Skocz do zawartości

NBA


Rekomendowane odpowiedzi

Po 2 rundach:

@Mejm 25, balon 25, @Czezare23, @Gregorius 20@wojtas011 18, @GearsUp 17, @Yap 13, @Bartg12, @Ludwes 8, @Lord Protector 2  


Jakby co proszę sprawdzić, czy się zgadza. 


Dobra dajemy typy na finał konfy

 

Miami-Boston 4:3

GSW-Dallas 4:2

 

ps nie wiem czy pisałem, ale w razie w GSW ma już przewagę parkietu do końca rozgrywek.

Odnośnik do komentarza

Miami-Boston 2:4

GSW-Dallas 2:4

10 minutes ago, Yap said:

Pamietam kiedy niejaki Stephen A. gledzil, ze ma „gdzies jakiegos tam chlopaka z Europy”, i ze „nie poradzi sobie z fizyczna, brutalna i wymagajaca liga jak NBA’. Te gadajace glowy mozna posluchac, ale patos, teoria i butnosc wypowiedzi tych ludzi rzadko ma odzwierciedlenie w praktycznym przebiegu rozgrywek. Zamiast tego wiecznie slysze o „what might have been”, „should’ve been’, „will definitely be”. No nie wiem co tak slabo. 
Nie pamietam jak sie nazywal ten kolo co komentowal mecze Chicago z ’93go, ale jego slynny glos i „Here’s Paxon for three!!” do dzis dzwiecza mi w uszach. No i mial pragmatyczne i tresciwe podejscie do komentarza. Kurła, ten to byl przechooy.

 

To wszystko wielki biznes, agenci, firmy pompuja przed draftem balony swoim graczom, potem ten przekaz idzie dalej i trafia aż do telewizji. To jak z Zionem, wiadomo było, że będzie miał problem ze swoim ciałem sprostać fizyczności NBA i nawet dziś, gdzie chyba nie ma wątpliwości, że ze swoją etyką pracy będzie bustem nadal się czyta artykuły, że tylko Zion wróci to Pelicans od razu faworyci zachodu w 2023 roku.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
27 minut temu, GearsUp napisał:

Czyli jednak okazało się, że te zrywy formy po okresie All-Star to nie był przypadek u Boston i Dallas, obie ekipy zaczęły grać znacznie lepiej i w playoffs widać efekty.

 

Celtics-Heat 4:2

GSW-Mavs 4:1

Biorąc formę GSW po all star to tak nie do końca ;) 

 

No ale tak serio faktycznie Boston i Dallas, nie ma tu przypadku. 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, wojtas011 napisał:

Tylko 2 w nocy, jak chcesz mogę ci podrzucić stronkę z pełnymi meczami

Nie przepadam za odgrzewanymi widowiskami sportowymi, to ogladanie wieczorem mialo dla mnie klimat. No nic, zostana hajlajty, ale dzieki.

 

 

7 godzin temu, balon napisał:

Celtics-Heat 4:2 

GSW-Mavs 3:4

 

Odnośnik do komentarza

Krzysztof został dziś pierwszym graczem który przegrał 5 serii prowadząc 2-0, ba jest też pierwszym co przegrał 4 2-0. 
FD62BBE8-FCF2-48D0-A11D-CD81D60E6572.thumb.jpeg.479acc43dcac8904d8b33d9df809b5c0.jpeg


Może i coś mu dolegało, w sumie u niego to nic nowego w PO (cały sezon mówiłem, że strasznie eksploatują dziadka), ale on najbardziej to  był dojebany mentalnie i tak lepiej się ruszał niż to co prezentował pod kątem, ustawiania, motywowania i dyrygowania zespołem. To był mental jakby mu kosmici talent wyssali oraz jajca wycięło. No dziwnie to wyglądało. 
 

Ale dziś/wczoraj tweeter oszalał. Zawodnicy NBA chyba ostatni raz tyle tweetow dali, jak Curry pobił rekord za 3. No pięknie się czyta, jak czarni bracia jarają się białym, misiowatym 23 latkiem z Europy.
 

A tym czasem XD 

 

DA3761F1-A693-4355-BDBE-18483BEB00CD.thumb.jpeg.4974b137cb621cc10d54fa9c260f0a94.jpeg

Odnośnik do komentarza

To też mnie w ciul bawi, że dzisiaj jak Suns przegrali to nagle wszyscy wyskakują i kozaczą jaka to z nich nędza, oni to zawsze wiedzieli, że z tych Suns nic nie będzie. Jakoś nie słyszałem takich komentarzy zbyt wiele przez cały rok. Dzisiaj przegrali 3-4, to od razu masa tekstów jaki Chris Paul jest cienki, nigdy nie szanowałem itd.

Kurde gracz NBA który nie jest zabawnie małostkowy to jakiś wyjątek obecnie mdr. Typy robiące ośmiocyfrowe kwoty rocznie w dolarach, ruchający modelki w LA co wieczór, latający własnymi jetami do Paryża kupić najdroższe wino świata, a podczas lotu siedzą na komórce i czytają wnerwieni komentarze kto jest lepszy i gorszy mdr.

 

 

Zresztą tak samo komentarze, że jak ktoś przegrał 3-4, to nie ma nigdy szans wygrać i w sumie można już klub zaorać, bo ewidentnie już nic nie będzie z tego. Zespół wygrywa cały rok, w jednym momencie prowadzi 3-2, wygrana już była bardzo blisko, ale jednak przegrywa dwa mecze i kaplica, nic z tego nie będzie. I o Bucks i o Suns, no skończeni są chłopaki, ale jakby to 4-3 było w drugą stornę to jednak nie byliby w ogóle skończeni, bardzo dobry zespół by był. Jakie to łatwe! Za rok trzeci raz z rzędu finał Nets-Lakers, teraz już na pewno bo wszyscy byli pewni. Przed tym sezonem, Boston i Miami mieli nie mieć szans na tytuł według ekspertów w necie.

 

 

 

Dobra, tradycyjnie moje typy, chociaż znowu... kurde nie wiem co będzie.

 

Warriors-Mavs 0-4 - jednak wiem, nie mam tak dużo więcej nadziei w Dallas, niż w poprzednich przeciwników Warriors. Game 6 mnie trochę rozwaliło, Warriors zmienili podejście, wystawili Looneya, i rozbili Memphis. Są gotowi na wiele - mimo że Steph wygląda już na zmęczonego życiem, że Poole trochę taka gwiazdeczka na jedno kopyto, że Game 1-5 Klay nie zawsze zachwyca, itd. Mimo wszystko to zespół mający tak dużo talentu i powera. Nadal uważam, że Dallas jest dużo lepszym zespołem, niż ludzie myślą, ale... znowu mam wrażenie, jak z Phoenix, że nie wygrają. Może znowu wyjdzie, że jednak dadzą radę.

 

Boston-Miami 3-4 - większość stawia na Boston, i głównie dlatego ja na Miami. Na pewno Celtics pokazali strasznie dużą moc w pierwszych dwóch seriach, i przez ostatnie miesiące. Ale czy Miami nie? Ich pierwsza piątka praktycznie demolowała obu rywali, a Jimmy Butler gra jak jakiś Doncić. Nie wiem, jak patrzę znowu na to JAK BARDZO pierwsza piątka Miami dominowała, mordując po obu stronach, to jakoś czuję, że mają szanse. Boston będzie im trudniej pilnować niż Sixers czy Atlantę, no i defensywa Bostonu to jest jakiś historycznie wysoki level. Może dostaną w ryj, ale będę liczył na zaciętą walkę i nie mam jakiegoś osobistego faworyta. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza

Ziomek czemu ty działasz na takim wyparciu i w tak w wielkiej bańce?

 

Przecież to całkiem normalne, że teraz wszyscy tak piszą, że Suns sucks (tak naprawdę to mocno jedynie w gm7), tak samo jak jeszcze niedawno większość osób zakładało im pierścienie, a nawet ty już jakieś wstępne analizy robiłeś co do serii gsw-suns.

Znowu zajebiście filozofujesz. Polecam tekst jednej z najmądrzejszych głów od NBA, na temat dlaczego się suns nie powiodło…

 

Zespół z Arizony zaliczył swój najlepszy sezon regularny w historii organizacji, ale niestety nie potrafili przekuć tych sukcesów w sezonie zasadniczym w zwycięstwa podczas fazy playoffs. Przyjrzyjmy się, dlaczego Suns skończyli przedwcześnie sezon i jaka teraz czeka ich przyszłość.

Kibice z Arizony przeżywali piękne chwile podczas tegorocznej kampanii i mieli prawo oczekiwać, że ich ulubieńcy sięgną po pierwsze mistrzostwo w historii klubu. Niestety fenomenalny Luka Doncić i jego Dallas Mavericks odprawili Słońca z kwitkiem, wygrywając w półfinale konferencji 4:3. Przed włodarzami Suns bardzo ciekawe lato i kluczowe decyzje do podjęcia. Jednak najpierw prześledźmy czemu Phoenix tak zawiodło w kluczowych momentach.

Chris Paul problemem?

W jednym z artykułów w styczniu pisałem o potencjalnym niebezpieczeństwie, jakie czyha na Suns, jeśli Chris Paul nadal będzie tak dominującą postacią. Niestety moje przewidywania się sprawdziły i Dallas byli w stanie skutecznie ograniczyć organizację gry zespołu Monty’ego Williamsa w kluczowych momentach.

Momentami wyglądało to tak, jakby każdy z kolegów Paula nie dowierzał, że ich lider ma takie problemy z agresywną obroną rywali i ich podwojeniami. Gdy pozbywał się piłki, to jego partnerzy nie byli w stanie generować odpowiednich pozycji rzutowych i grali bardzo nerwowo i niepewnie. Jedynie Booker próbował wziąć na siebie odpowiedzialność, ale niestety wyglądał momentami jak młody Bryant, który za wszelką cenę forsował rzuty, chcąc pokazać, że jest w stanie wygrać mecz w pojedynkę.

Dallas potrafiło zakłócić świetnie naoliwioną maszynę, jaką były Słońca w sezonie zasadniczym i kompletnie wybili z rytmu Chrisa Paula. Już Pelicans w pierwszej rundzie pokazywali, że to jest klucz do sukcesu przeciwko Suns, ale tam zabrakło wykonawców i lidera na miarę Luki Doncicia. Starcie z Pelicans było ostrzeżeniem, które niestety przeszło niezauważone przez sztab Suns.

Moim zdaniem Phoenix nie będą w stanie zdobyć mistrzostwa z Paulem jako dominującym piłkę zawodnikiem. Rok temu mieli masę szczęścia w playoffs i niewiele brakowało, a udałoby się zdobyć mistrzostwo. Jednak nawet tak fatalny trener, jak Mike Budenholzer (tak wiem, jestem uprzedzony) zorientował się, że kluczem do wygrania z Suns jest neutralizacja Paula. Wystawił od 3 meczu na niego Holidaya i słał częste podwojenia, co kompletnie zachwiało ofensywą Słońc. Dallas zastosowało identyczną taktykę od 3 meczu i również było to skuteczne.

Niestety, ale mistrzostwa w NBA nie zdobywa się, mając za pierwszą opcję tak niskiego zawodnika, który chce dominować piłkę, jak to ma w zwyczaju Paul. Ostatnim mistrzem, który miał gracza podobnego kalibru byli Detroi Pistons z 1990 roku z Isaiahem Thomasem jako główną opcją.

Mam tutaj na myśli, że grając jak Chris Paul można zdobyć mistrzostwo, ale musisz mieć do tego zawodnika jak LeBron James czy Luka Doncić. To znaczy, jeśli buduje się drużynę opartą na tak mocno dominującym piłkę zawodniku, to musi on mieć parametry, przy których niestraszne mu są podwojenia i wysocy, sprawi, silni obrońcy pokroju Jrue Holidaya, czy Doriana Finney-Smitha. Niestety z całym szacunkiem, ale tego Paul nie przeskoczy i mimo całego swojego geniuszu w tym stylu nie poprowadzi drużyny do mistrzostwa. Musiałby mieć masę szczęścia i odpowiednie matchupy. Niestety jak widać, nawet to nie pomogło w zeszłym roku.

Oczywiście ktoś mi teraz odpowie, że jak to, przecież mistrzami NBA został równie filigranowy Curry, jak pierwsza opcja czy np. dominujący piłkę Kyrie Irving. Tak, oczywiście, że oni wygrali mistrzostwo, ale Curry gra głównie jako zawodnik biegający bez piłki, a jeśli już ją ma, to podejmuje błyskawiczne decyzje i nigdy nie hamuje ruchu piłki. To zupełnie inny typ gracza. Natomiast Irving był drugą opcją za Jamesem i bardziej wymieniał się z nim momentami, gdzie zdobywał punkty. Dodatkowo to gracz stricte rzucający, a nie typowy rozgrywający jak Paul.

Także albo sam Paul jakimś cudem odda pole do popisu swoim kolegom w następnym sezonie i zmieni trochę styl gry, ale moim zdaniem nie ma na to szans w tym wieku. Albo Suns znajdą takich pomocników, którzy będą w stanie wziąć na siebie ciężar rozegrania, podczas gdy rywale będą atakować w defensywie Paula.

Co dalej z Aytonem?

Drugim zawodnikiem, od którego oczekiwałem więcej, był Deandre Ayton. Niestety zaliczył fatalną serię i pokazał, że jeszcze wiele pracy przed nim, jeśli chce być wymieniany w ścisłym topie centrów w NBA. Przeciwko tego typu obronie i graniu small-ball, jakie prezentowali Mavs, powinien dominować pod koszami i wymuszać faule. Bardzo nie podobała mi się jego pasywność. Nie walczył i nie prosił o piłkę pod koszem. Wycofywał się z brania na siebie odpowiedzialności, a gdy już podejmował grę, to najczęściej oddawał floatery czy rzuty z wyskoku. Tak grają mięczaki, za przeproszeniem. Powinien sobie obejrzeć wsad nad Luką Doncicniem i na tego typu zagraniach skupić się w następnych rozgrywkach.

Jeśli marzy o maksymalnym kontrakcie, który może podpisać w tym roku, to zdecydowanie musi wymuszać więcej rzutów wolnych i nie stronić od fizycznej walki pod koszem.

 

A wracając do jego kontraktu, to jest to niezwykle istotna kwestia do rozwiązania w tegorocznym offseason. Ciekaw jestem ile Suns są w stanie mu zaproponować i czy inne drużyny nie skuszą się, aby przepłacić za Aytona. Moim zdaniem jest to na tyle młody gracz, który mimo wszystko kapitalnie broni i ma umiejętności do gry w ataku, ale po prostu zabrakło mu charakteru i chęci do twardej gry (trochę jak Chris Bosh na początku kariery). Mimo wszystko uważam, że Phoenix powinni spróbować go zatrzymać, bo na pewno nikogo lepszego nie znajdą.

Jeśli jednak zdecydują się puścić Aytona, to moim powinni spróbować zbudować zespół na wzór Mavericks lub Celtics. Czyli wszechstronność defensywna i spacing połączony z popisami indywidualnymi gwiazd w ofensywie.

Kluczowe decyzje

Także widzimy, że Suns mają przed sobą nie lada trudny orzech do zgryzienia. Przede wszystkim muszą zdecydować, co zrobić z Aytonem. Po drugie jak zbudować zespół, aby wspomóc Paula w rozegraniu.

Zakładając, że nie dojdzie do rewolucji kadrowej, co byłoby głupotą, patrząc na młody trzon zespołu (nie licząc Paula), szukałbym wszechstronności na rynku. Na pewno na plus będzie powrót do gry Dario Saricia, który jest fantastycznym rozgrywającym ze skrzydła, ale powiedzmy, że jego osoba nie uczyni Suns z miejsca mistrzem NBA.

Do tego potrzeba na pewno rozwoju Bookera jako rozgrywającego oraz wzmocnienia pozycji rezerwowego dla Paula. To musi być zawodnik na wzór, chociażby Brunsona z Mavs, który jest w stanie kreować ofensywę pod nieobecność Doncicia i jednocześnie samemu umie zdobywać punkty. Dodatkowo wymieniłbym jednowymiarowych graczy jak Shamet czy Craig na zawodników, którzy potrafią rozegrać piłkę lub są w stanie sami zdobywać punkty, gdy rywale skupiają się na liderach drużyny.

Na pewno mają już taką osobę składzie (Sarić), ale potrzeba przynajmniej jeszcze jednego tego typu gracza. Dodatkowo spróbowałbym sprowadzić typowego „scorera”, jakim przed laty był np. Lue Williams czy Jamal Crawford. Tacy gracze często potrafią zmienić rytm meczów i samemu pchają drużynę do przodu. To było bardzo widoczne w tegorocznych playoffs. Jeśli Paul i Booker nie punktowali i nie kreowali pozycji, to nie za bardzo wiadomo było, co kto ma zrobić z piłką. W tym roku, chociażby Victor Oladipo będzie wolnym agentem, za małą cenę można by spróbować pozyskać zawodnika, który świetnie broni, a jednocześnie wie jak seriami zdobywać punkty.

Drużynowa ofensywa jest świetna, ale potrzeba czasem łamać zagrywki i indywidualności są potrzebne, aby móc wygrywać w najważniejszych momentach w sezonie (co pokazuję Tatum i Doncić). Warriors też grają drużynowo, ale tam piłka nieustannie krąży, a nie jak w Suns ma ją jeden zawodnik, który próbuje nad wszystkim zapanować.

Zmiany są niezbędne

Suns w takim układzie ludzkim nie będą zdolni wygrać mistrzostwa. Paul jest niestety za mały, aby przy tym sposobie gry poprowadzić drużynę do pierścienia. Także albo Suns otoczą go bardziej pasującymi do jego stylu wykonawcami (więcej wszechstronności i umiejętności rozegrania ze skrzydła). Albo poczekają, aż Paulowi skończy się kontrakt i spróbują budować zespół wokół Bookera jak głównej opcji.

Z całego serca życzę Chrisowi, aby udało mu się jeszcze zdobyć upragnione mistrzostwo na zakończenie kariery. Niestety bez niezbędnych wzmocnień lub, w co nie wierzę, zmiany stylu gry z jego strony i odsunięcia się na drugi plan, nie widzę opcji by Phoenix wygrali ligę. Także będę z dużym zaciekawieniem śledził rozwój wypadków w Arizonie podczas letniej przerwy. „

Odnośnik do komentarza

Dobrze że całą filozofię wkleiłeś lol. Dla mnie jest głupia, szydzę z niej, tyle. Nie muszę jeszcze raz jej słyszeć, po prostu uważam że jest śmieszna, tyle, cały komentarz.

 

Nie wiem czy pamiętasz ale to samo mówiono o takim zespole który wielbisz, Golden State Warriors. Że "tak grając nie da się wygrać mistrzostwa", "trzeba kogoś takiego jak LeBron" itd. Ba, niejeden ekspert w TV i necie to się zarzekał nawet po wygranej Warriors że tak się nie da wygrać lol. Bo kontuzje były, to się nie liczy. I o Bucks i o Raptors jak przegrywali to były teksty, że tak się nie da, że trzeba gracza jak LeBron i tylko LeBron, itd.

Dlatego od tak wielu lat co roku zespół LeBrona to pierwszy faworyt do mistrza, a zespół Duranta to drugi faworyt do mistrza. Czy to jest mądre? Wyniki to różnie weryfikują. Ale na pewno na 100% mądre to nie jest.

 

Dla mnie teksty typu "tak grają nie da się wygrać" to zawsze beka. Jak ktoś może wygrać 70 meczów w sezonie, to jestem tego szalonego zdania, że może wygrać 71, jeśli by akurat inaczej się trafiło. Jak ktoś w serii Best of 7 mógł wygrać 3 mecze, czy 2 mecze z rzędu, to uważam za oczywiste, że innego dnia mógł wygrać 4. Ot, ktoś musi wygrać, ktoś przegrać, są szanse, ale to filozofowanie że szanse są zawsze 100% i 0% to beka dla mnie. Ale niektórym to nie pasuje do religii.

 

Najlepsze że jakoś zawsze zaczynają filozofować po fakcie. Wtedy zawsze zaczynają nagle mówić że oni zawsze wiedzieli że ten zespół nie ma szans. Mogliby po prostu postawić całą kasę u bumkachera i coś mieć z tej mądrości przed faktem, kto nie ma szans wygrać, kto ma szanse. Lepszy zysk niż z pisania mądrości po meczu. Przed sezonem wszyscy ci mędrcy stawiali że na Wschodzie może być tylko finał Nets-Bucks, na Zachodzie Lakers kontra ktoś z grona Suns, Utah, Denver itd.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...