Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Uncharted 3 - po dwojce strasznie zmeczony bylem ta seria. Wzialem sie za trojke bo niedlugo trzeba bedzie ograc czworke. No i co moge powiedziec, U3 to najlepsza czesc serii z ps3. Fajne powolne wprowadzenie, kilka zagadek się trafiło, od strzelania tez nie zbieralo mi sie na wymioty jak to mialo miejsce w poprzednich odslonach.

Mimo ze gra ma swoje lata to wspinaczka po tym rozwalonym tankowcu, akcja w samolocie czy na statku wycieczkowym robiły robote. Zarzutów co do zakonczenia nie rozumiem, najglupsze było w dwojce

yeti, zaginione miasto i walka z pólbogiem xd

 

 

Daje 8/10, po ostatnich symulatorach chodzenia i rpg w ktore grałem, potrzebny mi bylo taki lajtowy tytuł.

 

Właśnie skończyłem Uncharted 2/3 i mam bardzo podobne odczucia.

Skąd się wziął hejt na U3? Wg mnie to najlepsze kapiszony na PS3 z najbardziej efektownymi scenami akcji, grafiką, różnorodnymi lokacjami, najlepszym strzelaniem i skradaniem. Nawet końcówka i zakończenie były bardzo dobre.

Bez porównania lepsza gra od bezpłciowej dwójki.

Wgl mój osobisty ranking zupełnie różni się od opinii które tu widziałem.

U3>U1=UVita>U2

Odnośnik do komentarza

"Hejtu" na u3 raczej nie było, ale gra jest imo wyraźnie słabsza od 2. Fabuła opowiedziana jest wokół scen akcji, a nie na odwrót jak być powinno. Tempo historii jest zwalone przez to i tak naprawde sie leci po prostu od jednej epickiej akcji do kolejnej. Level desing jest wyraźnie gorszy. Na pierwszy rzut oka tego nie widać, ale jak się pogra trochę więcej, to od razu się to rzuca w oczy. Rozmieszczenie obiektów za którymi można się schować, rozmieszczenie, spawnpointy oraz ilość przeciwników, poziom trudności - wszystko to jest w 3 mniej przemyślane niż w 2. Dwójka to bardzo spójna gra na każdej płaszczyźnie, trójka to taka niechlujna lepianka. Ma lepsze skryptowane akcje, które zrywają pape z dachu, oraz lepsze zagadki, ale całościowo brakuje temu wizji po prostu.

W sumie to U2 > U3 na podobnej zasadzie co Dark Souls 1 > 2

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Co do U3 przytocze moja opinie z tematu:

 

Uncharted 3

Przystapilem do gierki z wielkimi nadziejami, jako dwojka nalezy do jednych z moich ulubionych gierek, a i platynowanie bylo bardzo przyjemne. Niestety, zabawa w trzeciej czesci nie ma startu do dwojki. Zaczynajac od aren gdzie sie tocza wieksze wymiany ognia, skonstruowane w taki sposob by zza wszelkich gzymsow, okien parapetow za graczem mogli wypadac wrogowie na ktorych sie trafia calkiem przypadkiem wbiegajac w jakis zakret przyjmujac strzal w ryj ze shotguna oznaczajac powtarzanie lokacji, poprzez pojawianie sie wsrod chmur rywali subbosow nierozniacych sie od zwyklego miesa armatniego lecz potrafiacego przyjac 3 granaty i wiadro amunicji na glowe nim padna (osobiscie wolalbym za sub-bossow jakis prawdziwych bad assow), bylo to dodatkowo wkurzajace bo dawalo nadzieje na intensywna "walke" finalowa, ktora jednak byla latwiejsza niz prolog konczac na bezsensownych checkpointach. Bylo to wkurzajace o tyle, ze gra troche zmusza nas do zbierania wszelkich najtlustszych giwer, wiec czesto miala sytuacja miejsce ze wychodzac z jednego miejsca normalnie olewalem wszelkie bazooki i granatniki, lecz widzac jaki sajgon pojawia sie aren dalej nie raz nie moglem cofnac po ta bron bo checkpoint byl zaraz na poczatku batalii i droga powrotna byla zamknieta. Zaczalem od minusow, natomiast sa i plusy. Bardzo fajna fabula, historia bardzo mi sie podobala i naprawde bardzo chetnie znow bym wrocil do tej przygody. Bardzo na plus brak w tej czesci wszelkich potworkow, ktore psuly klimat porzednich czesci wg mnie. Nie licze tego co sie dzialo pod koniec bo to bylo logiczne co sie tam dzieje chodzi mi o

akcje po wypiciu wody, od razu wiedzialem ze beda zaraz halusy

. No i rowniez bardziej efektownie niz w poprzedniej czesci, niektore rozdzialy po prostu rozwalaly widowiskowoscia. 

Ocena: -7/10

 

Caly czas sie pod tym podpisuje.

Odnośnik do komentarza

 

Uncharted 3 - po dwojce strasznie zmeczony bylem ta seria. Wzialem sie za trojke bo niedlugo trzeba bedzie ograc czworke. No i co moge powiedziec, U3 to najlepsza czesc serii z ps3. Fajne powolne wprowadzenie, kilka zagadek się trafiło, od strzelania tez nie zbieralo mi sie na wymioty jak to mialo miejsce w poprzednich odslonach.

Mimo ze gra ma swoje lata to wspinaczka po tym rozwalonym tankowcu, akcja w samolocie czy na statku wycieczkowym robiły robote. Zarzutów co do zakonczenia nie rozumiem, najglupsze było w dwojce

yeti, zaginione miasto i walka z pólbogiem xd

 

 

Daje 8/10, po ostatnich symulatorach chodzenia i rpg w ktore grałem, potrzebny mi bylo taki lajtowy tytuł.

 

Właśnie skończyłem Uncharted 2/3 i mam bardzo podobne odczucia.

Skąd się wziął hejt na U3? Wg mnie to najlepsze kapiszony na PS3 z najbardziej efektownymi scenami akcji, grafiką, różnorodnymi lokacjami, najlepszym strzelaniem i skradaniem. Nawet końcówka i zakończenie były bardzo dobre.

Bez porównania lepsza gra od bezpłciowej dwójki.

Wgl mój osobisty ranking zupełnie różni się od opinii które tu widziałem.

U3>U1=UVita>U2

 

Dla mnie na chwilę obecną wygląda to zupełnie odwrotnie :P

 

U4=U2>U1=U3>U:GA ;)

 

Uncharted 3 zmęczyło mnie przeokrutnie tą ciągłą akcją i niesamowitością, która w pewnym momencie była już męcząca. Poza tym miało o wiele mniejszą spójność niż dwójka, a przy tym koszmarną walkę finałową i najgorszych w serii antagonistów. Totalnie bezpłciowy i nijaki Talbot, do tego cholernie irytujący moment:

 

 

 

Pod sam koniec gry, gdzie Drake opił się tej zatrutej wody i nagle przeciwnicy stali się 2 razy mocniejsi, szybsi i mieli palące się czachy po serii ołowiu na klatę. Masakra.

 

 

 

Faktu to jednak nie zmienia, że U3 ma też szereg plusów, od poprawionej walki wręcz, przez sterowanie aż po siłę poszczególnych giwer. Miejscówki też jedne z najlepszych w serii. Widoczki zapierające dech w piersiach, ale przegięte niektóre killroomy. Tutaj to jednak chyba taka przypadłość serii. Nie zapomnę natomiast ND jednego: 

 

 

 

Dlaczego Chloe została potraktowana w taki sposób? Nagle znika w trójce, słuch o niej zaginął, a w czwórce znajdujemy od niej tylko list. Tyle. Nosz kurcze, liczyłem, że jej tyłeczek się tu i tam gdzieś przewinie...

 

 

Edytowane przez Maciomaniak
Odnośnik do komentarza

Jak piszesz o trójce, to określaj przed spoilerem, czy dotyczy też np. czwórki, jak w powyższym przypadku...

 

Ja większych zarzutów wobec U3 nie mam (bardziej wobec samego ND, że skusili się na online passa, a po latach "zrekompensowali" to marnym online F2P), z drugiej strony w sumie niewiele z tej części pamiętam, poza chyba największą różnorodnością miejscówek i zagadek, najlepszą w serii grafiką no i w miarę charyzmatycznymi badguy'ami (w przeciwieństwie do ekipy z prequeli). Dwójka to mimo wszystko idealnie wyważona część serii, wszystko jest na miejscu, no i ma bardziej spójny klimat. Także 2>3>1 jak dla mnie, gdzie największy przeskok jakościowy dokonał się między jedynką a dwójką. 

Edytowane przez kotlet_schabowy
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

"Hejtu" na u3 raczej nie było, ale gra jest imo wyraźnie słabsza od 2. Fabuła opowiedziana jest wokół scen akcji, a nie na odwrót jak być powinno. Tempo historii jest zwalone przez to i tak naprawde sie leci po prostu od jednej epickiej akcji do kolejnej. Level desing jest wyraźnie gorszy. Na pierwszy rzut oka tego nie widać, ale jak się pogra trochę więcej, to od razu się to rzuca w oczy. Rozmieszczenie obiektów za którymi można się schować, rozmieszczenie, spawnpointy oraz ilość przeciwników, poziom trudności - wszystko to jest w 3 mniej przemyślane niż w 2. Dwójka to bardzo spójna gra na każdej płaszczyźnie, trójka to taka niechlujna lepianka. Ma lepsze skryptowane akcje, które zrywają pape z dachu, oraz lepsze zagadki, ale całościowo brakuje temu wizji po prostu.

 

W sumie to U2 > U3 na podobnej zasadzie co Dark Souls 1 > 2

podpisuje sie rekami i nogami pod ta opinia o dwojce i trojce uncharted

Odnośnik do komentarza

Co do U3 przytocze moja opinie z tematu:

 

Uncharted 3

Przystapilem do gierki z wielkimi nadziejami, jako dwojka nalezy do jednych z moich ulubionych gierek, a i platynowanie bylo bardzo przyjemne. Niestety, zabawa w trzeciej czesci nie ma startu do dwojki. Zaczynajac od aren gdzie sie tocza wieksze wymiany ognia, skonstruowane w taki sposob by zza wszelkich gzymsow, okien parapetow za graczem mogli wypadac wrogowie na ktorych sie trafia calkiem przypadkiem wbiegajac w jakis zakret przyjmujac strzal w ryj ze shotguna oznaczajac powtarzanie lokacji, poprzez pojawianie sie wsrod chmur rywali subbosow nierozniacych sie od zwyklego miesa armatniego lecz potrafiacego przyjac 3 granaty i wiadro amunicji na glowe nim padna (osobiscie wolalbym za sub-bossow jakis prawdziwych bad assow), bylo to dodatkowo wkurzajace bo dawalo nadzieje na intensywna "walke" finalowa, ktora jednak byla latwiejsza niz prolog konczac na bezsensownych checkpointach. Bylo to wkurzajace o tyle, ze gra troche zmusza nas do zbierania wszelkich najtlustszych giwer, wiec czesto miala sytuacja miejsce ze wychodzac z jednego miejsca normalnie olewalem wszelkie bazooki i granatniki, lecz widzac jaki sajgon pojawia sie aren dalej nie raz nie moglem cofnac po ta bron bo checkpoint byl zaraz na poczatku batalii i droga powrotna byla zamknieta. Zaczalem od minusow, natomiast sa i plusy. Bardzo fajna fabula, historia bardzo mi sie podobala i naprawde bardzo chetnie znow bym wrocil do tej przygody. Bardzo na plus brak w tej czesci wszelkich potworkow, ktore psuly klimat porzednich czesci wg mnie. Nie licze tego co sie dzialo pod koniec bo to bylo logiczne co sie tam dzieje chodzi mi o

akcje po wypiciu wody, od razu wiedzialem ze beda zaraz halusy

. No i rowniez bardziej efektownie niz w poprzedniej czesci, niektore rozdzialy po prostu rozwalaly widowiskowoscia. 

Ocena: -7/10

 

Caly czas sie pod tym podpisuje.

 

Grałem na hardzie i nie wiem o jakich subbosach piszesz, nie liczac dwoch opancerzonych typow z ciezkimi karabinami nie bylo zadnych przeciwnikow bioracych kilka granatow na ryj.

Odnośnik do komentarza

Piję kawę, a w tle przygrywa mi kawałek "The Twelve Towers" z ost do Uncharted 4 i rozmyślam o ostatnich godzinach... Jasna cholera, toć to była przygoda mojego życia. 

Żeby lepiej odczytać moje wrażenia polecam sobie włączyć ten kawałek z linka poniżej. niech sobie przygrywa gdy to będziecie czytać (lub nie) i spróbujcie poczuć tą adrenalinę co ja. Dajcie ponieść się przygodzie.

http://new.youtubereplay.net/watch?v=396GHd8wpXU&a

 

Uncharted 4: A Thief's End - Koniec. Nathan Drake odkłada kapiszony, skarby, notatnik do szafy. Ale nim to uczyni przeżyje jeszcze jedną przygodę. 

Mało która gra powoduje, że mam ciary z ekscytacji na plecach. A najnowsza gra Naughty Dog sprawiła, że te uczucie pojawiło się wraz z dorwaniem w łapy pudełka z grą i ...wciąż mam dreszcze. FE-NO-ME-NAL-NA GRA! Nie, wróć... przygoda. Bo w Uncharted się nie gra. To ten typ kodu, który się przeżywa.

Sporo już napisano o tym tytule. Nie chcę was zanudzać tymi samymi przemyśleniami więc postaram się ograniczać. Na początek garść statystyk. Przygodę rozpocząłem od razu na poziomie crushing. Jako weteran serii nie tylko wypadało. Daje to sporo satysfakcji. Ale poziom trudności nie jest ważny. Co prawda tak zacząłem jednak chapter 18 zmusił mnie do obniżenia trudności ma wymagający. Ale o tym za chwilę. Tak więc z Nathanem i jego kamratami spędziłem (jak na razie) 28 godzin (bez 5 sekund :)) z czego 2 godziny i 41 min za osłonami oraz 4 godziny i 42 minuty po prostu stałem w miejscu. Śmierci było sporo bo aż 169. Sporo oczywiście poprzez zaliczenie gleby w miejscu do tego nie przystosowanym ale większość od wrogich pocisków.

Tak więc jest w co grać. I co podziwiać. Serio, Uncharted 4 ma bajeczne widoki. Grafika wypala gały. Chrzanić pc masta race i takie tam. Gram (pipi) na konsoli i to mnie obchodzi. Ile ja screenów zrobiłem. Co dwa kroki stawałem i podziwiałem pleśń na starych beczkach, wilgoć na skałach, małe obsuwiska skalne, fale na oceanie czy ślady stóp na piasku. Ta odsłona jest po prostu piękna. Te smugi światła, ten pył, ta pochodnia! Poezja.

 

Uncharted_4_Kres_z_odzieja_2016051214200

 

Dźwięk też jest fenomenalny. Rozumiem gdy ktoś ma problem bo muzyka nie jest wyrazista dla niego. Dla mnie jest. I wszystko wg planu ND. Ludzie, nawet podtytuł wam sugeruje jaki wydźwięk ma ta część serii. To jest zamknięcie. Melancholijna podróż przez dotychczasowe osiągnięcia pana Drake'a. Nawet główny motyw muzyczny w wersji extended o tym świadczy. Porównajcie go z motywami z poprzednich odsłon. Podróż, która musi się zakończyć. Muzyka idealnie odzwierciedla to co dzieje się na ekranie, a jak teoretycznie nic się nie dzieje pozwala cieszyć się przyrodą. Będziesz wtedy stał i patrzył jak liście kołyszą się smagane delikatnym powiewem wiatru albo jak burza się zaczyna gdzieś tam na horyzoncie. Będziesz stał i patrzył.

Odpuście. Czasami warto pozwolić jednym rzeczom odejść i trzymać się tego co najważniejsze. 

Fabuła? Napiszę tak: nie trzeba już robić adaptacji kinowej przygód Nathana Drake'a. Jakkolwiek wybitnym nie byłby ów obraz, historia dwojga braci z najnowszej odsłony przyćmi film. Niepojęte jaki progres uczynili twórcy z odzwierciedleniem emocji bohaterów względem poprzednich odsłon.Specjalnie nie porównuję tutaj do The Last of Us. Moc PS4 pozwoliła nadać dynamikę w wyrażaniu emocji. To są kawałki kodu, a wyglądają, zachowują się jak prawdziwi ludzie. Wszystko w fabule zagrało. Wszystko. Nawet ten tak przez was "nudny" początek. Ten początek miał wam uświadomić co tak na prawdę Drake porzucił. Człowiek znalazł El Dorado, zaginione miasto Shambhala i pustynne miasto Tysiąca Filarów. Walczył z rzeszą przeciwników. Unikał śmieci Bóg wie ile razy. A teraz wydobywa kontenery. I przybija pieczątki. To było potrzebne byście wiedzieli co kryje się w sercu Drake'a. Chęć przygody. Adrenalina. Scenki to ukazują fenomenalnie. Ta ekscytacja na twarzy. I to jest raptem ułamek gry. Potem to Uncharted pełną gębą. Relacje Nate'a z bratem, z Sullym czy wreszcie z Eleną. Miałem wrażenie, że to naprawdę małżeństwo z kilkuletnim stażem rozmawia. Tak naturalnie to im wychodzi. Brawo.

Ach, te scenki. ND po raz kolejny pokazało klasę. Mistrzowie kodu. Ilość animacji wsiadania do samochodu robi wrażenie. Tak, zwykłe wsiadanie/wysiadanie. Walki też są efektywne. Taniec jaki odstawiają goście po przyjęciu kulki wciska banan na usta. 

Jeszcze coś o gameplay'u. Linka jest świetnym elementem rozgrywki i ma sporo zastosowań. Świetny jest też motyw cichej eliminacji. Ilość wariantów eksterminacji wrogów robi wrażenie. Sam łysy Hitman bawił by się świetnie na tych sekwencjach. 

Najnowsze Uncharted daje mi moc radości i nie żałuję ani grosza wydane na tą przygodę. Ba! Czuję dumę, że mogłem ten jeszcze jeden raz poszukiwać skarbu, unikać cudem śmierci i walczyć z armią. A to nawet nie jest koniec. Nie dla mnie. jeszcze sporo jest do zrobienia. No i multi w forumkowym gronie.

 

Ocena: To chyba zbędny zabieg bo to przygoda 10/10 i nie mam zamiaru porównywać z poprzednimi częściami. Po co to? Każda odsłona broni się na swój sposób. Szanuję mocno tak samo 2, 3 i od teraz 4. 

 

Jeszcze słowo o crushingu. Panowie, jak można twierdzić, że najwyższy poziom trudności jest najłatwiejszy z serii po czym pisać, że używa się dopalaczy. Crushing pokazuje pazur dopiero bez wspomagaczy. Jest intensywnie. Trzeba czasem liczyć naboje. Wprawdzie broni jest sporo ale problem to sposób jej dorwania i nie zginąć. I o ile etapy "stealth" da się elegancko wyczyścić bez strzała tak momenty gdzie wróg z góry wie o naszej obecności dają w kość. Zapomnij o siedzeniu za osłoną i wykańczanie przeciwników. Cholery się nie (pipi)ą w tańcu. Flankują, rzucają granaty, zmuszają do ciągłego ruchu. A krótka seria posyła nas do piachu. Stąd też rozdział 18 zmusił mnie, po ok 20 zgonach, do obniżenia poziomu trudności. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że crushing bez wspomagaczy w U4 jest na poziomie jedynki lub dwójki. często musisz zastanowić się co wybrać. Która broń się sprawdzi. A amunicji nie przybywa. Skrypty też nie ułatwiają zabawy. Wykończysz garstkę zbirów ale zapomnij o odpoczynku bo do tych kilku pozostałych przy życiu dołącza kolejna fala. 

 

 

 

  • Plusik 7
Odnośnik do komentarza
Gość DonSterydo

Diablo 3 Reaper of Souls - O jakie to był dobre :banderas: Dodatkowy akt najlepszy z całej gry - świetne starcia z bossami, niesamowity soundtrack, wiecej lootu, adventure mode, szczeliny do robienia i krzyżowiec którym gra się bajkowo. Czego mogłbm chciec jeszcze? Wsparcia patchy dla PS3 bo to jest niesmaczne wydac grę i jej nie wspierac jak pozostałych platform tłumaczac się jakimis idiotyzmami. Także sporo rzeczy z PC/PS4 tu po prostu nie ma i wielka szkoda bo myślałem, że popoluje sobie na starożytne legendy jeszcz ena past genie, ale no nic - trzeba będzie kupic po raz trzeci Diabła teraz na innej konsoli juz z patchami, a tymczasem wracam do grania bo mimo wszystko jest bardzo bardzo dobrze. Czekam na kolejny dodatek!

 

Bym zapomniał - spadki animacji... w D3 przez 100h ZERO spadków, tutaj przez 20h gry pojawiają sie często. Nie wiem jakim cudem bo graficznie żadnego boosta nie było.

 

Na nowych konsolach, a przynajmniej na Xone jest podobnie. Pierwsze 4 akty chodzą wyraźnie lepiej niż na pastgenach, a w V akcie są czasem jakieś dziwne ścinki. Nie żeby jakoś specjalnie przeszkadzało w grze, ale czasem się zauważy.

Odnośnik do komentarza

Z jednej strony chciałbym się rozpisać bardziej, ale z drugiej strony wolałbym utrzymać konwencję krótkiego opisu ukończonej gry. Także...

 

 

Wiedźmin 3: Dziki Gon

 

Nie jest to z pewnością arcydzieło, bo tytuł ma w cholerę wad. Poczynając od zbyt responsywnego, lekkiego jak piórko geralka, po dość średnią walkę, której uroki zaczyna się w sumie dopiero doceniać pod koniec gry, na glitchach, bugach i problemach z płotką kończąc. Ok, skończyłem wymieniać wady.

 

Trzeci wiedźmin jest dziełem kompletnym, z przebogatym i ogromnym światem, ociekającym w detale, przepiękne krajobrazy, mnogość postaci, questów, rzeczy do znalezienia, subquestów, potworów, npc, dialogów, znajdziek, humoru, dialogu, npc, potworów, zmysłu wiedźmina. Tego jest tak dużo, że gdy lądujemy w velen, to nie sposób bez problemu dotrzeć z punktu A do punktu B, bo po drodze spotykamy kolejne postaci/przedmioty/questy, które chcą nas odwlec w punkt C, a tam dalej w D i E i tak prawie bez końca. Główna linia fabularna idealnie się zazębia z questami pobocznymi, a o linii fabularnej związanej z Krwawym Baronem nie muszę chyba wspominać. Sam główny wątek fabularny może wydawać się miałki, ale jak nabiera rozpędu to :fsg: co rusz jakieś nawiązania do książek, poprzednich cześci, do naszego świata, tego jest całe zatrzęsienie. Przepiękne sfinalizowanie epickiej trylogii.

 

Komuś mógł nie przypasować motyw dość częstego korzystania ze zmysłu wiedźmina. Mi to nie przeszkadzało ani trochę, ba, zawsze to lubiłem, a zlecenia na potwory wykonywałem za każdym razem z bananem na ustach. Prawie każdy quest tutaj, nawet najmniejsza pierdółka ma swoją małą linię fabularną, zawsze mamy jakąś motywację do ich wykonywania. Dzięki temu nawet glupie fetch questy sprawiają przyjemność.

 

Muzyka jest arcyświetna. Tyle.

Polski dubbing na najwyższym poziomie, pomijając parę drobnych wpadek.

 

No nie wiem co jeszcze napisać, żeby nie przedłużać. Genialna przygoda na dosłownie setkę godzin, gra prawie idealna, i z pewnością top 3 moich ulubionych gier, może nawet postawiłbym go na pierwszym miejscu. A do tego jeszcze przede mną Serce z Kamienia i nadchodzące Krew i  Wino :banderas:

 

9+/10

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Za "darmoszke" ogralem Black Opsa 3 i ... musze powiedziec ze jestem w szoku lekko, fabula pobila dla mnie Black Opsa 1 i jest wg mnie grubo ponad standardy serii, ba, nawet ponad standardy wielu innych gier, ale tylko jesli sie odkrylo co oznacza twist na koncu gry, wtedy nagle calosc zaczyna sie ukladac w logiczna calosc i mozg zostaje rozyebany na kawalki - naprawde nie spodziewalem sie czegos takiego w "dudebro shooterze".

 

Sama pierwsza misja to jest jakas chuyoza do potegi, mialem ochote wylaczyc i nie wracac, ale znajomy na party mi powiedzial ze dopiero po drugiej sie rozkreca, no wiec z duza dozą sceptycyzmu przemeczylem dwie pierwsze misje i... faktycznie, jest coraz lepiej.

 

Bardzo fajnie sie w skrytkach przed misjami edytowalo wyglad swojej postaci [twarz/plec/zbroja] oraz budowalo od podstaw wlasne bronie, niby pierdoła, ale cos tam jednak urozmaicala.

 

Struktura poziomow to tradycyjny korytarz, czasem jakies male pole bitwy i sporo skryptow, nic nadzwyczajnego, jednak momentami nawet ten stary silnik robil wrazenie.

 

Glowny bodziec dla ktorego w ogole sciagnalem gierke to zeby pograc z moim szampanskim e-kolegą w zombie i poki co ten tryb bardzo dostarcza, plansza jest ogromna i usiana sekretami oraz rzeczami do roboty, jesli komus sie podobal tryb w poprzednich codach to tutaj tez sie nie zawiedzie. Mozna tez kampanie singlowa przejsc od nowa, tylko ze zamiast wrogow mamy zombiaki i troche zmieniona fabule, super sprawa.

 

Samo multi z kolei, chuyoza totalna, wszedlem, zagralem z 4 mecze, wszyscy latali w powietrzu ubrani na rozowo z rozowymi broniami, wygralem 3 mecze na 4 i wyszedlem, nie wiem czy wroce, raczej watpie, jakies cod points, otwieranie skrzynek, skórki smieszkowate... nie dzieki.

 

 

Ocena? Ciezko oceniac coda... ale zdecydowanie jeden z lepszych i bardziej dopakowanych zawartoscia przez pryzmat singla/coopa, szkoda tylko ze multi jest mocno przerysowane.

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

The job? [gdybym mial wlosy to bym je teraz "ulizal" do tylu] KILLER IS DEAD

 

23iyt84.jpg

 

34oa62f.jpg

 

Z gier w jakich maczal palce Suda ta chyba podeszla mi najbardziej. Grajac mialem non stop wrazenie, ze w trakcie procesu tworczego wszystkim puscily hamulce. Absurd goni absurd. Bossowie dzieki temu wypadaja mega ciekawie. Historia sprawia wrazenie "wyrzyganej" po jakiejs libacji gdzie juz nikt nie mial sil czolgac sie do domu. To w kazdym razie pozory. Fabula gleboka nie jest ale trzyma sie kupy. Pierwsze co przykulo moja uwage to klimatyczny styl i dziwna grafika. Troche takie celshadingowe to wszystko ale jednak nie do konca. Gra jest ciemna ale efekt zostal osiagniety w oryginalny sposob - czarny zostal w sumie zastapiony w wiekszosci przypadkow bardzo ciemnym granatem. Prezentuje sie to przyjemnie dla oka. Od strony technicznej nie moge sie do gry przyczepic. Albo taka troche rozpackana grafika nam podchodzi albo nie. Do mnie to trafilo. Gameplay wypada przyzwoicie - siekamy, robimy uniki. Bez wiekszej finezji ale daje frajde. Przez te niecale 6h gry nie nudzilem sie nawet przez sekunde - to zasluga ciekawego glownego bohatera Mondo i co chwile efektu wow. 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Dead Space 3

 

:reggie: :gayos: :reggie: :gayos:

 

Zagrałem tylko w celu zobaczenia jak skończą się przygody Isaaca. Cóż za wiele dobrego o tej części powiedzieć nie można. Jest parę dobrych momentów, jak te gdy poruszamy się po Tau Volantis (na zewnątrz, nie w budynkach), czy ostatnie 5 rozdziałów w których killroomy są jakoś urozmaicone.

A jeśli chodzi o negatywy, to przede wszystkim killroomy do porzygu. Już od samego początku jesteśmy zalewani przez fale przeciwników. Jest gorzej niż w DS2. Lokacje we wszelkich budynkach/statkach są na jedno kopyto, i te wszechobecne windy w pewnym etapie gry maskujące loadingi. Niby gra oferuje dodatkowe nieobowiązkowe questy, i robiłem jej bo liczyłem na jakąś ciekawą historie czy miejscówkę. No i faktycznie jeden quest dawał radę, a reszta to przemierzanie monotonnych korytarzy i fale niekończących się przeciwników. Gdybym wiedział że tak będzie nie robił bym tego dodatkowego gówna. Do tego ludzcy przeciwni mają tak genialne SI że sadzenie im headshotów to żaden problem. A no i Isaac podczas śnieżycy idzie wolno zasłaniając ręką twarz, ale jak celuje z broni już mu śnieg nie przeszkadza i zapierdala 3x szybciej, genialny patent :yao: 

Dobrze że te ostatnie rozdziały zróżnicowały jakoś rozgrywkę, bo była by kompletna porażka. Ale i tak zmarnowałem czas. Tytuł chyba tylko dla zagorzałych fanów serii i ludzi którzy lubią niekończące się fale przeciwników.

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Max Payne 3. Co tu powiedziec, świetny początek,super środek gry, ale końcówka się troche rozłazi. Bardzo solidny shooter z ciekawymi lokacjami, przyjemną choć pod koniec absurdalna fabułą i dobra muzyką. Klimat wylewa sie z ekranu a przeciwnikow rozrywa sie na strzępy z usmiechem na ustach. Jest pare niedoróbek technicznych itd ale na pewno do tej gry wrócę, tym bardziej ze grafika nadal jedt bardzo ładna i nie postraszy jeszcze przez długi czas. A zabawa bullet timem to super frajda.

8/10

Odnośnik do komentarza

DOOM

 

Ukończyłem wczoraj po 20 godzinach na Ultra Violence

 

 

Ta nuta to jest kwintesencja Dooma - brutalna, mocna, satysfakcjonująca, agresywna i pompująca adrenalinę

 

Spodziewałem się dobrej gry ale na coś tak fenomenalnego nie byłem przygotowany. Gra jest absolutnie fantastyczna w każdym aspekcie.

 

Począwszy od wprowadzenia, które jest maksymalnie krótkie i już po 30 sekundach możemy ciskać ołowiem w demony. Bez tutorialu, wprowadzenia, cutscenek, czysta rozwałka. I choć pierwsze wrażenie korzystania z pistola jest... dziwne, wręcz kapiszonowe, to w momencie zdobycia combat shotguna wraca świetny feeling. Miałem obawy czy przypadkiem notoryczna walka nie zaburzy flow gry, ale ta jest zrobione tak nieprawdopodobnie dobrze, że po 20h gry ma się ochotę na jeszcze więcej. DOOM odpowiednio dawkuje zarówno dostęp do arsenału jak i spotykanych przeciwników, dzięki czemu poziom trudności jest odpowiednio wyważony. W pierwszych etapach gry wyzwaniem jest walka z Hell Knightem, ale pod koniec gry stanowią oni jedynie tło i support dla Baronów i większych przeciwników. Bardzo fajnym urozmaiceniem są wszelkie znajdźki - począwszy od figurek doomguya po runy, które można zdobyć dopiero po wykonaniu gameplayowego wyzwania.

 

Levele w większości to wielopoziomowe konstrukcje które przypominają gry w stylu metroidvania, gdzie wracamy ponownie do niektórych miejsc po zdobyciu odpowiedniego kluczyka albo odblokowaniu zdolności. Etapy w piekle za to bardziej przypominają poziomy z oryginalnego Dooma - bardziej liniowe, symetryczne, w stylu areny. Level design jest po prostu mistrzowski, w trakcie walki człowiek nawet nie myśli gdzie tu biec, skoczyć bo robi się to wszystko szybko, instynktownie i nie ma mowy o jakimś ślepym zaułku gdzie demony cię dopadną albo wręcz przeciwnie, miejscówce gdzie jesteśmy bezpieczni i gdzie żaden strzał nas nie dosięgnie. Sztuczna inteligencja demonów jest świetna, pomijając oczywiście possesed którzy stanowią jedynie paliwo dla glory kills. Impy permanentnie są w ruchu i biegają po ścianach, knighty i barony gonią cię po całej planszy, nawet mancubusy nie dość że mają bardzo dobrą celność to o dziwo potrafią skakać po platformach. Nie ma w tej grze absolutnie mowy na zachowawczą rozgrywkę, stanie w miejscu i chowania się za filarem bo ZGINIESZ. I to w parę sekund, nawet mając full health i dużo armora. Rozgrywka jest wymagająca i trudna ale nie frustruje w żaden sposób, bo gra cię w żaden sposób nie oszukuje - jeśli zginiesz to jest to wyłącznie twoja wina. Mimo że nie grałem nigdy w Dark Souls, to po opiniach innych mogę się domyśleć, że DOOM jest zajebiście satysfakcjonujący i wciągający w ten sam sposób.

 

Glory kills o dziwo nie spowalniają rozgrywki, a runa przyśpieszająca ich animację sprawia, że egzekucje na przeciwnikach wchodzą tak naturalnie, jak naturalnie wchodzi headshot z obrzyna. Specjalnie wyłączyłem podświetlanie przeciwników, po pierwsze bym miał trudniej, po drugie by nie kusiło robienie tego zbyt często, dlatego że nawet te 2-3 sekundy animacji mogą zadecydować o zgonie. Gra jest niesamowicie szybka do tego stopnia, że nie przypominam sobie bym grał w coś podobnego kiedykolwiek w swoim życiu. Ostatnią tego typu grą jaką zaliczyłem był Painkiller ponad 10 lat temu - ale nawet on w porównaniu do DOOMa jest wolny jak zapakowany rodzinką Daewoo Tico jadący pod górkę. Z ciekawości obejrzałem też gameplaye z Hard Reset, Shadow Warrior i Serious Sam ale one też wydają się sporo wolniejsze. Mimo że zapewne lepiej i przyjemniej byłoby w to grać na myszce i klawiaturze, to rozgrywka na padzie jest świetna i również można robić na nim kozackie akcje.

 

Gra rozwala na łopatki oprawą audiowizualną. Design lokacji, design demonów i ich animacje, jakość grafiki, oświetlenie, efekty specjalne do tego wszystko w betonowych 60fps (może ze 2-3 razy widziałem dropy). W połączeniu z fantastycznym gameplayem wszystko robi oszałamiające wrażenie do tego stopnia, że oglądanie nagranych powtórek to przyjemność. Dźwiękowo DOOM też niszczy. Beta multiplayer rozczarowała mnie swoim audio, dźwięk był płaski i przytłumiony, ale już pełna wersja to orgia dla uszu, a soundtracka lepszego nie dało się po prostu zrobić. Chociażby nuta z powyższego filmiku z 7:05 - kwintesencja zajebistości. Muzyka to połączenie industrial metalu w stylu Meshuggah z aggrotechem ala Combichrist, a w piekielnych leveleach dochodzą jeszcze chórki.

 

Ściana tekstu i ani słowa o fabule - bo nie jest istotna, chociaż jest obecna. Na szczęście jednak ID wiedziało jak to wyważyć, dzięki czemu nie ma tu ani cutscenek ani zasypywania gracza audiologami. Jakaś tam historia w tle się dzieje ale w zasadzie jest tylko pretekstem do mordowania demonów i nie odciąga uwagi. Swoją drogą to fabuła nie jest jakaś totalnie debilna jak na tego typu grę, więc jak już przyjdzie co do słuchania dialogów albo czytania dzienników to nie ma się odczucia żenady.

 

DOOM w singleplayerze jest bez skazy, do tego stopnia, że nawet walki z bossami, które w strzelaninach wypuszczonych w ostatnim czasie są totalnie zyebane (pozdro Destiny i Halo 5!), tutaj są zrobione bardzo dobrze. Nie liczy się w nich jedynie prucie ołowiem ale też timing, skakanie po platformach albo używanie run.

 

Podsumowując: DOOM to totalny masakrator, kosiarz wszystkich fpsów wypuszczonych w ostatnich latach i jeden z najlepszych FPSów w jakie grałem kiedykolwiek. Oldskulowy ale jednocześnie świeży, pełny akcji i strzelania ale nie monotonny, brutalny i wciągający, wymagający skilla i ociekający zajebistością. DOOM wpierdala się na FPSową scenę i jeb jeb rozstawia po kątach kal of djutki i inne far kraje. Najlepszy FPS tej generacji, kto uważa inaczej ten zasługuje na rozprucie piłą mechaniczną, o tak

 

 

aSSAhtj.gif

 

 

albo rozwalenie z BFG na 1000 kawałków o tak

 

 

mogZrGt.gif

 

 

Tym samym DOOM > Halo 5, rzekłem, dziękuje dobranoc

 

download.jpgtumblr_m3rtyerfHZ1qir45xo1_500.gif

 

9+/10

 

a tutaj wersja TL:DR

 

 

 

XGwgDF5.jpg

 

 

 

  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

Diablo 3 Reaper of Souls - O jakie to był dobre :banderas: Dodatkowy akt najlepszy z całej gry - świetne starcia z bossami, niesamowity soundtrack, wiecej lootu, adventure mode, szczeliny do robienia i krzyżowiec którym gra się bajkowo. Czego mogłbm chciec jeszcze? Wsparcia patchy dla PS3 bo to jest niesmaczne wydac grę i jej nie wspierac jak pozostałych platform tłumaczac się jakimis idiotyzmami. Także sporo rzeczy z PC/PS4 tu po prostu nie ma i wielka szkoda bo myślałem, że popoluje sobie na starożytne legendy jeszcz ena past genie, ale no nic - trzeba będzie kupic po raz trzeci Diabła teraz na innej konsoli juz z patchami, a tymczasem wracam do grania bo mimo wszystko jest bardzo bardzo dobrze. Czekam na kolejny dodatek!

 

Bym zapomniał - spadki animacji... w D3 przez 100h ZERO spadków, tutaj przez 20h gry pojawiają sie często. Nie wiem jakim cudem bo graficznie żadnego boosta nie było.

D3 na PS3 w żadnym wypadku nie trzymało sztywno 60fps, chrupało często i gęsto. Dobrze się przyjrzyj następnym razem ;).

 

Polecam Diablo 3 RoS na PC oczywiście, bo na PS4 też nie ma pełnego wsparcia, szczególnie sezonów. Oraz cheaterzy psują smak gry z innymi.

Odnośnik do komentarza

Wiedźmin 3: Dziki Gon - Serca z Kamienia

 

Cytując samego siebie:

 

Kiedy nie możesz oderwać się od gry i cokolwiek byś innego nie robił, myślisz o niej by jak najszybciej wrócić, wiedz, ze ta gra, a w tym wypadku dodatek, jest GOTY :fsg:

 

PE-TA-RDA!

Świetna, 15-16 godzinna przygoda, pełna mnóstwa nawiązań do naszych tradycji, legend, baśni, prześwietnych dialogów, questów, postaci, no wszystkiego! Nie mogę się do niczego przyczepić, dodatek trzymał za jaja od pierwszej tablicy z ogłoszeniami po każdy nowy pytajnik, a na ostatnim queście kończąc. Genialna przygoda! Świetne walki z bossami, parę nowych przeciwników, mnóstwo nowych przedmiotów, nowa funkcjonalność w grze, nie mogę się doczekać Krwi i Wina, bo wiem, że będzie jeszcze lepsze :fsg: braknie mi skali do Krwi i Wina :pawel:

 

10/10 jeśli oceniam sam, 15 godzinny dodatek, zupełnie nie mam się do czego przyczepić. Mógłbym na siłę, że czasem muzyka zagłuszała delikatnie dialog, a animacje twarzy wydają się kuleć bardziej niż w podstawce, ale litości, to są drobnostki 

Edytowane przez Rayos
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Również powoli zbliżam się do końca dodatku. Przechodzę drugi raz na ng+ na Death Marchu. Mimo że mam legendarną zbroję Wilka i w ogóle wszystko naj naj, lvl 67 to i tak jestem na 2 hity na bossach. :obama: Nie wiem czy dam radę na ostatnim bossie w tym dodatku, kumpel wymiękł. Zobaczymy jak to u mnie będzie. :lapka: Dodatek to 999/10, żadna inna, mniejsza nota nie przysługuje. :reggie:

 

Ps. Faktycznie lipsync jest gorszy, ale co tam jak cała reszta to poezja, a nowe miejscówki na północnym wschodzie od Novigradu to majstersztyk. Aż chciałoby się gdzieś tam piknik spędzić. :D

Odnośnik do komentarza

 

Diablo 3 Reaper of Souls - O jakie to był dobre :banderas: Dodatkowy akt najlepszy z całej gry - świetne starcia z bossami, niesamowity soundtrack, wiecej lootu, adventure mode, szczeliny do robienia i krzyżowiec którym gra się bajkowo. Czego mogłbm chciec jeszcze? Wsparcia patchy dla PS3 bo to jest niesmaczne wydac grę i jej nie wspierac jak pozostałych platform tłumaczac się jakimis idiotyzmami. Także sporo rzeczy z PC/PS4 tu po prostu nie ma i wielka szkoda bo myślałem, że popoluje sobie na starożytne legendy jeszcz ena past genie, ale no nic - trzeba będzie kupic po raz trzeci Diabła teraz na innej konsoli juz z patchami, a tymczasem wracam do grania bo mimo wszystko jest bardzo bardzo dobrze. Czekam na kolejny dodatek!

 

Bym zapomniał - spadki animacji... w D3 przez 100h ZERO spadków, tutaj przez 20h gry pojawiają sie często. Nie wiem jakim cudem bo graficznie żadnego boosta nie było.

D3 na PS3 w żadnym wypadku nie trzymało sztywno 60fps, chrupało często i gęsto. Dobrze się przyjrzyj następnym razem ;).

 

Polecam Diablo 3 RoS na PC oczywiście, bo na PS4 też nie ma pełnego wsparcia, szczególnie sezonów. Oraz cheaterzy psują smak gry z innymi.

 

Może i masz rację, ale to co jest w RoS na PS3 to naprawdę momentami rzyg i tak źle w og "trójce" nie było. Co do cheaterów to całe szczescie nie grywam online - tylko 4 graczy na coopie jak za dawnych czasów. :fsg:

Odnośnik do komentarza

Dark Souls III

Jedno przejście, jest parę innych rzeczy, które bardziej chcę ograć, a calakowanie to tylko na konsolach. Niemniej, samo to jedno przejście zajęło mi jakieś czterdzieści parę godzin(na liczniku 56, ale wcześniej się bawiłem ustawieniami i klasami), na które składało się zwiedzanie świata najdokładniej jak się da i zabicie niemal wszystkich bossów(Nameless Kinga umyślnie pominąłem, będzie do czego wracać na konsoli... Kiedyś), zbieranie masy rupieci, głównie pierścionków i cudacznych broni, z którymi się potem eksperymentowało(Farron Greatsword- czysty sex) no i podziwianie świata. Poza licznikiem są godziny ja YTubie, gdzie podziwiałem kozaków w pvp i pve, słuchałem audycji o lore(rozkminy związane z rycerzami z Irithyll, Vordtem, Tancerką i pomniejszymi czempionami, kszałty bestii Pontiffa łudząco podobne do... wiadomo czego z Berserka i ich animacje po zadaniu krytyka w brzuch :banderas: ).

 

Arcydzieło. Byłem sceptycznie nastawiony do tytułowania tego Mesjaszem, ale parę lat detoksu od serii, na co przyczyniła się srakawa dwójka(no jednak jakiś plus się dla niej znalazł) i nie kupowanie PS4 na premierę Bloodborne'a(to akurat trza naprawić) sprawiło, że wbiłem w ten świat znów jak za pierwszym razem, mając lekką trzęsawkę i łażąc z podniesioną tarczą, dźgając wszystkie podejrzane trupy dla pewności.

 

Ostateczne podejście zacząłem klasą z szabelkami i długą walczyłem tym setem, zbroję zmieniając po zabiciu Abyss Watcherów(z zachowanie szmaty na głowie) i po jakimś czasie wkurzony Pontiffem podwójne szabelki na Uchigatane, a potem na Washing Pole.

Bossowie- o Jezusku, głównie humanoidy, ale mało którego można zapomnieć. Najwyżej w rankingu fajności są: Dragonslayer Armour(łatwy, ale design), Oceiros(jego gadanie w czasie i przed walką, ruchy w pierwszej fazie, niezły klimat) oraz Lothric(też za dialog i formę walki) i Abyss Watcher'zy(coś melancholijnego w tym było).

 

Gierka absolutnie godna bicia pokłonów, kiedyś, gdy byłem młodszy, wkurzałem się, że wbrew zapowiedziom zrobią DLC do DS I, teraz jednak cieszę się, że się "s(pipi)ili", im więcej przygód w tym świecie, tym lepiej. Czekam na edycję GOTY i już na konsoli zcalakuję, możliwe, że dając również szansę DS II HD.

 

NO TO teraz trza Wiedźmina tłuc- na dodatek nie zdążę, zresztą nie miałbym serca zruszować takiej gierki.

Odnośnik do komentarza

Kuru Kuru Kururin - kręcący się patyk w ciasnych korytarzach czyli gierka z kategorii tych, które dzisiaj robi się za dolca w mobilkowych sklepikach, a ja płacę pinć miljonów za stary kartridż :dynia: Fantastyczna, skillowa zręcznościówka, niewiele jest tu do zarzucenia. Mogłoby być więcej poziomów - story i challenge to jakieś 5h. Brakowało mi trochę możliwości przyspieszenia obrotu - chodzi tu przede wszystkim o momenty z ruchomymi tłokami, czasami trzeba było stanąć i poczekać kilka obrotów aż helikopter będzie w dogodnej pozycji. Z drugiej strony nie jestem pewien czy to by nie ułatwiło rozgrywki. Końcowe plansze to już dosyć trudna rzecz (Ghost Castle 3 pękł dopiero przy trzeciej posiadówie), ale sprawiedliwa i nie frustrująca - restart po śmierci jest błyskawiczny. Polecam, porządna rzecz, świetna na przenośniaku.

 

Ori and the Blind Forest - kocham metroidvanie i ta gra jest jej fantastyczną współczesną reprezentacją. Flow jest idealny, dosłownie płynie się do przodu i chce się chłonąć więcej i więcej. Movement jest bardzo satysfakcjonujący, jego postęp jest dawkowany tak, że nie sposób się nim znudzić. Na końcówce gry dosłownie przelatuje się przez mapę niczym doświadczony parkourowiec przez miasto. Rozkminy są bardzo satysfakcjonujące - świetne jest to, że do wielu znajdziek da się dotrzeć kombinując zanim zdobędzie się "docelową" dla jej odkrycia umiejętność. To co mi się nie podobało to brak możliwości ponownego odwiedzenia niektórych miejscówek i (już trochę mniej) brak możliwości teleportacji pomiędzy savepointami. Może troszkę za niski poziom trudności, ale to może być spowodowane tym, że mam już za sobą sporo gier z tego gatunku.

Edytowane przez chmurqab
Odnośnik do komentarza

Vagrant Story- no co tu gadać, sztos jak cholera :obama:. prawilnie ukończona dwa razy(za drugim razem mamy dostęp do kilku dodatkowych lokacji niedostępnych za pierwszym razem). od razu odnosi się wrażenie że mamy do czynienia z czymś cholernie ambitnym. grafika jak na swoje czasy i sprzęt na którym się ukazała kopie zad. modele postaci, potworów. lokacje i ogólnie sam wygląd gry zrobił na mnie niesamowite wrażenie. pomieszczenia są wypełnione masą szczegółów, często zatrzymywałem się i podziwiałem lokacje z widoku fpp. oczywiście graphicfagi dzisiaj spojrzą na to z politowaniem, ale kumata osoba doceni z pewnością 8). no ciężko czasami było mi uwierzyć, że to wszystko pomyka na moim PSOne. druga sprawa to soundtrack a może raczej SOUNDTRACK :fsg:. po prostu za(pipi)isty i zdecydowanie czołówka muzyki w grach SQUARE, a jak powszechnie wiadomo to wysoko postawiona poprzeczka. ogólnie klimat tej gry jest nieziemski. jak pewnie wiecie lub nie gra dzieje się w opuszczonym mieście Lea Monde(inspirowanym podobno jakąś mieściną we francji czy coś takiego) które na 25 lat przed rozpoczęciem akcji gry nawiedziło potworne trzęsienie ziemi przez co właśnie jest opuszczone. oczywiście cały czas jesteśmy skazani na siebie i czuć ten klimat zaszczucia i osamotnienia(szczególnie podczas pierwszego przejścia gdzie trzeba dość konkretnie uważać, bo kilka błędów plus chwila nieuwagi i giniemy a savepointy nie są zbyt częste, na drugie przejście przechodzi nam ekwipunek i statystyki z poprzedniego przejścia więc jest łatwiutko nie licząc paru dodatkowych walk ekskluzywnych dla 2+ przejścia). scenariusz jest całkiem ciekawy a same scenki genialnie wyreżyserowane. dialogi są stylizowane na staroangielski i też dodaje to klimatu chociaż tak po połowie gry trochę to zanika. może się zmienił tłumacz czy chgw.

 

no ale jak się ogólnie w to gra? jak dla mnie to za(pipi)iście. jakbym miał określić gatunek to bym powiedział że to dungeon crawler podlany sosem starego dobrego SQUARE. poziom trudności podczas pierwszego przejścia jest naprawdę wysoki. z systemem jest tak: kiedy dajmy na to w jakimś Final Fantasy podczas walki wybieramy atak i reszta dzieje się już sama i tak naprawdę nie wiemy dlaczego za pierwszym razem trafiliśmy gluta za 5 a następnym razem już za 8. jest to tam sobie gdzieś ukryte w kodzie gry. a w Vagrant Story to wszystko jest na wierzchu. masa statystyk do każdej broni i zbroi z początku może wprowadzić niezłe zamieszanie. ale jest do ogarnięcia. każdy element uzbrojenia jest jest opisana zestawami statystyk które ulegają zmianie podczas gry. działa to tak: miecz którego używamy głównie do walk z duchami automatycznie będzie gorszy w walce z materialnymi przeciwnikami itd. do tego dochodzą takie detale jak rodzaj broni właśnie, jej ogólne obrażenia i żywioły. grindować się nie da, a jedyny sposób w jaki możemy się wzmocnić to siedzenie w kuźni i montowanie nowych broni łączenie ich itd.(kombinowanie koło godziny żeby wzmocnić mieczyk o 2pkt obrażeń itp. included). sam system walki działa tak: po naciśnięciu ataku pojawia się sfera symbolizująca zasięg naszej broni, jeżeli przeciwnik znajduje się w polu to możemy go zaatakować w wybraną kończynę, w głowę lub ciało. w co najlepiej atakować zależy już od przeciwnika i trzeba kombinować. po trafieniu istnieje możliwość przedłużenia comba. trzeba jednak trafiać w przyciski z odpowiednim timingiem. każda broń ma inne animacje co za tym idzie timing do przedłużenia comba. no ale im więcej ciosów w combie tym większy przyrost skali ryzyka. właśnie ryzyko: im więcej jego tym bardziej bolą ciosy przeciwników i mamy słabsze szanse na trafienie przeciwników. tak jak przy poziomie załóżmy do 10 nie mamy się co bać tak przy 70-80(max to 100) ciosy wrogów są po prostu zabójcze. z drugiej strony im więcej ryzyka tym mocniej bijemy(trzeba oczywiście najpierw trafić) i za więcej się leczymy. całe szczęście że ryzyko możemy obniżać za pomocą specjalnych przedmiotów z członem 'Vera' w nazwie. sklepów nie ma co za tym idzie polegamy tylko na uleczaczach i pochodnych znalezionych od wrogów lub w skrzynkach. czasami jest niezły stres przez to 8).

 

bardzo podobali mi się bossowie. to jak są przedstawieni i sposób w jaki giną. ogólnie gra ma świetny dizajn. jedyne co mi się nie podobało to trochę niski poziom trudności podczas drugiego i kolejnych przejść. mogli by dodać trochę więcej hp i i do statystyk bossom do kolejnych przejść.

 

o qwa ale chaos mi wyszedł :reggie:

 

TL:DR polecam jak nie wiem wszystkim fanom jrpgów którzy nie ograli, retrofagom i fanom soulslike'ów. mimo iż na Soulsach nie zjadłem zębów to sama gra mi się z nimi kojarzyła(a może bardziej Soulsy kojarzą się Vagrantem hehe)

 

bardzo mocne 9/10.

Edytowane przez Mace
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...