujemy sie jak do powstania utworu doszlo. Chetnie bym zdradzil z czym powiazany jest sam typ i zespol, ale dla osoby totalnie niewiedzacej o czym bedzie film bedzie to moze spoiler "najciekawszego" jego elementu (w sensie, ze to bedzie jedyna "tajemnica" warta rozszyfrowania bo ogolnie film jest lekko mdly). Mozna. 6-/10.

 

Czerwona jaskolka - w oryginale jest wrobel ale ch,uj tam. Film o szpiegach. Glownie tych ladnych i rosyjskich. Z moja najbardziej nieulubiona aktorka. Mimo to ciekawy i dobrze zagrany. Sa cycki i pisior jak ktos lubi chlopcow (a mamy czerwiec wiec amatorow nie zabraknie). Totalna fikcja ale pokazano sporo elementow od kuchni, glownie rosyjskiej. 7/10.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Extremely Wicked, Shockingly Evil and Vile

 

Koncept filmu z Zac'iem Efronem, który wciela się w Teda Bundy'ego brzmiał początkowo, przynajmniej dla mnie, dosyć odważnie, ale jak się okazuje, to ten przystojniaczek jest najmocniejszym punktem programu. Tylko czy to dobrze? Film nie jest historią śledztwa, bardzo pobieżnie pokazano pracę wymiaru sprawiedliwości nad złapaniem Teda, jest słabym dramatem sądowym (chociaż scen na sali sądowej/spotkań z prawnikami jest dużo), bo przynajmniej w moim odczuciu nie nadano im żadnej dramaturgii. Ten film jest tak naprawdę oparty na rozbudowanych niczym kule armatniego barkach Efrona, ukazującym jakie relacje łączyły Bundy'ego z jego narzeczoną oraz jakim niewytłumaczalnego  magnetyzmem dysponował. No i cóż, dla mnie wygląda to tak, że Efron naprawdę poradzi sobie z każdą rolą, jaką dostanie, bo jest przystojnym, dobrym czy nawet bardzo dobrym aktorem, ale tutaj reżyser i scenarzysta nie dali mu za dużego pola do popisu. 
Nie wiem, może to moja wina, że liczyłem na jakieś brutalne szczegóły zbrodni, na rekonstrukcje zabójstw, na wgląd na pracę wymiaru sprawiedliwości, a dostałem film o socjopacie, który manewruje między tym, co pokazane- czyli jego zachowaniami  na sali sądowej, tudzież w domowym zaciszu, a tym co dzieje się poza kadrem- gdzie brutalnie morduje i gwałci. Trochę wręcz laurkę, bo gdybym nie znał jego historii, to prawie do końca filmu byłbym w stanie kwestionować sprawstwo Teda, zastanawiając się, czy wsadzili właściwego gościa. Tak dobrze gra Zac, tak wzbudza sympatię, że dopiero ostatnie sceny pokazują jakim był rzeczywiście potworem. I ja nawet nie wiem, czy ten film próbuje zabrać głos w sprawie kary śmierci, nie wydaje mi się. 

Warto obejrzeć dla Efrona, warto, jeśli ktoś zna historię Bundy'ego i może chcieć zobaczyć jego sylwetkę od nieco innej strony, ewentualnie jeśli ktoś nic o nim nie wie i potraktuje to jako wstęp do dalszych poszukiwań. Czyli generalnie warto, ale szału nie stwierdzam, takie 6.5/10. Przy czym w mojej skali to dobry film, a nie guwno obes.rane.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza

Star Wars Ostatni Jedi

 

A podobno nowa trylogia była zła... To jest gorsze. To powinno zostać zapakowane, wysłane na najbardziej odległe, zaplute i zapomniane zadupie galaktyki, aby nikt, nigdy przenigdy tego nie odnalazł. Ale tak się niestety nie stanie. Pytanie tylko, czy disney jest w stanie upitolić coś gorszego.

  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza

Rocketman

 

 

Zaje,bisty film. Trochę biografia, trochę musical, wgniata to guwno o Mercurym w ziemię. Aktor grający Eltona dał do pieca.

 

O Elton Jonie nie przed seansem wiedziałem tyle, że nagrał piosenkę na plaży i ma męża. Po seansie mam zapętloną playlistę z filmu na spotify :banderas:

 

 

 

 

:(:wub:

Edytowane przez ragus
Odnośnik do komentarza

Ja też dołączam się do peanów na cześć Rocketmana. 

 

Podziwiam Eltona że pozwolił napisać tak bardzo intymną i dotykającą traum historie o sobie. Wplątanie w to piosenki to nadanie drugiego życia znanym melodiom ale i świetna okazja na odświeżenie klasyków. Ktoś, chyba reżyser, powiedział że ten film to biografia Eltona opowiedziana jego piosenkami i jest to najlepsza rekomendacja. Elton wielkim artystom był a film o nim sam się broni.

 

a to jeszcze dodam chyba moją ulubioną scene z filmu

 

Edytowane przez Kalel
Odnośnik do komentarza

Spoko, czyli na razie film podoba się zarówno

 

a) komuś, kto jakiś tam przegląd piosenek ma

b) komuś kto znał tylko piosenkę na plaży i piosenkę z króla lwa

 

jeszcze @Tokar da seal of quality, @Yakubu napisze że słaby i można spokojnie wstawiać do forumowego kanonu

Edytowane przez ragus
Odnośnik do komentarza

A ta scena w basenie potężna, od razu poczułem że ten kawałek to nie byle co.

 

Teraz czekam na kinową biografię Bowiego, ale tam już będę bardzo krytyczny i będzie mi smutno jeżeli zepsują.

Edytowane przez ragus
Odnośnik do komentarza

Joseph Gordon Levitt jako Bowie?

 

nie no, David to by trzeba było chyba na trylogie podzielić. Ziggy, potem Thin White i nagrywanie w Berlinie no i to co było potem.

 

Jeśli nie znasz ragus, a lubisz Bowiego, to obejrzyj Velvet Goldmine. Niby nie jest to biografia Bowiego, NO ale jest to biografia Bowiego. 

Odnośnik do komentarza

Ostatnio udało mi się nadrobić trzy pozycje z kolekcji Marvela, więc zaległości coraz mniej.
Żeby nie było - od razu mówię, że tak jak byłem ogromnym fanem komiksow, tak oprócz wczesnych X-MENów (no i Logana ofc), ostatnich trzech SpiderManów (tak, te z Garfieldem też lubię) i Iron Manów to raczej uważam te twory za rozrywkę dosyć średnich lotów, no ale oglądam, bo kumpel się jara, a może któryś z nich okaże się czymś ponadprzeciętnie fajnym...

Enyłej...

Black Panther - film, w którym zagrali chyba wszyscy czarni z Hollywood, oprócz Denzella i Samuela L. Jacksona, których czarni sami nie bardzo lubią, gdyż ci dwaj nie lubią tego całego PC-pyerdolenia i stawiania się w odgórnie zdefiniowanej roli ofiary (w sumie brak Willa Smitha dziwi, gdyż on wpisuje się w to idealnie).
Obraz wychwalany pod niebiosa przez część populacji, a przez drugą część ignorowany, bo nic złego nie wypada powiedzieć, żeby nie zostać okrzykniętym rasistą.
Tak czy siak - taka sobie bajeczka, przeładowana CGI nienajlepszego sortu, z dosyć banalną historyjką i przewidywalnym zakończeniem.
5/10 mogę dać, bo widziałem większy szajs z tego uniwersum (kilka ostatnich X-MENów np).

Captain Marvel - śliczna i sympatyczna (a zarazem głupiutka i SJW) Brie Larsson, w roli wojującej feministki z amnezją.
Momentami film zbytnio odpływał w stronę femi-manifestu, dobitnie pokazując tych wszystkich złych mężczyzn, którzy przez całe życie mówili naszej bohaterce, że się do niczego nie nadaje (bardzo nachalny montaż flashbacków z przeszłości), a najlepsza była scena w barze, w której jakiś podchmielony koleś mówi naszej niedoszłej pilotce, że miejsce w samolocie nie na darmo nazywa się "cockpit"... You get it? COCK-PIT! See what they did there? :dafuq:
W każdym razie kilka fajnych nazwisk, odmłodzony komputerowo Samuel L. Jackson (tu jakoś nikt się nie burzy, że biały, szpakowaty Nick Fury, którego z powodzeniem mógłby zagrać np Rick Rossovich, w filmach został zastąpiony czarnym łysolem), no i "flurkon" - kilka śmiesznych scenek, całkiem fajni obcy, ale całość to średniak, choć nadal oceniłbym wyżej niż BP - 6/10.

 

Thor Ragnarok - pierwszy Thor miał swój czar, ale ogólnie był jakiś taki... nijaki. Dwójkę przerwałem chyba w trakcie, bo drażnił mnie ten cały Asgaard - nie lubię tak wielkich przestrzeni całkowicie wykreowanych komputerowo, odrzuca mnie to strasznie.
Ragnarok jest całkiem spoko - Hemsworth rzuca żarcikami niczym Spider-Man, dużo humoru sytuacyjnego, który choć nienajwyższych lotów, śmieszył.
No i Cate Blanchett... W tym hełmofonie słabo, ale z rozpuszczonymi włosami - jaki to jest MILF :obama:
Ogólnie bawiłem się nieźle, choć klimat skręcił bardziej w stronę Strażników Galaktyki, a może właśnie dzięki temu - 7/10.

Edytowane przez Wredny
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Rocketman ... Od razu mówię jestem fanem i byłem na 2 koncertach eltona w swoim życiu więc moja ocena może być zbyt entuzjastyczna ale 10/10 (pipi)a ten film to istna perfekcja muzyki i obrazu. Jeżeli pan robot dostał Oskara za w sumie zagranie w średniej biografii i grając średnio śpiewając z playbacku to tutaj powinny być 2 albo 3 oskarży dla głównego aktora. Każda scena to małe arcydzieło. Pewne sceny mocarne przez muzykę eltona ale inne jak 

Spoiler

Basen czy spotkanie z wszystkimi pod koniec

Świetne także z powodu wizualnej części. Na pewno najlepszy film jaki widziałem w kinie w tym roku. 

 

giphy.gif

 

 

 

P.s.  ostrzeżenie dla roziego i kilku innych forumowiczów

Spoiler

W filmie pokazany jest seks dwóch facetów i kilka pocałunków. Szorstka męska przyjaźń też jest

 

Edytowane przez blantman
  • Plusik 1
  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...