Treść opublikowana przez ogqozo
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
No super, ale wy o tym tak mówicie wiecznie, jakby to miało coś zmieniać na świecie lol. Jeśli "za wysoka cena" faktycznie zagrozi w czymś Switchowi, to... ją obniżą. Obniżenie ceny trwa 5 sekund. (No dobra, nie, całe zespoły finansowe muszą wypełnić masę wniosków tabelek, ale trwa bardzo krótko). Co wy się wiecznie tak "martwicie", że dekady dominacji na rynku handheldów padną, bo jednego dnia nagle świat się kapnie, że płatny online jest be, i jutro już nie będzie co zbierać. Mówicie o tym wiecznie jak o wojnie atomowej. A nie czymś, na co firma może zareagować w najbardziej oczywisty i tradycyjny sposób. JEŚLI cokolwiek z tego się faktycznie wydarzy, bo na razie gadamy o dosłownie najpopularniejszej konsoli wszech czasów lol, tak gracze odrzucają ich ceny. A tu ciągle wchodzę i te zmartwienia troskliwe, że jak oni z tego problemu wyjdą, jak oni sobie poradzą z tym kryzysem lol. A ja, jako dziecko wczesnych lat 90., jestem teraz w średnim wieku i mogę powiedzieć, że dosłownie całe życie spędzam na czytaniu (przed internetem - w formie listów do redakcji magazynów hehe), że lada dzień pecety zamordują konsole, bo panie, te konsole to kompletnie nic nie dają, mało herców, mało klateczek, cena za wysoka, kto by tego guana tykał, przecież pecet wszystko lepiej robi i taniej. Kiedyś tam zemrę, może i mając 70 lat, i ostatnia rzecz jaką będę czytał na forumie, to że już jutro na pewno Nintendo padnie, bo pecety to taki super deal, nie ma droższych wersji fizycznych i wszystkie gry sam Gabe bez pobierania pensji patchuje na nowsze sprzęty bo tak ukochał lud swój. I kto wie - może dzień po mojej śmierci tak właśnie się stanie, kurde, na 100% nie mogę tego niestety nigdy sprawdzić.
-
Animal Crossing: New Horizons
No, ja nie mam pojęcia, czy polecać tę grę. Myślę, że na przykład w skali świata, spora część sukcesu tej gry to fakt, że nie ma nadal wielu rozbudowanych gier polegających na czymś innym, niż mordowaniu. Ale tutaj na forum to chyba nikogo nie obchodzi... Dla części osób, gra nie będzie ciekawa, a nadal kosztuje ponad dwie stówy fizycznie. Przy czym dla mnie to bardziej gra do kupienia cyfrowo, z racji na wspomniane zachęcanie do regularnego grania krótkimi seriami, trafiło by mnie wymieniać codziennie kartridż hehe. Nie jestem jakimś zaawansowanym Crossingowcem, z tego co wiem to kasę zarabia się głównie na tym, że sprzedajesz: złowione ryby, złapane robaki, pozbierane przedmioty, zrobione samemu z zebranych rzeczy przedmioty, pozbierane z drzew owocki, przedmioty wykopane łopatą, zebrane na plaży muszelki, nagrody odebrane w różnych programach, itd. Hardkorowcy mają pewnie jakieś mocno wyspecjalizowane, wyliczone grind metody na maksymalny zarobek. No i rzepa, która jest jak giełda, z tego co rozumiem. To też można mocno maksymalizować, poznając zasady gry i jak działają ceny, oraz namierzając online ludzi, którzy mają u siebie wysoką cenę. Ale chyba nie trzeba.
-
Okami 2
W sumie to nie słyszałem nigdy, czy Ueda nie wrócił do gierek, by coś robić do remake'ów Resident Evil 2 i 3. Podejrzewam, że nie, i tylko jest w napisach jako twórca oryginalnych ścieżek, ale nie widziałem żadnego info na ten temat, a jego nazwisko pojawia się bardzo skąpo w jakichkolwiek opisach tych remake'ów. Pojawia się też w creditsach do wersji Bayo 1 i 2 na Switcha, a także do Smash Bros. Ultimate, ale znów - podejrzewam, że tylko jako źródło oryginału. Jeśli tak - to poza tym nie ma o nim słuchu od 10 lat, po Bayonetcie 2, więc nie napalałbym się. Do Bayo 3 nic nie robił. Z dodatkowych kompozytorów, Yamaguchi chyba normalnie pracuje, ma creditsy do Bayo 3 i Cerezy. Kondo regularnie pracuje nad gierkami dla Nintendo i Platinum. Obaj zapewne mogą pracować nad Okami 2, jeśli twórcy będą chcieli. Kaida zawsze była okazjonalnym kontraktowcem, ale właściwie nigdy po Okami nie pracowała nad tak dużą grą, nigdy dla Capcomu, i ogólnie dawno o niej nie słyszałem w świecie gier.
-
Animal Crossing: New Horizons
Częste porównanie, równie często krytykowane. Tematyka niby podobna w świecie gier. Masz chatkę w spokojnym miejscu (w Stardew Valley są kopalnie, ale powiedzmy, że to mała część gry), zbierasz rzeczy i sprzedajesz, dbasz o swoją hacjendę/farmę. Teoretycznie oba opowiadają o ucieczce od współczesnego miejskiego życia w świat spokoju i wolności. Tyle że dla mnie, Stardew Valley to taki typowy uzależniacz, ciągle masz coś do robienia, niekończące się questy budujące siatkę "ale najpierw...", masę tabelek i statsów do rozwijania itd. Niby gra o relaksie na wsi, ale rozgrywkowo, to typowa współczesna mordęga nad nieskończonym wybieraniem, co dzisiaj zmieścić w ciągu dnia, by podwyższyć statsa X, posunąć questa Y, nabić pasek z postacią Z, i tak dalej. Bardzo wciąga z tej racji i można grać w nieskończoność. Z kolei Animal Crossing jest luźniejszy, nie ma tak mocnej gejmifikacji. Jest bardziej relaksujący także w sensie rozgrywki, nic nie trzeba. Podstawą Animal Crossing zawsze było wykorzystanie zegara konsoli i realny czas (co jest problemem, jeśli chciałbyś dzisiaj grać w pierwszą część na GC hehe. Ponieważ zapewne bateria, która napędza ten zegar, gdy konsola jest wyłączona, już od tego czasu padła, i nie będzie mijał czas gdy wyłączysz. Kto umie podstawy lutowania itp., może baterię wymienić). Masa rzeczy jest oparta na ten zegar czasu rzeczywistego. Jest to gra, która zachęca do grania codziennie po trochu, do czekania na konkretną datę, kiedy to każdy gracz na świecie doświadczy danego eventu itd. Można powiedzieć, że Animal Crossing w 2001 roku wyprzedził epokę, bo ma cechy typowe dla późniejszej gry online czy komórkowej, chociaż oczywiście faktycznie interakcja z czymkolwiek z zewnątrz była na GC bardzo ograniczona (można było tylko założyć na tej samej konsoli inny save i odwiedzać wioskę innego gracza). Po zaliczeniu "podstaw", większość graczy AC włącza grę codziennie na 20-40 minut, by porobić rzeczy, jakie się dzisiaj pojawiły. Nawet jak coś zamówisz, to potem będzie, trwać będzie budowa nowego budynku - lepiej wrócić jutro. Wioska generowana jest losowo, i ogólnie wiele rzeczy, dialogów, przedmiotów, pojawia się losowo, więc każdy gracz doświadczy nieco czego innego. W tym porównaniu, Stardew ma mocno zarysowany scenariusz, a AC raczej stawia na ogólny klimat i świat budowany przez serię bardzo małych uroczych zdarzeń, z których dla jednego gracza ulubionym będzie to, co pięciu kolejnym się nigdy nie przydarzy w grze. Trudno mówić o faktycznej historii, postaciach, relacjach z nimi i wątkach, jak to może sobie wyobrażasz. Jednak ten sposób budowania świata sprawia, że wiele osób ma uczucie powstania prawdziwej społeczności i że są faktyczną postacią, która kogoś obchodzi. Nie chodzi tylko o łatwość, bo z czasem można też stracić przyjaciela i inne rzeczy, bo postaci się wyprowadzają, wprowadzają... W innych grach nie-multi tego nie ma. To nie znaczy, że Animal Crossing nie może być niezwykle wciągający, miliony fanatycznych fanów mówią za siebie, ale nie jest wciągający w tym sensie, co typowo omawiane tu gry. Jest to trochę gra dla osób, które typowo nie biorą gier tak poważnie. Co się robi? Hm, łazisz i widzisz co robią inne postaci i z nimi zamieniasz dwa zdania, łapiesz robaki i ryby, wykopujesz skamieliny, idziesz na jakieś eventy, zbierasz jakieś spośród masy przedmiotów i wyposażasz swoją hacjendę i własne ubranie, starasz się wypełniać tabelkę, inwestować zebrane środki, spłacać kredyt i dodawać nowe rzeczy w wiosce... Wydaje mi się, że głównie te rzeczy.
-
Nintendo Switch Online - problemy itd.
Z tego co wiem, to max to 3 lata. W sumie nigdy nie próbowałem, ale tak jest napisane na stronie. Nie wierzę, żeby Nintendo zrobiło shadow dropa podwyżki lol, więc takie zabezpieczenie chyba nie jest konieczne na zaś. Ostatnio podnieśli cenę w wielu krajach (generalnie, w krajach Ameryki Południowej zrównano ceny z tymi w USA), ale użytkownicy dostali e-mail ponad miesiąc przed. Chyba nikt tego nie robi z dnia na dzień, ale jak coś, można podobno do 3 lat sobie nabić.
-
Mario Kart World
Nie widziałem chyba dosłownie narzekania na długość wyścigów. Na pewno sporo osób kwestionuje samą intensywność tras, open world - zamiast kilku okrążeń mocno napakowanej atrakcjami trasy, jest sporo prostych linii, typowych ulic, i tylko jedno okrążenie na koniec typowej dla MK trasy. Są więc obawy o atrakcyjność samego wyścigu, uczucie niedłużenia się, oraz o to, czy przez te wszystkie dodane bajery, sam wyścig nie stanie się niemalże dodatkiem do całej platformy i tego, co się dzieje przed wyścigiem. Podejrzewam, że tak pewnie trochę będzie. Zawsze, gdy seria/developer przechodzi w open world, to w jakimś tam stopniu intensywność spada, czasem w dużym. Osobiście nie jestem np. wielkim fanem konstrukcji Mario Odyssey i chociaż obie gry zgarniały same 10/10, to nie mam wątpliwości, czy wolę Odyssey - w którym przez pierwsze kilkadziesiąt godzin mało jest faktycznego platformowania, wykorzystującego w pełni to genialne sterowanie - czy intensywne i najebane do celu Galaxy.
-
Europa Conference League
Jakoś myślałem, że kiedy w końcu nadejdzie taki dzień w historii Polski - DWIE polskie ekipy w ćwierćfinale CZEGOŚ! Z Chelsea! Z Betisem! - to jakoś... będzie większy hype? Może wchodzę na nie te stronki i tego nie czuję. Z meczów też nie wiem, czy coś wyniknie, czy Polska jakoś serio pojawiła się na mapie. Oba mecze takie, jak wszyscy się spodziewali chyba - jasna wyższość jednej ekipy i łatwa wygrana. Ale szacun dla Betisu, że wyszedł pierwszą jedenastką i się starał nawalić goli. Skoro i tak było tylko 2-0, to kto wie, gdyby te rozgrywki olali, kto wie... Niby coś tam jest. Kurde, amerykański magazyn sportowy Athletic, za którego abo płącę, puścił cały artykuł o trenerze Legii. Kurde nawet nie wiedziałem, że typ tak jest wkręcony w Polskę i normalnie mówi po polsku. Kurde, koleś w moim wieku, 35 lat, pochodzi z Lizbony, czyli dosłownie światowej mekki trenerstwa, i od 15 lat jest ciągle w Polsce, pojebana sprawa.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
I pojechał z tymi fantazjami że pecet to to samo co Switch tylko tępe masy tego nie wiedzą lol. Kurde, czy w dziale PC też jest taki zalew codziennie nintendowców, którzy muszą podkreślać, że Nintendo to to samo i trzeba porównywać. Pomijając fakt, że to zupełnie inne urządzenia. To też po prostu obiektywnie zupełnie inne rynki. Daleko od siebie. Żadna liczba minusów nie zmieni tego, można spytać dowolnego wydawcę gier. To są dosłownie inne grupy ludzi, inne kontynenty. Rynek PC rośnie mocno, za sprawą rosnącej liczby klasy średniej w biedniejszych krajach. Od lat już głównym rynkiem PC - i ogólnie gier, bo wersje PC sprzedają teraz najwięcej sztuk na multiplatformach - są Chiny. Nawet brak wydawania oficjalnie większości gier nie zmienia faktu, że zazwyczaj typowy multiplatformowy hit - Elden Ring, Cyberpunk, It Takes Two - ma najwięcej graczy w Chinach, z nawet blisko połową całości na świecie. Czemu tak jest, to chyba każdy czai na przykładzie Polski, także zdominowanej przez PC (nawet na forum pisma konsolowego lol). Rynek konsolowy tym czasem pozostaje ciągle mocno skupiony na krajach pierwszego świata. Nintendo nadal zarabia ponad 80% przychodu każdego roku w USA, Japonii i Europie (a w Europie ogromna większość to kilka największych bogatych krajów). Serio niektórzy tutaj chyba ciągle zapominają, że WIĘKSZOŚĆ Switchów jest w DWÓCH krajach. Dla Polaka to może być nie do uwierzenia, że jedna siódma całej populacji USA kupiła Switcha, ale takie są liczby - już prawie 50 mln Switchów w USA. No i cholerna Japonia, gdzie TRZYDZIEŚCI PROCENT całej populacji kupiło Switcha, osiągnięto 37 milionów. Serio. Switch mógłby po prostu nie istnieć wszędzie na świecie poza USA i Japonią, i nadal byłby jednym z największych sukcesów w branży gierek. To jest ich biznes. Zupełnie inna kategoria. Pecety generalnie mogą być wszędzie, i myśle, że będą sobie kwitnąć powoli w następnych krajach po Chinach, Korei i Meksyku, rozszerzając zasięg na miliardy. Natomiast nie znaczy to, że muszą o cokolwiek rywalizować z konsolami i tradycyjnymi rozwiniętymi rynkami. Chińczycy ogólnie oszaleli na punkcie gierek, kraj ma obecnie już prawie 700 milionów gejmerów. Co tu porównywać z innymi krajami. Jeśli poluzowaliby regulacje, to Nintendo mogłoby pewnie też tam zrobić spory biznes, ale z tego co rozumiem, to raczej w ostatnich latach rząd idzie w odwrotnym kierunku, i masa zachodnich firm wszelkich branży wycofuje się z Chin z powodu strasznie ciężkiego, powolnego i nieprzewidywalnego procesu akceptacji. Nintendo jednak nie musi się tym specjalnie przejmować na ten moment. Again - 80% biznesu ma w kilku bogatych krajach. Jasne, tutaj też rozwój i potencjał jest, bo jeszcze niedawno bywało to nawet 95%. A w sutym roku, jakich za czasów Switcha firma trochę miała, przychód z "reszty świata" potrafił być zbliżony do kwoty, którą firma zgarniała z głównych rynków w latach "chudych". Nie mówię, że to jest nic. Ale na razie nie ma się co spodziewać, by traktowali te pozostałe 200 krajów jako coś, do czego muszą się dostosowywać, bo pecet zagraża.
- Okami 2
-
Blue Prince
No i gram. Na razie jestem... zdezorientowany? Nie ma co, gra na początku nie uderza tym, co czytam w kolejnych zachwyconych recenzjach. Chodzę po pokojach powoli, zazwyczaj w sumie nic w nich nie ma. Są jakieś obrazy na ścianach itd., które, podejrzewam, może będą znaczące? Jednak gra nie jest tak bezpośrednio nawalona historią, nawet w porównaniu do Lorelei czy Outer Wilds/Worlds (zawsze mylę który to który). Czasami widzę jakieś elementy opowieści, ale trudno wiele na ich temat powiedzieć. Gra jako gra to głównie rogalik, w nieco starszym słowa rozumieniu, chodzisz z pokoju do pokoju i się martwisz, czy nie zablokujesz sobie przejścia dalej, wybierając odpowiednie rozgałęzienia, myśląc ile masz kluczy, pieniędzy i tego typu surowców. Jednak ta warstwa na pewno nie sprawiła, że wszyscy piszą o najlepszych łamigłówkach ever... Zobaczymy, jak pójdzie dalej, może ktoś mi wytłumaczy tę grę hehe.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
Dokładnie, trudno jest nie prychnąć na te hity jakie tu latają. Zwłaszcza jak się pamięta, ile już razy tu na forum Nintendo upadało. To przytaczanie 3DS-a jako jakiejś porażki to akurat świetny przykład teraz... na to, jak odklejeni są forumowi eksperci. Ależ było wtedy grzebanie Nintendo, że pora zamknąć firmę, pewnie lada dzień skończą z konsolami i zajmą się samym wydawaniem gier jak Sega, bo panie, 3DS to taki trup, kto to kupi, taka wysoka cena za sprzęt o mocy ziemniaka - na 100% zostanie zmiażdżony przez potężną Vitę, która ma wszystko, klateczki, piksele, digital foundry, fps, bla bla. Mrówka przy tytanie, to był jednogłos tutaj na forumie, że tym razem to już na pewno potężne Sony ze swoim mocnym sprzętem nie zostawi przecenionemu Nintendo cienia szansy na przetrwanie na rynku. XD Faktty? Liczby? 3DS był takim sukcesem w porównaniu do Vity, że Sony ani żadna firma nie wypuściła już więcej nigdy konsoli przenośnej. Wiele gier na 3D-a sprzedało się w większej liczbie sztuk, niż cała Vita (w tym dwie już w pierwszym roku, Mario Kart i Mario Land). Największy hit na potężną Vitę, Uncharted, pewnie ledwo by się załapał na 40. miejsce na liście 3DS-a. Nooo, nie ma co, Nintendo się zesrało mocno z tym 3DS-em, jak tylko pojawiła się sensowna konkurencja, to puścili w gacie i tyle ich było widać, eksperci mieli rację. Czy ci forumowi eksperci wyciągnęli jakieś wnioski? Nie, tyle lat dalej walą te "rynkowe analizy" takim tonem. Teraz też coś słyszymy o jakimś "kompletnie innym obecnie rynku urządzeń przenośnych", "mocnej konkurencji" lol. Tą potężną, kompletnie zmieniającą rynek zabójczą konkurencją ma być, jak rozumiem, pecet Gabe'a, którego przez ponad 3 lata zeszło jeszcze wielokrotnie mniej sztuk, niż całej Vity lol. No ale Nintendo, kurva, podnieśli cenę gier fizycznych, jak mogą nie paść od tego! Na pecetach są gry fizyczne takie tanie z kolei.... Ciekawe swoją drogą, czy zmieniający kompletnie rynek konsol Deck kiedyś dobije do takiej liczby sprzedanych sprzętów, jaką Switch 2 będzie miał po jednym dniu od premiery. Nie wiem, co oni mają z takich analiz "di ekonomist". Nie można napisać normalnie "produkt nie dla mnie, nie kupuję" raz jak człowiek i tyle, normalna rzecz, tylko ciągle te analiz, jak to Nintendo padnie lada dzień. Od ponad 20 lat na forum, chyba non stop czytam takie teksty każdego roku, a tak naprawdę, Nintendo śpi na gotówce i jest dosłownie jedną z najdalszych od upadku firm na świecie. Czy ktoś musi grać na ich konsoli? Nie, można nie chcieć, nie robić tego i pójść spać i tyle, nie musi to nijak świadczyć o całym świecie.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
To akurat jest podane przez Nintendo. DLC to... no, downloadable content, z definicji nie ma tego na karcie. Niektóre gry z czasem mają "edycję kompletną z DLC", z ustaloną przez wydawcę do woli ceną, ale ta gra jak na razie takiej nie ma. Gdyby dawali DLC za 20 euro w ramach upgrade'u za 10 euro, to właściwie byłaby obniżka ceny i jeszcze bonus. Jasne, jak im będzie zależeć na puszczeniu niechodliwego towaru, to mogą tak zobić, i może tak zrobią kiedyś... Ale na razie jak widać raczej nie widzą się w tej sytuacji.
-
Xbox Game Pass - gry w abonamencie
Xbox już podłączony do HDMI, w oczekiwaniu na Blue Prince i Clair Obscur, penis stoi. Kurde, kiedyś za te 18 euro to bym nawet jednej z tych gier nie kupił, a teraz się cyknie obie, a ponadto po zajrzeniu na to, co się pojawiło od ostatniego razu przez ten czas... No sporo ciekawego grania jest. Co to dodawać, Game Pass to nadal przegięty deal.
-
Indyki & ukryte perełki, które warto znać
Wiadomo, że bardzo czekałem na tę grę, mocno mieszane recenzje dość mnie jednak zdziwiły. Drogo nie jest, ale jakoś ciśnienie spadło, żeby kupować na premierę.
-
Champions League
Ten moment meczu, gdy PSG w końcu wygrywa : Villa była kompletnie zdominowana tak długo, wreszcie coś będą musieli zacząć grać. Oba gole dla Paryża kapitalne i ogólnie kapitalne akcje idą.
-
Champions League
BBC mówi, że przed tym meczem, Rice strzelał z rzutów wolnych 12 razy w karierze. Co za dzień. Inter też świetnie, wszystko im się ułożyło w tym meczu, by minimalnym kosztem wygrać na wyjeździe. Gol na 1-0 to oczywiście poezja, geez, co za decyzja, żeby po TAKIM podaniu jeszcze jednak pojechać zewnątrzną w długi róg. Bayern lepiej grał w piłkę, ale ten gol Interu to cudo. Dzisiaj Emiliano Martinez, którego rywalizacja z, hm, całą Francją jest od lat chyba najgorętszym beefem futbolu. I teraz koleś non stop się odgryza, ale co ma do stracenia - dzisiaj cokolwiek poza pogromem będzie pewnym sukcesem. Zresztą podobnie jak dla Dortmundu.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
Nie będzie obowiązkowych instalacji, Nintendo nie wprowadzałoby dużo szybszych kartów (i wywoływało zamieszki na ulicach z powodu ich ceny), gdyby było to używane do skopiowania raz danych. Wyraźnie jednak ogłosili, że sporo gier będzie do zaciągnięcia z internetu. Nie potrzeba będzie konta, by to działało, ale potrzeba będzie połączenia z internetem przed uruchomieniem gry. To jednak wydaje się wyłącznie spowodowane chęcią innych wydawców, by robić gry zajmujące dużo miejsca, ale nadal móc je sprzedawać fizycznie w sklepach. Z wywiadów brzmi, że liczni twórcy nie byli w pełni zadowoleni z ekonomii rozmiaru gry i ceny na Switchu, co w sumie Nintendo chyba doskonale zna od dekad lol. Kurde a już rzuciłem granie :/
-
Champions League
I to dwa spośród najlepszych wolnych, jakie zobaczycie lol. Dzisiaj to on jest Messim z 2010. Kilku zawodników strzeliło w LM dwa wolne w jednym meczu, ostatnio Hakim Ziyech w remisie Galata-Manchester United 3-3. Chyba wszystkie były w grupie, nie w fazie pucharowej. Ale kurde, ależ to było na poziomie, jakby był w tym najlepszy na świecie od lat. Ten podkręt, ta precyzja do rogu. Można by się zastanawiać, ilu trzeba by dodać kolesi do muru, o ile metrów dłuższe ręce musiałby mieć Courtois, żeby to nie wpadło.
-
Champions League
Wytłumaczę dzieciom, że o to chodziło z szałem na Davida Beckhama.
- Behemoth
-
Champions League
Już dziś Arsenal-Real. Nie ma co, to najważniejszy mecz Arsenalu od... myślę, że od 15 lat, kiedy to odpadli z Barceloną po czterech golach Messiego. I ludzie śmiejący się z "sukcesów" Artety, że przecież nie wygrali ligi... to mogę im powiedzieć. Arsenal wrócił do bycia w tej strefie, że gra takie mecze. Że jest daleko w LM, gra z Realem, i... nie ma wcale takiego pewnego faworyta w tym starciu, kto wie. Wygrana byłaby jednym z największych europejskich sukcesów Arsenalu w historii, szczerze mówiąc. Pewnie największym od 2006 roku, gdy wyeliminowali Real i potem zaszli do finału. Bayern-Inter też nie w kij dmuchał. Dwie ekipy, dla których tytuł w kraju to już za mało. Bayern z masą kontuzji, ale nadal, sezon jak zwykle będzie sporym rozczarowaniem, jeśli "tylko" wygrają Bundesligę, a w LM odpadną. Inter zachwyca mnie tym, jak jest zarządzany. Jebane Chady wygrały w fazie grupowej, wystawiając rezerwowych. Feyenoord przeszli minimalnym nakładem sił. Ciekaw jestem, jakie są ich granice na 100%, dzisiaj nareszcie zobaczymy.
-
Clair Obscur: Expedition 33
Może być 30 godzin ale słabe lol. Dzisiaj chyba trudniej robić jakość niż ilość, na pewno jeśli wliczymy spodziewany zwrot ze sprzedaży gry. Nie wiem... mówią, że korzystanie z nowych technologii UE5 dużo im dało i tak naprawdę nie zajmuje to tyle czasu, co się wydaje, w porównaniu do np. klepania retro 2D, gdzie nikogo nie dziwi, jak nawet jedna osoba zrobi długą grę. Guillermin mówi, że przez większość czasu był jedynym programistą w ekipie. Takie mamy czasy, że taką gierkę można robić zatrudniając niemal same osoby, które nie robiły wcześniej gry video i nie umieją programować, prawie całość robienia gry polega na Blueprintach. To pozwala oczywiście zatrudniać topowych artystów, przynajmniej w teorii. Ciekawie się czyta o robieniu tej gry, wszystko wydaje się tak łatwe lol. Blueprinty, Sequencer, Lumen, Nanite, Niagara (w pierwszych latach tworzenia gry Cascade), MetaHuman, MetaSounds, i tak dalej... w ich opisach to wszystko brzmi tak, że robienie takiej gierki jest bardzo szybkie i proste przez te niezliczone narzędzia UE5. Oczywiście trzeba mieć wielki talent, by to naprawę dobrze umieć robić. Ale niekoniecznie taki talent, żeby nawalać 500 linijek kodu dziennie. Na przykład tworzenie postaci akurat zaczęli, gdy wyszedł UE5, i podobno oszczędziło im to ogromnie dużo czasu. Całe scenki zrobili rejestrując motion capture, MetaHuman im zrobił z tego wszystko łącznie z twarzami, a lekkie zmiany robiące charakter, styl, poprawki itd. robili Blueprintami. (I efekty robią wrażenie, wystarczy zobaczyć np. na system pokrywania postaci brudem, potem czy łzami stworzony specjalnie dla gry). Sporo takich przykładów jest w wywiadzie nawet online na stronie Unreala. Inside the development journey of Clair Obscur: Expedition 33 - Unreal Engine Jeśli 40 osób zrobiło Xenoblade 2 w dwa lata nie znając specyfikacji konsoli, na którą będzie gra, to 30 osób może zrobić nowe Lost Odyssey... chyba. Sam nie wiem. Zobaczymy. Cuda czasem się zdarzają. 1000x Resist zrobiło kilka osób, które nic nie wiedziały o grach, narrative lead zajmowała się w życiu bodaj głównie choreografią tańców lol, a zrobili jedną z lepszych gierek ever, i tak dalej. 30 osób to nie jest aż taki rekordowo mały team, choć jasne, znacznie poniżej przeciętnej. Mały rozmiar na ten moment jest dla nich też zaletą, ponieważ duże studio nie wprowadziłoby tak szybko tych wszystkich nowych technologii silnika. Przykładowo, tworząc FF Rebirth, Square-Enix uznało, że nie jest obecnie w stanie poświęcić czasu na wszystkie zmiany, jakich wymagałoby przejście na UE5, i lepiej kontynuować pracę na narzędziach, które działały w poprzedniej grze, by zapewnić pozbawiony przestojów i dyskusji, szybki developing oczekiwanej gry. Tymczasem Francuzi tutaj, jak tylko coś nowego wyszło do Unreala, to mogli następnego dnia już to mieć w silniku gry, bo decydowało kilka osób siedzących obok siebie, a większość studia i tak znała te narzędzia, bo się interesowała, i często np. i tak korzystała z wczesnych niepełnych wersji. Udział pracy zdalnej też jest mały jak na dzisiejsze czasy (kilka osób jest w Paryżu, a nie w Montpellier, ale ogólnie pracują fizycznie razem), co pewnie też przyspiesza pracę względem dużego studia. Francuzi są nadal jedną z pierwszych ekip, która wydaje grę opartą na tym wszystkim. Niby takie gry jak Wukong, Silent Hill 2, Avowed to duże produkcje z trzycyfrową liczbą developerów, które zrobiono ogólnie w UE5, ale w bardzo różnym stopniu wykorzystywano te nowsze funkcjonalności silnika.
-
Clair Obscur: Expedition 33
Raczej jak typowe stare Fajnale. Będą większe pomieszczenia z pewną dozą opcjonalnej eksploracji, mapa świata, potem dostajemy pływanie, latanie itd. Ostatecznie gra ma dużo opcjonalnej zawartości, dużo poukrywanych skarbów, opcjonalnych bossów itd., choć jak to bywa w gatunku, nie wszystko od samego początku gry. Gra ma mapę i to dużą. Na wideo, trochę powoli jakby się po niej chodzi, mam wrażenie, Ale cała gra nie jest specjalnie korytarzowa.
-
Fast Fusion
Kto nie grał w Fast RMX na Switcha hehe. Przez chwilę była to jedna z najlepszych gier na tę konsolę, obok Golf Story i tego czegoś co w Danii sprzedawali za 4 zł, więc każdy kupił (Moon Knights czy jak to się zwało, włączyłem chyba na 15 minut ostatecznie). Teraz znowu jeden z nielicznych faktycznych ekskluzywów na Switcha 2, o ile dobrze rozumiem. Nie ma co, znowu szykuje się niezły pokaz graficzki, liniowa ścigałka - mało kto pewnie osiągnie na konsoli taką jakość obrazu. Obrazki są bardzo ładne. Zwłaszcza, jeśli znowu będzie gra za 20 euro, to się kupi choćby, by pokazywać ludziom. Gra prosta i można zagrać z każdym bez problemu. Tylko ile tych wyścigów naraz lol, całkiem dużą część tego, co zapowiedziało Nintendo na razie, to Mario Kart, Kirby i F-Zero z GameCube'a.
-
Blue Prince
Gra była nominowana na IGF w wielu kategoriach i fani indykowania czekali na nią, ale chyba nikt się nie spodziewał, że w dniu premiery, Blue Prince okaże się najwyżej ocenianą grą 2025, ze średnią 92. GameSpot: "jedno z najbardziej pamiętnych przeżyć growych, jakich zaznałem" Vice: "bez wątpienia jedna z najelpszych gier, w jakie grałem" I tak dalej... Co tu mówić, czasem w ciągu jednego dnia mamy nagle w świecie gier nowy hicior i klasyk, i dzisiaj jest taki dzień. Co lepsze, gra jest na Game Passie i na PS Plus. Nie ma co, gra opiera się na zagadkach i wymaga myślenia. To kolejna hitowa pozycja puzzle, o której wszyscy mówią, że trzeba wyciągnąć notatnik i długopis, i zapełnić je przedziwnymi kodami zrozumiałymi tylko w logice gry. Na pewno nie zrobi jakiejś ogromnej furory, ale myślę, że znajdzie trochę fanów nawet na forumie. Podobnie jak w przypadku np. Animal Well, czy UFO 50, czy Outer Worlds/Wilds (zawsze mi się mylą tytuły, mam na myśli tę dobrą) - recenzenci nie chcą nic pisać o grze, bo podobno zaskakuje ciągle tym, o czym w ogóle będzie, jak dokładnie rozwiążemy główne wyzwanie. Przemierzane ciągle na nowo pokoje okazują się pełne sekretów, gdy zaczynamy rozumieć grę. PC Gamer: "kocham tę grę tak bardzo, że postaram się napisać o niej jak najmniej. Rozwikłanie tych tajemnic i rozwiązanie zagadek - z których nad wieloma nadal siedzę, po zakończeniu gry - najlepiej idzie bez żadnych informacji z zewnątrz. Nie oglądaj widełów. Nie guglaj odpowiedzi. Nie czytaj nawet tej recenzji. Po prostu zagraj" Na początku? Zadanie wydaje się proste, odziedziczymy willę, jeśli otworzymy 46. pokój. Jak to zrobić, to kurde trochę nie wiadomo. Pokoje generują się magicznie na nowo co noc, w imponujący technicznie sposób (jak na indyka, gra jest całkiem wymagająca sprzętowo). Mamy ograniczoną liczbę kroków każdej nocy, co sprawia, że pewnie się nam nie uda, i zaczniemy jeszcze raz. Zaczynając, możemy liczyć na to, by generować pokoje, albo by liczyć kroki, i w ten sposób zoptymalizować sobie podejście, by dojść do 46. pokoju. Ale to dopiero początek. Jaki jest koniec? Sam nie wiem. Gra wymaga pewnego myślenia, i bez sprawdzania wszystkiego w poradniku zajmie pewnie co najmniej kilkanaście lub kilkadziesiąt godzin. W praktyce, jest to swego rodzaju rogalik zagadek. Gra ma dziesiątki typów pokojów, i pewnie co najmniej tysiące możliwych rozkładów domu. Jakaś historia cały czas powoli się odkrywa w obserwacji. Niestety gra nie wyszła na Switchu, ale dostępność na PC i na dwóch abonamentach konsolowych powinna ułatwić prawie każdemu zainteresowanemu zagranie w BLU PRINSA. Premiera za trzy dni.