Skocz do zawartości

Ostatnio widziałem/widziałam...


aux

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 16.07.2021 o 17:34, Mejm napisał:

Ja juz sobie ostatnie darowalem w kinie. Ukradlem z neta i mysle, ze wyszedlem na tym dobrze. No ale wiadomo, dzieciaki jeszcze pewnie nie tak spaczone jak starzy i dla nich radocha. Ciekawe czy beda tak wspominac ostatnia trylogie jak my pierwsza.

 

nie, absolutnie nie będą. powody, dla których stare SW były "przełomowe" są już nieaktualne. nie mówie, że to jakoś bardzo źle ale,,,,no nie będą...

 

cruella - chuyowe nie polecam. na zapowiedzi diuny na którą poszedłem nie było już wolnych :/ 

Odnośnik do komentarza

Pig - triller to to nie jest ale ogolnie film dobry. W koncu cos co po prostu opowiada historie a nie wpycha jakas zje.bana lewoskretna ideologie. Nic nie wiedzialem wczesniej wiec bylem zaskoczony watkami kulinarnymi. Nie rozumiem z kolei tych pean na temat powrotu Cage'a. Skad? To zawsze byl aktor akcji wiec jesli gral w go.wnach z akcja to ostatnio jedyna roznica byla w wyplacie. Tutaj gra po prostu oszczednie. Co nie znaczy zle. 7/10.

 

Spoiler

Ale scena jak ojciec mowi, ze zanim dobiegli to swinia juz nie zyla byla przelozeniem dnia, w ktorym zginela zona Roba bo na urodziny wybierali sie do restauracji i chyba to byla wlasnie jego (ojca) knajpa?

 

Odnośnik do komentarza

village - nadrobiłem ostatniego szamajama i kurcze podobało mi się to. naprawdę nietuzinkowa obsada to największe zaskoczenie. jest nawet cherry jones po którą hollywood nie upomina się wystarczająco często (albo ona sama nie chce ?). ciężko się połapać, kto w tym filmie jest rolą pierwszoplanową spośród znanych twarzy i kiedy okazuje się nią postać pozornie epizodyczna to można odczuć wrażenie, że no rzeczywiście ! film jest cholernie stylowy. eleganckie ujęcia i charakterystyczne kadrowania oraz podkład muzyczny na klasycznych instrumentach, gdzie dominuje solo wiolonczela, tworzą świetną atmosferę miejsca pozornie idyllicznego, odseparowanego z niezidentyfikowanym zagrożeniem. sam koncept nie jest może dość oryginalny i tajemnice wioski wykładają się same poprzez trochę nadmierną ekspozycje. generalnie w filmach szamaja postacie i wypowiadane przez nie kwestie brzmią i wyglądają nieco dziwnie jednak w przypadku tego filmu efekt dziwności uzasadnia się sam przez miejsce akcji - odciętą od reszty świata enklawę mającą swoje zwyczaje i zachowania. 

nawet jeśli przyjąć, że wioska jest dość wyraźnym przerostem formy nad treścią, to forma podaobała mi się na tyle, że wybaczam to drugie. 

stawiam zaraz za świetnym (i też nietuzinkowym) niezniszczalnym.  

  • Plusik 2
  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza
52 minuty temu, Kazub napisał:

village - nadrobiłem ostatniego szamajama i kurcze podobało mi się to. naprawdę nietuzinkowa obsada to największe zaskoczenie. jest nawet cherry jones po którą hollywood nie upomina się wystarczająco często (albo ona sama nie chce ?). ciężko się połapać, kto w tym filmie jest rolą pierwszoplanową spośród znanych twarzy i kiedy okazuje się nią postać pozornie epizodyczna to można odczuć wrażenie, że no rzeczywiście ! film jest cholernie stylowy. eleganckie ujęcia i charakterystyczne kadrowania oraz podkład muzyczny na klasycznych instrumentach, gdzie dominuje solo wiolonczela, tworzą świetną atmosferę miejsca pozornie idyllicznego, odseparowanego z niezidentyfikowanym zagrożeniem. sam koncept nie jest może dość oryginalny i tajemnice wioski wykładają się same poprzez trochę nadmierną ekspozycje. generalnie w filmach szamaja postacie i wypowiadane przez nie kwestie brzmią i wyglądają nieco dziwnie jednak w przypadku tego filmu efekt dziwności uzasadnia się sam przez miejsce akcji - odciętą od reszty świata enklawę mającą swoje zwyczaje i zachowania. 

nawet jeśli przyjąć, że wioska jest dość wyraźnym przerostem formy nad treścią, to forma podaobała mi się na tyle, że wybaczam to drugie. 

stawiam zaraz za świetnym (i też nietuzinkowym) niezniszczalnym.  

 

Soundtrack z tego filmu do dziś wrzuca ciary na plecy. W tamtym okresie (17 lat temu :obama:) film na mnie wywarł bardzo duże wrażenie i nadal mam sentyment do Szambalana.

 

 

Odnośnik do komentarza

nie słuchaj ich

 

ten film to gniot jak wszystkie Salamananowe

 

 

a twist jest totalnie z doopy. Niezniszczalny i Split mi się nawet podobały, no ale nasz brązowy geniusz musiał wszystko zniszczyć Glassem

 

  • Plusik 3
  • Haha 1
  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza

Osada spoko, niespieszne atmosferyczne ujecia.

Ogladalem ostatnio filmy Xaverego Żuławskiego.

Mowa Ptaków - troche dramat społeczny o nieszczesliwych ludziach i ich problemach, troche postmodernistyczny hołd dla twórczości ojca, jest sporo nawiązań do scen z filmów Zuławskiego i nie tylko (np. Psy, szalejąca kobieta jak w Opętaniu). Sporo scen jak bohaterowie dyskutują o kinie, i te ich dyskusje to głównie namethrowing co jest dla mnie troche cringe. Niezdecydowany film i nie wiem do konca do jakiej publiczności kierowany. Nawiązań do polskiej literatury nie ogarnąłem, do filmów ogarnąłem ale były dla mnie zbyt  oczywiste i nie bawiły mnie. Jak ktoś nie lubi ani literatury ani kina nie zna to pewnie nie znajdzie nic dla siebie 5/10

Za to Wojna Polsko Ruska spoko,tak +6/10. Jest troche cringeowych scen, ale tą koło macdonalda puszczałem po kilka razy tak mi sie podobała. Konkluzja fabularna zgrabna, wizualnie i pod względem  sound designu jest ładnie, nowocześnie 

Edytowane przez Sugan
Odnośnik do komentarza

Aloha - Emma i Rachel kradna poniekad to show. Ta pierwsza z oczami na pol twarzy, a druga z uroda, z ktora ozenilby sie kazdy jelen.

Jakas fabula tu jest. Glowny bohater sam przedstawia tlo swojej postaci, pozniej laduje na Hawajach, gdzie ma brac czynny udzial w projekcie kosmicznym jednego z amerykanskich miliarderow. Ok.

Pozniej wkradaja sie elementy, ktore mialy dla mnie wieksze znaczenie. Animozje srod-rodzinne, niemy maz i ojciec, odkrycie tajemnicy ojcostwa, lzy szczescia, ulga po wyjawieniu tajemnicy podtrzymywanej przez lata, ale wisienka na torcie okazal sie bezslowny dialog, ktory targnal mna prawie tak mocno jak pojednanie zaraz przed koncowymi napisami. 
Nie przepadam zbytnio za Cooper’em, ale bierze udzial w niezlych filmach i nie mozna mu odmowic umiejetnosci do takich wlasnie filmow. 
Film powstal zaledwie szesc lat temu, a juz zapomniano jak to sie powinno robic w Hollywood. 
Najsmieszniejsze jednak jest to, ze przy koncowych napisach zarowka pekla nad moja glowa sygnalizujac, ze juz przeciez ten film widzialem z 5 lat temu. He, dobrze bylo go sobie odswiezyc. 
 

8+/10
 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

The Tomorrow War - :reggie: nie miałem jakichś większych oczekiwań, ale i tak się zawiodłem. Wszystko tu kuleje - od stylistyki rodem z kina klasy B, przez infantylny scenariusz, nachalną ekspozycję, zmęczonych aktorów odbębniających swoje teksty po kiepskie tempo i cringe'ową końcówkę. Film typowy z kolekcji "zrobić i zapomnieć" albo "jak stracić ponad 2 h czasu". Słabizna na max 4/10.

Odnośnik do komentarza

Zielony Rycerz - na początku trzeba zaznaczyć, że to nie jest film dla każdego, ale to akurat można pisać przed większością produkcji od A24. Z góry trzeba się pozbyć złudzeń, że otrzymamy wysokobudżetowe fantasy na wzór Władcy Pierścieni, gdzie wesoła gromadka Króla Artura walczy ze złem tego świata. Tu mamy do czynienia z Sir Gawinem i jego wewnętrznymi demonami. Powolna, wręcz leniwa narracja, znikome dialogi, przytłaczająca ilość symboliki mogą wielu odrzucić, ale jednocześnie ten film się chłonie. Cudowne zdjęcia, krajobrazy hipnotyzują swoją naturalną magią. Każda postać wywołuje swoją obecnością niepokój, myśli i pytania kłębią się w głowie, nie wiadomo w pewnym momencie co jest prawdą, a co tylko iluzją.
 

Reżyser, można zaryzykować stwierdzenie, że bierze trzon XIV wiecznego poematu, a następnie ku rozpaczy tradycjonalistów wywraca sens opowieści na drugą stronę, nadając jej zupełnie inny wymiar. Wystarczyło mu do tego wyciągnięcie zaledwie kilku fragmentów wielkiej całości, ale zrobił to na tyle sprytnie, ze nic nie runęło, a jedynie zyskało. Dzięki temu Sir Gawin stał się postacią z krwi i kości, ze słabościami, ułomnościami. Sam wielokrotnie powtarza, że nawet nie jest rycerzem. 
 

Jego przygoda, element gry Zielonego Rycerza (a może własnej matki?) to jednocześnie próba udowodnienia sobie i innym, że zasługuje na zasiadanie u boku swego wuja Artura. Że ten bawidamek pewnego dnia stanie się bohaterem licznych opowieści powtarzanych przy kominku. Wystarczy wytrwać, odeprzeć kolejne pokusy i stanąć naprzeciw swoim lękom. Tylko tyle i aż tyle. 


Jestem jak najbardziej na tak. Nie powiem, że dobrze się bawiłem, bo to nie ten typ kina. Film zostaje w głowie po seansie, zaczynamy się zastanawiać nad każdą sceną, symbolem czy zagrywką reżysera. Duże brawa dla Patela, który uniósł rolę. Łatwo można uwierzyć w interpretacje jego Gawina. Z jednej strony mu kibicujemy, a z drugiej… 
 

Polecam i nie polecam jednocześnie. Szkoda, by ktokolwiek naciął się na produkcję nie dla niego, co byłoby krzywdzące dla obu stron. Potencjalny widzu, nastaw się na baśniowy, tajemniczy świat, na piękne krajobrazy, artystyczną wizje i masę pytań. Dla mnie solidne 8/10 i chciałbym móc przeżyć jeszcze podobną przygodę. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza

Pentalogia Planety Małp.

 

Planeta Małp - choć najstarszy z całej piątki, wciąż najlepszy. Oczywiście nie było takiego efektu wow jak oglądałem za gówniarza na polsacie, ale krajobrazy i oprawa dźwiękowa nadal robi robotę. No i Charlton Heston.

 

W Podziemiach Planety Małp - bezpośrednia kontynuacja, tak bezpośrednia że zaczyna się końcową sceną z Planty Małp. Częściowo podobny przebieg historii co w poprzedniku z nieźle pojechaną końcówką

Spoiler

mutanci czczący bombę atomową :D

 

Ucieczka z Planety Małp - odwrócona sytuacja bo to 3 osobowa ekipa małp trafia na do czasów ziemi pełnej ludzi. Fabuła to typowy przekrój emocji, od szoku spowodowanego przybyciem mówiących małp, przez fascynacje nimi, po obawy co ich pojawienie się może znaczyć dla przyszłości ziemian. Można przewidzieć jak to się skończy.

 

Podbój Planety Małp - a więc doczekaliśmy się czasów gdzie ludzie używają małp jako niewolników do wszystkiego. Jeden potrafiący mówić Cezar wskutek zbiegu nieszczęśliwych wydarzeń postanawia zrobić rewolucje. To jedna z gorszych części. Nie wiem jak 50 lat temu to wyglądało, ale ta końcówka gdzie małpy walczą z ludźmi jest żenująca i komiczna. Uzbrojeni po zęby żołnierze kontra idące na nich małpy. Ludzie strzelają ale mało trafiają nie wiedzieć czemu, a małpy takie sprytne że chowają się za winklem albo flankują. A głupi ludzie nic xd.

 

Bitwa o Planetę Małp - przewrót się udał, złe ludzkie miasta zniszczone. Niektórzy ludzie zostali w miastach, inni żyją w symbiozie z małpami na równym poziomie. Liczyłem że ostatnia odsłona zatoczy koło i pokaże nam jak narodził się świat z pierwszej Planety Małp gdzie ludzie to bezmyślni jaskiniowcy. Nic z tych rzeczy. Ta cześć jest taka nijaka. Mamy jakiś konflikt i końcową bitwę ale od początku nudzi.

 

No i tyle, dwie pierwsze części widziałem już kiedyś, ale pozostałe to był dla mnie pierwszy raz. Może za 15 lat się znów odświeży całość ;)

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Godzilla vs Kong - od samego poczatku mialem dosc metne odczucia w temacie seansu, ale zacisnalem zeby i pozwolilem sobie nawet na drinka. Film jest bezmozgim zlepkiem scen gdzie tylko walki tytanow sie licza. Znow mamy dziesiatki tysiecy niewidocznych trupow, na ktorych to nasi rubaszni potworkowie leja sie po mordach. Czy zazwyczaj takie laboratoria jak to w filmie nie powinno sie stawiac na odludziu, zeby zminimalizowac potencjalne ludzkie straty? Nikt o tym nie pomyslal. 
Jak zwykle mamy dziecko, ktore potrafi sie komunikowac z bestia, ohana znaczy rodzina, jeszcze-nie-wiadomo-czy-zly naukowiec i jego zayebiscie sliczna coreczka bez mozgu (Strzelaj w niego to sie odsunie!) i dziecieca kadre, ktora ratuje sytuacje. Do scen walk idzie te bzdury przeczekac. Dla mnie takie popoludniowe kino Polsatu.

 

Greenland - Gerard Lokaj w kolejnym filmie katastroficznym. Kometa, klamstwa rzadow calego swiata, tragedia, przetrwanie ludzkosci i inne takie tam. Popierdolkowata teza, ze po dziewieciu miesiacach od uderzenia swiat wraca klimatycznie do normy to takie ten teges, no, bajeczki. Na szczescie film nie jest durny i przynajmniej kolejne sceny wynikaja z poprzednich wiec nie dosc, ze film zostal poprawnie zeealizowany to jeszcze nienajgorzej napisany. Koniec koncow, mozna z braku laku obejrzec. 

Edytowane przez Yap
Odnośnik do komentarza

This is where I leave you - film z 2014, który ominął mnie zupełnie, a wczoraj wpadł z czapy na Netflixie. Kameralne, obyczajowe kino o relacjach rodzinnych między rodzeństwem, związkach i życiu. Bateman, Driver, Stohl, Fonda, Fey, cała obsada spisała się bardzo dobrze. Nie ma tu żadnych fajerwerków, akcja jest niespieszna, ale całość napisana zręcznie, zgrabnie, życiowo. Naprawdę bardzo przyjemne i refleksyjne kino, przy którym można się i zaśmiać i zadumać. 7/10

  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

Harakiri od M. Kobayashiego lubię odświeżać sobie to arcydzieło od czasu do czasu, za każdym razem ogląda się to wspaniale. Gra T. Nakadai Miazga. 

Jeżeli ktoś ma ochotę na klimatyczne kino z długimi powolnymi ujęciami oraz ciekawą i dającą do myślenia historią gorąco polecam. 

 

A ja tymczasem zabieram się za Bunt ;)

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...