Skocz do zawartości
View in the app

A better way to browse. Learn more.

Forum PSX Extreme

A full-screen app on your home screen with push notifications, badges and more.

To install this app on iOS and iPadOS
  1. Tap the Share icon in Safari
  2. Scroll the menu and tap Add to Home Screen.
  3. Tap Add in the top-right corner.
To install this app on Android
  1. Tap the 3-dot menu (⋮) in the top-right corner of the browser.
  2. Tap Add to Home screen or Install app.
  3. Confirm by tapping Install.

[InSaNe]

Użytkownicy
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez [InSaNe]

  1. Black Ops 2 to masa contentu i to jest fakt. To, że się nie podoba to inna sprawa. Dla mnie Assassin's Creed to g. popłuczyna dla casuali, ale nie usiłuję włazić w stosowny temat i na siłę uświadamiać ludzi, którym się to podoba. no tak bo black ops jest bardziej hardcorowy od demon souls <yes> Jesteś jakimś nowym uber trollem? Mylisz pojęcia.
  2. Black Ops 2 to masa contentu i to jest fakt. To, że się nie podoba to inna sprawa. Dla mnie Assassin's Creed to g. popłuczyna dla casuali, ale nie usiłuję włazić w stosowny temat i na siłę uświadamiać ludzi, którym się to podoba.
  3. Prypeć to tylko jedna misja. Black Ops 1 jako cała kampania i tak jest lepsza. Zawsze mnie bawiły zarzuty hejterów tej gry. Gra oferuje wiele. CoDy przechodzi się na Veteranie i nie jest to żaden hardkor tak jak kiedyś, bo Veteran jest prosty. To taki hard a nawet normal + w dawnych grach. Kampania (za(pipi)ista) w CoD jest na 7-8 godzin, czyli standard w dzisiejszych czasach. Żadna kampania w żadnej ze STRZELANIN FPP nie ma tak intensywnej, efektownej i wciągającej kampanii, jak CoD. Obchodzą mnie losy Price'a, Woods'a, Mason'a, Hudson'a i innych bohaterów. Myślisz CoD - od razu przypomina się ikona serii, czyli wąsaty kapitan z SAS John Price Kupujemy grę za 169zł w Tesco. Co mamy oprócz kampanii? Odniosę się do CoD jako całości, czyli uwzględniając również serię od Infinity Ward. Mamy Spec Opsy, mamy tryb "Przetrwanie" (horda), mamy tryb "Zombie" i wreszcie mamy multiplayera, czyli najbardziej żywotny tryb multi oprócz serii Halo na Xbox'a. Ze zgraną ekipą są to nieskończone pokłady miodu. W Black Ops 2 doszła jeszcze taka jakby mini strategia, czyli obrona bazy - mamy do wyspozycji oddziały komandosów, mechy, łaziki, wieżyczki itd. Jest eskorta konwoju, atak na rozbity samolot, parę zakończeń. Łatwo zatem zauważyć, że jakieś absurdalne zarzuty o krótkiej grze można o kant dupy rozbić. Jest to król multiplayera i tak jak ja nie przepadałem za multiplayerem w tej serii, tak po z(pipi)anym Battlefieldzie 3 w wersji na konsole, przesiadłem się właśnie na CoD. Taki BF 3 może w każdym aspekcie buty czyścić Black Ops 2. Wrociłbym za to do Bad Company 2 i również do dodatku Vietnam, szkoda tylko, że już prawie nikt w to nie gra. I na koniec - rozumiem, że gra może się nie podobać, bo nie każdemu może się wszystko podobać. Ale np. pierdzelenie o grze 4-godzinnej za 200zł jest po prostu śmieszne Żeby każda seria mogła się pochwalić takim contentem jak nowy Black Ops 2. I zazdroszczę, że Ktoś ma jeszcze przed sobą kampanię Black Ops 1, bo ta jest Mistrzostwem Świata Ps. Chętnie pogram z ogarniętymi ludźmi w multi lub zombiaki. Mój gamertag widać
  4. Pierwsza misja jest najgorsza ze wszystkich Kampania daje radę, choć i tak ta z Black Ops jedynki miażdzy wszystkie
  5. Skończyłem kampanię. Tak jak przeczuwałem, jedynka pod tym względem lepsza. Drony i te misje w niedalekiej przyszłości nie dają takiej frajdy jak Zimna Wojna w jedynce. I nie wyobrażam sobie (!) by w tego Black Opsa grać na niższym poziomie niż Veteran. Grajcie na Veteranie - nie bójcie się tego poziomu trudności, bo wcale nie jest trudno. To jest normal+/hard- w dawnych grach. Im nowsza część, tym prostsza gra. Na niższym poziomie trudności przez grę się chyba przebiega, na szczęście nie próbowałem Mogli też sobie darować ten koncercik na końcu. Kto skończył, wie o czym mówię Potem jak sie gra drugi raz, to ma się w głowie ten koncert i główny bad guy budzi politowanie Choć kawałek świetny.
  6. [InSaNe] odpowiedział(a) na Daddy temat w Xbox 360
    Save uszkodzony? Nie słyszałem o czymś takim. W każdym razie masz tak, że gra robi save i checkpointy. Save robi wtedy, gdy jest ikonka maszyny do pisania. I dopiero wtedy, jak wyłączysz grę, to będziesz mógł rozpocząć od tego momentu. Checkpoint powoduje tylko to, że jak zginiesz, to od niego rozpoczniesz. Jak wyjdziesz i będziesz chciał wczytać grę, to załąduje Ci się od ostatniego "sejwu", a nie od checkpointa. Do tego, jak i skopanego inventory trzeba się przyzwyczaić
  7. "Kaszaniasta" Najlepsza kampania ze wszystkich CoDów, to dla niej kupuję kontynuację. klimat Zimnej Wojny zionący wnet z ekranu. Hudson, Woods, Mason - mam nadzieję, że gracz nie ogląda ich tylko w domu opieki, jak to widziałem na trailerach Kyo: Oznaczamy spoilerki
  8. [InSaNe] odpowiedział(a) na Kszaqu temat w Pomoc
    Dla mnie oczywistym wyborem jest Xbox 360. Ja użytkuję czarnego slima. PS2 to dla mnie najlepsza konsola w historii, ale odkąd Sony w tej generacji miało porządną konkurencję, zostało w tyle. Sony jako firmę bardzo lubię - większość mojego sprzętu w domu jest od Sony i niedługo też planuję zakupić smartfona tej firmy. Inna sprawa to konsole. Xbox 360 jest dla mnie w każdym aspekcie lepszy niż PS3. Lepsze usługi sieciowe, lepsze wersje gier, achievementy, nawet exclusivy wolę na X'a. PS3 miałem 2 razy (i 2 razy sprzedałem) - raz kupiłem specjalnie dla MGS 4, potem dostałem od operatora komórkowego za przedłużenie umowy. Mam więc zatem porównanie i dla mnie wybór jest oczywisty.
  9. [InSaNe] odpowiedział(a) na MBeniek temat w PS3
    Niemożliwe. Musisz mieć na full zapchane inventory. Wycisnąłem z tej gry wszystko, grając mnóstwo godzin i nie spotkałem się z żadnym bugiem.
  10. [InSaNe] odpowiedział(a) na Figaro temat w Xbox 360
    Ja nie potrafiłbym tyle czekać, nie mówiąc o tym, że kupowanie gier z takim opóźnieniem jakoś mnie tak mało... cieszy
  11. [InSaNe] odpowiedział(a) na _mike temat w PS3
    Kiedyś byłem wielkim fanem serii GTA. Na każdą część czekałem niecierpliwie. Vice City uważam za jedną z najlepszych gier w historii tej branży. Ta mechanika gier ala GTA (potem nazywana "sandboxami") bardzo mi się podobała i świetnie mi się w takie gry grało. Ale po jakimś czasie się tym przejadłem i zaczęły mnie takie gry nudzić. GTA IV wynudziło mnie potwornie, epizody były już o wiele lepsze, ale i tak to nie było to samo, co kiedyś. Jak usłyszałem o Sleeping Dogs, to pomyśłałem sobie - o nie! Kolejna kopia GTA i nudziarstwo, oparte na tych samych schematach. Ludzie na forach się podniecali tą grą, ale z powodów opisanych wyżej, ta podnieta mi się w żadnym stopniu nie udzieliła. SP wpadło w moje ręce trochę przypadkowo, ale cieszę się, że mogłem obcować z tym tytułem. O mechanice tej gry wiele pisać nie muszę. Jest to sandbox, w azjatyckich klimatach - konkretnie w Hong Kongu. Głównym bohaterem jest Wei Shen, tajniak, rozpracowujący od środka jeden z najgroźniejszych gangów, działających na terenie Hong Kongu. Mamy główną linię fabularną i multum zadań dodatkowych. Jak odpaliłem grę pierwszy raz i pograłem godzinę, pomyślałem - o nie... Znowu to samo. Po co to kupowałem? Ale jak się rozwinęła fabuła, doszły nowe atrakcje, to tak się wciągnąłem w klimat tej gry, że zapomniałem wnet o otaczającej rzeczywistości Fabuła bardzo wciąga i jest absorbująca. Wei to mega pozytywny gość - nie da się go nie lubić Reszta ekipy też jest ciekawa i powoduje uśmiech na twarzy. Szczególnie matka Winstona miażdży. Nie pierdzieli się kobieta z wrogami, o nie Niektóre przychlasty z triad(y) też są mega wykręceni. Fabuła nie jest tylko dodatkiem i idealnie spełnia swoje zadanie. Misje są bardzo różnorodne i to jest wielka zaleta tej gry. Nie ma praktycznie żadnej na zasadzie kopiuj/wklej. Fakt, trzeba się napierdzielać i ostro strzelać, ale jest to zawsze jeden z elementów misji (i to nie każdej). Fajne jest też to, że dzięki fabule poznajemy ten Hong Kong od każdej strony - lokacje są bardzo różnorodne i można zachwywać się architekturą tego miasta Oprócz tego mamy "przysługi" - misje od róznych ludzi, którym należy pomóc. Te są krótkie i intensywne, również pomysłowe Kolejną fajną sprawą jest działanie dla policji. Kontaktujemy się z Panią Teng i wykonujemy dla niej zlecenia, czyli np. rozwiązywanie sprawy wycinania organów, czy zniknięcie prostytutki. Przypomina to trochę śledztwa z LA Noire, choć wiadomo, że tutaj jest to dużo bardziej uproszczone. Innym fajnym dodatkiem jest rozbijanie siatki dilerów narkotykowych. Najpierw rozbijamy taką bandę, potem hakujemy kamerę w pobliżu miejsca spotkań i potem w swoim lokum obserwujemy miejsce, by w czasie transakcji narkotykowej przyskrzynić typów Dochodzę do kolejnego ŚWIETNEGO (!) rozwiązania. Mianowicie zbieractwa. Nienawidzicie zbieractwa? Ja też. Ale tutaj jest to dla mnie najlepsze rozwiązanie w tego typu grach. Zawsze mnie rozwalała głupota deweloperów: ukrywają jakieś pierdoły, których bez mapy lub solucji z sieci samemu nikt tego nie znajdzie. Po co to? Męczące, nudne, durne. A tutaj mamy świetny patent. Do zbierania mamy skrzynki z kasą, hakowanie kamer i szukanie tzw. kapliczek zdrowia. Nie dość, że ładnie je widać, to dzięki randkowaniu pokazują się na mapie. I jest ich wystarczająca ilość (nie za dużo, nie za mało), a rozmieszczone są tak, że można poznać to piękne miasto z każdej strony. Zbieranina w tej grze to czysta przyjemność Jak na azjatyckie klimaty przystało, mamy tutaj dużo walki wręcz. System podobny trochę do tego z Batmana, dużo łamań, bloków, kontr. Oczywiście możemy użyć noży, tasaków, a nawet... napierniczać typów rybą Świetne są finishery: możemy kolesi wrzucić do pieca, maszynki do mielenia mięsa, nabić na hak itd. Atrakcji jest dużo Arsenał broni jest też bogaty i jest czym postrzelać, ale gra przede wszystkim skupia się na walce wręcz. Miasto na tle innych sandboxów wielkością nie powala, ale dla mnie to dobrze. Nie cierpię wielkich, pustych molochów, w których nie ma co robić. Hong Kong w tej grze jest piękny i różnorodny. Zachwycił mnie swoimi budynkami i lokacjami. Głosy podłożone przez znanych aktorów i aktorki - na liście płac mamy m.in. Emmę Stone, Lucy Liu, Kelly Hu, Robina Shou itd. Rzadko o tym wspominam, ale (jeśli można to tak nazwać) Wei Shen ma bardzo przyjemny głos i świetnie się gościa słucha. W każdym aucie mnóstwo radyjek do wyboru. Muzyka różna - od ostrego grania w Roadrunner Records, Sagittarius z m. in. Queen i Duran Duran, po muzykę klasyczną, czy chińskie brzdąkanie. Każdy znajdzie coś dla siebie. W czasie grania nie doświadczyłem ani razu żadnego buga. Wszystko doczytywało się szybko i bez problemów. Przeszkadzała mi zbyt mała różnorodność aut i muzyka mogłaby być jednak lepsza, bo te radyjka szału nie robiły. Reasumując - wyszła bardzo dobra gra, która doskonale rozwinęła patenty z GTA i w którą z całą pewnością warto zagrać, do czego Każdego namawiam. Ta gra nie sili się na bycie mega hitem - jest po prostu bardzo dobrą grą Ani chwili się nie nudziłem. Z czystym sumieniem daję 8/10.
  12. [InSaNe] odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Xbox 360
    Kiedyś byłem wielkim fanem serii GTA. Na każdą część czekałem niecierpliwie. Vice City uważam za jedną z najlepszych gier w historii tej branży. Ta mechanika gier ala GTA (potem nazywana "sandboxami") bardzo mi się podobała i świetnie mi się w takie gry grało. Ale po jakimś czasie się tym przejadłem i zaczęły mnie takie gry nudzić. GTA IV wynudziło mnie potwornie, epizody były już o wiele lepsze, ale i tak to nie było to samo, co kiedyś. Jak usłyszałem o Sleeping Dogs, to pomyśłałem sobie - o nie! Kolejna kopia GTA i nudziarstwo, oparte na tych samych schematach. Ludzie na forach się podniecali tą grą, ale z powodów opisanych wyżej, ta podnieta mi się w żadnym stopniu nie udzieliła. SP wpadło w moje ręce trochę przypadkowo, ale cieszę się, że mogłem obcować z tym tytułem. O mechanice tej gry wiele pisać nie muszę. Jest to sandbox, w azjatyckich klimatach - konkretnie w Hong Kongu. Głównym bohaterem jest Wei Shen, tajniak, rozpracowujący od środka jeden z najgroźniejszych gangów, działających na terenie Hong Kongu. Mamy główną linię fabularną i multum zadań dodatkowych. Jak odpaliłem grę pierwszy raz i pograłem godzinę, pomyślałem - o nie... Znowu to samo. Po co to kupowałem? Ale jak się rozwinęła fabuła, doszły nowe atrakcje, to tak się wciągnąłem w klimat tej gry, że zapomniałem wnet o otaczającej rzeczywistości Fabuła bardzo wciąga i jest absorbująca. Wei to mega pozytywny gość - nie da się go nie lubić Reszta ekipy też jest ciekawa i powoduje uśmiech na twarzy. Szczególnie matka Winstona miażdży. Nie pierdzieli się kobieta z wrogami, o nie Niektóre przychlasty z triad(y) też są mega wykręceni. Fabuła nie jest tylko dodatkiem i idealnie spełnia swoje zadanie. Misje są bardzo różnorodne i to jest wielka zaleta tej gry. Nie ma praktycznie żadnej na zasadzie kopiuj/wklej. Fakt, trzeba się napierdzielać i ostro strzelać, ale jest to zawsze jeden z elementów misji (i to nie każdej). Fajne jest też to, że dzięki fabule poznajemy ten Hong Kong od każdej strony - lokacje są bardzo różnorodne i można zachwywać się architekturą tego miasta Oprócz tego mamy "przysługi" - misje od róznych ludzi, którym należy pomóc. Te są krótkie i intensywne, również pomysłowe Kolejną fajną sprawą jest działanie dla policji. Kontaktujemy się z Panią Teng i wykonujemy dla niej zlecenia, czyli np. rozwiązywanie sprawy wycinania organów, czy zniknięcie prostytutki. Przypomina to trochę śledztwa z LA Noire, choć wiadomo, że tutaj jest to dużo bardziej uproszczone. Innym fajnym dodatkiem jest rozbijanie siatki dilerów narkotykowych. Najpierw rozbijamy taką bandę, potem hakujemy kamerę w pobliżu miejsca spotkań i potem w swoim lokum obserwujemy miejsce, by w czasie transakcji narkotykowej przyskrzynić typów Dochodzę do kolejnego ŚWIETNEGO (!) rozwiązania. Mianowicie zbieractwa. Nienawidzicie zbieractwa? Ja też. Ale tutaj jest to dla mnie najlepsze rozwiązanie w tego typu grach. Zawsze mnie rozwalała głupota deweloperów: ukrywają jakieś pierdoły, których bez mapy lub solucji z sieci samemu nikt tego nie znajdzie. Po co to? Męczące, nudne, durne. A tutaj mamy świetny patent. Do zbierania mamy skrzynki z kasą, hakowanie kamer i szukanie tzw. kapliczek zdrowia. Nie dość, że ładnie je widać, to dzięki randkowaniu pokazują się na mapie. I jest ich wystarczająca ilość (nie za dużo, nie za mało), a rozmieszczone są tak, że można poznać to piękne miasto z każdej strony. Zbieranina w tej grze to czysta przyjemność Jak na azjatyckie klimaty przystało, mamy tutaj dużo walki wręcz. System podobny trochę do tego z Batmana, dużo łamań, bloków, kontr. Oczywiście możemy użyć noży, tasaków, a nawet... napierniczać typów rybą Świetne są finishery: możemy kolesi wrzucić do pieca, maszynki do mielenia mięsa, nabić na hak itd. Atrakcji jest dużo Arsenał broni jest też bogaty i jest czym postrzelać, ale gra przede wszystkim skupia się na walce wręcz. Miasto na tle innych sandboxów wielkością nie powala, ale dla mnie to dobrze. Nie cierpię wielkich, pustych molochów, w których nie ma co robić. Hong Kong w tej grze jest piękny i różnorodny. Zachwycił mnie swoimi budynkami i lokacjami. Głosy podłożone przez znanych aktorów i aktorki - na liście płac mamy m.in. Emmę Stone, Lucy Liu, Kelly Hu, Robina Shou itd. Rzadko o tym wspominam, ale (jeśli można to tak nazwać) Wei Shen ma bardzo przyjemny głos i świetnie się gościa słucha. W każdym aucie mnóstwo radyjek do wyboru. Muzyka różna - od ostrego grania w Roadrunner Records, Sagittarius z m. in. Queen i Duran Duran, po muzykę klasyczną, czy chińskie brzdąkanie. Każdy znajdzie coś dla siebie. W czasie grania nie doświadczyłem ani razu żadnego buga. Wszystko doczytywało się szybko i bez problemów. Przeszkadzała mi zbyt mała różnorodność aut i muzyka mogłaby być jednak lepsza, bo te radyjka szału nie robiły. Reasumując - wyszła bardzo dobra gra, która doskonale rozwinęła patenty z GTA i w którą z całą pewnością warto zagrać, do czego Każdego namawiam. Ta gra nie sili się na bycie mega hitem - jest po prostu bardzo dobrą grą Ani chwili się nie nudziłem. Z czystym sumieniem daję 8/10.
  13. [InSaNe] odpowiedział(a) na MYSZa7 temat w PS3
    Dla mnie to najnudniejsza seria, w jaką grałem na tej generacji konsol. Już dwójka przymulała i ledwo dobrnąłem do końca. Najśmieszniejsze było to, że był to prezent i żeby zrobić przyjemność mojej dziewczynie, która mi "to" sprezentowała, mówiłem, jaka ta gra jest świetna. Skutek był taki, że za rok pod choinkę otrzymałem od Niej... AC:Brotherhood Sprzedałem to od razu i kupiłem coś innego. Na szczęście się nie kapnęła Poczytałem te posty i dziwię się, że odkryliście, że to nudziarstwo dopiero przy tej części Jak zobaczyłem znowu te menusy i HUD, to aż mnie carki przeszły Dla mnie ta seria to popylina dla casuali, którą na każdym kroku reklamują, by opchnąć tego jak najwięcej. Tematyka Assasynów świetna, ale nie tym sposobem realizacji.
  14. [InSaNe] odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Xbox 360
    ODST jest praktycznie kalką trójki. Ten sam silnik i mechanika
  15. [InSaNe] odpowiedział(a) na MBeniek temat w PS3
    Kampania Ady jest imo świetna - to taki miks wszystkiego. No i jak ona się prezentuje
  16. [InSaNe] odpowiedział(a) na MBeniek temat w PS3
    Realizm w Resident Evil? Meh.
  17. [InSaNe] odpowiedział(a) na dark gamer temat w Region Filmowy
    Świetny film i kompletne (mega pozytywne) zaskoczenie. Film się nie dłuży, jest świetnie zrobiony, w takim dość ciężkim, ponurym klimacie. Bardzo dobry scenariusz i balans pomiędzy scenami akcji, a tymi "spokojnymi". Dużo symboliki, a wprowadzenie nowych (starych) postaci też zrobione bardzo sprytnie. Javier Bardem, który zagrał głównego złego (?) też wypadł świetnie. Tragiczna postać. Polecam się wybrać nawet tym, którzy za serią z Bondem nie przepadają, bo jak napisałem wyżej, jest to świetny film Ps. Na sali popkorny śmiały się ze scen, które śmieszne wcale nie były, natomiast poza mną i może dwiema osobami nikt nie skumał żartu z czerwonym przyciskiem w gałce skrzyni biegów w Astonie Martinie. So sad =[
  18. [InSaNe] odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Xbox 360
    Exxact chłopie, co Ty wygadujesz za głupoty?
  19. [InSaNe] odpowiedział(a) na MBeniek temat w PS3
    A to nie było tak, że Birkin wymknął się spod kontroli i to Umbrella nasłała swoje komando, by odebrać mu fiolki z wirusem? Ps. Ada powinna zostać "sama" w swojej kampanii.
  20. [InSaNe] odpowiedział(a) na MBeniek temat w PS3
    Nie trzeba
  21. [InSaNe] odpowiedział(a) na dark gamer temat w Region Filmowy
    Ja mogę każdy film o Bondzie do Goldeneye (włącznie) oglądać nieskończoną ilość razy. Od Tommorow Never Dies już mnie męczą, co prawda te z Craigiem są niezłe, ale też nie ciągnie mnie, by je oglądać więcej niż dwa razy. Roger Moore to dla mnie najlepszy Bond, choć najbardziej lubię te części z Daltonem, przede wszystkim The Living Daylights. To był pierwszy film, który widziałem i mam do niego ogromny sentyment Soundtrack nawet z USA swojego czasu sprowadzałem. Najlepsza piosenka, w wykonaniu A-Ha. Zresztą najbardziej lubię te kawałki z lat 80-tych, w wykonaniu tamtych gwiazd: Gladys Knight - License to Kill, A-Ha - Living D., Duran Duran - A View to a Kill, Sheena Easton - For Your Eyes Only itd. Adele nie trawię, ale akurat Skyfall się udał. Co do gunbarrel (wstęp z krwawą posoką) to najlepszy jest dla mnie nie ten z Goldeneye, zaraz za nim License to KIll. Pewnie w sobotę się wybiorę do kina, niech plajtująca wytwórnia MGM na mnie trochę zarobi
  22. [InSaNe] odpowiedział(a) na Daddy temat w Xbox 360
    Pierwszy raz zetknąłem się z serią w 1996r. Przeczytałem recenzję gry w Secret Service i już wiedziałem, że chcę ją mieć PSX-a Ojciec kupił mi w Toruniu, a grę znaleźliśmy w Bydgoszczy. Pamiętam, jak sprzedawca mówił Ojcu, że to nie jest gra dla dzieci Ojciec jednak wierzył we mnie i wiedział, że gra nie zwichruje mi psychiki Pech jednak chciał, że gra była po niemiecku. Nic nie rozumiałem z fabuły. Pamiętam, że angielską wersję ciężko było dostać, prawie same niemieckie były na rynku. Dlatego kombinowałem jak się da, wypróbowując przedmioty w każdej lokacji, niestety wciskanie przycisków na obrazach (w pokoju z latającymi krukami) już mnie przerosło. Ruszyłem dalej dopiero, jak Oficjalny Playstation Magazyn opublikował solucję. W kolejną część zagrałem w maju 1998r., a kupiłem ją podczas eskapady do Warszawy, w Ultimie. Wcześniej przeczytałem recenzję w Neo (pamiętna okładka z zombiakiem) i też się napaliłem. Wtedy strasznie się w te gry bałem grać. Ta chora, pogrzebowa muzyka, wszystkie monstra, a przede wszystkim udzielała się moja fobia - arachnofobia. Boję się pająków jak cholera i ciągle się bałem, że zza roku gdzieś to g. wyskoczy. Pewnie pamiętacie kanały z dwójki i pokój bilardowy w jedynce. Jak wszedłem do tego pokoju i zobaczyłem to g. na suficie, natychmiast ruszyłem Jill do drzwi i przestałem dalej grać. Ubić to ścierwo musiał mi kolega I co z tego, że było to na jeden strzał z shotguna. Strach był silniejszy. Wszyscy bali się Silent Hilla, mówili, że to taka straszna gra. Ja tam zawsze bardziej bałem się Residenta, Silent Hill jakoś mnie nie ruszał. Kolejne części już tak mnie nie szokowały. Trójka była też dobra, ale robiło się to już lekko wtórne. Czwórka, która dla wielu jest genialna, też jakoś mnie nie rusza. Może dlatego, że nie lubię postaci Leona i tych gotyckich (?) klimatów. W każdym razie dla mnie jest to tylko dobra gra. Nie jestem jakimś tam ortodoksyjnym fanem serii, ale lubię gry dobre. Najważniejsze, to by gra nie nudziła i żebyś się dobrze bawił. Czwórka dla mnie przynudzała, ale już piątka bardzo mi się podobała. Wycisnąłem w niej prawie calaka, klimat, bohaterowie, głowny zły (Wesker) bardzo mi przypasowały. Przypasowało mi też to, że głównym bohaterem był mój ulubieniec, czyli Chris Redfield. Minęło parę lat, w tym roku atakuje nas już szósta część, podobno jedna z najdroższych japońskich produkcji w historii, nad którą pracowała armia ludzi, wszystko uzupełnione szeroko zakrojoną kampanią reklamową. Jak wypadła ta część? Moim zdaniem znakomicie. Trzeba jednak pamiętać, że to Resident Evil. Czyli mamy tutaj mnóstwo archaizmów, debilnych dialogów, mnóstwo uproszczeń i tzw. japońszczyzny. Czyli np. wybuchający granat pod nogami odrzuca gościa na 10m, zamiast urwać mu kończynę. Zapierdzielanie na motorku, którego kule się nie imają. Upadki ze stu metrów, które postacie przeżywają, otrzepując się z kurzu. Można to mnożyć w nieskończoność i czepiać się, że nie ma to nic wspolnego z realizmem. Ale to tylko gra. Gra pt. Resident Evil W dobie panowania Call of Duty (nie przeszkadza mi to) grę trzeba dopakować maksymalnie efektownymi skryptami, wybuchami, mnóstwem QTE. Tutaj jest tego mnóstwo. Filmików, przerywników również. Pompatycznej muzy i ckliwych tekstów też nie zabraknie. Grania jest mnóstwo - mamy 4 kampanie: Leon (lub Helena), Chris (lub Piers), Jake (lub Sherry) oraz Ada (będzie podobno DLC z kompanem dla niej). Gra Leonem to ten "typowy" Resident Evil. Ja gościa nie trawię, chociaż w tej części nie jest już taką pipką, a przynajmniej friz ma w miarę normalny Mamy tutaj zapierdzielanie po mieście pełnym zombiaków, cmentarze, katedry, tajemnicze jaskinie, gotyckie klimaty itd. Kampania Chrisem to bardziej strzelanina i działanie w teamie. Bardzo mi ta kampania przypasowała, ten lekki patos, przeczesywanie pomieszczeń niczym Delta Force, ratowanie ludzi. Jake (syn Weskera, moim zdaniem skopany design gościa, ale co Kto lubi) to dużo walki wręcz oraz skradanki. Kampania Ady to mix wszystkiego, fajna z niej laska, także dobrze się grało, a widoki jak się czołga również niezapomniane Jest tutaj naprawdę dużo godzin grania, bo każdy rozdział jest długi, a w każdej kampanii jest ich pięć. Nie należy się nastawiać na jakąś grozę lub straszenie. To bardziej strzelanina w klimacie truposzy, mutantów, efektowność i niezwalniająca akcja. Capcom wpakowało contentu od cholery. Mamy tutaj wszystko - zarówno strzelanie, skradankę, ale także mnósto akcji z pojazdami. Pojeździmy furami, motocyklem, polatamy helikopterem, samolotami, popływamy łódeczką. Będziemy też uciekać przez bossami, zawalającymi się sufitami, ścianami, robiąc wślizgi pod przeszkodami. Ani przez chwilę się nie nudziłem, ciągle coś się dzieje i akcja praktycznie nigdy nie zwalnia. Wszystko można przejść w kooperacji. Szczerze mówiąc takie gry jakoś niezbyt pasują mi do kooperacji, no chyba, że za drugim lub trzecim podejściem, co by najpierw samemu wczuć się w klimat nowego Residenta i samemu dojść do tego, jak ubić bossów, czy rozwiązać pewne kwestie lub po prostu czasem podskoczyć podczas jakiegoś niespodziewanego momentu Ja do takich gier kooperacji nie potrzebuję, co więcej, uważam, że przez tę kooperację gra w pewnym sensie robi się "gorsza". Wkurzają mnie momenty przestoju, jak np. otwieranie drzwi we dwójkę, przesuwanie dźwigni itd. Dochodzi do tego, że obie postacie mają te same ruchy, skaczą na dół w ten sam sposób, obracają głowę jednoczeście i w tę samą stronę (te same animacje), co czasami budzi uśmiech politowania. Wiem, że dla niektórych kooperacja to +1 do oceny, ale ja bym akurat w tym przypadku za nią nie tęsknił Fabuła typowo Residentowa, czyli kolejny szczep wirusa infekuje glob, my ruszamy na ratunek. Losy gatunku ludzkiego zależą od +- 8 postaci Muzyka bardzo dobra, budzi emocje, zagrzewa do walki. Niezbyt za to podobała mi się grafika. Tzn. ma swój styl i może się podobać, ale ta rozdziałka jakaś taka niska i wnętrza pomieszczeń strasznie ubogie. Wydaje mi się, że wpływ na to miało właśnie postawienie na coopa. Co do polonizacji, to jest fatalna. Literówki, durne i nieadekwatne tłumaczenia. Generalnie nie polecam, lepiej już grać z angielskimi napisami, przynajmniej nie drażnią. Mi się świetnie w to grało i dla mnie na razie Resident Evil 6 łapie się do pierwszej piątki (na razie) najlepszych gier tego roku. Daję mu ocenę 8,5/10 i każdemu polecam zagrać.
  23. [InSaNe] odpowiedział(a) na MBeniek temat w PS3
    Pierwszy raz zetknąłem się z serią w 1996r. Przeczytałem recenzję gry w Secret Service i już wiedziałem, że chcę ją mieć PSX-a Ojciec kupił mi w Toruniu, a grę znaleźliśmy w Bydgoszczy. Pamiętam, jak sprzedawca mówił Ojcu, że to nie jest gra dla dzieci Ojciec jednak wierzył we mnie i wiedział, że gra nie zwichruje mi psychiki Pech jednak chciał, że gra była po niemiecku. Nic nie rozumiałem z fabuły. Pamiętam, że angielską wersję ciężko było dostać, prawie same niemieckie były na rynku. Dlatego kombinowałem jak się da, wypróbowując przedmioty w każdej lokacji, niestety wciskanie przycisków na obrazach (w pokoju z latającymi krukami) już mnie przerosło. Ruszyłem dalej dopiero, jak Oficjalny Playstation Magazyn opublikował solucję. W kolejną część zagrałem w maju 1998r., a kupiłem ją podczas eskapady do Warszawy, w Ultimie. Wcześniej przeczytałem recenzję w Neo (pamiętna okładka z zombiakiem) i też się napaliłem. Wtedy strasznie się w te gry bałem grać. Ta chora, pogrzebowa muzyka, wszystkie monstra, a przede wszystkim udzielała się moja fobia - arachnofobia. Boję się pająków jak cholera i ciągle się bałem, że zza roku gdzieś to g. wyskoczy. Pewnie pamiętacie kanały z dwójki i pokój bilardowy w jedynce. Jak wszedłem do tego pokoju i zobaczyłem to g. na suficie, natychmiast ruszyłem Jill do drzwi i przestałem dalej grać. Ubić to ścierwo musiał mi kolega I co z tego, że było to na jeden strzał z shotguna. Strach był silniejszy. Wszyscy bali się Silent Hilla, mówili, że to taka straszna gra. Ja tam zawsze bardziej bałem się Residenta, Silent Hill jakoś mnie nie ruszał. Kolejne części już tak mnie nie szokowały. Trójka była też dobra, ale robiło się to już lekko wtórne. Czwórka, która dla wielu jest genialna, też jakoś mnie nie rusza. Może dlatego, że nie lubię postaci Leona i tych gotyckich (?) klimatów. W każdym razie dla mnie jest to tylko dobra gra. Nie jestem jakimś tam ortodoksyjnym fanem serii, ale lubię gry dobre. Najważniejsze, to by gra nie nudziła i żebyś się dobrze bawił. Czwórka dla mnie przynudzała, ale już piątka bardzo mi się podobała. Wycisnąłem w niej prawie calaka, klimat, bohaterowie, głowny zły (Wesker) bardzo mi przypasowały. Przypasowało mi też to, że głównym bohaterem był mój ulubieniec, czyli Chris Redfield. Minęło parę lat, w tym roku atakuje nas już szósta część, podobno jedna z najdroższych japońskich produkcji w historii, nad którą pracowała armia ludzi, wszystko uzupełnione szeroko zakrojoną kampanią reklamową. Jak wypadła ta część? Moim zdaniem znakomicie. Trzeba jednak pamiętać, że to Resident Evil. Czyli mamy tutaj mnóstwo archaizmów, debilnych dialogów, mnóstwo uproszczeń i tzw. japońszczyzny. Czyli np. wybuchający granat pod nogami odrzuca gościa na 10m, zamiast urwać mu kończynę. Zapierdzielanie na motorku, którego kule się nie imają. Upadki ze stu metrów, które postacie przeżywają, otrzepując się z kurzu. Można to mnożyć w nieskończoność i czepiać się, że nie ma to nic wspolnego z realizmem. Ale to tylko gra. Gra pt. Resident Evil W dobie panowania Call of Duty (nie przeszkadza mi to) grę trzeba dopakować maksymalnie efektownymi skryptami, wybuchami, mnóstwem QTE. Tutaj jest tego mnóstwo. Filmików, przerywników również. Pompatycznej muzy i ckliwych tekstów też nie zabraknie. Grania jest mnóstwo - mamy 4 kampanie: Leon (lub Helena), Chris (lub Piers), Jake (lub Sherry) oraz Ada (będzie podobno DLC z kompanem dla niej). Gra Leonem to ten "typowy" Resident Evil. Ja gościa nie trawię, chociaż w tej części nie jest już taką pipką, a przynajmniej friz ma w miarę normalny Mamy tutaj zapierdzielanie po mieście pełnym zombiaków, cmentarze, katedry, tajemnicze jaskinie, gotyckie klimaty itd. Kampania Chrisem to bardziej strzelanina i działanie w teamie. Bardzo mi ta kampania przypasowała, ten lekki patos, przeczesywanie pomieszczeń niczym Delta Force, ratowanie ludzi. Jake (syn Weskera, moim zdaniem skopany design gościa, ale co Kto lubi) to dużo walki wręcz oraz skradanki. Kampania Ady to mix wszystkiego, fajna z niej laska, także dobrze się grało, a widoki jak się czołga również niezapomniane Jest tutaj naprawdę dużo godzin grania, bo każdy rozdział jest długi, a w każdej kampanii jest ich pięć. Nie należy się nastawiać na jakąś grozę lub straszenie. To bardziej strzelanina w klimacie truposzy, mutantów, efektowność i niezwalniająca akcja. Capcom wpakowało contentu od cholery. Mamy tutaj wszystko - zarówno strzelanie, skradankę, ale także mnósto akcji z pojazdami. Pojeździmy furami, motocyklem, polatamy helikopterem, samolotami, popływamy łódeczką. Będziemy też uciekać przez bossami, zawalającymi się sufitami, ścianami, robiąc wślizgi pod przeszkodami. Ani przez chwilę się nie nudziłem, ciągle coś się dzieje i akcja praktycznie nigdy nie zwalnia. Wszystko można przejść w kooperacji. Szczerze mówiąc takie gry jakoś niezbyt pasują mi do kooperacji, no chyba, że za drugim lub trzecim podejściem, co by najpierw samemu wczuć się w klimat nowego Residenta i samemu dojść do tego, jak ubić bossów, czy rozwiązać pewne kwestie lub po prostu czasem podskoczyć podczas jakiegoś niespodziewanego momentu Ja do takich gier kooperacji nie potrzebuję, co więcej, uważam, że przez tę kooperację gra w pewnym sensie robi się "gorsza". Wkurzają mnie momenty przestoju, jak np. otwieranie drzwi we dwójkę, przesuwanie dźwigni itd. Dochodzi do tego, że obie postacie mają te same ruchy, skaczą na dół w ten sam sposób, obracają głowę jednoczeście i w tę samą stronę (te same animacje), co czasami budzi uśmiech politowania. Wiem, że dla niektórych kooperacja to +1 do oceny, ale ja bym akurat w tym przypadku za nią nie tęsknił Fabuła typowo Residentowa, czyli kolejny szczep wirusa infekuje glob, my ruszamy na ratunek. Losy gatunku ludzkiego zależą od +- 8 postaci Muzyka bardzo dobra, budzi emocje, zagrzewa do walki. Niezbyt za to podobała mi się grafika. Tzn. ma swój styl i może się podobać, ale ta rozdziałka jakaś taka niska i wnętrza pomieszczeń strasznie ubogie. Wydaje mi się, że wpływ na to miało właśnie postawienie na coopa. Co do polonizacji, to jest fatalna. Literówki, durne i nieadekwatne tłumaczenia. Generalnie nie polecam, lepiej już grać z angielskimi napisami, przynajmniej nie drażnią. Mi się świetnie w to grało i dla mnie na razie Resident Evil 6 łapie się do pierwszej piątki (na razie) najlepszych gier tego roku. Daję mu ocenę 8,5/10 i każdemu polecam zagrać.
  24. [InSaNe] odpowiedział(a) na MBeniek temat w PS3
    Gram. Superprodukcja. Przemiazga. Hejting mnie nie obchodzi. Gra kopie dupsko i nie zawiodłem się Każdemu śmiało polecam Ps. Jak mnie bawią takie teksty, że preorderowcy chwalą, bo niby kasę wtopili i muszą robić dobrą minę do złej gry
  25. [InSaNe] odpowiedział(a) na Daddy temat w Xbox 360
    Gram. Superprodukcja. Przemiazga. Hejting mnie nie obchodzi. Gra kopie dupsko i nie zawiodłem się Każdemu śmiało polecam.

Configure browser push notifications

Chrome (Android)
  1. Tap the lock icon next to the address bar.
  2. Tap Permissions → Notifications.
  3. Adjust your preference.
Chrome (Desktop)
  1. Click the padlock icon in the address bar.
  2. Select Site settings.
  3. Find Notifications and adjust your preference.