Opublikowano piątek o 14:505 dni Napisać o Clair Obscur Expedition 33 wow to nie napisać nic. To jedna z tych gier, o której warto napisać kilka słów.Kiepsko zacząłem przygodę i chyba nieświadomie pominąłem kilka rzeczy więc zacząłem przygodę od początku.Zaczynamy swoją przygodę w Lumiere mieście stylizowanym na Paryż, które robi bardzo pozytywne wrażenie i jest pięknie zaprojektowane. Najogólniej mówić jesteśmy w mieście , które zostało oderwana od kontynentu i wyrzucone na ocean, a mieszkający w nim ludzie są dotykani zjawiskiem zwanym gommage. Polega ono na tym, że na widocznym w oddali monolicie zagadkowa malarka maluje cyfrę, a ludzie będący w tym wieku umierają. Tytułowa ekspedycja to grupa ludzi mająca na celu podróż do monolitu i powstrzymanie malarki aby kolejni ludzie nie umierali. Biorąc pod uwagę, że liczba na monolicie maleje to z czasem doprowadzi do zagłady wszystkich mieszkańców Lumiere.Nasza kompania rusza zatem na kontynent aby powstrzymać malarkę i uratować swoich bliskich przed zagładą.Bardzo dobry jest system walki, na pierwszy rzut oka jest to turowy system walki, który kiedyś bardzo lubiłem, ale ma dodatkowe modyfikacje. Można mianowicie podczas ataku przeciwnika parować ciosy lub wykonywać uniki co sprawia, że po pierwsze możemy uniknąć obrażeń, a po drugie walka nabiera nieco zręcznościowego charakteru, a dodatkowo podczas atakowania przeciwnika można wcisnąć odpowiedni przycisk w odpowiednim momencie co pozwoli zadać perfekcyjne uderzenie, a tym samym nieco większe obrażenia. Dodatkowo każdy z uczestników ekipy może mieć przypisane tzw. pikto coś na kształt amuletu, który daje bonus aktywny i pasywny po jego odblokowaniu.System walki daje dużo satysfakcji, a gra promuje odpowiednie planowanie i szukanie słabych punktów przeciwników i odpowiednie ataki. Bardzo mi siadła walka bo nawet jak nasze ataki minęły i teraz atakuje nas przeciwnik to nie przyglądamy się ale nadal aktywnie w niej uczestniczymy wykonując kontry lub uniki. Grałem na średnim poziomie trudności i ogólnie jest on wyważony dobrze, choć było kilka wymagających walk bliżej końca gry.Co zachwyca mnie w tej grze to fabuła jest po prostu fenomenalna. Wykreowany świat jest fascynujący, a historia ekspedycji potrafi zachwycić ma solidne zwroty akcji, a im jesteśmy bliżej końca gry tym więcej się wyjaśnia o co dokładnie chodzi w świecie, skąd się wzięła malarka i jakie ma zadanie. Postacie w grze są wyraziste i dla mnie numerem 1 jest Renoir. Spojrzenie na niego mocno mi się zmieniło w trakcie fabuły i finał gry wyjaśnia jego działanie i jego intencje.Polecam każdemu tą grę bo takie gry sprawiają, że jest smutek po zakończeniu. Teraz miałem wolne i od dawna nie grałem tyle godzin dziennie jak przy tej grze potrafiłem po 6 godzin dziennie grać i nie mogłem się od gry oderwać cały czas będąc ciekawym co będzie dalej. Siadła mi idealnie system walki, historia, postacie, piękna muzyka, mistrzostwo po prostu.Historia w grze nie jest oczywista i na żadnym etapie się nie domyślałem jak może się ekspedycja zakończyć. Gra potrafi wzruszyć i wywołać uczucie wtf ?Podobne zaskoczenie miałem przy serii A plaque tale.Cieszy mnie fakt, że powstają tak oryginalne gry, które potrafią przyciągnąć do konsoli z wypiekami na twarzy, zaskakujące historią i światem przedstawionym. Zaskoczenie roku i na tą chwilę moje goty.
Opublikowano piątek o 18:425 dni Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Po zakupie Switcha 2 udało mi się skończyć dwie gierki z poprzedniej generacji (bo i tak nic innego nie ma hue hue;).Super Mario Wonder - niektórzy mówią że to peak platformówek 2d. No być może, ja raczej nie grywałem i tu też z butów mnie nie wyrwało. Tzn to bardzo fajna gra, ładna i kolorowa. Doceniam pomysły na różne etapy i ogólnie było to miło spędzone 10hOdrazu potem wskoczyłem do Kirby and the Forgotten Land - no i tu od początku cykneło o wiele bardziej. Od pierwszego etapu czułem vibe Super Mario Odyssey. Urocza gierka, fajnie się zbiera i żongluje umiejętnościami połykanych przeciwników. Szczególnie końcowe sekwencje są świetne, a no i przez całą gierkę przygrywają mega melodyjki.Jestem teraz w bonusowym świecie ale wiem że Kirby zostaje Oprócz tego na XSX zacząłem poraz trzeci Assassin's Creed Origins - ostatni asasyn jakiego grałem to Syndicate ileś lat temu. Powiem szczerze że początek znów był trudny, ale po kilku godzinach zaczęło robić się lepiej i gra zaczęła mi sprawiać dużą frajdę. Może nie za sprawą historii, bo ta jest taka sobie. Ale za sprawą przepięknego Egiptu. Naprawdę ilość rzeczy na które zbytnio nie zwraca się uwagi (jak ptaki wzbijające się w powietrze z wody), nocą zapalone pochodnie i cała masa innych detali. Stań na jakiejś górze i zobacz jaki jest zasięg widzenia, robi to ogromne wrażenie.Jeśli chodzi o sam świat to jest topka branżowa. Sama walka i questy aż tak mi nie siadły, raczej napędzała mnie eksploracja. Chociaż jak już się rozwinęło postać to i czyszczenie obozów zaczęło bawić.Zadowolony jestem że nie odpuściłem tego Assasyna, nawet przyznam że pozwiedzałbym inny świat przygotowany przez nich (ale napewno nie teraz hehe).Kilka shotów też się znalazło
Opublikowano niedziela o 10:483 dni Po ponad 60 godzinach ukończyłem Rogue Tradera, robiąc przy okazji większość zawartości pobocznej. Na pewno tego czasu nie żałuję - zaznaczę tę kwestię już na początku. Bardzo dobrze się bawiłem i mogę ten tytuł polecić każdemu miłośnikowi zachodniej szkoły izometrycznych RPG, jednocześnie jednak gra miała kilka wad i na pewno nigdy nie kupię gry Owlcat na premierę. Do tego za chwilę dojdziemy, pora zarysować, z czymże mamy do czynienia. Tytułowy "rogue trader" w bliżej mi dotychczas nieznanym uniwersum Warhammera 40k to ktoś na przecięciu szlachcica i podróżnika, kto na mocy glejtu wydanego przez Boga Imperatora ma pewne szczególne uprawnienia. A uprawnienia te służą eksploracji kosmosu w poszukiwaniu wszystkiego, co może być wartościowe dla Imperium ludzkości poza znanymi jej granicami wszechświata. Skutkiem tego nasz obieżyświat raz trafi na ludzką kolonię, która dziesiątki tysięcy lat temu straciła kontakt z resztą cywilizacji, innym razem na pozostałości po obcych, a jeszcze innym razem może natrafić na dryfujący w kosmosie statek, gdzie cybernetyczni mnisi oddali się we władanie siłom Chaosu. No nie da się ukryć, potrzeba do tej roboty dobrej polisy ubezpieczeniowej.Największą siłą Rogue Tradera jest świat i fabuła. Uniwersum Warhammera charakteryzuje przerysowanie w swoim mroku - dosyć powiedzieć, że ludzkość reprezentują cybermnisi gardzący ludzkim ciałem, kosmiczne SS w postaci space marines czy inkwizycja, przy której Torquemada był człowiekiem w swoich działaniach powściągliwym i umiarkowanym. Tyle, że reszta ekipy i tak jest gorsza, by wymienić tylko sadystycznych kosmitów czy demoniczne siły chaosu, które mutują ciała swoich wyznawców i składają regularnie hekatomby, a za pomocą spaczonych jednostek infiltrują społeczeństwo. W tejże niemiłej rzeczywistości na skutek mało przyjemnych wydarzeń zostajemy kolejnym spadkobiercą tytułu i musimy poradzić sobie z wieloma problemami - kultem chaosu, obcymi czy zarządzaniem swoim królestwem.A na drodze ku osiągnięciu celów wesprze nas cała gama postaci reprezentujących różne aspekty uniwersum jak chociażby wierny nam wasal rodu, fanatyczna kosmiczna komandoska, zmutowana nawigatorka czy cybermnich. Postaci możliwych do zrekrutowania jest całkiem sporo i wszystkie są dobrze napisane, wraz z sensownymi questami. Ogólnie pisarstwo wypada w tej grze bardzo na plus - questy poboczne zrealizowano bardzo fajnie, do tego nasze wybory faktycznie wpływają na pewne aspekty gry i często dosięgają nas stosunkowo późno od ich podjęcia, więc nie ma miejsca na zabawę we wczytywanie gry po danym wydarzeniu i sprawdzanie pozostałych konsekwencji. Główna fabuła również wypada całkiem nieźle, poszczególne rozdziały są dosyć zróżnicowane (tradycyjnie moim ulubionym był drugi jako najbardziej otwarty - należę do osób, które w każdym Baldur's Gate najbardziej lubiły rozdział skupiony wokół tytułowego miasta), choć paradoksalnie ciekawsze były wątki poboczne. Główna historia również jest warta śledzenia, ake jednak mocno brakowało jej jakiegoś dobrego antagonisty, a ostatni rozdział wydawał się być najsłabiej związany z całą historią - niby wieńczył pewne wątki, ale gra lepiej wypadłaby, gdyby pewne wydarzenia z finału zaczęły mieć swoje zwiastuny już wcześniej.A jak w to się gra? Ano eksplorujemy sobie uniwersum, łazimy po planetach (lub innych obiektach), sporo gadamy, gdzie przydają się zdolności pasywne i sporo walczymy. Walka to dosyć klasyczna turówka. Rozmieszczamy naszą ekipę po mapie, dbając zwłaszcza o to, aby mieli wrogów w zasięgu i w miarę możliwości kryli się za jakąś osłoną, no i siejemy pożogę. Mamy do dyspozycji kilka klas postaci o zróżnicowanym charakterze - zasadniczo można podzielić archetypy na tych, którzy zadają obrażenia z bliska, tych, którzy walczą na dystans, a także czarodziejów (tu fajny patent - każde użycie magii narusza osnowę rzeczywistości, więc dochodzi do sytuacji, kiedy nadmierne używanie magii przywołuje na pole bitwy wrogie nam demony lub powoduje inne efekty uboczne) i postacie wspierające. Do tego sporą rolę, zwłaszcza przy bossach, odgrywa rzucanie debuffów. Większość umiejętności ma charakter pasywny, a najbardziej przydatne z mojej perspektywy wiązały się z overwatchem (postać kontruje każdego przeciwnika, który ją zaatakuje w swojej turze) i dodatkowymi ruchami/turami - nic lepiej nie czyściło pola bitwy niż kombosy sprawiające, że jakaś silna postać oddawała w swojej turze atak, potem jeszcze parę, a potem jeszcze kilka.Niestety gra ma też szereg wad - pierwsza wiąże się właśnie z przydługimi walkami pod koniec gry. Przeciwników bywa cała masa i nawet jeżeli nie są mocni (ani nas nie ranią, ani nie wytrzymują więcej, niż jednego naszego ataku), to marnujemy czas na ich ubijanie. Do tego gra lubuje mniej więcej od końca czwartego rozdziału w sztucznym przedłużaniu potyczek - wrogowie, którym trzeba zdjąć tarczę, wrogowie, którzy po zabiciu przechodzą w stan wstrzymania i trzeba i tak ich dobić i tak dalej. Druga wada dotyczy systemu podróży w grze - bez punktów nawigatorskich nie możemy płynnie skakać po mapie galaktyki. Musimy iść ścieżka po ścieżce między poszczególnymi systemami, czemu często towarzyszą upierdliwe losowe walki - szlag mnie trafiał, gdy próbując dostać się na drugi koniec mapy trzeci raz musiałem ubić tych samych łatwych wrogów. Trochę to zniechęca do eksploracji, a szkoda, bo można znaleźć sporo fajnych pobocznych lokacji, które nie są częściami questów, a niosą fajne dodatkowe historyjki (np. dryfujący w kosmosie statek rodem z Event Horizon). Bitwy kosmiczne również nieco zamulają, ale jest ich na szczęście mało. Za to wątki związane z zarządzaniem naszymi planetami nie są upierdliwe - ot, planujemy, co chcemy zbudować i w dialogach/fragmentach rodem z gier paragrafowych rozwiązujemy zastałe na nich trudne sytuacje).Tym co najbardziej drażniło było jednak zabugowanie - ta gra ma prawie dwa lata, a zwłaszcza po ostatnim DLC dalej odwala miejscami straszny cyrk. Mniej upierdliwe rzeczy? Kursor, który się blokuje i nie pozwala podjąć akcji. Bardziej? Tu się robi wesoło - zdarzało mi się, że nie mogłem zapisać gry, ponieważ gra uznawała, że mam za mało miejsca na dysku (miałem wolne raptem 200 giga). W trzecim akcie myślałem, że utknąłem na amen, bo po wygraniu walki gra przywołała na arenę NPCów, którzy wykonywali swoje ruchy (tak naprawdę stali w miejscu) przez 70 tur. Innym razem gra uznała, że po prostu mi się nie wczyta po lądowaniu na planecie. Jeszcze kiedy indziej gra uznała, że chyba za dobrze mi się idzie, bo nie mogłem atakować w swoich turach. To nie są pojedyncze przypadki - to codzienność. Kończąc zaś wątek techniczny, to grafika jest po prostu okej i raczej nikt tu cudów nie oczekiwał. Muzyka wypada dobrze, choć mogłoby być jej więcej. Voice acting za to - tam gdzie się pojawia - wypada bardzo dobrze.No i jakby tego Rogue Tradera podsumować... To gra bardzo odpowiadająca mojemu gustowi i mocno mnie wciągnęła. Nie zmienia to jednak faktu, że ma swoje wady, których warto mieć świadomość porywając się na tak długi tytuł - moja odporność na techniczny paździerz chwilami była wystawiana na próbę. Z drugiej jednak strony ani razu nie myślałem o porzuceniu tego tytułu, bo po prostu bardzo chciałem wiedzieć, jak potoczy się historia naszego eksploratora. Na Dark Heresy od Owlcat czekam, ale też jak pisałem - nie ma opcji, że to szybko kupię.
Opublikowano niedziela o 12:263 dni Origins mi siadł tak bardzo, że zachciało mi się odwiedzić Aleksandrie. Dodatki również na 100% zrobione. Wspaniały assasyn, eksploracja grobowców to bym powiedział poziom starych tomb raiderów nawet jeśli chodzi o interakcje z otoczeniem (zapalanie pochodni, przebijanie się przez ściany, przesuwanie gzymsów - bajka).
Opublikowano poniedziałek o 11:152 dni Metal Gear Rising Revengeance skończony. Gra niesamowicie krótka. Na początku miałem obawy o to, czy fabuła się rozkręci, później pojawił się ciekawy wątek ale koniec końców został szybko zamknięty i wręcz pominięty, więc nawet nie było czasu na rozkręcanie czegokolwiek. W grze pada boss za bossem, pomiędzy nimi mamy mniej lub bardziej krótkie killroomy. Grałem na poziomie Hard, przejście zajęło mi ok 13h ze wszystkimi powtórzeniami. Dla samej fabuły licznik w grze pokazuje ok 7:30 h.Lekko zmarnowany potencjał. Na pocieszenie można zacząć grę na nowym poziomie trudności, Very Hard podrzuca silniejszych przeciwników już od pierwszych minut.
Opublikowano poniedziałek o 11:512 dni 33 minuty temu, Masamune napisał(a):Metal Gear Rising Revengeance skończony. Gra niesamowicie krótka. Na początku miałem obawy o to, czy fabuła się rozkręci, później pojawił się ciekawy wątek ale koniec końców został szybko zamknięty i wręcz pominięty, więc nawet nie było czasu na rozkręcanie czegokolwiek. W grze pada boss za bossem, pomiędzy nimi mamy mniej lub bardziej krótkie killroomy. Grałem na poziomie Hard, przejście zajęło mi ok 13h ze wszystkimi powtórzeniami. Dla samej fabuły licznik w grze pokazuje ok 7:30 h.Lekko zmarnowany potencjał. Na pocieszenie można zacząć grę na nowym poziomie trudności, Very Hard podrzuca silniejszych przeciwników już od pierwszych minut.Gra ma naprawdę dużo potencjał szkoda, że nie miała kontynuacji. Gdyby poprawili te wszystkie ułomności techniczne (kamera f*** y**) był by super. Jeszcze w moim podsumowanie zapomniałem tego dodać ale te małe (brzydkie) lokacje w grze mają swój jeden plus loading jest bardzo szybki.
Opublikowano poniedziałek o 11:522 dni Just now, BRY@N said:Gra ma naprawdę dużo potencjał szkoda, że nie miała kontynuacji. Gdyby poprawili te wszystkie ułomności techniczne (kamera f*** y**) był by super. Jeszcze w moim podsumowanie zapomniałem tego dodać ale te małe (brzydkie) lokacje w grze mają swój jeden plus loading jest bardzo szybki.Ja loadingów nie odczułem prawdę mówiąc. Nie wiem, może to kwestia ssd? (Na PS3 ponoć nie ma to znaczenia)
Opublikowano poniedziałek o 11:532 dni Chodziło mi bardziej i pierwsze odpalenie z menu gry, chwila i grasz.
Opublikowano poniedziałek o 12:572 dni 16 minutes ago, BRY@N said:Chodziło mi bardziej i pierwsze odpalenie z menu gry, chwila i grasz.No gierka jest chyba prosta do bólu pod kątem technicznym. Największy ficz to cięcie wrogów na plasterki. System walki jest konkret no ale ta gra jest tak krótka, że nawet nie ma gdzie się pobawić w ninja-sieczkę. Very Hard otwiera tu nowe możliwości, odpaliłem na chwilę i dostałem srogi wpierdziel od przeciwników spamujących ciężkie ataki w tym samym czasie. Mam wrażenie, że lekko przegięli...
Opublikowano poniedziałek o 13:022 dni Very Hard ominąłem ale na tym Revengeance przeciwnicy są dużo bardziej agresywni i jest dużo miejsc gdzie wrzucili goryle jak przecinków i trzeba mocno uważać bo jak Cię złapią to i 5 apteczek nie pomoże.
Opublikowano poniedziałek o 14:522 dni Revegence ma mechanike parry, która na najwyższym poziomie wymaga nie tyle wyuczenia się ruchów przeciwników co ich okienek na parry. 60fps na szczęście pomaga i idzie gładko to zrobić, gdzie w Sekiro klatkarz na bazowym ps4 spadał czasem ponizej ustalonego klatkarzu i niektórzy bosowie mieli randomowe okna na parry przez to.
Opublikowano poniedziałek o 17:092 dni 4 hours ago, BRY@N said:Very Hard ominąłem ale na tym Revengeance przeciwnicy są dużo bardziej agresywni i jest dużo miejsc gdzie wrzucili goryle jak przecinków i trzeba mocno uważać bo jak Cię złapią to i 5 apteczek nie pomoże.No właśnie na VH już na starcie pojawiają się Gekko i te psy z piłami na ogonach. Wszyscy są mega agresywni, dodatkowo z dystansu "snajperzy" walą z RPG. Możesz robić parry, ale w takich warunkach nie wiesz, kiedy zza kadru nadleci kolejny strzał. Istny chaos, prawdziwe very hard.
Opublikowano poniedziałek o 17:372 dni Nie no spoko z tym parry tylko żeby wyczuć dobrze by było widzieć przeciwnika a te małpy to tak latają, że kamera nie nadąża. Jak kiedyś grałem DMC V to tam ktoś napisał, że przeciwnik po za kadrem jest mniej agresywny a tutaj to wszyscy walą aż miło.
Opublikowano wczoraj o 06:50 1 dzień Małpy pamiętam byly najgorszy tej grze. Robienie trofika z nimi w vr missions to jest skill podlany duża ilością farta.
Opublikowano 11 godzin temu11 godz. Deep Fear (Saturn)Odpowiedź Segi na serię Resident Evil, z miejscem akcji ulokowanym w podwodnym kompleksie wojskowym, wynajmowanym przez kilka firm. Główną postacią jest John Mayor, pracownik ekipy ratunkowej, który po wysłaniu do zatopionej w pobliżu łodzi podwodnej odkrywa, że załoga statku zmieniła się w mutanty.Tak samo jak w serii od Capcomu są tutaj prerenderowane tła, i modele 3D postaci oraz przeciwników. Te drugie są niespodziewanie dobrej jakości, zwłaszcza jeśli chodzi o przeciwników. Różnorodność adwersarzy też jest spora, i nie ma tutaj recyklingu modeli w stylu "zmień kolor, daj więcej punktów życia i będzie git", tylko każdy mutant jest inny, choć trafiają się pomysły z czapy, jak na przykład... żaba. Jeden z bossów jest, i tutaj piszę w stu procentach poważnie, zmutowanym szczurem. I to nawet niespecjalnie dużym. Do tego raz mnie dojechał skubaniec.Mapa jest podzielona na kilka sektorów, a każdy z nich ma swoje piętra. Momentami backtracking między nimi potrafi być irytujący, zwłaszcza że mapa nie pokazuje w którym pomieszczeniu aktualnie znajduje się postać. Zawiera natomiast informację o stanie pomieszczenia, takie jak zalanie wodą czy wypełnione trującym gazem.Gra zawiera dość unikalną mechanikę, a mianowicie poziom tlenu. Przebywanie w pomieszczeniu i strzelanie go zmniejsza, a korzystając z terminali rozsianych po kompleksie można go zwiększyć. Same terminale służą też jako save pointy. Po wyczerpaniu poziomu tlenu postać zakłada maseczkę z własnym zbiornikiem, która też jest używana w pomieszczeniach zalanych wodą. Dziwi natomiast trochę możliwość używania broni palnej w pomieszczeniach bez tlenu, zwłaszcza że jest broń do walki pod wodą. Samych broni jest około 9 plus trzy rodzaje granatów (tlenowy, ogłuszający i zwykły). Te drugie leżą porozrzucane po całej lokacji, natomiast te pierwsze wymagają odpowiedniej karty dostępu, której używa się w dowolnym magazynie. W tym samym miejscu można też uzupełnić amunicję, przez co trzeba się naprawdę postarać żeby jej zabrakło. Podobnie wygląda sytuacja z przedmiotami leczącymi - w pierwszym pomieszczeniu po rozpoczęciu gry jest walizka, z której można brać dowolną ich ilość (maksimum 8), i takich miejsc w grze jest kilka. Jeszcze dodam tylko że zarządzanie ekwipunkiem nie istnieje, bo nie zauważyłem limitu miejsc.Zamiast muzyki podczas poruszania się towarzyszą ambientowe dźwięki, poza sekcjami z limitem czasowym, i walkami z bossami. Utwory podczas tych elementów rozgrywki są całkiem dobre, dynamiczne, pasują do sytuacji. Inną kwestią są dialogi. Dubbing jakimś cudem jest gorszy niż w pierwszym Residencie, a to już jest niezły wyczyn. Beznamiętny, do tego z dziwnymi przerwami pomiędzy zmianami mówcy, a momentami zbyt cichy, przez co raz miałem problem ze zrozumieniem co mam robić dalej. Dobór głosu jednej postaci też jest dość... ciekawy. Powiedzmy że gość brzmi jakby mu coś wycięli.Sterowanie to typowe tank controls, z kilkoma zmianami. Tutaj nie trzeba trzymać przycisku do wyciągania broni, wystarczy raz wcisnąć R, i spluwa jest w gotowości. Można z wyciągniętym gnatem się poruszać, i to całkiem sprawnie, dopóki nie trzeba się odwrócić. Brak możliwości obrotu o 180 stopni daje tutaj w kość, zwłaszcza w konfrontacji z bardziej żwawymi zawodnikami. Celowanie też jest kulawe, nie ma śledzenia celu, tylko po naciśnięciu L broń kierowana jest na bieżącą lokalizację przeciwnika, przez co często trzeba wciskać L. Do tego nie ma możliwości namierzania przeciwników za plecami, trzeba się najpierw odwrócić. Na plus natomiast jest możliwość przypisania granatów lub leczenia pod przycisk, przydatna rzecz.Gra aspiruje do bycia survival-horrorem, ale nie ma w sobie nic z gatunku, poza kilkoma marnymi i tanimi jumpscare-ami. Jeden poziom trudności i brak bonusów za ukończenie gry sprawia, że jest to przygoda w zasadzie na raz. Nie jest też długa, bo ukończenie może zająć około 8 godzin. Mimo tych wszystkich problemów nie uważam że gra jest kompletnym gniotem, raczej takim średniakiem który można sprawdzić z ciekawości.
Opublikowano 10 godzin temu10 godz. Skończyłem sobie Pikminsy 4. Kiedyś próbowałem trójke na wiiu, ale coś mi tam nie siadło tutaj on początku mnie wciągnęło i poza kilkoma zadaniami pobocznymi zrobiłem wszystko. Nie wiem czy będę próbował innych części bo chyba nie ma takiego luzu jeśli chodzi o granie i trzeba spinać dupe przy planowaniu a tutaj mimo wszystko poza małymi wyjątkami to relaksujący spacerek. No i jednak rzeczywiście mimo podobieństw Tinykin to inna gierka od pikminów i poza motywem z rzucaniem stworków żeby nosiły itemki to zupełnie inaczej sie w to gra.Z rzeczy które lekko denerwowały to kolejna gra po zeldzie babie gdzie co chwile bajdurzą o dupie maryny a bardzo mnie to nie interesuje w grze tego typu, tak samo 10 powtarzających sie filmików przy różnych czynnościach czyli zmora japońskich gier( na szczęście da się je pomijać) misje nocne gdzie gra zmienia się w upośledzony tower defence jest bardzo słaby, na szczęście nie ma ich dużo i większości nie trzeba nawet robić do skończenia gry. Ten kursor do rzucania pikminsów czasami wkurzał, mało precyzyjna rzecz no i loadingi mogłyby być krótsze i to jedyna rzecz która denerwowała od strony czysto technicznej bo gra jest śliczna a działa jeszcze lepiej i ciesze się że nie czekałem z nadzieją na jakiegoś potencjalnego patcha pod s2. Super gerka, nie wiem czy ogram inne części, ale jak się stęsknie to jest taka opcja, polecam
Opublikowano 7 godzin temu7 godz. Nie tyle ukonczylem co wstrzymalem granie w Ninja Gaiden 2 Black. Zachcialo mi sie calaka, jednakze do zdobycia tegoz potrzebne jest ukonczenie wszystkich tag missions, z ktorych obecnie dwie czy trzy sa dla mnie nie do zrobienia. Wszystkie poziomy trudnosci story mode sa igraszka w porownaniu z tag mission MN 02. Wiem, ze Rachel jest swietna w tych misjach. Wiem, ze dual katany sprawdzaja sie swietnie. Wiem tez, ze wiele zalezy od kodu i tego co tam sobie dany boss ubzdura w danym momencie. Alexis np. potrafi 5 razy z rzedu wykonac dasha z chwytem co zabiera mnostwo HP (nalezy zmienic wtedy szybko postac bo tag partner traci zncznie mniej HP w takich sytuacjach). A jeszcze kiedy indziej robi ten swoj mlynek, ktory jest znacznie latwiejszy do wymanewrowania. Wiem dokladnie jak walczyc z tymi bossami, ale czasem nieprzewidywalnosc ich poczynan i moja peseloza nie wspolgraja juz tak jak kiedys. Poki co, gra idzie w odstawke na okolo miesiac/dwa.
Opublikowano 5 godzin temu5 godz. Jedna z giereczek, które są na mojej platyniarskiej wishliście. W Trójce też masz / będziesz robił calaka? Raz wymęczyłem i nie wiem czy kiedykolwiek będzie mi się chciało do niej wracać :/
Opublikowano 4 godziny temu4 godz. 1 hour ago, Josh said:Jedna z giereczek, które są na mojej platyniarskiej wishliście. W Trójce też masz / będziesz robił calaka? Raz wymęczyłem i nie wiem czy kiedykolwiek będzie mi się chciało do niej wracać :/Raczej nie. Razor’s Edge jest grywalny i calkiem fajnie sie w to szarpie, ale „calkiem fajnie” nie wystarczy by chcialo mi sie pocisnac platyne. Trylogie mam jeszcze w folii. Skoncentruje sie na platynowym trofeum w 1ce. Tam wszystko ma dla mnie znacznie wiecej sensu.
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.