Skocz do zawartości

Red Dead Redemption PS3


Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, Paolo de Vesir napisał:

 

!

 

Szkoda, że dzieli nas internet bo inaczej byśmy sobie pogadali. :) GTA IV król serii jak lew jest król dżungli.

mechaniki miała fajne, ale juz sama fabula gorsza nic w SA VC i zywklej trójce. Chociaż co się oszukiwać, fabuła w kazdej grze rockstara to tylko pretekst do zrobienia zadymy. Ale granie serbo-polakiem (czy tam uj wie kim on tak na prawdę był) dawało radę.

 

A rdr1 nawet bez trawy się dzisiaj broni. Ten silnik EUFORIA przed kastracją w GTA V robił wrażenie złożonością fizyki i fajnych ragdollem :banderas: 

  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza
3 minuty temu, oFi napisał:

Ale granie serbo-polakiem (czy tam uj wie kim on tak na prawdę był) dawało radę.

 

Wiesz co? To nawet nie chodzi o to kim się grało (chociaż Słowiańskość dawała nieco smaczku), ale sam fakt, że sama fabułą była raczej ponura, a w takich klimatach czuję się najlepiej. W ogóle nie mogę przełknąć kolorowego i "zabawnego" klimatu Los Santos.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
1 minutę temu, Paolo de Vesir napisał:

 

Wiesz co? To nawet nie chodzi o to kim się grało (chociaż Słowiańskość dawała nieco smaczku), ale sam fakt, że sama fabułą była raczej ponura, a w takich klimatach czuję się najlepiej. W ogóle nie mogę przełknąć kolorowego i "zabawnego" klimatu Los Santos.

A co tam było kolorowego i zabawnego? Całość raczej kręciła się wokół wojny gangów i korupcji w policji. 

Odnośnik do komentarza
3 minuty temu, krupek napisał:

A co tam było kolorowego i zabawnego? Całość raczej kręciła się wokół wojny gangów i korupcji w policji. 

 

mnie odrzucaly te problemy majkela i jego rodzinki. Po za tym przypominał mi za bardzo mojego starego więc z automatu go nie lubułem :/ 

 

boomer z problemami pierwszego świata i ogólnie cały klimat GTA V walił laczkiem oraz spalonym olejem z Mcdolana.

  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza

Misje jak ta z córką Michaela 

Spoiler

biorącą udział w (pipi) programie w TV

 

ziomek Franklina i irytująca, przerysowana (ale memiczna) psychoza Trevora. Słoneczko, sielanka, strzelanka. W dodatku rozwodnienie całości na trzech bohaterów w ogóle do mnie nie przemówiło. W GTA IV to jest takie z deszczu pod rynnę spi,erdolenia, a  GTA V hehe akumulator na jajach, słoneczko, gansterka ale relaksik.

 

Nie kupuję tego. GTA V po IV było dla mnie koszmarnym rozczarowaniem.

Edytowane przez Paolo de Vesir
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Scena tortur to heheszki? Przecież GTA cała poprzednia generacje stawało się bardziej poważne niż śmieszne. Jasne, że dalej były przerysowane postacie ale tematy które brała na tapetę heheszkowe nie były. 

 

Odskocznia byl dodatek z Tonym bo sami czuli że gra j pierwszy dodatek wyszły im dużo mroczniej niż gry z ery PS2. 

Odnośnik do komentarza

Aa dobra, myślałem, że chodzi o LS z San Andreas.

 

No jak chodzi o GTA V to prawda, było fajnie, ale tak po prostu ok, klimatycznie i pod względem postaci ciężko było mi się wczuć. W ogóle, te poprzednie uniwersum z GTA III, VC i SA miało, moim zdaniem, o wiele więcej ciekawych, i barwnych postaci i mega było to, że spotykaliśmy te same w różnych częściach, ale na innym etapie.

Odnośnik do komentarza

To jest trochę patrzenie przez różowe okulary. Kocham te gry ale cieszę się że przechodziłem je w tamtych czasach. Dzisiaj są po prostu niegrywalne i niesamowicie męczą. Oglądający scenki dostrzega się dużo więcej drewna niż kiedyś. Ale w swoich czasach oczywiście robiły piorunujące wrażenie i postacie były swietnie napisane. 

1 minutę temu, Paolo de Vesir napisał:

 

Scena ciężka, wiadomo, ale postać samego Trevora irytująca a to 1/3 gry.

Tylko właśnie przez większość graczy to Trevor jest uważany za najlepsza postać w historii serii. 

 

Ja zgadzam się z Tobą że jest męczący i poza kilkoma scenami nie chciałem nim w ogóle grać. Za to mega trafił do mnie Michael. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 28.07.2020 o 13:42, Voytec napisał:

To jest trochę patrzenie przez różowe okulary. Kocham te gry ale cieszę się że przechodziłem je w tamtych czasach. Dzisiaj są po prostu niegrywalne i niesamowicie męczą.

 

Nie zgadzam się, a mówię to ogrywając właśnie Vice City. Trochę drewna trzeba przeboleć (system save'ów, TRAGICZNE celowanie i brak swobodnej kamery), ale cała otoczka, misje i scenki są eleganckie. Ta formuła "minuta scenki przed misją i lecisz" sprawdza się idealnie. W ogóle, odpalasz grę na godzinkę, rach ciach parę misji, miasto stosunkowo małe, wszystko sprawnie i szybko. A nie 10 minut dojeżdżania w narzuconym tempie na misję, słuchając opowieści towarzysza, żeby później chwilę postrzelać i wracać.

No i charyzmatycznych postaci (czego zasługą jest też świetny casting) z dobrymi dialogami jest tam pełno. Umberto Robina, Ricardo Diaz, Phil Cassidy: goście mieli kilka scenek, a czasem dosłownie parę linijek dialogów, a po 17 latach pamiętałem ich nazwiska i niektóre teksty. Co dostaliśmy później? Steve Haines, bracia McReary, PLAYBOY X xd? Potężne, charyzmatyczne mordy.

 

W porównaniu do "ery HD" czuć tu duży luz i wręcz arcade'owy sznyt. R zdecydowało się iść w trochę poważniejsze i realistyczniejsze klimaty, bo takie czasy, ale część graczy, takich jak ja, oczekuje od serii czegoś innego. Dlatego właśnie IV była dla mnie może nie tyle zawodem, co na pewno nie wymarzonym next-genowym GTA i dopiero w piątce poczułem trochę dawnej serii. Zdaję sobie sprawę, że to już nie wróci i zawsze mogę pograć w Saints Row, no ale jednak.

 

W dniu 28.07.2020 o 13:24, Paolo de Vesir napisał:

sama fabułą była raczej ponura, a w takich klimatach czuję się najlepiej.

 

To jest właśnie kwestia preferencji i oczekiwań. Kiedyś sprawa była prosta: chcesz zabawnej zadymy i satyry, masz GTA. Chcesz powagi: masz Mafię i The Getaway. Grałem i propsowałem i jedno i drugie podejście. Oczywiście nie umniejszam fabule czwórki, bo sama w sobie jest chyba najlepszą w serii, ale oprócz scenariusza ten klimat był wyczuwalny w całości.

  • Plusik 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
  • 4 miesiące temu...

A ja wczoraj wieczorem odpaliłem sobie RDR1 na PS3. W sumie to trochę tak z czystej ciekawości. Wczytał mi się od razu jakiś stary save więc wrzuciło mnie chooy wie gdzie. Jak się okazało był to save z września 2010 xD przegrane całe 20 min. Coś mi chyba wtedy gra nie podeszła :D No ale muszę przyznać że jak zobaczyłem ta grę na TV to cały zapał poszedł się yebać i myślałem że się zrzygam. Wyglądało to jak ciepły rzyg. Jak Pixel art ale bez art. Ruchy postaci, rozmycia przy gwałtownym ruchu kamerą dosłownie taka wielka kupa że bylem w szoku że jeszcze 10 lat temu tak wyglądy gry TOP AAA. No ale yebac jestem przecież UNSHAKEN, wbiłem platynę w RDR2 i należę to elity więc zagryzlem zęby i odpaliłem New Game i po dwóch/trzech misjach ta gra tak mnie pochłonęła że skończyłem grać ok 7 rano o.O nie mogłem się oderwać. To jak R* prowadzi historię, jaki tu jest klimat, jaka muza to ja koorwa nie mam pytań. Dosłownie w moment cała ta wizualna otoczka przestała mi przeszkadzać a nawet po jakimś czasie zacząłem w niej dostrzegać smaczki. Już prawie 10h na liczniku a gram z jęzorem na brodzie takie to jest koorwa dobre!!!!!!! MY I STAND UNSHAKEN!!!!!! :hi:

 

Edytowane przez Ryo-San
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
  • 4 miesiące temu...
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...