Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Odnośnie tych kilkudziesięciu gier, o których pisał XM.

W tym roku u mnie nie jest źle z ukończonymi pozycjami. Tak to wygląda:

1. Zuma's Revenge X360

2. Crysis 3 X360

3. DuckTales: Remastered X360 z synem

4. Hue X1

5. Sniper Elite V2 X360

6. Battlefield 1 X1

7. Titanfall 2 X1

8. Little Nightmares X1

9. Tales from The Borderlands X1 z żonką

10. Leo's Fortune X1 z synem

11. Call of Duty: Advanced Warfare X1

12. The Walking Dead: Season One X1 z żonką

13. The Walking Dead: Season Two X1 z żonką

14. Lego The Video Game X1 z synem

15. The Swapper X1

16. Thomas Was Alone X1

17. Lego Jurassic World X1 z synem

18. Batman Arkham Knight X1

19. Game of Thrones X1 z żonką

20. Grim Legends: The Forsaken Bride X1 z żonką

21. Enigmatis: The Ghosts of Maple Creek X1 z żonką

22. N.E.R.O.: Nothing Ever Remains Obscure X1

23. Halo 5: Guardians X1

24. Battlefield Hardline X1

25. Lego Dimensions X1 z synem

26. Gears of War: Ultimate Edition

27. Assassin's Creed Syndicate X1 (to zacząłem w listopadzie, skończyłem w styczniu)

28. The Wolf among us X1 z żonką

29. Monochroma X1

30. Ghost Recon Wildlands X1

31. For Honor X1

32. Masquarade: The Baubles of Doom

33. Assassin's Creed Revelations X360

34. The Walking Dead: Michonne z żonką

35. Alan Wake

36. DMC Devil My Cry: Definitive Edition X1

Do tego grubo ponad 100 godzin przejechane w Forza Horizon 3.

Wśród tych 36 gier naliczyłem 10 calaków.

Potwierdzam słowa XM. Pracuję 7-15, mam żonę, dwójkę dzieci, ogród do ogarnięcia. Właśnie skończyłem remont, a browara czy whisky też popijam. Jednak wydaje mi się, że umiem sobie ten czas zorganizować by wieczorem trochę pograć. Więc jak ktoś mówi, że nie ma czasu na gry tzn. że po prostu grać mu się nie chce.

No, i tak to powinno wygladac. Slyszysz panie doniczko?
Odnośnik do komentarza

Resident Evil 2 - no super gierka, ale lekki zawód jest. Nie wiem na ile remaster > zwykla jedynka, ale fakt jest taki, że dwójka od remastera jest pod kazdym wzgledem gorsza. I gorszy scenariusz, i gorsze lokacje, gorsze zagadki a wlasciwie ich brak, raptem 3 bossów a w zasadzie to jeden. Jedyne co trzyma poziom to soundtrack który jest rownie rewelacyjny. Nie to żebym się źle bawił przy tej grze bo to było 10h bez chwili nudy na oba scenariusze, ale fakt jest taki ze od "najlepszej odsłony serii" wymagałem chyba czegoś więcej...

 

Pora na Nemesis.

 

Czterech bossów.

Birkin, jego "dzieciak", krokodyl i tyrant w zielonym płaszczu pod koniec scenariusza B

 

 

gorsze zagadki a wlasciwie ich brak

 

Zależy co rozumiemy przez zagadki. Jak dla mnie zabawy typu znajdź parę przedmiotów, a następnie połącz je/ użyj w określonych miejscach, znajdź i wprowadź kod, tudzież uruchom coś w określonej kolejności, pod taki termin od biedy podpadają. Nie wysilają szarych komórek (oprócz np. konieczności skojarzenia koloru i kształtu klucza do określonych drzwi) ale tak samo pozwalają na tyle odpocząć od killroomów, by s.horror nie zmienił się w kolejny shooter. 

Odnośnik do komentarza

Burnout : Paradise

 

Co prawda rangi Elite jeszcze nie zgarnąłem (zamierzam sobie systematycznie po trochę zaliczać wyścigi), ale widziałem creditsy, a na tym etapie gra polega już z grubsza na robieniu ciągle tego samego, więc spokojnie jakąś opinię można napisać. Fanem serii jestem od Takedowna, który twardo piastuje pozycję lidera jeśli chodzi o jakość serii, no i cóż, należę do tych, którym pomysł z free roamingiem średnio przypadł do gustu. Wiadomo, jakieś nowości trzeba było wprowadzić (bo faktem jest, że sequele B3 były prawie jak mission packi, trudno mi odróżnić jeden od drugiego), i za to props, ale zaliczanie jakichś popierdółek typu billboardy itd. to nie dla mnie. Inna sprawa, że kilka elementów zostało zwyczajnie zyebanych, chociażby brak opcji szybkiego powtórzenia ostatniego wyścigu (pozostaje zapier.dalanie przez całą wyspę, albo z braku laku sięgnięcie po inne wyzwanie), nie mówiąc o szybkiej podróży. Do wyścigów skrajnie arcade'owych i opierających się na całkowitej wczucie w to, co się dzieje na ekranie, a momentami reagowaniu wręcz instynktownie, ni chu chu nie pasuje spoglądanie co minutę na mapkę, żeby się rozeznać, gdzie najlepiej skręcić (bo jak się zajedziesz, to po ptokach). No po prostu byłem wyrywany z "flow", każdy, kto zna serię, wie o co chodzi. Bez sensu. Handicap to ogólnie inna historia. Kolekcjonowanie aut nie sprawia raczej frajdy (większość wyzwań można ukończyć jednym wozem, jedynie dla odmiany albo zaliczenia Bourning Route'ów można go zmienić), trasy to w kółko te same miejscówki, zadania też niezbyt różnorodne. Swoją drogą, pomysł na "reset" listy zadań bo zdobyciu nowej kategorii prawka jest poroniony. 

 

Technicznie jest, zważywszy na wiek gry, nieźle. Często można trafić na tekstury z czasów PS2 (głównie pobocze), ale samochody wyglądają ładnie, no i framerate jest płynniutki. Wkur.wia mnie tylko często pojawiająca się mgła, w sensie pogodowym. Ni to ładne, ścigać się gorzej, lipa. Muzyka w serii nigdy mi nie pasowała, tutaj całe szczęście jest bardziej różnorodnie i pojawia się parę niezłych, znanych kawałków (a nie tylko kalifornijskie garażowe zespoły z college'u), za to wepchnięcie muzyki z B1-B3 to już lekka beka. 

 

Trochę ponarzekałem, bo przez pryzmat starszych części mamy spadek formy, z drugiej strony frajda z samego mięsa, jakim jest ściganie się, włączanie kolejnych boostów, drifty i takedowny nadal jest na wysokim poziomie. Gdyby nie wybijające z rytmu przerywniki i pewne mało przyjazne dla gracza patenty, byłoby super, a tak jest tylko dobrze. 

Odnośnik do komentarza

@kotlet

Przecież jest opcja restartu. Nie było jej na premierę, ale doszła w którymś patchu.

Freeroam wiadomo, jednym podejdzie innym nie. Dla mnie był to strzał w dziesiątkę. Jedyny tryb, który był skopany to Crash, a w zasadzie zastąpienie go Showtime. Zdecydowanie eventy w starym stylu dały by radę.

Miałeś okazję grać wyzwania online? Z randomami była masa zabawy, a co dopiero ze zgraną ekipą.

Odnośnik do komentarza

 znanych kawałków (a nie tylko kalifornijskie garażowe zespoły z college'u)

 

Ależ żeś przestrzelił, jeśli masz na myśli ost z trójki (który wiadomo jest kwestią gustu, ale ja nie o tym) na setliscie są franz ferdinad, ramones, fall out boy, pennywise, my chemical romance, rise against, jimmy eat world, atreyu, motion city soundtrack i nie ma w tym krzty garażowości bo są to naprawdę wielkie zespoły więc albo jesteś ignorantem albo chcialeś być edgy ale coś nie wyszło.

Odnośnik do komentarza

Mój dobry kolega Figaro, którego dni na tym forumku dobiegły końca poprosił mnie abym wrzucił jego mini reckę, którą napisał po ukończeniu Bloodborne. Obiecał ten tekst kilku osobą i pragnie słowa dotrzymać. Oto tekst:
 

"Zarówno grę jak i dodatek ukończyłem solo, pokonałem wszystkich bossów, od początku do końca korzystając z Rozpruwacza.

 

Więc, w końcu się spotykamy - rzekłem w stronę płyty Bloodborne, na której zamiast znaleźć ryski, zobaczyłem jedynie swe odbicie z szaleńczym wyrazem twarzy. Zdania nie zaczyna się od "więc" - odrzekła płyta, wprowadzając mnie w szczere osłupienie. Gra upokarza mnie jeszcze przed włożeniem płyty do konsoli, prawdziwy next gen - głośno stwierdziłem, rzucając sakwą monet, niczym w westernach, w stronę skonsternowanego sprzedawcy i pobiegłem do domu.

 

Godzina dwudziesta pierwsza z dwoma zerami i dwukropkiem pomiędzy. Słońce nerwowo schowało się pod horyzontem, jakby wiedziało o koszmarze, który się szykuje. To dla Twojego dobra - rzekłem w stronę żony, dociskając sznur wokół jej nadgarstków. Noc łowów się zbliża, moja droga. Nie chcę byś widziała mej przemiany w Bestię - dokończyłem, nie zważając jak kretyńsko i Jeromowato brzmię i zamknąłem drzwi do szafy. Pozostaliśmy we dwójkę, ja i pudełko Bloodborna ze znaczkiem PL.

 

Skoro czekałem na tę chwilę ponad dwa lata, chcę by nasze rendez vous było godne. Ukradłem i zapaliłem znicze z pobliskiego cmentarza, uklęknąłem przed PS4ką i ofiarowałem tej szaleńczej, acz pięknej chwili krztynę swej krwi, korzystając z pobliskiego noża kuchennego. Krople krwi nonszalancko oczerwieniły logo Playstation, a słodka woń paliwa mego układu krwionośnego uniosła się do moich nozdrzy.

 

Podgazowany tajemniczą aurą otaczająca pokój, w akompaniamencie krzyków żony z szafy, przystąpiłem do łowów. Może to moja żądza pryskającej krwi, ale początkowi bossowie nie sprawili żadnych kłopotów. Mój zachwyt na tym jednak nie ucierpiał. Po bardzo intensywnych trzech godzinach, na zegarze padły cztery zera, z dwukropkiem pomiędzy. W głowie szarogęsił się potok szaleństwa i zachwytu, w sercu panoszyło się rozjątrzenie całą sytuacją, a w brzuszku zapanował głód. W tej chwili prostacka potrzeba składników odżywczych zapewniających żałosny żywot ludzki wydawała się trywialna. Ależ to jest ku.rwa dobre - głośno rzuciłem w ekran, oglądając zadziwiającą architekturę rewiru katedralnego, żując przy tym donośnie skibkę smalcu z pokrojonym ogórkiem kiszonym.

 

W końcu spotkałem godnego przeciwnika. Facet na wieży zaczął napie.rdalać z karabinu. Ołowiem zabił mnie trzykrotnie, aż w końcu dotarłem na czubek wieży. Gdy w końcu spotkaliśmy się na szczycie, epickość przedstawionej sytuacji stojących przed sobą, gotowych do walki łowców przyczyniła się do mojej nagłej erekcji. Ale w końcu ktoś musiał upaść. A raczej, spaść. Smak zwycięstwa omamił moje neurony.

 

Okrzyk demonicznej radości przerwało pukanie do drzwi. Sąsiadowi, Mirkowi spod trójki, nie spodobał się kakofoniczny festiwal dźwięków, rzekomo wydający się z mojego mieszkania. Ale Mirek nie pukał właśnie do znanego mu od lat sąsiada. Mirek pukał do nowo narodzonej bestii. Choć nie był wulkanem intelektu, od razu zauważył, że coś jest ze mną inaczej. Źrenice miałem nienaturalnie wyolbrzymione, a krwinki zbyt dosadnie kontrastowały się ze spojówką. Natchniony momentem i widokiem księżyca zza oknem, wbiłem mu paznokcie w oczy. Tryskająca gorąca krew wleciała mi na koniuszek języka. Wydaje się, że szaleństwo mnie opanowało. I wcale nie miałem zamiaru się opierać.

 

Na zegarku wpadła godzina druga, z dwoma zerami i dwukropkiem pomiędzy. Po raz dziesiąty podchodzę do Amygdali. Jej brutalne skoki łamią plecy mojemu avatarowi. Uwielbiam to. Uczucie wyzwania napełnia mnie chęcią kontynuowania marnego żywotu. Odcięta głowa Mirka spoczywa na PS4ce, niczym dumne trofeum łowów nocy. Po zdobyciu potrzebnej ilości Wglądu, po Yharnam wije się ogromny pająk, który rzekomo był tam cały czas. Mój podatny na sugestie umysł zaczął spiskować przeciw otaczającej rzeczywistości. A co jeśli nad moją meblościanką wisi ogromny karaluch? Racjonalizm moich akcji już dawno wyleciał zza okno, a za nim poleciały meble. Donośny trzask szafy na ulicę wyraźnie wzbudził zainteresowanie śpiących meneli. Ale to się już nie liczyło.

 

Poziom trudności wyraźnie wzrósł. Spotkanie Ludwiga okazało się krytyczne. Po raz pierwszy poczułem się bezradny. Każda kolejna porażka wywoływała u mnie serię spazmów. Centymetr energii który dzielił mnie od zwycięstwa sprawiał, że wiłem się po podłodze, wypluwając na przemian wymiociny z oceanem flegmy. Każdy jego cios odczuwałem niczym atak rażącego pręta w centrum mego odbytu.

 

Aż w końcu wstałem, zarobiłem plaskacza od swej ręki, wydałem dźwięk podobny do tego, który wydał Cleric Beast i walnąłem pięścią w ścianę. Krew spływająca z ręki na Dual Shocka zdała się dodać mi kosmicznej mocy. Trans w który wpadłem nie mógł się równać z żadnym doświadczeniem dozwolonym w naszym prostackim wymiarze. Ludwig w końcu upadł. Moje ciało nie doganiało gonitwy szaleńczej radości jaką przeżywał mój wymęczony umysł.

 

Kończyłem koszmar za koszmarem. Przeciwnik za przeciwnikiem. Niuchałem każdy zakątek i każdy skrawek historii. Absolutnie zanurzony w doświadczeniu, pewnego razu odwiedzam swoją chatkę we śnie, którą tym razem zastałem w płomieniu. Marząc o idealnym dualizmie między moim i ich światem, podniosłem zapalarkę i zrobiłem co trzeba. Podpaliłem firankę i podniosłem pada. Podszedłem do Gehrmana i zdecydowałem się skończyć jego koszmar. Unoszący się swąd palonych rzeczy wcale mi nie wadził. Mnie tutaj nie było. Ja właśnie unikałem niczym szaleniec każdego ciosu pod wielkim drzewem. Ale padł. Musiał paść.

 

Na sferze niebieskiej, zleksza niewinnie, powstało słońce. Obudziłem się wyraźnie spocony. Z kuchni wywodził się przyjemny zapach smażonych jajek sadzonych. Wygląda na to, że obudziłem się z koszmaru. Na szczęście o dwudziestej pierwszej, z dwoma zerami i dwukropkiem pomiędzy, rozpocznie się nowa gra plus.

 

9/10

Byłoby 9+ gdyby nie system fiołek, byłoby 10 gdyby nie za niski poziom trudności.

Edytowane przez Mantis
Odnośnik do komentarza

(...)

Miałeś okazję grać wyzwania online? Z randomami była masa zabawy, a co dopiero ze zgraną ekipą.

 

Jeszcze nie, przymierzam się właśnie, ale raczej popróbuję parę razy i tyle, nie przepadam za zabawą online. 

 

Czemu pisząc posta już wiedziałem, że po słowach na temat soundtracku pierwszy przybiegnie Blubi xd. Nie wyróżniałem tu akurat trójki, jak wynika z posta, co nie zmienia faktu, że większość tamtych kawałków zlewa się w jedną całość, nie trafia w mój gust, może mnie jakiś chłopiec z forum nazwać ignorantem, trudno. 

  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza

Mantis weź mu napisz żeby kielichy przeszedł a nie kozaczy. 


 

(...)
Miałeś okazję grać wyzwania online? Z randomami była masa zabawy, a co dopiero ze zgraną ekipą.

 

Jeszcze nie, przymierzam się właśnie, ale raczej popróbuję parę razy i tyle, nie przepadam za zabawą online. 

 

Czemu pisząc posta już wiedziałem, że po słowach na temat soundtracku pierwszy przybiegnie Blubi xd. Nie wyróżniałem tu akurat trójki, jak wynika z posta, co nie zmienia faktu, że większość tamtych kawałków zlewa się w jedną całość, nie trafia w mój gust, może mnie jakiś chłopiec z forum nazwać ignorantem, trudno. 

 

 

No ale po co ten ból dupy? Nie znasz się, jestes ignoratem spoko, przyznałeś to i git. Firmy i Hemp Gru nie ma na soundtracku to nie podeszlo, kompletnie to rozumiem.

Odnośnik do komentarza

Skończyłem po raz drugi Arkham Asylum. Ta gra zaszczepiła we mnie miłość do uniwersum Batmana i dzięki niej rozpoczęła się jedna z lepszych serii gier w historii. Nie muszę chyba nikomu tego tytułu reklamować. Ale, ale! Nie jest to moja ulubiona część z cyklu Arkham. Jest nią Arkham City. A wiecie dlaczego? Bo rozbudowała w 100% wszystko to, co najlepsze było w Asylum. Rozwinęła każdy element, od walki, poprzez przedmioty, eksploracje i zadania poboczne. Jedynka była pierwsza w tym wszystkim, ale to Arkham City dopełniło ideału. Niemniej jednak Arkham Asylum to nadal 11/Batman. A wiadome rzeczy z tym, co straszy wróble, to czołówka momentów growych.

 

Edytka: grałem w wersję Return to Arkham i po patchu 1.02 nie spotkałem się z żadnymi dropami, może sporadycznie, 30 klatek szponciło. Gra duuuużo bardziej robi na UE4, aż się nie mogę doczekać City. Kupiłem te remastery za 58 złotych na PSS, to jak za darmo.

Edytowane przez Rozi
Odnośnik do komentarza

 

No ale po co ten ból dupy? Nie znasz się, jestes ignoratem spoko, przyznałeś to i git. Firmy i Hemp Gru nie ma na soundtracku to nie podeszlo, kompletnie to rozumiem.

 

Skoro dalej ciągniesz temat i przybiegasz po paru minutach z jakimiś gimbo tekstami, to chyba jednak nie mnie coś boli. Pokolenie CW. 

 

 

Bo napisanie bartuś xd i chłopczyk nie są w ogole gimb :usmiech: 

 

Pozdrawiam i miłego dnia. 

Odnośnik do komentarza

Wiedźmin 3

Po ok 160h podstawka ukończona. Co za cudowna gra: historia, postacie, świat, cud, miód i orzeszki :banderas:

Tytuł nie ustrzegł się też drobnych wad, m.in. debilny system umiejętności postaci i irytujący ekwipunek.

Szkoda też niewykorzystanego potencjału Skellige, pomimo tego, że zadania tam były świetne czułem niedosyt, no i ten nadmiar znaczków do zbierania jak w grze ubisoftu (tylko Skellige).

 

Jak dla mnie pełne  :good: / :good:

 

Aktualnie jestem w trakcie Serc z kamienia, a przede mną jeszcze całe Toussaint 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Resident Evil 3 Nemesis – TOP 3 Resów obok REmake i RE4. Ależ mi siadła ta czesc – to wałęsanie się uliczkami Raccoon City napier.dala tak mocno klimatem że zapamietam na długo. Park, szpital również mocno robi. Do tego skur.wersyn Nemesis – kiedy myślisz ze go zabiłeś On wraca w jeszcze bardziej morderczej formie. Świetny gameplay wzbogacony o uniki, przyspieszona rozgrywka, wysoki poziom trudności, jest trochę więcej główkowania niż w poprzedniczce, nawiązania do RE2. Jakby tak jeszcze ze 2h dłuższa była… sztos fhói, REmake2 kupie tylko dlatego żeby dać jasny sygnał, że domagam się REmake 3.

 

 

 

Jak będzie promka to łyknę CV bo mam ochotę na wiecej.

Przejdę jeszcze raz tym razem na vicie, ale z pokonaniem w każdej walce Nemesisa.

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

MGS Peace Walker HD - dla mnie jest to jeden z najgorszych MGSów. Gra strasznie się dłuży. Dodatkowe misje to żart, walki z bossami nie wymagają praktycznie żadnej strategii, pojazdy mają tak z 5x za dużo HP a postacie poboczne to popłuczyny po tych z MGS 3 i 1. Może jakbym grał przy premierze i w coopie było by lepiej. Dużym plusem dla fanów uniwersum są kasety do odsłuchania wyjaśniające część wątków. 6/10

 

Mój ranking MGSów: MGS3 > MGS1 >> MGS5 >> MGS4 > MGS2 > MGS Portable Ops > MGS Peace Walker

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...