Treść opublikowana przez Wredny
-
Ghost of Yōtei
Ja póki co tylko z doskoku i więcej przespałem z padem w ręku, niż faktycznie grałem (druga zmiana w robocie - przeważnie słabo mi się gra po powrocie do chaty). Wczoraj miałem takie wrażenie, że póki co wolę Tsushimę, że pierwsze wrażenie drugi raz ciężko wywrzeć i że chyba już mnie nie angażują te "ubisofciaki" od Sony, ale dziś chciałem tylko odblokować kapliczkę, a okazało się, że wlazłem na szczyt góry i jak zobaczyłem te widoczki to od razu przegoniłem negatywne myśli. Wydaje mi się, że mocna poprawa w temacie śniegu nastąpiła. Póki co fabularnie jest tak sobie, Atsu balansuje na krawędzi bycia spoko babką, a przerysowaną boss-girl rodem z hollywoodzkich wysrywów, no i ciut za dużo pyskatych kobiet już spotkałem, co trochę drażni w tym settingu, w którym kobieta powinna szorować czołem po ziemi byle tylko nie urazić wszechmogącego pana choćby spojrzeniem. Niby spodziewałem się tego, bo wiadomo, że gierka pochodzi z ameryczki, a studia Sony są przesiąknięte tym woke szajsem, ale mam nadzieję, że w ostatecznym rozrachunku nie będzie tego jakoś specjalnie dużo (jak w Horizon Forbidden West np).
-
CRONOS: The New Dawn
Nie kumam, o jakim "systemie" i jakiej "nietypowości" mowa W praktycznie każdej grze musisz przeładowywać broń, a już na pewno w każdym survival horrorze, a tu kolega nagle zaskoczony oczywistą oczywistością (mi do głowy nie przyszło, że ktoś może się tak nietypowej opcji spodziewać). Podobnie jak tym, że pomiędzy przeciwnikami można lawirować, żeby ich zbić w jedną kupę i np wysadzić za pomocą jednego strzału w hojnie rozstawione beczki. Przecież to są takie podstawy i takie banały, że aż smutno się czyta rzekomo doświadczonego gracza, którego te sprawy zaskakują. No chyba, że to pierwsza w życiu gra tego gatunku, a ostatnio ogrywanym tytułem było blooberowe The Medium to mogę zrozumieć szok wywołany tak gwałtownym przeskokiem z symulatora spaceru do pełnoprawnego (typowego) przedstawiciela gatunku survival horror.
-
Silent Hill f
No chyba nie bardzo - GTAIV to peak tej serii (wiem, że pijesz do wykastrowania z elementów RPG z San Andreas), MGS2 dużo lepszy pod względem możliwości od pierwszego MGS, Death Stranding to już w ogóle - gameplay z nawiązką rekompensuje fabularne bzdury, Alan Wake 2 także zaliczył spory progres w stosunku do pierwszej części i świetnie pogodził gameplay z opowiadaniem historii. Jedynie z Hellblade masz rację. Ale tak - miałem na myśli jeden z elementów gameplayu, więc trochę zbyt ogólnikowo napisałem, bo samo bieganko i eksploracja miejscówek w SHf naprawdę mi się podoba. Zagadki? Niezbyt - te bardziej wymagające są trudne tylko dlatego, że są źle napisane i chujowo wyjaśnione, a nie dlatego, że trzeba pogłówkować. Najlepsze są te z szyframi do szafek, bo można mieć jakąś frajdę (i ta z muralem), ale większość to zgadywanie na pałę, bo kogoś poniosło ze zbyt lakonicznym opisem, albo chujowo narysowanym symbolem, który nie przypomina niczego. Piszę oczywiście o poziomie Lost in the Fog, bo na łatwiejszych to widziałem, że na autopilocie lecimy z tymi wszystkimi dodatkowymi podpowiedziami.
-
Silent Hill f
W ogóle ja rozumiem, że kiedyś w Silentach walka była totalnym gównem (taki kultowy SH2 np to jest tragedia i dziś nie do obrony pod tym względem), ale czasy się zmieniły, gatunek survival horror się rozwinął, wiele gier z tego gatunku robi to dobrze, a tu jest zrobione po prostu źle - nie kumam, jak mozna wystawić 9/10 grze video, w której to GRANIE kuleje, tylko dlatego, bo fabułka, klimat i "symbolika" Oczywiście zgadzam się, że te elementy mocno ratują to, co walka stara się nam obrzydzić, ale nadal z tego równania nie wychodzi mi 9.
-
Ghost of Yōtei
Jest, wydaje mi się, że chyba nawet do polskiej jest - pewnie jakieś AI to ogarnia.
-
CRONOS: The New Dawn
I właśnie tacy ludzie w większości piszą recenzje na tych wszystkich śmiesznych stronkach
-
Silent Hill f
Nie tylko bijatykom, ale wszystkiemu czym się jarał - doświadczony czytelnik wiedział, że trzeba odjąć przynajmniej jedno oczko od końcowej oceny.
-
Silent Hill f
No i właśnie to jest ten dylemat przy Silent Hill f - walka jest totalnie spierdolona, a te "dungeony" są nijakie i nudne (choć później są całkiem spoko, jak już mamy opcję utylizowania przeciwników na stałe), ale cała reszta jest tak zajebista, że wszystko równoważy i mimo wszystko ciężko się oderwać.
-
Ghost of Yōtei
Yup, od pierwszych minut miałem westernowe skojarzenia. Do tego to obozowanie, grzanie jedzenia nad ogniskiem - mocny RDR-vibe. A tak w ogóle do posiadaczy wersji fizycznej - też mieliście w pudełku "książeczkę" Ghost of Tsushima Director's Cut? Bo już się przestraszyłem, że ktoś złą płytę wsadził do pudełka
-
Ghost of Yōtei
Chyba w żadnych nie można, bo w angielskim też mam (gasp) i tego typu wtrącenia.
-
Zakupy growe!
Dwie najgorętsze premiery ostatnich dni - Final Fantasy Tactics, czyli jedna z gierek życia w zremasterowanej formie oraz Ghost of Yotei, które od samego początku robi świetne wrażenie. Do tego pakiet DOOM+DOOM II od LRG i dwa tytuły, które wreszcie mogę odhaczyć z listy zakupowej - pakiet dwóch części Overcooked do sprawdzenia, czy żona ogarnie takie sterowanie (it takes two nie ogarniała) oraz Devil May Cry 5 (choć wolę okładkę wydania premierowego na PS4 - ta jakaś taka ch#jowa jest).
-
Ghost of Yōtei
Dokładnie - oryginalne audio w tym przypadku oznacza "angielskie" - podobnie jak w Tsushimie głosu i twarzy użycza amerykański obywatel, pochodzenia azjatyckiego, więc japoński jest tylko nałożonym dubbingiem. O ile jednak Tsushimę przeszedłem bez wyrzutów sumienia po angielsku, bo fajnie były akcenty podrabiane, tak tutaj jestem w kropce. Dorosła Atsu nie ma tego udawanego japońskiego akcentu, co trochę wybija mnie z wczuwki, a z kolei jej dziecięca wersja po angielsku to jakiś skrzeczący chłopiec, którego nie da się słuchać. Z ciekawości dociągnąłem z sieci polski dubbing, no ale k#rwa NIE - poziom teatralnej sztuczności wyjebany poza skalę. Spróbuję grać z japońskim, zwłaszcza że ostatnio tak grałem w Silent Hill f, tyle że tam mało co mówią i przeważnie nie w trakcie akcji, a tu pewnie będzie ciężko nadążyć z czytaniem.
-
Ghost of Yōtei
Dobra, nie wiem o co tu chodzi i jakiej magii używają w tym SuckerPunch, ale byłem przekonany, że od początku gra jest ustawiona w tryb performance, bo tak płynnie wszystko działało, ale zerknąłem a tam niby Quality w 30fps. Z ciekawości zmieniłem na ten RT i na razie nie widzę potrzeby zmieniać na coś innego, bo w życiu nie widziałem tak płynnych 30 klatek - mam wręcz wrażenie, że gra śmiga w dużo wyższej wartości i to na bazowej PS5. W Silent Hill f, przełączając na Quality miałem pokaz slajdów, a tu dałbym sobie rękę uciąć, że gram w 60fps.
-
Ghost of Yōtei
To serio instaluje się ponad godzinę? Bo takie rewelacje wyczytałem w sieci.
-
Silent Hill f
Po angielsku masz napisane HARD, więc nie będę pisał "normal", bo Szermacowi się nie spina
-
Silent Hill f
Tyle że w SH2 była zrobiona dobrze i nic nie odejmowała z klimatu, a tu ręce opadają, jak masz znów nak#rwiać tą rurką jakieś stworzenie. Te walki z tymi "skupiskami cyców" to już w ogóle są zjebane, bo wszystko sprowadza się do napierdzielania w tę masę R2 praktycznie na ślepo i z nadzieją, że Twoje ciosy wykończą maszkarę szybciej niż jej Ciebie, bo ani tu unikać w tych ciasnych pomieszczeniach, ani skontrować, bo ciężko cokolwiek odczytać z tego co ta kupa mięsa robi - dramat.
-
Silent Hill f
Ja zajebałem Ornsteina i Smougha z Temu, opuściłem rezydencję Shimizu, zaliczyłem kolejny epizod w lisiej norze i teraz mam trasę zawaloną masą przeciwników - czy to już blisko do końca? Bo nie wiem, czy pocisnąć do napisów czy odstawić i napocząć Ghost of Yotei . Nie ukrywam, że chętnie wymienię sympatyczną Hinako na brzydką lesbę tylko po to, by znów poczuć frajdę ze starć z przeciwnikami.
-
Battlefield 6
Jak się będzie zajebiście grało to wpadnie zupełnie przy okazji. Pamiętam, jak w pierwszym Bad Company było trofeum za 10002 kille, co było dość pojebane (miałem chyba około 4k i odpuściłem), ale z kolei w drugie Bad Company grało mi się tak zajebiście, że akurat tam bym się nie obraził za takie wyzwanie (na bank miałem nawet więcej).
-
CRONOS: The New Dawn
Obstawiam, że właśnie stąd tak wysokie oceny dla Silent Hill f. Ale nadal - trzeba być strasznym ulungiem, żeby tak nie kumać konwencji survival horroru i jako wady wymieniać cechy wręcz wymagane w gatunku. No ale ogólnie potwierdza się to, co wiadomo od dawna - większość graczy nie lubi gier z tego gatunku i dlatego się nie sprzedają.
- Hell is Us
-
CRONOS: The New Dawn
Remake'u* SH2 - grzechem jest nazywać blooberowe arcydzieło per "remaster" A CRONOS świetny bez dwóch zdań, ale skoro piszesz, że najlepszy tytuł tego roku to na bank nie grałeś w Clair Obscur: Expedition 33 Recenzenci? Yebać te ulungi maczetami. Jak czytałem te wszystkie narzekania, że gra za trudna, że nie ma ammo, że brak miejsca w ekwipunku, że z bossami na pięści to się mentalnie przygotowałem na jakiegoś mega hardkora i się zastanawiałem, co też Krakowiaki odjebawszy, a dostałem typowy standard w dziedzinie survival horrorów i zupełnie nie mam pojęcia, jakim trzeba być niedorozwojem, żeby takie bzdury pisać Tu poniżej świetny przykład, gdzie koleś bierze na warsztat takie wysrywy jakiejś laski, która CRONOSowi dla PC Gamera wystawiła 58/100 - smutno się to czyta, bo widać, że kobita ewidentnie nie umie w gierki, ale też sama nie wie, czego oczekuje i wielokrotnie sobie zaprzecza: A później takie coś jest brane pod uwagę przy średniej na mc i zajebista gierka ma pod górkę.
-
Silent Hill f
Żaden OLED VRR i upłynniacze nie pomogą, bo to jakiś ewidentny szkopuł z tym akurat fragmentem gry - przez 10 wcześniejszych godzin nic takiego nie miało miejsca, tu też niby jest płynnie i nagle stutter jak w jakimś Fallout 3 na PS3. Obstawiam, że to wina tego skurwola w tle. SKURWOL w tle:
-
Silent Hill f
Też wam tak klatkowało po powrocie do miasteczka, które jest już zawalone różowym glutem? Strasznie wk#rwia takie rwanie płynności co chwilę.
-
Zakupy growe!
Nie ten adres - cyfrowe zakupy piętro niżej.
-
Silent Hill f
Ja np. nie rozumiem, jak niektórzy robią tu swoje rankingi i stawiają SH2 na równi z SH2R. Sorry, kumam różowe okulary nostalgii, ale remake od blooberów jest grą w każdym aspekcie lepszą niż oryginał i to nie są te same gry (jak np w przypadku remake'u Dead Space, gdzie w sumie też remake lepszy, ale zmiany nie są aż tak wielkie). SH2 to dziś przy remake'u zaledwie jakaś mobilna indyk wersja - tu nie ma znaku równości.