Skocz do zawartości

Najwięcej godzin z życia poszło na...


Rekomendowane odpowiedzi

Gość Beka Wnusiu

Wow za czasów podstawki/tbc to była piękna gra, pamiętam jak w 1 czy tam 2 gimnazjum w wakacje wstawałem rano i przez 10-12h farmiłem tzw honor na pvp, żeby móc zakupić epicki set uzbrojenia. W owe wakacje nie wyszedłem ani razu z domu :banderas:

 

edit,myłem się co 3 dni

Edytowane przez Tommo
Odnośnik do komentarza
Gość mate5

Tekken 3, 5 oraz UMK3 z kolegami - gdzieś tak od 2000 roku, dawniej sporo, teraz okazjonalnie i tylko UMK.

 

GTA: Vice City - przeszedłem z 3 razy + masa czasu we free roamie

 

Fallout 3 - 130h - rpg życia. Jedynka czy dwójka są lepiej napisane i mają lepszy system walki, ale to trójka zapewniła mi tę postapokaliptyczną immersję.

 

Call of Duty 3 na ps2 - śmiejcie się, ale gdzieś po premierze spędziłem przy tej grze masę czasu. Na tyle, że w pewnym momencie zacząłem w to grać na pamięć. Stało się tak, bo jakoś kilka dni po tym jak dorwałem grę rozchorowałem się na 2 tygodnie i cały ten czas naku.rwiałem w te shooterka.

 

Tony Hawk 3,4, U2 - w tym ostatnim jackassowy tryb story to największa chu.jnia jaka spotkała tę serię, ale arcade było dobre jak zawsze, no i oprócz nowych miejscówek były do odblokowania najlepsze lokacje z THPS 1/2/3. Masę czasu spędziłem przy tych grach, grałem zarówno na konsoli, jak i na pc i powiem wam, że lepiej grało się na klawiaturze (strzałki + klawiatura numeryczna).

 

Europa Universalis 3 - będzie z kilkaset godzin

 

Hotline Miami - jw.

 

Dark Souls - ~150h

 

Pokemon Ruby - nie wiem ile, ale przeszedłem w dzieciństwie przynajmniej 3 razy.

 

MHFU - ~120h a nawet połowy gry nie skończyłem :(

 

 

 

MMO nigdy nie rozumiałem, nudne to i nudne.

Odnośnik do komentarza

Wow za czasów podstawki/tbc to była piękna gra, pamiętam jak w 1 czy tam 2 gimnazjum w wakacje wstawałem rano i przez 10-12h farmiłem tzw honor na pvp, żeby móc zakupić epicki set uzbrojenia. W owe wakacje nie wyszedłem ani razu z domu :banderas:

 

edit,myłem się co 3 dni

No to było coś pięknego. Levelowanie, zdobywanie eq, odkrywanie nowych krain, world pvp, poznawanie masy ludzi (z niektórymi dalej utrzymuje kontakt mimo, że graliśmy ostatni raz z 6 lat temu). Świetne czasy, nie żałuje ani minuty poświęconej na tą grę

Odnośnik do komentarza
Gość Beka Wnusiu

Ja trochę żałuję jak pomyśle, że gdy koledzy z klasy chodzili na pierwsze ogniska i łapali za dupaki koleżanki z gima ja w tym czasie siedziałem zgarbiony i śmierdzący przed 17calowym monitorem i biłem gnomy, trolle und nocne elfy.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Ja od liceum - przez studia zaoczne/praca, aż do zeszłego roku po ślubie ostatecznie zerwałem z wowem. Trzeba w końcu było zerwać z tym skurwysyństwem.

Byłem głównie graczem PVE, setki godzin na raidach, dungeonach... i leczenie każdą możliwą klasą - to był mój żywioł. Jednym z największych osiągnięć, jakie dokonałem wraz z gildią w której większość tego czasu spędziłem było zdobycie tytułu The Immortal.

Przejście raidu Naxxramas dla 25 osób w przeciągu tygodnia i zabicie każdego z 15 bossów, warunkiem zdobycia achievementa było to, że żaden z członków raidu nie mógł ani razu zginąć podczas walki z którymkolwiek z bossów.

Udało nam się to po kilku miesiącach usilnych prób, tydzień w tydzień...

Również do tej pory utrzymuje kontakt z ludźmi tam poznanych. Jeden z nich nawet był na moim ślubie.

Edytowane przez Humulin
Odnośnik do komentarza

Cześć, mam na imię Sławek, gram w Star Trek Online od 5 lat...

 

 

9 postaci...

vNG3Jps.png

 

 

No dobra, mam problem...

 

Na swoje usprawiedliwienie dodam, że dużo AFKuje i siedzę często przy dwóch kompach, robiąc kilka rzeczy jednocześnie. Nie zmienia to jednak faktu, że sam jestem przerażony patrząc na te cyferki.

 

 

A ze zwykłych gier to tak z pamięci z pewnością Final Fantasy VII, którego przechodziłem na przestrzeni lat jakieś 5 razy, za każdym razem ślęcząc po +/- 20-50 godzin. Do tego wszelkie Megateny, z Nocturne i Personą 3 i 4 na czele, przy których spędziłem dużo ponad 100 godzin każda. No i oczywiście GOTG jakim jest Deus Ex, którego też przeszedłem chyba 8 razy i nawet nie będę próbował przekładać tego na godziny.

 

 

MMO to zło...

Edytowane przez Suavek
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Najbardziej czasochłonne były dla mnie gry pod multi, ale znalazła się jedna perełka w singlu. Najwięcej czasu przy pojedynczych tytułach:

 

- World of Warcraft - niekwestionowany Król (Sułtan?) mojego noliferstwa. Na wszystkich postaciach mam łącznie prawie 1800h, co przekłada się na ponad 2.5miesiąca ciągłej, 24h gry. Co to były za czasy :D

 

- Awesomenauts - MOBA w 2D, zaczynałem na PS3 (gra była kiedyś w plusie). Gł. platformą dla tytułu jest PC, więc na niej grałem najwięcej. Ok. 600h. Myślę, że kolejne 100 doszło za czasów PS3.

 

- Final Fantasy Tactics: Advance - świetny i głęboki system walki (jobs are awesum). 2 oddzielne sejwy po ok. 200h każdy.

 

Hall of fame: Halo3, Killzone3, Call of Duty: Black Ops, Donkey Kong 64, Super Mario World. Więcej grzechów nie pamiętam.

Odnośnik do komentarza

Multi w Gears of War 3 od premiery, praktycznie co wieczór przez dwa lata + prawie cały okres bety.

 

[WordHero] na Androida, myślę, że spokojnie przez dwa lata przy każdej posiadówie w kiblu, teraz zresztą też od czasu do czasu zagram.

 

Z singli to zdecydowanie Pokemon Yellow za dzieciaka w podstawówce. Z czasów bardziej współczesnych Super Hexagon na PC i Androidzie.

Odnośnik do komentarza

Gierek w które przegrałem z 200h nawet nie liczę. Różne jRPG, głównie na PSX-a ( ah Xenogears ).

 

Jednak głównym problemem były Diablo 2&3. Dominował głównie Diablo 2 - w liceum grałem po szkole do 5-6 rano, potem szybki sen do 7:30, odsypianie na lekcjach, czasem się umyłem :P, sporo schudłem. Tak było przez bite 4 miesiące. Na szczęście dzięki rodzicom udało się wyrwać z tego nałogu i wyszedłem na ludzi ( powiedzmy :P ).

W Diablo 3 też mam z 1000h przegrane ale pomimo sporej liczby godzin to granie raczej casualowe, rozłożone w czasie. Teraz już mnie w ogóle do niego nie ciągnie.

 

W sumie to z chęcią bym się w jakąś gierkę wciągnął tak by z przyjemnością po pracy chwilkę popykać. Teraz jestem w miarę opanowany ;) więc się raczej nie uzależnię. Jednak nic mnie nie przyciąga na dłużej. Chyba wypalenie "zawodowe".

 

Jeszcze w Hearthstone mam przegrane mnóstwo godzin ale w to gram tylko na rowerze stacjonarnym, z nudów. Poza rowerem tego nie tykam :P.

 

Jednak brat to dopiero wpadł przy ... OGame. Dzień w dzień, budziki w nocy żeby flotę wysłać itp. Dziewczyna z którą miał się żenić go zostawiła ( w sumie się nie dziwię ), w pracy też problemy.

Jakoś się wyrwał. Teraz ma firmę, żonę ( inną :) ), dzieci, kolejne w drodze. Od czasu do czasu w coś tam pyka ale okazjonalnie.

Odnośnik do komentarza

Najwięcej godzin spędziłem w Wolfenstein:Enemy Territory.

Przez parę dobrych lat ostro się zagrywałem w ten tytuł, a także aktywnie brałem udział w życiu jednej z największych wspólnot graczy w Fuel Dump only.Po dzisiaj też mam kontakt z paroma osobami z tamtego okresu. A zdarza się też,że gierkę raz na jakiś czas odpalę by sobie pyknąć parę rundek. Na zawsze zapamiętam te wszystkie świetne chwile jakie spędziłem na fragowaniu,gadaniu ze znajomymi z całego świata, a także mutowaniu,kickowaniu i banowaniu frajerów :D

 

Następne w kolejce będą Killing Floor i wszelkie gry rpg jak Mu Online, Diablo2 Gothic1/2, SMTIII:Nocturne,Persona 3/4 i SMTIV.Grubo ponad 100godzin mam też w Gundam VS Extreme.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Chyba najbardziej czasochłonnymi tytułami są te, które wymagają Internetu. Sam, żem się wciągnął na trzy lata w HayDay, taką tam odmianę farmy na iOSie. Grałem z laską rano przez pracą, w południe przy obiedzie i wieczorem w łóżku - z tabletem:/ Ale już koniec... teraz tylko Clash of Clans, które gram sam sobie sam i wymaga tylko 5 minut dziennie.

Edytowane przez grzybiarz
Odnośnik do komentarza

Tak sobie myślę, że chyba nie ma jednego tytułu, który zdominował godzinowo u mnie całą resztę. Jeśli chodzi o serie to na pewno jest to GTA, szczególnie San Andreas. Poza tym, na pewno gry sportowe, NBA, PES, Fifa. W multi grywam rzadko, a już na pewno w żaden nie wsiąkłem kompletnie na setki godzin.

Odnośnik do komentarza

Trochę tego było:

 

ISS/PES,

Najdłużej chyba PES 4 i 5. Zarówno w kanapowym multi i biciem oponenta w ramię czy czasem nawet rzucaniem padem jak i w singlu. Zupełnie inaczej się grało a to i tak pokłady grywalności. Rozkminiało się taktyki w ml, ustawiało strzałki (których w pesie 2015 już nie ma). Pozyskiwało się zawodników mało znanych, ale ważne były statystki, nawet te pojedyncze jak szybkość itd. Wszystko miało znaczenie. Nawet podrabiane nazwiska zawodników miały swój klimat.

 

Cała seria GTA

Każda część, może poza london urzekała na swój sposób. Będąc dzieckiem i grając w jedynkę, fabuła była nieistotna tylko rozjeżdżanie ludzi (podobnie z carmagedon) a dwójka to już bardzo duży progress, mimo że nadal widok z góry. Nie mówiąc już o trójce i każdej kolejnej części

 

Fisherman z psxa

Lubiłem zawsze łowić ryby, więc również wirtualnie. Ta gra miała coś w sobie, że mnie niesamowicie wciągała i chyba tylko mnie ;)

 

Jack X (ps2)/ mario kart (wii)

Każdy lubi arcadowe wyścigi, ja lubiłem szczególnie i wciągało niesamowicie.

 

Runescape

Mmo, w które można nawet w przeglądarce zagrać. Setki godzin, chyba około 10 lat gry. Mógłbym tu pisać i pisać, ale bym Was zanudził. Jest jest sporo skilli, maksymalny level każdego z nich to 99. Wbijłem dwie 99tki, jedną 90tkę, i resztę ponad 80 wszystko, ale to i tak bardzo dużo. Cała masa questów. Sporo kasy włożone w premium. Z ciekawszych historii, to wielki update gry, po którym np zbroja, która wcześniej była na allegro za kilka stówek, warta była kilkanaście złotych. Wszystko się zdewaluowało w jednej chwili, gdyby nie to, to bym mógł spokojnie na tym zarobić. Konto sprzedałem w grudniu ubiegłego roku, na zagranicznym serwisie. Wiele nowych znajomości, z jednym gościem nawet się na juwenaliach spotkałem i napiłem. Fajne było to, że grałem głównie z realnymi kumplami, którzy mi rsa zaproponowali. Każde wyjście to gadanie o runescape, dziewczyny schodziły na dalszy plan.

 

Diablo 2 + LoD

Co tu dużo mówić kozacki tytuł, różne postacie i bardzo ciekawe skille, hack and slashowy geniusz. Uwielbiałem grać druidem z dodatku. Zabawna historia, mój sąsiad tłukł ostro w diablo razem ze mną i miał taką poyebaną siostrę trochę. Grała ona u niego na singlowej postaci i dropowała itemy jak się pokłócili. Jak się dowiedział to ją ganiał po domu, a ta potykając się o próg złamała rękę xd.

 

Heroes 3

Cudowna gra, Masa godzin, jak się do tego siadało to ciężko było odejść i zawsze się chciało wracać

 

Seria Civilization

Absolutny pożeracz czasu, zdarzało się, że grałem do 5tej rano. A to czekałem na nową technologie, a to otaczałem wroga, a to podbijałem miasta. I tak godzinami...nocami...Nadal piąteczkę mam na dysku. Z tą grą nie da się spędzić pół godziny, jak już zaczynam to długo nie kończę.

Edytowane przez Cosmos
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

U mnie chyba jednak EVE Online.

Ciezko w te gre zagrac...srednio godzin. Albo sie nie spodoba i sie nie gra, albo gra sie dlugo. Wszystko tam dzieje sie dosc wolno i ciezko wlaczyc na "pol godzinki".

Super gra i ekstra wspomnienia. Chyba nie znalazlem nigdy wczesniej ani potem gry, gdzie mozna robic takie wielkie swinstwa innym graczom. Hate maile trzymam gdzies do tej pory :)

Odnośnik do komentarza

U mnie chyba jednak EVE Online.

 

Brat kumpla z LO gral w to chyba cale studia, dzien w dzien, non stop. Za kazdym razem jak wpadalem do kumpla po jakies pier.doly ze szkoly czy inny staff jego braciak siedzial przed kompem i kopal meteoryty. Za kazdym ku.rwa razem ;/

Odnośnik do komentarza

Hehehe...i na takich kasztanów były sposoby. :) 

Jeden typ stworzył z tego w ogóle całą filozofię i ruch społeczny. 

 

http://www.minerbumping.com/p/about.html

http://www.minerbumping.com/   dobre te historie :)

 

Gra była mistrzostwem jeśli chodzi o możliwości trollingu i ogólnie bycia ch.jem w stosunku do innych graczy.

Różnica między tą grą a innymi polegała na tym, że w innych jak cię ktoś zabijał to po prostu się odradzałeś, czasem traciłeś trochę expa, czy wyposażenia. Tutaj mogłeś stracić statek, na który zbierałeś dni, czy tygodnie. To sprawiało, że reakcje nerdów i no-lifów były po prostu bezcenne, a ich "delicious tears" wypełniały bak mojego statku. ;)

 

Mógłbym długo o tym pisać i aż chce mi się znowu zagrać, ale nie o tym temat heh.

Odnośnik do komentarza
Gość mate5

Mógłbym długo o tym pisać i aż chce mi się znowu zagrać, ale nie o tym temat heh.

Napisz, napisz. Zawsze mnie interesował koncept tej gry, ale sam nigdy nie grałem, bo niemoglbym siedziec w mmo tysiace godzin.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...