Treść opublikowana przez Amer
-
Lies of P
Respa statystyk da się zrobić ale nie za free. Można nawet respić lewe ramiona (odzyskując włożone w nie części) oraz umiejętności które kupujemy siedząc na fotelu. Wszystko to w ukrytej lokacji po walce z jednym bossem (dostaniesz od niego klucz).
-
Lies of P
Co do poziomu trudności - przegięli, tu się muszę zgodzić niestety. Cała bajka rozbija się o następujące aspekty: - damage i ilość HP bossów (to akurat standard, więc się nie czepiam). Dodatkowo wbijanie criticali wymaga ustawienia się w konkretnym punkcie, a kilka razy zdarzyło mi się, że rozwalone na glebie cielsko przeciwnika blokowało mnie gdzieś w zakamarku i zwyczajnie nie byłem w stanie ustawić się odpowiednio by na czas zaserwować mu criticala. - lista zagrań którymi dysponują szefowie - no to jest zdrowo porąbane chwilami. Tkwię obecnie na jednym brzydalu z którym wczoraj tłukłem się chyba 30-40 razy i póki co rekord to zjechanie mu 3/4 paska w drugiej fazie pojedynku. Około 30-40 powtórek a mimo to skurczybyk i tak stale zaskakuje mnie nowymi atakami, które pojawiają się na tyle okazjonalnie, że nie jestem w stanie się z nimi obyć. - ograniczenie na ilość przedmiotów z danej kategorii, które aktualnie możemy mieć przy sobie. To nie BB czy DS gdzie w ostateczności brałeś w kieszeń 99 sztuk jakiegoś barachła do rzucania (które spokojnie szło wyfarmić). O ile w przypadku bossów ma to umiarkowane znaczenie, tak podczas przechodzenia poziomów potrafi znacząco ułatwić zadanie (unikanie walki kontaktowej = brak ryzyka że zjedzą nam pasek). - zawziętość niektórych przeciwników! No kurde, trafiło się kilku takich wariatów, którzy gonili mnie (sprintem) przez dobre pół levelu, podczas gdy ja zwyczajnie potrzebowałem się wycofać i pogmerać w ekwipunku (co związane było z następnym punktem). - niszczenie oręża (przez niektóre statusy broń rozpada się naprawdę szybko). Dziś robię kolejne podejścia do gnojka przy którym tkwię od wczoraj. Nastawienie takie sobie niestety, bo wczoraj dał mi tak mocno w kość. No ale to część procesu uczenia się gry chyba. W tym przypadku uczenia szalenie bolesnego. Trzeba podejść do tego na chłodno. Rozważyć zmianę oręża, może przebudować nieco postać, zakupić jakieś pomocnicze przedmioty. Oczywiście pochłania to dużo czasu, no ale innej ścieżki obecnie nie widzę (zakładając, że nie rozważamy rzucenia gry w kąt). Z drugiej strony, widziałem poczynania graczy, który pokonują wszystkich twardzieli bez otrzymania choć jednego punktu obrażeń, więc na dobrą sprawę się da. Ano da, choć dla mnie to nadludzie akurat.
-
Lies of P
To pierwszy boss na którym na chwilę się zatrzymałem. Zakładając że jest względnie ciężki, a kilka godzin później wiedziałem już że to była rozgrzewka Ale klimacik ma super. Nie ma takiego spania, bij dziadów Co do sprzętu - jakaś zakrzywiona szabelka, nazwy nie pamiętam. Ale kroi fajnie no boki, więc siadła mi idealnie. Do tego szpada okazjonalnie. Tak naprawdę to testuje wsio co wpadnie mi w ręce. Jeśli chodzi o lewe ramię to tarcza wywołująca eksplozję przy bloku. Na max rozbudowaniu dochodzi do niej jeszcze potężny doskok z petardą na pysk - skuteczne, dynamiczne i cieszy jak cholera.
-
Lies of P
To jest 1/10 zajebistości, którą do zaoferowania ma ta gra (pod każdym względem) - i to licząc do miejsca, w którym sam siedzę obecnie. A że jestem jakoś przy połowie (z tego co wiem), można spokojnie założyć, że widziałeś 1/15 czy 1-20 tego czym jeszcze będzie w stanie zaskoczyć Cię ta gierka. Wiem, że to trochę przerażające w sumie (bo jeszcze nie zaczęło się prawdziwe wyzwanie tak naprawdę), niemniej taka właśnie jest ta gra - potężna! Nie mogę się doczekać by zobaczyć co będą w niej wyczyniać speedrunerzy i inni wariaci. Aha, bossowie i inne mocniejsze maszkary są tu do tego stopnia kozaccy (pod wieloma względami), że dziś wzięło mnie na oglądanie zmagań graczy z YT (oczywiście oglądam wyłącznie tych, których już udało mi się ubić). Ostatnie mechy (IMO również konkretne) to był przy tym spacer.
-
Lies of P
Nabiłem już jakoś z 38-40 godzin, więc w kilku zdaniach podzielę się wrażeniami. IMO gierka jest fantastyczna, pod wieloma względami. Wykreowany świat wciągnął mnie okrutnie, do tego stopnia, że w odstawkę poszły wszystkie inne tytuły, które w ostatnim czasie rozgrzebałem. Mówienie o LoP jako chamskiej podróbce BB jest szalenie krzywdzące tak naprawdę. Gra w oczywisty sposób czerpie garściami z dzieła FS, jednak oferuje przy tym ogrom (dosłownie, jest tego od cholery) kompletnie nowych pomysłów, rozwiązań i mechanik. Najlepsze jest jednak to, że niektóre rzeczy robi nawet lepiej niż BB. Widać że twórcy zjedli zęby na gierkach tego typu, co pozwoliło im wprowadzić do swojego dzieła szereg bardzo fajnych usprawnień i smaczków. Przykład pierwszy z brzegu: Różnorodność przeciwników i bossów przytłacza, a ich animacje zostały wykonane pierwszorzędnie. Zmagania z większością szefów (z tych których dane mi już było zobaczyć) są szalenie wymagające, choć faktycznie pierwszych 3-4 jest jeszcze do przełknięcia. Generalnie w moim odczuciu pierwsze 5-10h to taki spacerek w sumie. Troszkę zwiedzamy, troszkę giniemy i poznajemy mechanikę gry. Z czasem jednak robi się z tego okropny hard, z racji czego sam - pomimo całkowitego zatracenia się w gierce - zmuszony jestem ją sobie dawkować (żeby nie osiwieć z nerwów). Natomiast gdy już uda nam się wywalczyć zwycięstwo, satysfakcja wynagradza cały trud. W grze dużo jest też pobocznych questów związanych z napotykanymi NPCami, za wykonywanie których zazwyczaj czeka na nas nagroda. Czasami są to wieloetapowe wątki, ciągnące się przez kilka godzin, w trakcie których postacie niezależne (np. kupcy) wielokrotnie zmieniają swoje położenie. No trzeba się naszukać i naganiać mocno. Tym bardziej, że klasycznie dla gatunku, gierka nie podaje niczego na tacy. Ale klimat i otoczka dostarcza jak mało co. Serio, ilość świeżych i trafionych (IMO) pomysłów jest tutaj konkretna: Lokacje - piękne i ociekające klimatem. Udźwiękowienie także bajka. Gra stoi różnorodnością i jest naprawdę długa. Po 20h myślałem, że zbliżam się już do końca, a tu dupa. Obecnie nabite 2x tyle i nadal jestem w lesie. Częściowo z racji zgonów i powtórek (wiadomo), niemniej eksploracji i węszenia za sekretami jest tutaj sporo. I tak - same kolacje są w większości bardzo liniowe i rozumiem, że może komuś to przeszkadzać, niemniej ja dość szybko przywykłem, tym bardziej, że całościowo ilość komnat i rozległość mapy (zakładając, że spojrzymy na nią z lotu ptaka) zjada BB bez popity, nie ta liga. Tak więc grania jest tu od cholery. Podobnie jak dostępnego sprzętu, który - o ile złapiemy wkrętkę - zapewne będziemy starali się odblokować i ulepszyć. BB to dla mnie gra praktycznie idealna, kocham ją dosłownie za wszystko i do dziś pamiętam wrażenie, które towarzyszyło mi podczas pierwszego jej przechodzenia, niemniej LoP absolutnie nie ma się czego wstydzić (zakładając, że będziemy chcieli zestawić ze sobą te dwa tytułu). Przez te kilkadziesiąt godzin praktycznie nie uświadczyłem żadnych bugów, wszystko działa płynnie i błyskawicznie. Aha, ktoś wyżej żalił się na "ssący" uskok - z czasem ten także da się rozbudować, a dodatkowo pojawia się nawet opcja wykonywania przewrotu po tym jak zostaniemy sprowadzeni na glebę (bardzo przydane). Jaram się niemiłosiernie, do tego stopnia, że już nie mogę doczekać się kolejnego posiedzenia z grą. Po demku zakładałem, że będzie to coś z gatunku "takie se", a finalnie gra stała się dla mnie absolutną czołówką jeśli chodzi o premiery z tego roku. A przecież nawet jeszcze jej nie skończyłem. Ojjjjj tak, zdecydowanie polecam.
-
Lies of P
Nope, a gierka chwilami jest serio trudna (bossowie, choć oczywiście nie wszyscy). Jeśli nie masz samozaparcia do tego typu zabawy, to może być ciężko. Natomiast klimat cudo, to fakt.
-
Lies of P
@Szermac, jak postępy? Gdzie już dotarłeś? Ja jestem po pytania piętrzą się błyskawicznie, a odpowiedzi - póki co - brak.
-
Lies of P
Jest fajnie, zapewniam. Ubiłem już kilku szefów, pozwiedzałem kawałek świata - no cymesik. To jak później rozwija się ta gra (i możliwości małego kłamczucha) to głowa mała. Strasznie podoba mi się system walki właśnie oraz fakt, że dodali plac treningowy gdzie spokojnie możemy testować każdy zdobyty lub złożony oręż. Układy ataków są niekiedy zdrowo rozbudowane i można łączyć je w ciekawe kombinacie (pchnięcia połączony z odskokiem do punktowania z dystansu, zagarniacze wyprowadzane po unikach itp). Warto spędzić na tym chwilkę bo dobra znajomość zagrać zdecydowanie ułatwia walkę. Nie jest też jakoś super ciężko póki co - ot standardowy poziom BB czy DS. Oprawa i klimacik wzorowe. Jestem fanem Soulsów, BB to dla mnie gra życia, a tutaj odnalazłem się bez problemu. Ba, nawet nie tyle odnalazłem, co raczej wkręciłem okrutnie.
-
Lies of P
Nie, nie korzystam z tej formy płatności - całą kwotę miało pobrać z rachunku bankowego.
-
Lies of P
Jakiś błąd na steam, na etapie zakupu pokazywało mi normalną cenę, a teraz patrzę w historii zakupów że pobrało 46zł.
-
Lies of P
Bardzo dobra gierka, serio. Dla fanów BB i innych tworów FS opozycja obowiązkowa IMO. Optymalizacja na PC fantastyczna wręcz, oprawa też solidna. Przyjemna się ją ogląda po prostu, a systemowo (i fabularnie) również czuję się zaintrygowany. Póki co utkwiłem na jednym bossie i chwilowo robię przerwę, jednak wyraźnie czuję tutaj ten magnetyzm (chęć ponownego próbowania) zamiast irytacji czy zmęczenia. Dodatkowo brałem wersje deluxe na Steam (320zł), a policzyło mi... równe 46zł. Dziwne, ale nie mam nic przeciwko w sumie. Tak więc serio, jeszcze raz polecam!
-
Star Wars Jedi Survivor
SW nie lubię, serio. A mimo to jedynka weszła idealnie, sam nie do końca wiem czemu. Po prostu fajnie się w to grało. Wspominam dobrze, a że naprawili dwójkę to i jakoś myśli zaczęły maszerować w jej stronę.
-
Star Wars Jedi Survivor
A sama giereczka spoko? Bo słyszałem baaardzo skrajne opinie na jej temat? Jedynka siadła mi zdrowo, jednak z zakupem 2-ki się wstrzymałem (z racji tej nędznej optymalizacji właśnie).
-
Returnal
Wróciłem do Returnala po 3 tygodniach odwyku, z tą jednak różnicą, że specjalnie pod ten tytuł zaopatrzyłem się teraz w padziora do PS5. I co? I zmieniam zdanie: obecnie jest to dla mnie pełne 10/10 i jedno z najlepszych growych doświadczeń ever. Miało być szybkie posiedzenie i test pada, a z rozpędu przeleciałem przez biomy 1, 2 i 3 czyszcząc je do zera. @Square, Ty będziesz wiedział pewnie. Płatki kwitów zbieramy tylko w wieży, right? Mogą pojawić się na dosłownie każdym piętrze, czy raczej jest to przedział z tych fabularnych, tj. do 3 formy bossa? Brakuje mi jednej sztuki o ile dobrze pamiętam i jakoś nie mogę trafić dziada.
-
DualSense i PSPortal
Zdaje się że były jakieś różnice między modelami (tzn. SONY rzuciło na rynek rzekomo usprawnione modele), jednak sam nie siedzę w temacie (nie mam PS5), więc wolę dopytać. Były nawet jakieś różnice w oznaczeniach, jednak te są możliwe do sprawdzenia dopiero po wyjęciu pada z pudełka (chyba).
- DualSense i PSPortal
-
Armored Core VI: Fires of Rubicon
Próbowaliście może PVP? Zdecydowanie warto! Ja posiedziałem ciut więcej przy pojedynkach 3 vs 3 i mogę powiedzieć, że starcia są szalenie miodne i efektowne. No i jest adrenalinka, to zdecydowanie Z racji dynamiki, mnogości ustawień i większej ilości graczy na arenie, non-stop dzieje się tu coś szalenie epickiego. Sam np. próbuje obecnie opcji z dwoma mieczami (stosowanymi zamiennie), do tego shotgun i uber działo (na ramieniu) do przywalania unieruchomionym wrogom. Składane na szybko, a jednak fun i tak jest spory. Całość ma ten charakterystyczny posmak pojedynków z serii Souls. Pomijając oczywiście fakt, że tu walą do nas z praktycznie wszystkich stron (w tym z powietrza), więc oczy dookoła głowy, wiadomo.
-
Armored Core VI: Fires of Rubicon
Nie musisz wychodzić z misji. Po zgonie jest opcja zmiany konfiguracji sprzętu. Szybkie i wygodne - i to jest fajne właśnie. PS. Pająka IMO zdecydowanie łatwiejszy niż ten poprzedni latający gnojek. Choć to kwestia konfigu być może, trafiło akurat tak, że praktycznie nie musiałem nic zmieniać, więc padł za 3 czy 4 podejściem.
-
Armored Core VI: Fires of Rubicon
Wbiłem kilka kolejnych godzin i stwierdzam, że jednak nie jest to dobry tylu... nie dobry, tylko rewelacyjny! Do oprawy już się przyzwyczaiłem, a sam gameplay zdecydowanie dostarcza. Tak samo jak dłubanie przy mechach - naprawdę fajnie to rozwiązali, również przez wzgląd na konieczność testowania rozmaitych konfiguracji. Możesz męczyć się pół dnia na jednym bossie lub przestawić kilka wihajstrów i dopiero wtedy spróbować powymiatać (i taka właśnie często jest praktyka).
-
Armored Core VI: Fires of Rubicon
Również ogrywam i planowałem w sumie podzielić się odczuciami, jednak widzę że kolega powyżej IDEALNIE oddał całokształt tej produkcji (po tych kilku godzinach). Grafika jest... średnia niestety, momentami wręcz kiepska. Niemniej gra się fajnie i wyraźnie czuć ducha starych gierek (lata 90-te). Dużo klepania po przyciskach pada, manewrowania na gałkach itp. Sterowanie może być tu pewnym problemem nawet (trzeba przywyknąć). Spoko gierka ogólnie, choć kompletnie nie rozumiem skąd wzięło się tyle zachwytów i wyśrubowanych ocen w recenzjach (choć zastrzegam, że póki co grałem tylko 4-5h).
- Quake 2
- Quake 2
-
Quake 2
Ja również cisnę od 2-ch dni i odczucia mam podobne. Gorzej, że dopiero uczę się grać w konfiguracji K+M, więc idzie mi to ciut koślawo. Tym bardziej, że gra do najłatwiejszych nie należy (a przynajmniej nie jest samograjem). Fakt, nawet pomimo mojego kaleczenia gierka smakuje wybornie i mocno wciąga. PS. U mnie to było 29PLN dokładnie (kod na Steam) - i jak kolega wyżej wspomniał: idealnie ulokowane pieniądze.
-
Returnal
Gierka ukończona 2-krotnie. Czy się podobało? Dość wspomnieć, że Returnal popsuł mi odbiór innych gier, które na tle tego sztosa wydają mi się samograjami, często wiejącymi nudą lub banałem (a niekiedy i jednym i drugim). I tak np. próbowałem Dead Island 2, a obecnie lecę z RE4R i serio - trochę to wszystko bez polotu jeśli chodzi o zaangażowanie, emocje i klimat. 9+/10, dziękuję, dobranoc.
-
The Callisto Protocol
O jakość dodatku jestem raczej spokojny, tym bardziej że podstawka także bardzo mi się podobała (skatowałem 3-krotnie). Oby tylko starczył na minimum 2 godziny zabawy, a nie kończył się po 30-40 minutach. Wiadomo coś na ten temat?