Skocz do zawartości

Wredny

Senior Member
  • Postów

    11 701
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    31

Treść opublikowana przez Wredny

  1. Wredny

    Silent Hill 2 Remake

    O MGSa to raczej nie ma się co bać, bo zaprezentowany gameplay to było tak naprawdę 1:1 z oryginałem - te same animacje, ujęcia kamery, dźwięki, tyle że w super ostrym 4K i z nowymi teksturkami, gęstszą roślinnością i tyle - póki co to wyglądało na kosmetykę, więc jeśli tak samo będzie z cut-scenkami to po prostu dostaniemy MGS3 po raz kolejny.
  2. Wredny

    Death Stranding 2 On The Beach

    Tak, to podobnie jak z tą "sztuką współczesną", gdzie ludzie doszukują się "głębi przekazu" w skórce banana, przyklejonej taśmą do ściany. Kojima bardzo proste założenia fabularne (świat w rozsypce, połączmy ludzi i w ogóle "Make America Great Again") lubi ubierać w jakieś górnolotne, grafomańskie formy, które niestety ani nie są subtelne, ani nawet dojrzałe - choćby te dziecinne nazwy postaci (Die-Hardman, Deadman, Fragile, Mama), które brzmią jak jakiś placeholder, ale ktoś zapomniał i tak zostało.
  3. Wredny

    Death Stranding 2 On The Beach

    Ilość dziwactw wywaliło poza skalę, ale jeśli gameplayowo i klimatycznie będzie przynajmniej tak dobrze jak w jedynce to wyjebane - będzie grane z uśmiechem na mordzie. Bo też widzę, że niektórzy nie potrafią rozdzielić intrygującego lore i ciekawego pomysłu od fabuły samej w sobie, a ta... była zwyczajnym grafomańskim, infantylnym bełkotem bez żadnego sensu i nie ma co się w tym jakiegoś drugiego dna doszukiwać. Ważne, że DS było grą nietuzinkową to się przymknęło oczy na te głupoty i grało przepysznie - oby tu też tak było.
  4. Wredny

    Zakupy growe!

    Kolejne z listy "kiedyś trzeba będzie kupić". Disco w wersji PS5 to jakiś biały kruk, więc wziąłem hamerykańską wersję na PS4, bo ile można polować na okładkę z białym paskiem Morbid wziałem z tego względu, że niedługo wyjdzie sequel, tym razem w 3D, a teraz, gdy sobie katalogowałem ten zakup to pircecharting pokazał mi cenę zafoliowanej nówki - 175$ - tyle to ja nawet w złotówkach nie zapłaciłem, więc albo miałem farta, albo mają tam coś naebane TREPANG wygląda jak duchowy spadkobierca F.E.A.R. i trzeba wreszcie sprawdzić.
  5. Wredny

    Zakupy growe!

    Na X-a się ciężko zbiera, bo sporo gier jest tylko w cyfrze i pudełka nikt nie zamierza wydawać
  6. Wredny

    Zakupy growe!

    @iluck85 Wo-Longa niedawno na PS5 za 179zł nówkę kupiłem - coś się chyba gierka nie sprzedała i mało egzemplarzy na rynku jest. Plagę 2 brałem praktycznie premierowo (chyba tydzień poślizgu), bo miałem wątpliwości czy to znowu nie będzie taka gierka 7/10, jak część pierwsza, ale okazało się, że to ze dwie ligi wyżej i jedno z najlepszych gierkowych przeżyć ostatnich lat.
  7. Wredny

    Zakupy growe!

    Te włoskie wydania ten hologram mają tylko na folii czy to na pudełku jest? Bo widzę, że te wydania są sporo tańsze na allegro, ale zawsze wolę dopłacić te 20-30zł do "anglika".
  8. Nie podsuwaj mu pomysłów, bo ten osobnik znany jest z podobnych fetyszy Poza tym to trollkonto z PPE, więc bez sensu w ogóle odnosić się do jego wypocin.
  9. @LukeSpidey K#rwa, zbiórkę na siepomaga.pl załóż dla nich Robili gówno, mając za to płacone, wiedzą, że ch#j z tego będzie to jeszcze kłamią w wywiadach i tych śmiesznych dev diaries, żeby choć trochę motłochu nabrać, a Ty jeszcze chcesz ich za to nagradzać? Syndrom sztokholmski mocno rozwinięty widzę. To się nie ma sprzedać, bo tylko w ten sposób można dać ch#jkom do zrozumienia, że nie takich gier od nich oczekujemy. A że ich po tym zamkną? I co z tego? Myślisz, że jak nagle dostaną strzał w pysk to otrzeźwieją i wrócą do klepania tego, co im wcześniej wychodziło? Ten pociąg już odjechał, rynek się bezpowrotnie zmienia i nie ma co tu zaprzęgać jakiegoś idealistycznego podejścia tylko chłodny pragmatyzm - tak samo, jak robią to firmy klepiące gierki.
  10. Wredny

    The Last of Us Part II

    No faktycznie - TLoU Part II trafia pod strzechy, tyle biednych posiadaczy PS5 może wreszcie odpalić tytuł wcześniej dla nich niedostępny. Gdyby tylko Sony pomyślało nad wsteczną kompatybilnością gier z PS4...
  11. Wredny

    własnie ukonczyłem...

    AVATAR: Frontiers of Pandora (PS5) Po prawie 100h wreszcie mogę uznać ten tytuł za ukończony (bo jak się pewnie domyślacie, wbijałem głupie pucharki) Fanem filmów jakoś specjalnie nie jestem, ale uważam, że są popisem niesamowitej technologii i mają bardzo fajny setting (trochę mam tu jak ze Star Wars - historyjki i bohaterowie filmów średnio mnie obchodzą, ale uniwersum uważam za bardzo fajne i chętnie pochłaniam jego rozwinięcia w grach). Fabularnie natomiast są strasznie płaskie i "kreskówkowe" - pierwsza część, mimo swej niewątpliwej prostoty, naiwności i grubymi nićmy szytych alegorii, jeszcze w miarę daje radę, ale "Istota Wody" to już raczej festiwal żenady i strasznej przewidywalności, a jedyne co ratuje ten spektakl to niesamowita praca grafików i fajny klimat nowych miejscówek. Z grą niestety jest bardzo podobnie - zachwyca głównie wykreowanym światem i pięknymi widokami, ale fabularnie mocno zawodzi, żeby nie napisać "żenuje". Ubisoft (tutaj ich wewnętrzne studio Massive, znane z serii The Division) od dłuższego czasu ma problem ze scenariuszem czy kreacją fajnych postaci (ostatnio chyba ACIV Black Flag miał fajną fabułę i bohatera, a FC3 Vaasa i to wszystko, później nicość), więc jakoś specjalnie zaskoczony nie byłem, zwłaszcza, że materiał źródłowy również w tej dziedzinie nie błyszczy. Aczkolwiek byłem zaskoczony (choć biorąc pod uwagę czasy, chyba również nie powinienem) tym, jak bardzo w stronę "woke" całość tego miernego pisarstwa skręciła. 98% napotkanych postaci to mocno silne, dominujące kobiety/samice, często les, a czasem i trans - faceci obu ras to tutaj jakieś płaczące popierdółki, którymi muszą się opiekować ich dzielne żony, nieustraszone wojowniczki itp. Praktycznie wszystkie audiologi czy notatki, które znalazłem to również dzieła kobiet i czasami czułem się jak Stuhr w "Seksmisji". Jeden z niewielu facetów (biały oczywiście) jest tym głównym, mocno kreskówkowym, przerysowanym złym. Wiecie - typ zwyrola topiącego kotki i zabijający sztachetą małe, białe foczki - tak zły do szpiku kości, że to aż żałosne, że ktoś "dorosły" odpowiada za tego typu infantylną kreację i jeszcze pewnie wziął za to pieniądze. Zresztą każda postać jest tu napisana fatalnie, bo dzisiejsi "scenarzyści" zupełnie nie potrafią ani w angażujące, naturalne dialogi, ani w humor, który nie wali cringe'm z kilometra (oessu, Priya - miałem ochotę ją ubić już po pierwszym kontakcie), ani w sensowne motywacje. Serio, wszystko, co związane jest tu z szeroko pojętą fabułą wywoływało u mnie odruch wymiotny, jest tak złe - nie mam pojęcia, jak ktoś to wszystko pisał i mógł później z czystym sumieniem iść spać, a ktoś inny ktoś to klepnął i stwierdził "zajebiste". Ale widać takie mamy czasy w szerokopojętym entertainmencie i skoro filmy oraz seriale tak się traktuje, to czemu nie głupie gierki dla dzieci. Pokolenie Z, przyzwyczajone do zdobywania nagród za samo uczestnictwo i ludzie z kolorowymi włosami oraz zaimkami wylistowanymi przy swoich profilach na socjalach - wiadomo, że z takiego połączenia nie wyjdzie nic wartościowego i godnego zapamiętania. Co więc sprawiło, że spędziłem tu prawie 100h, świetnie się bawiąc i wbijając platynę? Wspomniany wcześniej świat i jego ekploracja. Gra w kapitalny sposób buduje lore Pandory na fundamentach, wylanych przez Camerona w filmach i choć szkoda, że nie ma tu tego "polinezyjskiego" regionu z "Istoty Wody" to i tak mamy trzy dość różniące się klimatem krainy, z których każda zachwyca na swój sposób. Na początku trafiamy do znanej z pierwszego filmu dżungli i trzeba przyznać, że jest to niesamowite audio-wizualne doznanie, bo developerom udało się wykreować niezwykle plastyczny, żywy świat, pełen naturalnego piękna i zaskakująco przemyślanych zależności, tworzący wrażenie naprawdę żyjącego ekosystemu. Ta gra to żywa encyklopedia wiedzy o świecie z tego uniwersum - każdą roślinę czy napotkanego zwierzaka (z jakimiś insektami włącznie) można zeskanować i przyswoić o nich informacje zawarte w wewnętrznej bazie danych. Na większe zwierzaki możemy polować, zdobywając surowce do craftingu, mięso do gotowania potraw i podobnie jest z roślinami - te również możemy zerwać (w całości, częściowo lub np ich owoce - fajna mini gierka) w tych samych celach. Pieszej eksploracji towarzyszy niesamowita immersja, potęgowana przez widok FPP i tak jak na początku trochę żałowałem, że nie widzę swojej postaci tak uważam, że była to świetna decyzja designerska, pozwalająca na pełniejsze doznania. A jest co doznawać, bo jak już wspomniałem - Pandora zachwyca wizualnie (w trybie Performance ciut mniej, aczkolwiek nie wyobrażam sobie grać w to w 30fps), a do tego pieści nasze zmysły również fantastycznym udźwiękowieniem, sprawiającym, że momentalnie przenosimy się do tego magicznego miejsca - każdy trzask gałązki pod naszymi stopami, dudnienie pustego pnia drzewa, po którym przebiegamy, bzyczenie insekta nad uchem, szum pobliskiego strumyka, odgłosy polujących drapieżników parędziesiąt metrów dalej czy szelest liści, odgarnianych dłonią naszej postaci, kiedy wchodzimy w gęstwinę... Wiele razy zdarzyło mi się zdrzemnąć ze słuchawkami na uszach (stąd pewnie te 97h na liczniku), bo to praktycznie tak, jakbym puścił sobie na YouTube jakąś kompilację relaksujących odgłosów Do tego zmienne pory dnia, gdzie noc ma zupełnie inny zestaw odgłosów i tę słynną z filmu, neonową aurę, a także zmienne warunki pogodowe z mgłą, porywistym wiatrem, rzęsistym deszczem a nawet burzą, walącą piorunami, które potrafią zniszczyć krzaki czy małe drzewka (podobnie jak spłoszone zwierzaki zresztą - też czasem skoszą jakąś "palmę"). Muszę pochwalić również eksplorację, bo w przeciwieństwie do innych gier UBI, ta tutaj jest bardzo naturalna i zupełnie nienachalna. Co prawda mapa jest całkiem spora, a na niej znajdziemy wiele miejscówek, to nasz ekran zupełnie nie jest zawalony jakimś nadmiarem informacji - nie ma znaczników z odległością w metrach, nie ma znaków zapytania i ogólnie śmietnika przed oczyma. Mając aktywnego questa możemy użyć naszych wyostrzonych zmysłów Na'Vi i tylko w tym trybie (przytrzymując L1) będziemy widzieć snop światła, oznaczający kierunek, w którym należy się udać - proste, intuicyjne, a także dużo bardziej immersyjne niż jakieś "432 metry". Podobnie sprawa ma się z niektórymi rodzajami znajdziek - szukanie części z nich przywodzi na myśl Ghost of Tsushima i podążanie za ptaszkiem czy innym lisem, a czasem nawet trzeba będzie rozwiązać jakąś łamigłówkę. Czy AVATAR to klon Far Cry? I tak i nie. Jeśli już to pewnie najbliżej mu do FC Primal, w którego jednak wciąż nie grałem, więc się nie wypowiem. W przeciwieństwie do FC jednak, tutaj mamy dużo większy nacisk na eksplorację i crafting, a dużo mniejszy na walkę, której w serii FC jest czasem aż za dużo (te upierdliwe, co chwilę respawnujące się patrole z dupy). Co oczywiście nie oznacza, że nasz niebieski ludzik nie będzie zabijać - wręcz przeciwnie - ubijemy całą masę żywych stworzeń, począwszy od pandorowej fauny a na ludzkich najeźdźcach skończywszy. Będziemy też, na modłę typowo farkrajowo-asasynową, odbijać wrogie posterunki różnych rozmiarów i muszę przyznać, że mimo ich sporej ilości, postarano się o ich fajne zróżnicowanie, zarówno pod względem wielkości, jak i maszynerii na ich terenie występującej (tu jakaś mini rafineria, tam coś z górnictwem, tu wyłącz pompy, tam zniszcz wiertło itp). Podczas starć mamy możliwość grania stealth (co jest bardziej wskazane, aczkolwiek mocno upośledzone i czasem ciężko opanować sytuację, kiedy jakimś cudem zostaniemy zauważeni) albo na Rambo, mając do dyspozycji kilka rodzajów łuków, a później także broni ludzkich. RDA (bo takim skrótem przedstawiają się tu "Ludzie Nieba") są niezwykle wdzięcznymi obiektami do eliminacji, bo z zachowania są zupełnie bezrefleksyjnymi skorupami bez duszy, non stop chwalącymi się przed swoimi ziomkami ilością ubitych tubylców, czy oskórowanych zwierzaków - kolejny przykład infantylnego pisarstwa, zero szarości, wszystko jest złe do szpiku kości, więc nawet nie ma jak poczuć wyrzutów sumienia, posyłając dwumetrową strzałę w łeb takiego okrutnika. Po udanej akcji następuje animacja powtórnego pokrywania się flory zielenią i innymi kolorami, a także zwierzaków nieśmiało wracających w te rejony, a po jakimś czasie to całe błoto i metalowe maszyny przywleczone przez ludzi, całkowicie pochłonie natura, zostawiając nam do podziwiania miejscówki godne The Last of Us czy innego Horizona - bardzo fajny patent. Jakiś czas po rozpoczęciu gry będziemy mieli możliwość schwytania i oswojenia swojego własnego Ikrana, dzięki któremu ekploracja nabierze nowego makro-wymiaru - ogólnie to chyba najlepsza i jedyna dobra, fabularna misja, a moment, gdy pieczętujemy naszą więź pierwszym lotem i fantastyczna muzyka temu wydarzeniu towarzysząca, to zdecydowanie najlepsza akcja w całej grze. Fajne jest też to, że gdy trafiamy do nowego regionu, nie możemy początkowo korzystać z pomocy naszego latającego przyjaciela, dopóki sami trochę nie poznamy nieznajomych obszarów - dzięki czemu gra niejako przymusza nas do namacalnego poznania nowych miejscówek i ciężko mieć jej to za złe, bo gdybym to ja stworzył tak misternie wykreowane lokacje to też chciałbym zmusić gracza do ich odwiedzenia, a nie tylko przelecenia kilkaset metrów ponad nimi. Podsumowując ten obszerny tekst... Grę uważam za bardzo udaną i gdyby tylko ktoś posiedział nad scenariuszem to mimo lekko zmodyfikowanej farkrajowej formuły mogła z tego wyjść naprawdę bardzo dobra produkcja. Ale jest jak jest i więcej jak 7,5/10 wystawić nie mogę.
  12. Wredny

    Zakupy growe!

    Kolejne z gierek od dawna będących na liście "kiedyś się kupi" - miał być jeszcze Planescape Torment/Icewind Dale, ale sprzedawca nie wysłał gry, oddał kasę, tłumacząc się tym, że jednak nie ma nówki tylko używkę (której oczywiście nie wystawił, więc nie wiem, co on tam niby ma). Szkoda, bo niby była to wersja angielska, a tak to na allegro same niemce, których nie chcę.
  13. Akurat AVATAR daje radę w tym kontekście i nie jest tak zjebany jak ostatnie farkraje czy trzy poprzednie Assassiny (w Mirage nie grałem jeszcze). Tutaj naprawdę eksploracja jest niewymuszona, czasem wręcz przywodzi na myśl Ghost of Tsushima w przypadku niektórych znajdziek czy ukrytych miejscówek, kiedy podążamy za jakimiś motylkami itp. Nie wiem, co masz na myśli, mówiąc o "nieoskryptowanej wolności" w przypadku UBI-szajsboxów, ale każda jedna gierka w otwartym świecie oferuje dokładnie to samo, tylko lepiej, mniej generycznie i z większym wyczuciem co do ilości aktywności na mapie. Avatar jest fajniejszy, bo mimo nadal sporej ilości różnego rodzaju miejscówek, nie są nachalne, są wkomponowane w przyrodę i całkiem naturalnie się je odwiedza, czego nie można powiedzieć o trylogii ogromnych Assassinów, w których to wszystko jest wrzucone na siłę, co chwila trafiamy na obozowisko bandytów, albo jakiś wielki fort w ilości x50 na "dzielnicę" i tak do zrzygania.
  14. Powiem więcej - AVATAR jest najlepszy, kiedy się nim po prostu bawimy i zwiedzamy ten piękny świat. Teraz, kiedy mam "fabułę" za sobą i nie muszę już co chwila przewracać oczyma z zażenowania, słysząc kolejną strong-female-protagonist, bawię się chyba najlepiej.
  15. Wredny

    Zakupy growe!

    A to by trzeba było pytać kogoś, kto grał, bo ja tylko na chwilę odpaliłem - wygląda fajnie, poczułem vibe takiej Ultimy, w którą za dzieciaka zawsze chciałem zagrać.
  16. Wredny

    Zakupy growe!

    Odpaliłem, zmieniłem język na polski i samo intro jest po angielsku, ale później wjeżdża Pan Fronczewski i jest full polish
  17. Wredny

    własnie ukonczyłem...

    Najpierw prawilnie Riptide
  18. Wredny

    Zakupy growe!

    Perfect_Blue, czy jakoś tak A to nie wiem, w opisie nic nie było, na pudełku też, a odpalić nie zdążyłem, bo do roboty na nockę niestety. Dla mnie to może nie być, bo po polsku to tylko Wiedźmin, ale jutro postaram się sprawdzić i dam Ci znać.
  19. Czyli jedyna opłacalna opcja to miesiąc gamepassa. Szkoda, liczyłem, że XBOX też dostanie u mnie jakieś pudełko do kolekcji w tym roku (no jeszcze Indy i Avowed będą). Też sobie o tym pomyślałem. Ja wiem, że małe studio, ale jak na taką popierdółkę, w której tylko idziesz i słuchasz głosów w słuchawkach to śmiesznie wygląda to całe opóźnianie premiery i przekładanie od lat.
  20. Przecież to normalne, że w trailerach swastyki zmieniają się w krzyże - w Wolfach, czy starym The Saboteur też tak było, ale w grach normalnie już "hakenkreuz", więc wyluzujcie.
  21. Wredny

    Zakupy growe!

    W zeszłym roku musiałem sobie odpuścić kilka interesujących mnie pozycji, więc teraz, kiedy wpadło trochę dodatkowej kasy to wjechał spóźniony Mikołaj 14 przesyłek w multiskrytce Ch#jowe światło, więc trochę rozmazane (może podmienię jutro): No i wielkoformatowe EVERSPACE 2 do spółki z EVERCADE - zobaczymy, jak to retro mi siądzie. No i komplecik z innego rzutu:
  22. Smutne, jak te wszystkie niegdysiejsze gwiazdy kina akcji się rozdrabniają i nie potrafią zejść ze sceny u szczytu chwały. Ta seria to niesamowite gówno od samego początku i mimo, że jedynkę jeszcze dało się oglądać to i tak nie zmienia faktu, że to badziew, a nie żaden "hołd dla kina akcji lat '90. Dwójka to już zbiór losowych memów, a z trójką wytrzymałem jakieś 10 minut.
  23. Tak, bo wycięcie kawałka mapy i przeniesienie assetów z AC Origins to na pewno był ogromny wysiłek i lata wytężonej roboty
  24. Jak młody Ron Jeremy Idol Szranca, jakiś random, co niedawno wypłynął na fali hejtu na dobre gierki i teraz się panoszy, głosząc swoim piskliwym głosikiem przepełnione gniewem opinie i "hot tejki", żeby klikanko było.
  25. Wredny

    Zakupy growe!

    Te retro wrzutki @Quake96 tak mnie nostalgicznie nastroiły, że wzbogaciłem swoją kolekcję X360 o 3 pudełka, dobijając do równych 120. CoJ to xboxowy exclusive, grałem tylko w drugą część, BF2 nigdy nie miałem przyjemności, a z konsolowych wersji ta jest najlepsza. Z kolei IL-2 to trochę wina @Suavek, bo ostatnio spamuje tymi samolotówkami i mi się przypomniało
×
×
  • Dodaj nową pozycję...