Skocz do zawartości

Top dekady 2010-2019 (gierki)


ASX

Rekomendowane odpowiedzi

1. From Software

2. Xeoblade 2

3. Soul Sacrifice Delta

4. Ninja Gaiden 3 RE

5. Monster Hunter World

6. Nioh

7. Pillars Of Eternity

8. Halo Reach

9. Fire pro Wrestling World

10. Dragons Dogma

 

Nie było trudno mi to spisać. Wymieniłem z automatu gry które szanują mój czas i przy których spędzam go najwięcej. Takie lubię, a nie cinematic experience na 5h.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
17 minut temu, devilbot napisał:

1. From Software

2. Xeoblade 2

3. Soul Sacrifice Delta

4. Ninja Gaiden 3 RE

5. Monster Hunter World

6. Nioh

7. Pillars Of Eternity

8. Halo Reach

9. Fire pro Wrestling World

10. Dragons Dogma

 

Nie było trudno mi to spisać. Wymieniłem z automatu gry które szanują mój czas i przy których spędzam go najwięcej. Takie lubię, a nie cinematic experience na 5h.

Jestem trochę zaskoczony wymienieniem NG3RE, ale szanuje.

 

Tak w ogóle to jeszcze rok do końca dekady, trochę za wcześnie ten temat.

Edytowane przez XM.
Odnośnik do komentarza

top 10 to za mało na 10 lat gierek, więc daje więcej, kolejność losowa:

 

1. wiedzmin 3

2. forza horizon 4

3.  mass effect 2

4.  bioshock kolekcja 

5.  castlevania lord of shadows

6. batman arkham city

7. red dead redemtion 2

8. dead space 2

9. god of war 

10. gears 5

11. forza horizon 

12. brothers a tale of two sons

13. a way out

14. cuphead

15. the last of us

16. resident evil 2 remake

17. doom

18. killer instinct

19. ahsen

20. rise of the tomb raider

Odnośnik do komentarza

Kolejność przypadkowa.

 

Dark Souls - Być może najlepsza gra tej generacji.

Super Mario Galaxy 2 - Gra z idealnym pacingiem, idealnym flowem nowych pomysłów, idealnym poziomem trudności. Wspaniałość zapakowana w grę video.

The Last of Us - Doceniam za to, że pomimo świetnej fabuły, gameplay nie ucierpiał. Jedyna gra której się to udało.

Bloodborne + DLC - Dla zasady.

Hollow Knight - Nowe IP, które skradło me serduszko.

Metal Gear Rising - Za replaybility, muzykę i to uczucie japońskiego sznytu w game designie.

Yakuza 0 - Za fabułę, która mnie porwała i to uczucie japońskiego sznytu w game designie.

Celeste - Za ten level design. Mmm.

 

Nie grałem jeszcze w BotW, Odyseję, Sunset Overdrive, Cuphead, Ori, FTL, Bayonettę 2 więc dla którychś z tych pozostawiam dwa wolne miejsca.

Edytowane przez Figaro
Odnośnik do komentarza

Będzie bez numerków, bo i po co:

 

- Bloodborne

- Stardew Valley

- RDR 1 & 2

- Batman Arkham City

- GTA V

- Death Stranding

- Yakuza 0

- Hotline Miami 1 & 2

- Shovel Knight

- seria Dark Souls (nawet dwójka!)

 

Honorable mentions: Rainbow Six Siege, Papers, Please, Celeste, Wiedźmin 3, Bioshock Infinite.

 

E L O 

Edytowane przez Rozi
Odnośnik do komentarza

1. The Last of Us

za poważną dojrzałą i poważną postapokaliptyczną opowieść o zombie i za to że ramie w ramie ze świetną fabułą idzie bardzo dobry mięsisty gameplay, co jest niezwykle rzadkie

 

2. FEZ

za genialny w swojej prostocie pomysł który potrafi zaskakiwać i bawić przez całą główną rozgrywkę, endgame i kto wie jak długo jeszcze. Dodatkowy plus za urzekający klimat, pełen ciepła i humoru, co trochę dziwi patrząc na to kto jest głównym bohaterem

 

3. The Legend of Zelda: Breath of the Wild

za eksploracje.  Gra od początku urzeka możliwościami i w zasadzie nie puszcza przez  następne kilkadziesiąt godzin, przepięknie wykreowany magiczny świat gdzie za każdym wzgórzem, pagórkiem i lasem czeka coś interesujące .

 

4. Spelunky

za najlepszą grową adaptacje przygód Indiany Jonesa, nieprzewidywalny satysfakcjonujący gameplay który bawi i zaskakuje nawet po kilkudziesięciu godzinach

 

5. Ori and the Blind Forest

za klimat baśni opatrzony dodatkowo bardzo dobrym gameplayem. Nie przepadam za metroidvaniami, zazwyczaj nudzi mnie nieustanny backtracking, ale tutaj nie mogłem się oderwać przez kilkanaście godzin.

 

6. Halo 4 i 5

za gameplay i sandboxowy gameplay która po prawie 20 latach wciąż stanowi niedościgniony wzór dla innych fpsów. Spędziłem w obu częściach kilkaset godzin i bawiłem się świetnie

 

7. Forza Horizon (seria)

za bycie najlepszym arcade racerem ostatniej dekady, kompletnym, rozbudowanym, a przede wszystkim bardzo grywalnym. Włączasz na 15min i nawet nie wiesz gdzie ucieka kilka godzin

 

8. Sea of Thieves

Za oryginalność, możliwości, nie trzymanie gracza za rączkę i za spełnienie marzeń o pirackiej grze. Ciesze się że gra pomimo średniego startu rozwinęła tak skrzydła. Kolejna gra w którą  przegrałem kilkaset godzin.

 

9. Wiedźmin 2 i 3

Za bycie najlepszymi RPGami ostatniej dekady,  gdzie każde zadanie poboczne stoi na niezwykle wysokim poziomie i za swojski klimat, tak różny od reszty produkcji,

 

Na 10-te grę nie mogłem się zdecydować pomiędzy: Ashenem, Uncharted 3  i Sunset Overdrive

 

kolejność losowa

  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

Mimo wielkiego boomu na otwarte światy było w ostatniej dekadzie trochę fantastycznych gier w starym liniowym stylu i takie właśnie gry znajdują się na mojej liście:

 

1. The Last of Us

Każdy wie dlaczego, każdy grał.

 

2. The Last Guardian

Za jedną najciekawszych przygód w gierkach. Za spójność świata, twórcze zastosowanie mechanik współpracy ze zwierzakiem, reżyserię i pociąganie za odpowiednie struny emocji.

 

3. Journey

Gra poezja. Podobnie jak tytuł powyżej - to po prostu wspaniała przygoda.

 

4. Portal 2

Wzór gry właściwie idealnej. Rozwinęła mechanikę z oryginału dodając nowe rodzaje przeszkód, co chwila zaskakując ciekawymi rozwiązaniami. Wciąga w starym dobrym stylu najlepszych platformowych gier, zmuszając gracza to chwili pomyślunku, przez co znajdowanie drogi daje ogromną satysfakcję. Właściwie dlatego też tak uwielbiam Last Guardian.

 

5. Hotline Miami

Gra narkotyk. Kto grał ten pewnie wie, jak ciężko ją odłożyć. No i ta muzyka!

 

6. DmC: Devil May Cry

Fantastyczny reboot z niezwykle satysfakcjonującym systemem walki. Szkoda, że nie powstanie kontynuacja.

 

7. Inside

Podobnie jak Journey, wspaniały przykład niemej gry. Byłem zachwycony tym, że twórcy mając w zanadrzu prostą mechanikę co chwilę zaskakiwali nowymi pomysłami.

 

8. Little Nightmares

Jak wyżej. Jestem bardzo chętny na takie liniowe przygody, choć przydałaby się podobna gra w bardziej pozytywnym klimacie.

 

9. God of War

Bardzo przemówił do mnie Kratos jako taki "high-expectations father". Świetnie prowadzona historia i dynamiczna relacja z synem, no i bardzo mięsisty styl walki.

 

10. Grow Home

Super platformówka. Uwielbiam jej przestrzenność i zmuszenie gracza do uwagi dosłownie na każdym kroku.

 

 

EDIT.

Złamię trochę regułę, której trzymałem się w temacie filmowych, żeby wspomnieć o takim jakby wyróżnieniu, któremu chciałbym dać Red Dead Redemption 2, którego pierwsze 10/15 godzin wprawiło mnie w prawdziwy zachwyt. Iluzja żyjącego świata w grach jeszcze nie była tak silna, niestety później gra zaczęła potwornie przynudzać i później już na szybko jechałem z fabułą, żeby ją po prostu zaliczyć.

 

Edytowane przez Wojtq
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Wybrać 10 to zdecydowanie za ciężko. Z poprzedniej generacji kolejność przypadkowa :

Mass Effect 2/3 - genialna historia, genialne uniwersum i te postaci, najlepsi wirtualni przyjaciele. 

Alan Wake - wróciłem całkiem niedawno do niej, bardzo siedzi mi ten klimat. Fajna przygoda. 

Batman Arkham City - piękna gra, dla mnie na równi z Asylum. 

Red Dead Redemption - wtedy absolutnie kosmos, prawdziwy western na konsoli. Tam muzyka i zakończenie. 

The Last of US - podobnie, trochę niszczator. 

Max Payne 3 - perfekcyjna strzelanina, soundtrack i Max. 

L. A. Noire - dla mnie klimat i historia miazga. 

Borderlands 2 - super wspomnienia z coopa z bratem 

GTA V/Heavy Rain- obie z wadami ale obie wspominam pięknie. 

Zelda Wind Waker HD - ja pyer.dole czemu sprzedałem WiiU. Chciałbym żeby moje dzieci w to zagrały. 

 

Pewnie coś zapomniałem, tak jak i w kolejnym zestawieniu, czasy nowsze.

Wiedźmin 3 - no gra generacji dla mnie. 

Ori and the Blind Forest - nigdy wcześniej nie wciągnęła mnie metroidvania. Ale to była czysta magia. 

Pillars of Eternity / Divinity Original Sin - gry z PC, dla mnie byly strzałem w ryja i świeżym doznaniem na konsolach. 

Evil Within 1/2 - toporny gameplay stanowi o wyjątkowości tej gry, dwójka rozwinięcie. Duch RE 4.

God of War - super przygoda, realizacja mistrzowska. 

Resident Evil 7 - czasem wyłączałem po godzinie, taki stres odczuwalem. 

MGS 5 - za gameplay, świetnie wspominam. 

Dark Souls 3 - pomagalismy sobie z bratem, jedyna gra FS która ukończyłem. Cudowne uczucie. 

Prey - klimat i eksploracja, zaskoczenie niesamowite. 

Until Dawn - trochę lol ale pamiętam że łupałem w to cały dzień, super zabawa. 

Nier Automata - unikat. 

 

To tak w skrócie :) z pamięci, wiele gier nie ograłem. Dopiero ogrywam Rdr2, a Resident 2 Remake czeka w folii.

Pewnie jak będziecie swoje przedstawiać to przypomnę sobie o wielu grach 

 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Bayonetta 2  - razem z jedynką najlepszy slasher z over the top akcją i kiczowatą fabułą, potężnym replayability, masą sekretów i brakiem dlc, wszystko jest w grze, żadnych patchy (pipi)zy

Red Dead Redemption - najlepsze, co R* popełnilo od czasów vice city, do dzisiaj gra się bardzo dobrze (gunplay), klimat przemijającego dzikiego zachodu poraża, dwójka jeszcze przede mną, bo czasu nie ma

Yakuza 0 - mój pierwszy kontakt z tą serią, jest to dobry przykład jak z dobrze wykonanych, ale niewybitnie, elementów (poza karaoke) zrobić wybitną serię gierek, contentu jest zatrzęsienie w każdej odsłonie, a system walki wręcz bardzo satysfakcjonujący

Bloodborne - soulsy doceniam, ale preferuję bardziej spójną designersko i intensywną gameplayowo gierkę w dorobku FS, Sekiro wciąż czeka na swoją kolej

Doom - wspaniała strzelanka arcade ze starej szkoły, gdzie ruch i koordynacja jest podstawą przeżycia, design graficzny miejscówek i oprawa audio to absolutna czołówka

Wiedźmin 3 - gierka ma swoje grzeszki, ale dla fana książek sandboks w tym świecie to rzecz nie do pogardzenia, o ile wątek główny jest nie najlepszy, to poboczne już podnoszą poprzeczkę do poziomu, na który wspięło się tylko kilka gierek w historii

Nioh - najlepszy system walki bronią białą w gatunku action rpg, fabuła na motywach historycznych i mnóstwo gry w grze, trudniejszej niż w soulsach (dlc)

Max Payne 3 - strzelanka tpp, gdzie w zasadzie jest się choreografem strzelanin w dojrzale napisanym filmie sensacyjnym, fabuła to gierkowy top pod względem scenariusza, reżyserii i dialogów, oprawa do dzisiaj robi wrażenie, zarówno wizualnie jak i fonicznie

Virtua Fighter 5 Final Showdown - niech sega wyjmie głowę z dupy i wyda chociaż piatkę na steamie z trybem online, jeżeli nie zamierzają robić szóstki

Tekken 7 - najlepszy tekken w historii względem gameplayu i balansu postaci, byłby lepszy gdyby bardziej popracowano nad designem stage'ów, skomponowano trochę więcej dobrych kawałków i nie dopuszczono do pojawienia się postaci gościnnych, bijatykom model season passów i patchy akurat służy przedłużając im życie

 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
Teraz, Figaro napisał:

 

Fajne to? Akurat było na promocji i coś mnie kusiło by to wziąć.

Fajne fajne,  mała urocza gierka na kilka godzin polegająca na wspinaczce w kosmos (dosłownie) z dobrze zrobioną fizyką. Fajny koncept, dobre wykonanie, no nie ma się czego przyczepić. 

Nie jest to może najlepsza gra ostatniej dekady, ale jedna z tych oryginalnych perełek które na pewno warto sprawdzić

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Bayonetta - wyku.rwista gra. Do dzisiaj mam ochotę włączyć choćby na 10 minut. Ten patent ze spowolnieniem czasu, gdy wykonasz idealny unik, ten design przeciwników i ogólnie wszystkiego, ta frajda z wyebania jakiegoś lepszego combosa, nawet ta zyebana muzyka. Jeden z moich ulubionych tytułów. Czekam aż wyjdzie na PS4, żeby w końcu zagrać jak człowiek. 

 

Red Dead Redemption - przeszedłem kilka lat temu po raz pierwszy, później wziąłem się za nią drugi raz, żeby wbić w końcu 100 procent (ostatecznie mi się to nie udało). Nie jest to idealna gra, ale momenty kiedy jeżdżę na koniu nocą w Meksyku to chyba zapamietam do końca życia. 

 

Portal 2 - jedynka była super, ale była dość surowa. Dwójka to już jak 'prawdziwa' gra. Nie wiem, czy kiedykolwiek grałem w grę z lepszymi i bardziej zabawnymi dialogami. Same zagadki super, mega gra. 

 

Catherine - przechodziłem te gre ponad dwa lata. Kur.wowalem przy niej na czym świat stoi, ale jest to jedna z tych gier, w ktorej niektóre poziomy przechodziłem po kilka razy, frustrowalem się jak nie wiem co, ale gdy w końcu mi się udawało, to satysfakcja była przeogromna (te poziomy z bossami, ten ich design!). No i historia wciąga jak nie wiem co.

 

Journey - niesamowite doświadczenie. Wygląda jak milion dolarów, jest bardzo relaksująca, no i płakałem :( Piękna gra, zapamietam ja na długo. 

 

The Last of Us - nie jest to jedna z najlepszych gier, w jakie grałem, ale nie może jej tutaj zabraknąć. Do dzisiaj pamiętam jesień, pięknie to wyglądało. 

 

Wiedźmin 3 - pierwsza gra z tej generacji, w którą zagrałem. Nie ukrywam, że jest fanem sagi, więc zawsze chciałem zagrać w te gre. Spędziłem z nią ponad 100h i jestem zdania, że to spoko gra, ale żadne arcydzieło czy coś w tym stylu. Pomimo tego załuję, że nie miałem okazji w to zagrać, gdy gra miala swoją premierę, bo akurat wtedy wchlanialem jedna książkę za drugą i myślę, że zrobiłaby wtedy na mnie większe wrażenie, ale ogólnie niezły tytuł. 

 

MGS V - gra jest niedokończona, misje główne nie różnią się w sumie za bardzo od tych pobocznych, a te naprawdę fajne można policzyć na palcach jednej ręki, ale to ku.rwa nie ma znaczenia. Pewnie, gra mogłaby być dużo lepsza, ale chuy z tym, to wciąż świetna gra (tak, to mój pierwszy MGS). 

Odnośnik do komentarza

To i ja podam :

 

Metal gear revengence - platynka dla mnie byla cudowna w tej grze, a 100% wbite z przyjemnością. Muzyka idealnie dobrana, te dzięki odbijanie ostrza raidena, no dla mnie to cudo. 

RULES of nature! 

 

Max payne 3 - poprzednici powyżej napisali chyba juz wszystko pod tym adresem

 

Spider man - pure fun piaskownica 

 

Horizon zero down - cudowne walki z dinobotami i kombinowanie z łukiem 

 

Mgs v gz - jakby hideo zrobil instancjonowane bazy w ten sposób w PP to pewnie zdazylby skonczyc fabulke

 

Cs:go - gralo się, nawet za dużo 

 

Cod mw2 - wiem ze 2 miechy przed 2010 ale byl to najlepszy fabularny cod ever + online który pamiętają wszyscy do dzisiaj.   

 

A no i polak geralt 3 of kors

Edytowane przez oFi
Odnośnik do komentarza

Będzie długo, więc w spoiler.

Spoiler

Kolejność dowolna, tak jak mi przychodziło do głowy

1. Wiedźmin 3: Dziki Gon (2015) – raczej nie będzie zaskoczeniem, że lista zaczyna się od przygód Gerwanta i ferajny. Nie wiem nawet, od czego zacząć opisywać grę, o której napisano i powiedziano już wszystko. Pierwszy kontakt z W3 zaliczyłem jakoś w końcówce 2015 roku na PS4, Wiedźmin był wtedy jedynym tytułem, który posiadałem na świeżo nabytą konsolę. Mając w pamięci dwie poprzednie części nie spodziewałem się, że trójeczka wjedzie z aż takim kopnięciem na ryj. Już pierwsze minuty pokazujące ujęcie z komnaty w Kaer Morhen zniszczyło mnie wizualnie, a po przyjeździe do Białego Sadu prawie spłynąłem z fotela. Przejście z poczciwej PS3 na W3 było po prostu niesamowite i chyba nie mogłem wybrać lepszej gierki na start generacji. Mimo topornego sterowania gierka wciągnęła mnie na tyle, że 100 godzin pękło nie wiadomo kiedy. Te questy, ten świat, ten humor, ten rozmach i mechaniki – to jest doświadczenie, które zostanie ze mną do grobowej deski. A potem jeszcze doszły dwa dodatki… Serca z Kamienia to najlepsza rzecz, jaka powstała w uniwersum Sapkowskiego (ha, przemyciłem Andrzeja, i swoją drogą – niby Andrzej, a jednak Janusz) i jeśli ktoś jeszcze tego nie zrobił to gorąco polecam ograć, nie zawiedziecie się.

2. Bloodborne (2014) – gierki od From zazwyczaj napoczynam i gdzieś w 1/3 zostawiam, bo nie chce mi się w nie już grać. Wyjątki od tej reguły są dwa, czyli pierwsze Dark Souls i Bloodborne właśnie. Dlaczego więc w zestawieniu zdecydowałem się na BB zamiast DS? Powodów jest kilka, ale tym głównym jest dynamika gry. O ile granie w DS przypomina mecz piłki nożnej paralityków oparty na podawaniu piłeczki od jednego pionka do drugiego i potem trzeciego (i tak sobie kopią kikutami w trójkąciku, nie spiesząc się zbytnio) tak dynamika w BB jest fenomenalna. Dashe dają poczucie kontroli nad sytuacją w o wiele większym stopniu niż wysłużone „rolki”, system broni długich i krótkich świetnie wpisuje się w całość, a jucha tryska na lewo i prawo. Do tego wszystko to jest podlane niesamowicie gęstym sosem z lovecraftowego horroru, klimatem wiktoriańskiego Londynu, juchą tryskającą litrami z ubijanych ćwoków, a wisienką na torcie jest niesamowity design wszystkiego, od broni przez miejscówki do mięsa armatniego właśnie. Świetna gierka, i gdyby tylko From potrafiło zrobić porządne 30 klatek (o 60 na konsoli nawet nie marzę) to byłby to solidny kandydat do pierwszego miejsca w moim rankingu.

3. Metal Gear Rising: Revengeance (2013) – tytuł, do którego wracam cyklicznie co jakiś czas. Slasher prawie kompletny, prędkość rozgrywki urywa po kolei oba poślady, siekanko jest rozbudowane, a OST nadal ciężko jest przebić, Jamie Christopherson od(pipi)ał takie kawałki, że banderas to jest za mało, by oddać ich za(pipi)istość (Rules of Nature, Stains of Time, A Stranger I Remain – to są ponadczasowe sztosiwa). Gra wyszła jeszcze na poprzednią generację i przy premierze była naprawdę śliczna, trzymając przy tym 60 klatek przez większość czasu z okazjonalnymi dropami. Reklamowana mechanika Zandatsu (czyli siekania pod konkretnymi kątami kontrolowanymi przez gracza) była raczej ciekawostką niż jakimś gamechangerem, ale i bez niej Rising to kawał niesamowitego slashera, w którym akcja pędzi na złamanie karku i generuje tony adrenaliny. Obecnie można wyrwać ją za jakieś 5zł na PC, dajcie jej szansę – warto.

4. Red Dead Redemption 2 (2018) – komboje dwa to gierka, która wyżarła mi z życia ponad 100 godzin i każda minuta z tego czasu była rewelacyjnie spędzonym czasem. Przepiękny, absolutnie przepiękny świat, w którym aż chciało się zanurzyć całym sobą to atut równie ważny co cała reszta tej gierki. Chyba po raz pierwszy zamiast dobiegania z punktu A do B po prostu szedłem, zwiedzając miasta, pozdrawiając siedzących na ganku pijusów i meneli, a każda aktywność, od brania kąpieli z zagajaniem lachonów do rozstawiania ogniska i dłubania sobie nożem amunicji dum-dum sprawiała mi masę frajdy. Ciekawe misje, ogrom rzeczy pobocznych do roboty (w tym moje ulubione łowienie ryb), niemożliwe możliwości, typowo rockstarowe zagrywki (seryjny morderca :obama:) i wolne tempo rozwijania się scenariusza… Tak, to jedna z gierek, które dla mnie definiują tę generację i pierwszy tytuł przychodzący do głowy gdy myślę o grach naprawdę wybitnych. Pierwszy wjazd do Saint Denise zostanie w serduszku aż do grobowej deski.

5. Danganronpa: Trigger Happy Havoc (2010) – osobiste objawienie gejmingowe roku pańskiego 2018. Visual novela o grupce chińskich uczniów liceum, którzy zaczynają rok szkolny… czy taka gierka w ogóle zasługuje na wspominanie jej w jakimkolwiek rankingu? Osz (pipi)a, jeszcze jak! Psychodeliczna muzyka, gęsta jak gluty w nosie przy grypie rzeżączkowej (jest coś takiego?) intryga, prosta forma i śledztwa to sól tego tytułu. W dużym skrócie, psychopatyczny misiek Monokuma zamyka grupę wspomnianych chińskich nastolatków w szkole i daje im możliwość wyjścia tylko po spełnieniu jednego warunku: ktoś zabije kogoś innego w taki sposób, że reszta nie będzie w stanie wskazać winnego. Początkowo wiadomo, kwiatuszki i „chińczyk razem strong”, ale po pierwszym zabójstwie dzieją się takie cuda na kiju, że nie sposób jest oderwać się od tej gierki. Rewelacja, ukryta w mroku pod latarnią perełka i ja chcę to kurła na Switcha.

6. Devil May Cry HD Collection (2012) – czyli jak przemycić Devila na listę bez uwzględnienia DMC5 (o niej rozpiszę się potem w GOTY 2019). Leniwy port dwóch rewelacyjnych gierek (z jakiegoś powodu Capcom zapomniało w ogóle wydać DMC2 i przeskoczyło od razu do trójki :kekw:), które zdefiniowały mnie jako gracza. Jedynka, choć obecnie trochę toporna pod kątem gameplayu to nadal najbardziej klimatyczna część serii w którą po prostu zagrać trzeba, trójka to rozbudowana jazda bez trzymanki z prawie najlepszym systemem walki i absurdalnie wręcz efekciarskimi cut-scenkami. Chyba nie ma gry, która mogłaby wyrzucić DMC z mojego osobistego piedestału Game Of All Time. Devils Never Cry, plażo!

7. NieR: Automata (2017) – doświadczenie, które w jakimś stopniu potrafi wpłynąć na postrzeganie świata wokół nas. O fabule krótko, bo szkoda walić spoilerami: przyszedłem popatrzeć na dupę pani robot, a wyszedłem z kryzysem egzystencjonalnym i pytaniem, kim tak naprawdę jesteśmy, do czego zmierzamy i dlaczego ten cel nie ma sensu. Bardzo dobra graficzka, REWELACYJNY OST i przyjemne siekanko, 27 zakończeń, z czego pięć głównych. Jak ktoś nie grał, albo ograł pierwszy playthrough i odłożył to gorąco namawiam do sięgnięcia po gierkę i przejechania jej do końca. Bomby prawdy tylko czekają, żeby (pipi)nąć na łeb.

8. God of War (2018) – tak, to nie beka. Nowy GoW wywarł na mnie ogromne wrażenie mimo początkowych obaw o „zthelastofusowienie” gierki przez dodanie gówniaka do rozgrywki jako niegrywalnej postaci pomagającej Kratosowi w trakcie gry. Niepotrzebnie, bo gierka jest potężna. Na początku nie mogłem się przestawić na nowy system walki i miałem mały zawód, ale im dalej w upgrade Kratosa i młokosa tym lepiej. Graficznie killer nawet na bieda PS4, eksploracja i zagadki wykonane fpytę, muzyka bardzo dobra, historia i relacja Kratos-młokos bardzo mi przypadła do gustu... W zasadzie oprócz jednej słabszej miejscówki i okazjonalnych pomniejszych bugów chyba nie mam do czego się przyczepić w tej części. Bawiłem się wybornie, jeszcze do tej gierki wrócę na pewno. A, i cieszy mnie brak DLC oraz innych tego typu badziejów - gierka jest kompletna od samego początku, co w dzisiejszych czasach trzeba powiedzieć głośno i pochwalić.

9. The Legend of Zelda: Breath of the Wild (2017) – gra, dla której kupiłem Switcha po sprawdzeniu chwilę jej na emulatorze :lul: To była moja pierwsza Zelda i za bardzo nie wiedziałem czego się po grze spodziewać. Wiadomo, kiedyś obiła się nazwa o uszy, ale oprócz ikonicznego Linka w zielonym kubraczku i nazwy Triforce raczej nie za bardzo kojarzyłem, z czym to wszystko się je. Grafika jest w zasadzie jak cała gierka - urokliwa, przyciąga wzrok i ciekawi. Warstwa audio nie zapadła mi w pamięci - naprawdę fajnych utworów w grze jest mało, za to reżyseria dźwięku już stoi oczko wyżej i w odpowiednich momentach podkreśla nastrój danej miejscówki czy sytuacji. SFXy na poziomie, więc szanuję (Great Fairy i jej odgłosy ( ͡° ͜ʖ ͡°) ). Gameplay... Ach, gameplay. W zasadzie każdy z grających może mieć co do niego inne odczucia, bo składa się na niego kilka czynników które można mieszać według swojego uznania. To tytuł, w którym wszyscy grający w najnowszą Zeldę dążą do tego samego celu, ale sama podróż już różni się diametralnie u każdego gracza. Najważniejsze aspekty giereczki to oczywiście to walka, zagadki i eksploracja świata. No nie ukrywam, każdy z nich mi siadł niesamowicie. Walka jest wystarczająco prosta żeby nie męczyć i na tyle rozwinięta, żeby zostawić pole do popisu z mocniejszymi przeciwnikami. Zagadki, choć w większości proste i niewymagające zbyt dużo to jednak są niesamowicie ciekawie zaprojektowane i na serio wkręciłem się w ich rozwiązywanie. W większości gierek jeśli coś nie jest wymagane do ukończenia danego tytułu to w 90% to olewam. Tutaj wręcz przeciwnie, wchodząc do ostatniej kapliczki było mi smutno, że to już koniec odkrywania nowych pomysłów żółtych ludzi jedzących surową rybę na to, jak wykorzystać w zasadzie sześć narzędzi do ułożenia łamigłówek. Chwalona niemal wszędzie fizyka pozwala na wyczynianie cudów na kiju i naprawdę promuje kreatywność. Zrzucanie na łeb wrogów puszczonych na balonikach (i pchniętych wiatrem z liścia, który spadł ze ściętego drzewa) kamiennych kloców? Proszę bardzo. A to przecież tylko promil tego, jak można podejść do "problemu". Eksploracja zasługuje na osobny akapit, bo w moim przypadku to tutaj znalazłem najwięcej radochy z odkrywania poszczególnych miejscówek, znajdziek i szeroko pojętej "reszty badziewia". No (pipi)a, niech ktoś mi powie, że "świat w BotW jest pusty i nudny" to osobiście dam mu odznakę Specjalnego Pacjenta. U mnie działała dziecięca wręcz ciekawość, co jest za tym pagórkiem, czy pod tym kamieniem siedzi jaszczurka czy tego typu rzeczy. Rozmaitość terenów jest na mistrzowskim poziomie, tutaj jest chyba wszystko. Pola, lasy, skalne pagórki, wulkan, śnieżne góry, pustynia, tropikalny las.... Z początku niebezpieczne i niegościnne lądy z czasem stają przed grającym otworem po zdobyciu eliksirów czy odpowiednich setów - bardzo spodobało mi się to, w jaki sposób ten progres się odbywa. Naturalnie, na moich zasadach, po mojej myśli. Nie przypominam sobie zagrywek typu "teraz masz tu fajny ciuszek, który pozwoli Ci iść do miejsca X - jak je skończysz to dostaniesz ciuszek, żeby iść do miejsca Y". Ta wolność jest widoczna na każdym kroku i wyziera z każdego zakamarka Zeldy. Na początku zachłysnąłem się tym, potem złapałem oddech i do końca towarzyszyło mi poczucie podziwu dla ludzi, którzy to stworzyli. Wręcz zaryzykowałbym stwierdzenie, że ta kraina wyszła spod dłuta ekipy pasjonatów, a nie wyrobników.Minusy? Jest kilka. Deszcz, (pipi)ony DESZCZ to autentycznie najbardziej wkurzające zjawisko w gierce, przez które toczyłem pianę z pyska więcej razy niż umiem policzyć. Psujące się bronie to na początku ból i dziwny pomysł, do którego trzeba się zwyczajnie przyzwyczaić. Kilka graficznych wtop. Za mało muzyki.To wszystko i tak nie przyćmiewa tego, co czułem podczas tych prawie 100 godzin z gierką. Fun, czysty, nieskrępowany niczym fun. Dzięki Nintendo, że przypomnieliście mi to, co czułem przy gierkach kiedyś!

10. Guitar Hero Live – bo to za(pipi)ista gierka była zanim wyłączyli serwery do GHTV :(

 

Edytowane przez Bzduras
  • Plusik 3
  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza

Póki co moje osobiste TOP 10 dekady wyglada tak (bez numerków, raczej w kolejności ogrywania):

Battlefield: Bad Company 2 (2010) - przez długi czas moje ulubione multi ever (zwłaszcza dodatek Vietnam), a do tego naprawdę fajna kampania kontynuująca opowieść o losach sympatycznej grupki wykolejeńców, których mieliśmy okazję poznać w części pierwszej. W sumie ostatni dobry konsolowy BF, bo następne to juz bardziej PeCetowe gierki, a każda kolejna coraz bardziej olewała kampanię, by co roku konkurować z CoDem.

Red Dead Redemption (2010) - przez długi czas mój ulubiony tytuł, niesamowicie żywy, sugestywny świat, brutalna opowieść, fajny główny bohater i ten klimacik...

The Elder Scrolls V: SKYRIM (2011) - wciąż najlepszy RPG, jak dla mnie. Piaskownica, pozwalająca na bardzo dużą dowolność, setki lokacji do eksploracji, świetny system rozwoju postaci, muzyka, śnieżne krainy, magia, smoki...

Dark Souls (2011) - tytuł, od którego zaczęła się moja miłość do soulsów (choć najpierw ograłem Demon's Souls) i który na dość długi czas obrzydził mi inne gry - po przejściu tego majstersztyku, inne gry wydawały się jakieś takie wybrakowane i dla debili :)

Portal 2 (2011) - cudowna gra logiczna, obudowana w bardzo ciekawą fabułę, tonę zayebistego, inteligentnego humoru, no i ten syndrom "jeszcze jednej misji" - ciężko się oderwać.

Tomb Raider (2013) - zaskakująco świetny reboot znanej serii i okład na moje zranione serce, po niezbyt udanym U3. Metroidvania w cudownej oprawie, grywalność na najwyższym poziomie, eksploracja, zagadki, łuk, Lara... Gdyby tylko jeszcze była tu jakaś fabuła... Ale i tak klimacik, brutalność, Yamatai - na zawsze w pamięci.

The Last of Us (2013) - chyba najczęściej wymieniany tu tytuł, u mnie też go nie zabraknie. Niezwykle dojrzała i naturalna opowieść w klimatach "zombie-apokalipsy". Plejada znakomicie wykreowanych postaci, z dwójką genialnie zagranych protagonistów na czele. Silnie stojący narracją i historią tytuł, który jest także pełnoprawną grą, a nie jakimś klikadłem, czy interaktywnym filmem. Przez długi czas mój numer jeden...

Wiedźmin 3 (2015) - aż nadszedł W3 i król na mym tronie się zmienił. Gra, dla której kupiłem PS4 i poznawałem na szybkiego uniwersum, pochłaniając książki jak szalony. Opłaciło się, bo dzięki temu miałem dużo więcej pojęcia i wyłapywałem masę smaczków. Cudowna oprawa graficzna, zayebisty polski dubbing (a tych zwyczajowo nienawidzę), swojski klimacik i masa zapadających w pamięć postaci oraz historii (Krwawy Baron).

Horizon Zero Dawn (2017) - tytuł, który intrygował od początku, ale nie spodziewałem się, że oprócz ładnej oprawy dostanę coś więcej...
A tu zaskoczenie, bo oprócz wspomnianych wizualiów, dostałem jeszcze przezayebistą główną bohaterkę, intrygującą historię zarówno jej, jak i tę ogólnie, genialny klimacik, piękny świat do eksploracji, a także pompujące adrenalinę starcia z mechanicznymi stworzeniami (walkę z ludźmi litościwie przemilczę). No i ten główny motyw muzyczny...

God of War (2018) - na wieść o kolejnym GoW dostawałem odruchów wymiotnych, ale jak tylko zobaczyłem, że nowa odsłona idzie w ślady TLoU czy Tomb Raidera, od razu się zainteresowałem. Kratos nareszcie zyskał głębię i jakiś konkretny rys psychologiczny, dzięki czemu poczułem się, jakbym otrzymał do kontroli zupełnie nową postać.
Świetna historia, połączona z bardzo rajcownym gameplayem, a to wszystko podane w przepięknej oprawie A/V - absolutna perełka tej generacji.

Red Dead Redemption 2 (2018) - byłem dość sceptycznie nastawiony, zarówno do pomysłu na prequel, jak i do "nijakiego" głównego bohatera... Jakże się myliłem! Przepiękny, żywy świat, w którym można się zatracić i żyć, zupełnie olewając trzon fabularny. Masa smaczków, "mechanik tarmoszących siusiaka", którymi ta gra jest przeładowana, sprawia że człowiek z politowaniem patrzy na inne tytuły podobnego typu. Do tego przezayebisty główny bohater, przy którym John z RDR wydaje sie być dość kreskówkowym protagonistą.
Sama opowieść też interesująca, choć trzeba przyznać, że Dutch jest raczej irytujący.
Tak czy siak - absolutnie mój aktualny numer jeden i raczej długo nic go nie pobije.


Na wyróżnienie zasługują także:

Assassin's Creed IV Black Flag (2013) za spełnienie moich marzeń o jakiejś nowej części gry Sid Meier's PIRATES!  z Amigi.
Playerunknown's Battlegrounds (2017 - PS4), które uznaję za najlepsze multi ever - nie dość, że sam gram, to jeszcze czasem oglądam streamerów, co u mnie się nie zdarza.
Resident Evil 2 (2019), które jako jedna z niewielu gier ostatnio, potrafiła przenieść mnie (i kumpla, z którym grałem) do czasów beztroskich lat młodości, gdzie jedyne, o co się martwiliśmy, to alkohol, fajki i to, jak przejść następnego bossa :)

Edytowane przez Wredny
  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

fajny temat,

 

Moje typy - kolejność losowa:

 

Deus Ex Human Revolution (PC)

 

Metro Redux + Metro Last Light Redux (XONE) - fantastyczna historia, klimat i 60 klatek

 

Battlefield 3 (PC) - dla tej gry kupiłem nowe pc, jedyna gra multi, która na maxa mnie wciągnęła

 

Wiedźmin 3 + dodatki (PC)

 

Dark Souls Prepare To Die Edition (X360)

 

Dark Souls 3 (XONE)

 

Last Of US (PS4) - nie spodziewałem się tak dobrej końcówki, gameplay bardzo OK

 

Wolfenstein The New Order (PC)

 

God Of War (PS4)

 

Doom (XONE)

 

 

Edytowane przez nievil
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...