Skocz do zawartości

Wredny

Senior Member

Treść opublikowana przez Wredny

  1. Wredny odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Te włoskie wydania ten hologram mają tylko na folii czy to na pudełku jest? Bo widzę, że te wydania są sporo tańsze na allegro, ale zawsze wolę dopłacić te 20-30zł do "anglika".
  2. Nie podsuwaj mu pomysłów, bo ten osobnik znany jest z podobnych fetyszy Poza tym to trollkonto z PPE, więc bez sensu w ogóle odnosić się do jego wypocin.
  3. @LukeSpidey K#rwa, zbiórkę na siepomaga.pl załóż dla nich Robili gówno, mając za to płacone, wiedzą, że ch#j z tego będzie to jeszcze kłamią w wywiadach i tych śmiesznych dev diaries, żeby choć trochę motłochu nabrać, a Ty jeszcze chcesz ich za to nagradzać? Syndrom sztokholmski mocno rozwinięty widzę. To się nie ma sprzedać, bo tylko w ten sposób można dać ch#jkom do zrozumienia, że nie takich gier od nich oczekujemy. A że ich po tym zamkną? I co z tego? Myślisz, że jak nagle dostaną strzał w pysk to otrzeźwieją i wrócą do klepania tego, co im wcześniej wychodziło? Ten pociąg już odjechał, rynek się bezpowrotnie zmienia i nie ma co tu zaprzęgać jakiegoś idealistycznego podejścia tylko chłodny pragmatyzm - tak samo, jak robią to firmy klepiące gierki.
  4. Wredny odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w PS4
    No faktycznie - TLoU Part II trafia pod strzechy, tyle biednych posiadaczy PS5 może wreszcie odpalić tytuł wcześniej dla nich niedostępny. Gdyby tylko Sony pomyślało nad wsteczną kompatybilnością gier z PS4...
  5. Wredny odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    AVATAR: Frontiers of Pandora (PS5) Po prawie 100h wreszcie mogę uznać ten tytuł za ukończony (bo jak się pewnie domyślacie, wbijałem głupie pucharki) Fanem filmów jakoś specjalnie nie jestem, ale uważam, że są popisem niesamowitej technologii i mają bardzo fajny setting (trochę mam tu jak ze Star Wars - historyjki i bohaterowie filmów średnio mnie obchodzą, ale uniwersum uważam za bardzo fajne i chętnie pochłaniam jego rozwinięcia w grach). Fabularnie natomiast są strasznie płaskie i "kreskówkowe" - pierwsza część, mimo swej niewątpliwej prostoty, naiwności i grubymi nićmy szytych alegorii, jeszcze w miarę daje radę, ale "Istota Wody" to już raczej festiwal żenady i strasznej przewidywalności, a jedyne co ratuje ten spektakl to niesamowita praca grafików i fajny klimat nowych miejscówek. Z grą niestety jest bardzo podobnie - zachwyca głównie wykreowanym światem i pięknymi widokami, ale fabularnie mocno zawodzi, żeby nie napisać "żenuje". Ubisoft (tutaj ich wewnętrzne studio Massive, znane z serii The Division) od dłuższego czasu ma problem ze scenariuszem czy kreacją fajnych postaci (ostatnio chyba ACIV Black Flag miał fajną fabułę i bohatera, a FC3 Vaasa i to wszystko, później nicość), więc jakoś specjalnie zaskoczony nie byłem, zwłaszcza, że materiał źródłowy również w tej dziedzinie nie błyszczy. Aczkolwiek byłem zaskoczony (choć biorąc pod uwagę czasy, chyba również nie powinienem) tym, jak bardzo w stronę "woke" całość tego miernego pisarstwa skręciła. 98% napotkanych postaci to mocno silne, dominujące kobiety/samice, często les, a czasem i trans - faceci obu ras to tutaj jakieś płaczące popierdółki, którymi muszą się opiekować ich dzielne żony, nieustraszone wojowniczki itp. Praktycznie wszystkie audiologi czy notatki, które znalazłem to również dzieła kobiet i czasami czułem się jak Stuhr w "Seksmisji". Jeden z niewielu facetów (biały oczywiście) jest tym głównym, mocno kreskówkowym, przerysowanym złym. Wiecie - typ zwyrola topiącego kotki i zabijający sztachetą małe, białe foczki - tak zły do szpiku kości, że to aż żałosne, że ktoś "dorosły" odpowiada za tego typu infantylną kreację i jeszcze pewnie wziął za to pieniądze. Zresztą każda postać jest tu napisana fatalnie, bo dzisiejsi "scenarzyści" zupełnie nie potrafią ani w angażujące, naturalne dialogi, ani w humor, który nie wali cringe'm z kilometra (oessu, Priya - miałem ochotę ją ubić już po pierwszym kontakcie), ani w sensowne motywacje. Serio, wszystko, co związane jest tu z szeroko pojętą fabułą wywoływało u mnie odruch wymiotny, jest tak złe - nie mam pojęcia, jak ktoś to wszystko pisał i mógł później z czystym sumieniem iść spać, a ktoś inny ktoś to klepnął i stwierdził "zajebiste". Ale widać takie mamy czasy w szerokopojętym entertainmencie i skoro filmy oraz seriale tak się traktuje, to czemu nie głupie gierki dla dzieci. Pokolenie Z, przyzwyczajone do zdobywania nagród za samo uczestnictwo i ludzie z kolorowymi włosami oraz zaimkami wylistowanymi przy swoich profilach na socjalach - wiadomo, że z takiego połączenia nie wyjdzie nic wartościowego i godnego zapamiętania. Co więc sprawiło, że spędziłem tu prawie 100h, świetnie się bawiąc i wbijając platynę? Wspomniany wcześniej świat i jego ekploracja. Gra w kapitalny sposób buduje lore Pandory na fundamentach, wylanych przez Camerona w filmach i choć szkoda, że nie ma tu tego "polinezyjskiego" regionu z "Istoty Wody" to i tak mamy trzy dość różniące się klimatem krainy, z których każda zachwyca na swój sposób. Na początku trafiamy do znanej z pierwszego filmu dżungli i trzeba przyznać, że jest to niesamowite audio-wizualne doznanie, bo developerom udało się wykreować niezwykle plastyczny, żywy świat, pełen naturalnego piękna i zaskakująco przemyślanych zależności, tworzący wrażenie naprawdę żyjącego ekosystemu. Ta gra to żywa encyklopedia wiedzy o świecie z tego uniwersum - każdą roślinę czy napotkanego zwierzaka (z jakimiś insektami włącznie) można zeskanować i przyswoić o nich informacje zawarte w wewnętrznej bazie danych. Na większe zwierzaki możemy polować, zdobywając surowce do craftingu, mięso do gotowania potraw i podobnie jest z roślinami - te również możemy zerwać (w całości, częściowo lub np ich owoce - fajna mini gierka) w tych samych celach. Pieszej eksploracji towarzyszy niesamowita immersja, potęgowana przez widok FPP i tak jak na początku trochę żałowałem, że nie widzę swojej postaci tak uważam, że była to świetna decyzja designerska, pozwalająca na pełniejsze doznania. A jest co doznawać, bo jak już wspomniałem - Pandora zachwyca wizualnie (w trybie Performance ciut mniej, aczkolwiek nie wyobrażam sobie grać w to w 30fps), a do tego pieści nasze zmysły również fantastycznym udźwiękowieniem, sprawiającym, że momentalnie przenosimy się do tego magicznego miejsca - każdy trzask gałązki pod naszymi stopami, dudnienie pustego pnia drzewa, po którym przebiegamy, bzyczenie insekta nad uchem, szum pobliskiego strumyka, odgłosy polujących drapieżników parędziesiąt metrów dalej czy szelest liści, odgarnianych dłonią naszej postaci, kiedy wchodzimy w gęstwinę... Wiele razy zdarzyło mi się zdrzemnąć ze słuchawkami na uszach (stąd pewnie te 97h na liczniku), bo to praktycznie tak, jakbym puścił sobie na YouTube jakąś kompilację relaksujących odgłosów Do tego zmienne pory dnia, gdzie noc ma zupełnie inny zestaw odgłosów i tę słynną z filmu, neonową aurę, a także zmienne warunki pogodowe z mgłą, porywistym wiatrem, rzęsistym deszczem a nawet burzą, walącą piorunami, które potrafią zniszczyć krzaki czy małe drzewka (podobnie jak spłoszone zwierzaki zresztą - też czasem skoszą jakąś "palmę"). Muszę pochwalić również eksplorację, bo w przeciwieństwie do innych gier UBI, ta tutaj jest bardzo naturalna i zupełnie nienachalna. Co prawda mapa jest całkiem spora, a na niej znajdziemy wiele miejscówek, to nasz ekran zupełnie nie jest zawalony jakimś nadmiarem informacji - nie ma znaczników z odległością w metrach, nie ma znaków zapytania i ogólnie śmietnika przed oczyma. Mając aktywnego questa możemy użyć naszych wyostrzonych zmysłów Na'Vi i tylko w tym trybie (przytrzymując L1) będziemy widzieć snop światła, oznaczający kierunek, w którym należy się udać - proste, intuicyjne, a także dużo bardziej immersyjne niż jakieś "432 metry". Podobnie sprawa ma się z niektórymi rodzajami znajdziek - szukanie części z nich przywodzi na myśl Ghost of Tsushima i podążanie za ptaszkiem czy innym lisem, a czasem nawet trzeba będzie rozwiązać jakąś łamigłówkę. Czy AVATAR to klon Far Cry? I tak i nie. Jeśli już to pewnie najbliżej mu do FC Primal, w którego jednak wciąż nie grałem, więc się nie wypowiem. W przeciwieństwie do FC jednak, tutaj mamy dużo większy nacisk na eksplorację i crafting, a dużo mniejszy na walkę, której w serii FC jest czasem aż za dużo (te upierdliwe, co chwilę respawnujące się patrole z dupy). Co oczywiście nie oznacza, że nasz niebieski ludzik nie będzie zabijać - wręcz przeciwnie - ubijemy całą masę żywych stworzeń, począwszy od pandorowej fauny a na ludzkich najeźdźcach skończywszy. Będziemy też, na modłę typowo farkrajowo-asasynową, odbijać wrogie posterunki różnych rozmiarów i muszę przyznać, że mimo ich sporej ilości, postarano się o ich fajne zróżnicowanie, zarówno pod względem wielkości, jak i maszynerii na ich terenie występującej (tu jakaś mini rafineria, tam coś z górnictwem, tu wyłącz pompy, tam zniszcz wiertło itp). Podczas starć mamy możliwość grania stealth (co jest bardziej wskazane, aczkolwiek mocno upośledzone i czasem ciężko opanować sytuację, kiedy jakimś cudem zostaniemy zauważeni) albo na Rambo, mając do dyspozycji kilka rodzajów łuków, a później także broni ludzkich. RDA (bo takim skrótem przedstawiają się tu "Ludzie Nieba") są niezwykle wdzięcznymi obiektami do eliminacji, bo z zachowania są zupełnie bezrefleksyjnymi skorupami bez duszy, non stop chwalącymi się przed swoimi ziomkami ilością ubitych tubylców, czy oskórowanych zwierzaków - kolejny przykład infantylnego pisarstwa, zero szarości, wszystko jest złe do szpiku kości, więc nawet nie ma jak poczuć wyrzutów sumienia, posyłając dwumetrową strzałę w łeb takiego okrutnika. Po udanej akcji następuje animacja powtórnego pokrywania się flory zielenią i innymi kolorami, a także zwierzaków nieśmiało wracających w te rejony, a po jakimś czasie to całe błoto i metalowe maszyny przywleczone przez ludzi, całkowicie pochłonie natura, zostawiając nam do podziwiania miejscówki godne The Last of Us czy innego Horizona - bardzo fajny patent. Jakiś czas po rozpoczęciu gry będziemy mieli możliwość schwytania i oswojenia swojego własnego Ikrana, dzięki któremu ekploracja nabierze nowego makro-wymiaru - ogólnie to chyba najlepsza i jedyna dobra, fabularna misja, a moment, gdy pieczętujemy naszą więź pierwszym lotem i fantastyczna muzyka temu wydarzeniu towarzysząca, to zdecydowanie najlepsza akcja w całej grze. Fajne jest też to, że gdy trafiamy do nowego regionu, nie możemy początkowo korzystać z pomocy naszego latającego przyjaciela, dopóki sami trochę nie poznamy nieznajomych obszarów - dzięki czemu gra niejako przymusza nas do namacalnego poznania nowych miejscówek i ciężko mieć jej to za złe, bo gdybym to ja stworzył tak misternie wykreowane lokacje to też chciałbym zmusić gracza do ich odwiedzenia, a nie tylko przelecenia kilkaset metrów ponad nimi. Podsumowując ten obszerny tekst... Grę uważam za bardzo udaną i gdyby tylko ktoś posiedział nad scenariuszem to mimo lekko zmodyfikowanej farkrajowej formuły mogła z tego wyjść naprawdę bardzo dobra produkcja. Ale jest jak jest i więcej jak 7,5/10 wystawić nie mogę.
  6. Wredny odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Kolejne z gierek od dawna będących na liście "kiedyś się kupi" - miał być jeszcze Planescape Torment/Icewind Dale, ale sprzedawca nie wysłał gry, oddał kasę, tłumacząc się tym, że jednak nie ma nówki tylko używkę (której oczywiście nie wystawił, więc nie wiem, co on tam niby ma). Szkoda, bo niby była to wersja angielska, a tak to na allegro same niemce, których nie chcę.
  7. Wredny odpowiedział(a) na Daffy odpowiedź w temacie w Ogólne
    Akurat AVATAR daje radę w tym kontekście i nie jest tak zjebany jak ostatnie farkraje czy trzy poprzednie Assassiny (w Mirage nie grałem jeszcze). Tutaj naprawdę eksploracja jest niewymuszona, czasem wręcz przywodzi na myśl Ghost of Tsushima w przypadku niektórych znajdziek czy ukrytych miejscówek, kiedy podążamy za jakimiś motylkami itp. Nie wiem, co masz na myśli, mówiąc o "nieoskryptowanej wolności" w przypadku UBI-szajsboxów, ale każda jedna gierka w otwartym świecie oferuje dokładnie to samo, tylko lepiej, mniej generycznie i z większym wyczuciem co do ilości aktywności na mapie. Avatar jest fajniejszy, bo mimo nadal sporej ilości różnego rodzaju miejscówek, nie są nachalne, są wkomponowane w przyrodę i całkiem naturalnie się je odwiedza, czego nie można powiedzieć o trylogii ogromnych Assassinów, w których to wszystko jest wrzucone na siłę, co chwila trafiamy na obozowisko bandytów, albo jakiś wielki fort w ilości x50 na "dzielnicę" i tak do zrzygania.
  8. Wredny odpowiedział(a) na Daffy odpowiedź w temacie w Ogólne
    Powiem więcej - AVATAR jest najlepszy, kiedy się nim po prostu bawimy i zwiedzamy ten piękny świat. Teraz, kiedy mam "fabułę" za sobą i nie muszę już co chwila przewracać oczyma z zażenowania, słysząc kolejną strong-female-protagonist, bawię się chyba najlepiej.
  9. Wredny odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    A to by trzeba było pytać kogoś, kto grał, bo ja tylko na chwilę odpaliłem - wygląda fajnie, poczułem vibe takiej Ultimy, w którą za dzieciaka zawsze chciałem zagrać.
  10. Wredny odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Odpaliłem, zmieniłem język na polski i samo intro jest po angielsku, ale później wjeżdża Pan Fronczewski i jest full polish
  11. Wredny odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Najpierw prawilnie Riptide
  12. Wredny odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Perfect_Blue, czy jakoś tak A to nie wiem, w opisie nic nie było, na pudełku też, a odpalić nie zdążyłem, bo do roboty na nockę niestety. Dla mnie to może nie być, bo po polsku to tylko Wiedźmin, ale jutro postaram się sprawdzić i dam Ci znać.
  13. Wredny odpowiedział(a) na ASX odpowiedź w temacie w Xbox Series X|S
    Czyli jedyna opłacalna opcja to miesiąc gamepassa. Szkoda, liczyłem, że XBOX też dostanie u mnie jakieś pudełko do kolekcji w tym roku (no jeszcze Indy i Avowed będą). Też sobie o tym pomyślałem. Ja wiem, że małe studio, ale jak na taką popierdółkę, w której tylko idziesz i słuchasz głosów w słuchawkach to śmiesznie wygląda to całe opóźnianie premiery i przekładanie od lat.
  14. Wredny odpowiedział(a) na ASX odpowiedź w temacie w Ogólne
    Przecież to normalne, że w trailerach swastyki zmieniają się w krzyże - w Wolfach, czy starym The Saboteur też tak było, ale w grach normalnie już "hakenkreuz", więc wyluzujcie.
  15. Wredny odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    W zeszłym roku musiałem sobie odpuścić kilka interesujących mnie pozycji, więc teraz, kiedy wpadło trochę dodatkowej kasy to wjechał spóźniony Mikołaj 14 przesyłek w multiskrytce Ch#jowe światło, więc trochę rozmazane (może podmienię jutro): No i wielkoformatowe EVERSPACE 2 do spółki z EVERCADE - zobaczymy, jak to retro mi siądzie. No i komplecik z innego rzutu:
  16. Wredny odpowiedział(a) na _One_ odpowiedź w temacie w Region Filmowy
    Smutne, jak te wszystkie niegdysiejsze gwiazdy kina akcji się rozdrabniają i nie potrafią zejść ze sceny u szczytu chwały. Ta seria to niesamowite gówno od samego początku i mimo, że jedynkę jeszcze dało się oglądać to i tak nie zmienia faktu, że to badziew, a nie żaden "hołd dla kina akcji lat '90. Dwójka to już zbiór losowych memów, a z trójką wytrzymałem jakieś 10 minut.
  17. Wredny odpowiedział(a) na Daffy odpowiedź w temacie w Ogólne
    Tak, bo wycięcie kawałka mapy i przeniesienie assetów z AC Origins to na pewno był ogromny wysiłek i lata wytężonej roboty
  18. Wredny odpowiedział(a) na Daffy odpowiedź w temacie w Ogólne
    Jak młody Ron Jeremy Idol Szranca, jakiś random, co niedawno wypłynął na fali hejtu na dobre gierki i teraz się panoszy, głosząc swoim piskliwym głosikiem przepełnione gniewem opinie i "hot tejki", żeby klikanko było.
  19. Wredny odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Te retro wrzutki @Quake96 tak mnie nostalgicznie nastroiły, że wzbogaciłem swoją kolekcję X360 o 3 pudełka, dobijając do równych 120. CoJ to xboxowy exclusive, grałem tylko w drugą część, BF2 nigdy nie miałem przyjemności, a z konsolowych wersji ta jest najlepsza. Z kolei IL-2 to trochę wina @Suavek, bo ostatnio spamuje tymi samolotówkami i mi się przypomniało
  20. Wredny odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w PS4
    Oceny takiej wersji zawsze będą kontrowersyjne, bo to w sumie nie tylko ocena "nowego", ale przede wszystkim samego TLoU Part II, które jest zajebistą grą. Więc ciężko, żeby nagle ktoś wjebał 4/10 - leniwy port. Owszem, jest leniwy w ch#j, ale jak tak zajebistej grze, teraz ciut bardziej przystosowanej do obecnych standardów, dać ocenę na poziomie crapa? Każdy wie, że to gra z przedziału 9/10, ale bambiki piszące, że sporo napracowanka tu było, powinny zamknąć mordy bo to przez ich chęć analnego zaspokojenia, branża wygląda jak wygląda.
  21. Wredny odpowiedział(a) na MYSZa7 odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    No ten film to był crap przeokrutny, ale gierka zajebista. A w to ktoś grał? Bo ostatnio mi wyskoczyło na allegro, a jakoś zupełnie nie kojarzę gierki.
  22. Wredny odpowiedział(a) na Sylvan Wielki odpowiedź w temacie w Ogólne
    No i co wtedy z remake'm Gothica? Kurde, te remastery mogliby wypuścić też na duże konsole, bo nie będę przecież Switcha kupował
  23. Wredny odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w PS4
    Materiał z DF pokazuje, że w sumie nie ma za bardzo różnicy w tym, jak TLoU Part II chodziło w podstawowej wersji na PS5, a tym "remasterem" - przynajmniej w trybie Performance. Jak ktoś lubi katować się w 30fps to mamy 4K, ale tak poza tym to wiadomo, że nie warto. Taki trochę port po linii najmniejszego oporu (plus oczywiście haptyka, te wycięte fragmenty i gearsowe fale). Jeśli kogoś jara ten dodatkowy tryb to chyba lepiej kupić używkę i zrobić upgrade za 40zł, bo płacenie ponad 200zł drugi raz za to samo to tak średnio bym powiedział.
  24. Wredny odpowiedział(a) na ASX odpowiedź w temacie w Ogólne
    Przecież dziś studia to tylko nazwy, ludzie bez przerwy przechodzą z jednego do drugiego, więc bez sensu takie gadanie. Nowe Fable będzie arcade racerem czy jednak action RPG?
  25. Wredny odpowiedział(a) na Figuś odpowiedź w temacie w Ogólne
    @Bzduras Może tak, ale po tym, co napisał, kiedy przeczytałem post Czekolady to miałem wrażenie, że chyba nie za bardzo zrozumiał, co chłopak chciał przekazać i pytanie "czego nie rozumiesz?" wydało mi się zupełnie nie na miejscu, bo to nie tego dotyczył problem - może on też to tak odebrał, tylko nie wiedział, jak to wytłumaczyć