Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Super Mario Odyssey - być może stwierdzenie "ukończyłem" będzie tu na wyrost. Niemniej jednak nabiłem Bowsera, zobaczyłem napisy końcowe z uroczą muzyczką w tle i jeszcze skoczyłem na ciemną stronę księżyca pokonując bossów. Spędziłem w grze jakieś 16h i zdobyłem 275 księżyców.

Ich liczba pewnie się jeszcze zmieni, natomiast moje zdanie i odczucia względem Odyssey nie.

A te są absolutnie pozytywne, przez cały czas grając miałem dobry nastrój, wielokrotnie banan wyskakiwał mi na mordę gdy odkrywałem co przygotowali twórcy. Pomysłów jest tu od groma. Nawet niepowodzenia nie powodowały jakiejś frustracji. Sam movement, atmosfera sprawiają że no jest jakoś hmm miło? radośnie?. 

 

Sam byłem zdziwiony jak mi to siadło bo ja nie grywam w platformówki, raczej motywują mnie jakieś fabuły itp. A tu po prostu chciało mi się zbierać . Ba! Nadal mi się chce, jednak końcówka roku i założyłem sobie że skończę Alana2 i Re4Remake:) napewno do Odyssey będę sobie wracał. Bo to jest najbardziej zajebiste, że gra do niczego nie zmusza. Podstawowe wyzwanie da satysfakcje laikowi (jak mi), a jak chcesz więcej to naprzód i zbieraj! 

Żeby nie było że same plusy to jedynym mankamentem była mała ilość bossów, w sensie żeby było bardziej różnorodnie.

 

Większość wie to już od sześciu lat pewnie, cieszę się że i ja mogłem się przekonać. Podobało mi się Sparks of Hope które grałem przed, ale no tu jest jednak inny kaliber. Fantastyczny tytuł 9/10

 

  • Plusik 4
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Disco Elysium (PS4 Pro) - przygodówka/rpg z oryginalnym umiejscowieniem akcji. Początek był u mnie ciężki bo stworzyłem postać z wysoką inteligencją przez co co chwilę byłem zasypywany ścianą tekstu na średnio ciekawe tematy. Po paru godzinach tak to mnie wymęczyło że rozpocząłem od nowa, tym razem osiłkiem/chamem/przygłupem. Sama gra najbardziej mi się skojarzyła z Falloutem 1/2 wybebeszonym z walki a nastawionym na dialogi. Ganiamy naszym detektywem z amnezją sprawdzając każdy zakątek i gadając z każdym kto się nawinie aby rozwikłać zagadkę pewnego trupa. Oczywiście nie jest to takie proste więc po drodze zrobimy masę subquestów, część powiązanych z głównym wątkiem, część mniej, wszystko po to aby zdobyć kasę/przedmioty/skill pointy które pomogą nam w zadaniach.

Rozwój postaci wiąże się z systemem dialogów który jest całkiem rozbudowany, bo wszelkie statystyki bezpośrednio wpływają na procentowy sukces akcji które możemy podjąć podczas nich (od zwykłego przekonania do swojej racji, po wyczucie szóstym zmysłem jakiejś istoty w eterze).

Eksploracja jest niestety trochę koślawa, postać jest zamulona i lubi się zamotać, nakierowanie na odpowiedni element też działa średnio.

 

   Design gry jest ciekawy bo to połączenie mieściny z bloku wschodniego ze... steampunkiem? To wszystko jest dobrze sklejone 'artystyczną' stylistyką. Postacie, efekty czy ikonki mają swój specyficzny urok. Nie jest to poziom Persony 5 ale całkiem blisko. Melancholijna muzyka też pasuje do szaroburej rzeczywistości po której biegamy.

 

   Fabuła i postacie są dobrze napisane. Reakcje na dialogi i (czasami nieortodoksyjne) zachowanie bohatera są dobrze przypisane do postaci z którą gadamy. Problem polega na tym że cześć rozmów jest rozwleczona do przesady albo jest na kompletnie nieciekawy temat. A że nie zawsze wiadomo co jest ważne a co nie, to wybierałem wszystkie opcje dialogowe i przyznam, że po ~10h gry zacząłem przewijać większość dopóki nie pojawił się jakiś check i ewentualnie wtedy czytałem o czym mowa.

 

   Grę ukończyłem 2 razy i tutaj też miałem lekki zawód bo mimo całkowicie innego podejścia (inne statystyki, zadania, wybory dialogowe itd.) główny wątek fabularny potoczył się prawie identycznie. Liczyłem na różnorodność w stylu Detroit a tu zonk, bo wszelkie wybory są po części iluzoryczne. Tytuł dobry ale nie do końca do mnie trafił, spodziewałem się czegoś lepszego i nie będę do niego wracał. 7+/10

  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

Skończyłem sobie Resident Evil code veronica x. Zabierałem sie za tę część jak pies do jeża a wyszło na to że chyba właśnie ograłem jedną z najlepszych czesxi tej serii  :wujaszek:

 

Fabuła to wyżyny głupoty i dla mnie growy odpowiednik the room  "tak złe że aż dobre" czerpałem satysfakcję wsiąkając ten cringe ale dobrze że seria trochę wydoroślała bo co za dużo to niezdrowo.

 

Gameplay to klasyczny resident w najlepszym wydaniu i nieliczny przypadek gdzie końcówka gry nie odstaje od początku przygody. Graficzka jak na takie lata całkiem miłe dla oka, nawet zrobili Claire fajny ryjec czyli coś czego nie potrafi capcom z 2019 roku. Muzyka? O jenysiu ale dobro, motyw muzyczny z save roomu chyba zostaje moim top 1 ale można też przez to zauważyć jaki ta seria zaliczyła muzyczny downgorad po 4ce, mam nadzieję że kiedyś dościgną stare części pod tym względem. 

 

Jedyny minus skończenia tej gry to że przez to dołączę do bóldupowców którzy będą jęczeć że rimejk dostanie ta obsrana piątka A nie świetna zapomniana część :szopenhauer:

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Ja w piątek skończyłem Trek to Yomi. Bardzo fajna realizacji i setting. Sama historia taka se. Wiem, że jest kilka zakończeń ale myślę, że to jedno (dobre) jest wystarczające. Gra dosyć krótka, walki proste, w zasadzie wystarczy jedno - dwa comba co ogłuszają i wykończeniówka, która dodaje trochę żyćka. Na sceeenach ta gra wyglądała zupełnie inaczenij niż w ruchu aż, się zaskoczyłem in+. Jak dla mnie solidne 6+. Pewna odskocznia od typowych AAA, na wieczór czy dwa.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Świt Ragnaroku (PS5)

Spoiler

Podobno najbardziej ambitny w historii:kekw:

dodatek do Assassin's Creed Valhalla. Tak szczerze, te kilkanaście kolejnych godzin zabawy to więcej tego samego, co w podstawce (którą i tak wcześniej splatynowałem:good2:). Niby są tutaj pewne nowości, (choćby moce Odyna, których jest pięć, a w praktyce korzystałem z dwóch, może trzech), ale to ciągle to samo. Tak więc moje odczucia, to takie trochę mehh. Myślę, że ten format trochę się już przejadł, mam nadzieję, że kolejna odsłona zaoferuje ten "powiew świeżości";)

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

UnMetal (SD)

 

Fantastyczna parodia Metal Gearów. Jessie Fox to postać dla mnie kultowa, śmieszne żarty i przyjemni bossowie, od których na normalu dostałem po mordzie pewnie w sumie ze 100 razy, brutalny poziom trudności to ważny element tej gry. Czuć klimat retro, prosta graficzka z fajnym filtrem. Ogrywane na Steam Decku, pękło w około 10h. 8/10. Dla fanów Metal Geara głównie, bo bez tego to przeciętna gra z gatunku w sumie nie wiem jakiego, trochę skradanki retro, trochę strzelanki 2D, czasami trzeba pokminić co zrobić, by przejść level (zupełnie jak w starych MG). 

 

Czekam na dwójkę, jest potencjał (szczególnie fabularny). 

  • Plusik 5
Odnośnik do komentarza
W dniu 11.12.2023 o 18:16, Pupcio napisał:

Skończyłem sobie Resident Evil code veronica x. Zabierałem sie za tę część jak pies do jeża

A jak z poziomem trudnosci? Bo tez poki co kunktuje bo naczytalem sie ze sterowanie ch.ujowe i poziom trudnosci ch.uj. Sa jakies pulapki na gracza typu "jak w tej lokacji nie bedziesz mial 30 naboi do szotgana to nie przejdziesz"?

Odnośnik do komentarza

Też właśnie się tego bałem i już chciałem jak pisda grać na emu z sejwowaniem ale ostatecznie grałem na sonce 3 jak prawdziwy gracz. Powiem tak, jak ja skończyłem to raczej każdy skończy. Jedyną ścianą mogą być bossowie i jeden durny myk capcomu gdzie bez ostrzeżenia zmieniają nam postać i jak mamy przy niej większość broniek A nie w skrzyni to niewątpie że może nas to udupić. Z ammo nigdy nie miałem problemu, było wręcz idealnie czyli zawsze mało ale wystarczało A wcale się nie hamowałem w walce ze zwykłymi stworkami. Robić sejwy na różnym slocie i się nie bać :wujaszek:

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Ja CV uwielbiam, świetny klimat i motyw muzyczny z Save Roomu to zdecydowanie topka całej serii. Zaczynam od stycznia maraton wszystkiech residentów z głownej serii + 2 cześci REvelations. Tym razem Veronice zrobie sobie na XSX bo jest we wstecznej i kupiłem niedawno za śmieszną kasę.

 

Ale do rzeczy Panowie. Otóż własnie ukończyłem Contre i uwaga będą spoilery z leveli poniżej- wersja Arcade i niech mnie chuy jak to niestety na minus odstaje od prawilnej wersji z NESa (gdzie jak wiadomo najlepsza jest wersja jap a najgorsza EU). Teoretycznie ktoś może napisać, że grafika minimalnie lepsza i mroczniejsza ale jak dla mnie animacja postaci mega drewniana i jakoś tak bardziej surowe to wszystko. Pierwszy level robi najlepsze wrażenie - jest moc od początku a animacja dropi do tych na oko 10 klatek tylko okazyjnie. Niestety też da się szybko wyczuć, że postać jest delikatnym drewnem co przeciez w tej serii jest niedopuszczalne. Dodatkowo jest duża i mam wrazenie, że wiele razy umarłem bo ten fikoł nie jest tak skuteczny jak na konsoli 8 bit.

 

Same levele teoretycznie takie jak w wersji NES (czy tam w NES teoretycznie takie jak w wersji Arcade) ALE są nieco inne - zresztą chciałem ograć, głównie po to żeby sobie wszystko porównać. Bossowie łatwiejsi i mniej spektakularni niż na pegazusie za to same plansze są tak ze x3 trudniejsze. Dużo łatwiej zginąć a w ostatnim mega długim levelu animacja leci na pysk do tych max 10 klatek prawie bez przerwy jeżeli na dodatek mamy Spread Guna. Levele "zza pleców" w bazie (czyli level 2 i 4) mają niby twist w postaci takiej że jak dobiegamy do konca danej sekcji to trzeba zakręcić w prawo lub lewo i mamy mocno ograniczony limit czasu na przebiegnięcie obu tych plansz. Poziom z wodospadem nie ma tego dojebanego bossa kosmity - jest coś podobnego ale nie takie identyczne. To co mnie mocno zaskoczyło na minus to fakt, że od poziomu 5, czyli tego w zimie mamy już jeden ciąg do konca gry - poziomy 6-8 po prostu są czescią tego samego. Bossowie pozostałych plansz są tutaj niejako zwykłymi przeciwnikami, całość jest krótsza niż na NES  a ostatni boss mega prosty i nie ubił mnie nawet raz.

 

Zawiodłem się i polecam wszystkim pozostać przy wersji 8 bit (a jak nie graliscie to polecam wersje Jap bo tam mamy animowane tła i jakies cutscenki). Dla mnie to takie 5/10 gdzie wersja NES to nadal 10 i mega grywalny kawałek shootera 2D nawet dziś. Grę ograłem w kolekcji Contry zakupionej na Steam. Lata to chyba po 20zł na promkach (w zestawie są chyba wszystkie z czasów do 16 bit).

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Rise of the Tomb Raider - 20 Years Celebration

(PS5)

 

Miałem pograć tylko dla relaksu, skończyło się zrobieniem map na 100%. To nadal kawał porządnego sandboxowego tytułu, pełnego znajdziek, zagadek środowiskowych, strzelania do wrogów oraz rozwoju postaci i ulepszania ekwipunku. I wszystko to wciąga jak zimne wody jegomościa w betonowych bucikach.

Chcąc wyczyścić mapy, większość czasu spędzimy na szukaniu owych zbiorów artefaktów, dokumentów, fresków, skrzyń z cenną zawartością i innych takich. Odkrywając monolity, mapy i torby podróżnika nanosimy na mapy lokację owych dobrodziejstw- wystarczy tylko tam się dostać i je zebrać. Do niektórych trzeba się jednak wrócić później w fabule, kiedy np. zdobędziemy sprzęt potrzebny do odblokowania drogi- strzał zapalających czy np. ładunków wybuchowych.  Do tego mamy kilka misji, wyzwań, polujemy na zwierzynę czy zbieramy surowce do ulepszeń- to się już statystyk mapy nie wlicza, ale jest potrzebne do rozwoju.

 

Niestety mam zastrzeżenia do zagadek. Twórcy mieli fetysz na strzały z liną i wykorzystują je... w niemal każdej zagadce. Wszystkie one opierają się na działaniach środowiskowych- przesuń, zablokuj, pociągnij tym dźwignię... Większość nie stanowi żadnego wyzwania, wystarczy tylko popatrzeć, postrzelać z łuku z przywiązaną do niego liną, pociągnąć i zobaczyć co się stanie, a po chwili rozwiązanie stanie nam przed oczami. Żadnego szukania obrazków, które trzeba wstawić gdzieś indziej, czy rozwiązywania w "haseł". Szkoda.

 

Syberia tutaj nadal wygląda dobrze. Mamy skute lodem lasy, opuszczone, choć pełne wrogów ruiny radzieckich kompleksów czy geotermalną dolinę z osadą lokalnej ludności, która od pokoleń strzeże źródełka przed najeźdźcami. Jest więc różnorodnie. Jako że wszędzie mamy lód, prawilnie moja Lara śmigała w niebieskiej bluzce (a po skończeniu fabuły można biegać w koszulce z Syrii), kuląc się i dygotając z zimna, kiedy stała na lodowatym wietrze, albo po cyce w takiej samej wodzie.

 

Walka nic się nie zmieniła względem poprzedniczki, nadal brak manualnego skradania czy przyklejania do osłon. Z Lary w miarę postępów robi się istny Rambo, który wpada z karabinem i strzelbą między wrogów, bo łuk i ciche eliminacje tracą na znaczeniu. Trochę szkoda. 

 

A co poszło nie tak? W sumie momentami Lara nie skoczy tam gdzie chcemy, albo nie zaczepi liny z czekanem o belkę podczas skoku przez przepaść, ale zdarzyło mi się to kilka razy. Gorzej, kiedy nie posłucha nas podczas czasówki i trzeba powtarzać wszystko od nowa, łącznie z ustawieniem np. platformy na którą szybko trzeba skoczyć, biegnąc do niej jedyną okrężną drogą.

NO I CZEMU NIE MA TRYBU FOTO? :(

 

35 godzin, wraz z mapką z DLC Baba Yaga (trochę dłuższa misja poboczna w nowej lokacji ze znajdźkami) i finito. Mógłbym wrócić, aby zebrać surowce na ulepszanie na full broni czy ekwipunku- ale po co. Niemniej- fajna to była przygoda. Grę na PS4 kupiłem na premierę- ciekawe książeczkowe wydanie z grafikami i kompletem DLC. Wtedy zrobiłem tylko fabułę, teraz, po latach wyczyściłem mapy. I gdyby było ich tam więcej- z chęcią bym to kontynuował. 

8+/10

 

p.s więcej screenów jest w odpowiednim temacie, nie będę tu już zaśmiecał.

tomb.jpg

map.jpg

Edytowane przez PiotrekP
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza
W dniu 13.12.2023 o 23:19, KrYcHu_89 napisał:

UnMetal (SD)

 

Fantastyczna parodia Metal Gearów. Jessie Fox to postać dla mnie kultowa, śmieszne żarty i przyjemni bossowie, od których na normalu dostałem po mordzie pewnie w sumie ze 100 razy, brutalny poziom trudności to ważny element tej gry. Czuć klimat retro, prosta graficzka z fajnym filtrem. Ogrywane na Steam Decku, pękło w około 10h. 8/10. Dla fanów Metal Geara głównie, bo bez tego to przeciętna gra z gatunku w sumie nie wiem jakiego, trochę skradanki retro, trochę strzelanki 2D, czasami trzeba pokminić co zrobić, by przejść level (zupełnie jak w starych MG). 

 

Czekam na dwójkę, jest potencjał (szczególnie fabularny). 

Nie ważne. Już mam 

Edytowane przez mitra
Odnośnik do komentarza

Ace Combat 6 (X360/XO)

 

Przechodzę obecnie różne odsłony serii Ace Combat, a fakt, że szóstka była exclusivem dla Xboxa był jednym z nielicznych czynników, który zmotywował mnie kupić stary model konsoli i nadrobić trochę zaległości. Tym bardziej, że w przypadku AC raczej nie ma co liczyć na normalną reedycje na współczesne sprzęty.

 

No i niestety, choć mogłem się tego spodziewać, AC6 dupy nie urywa. Bardzo, ale to bardzo "bezpieczna" odsłona, w tym znaczeniu, że gra jest to jak najbardziej dobra, ale na tle poprzedników nie wyróżnia się ona praktycznie niczym szczególnym. Podczas gdy inne Ace Combat chciało się przechodzić ponownie, czy to dla odblokowania nowych rzeczy, poprawy wyników, odblokowania nowych misji, czy po prostu przeżycia "epickich" momentów, tak tutaj po ukończeniu gry raz jestem zadowolony, ale bez szczególnego parcia na powtórkę.

 

Główną cechą AC6 są starcia na nieco większą skalę, niż w innych odsłonach, także tych nowszych. Często zamiast jednego celu misji mamy nawet sześć operacji przebiegających równocześnie. Fajne o tyle, że musimy w biegu decydować, na czym się skupić, co zignorować, ewentualnie polatać trochę tu, trochę tam. Tworzy to wrażenie faktycznego konfliktu rozgrywanego wokół nas. Sojusznicze jednostki co chwila raportują swoją sytuację, bądź potrzeby, a gracz musi się do tego dostosować. Oczywiście nie sposób być w kilku miejscach na raz, dlatego nie jest konieczne wykonanie wszystkich celów misji. W niektórych przypadkach nie byłoby to nawet możliwe.

 

ACECOMBAT6-2023_12_09-22_50_34.thumb.png.ae30b5917da6fffe68777c5f6f9c6249.png

 

Taka forma rozgrywki ma swoje plusy i minusy. Plus to ogólne poczucie toczącej się wokół batalii. Przeskok generacji pozwolił na znacznie lepsze odwzorowanie konfliktu, co widać nawet przy starciach naziemnych. W poprzednich odsłonach nie pamiętam, żeby jednostki naziemne jakoś się wyróżniały. W AC6 zarówno widać, jak i słychać prowadzony ostrzał, ruch jednostek lądowych czy morskich, postępy lub blokady. Świetna sprawa. Tym bardziej, że z czasem możemy wezwać batalion, który już ukończył swoją operację, żeby wspomógł nas ostrzałem. Albo np. odbijając płytę lotniska możemy w trakcie misji na nim wylądować, żeby uzupełnić zapas amunicji.

 

Minus tej formy misji to to, że niemal wszystkie są na jedno kopyto. AC5 wiecznie chwalę za świetne zróżnicowanie misji. AC6 to przeważnie "zniszcz określone cele", czasem "eskortuj". W najlepszym przypadku później jest jeszcze drobny zwrot akcji, ale raczej nic zapadającego w pamięci.

 

I to chyba największe rozczarowanie AC6 - mało co zapada w pamięci, czy wywołuje efekt "wow". Nawet ostatnia misja nie dorasta do pięt poprzednikom. A kto grał w odsłony PS2 pewnie wie, o czym mówię (*cough1*, *cough2*, *cough3*). Natomiast ogólna fabuła gry to zdecydowanie jej najsłabszy element. Wręcz żałosny. Wydarzenia z misji są kompletnie oderwane i rzadko związane z wydarzeniami cut-scenek. Przerywniki same w sobie są okropne, przedstawiają losy licznych, a jednocześnie z dwoma wyjątkami totalnie nieistotnych postaci, których równie dobrze mogłoby nie być. W połączeniu z naprawdę słabym voice-actingiem oglądanie tego wszystkiego było męczące i serio dawno nie odczuwałem takiej pokusy przewinięcia wszystkiego. Wiele bym nie stracił. Ace Combat zawsze był trochę sztuczny, przesadnie "teatralny", ale w AC6 przegięli zdecydowanie. Szczególnie z wiecznie powtarzanym i wałkowanym tekstem "Dance with the angels", który tak naprawdę do końca nie wiem, czy oznacza pozdrowienie, pożegnanie, czy synonim "pierdol się", bo postacie powtarzają to dosłownie co chwila, do każdego, w każdej sytuacji. Jakby jakiś lore świata miał być tu nachalnie budowany, ale wyszło to twórcom mocno nieudolnie.

 

ACECOMBAT6-2023_12_17-18_37_20.thumb.png.ecff94eaef9cd728b88a4c3878d4c95b.png

 

Sam gameplay był mimo wszystko dobry, jak już wspomniałem. Dużo się dzieje wokół, celów jest mnóstwo, ilość rakiet w samolocie magicznie zbliża się nawet do 300 sztuk, misje są dłuższe, lecz na szczęście mają checkpointy. Graficznie jest nieźle, jak na X360, aczkolwiek chciałoby się więcej, niż 30fps. Bardzo dobre udźwiękowienie (szczególnie efekty zniszczeń), minus muzyka, która stanowi raptem tło z może paroma wyjątkami. Kilka fajnych, subtelnych zmian, jak np. dodatkowa kamera w rogu ekranu, ukazująca nasz cel, bądź jednostkę, która się z nami komunikuje. Drobny, ale fajny dodatkowy element, który nieco potęguje dynamizm rozgrywki.

 

Standardowo skupiłem się głównie na mankamentach, ale nie żałuję, że po grę sięgnąłem. Lubię tę serię, w szóstkę grało się dobrze. Może nie porwało, ale niewykluczone, że i tak sobie ją kiedyś jeszcze powtórzę, poza fabułą. ;) Gra we wstecznej odpali się z płyty na XO i nowszych. Dla mnie osobiście jedyną trudnością był analog kontrolera Xbox Series, do którego nie jestem przyzwyczajony, bo stale wydaje mi się przesadnie czuły. Ale jakoś dałem radę i może z czasem się przyzwyczaję przy innych grach. ;)

 

ACECOMBAT6-2023_12_16-15_01_23.thumb.png.fc3b58edfe3ab68b23334483ee8e76a4.png

 

ACECOMBAT6-2023_12_16-15_33_16.thumb.png.a006f5b2a2cbe61a9ce02d580aca869f.png

 

ACECOMBAT6-2023_12_17-17_16_36.thumb.png.cd2a8adee977a46989c18a7918574dfc.png

 

PS. Misja z ostatniego screena - japrdle... Wszystko w briefingu wskazywało na atak naziemny. No to biorę A10-C, robię co każą, wszystko fajnie, a tu na koniec misji atakuje nas jakieś 20 samolotów wroga... Jedyny prawdziwy moment frustracji, bo po kilku próbach musiałem powtórzyć misję samolotem, który jednak może coś zdziałać Anti-Air.

  • Plusik 4
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Judgment PS5

 

Nie wiem która to już gra ze świata Yakuzy, którą ograłem w tym roku, ale było ich wiele:). Zakochałem się w tym uniwersum, natomiast co do tej części mam nieco mieszane uczucia  (ale raczej to głównie przez lekkie zmęczenie serią). 

 

Główny wątek skupia się na innych aspektach i jest wolniejszy, wolno się rozkręca, jest mniej walki, a wiecej skradania rodem z Assasin's Creed, jazdy dronami, pościgów oraz kminienia jak rozwiazac zagadkę pewnych morderstw. Jest też dłuższa od innych gier z serii. Fabuła jest bardzo dobra, ale właśnie za dużo tam przerywników i tego skradankowego bullshitu, w Yakuzach jednak najlepiej jest zrobiona walka i po prostu gadanie z ludźmi, a bohaterów jest tutaj sporo i jak to w Yakuzie bywa gra aktorska jest na bardzo bardzo wysokim poziomie :)

 

System walki jest jakby okrojony względem innych Yakuz, są tylko dwa style walki, ale jest również bardzo solidnie. Główny bohater Yagami to po prostu nie taki kaliber, jak Kiryu:). 

 

Akcją ma miejsce tylko w Kamuroucho (w Lost Judgment, czyli part II jest więcej lokacji). 

 

Na PS5 jest dostępna ulepszona wersja, wszystko śmiga pięknie w 60 fps I dobrej grafice. 

 

Całość zajęła mi 34 godziny, ale pod koniec jechałem już tylko główny wątek, więc o sidestories i zbieraniu przyjaciół(tutaj to są bardziej case'y do rozwiązania, jako że gramy prawnikiem/detektywem) . 

 

8/10, ale wolę jednak zdecydowanie częśći z Kiryu i 7demkę, co nie zmienia faktu, że to kolejna dobra gra w tym uniwersum. 

 

Podobno lepszą grą jest Lost Judgment, zacząłem ją nawet od razu po jedynce, ale jednak chyba chwilę poczekam z dalszą grą, aż znowu nabiorę chęci na japońskie klimaty gdzieś w nowym roku.

Odnośnik do komentarza
1 minutę temu, KrYcHu_89 napisał:

Judgment PS5

 

Nie wiem która to już gra ze świata Yakuzy, którą ograłem w tym roku, ale było ich wiele:). Zakochałem się w tym uniwersum, natomiast co do tej części mam nieco mieszane uczucia  (ale raczej to głównie przez lekkie zmęczenie serią). 

 

Główny wątek skupia się na innych aspektach i jest wolniejszy, wolno się rozkręca, jest mniej walki, a wiecej skradania rodem z Assasin's Creed, jazdy dronami, pościgów oraz kminienia jak rozwiazac zagadkę pewnych morderstw. Jest też dłuższa od innych gier z serii. Fabuła jest bardzo dobra, ale właśnie za dużo tam przerywników i tego skradankowego bullshitu, w Yakuzach jednak najlepiej jest zrobiona walka i po prostu gadanie z ludźmi, a bohaterów jest tutaj sporo i jak to w Yakuzie bywa gra aktorska jest na bardzo bardzo wysokim poziomie :)

 

System walki jest jakby okrojony względem innych Yakuz, są tylko dwa style walki, ale jest również bardzo solidnie. Główny bohater Yagami to po prostu nie taki kaliber, jak Kiryu:). 

 

Akcją ma miejsce tylko w Kamuroucho (w Lost Judgment, czyli part II jest więcej lokacji). 

 

Na PS5 jest dostępna ulepszona wersja, wszystko śmiga pięknie w 60 fps I dobrej grafice. 

 

Całość zajęła mi 34 godziny, ale pod koniec jechałem już tylko główny wątek, więc o sidestories i zbieraniu przyjaciół(tutaj to są bardziej case'y do rozwiązania, jako że gramy prawnikiem/detektywem) . 

 

8/10, ale wolę jednak zdecydowanie częśći z Kiryu i 7demkę, co nie zmienia faktu, że to kolejna dobra gra w tym uniwersum. 

 

Podobno lepszą grą jest Lost Judgment, zacząłem ją nawet od razu po jedynce, ale jednak chyba chwilę poczekam z dalszą grą, aż znowu nabiorę chęci na japońskie klimaty gdzieś w nowym roku.

 

Ja nie dałem rady tego skończyć, ten wskaźnik wanted i masa walk między punktami obrzydziły mi strasznie tą grę. A taka yakuza 0 to perła przy tym.

Odnośnik do komentarza

Ogólnie raczej nie opisuję co przeszedłem, ale wczoraj  Gravity Rush 2. Jak już pisałem gierka bardzo konsolowa, lepsza niż jedynka, znacznie ciekawsze misje, choć ostrzegam, że robiłem głównie główne (może z 3-4 poboczne). No i gierka fajna, miła i przyjemna. Miało być solidne 7/10, ale to co się dzieje w ostatnim rozdziale to o ja Cię sunę:obama: dzięki temu całościowo oczko wyżej.  

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...