Skocz do zawartości

ogqozo

Senior Member
  • Postów

    22 464
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    53

Treść opublikowana przez ogqozo

  1. ogqozo

    Bundesliga

    Och, to akurat że oni nigdy nie wygrali mistrzostwa jest zawsze BARDZO często powtarzane lol. Zwłaszcza po legendarnym sezonie 2002, kiedy stali się jedną z nielicznych ekip w historii sięgających po potrójną koronę srebrnych medali, i od kiedy są już na amen nazywani nieustannie (naprawdę naprawdę nieustannie...) "NEVERkusen hehehehe". Większość osób w Niemczech pamięta też, że wtedy właśnie ich seria dwóch porażek zabierająca im mistrza zaczęła się od przegranej u siebie z Werderem, dlatego ten mecz za tydzień będzie dla wielu fanów jedną z najlepszych możliwych okoliczności, by postawić kropkę nad "i".
  2. ogqozo

    Bundesliga

    Bardzo bezpieczny środek tabeli dla Heidenheim to jest dopiero szaleństwo. Klub ten nie miał nigdy 1% bazy jaką ma Leverkusen. Czyli co, za tydzień pewnie koranacja oficjalnie? Ale już nieraz widziałem, jak właśnie w takim meczu trzeba było odkładać fiestę na własnym boisku. Teraz walka o drugie miejsce się zaostrza tylko hehe, ciekawe czy BVB pójdzie za ciosem i postawi się też Stuttgartowi, który pod wodzą Hoenessa też jest jakąś rewelacją. Tak czy siak Bayern w tej formie jeszcze nie będzie bezpieczny. Zresztą, pewnie skupiają się na Lidze Mistrzów...
  3. ogqozo

    NBA

    Widziałem wiele komentów w tym roku, gdzie ludzie uważali to za oczywiste, że Lakers wezmą juniora w drafcie. Wiele osób z jakiegoś powodu czuje, że takiej "okazji" nie mogą zmarnować. Bardzo ciekawa sytuacja, bo LeBron powiedział, że było by fajnie zagrać z synem. Niemniej jakoś wątpię, że jeśli wybierze go np. Orlando, to LeBron zaraz zostawi LA i poleci do Orlando... Zwłaszcza że Bronny może nie być wcale graczem, który będzie się pojawiał na parkiecie. Ale... kto wie? Jeśli to będzie jakiś dobry klub? LeBron nadal gra świetnie, każdy klub chciałby dla samej koszykówki go mieć, a co dopiero mówić o popularności. LeBron nie wybrał opcji przedłużenia kontaktu i pewnie będzie miał wolną rękę latem, by podpisać nowy kilkuletni kontrakt z Lakers LUB wymusić dowolny ruch. Zawodnicy w drugiej rundzie draftu i tak rzadko kiedy są przydatni... czemu by nie spróbować? Wielka niewiadoma dla nas, co się stanie. Lakers oddali swoje wybory w drafcie (w pierwszej rundzie za Anthony'ego Davisa, w drugiej żeby pozbyć się pensji Marca Gasola), więc mają tylko wybór w drugiej rundzie od Clippers, czyli piąty od końca. Wiele z tym pickiem zazwyczaj ugrać nie można... A zapas popularności w mediach i przekonanie LeBrona do dalszego zaangażowania w Lakers, ogólna marka, to chyba niemała wartość dla klubu jako takiego...
  4. ogqozo

    Premier League

    Jak na razie to ten Haaland coraz mniej podbija świat jak dla mnie. Oczywiście jak ktoś ma 20 lat, to wydaje się oczywiste, że jeszcze znacznie lepszy się stanie. Ale jak na razie, Haaland gra najsłabszy sezon w karierze. Liczba meczów, albo przynajmniej połów, w których prawie go nie widać, jest naprawdę niespotykana wcześniej od czasów debiutu w BVB. Może bez sensu to mówić o kolesiu, który pobił już teraz masę rekordów i pewnie pobije wszystkie inne. Kto inny mógłby wbić PIĘĆ GOLI w meczu i w sumie mało kto by jakoś strasznie to mu wspominał, bo to wydaje się w miarę normalne. Ale... no, nie sądzę, by nawet którykolwiek fan Man City powiedział, że Haaland to obecnie najlepszy piłkarz Man City. Może Foden, może Rodri... w sumie chyba tych dwóch obecnie to jedyni kandydaci. I to od dawna, a w ostatnim czasie ma tylko więcej takich "meh" meczów, nawet czasami takich gdzie jeden gol mu wpadnie. Nie wiem no, nie czuję tego klimatu najlepszego piłkarza na świecie, jak to ludzie w internecie mówią. Wiadomo, że tak się gra na szpicy, że zagrażasz, zagrażasz, czasem nic z tego się nie dzieje. Zaraz Haaland może wbić hat-tricka zanim skończę pisać posta. ALE... czy w takim razie ktoś taki zależny na szpicy może być "najlepszym piłkarzem świata"?
  5. Co za wspaniała gra. W jednym momencie przeżywam bardziej wzruszający sidequest niż cokolwiek z Wiedźmina z udziałem kraba, po chwili cykam fotki zboczeńcom, a zaraz spradzam do egzaminu, który owoc najlepiej regeneruje mięśnie i prowadząc dochodzenie rozmawiam o tym, jak ludzir radzą sobie z rosnącymi cenami mieszkań na Hawajach. Zbieram przyjaciół do tabelki, i nawet pomagam im, gdy non stop ich napadają jakieś karki... No chyba że już jestem z nimi na poziomie Best Buddy, to wtedy ich zostawiam karkom, bo już nie mam nic do zyskania hehe. Arucha! To aż dziwne, że ktoś jeszcze nie zrobił tak naprawdę RPG w codziennym świecie, te rzeczy wydają się jakby zawsze idealnie pasowały do tego, co twórcy Yakuzy chcieli zrobić. Pokemony, przyzwania, czary, poboczne aktywności, człowiek jest cały czas olśniony co oni tu wymyślili. Po cichu, świetnym dodatkiem są zdjęcia. Niby banał, ale jak człowiek zaczyna szukać tych miejsc do zdjęć, to zdaje sobie sprawę, jak zadbano o detale w tym świecie i ile ich jest, i czuje jakoś jeszcze bardziej niż kiedykolwiek prawdziwość tego miejsca. Nawet jedna sekcja, że jest w jednym centrum handlowmy małym - wydaje się banalne, a potem patrzysz i kurde trudno znaleźć. I inaczej zaczynam patrzeć na wszystko dokoła, jak to urządzono. To właśnie jest droga serii Yakuza, growo robią coraz więcej, by człowiek miał to CZUCIE tego miejsca, społeczności. (Mam tylko nadzieję, że teraz nie dostaniemy kolejnych 5-10 gier z dokładnie tymi samymi ulicami w Honolulu hehe). Twórcy niedawno powiedzieli, że nie lubią porównania do GTA, "u nas bohater nie bije kobiet, bije tylko osoby, które same go napadły". Swoją drogą, to z tego wywiadu pierwszy raz usłyszałem, skąd zmiana angielskiego tytułu - że chodziło im tylko o to, by nie bulwersować Japończyków, bo z tym mieli rosnące problemy. Gra oddala się od tematyki czysto zbrodniczej i staje się znacznie szerszą opowieścią o życiu, co mi zaje'biście pasuje, i jest dużo bardziej wyjątkowe w świecie gier. Niby nic, ale to zawsze odświeżające, jak naiwna i pokorna jest opowieść Ichibana, koleś nawet jak rekrutuje żuli żeby walczyli dla niego w podziemnym kręgu (i później agencja ich zabiera za punkty, nie pytaj co się z nimi dzieje) to padnie na kolana z prezentem. Z drugiej strony sidequest z amerykańskim otaku był świetnie w punkt. Zresztą, zajebiste sceny w tej grze można by wymieniać bez końca. A naprawdę najgorsze są automaty i mahjong. Kurde, czy jest jakiś poradnik, który nie opowiada całej historii narodów do tego mahjonga, bo ja nie rozumiem żadnego słowa z tych poradników, tylko coś co mi pomoże wygrać na pałę przynajmniej niektóre partie, typu "zawsze wybieraj numer X", bo po 10 odsłonach serii ja nadal kompletnie nie jestem w stanie zrozumieć NIC z mahjonga.
  6. ogqozo

    własnie ukonczyłem...

    Były zawsze inne gry South Park niż RPG-i od Obsidianu, pierwsza wyszła na N64 rok po rozpoczęciu serialu. Nawet wydawca inny, tę grę wydał Nordic nie Ubisoft.
  7. ogqozo

    NBA

    Podziemski w słabszej formie, Warriors po "zmianie reguł" (sędziowie od czasu przerwy na ASW ewidentnie są mniej skorzy do gwizdania fauli...) dostają dużo mniej wolnych, ale i przeciwnicy dostają mniej. Do piątki wrócił Klay, rzucił 7-11 za trzy, Warriors pokonali pewnie Rockets i zakończyli bajkę - nie ma już comebacku dla Houston. Znamy więc skład play-offów, do czasu rozpoczęcia play-in za 10 dni, kiedy dostaniemy konkretnie ostatnie dwie ekipy. Teraz, jak zwykle - kwestia kontuzji. Czy OG Anunoby kiedyś wróci do Knicks? Czy Lillard kiedyś będzie w pełni zdrowy? Obie ekipy są sto razy gorsze bez tych zawodników. Pelicans się posypali, czy to koniec? Cavs od czasu kontuzji Mitchella jakoś w ogóle nie grają, nie widać tej energii, dominacji, defensywy, zbiórek co w styczniu... a bez tego są średniaccy i tyle. W Clippers bez formy jest Harden, uraz czy starość? W obecnej formie Hardena, Clips wyglądają kiepsko, zwłaszcza w obronie nie wyrabiają. Jak z Embiidem? Wrócił, trochę zardzewiały ale i tak wiele wnosi. Sixers mają jeszcze szanse wskoczyć na 6. miejsce i uniknąć play-in. Tak czy siak, mają widoki, by nie trafić na Boston w pierwszej rundzie, co byłoby... pewnie straszne. Sixers w pełnym składzie mogą być drugą najlepszą ekipą na Wschodzie, pewnie. Dallas wygrywa, a wielu fanów pomstuje, że Luka Doncić powinien dostać MVP. To nadal za mało i za późno na MVP raczej, ale Doncić włączy się do grona zawodników zbierających głosy. Jeszcze niedawno Doncić był raczej najwyżej piąty, teraz dziennikarze mają ciśnienie tłumaczyć, czemu nie pierwszy. Nadal jestem pewien, że nagrodę dostanie Jokić, ale przewaga ta zaskakująco spadła w 2 miesiące, za sprawą lepszej formy Dallas i znacznie lepszej, lepiej współpracującej z Donciciem rotacji podkoszowych na czele z Gaffordem.
  8. ogqozo

    własnie ukonczyłem...

    Świat Starcrafta w czasach premiery niezwykle mnie pociągał. Był świetnie narysowany, wyjątkowy, cool, wyrafinowany, ale i przystępny zarazem - rzadko coś takiego trafia się w grach. Ponadto to była gra pecetowa, więc można było gadać z kolegami o niej, praktycznie nie było gier pecetowych z takim poziomem designu grafiki wszystkich detali, takim ładnym wykonaniem, czytelnością wszystkiego na ekranie, włożeniem opowieści w każdy detal, łatwych do zrozumienia a trudnych do wymasterowania, z interfejsem który po prostu działa i ma masę wygodnych rozwiązań, pozbawionych błędów, bugów i żmudy. Ale Blizzard ewidentnie jest firmą, która chce zarabiać pieniądze. Myślę, że próbowali, ale nie byli w stanie wymyślić metody, żeby zmonetyzować Starcrafta i tyle. Przecież nawet dwójka, wydana po kilkunastu latach (po rewolucji 3D i HD!), naprawdę mało się różni od jedynki. W singlu zrobili z tego bardziej herosowe misje RPG niż samego RTS-a - ot, Warcraftizacja, w multi jednak nie doszło do jakiejś ogromnej zmiany podstaw. Fantasy jest imo nudnym standardem, ale za tą nudą idzie niesamowita liczba stworzonych przez ludzkość schematów, które generują nieskończony wręcz kontent znany doskonale z wszystkich innych dzieł fantasy. Karcianka? Jasne, aż się prosi. Rąbanie drzewa? Oczywiście toporkiem. Gotowanie? No bierzesz gar i trochę dziczyzny i zbierasz jarzyny, potencjał oczywisty. Łowienie ryb? No a jak być w lesie i nie łowić ryb. Community? Wiadomo jak i co mogą razem robić online. Potworki? Mniej więcej te same, co w 8900 znanych książkach, grach fizycznych i komputerowych w światach fantasy. Scenariusze? O kurde, na świecie jest mniej wody niż scenariuszy opowieści fantasy. Wystarczy to zrobić po swojemu w osobnej grze. Z RTS-ami nikt nie wymyślił, co zrobić. A Blizzard to dopracowywacze cudzych pomysłów, nie innowatorzy. MMO sci-fi istnieją, trzeba dopisać do świata Starcrafta prawie wszystko żeby z tego zrobić ciekawe MMO, a w obecnej sytuacji finansowej firmy, wydaje się niemożliwe, by podjęli takie ryzyko, jak uruchomienie MMO, zwłaszcza że ich pierwszym oczywistym klientem byliby ludzie, którzy zostawiliby w zamian WOW-a. Jeden z developerów powiedział niedawno: "Stacraft 2 zarobił mniej kasy niż koń. Jeden pierwszy świecący kucyk w WOW-ie. Mikro za 15 dolarów przyniosło więcej kasy, niż Starcraft 2".
  9. ogqozo

    Premier League

    Den Haag to miasto, ten Hag to trener. Trochę mnie zadziwił komentarz o szansach na LM. Ktoś myślał do tej pory, że Man United ma szanse na LM? Bez żartu śmiesznego, po prostu od tak dawna nie myślałem o nich w ten sposób. Cały sezon i Aston Villa, i Tottenham wyglądają nieporównanie mocniej. To raczej cała reszta może walczyć o szóste miejsce, bo różnica nie jest spora. Sam fakt, że United na nim jest, mając minusowy bilans bramek, mówi za siebie. To może być pierwszy sezon od 1990, kiedy Man United straci więcej bramek, niż strzeli (dwa lata temu wyszli na zero). To takie abstrakcyjnie sobie czasem przypomnieć, że to faktycznie jest największy klub Anglii, najbogatszy, z najwyższym budżetem płacowym dla piłkarzy, nawet z roczną amortyzacją transferów wyższą niż ktokolwiek poza Chelsea. Bo na boisku nic nie sugeruje nic takiego. Obecnie trzy kluby są dominująco mocne, szalenie dopracowane, kapitalnie grają, Man United nie ma do nich żadnego porównania. Ot jeden z klubów, nie myślę o nich nigdy że niby powinni być wysoko. No ale tak... POWINNI, z takim budżetem. BBC zrobiło wczoraj mały raport pokazujący też, jak bogate są topowe kluby. Chociaż ludzie narzekają, że te wielkie wydają "za dużo", "przepłacają" - to te kluby i tak są zdecydowanie w najzdrowszej sytuacji finansowej (na długą metę). Mniejsze kluby wydają znacznie więcej kasy relatywnie do swoich przychodów. Man United wydaje się ciągle po prostu dojony przez swoich właścicieli, mimo że teoretycznie ich wyniki to koszmar w porównaniu do budżetu - kurde, Man United nie jest w stanie nawiązać walki z żadnym klubem, który ma chociaż PÓŁ ich budżetu. Ale... są tak bogaci, że i tak nie jest to relatywnie problem. Zwłaszcza ogromnym problemem IMO jest to, jak duża różnica jest w zarobkach między Premier League a drugą ligą, a przecież spadek się może zdarzyć znienacka. Taki Leicester wydawał się stabilnym pewniakiem, CO NAJMNIEJ średniakiem na bank - i bach, spadł, i ich budżet średniaka nagle okazał się gigantycznym problemem. Może Man City oszukuje/oszukiwało ze sponsorami, tak naprawdę dającymi dary sułtana, i też dostanie karę. Bo nie wolno ot tak dawać kasy swojemu klubowi. Ale to już zupełnie co innego, niż po prostu niewyrabianie finansowo, po prostu niewypłacalność, że tej kasy po prostu nie ma. Dla takich ekip jak Everton, Nottingham, Leicester, na pewno zapowiadają się kolejne kary, bo nadal spełniają na nie warunki. Everton ma ostatnio czarną passę, nie wygrał jeszcze meczu w tym roku - co jeśli spadnie akurat dlatego, że mu zabrano punkty za niewyrabianie finansowo? To jeszcze bardziej dobije ich finanse. Everton nie był w drugiej lidze od ponad 60 lat... Ciężka sprawa dla klubów IMO, bo z jednej strony trzeba inwestować w piłkarzy, żeby zwiększać szanse na utrzymanie w PL. Z drugiej strony - jak się nie utrzymasz, to te inwestycje mogą ostro zaboleć. Doceniać trzeba jak ktoś osiąga tyle co Wolves, którzy nie szaleją z kasą, ostatnio odchudzili nawet mocno kadrę, a trzymają się od pięciu lat dość solidnie środka tabeli.
  10. ogqozo

    Stellar Blade

    No... to faktycznie są największe gry obecnie zapowiedziane hehe, ale jednak DLC dość rzadko się kupuje w ten sposób. Na pewno zagra w nie więcej osób ostatecznie, ale kupowanie DLC w sklepie to trochę taka rzadkość jak kolekcjonerki. Poza tym wysoko w sklepach są np., fizyczna edycja dawno wydanego Sea of Stars, i port SMT V... To wszystko jednak mniej skupione akcje, niż po prostu nowa gra. Sorry Jaczesy tego świata, ale ten rok chyba zabije sklepy, jak na to patrzę. Nintendo może według oczekiwań w branży wziąć cały rok wolny i wydać nową konsolę dopiero za rok. Plejstejszyn zaś nic chyba nie ratuje sytuacji, bo serio nie wiem jaka jest największa gra zapowiedziana po Stellar Blade (któremu ludzie robią masę dodatkowej promocji nakręceni że podobno przeciw czemuś walczą, chyba samo Sony nie liczyło nawet na taką popularność gry). Taka nowa do kupowania całościowo. Death Stranding, Monster Hunter i GTA to na razie wstępne zapowiedzi na 2025. No zostają te dwa DLC do hiciorów, przez te kilka następnych miesięcy do lata pozostaje nakręcać hype na nie.
  11. ogqozo

    Bundesliga

    Leverkusen zagrało już 40 meczów w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach. 35-5-0. To jedna z najdłuższych serii bez porażki w historii rozgrywek UEFA. 50 meczów z rzędu bez porażki nie miał nikt. Nie nastawiam się, że Leverkusen to osiągnie - końcówka będzie wyjątkowo ciężka. Ale... kto wie? Do finału Pucharu Niemiec awansowało, oprócz Bayeru... Kaiserslautern. Które walczy o utrzymanie w drugiej Bundeslidze. Z racji na losowanie, nie musieli nawet pokonać nikogo supersilnego na drodze do finału, tylko Kolonię spośród ekip pierwszoligowych. Swoją drogą to niemiecka liga stała się strasznie zacięta i nie ma nic zapewnionego - masa spośród największych historycznie klubów spadła ostatnimi czasy. HSV, Schalke, Kaiserslautern, Hertha, Nurnberng, Hannover, Dusseldorf, teraz jeszcze na miejscu spadkowym jest Kolonia. Z kolei do pierwszej ligi mogą się wbić takie malaki, jak Heidenhein, Darmstadt czy Union. To jest niesamowite, patrząc na różnice w budżetach. Czasami jest tak, że w danym weekendzie jest więcej widzów na meczach drugiej Bundesligi, niż pierwszej! Średnia w tym sezonie to prawie 30 tysięcy. To prawie tyle, co pierwsze ligi Hiszpanii czy Włoch.
  12. Weźmy ten moment. Nie jest to spoiler właściwie żaden sam w sobie, dopiero po zakończeniu gry naprawdę można się wzruszyć słuchając tego dialogu (który można wysłuchać tylko nie wchodząc od razu na to zebranie i "podsłuchując"). Wraz z muzyczką w tle, jest to tekst który na zawsze wyryje mi się w pamięć, a przecież to pomijalny detal.
  13. Ja oczywiście zagryzam teraz Infinite Wealth, co za podwójne uderzenie Japonii, gry wiele łączy w sumie, choć Yakuza jest oczywiście znacznie bardziej ograniczona, tradycyjna i japońska, niemniej na inny sposób obie osiągają szczyty. No i kurde, te minigierki... Nadal rewelacja, to gra z drugimi najlepszymi minigerkami w historii (?), ale po Rebirth to już trudno porównywać. Te w Yakuzie są jak w starych fajnalach bardziej: nieporównywalnie wolniejsze, bardziej powtarzalne, prostsze do wykonania, ale nieraz frustrujące specyficznymi wymaganiami. No i część z nich to dosłownie stare gry, po prostu gry Segi z okresu oryginalnego FF7, i trzeba je całe przejść naraz lol. W skrócie mówiąc, tam to człowieka szlag trafia. Tyle dobrego że "nie trzeba ich robić" bo próg zdobycia zauważalnych nowych nagród jest zazwyczaj dużo poniżej "wymaksowania" (ale i tak bywa, że trzeba klepać to samo dziesiątki minut albo godziny, by wypełnić tabelkę). Infinite Wealth to totalna rewelacja, ale i tak najwięcej nadal myślę o Rebirth. Z wielkim zainteresowaniem codziennie wchodzę na stronki, przeglądam nowe wrażenia, teorie, strategie, opisy szczegółowe jak działają różne rzeczy w walce, wspomnienia mocnych momentów, cytatów i obrazków... Gra-generacja.
  14. Prawie wszystkie najbardziej wspierane gry na Kickstarterze w historii to były projekty typu "twórcy hitu z dawnych lat wracają z czymś o innym tytule, ale praktycznie jak sequel tamtego klasyka". Duchowy następca... Day of Tentacle, Tormenta, Banjo-Kazooie, Baldur's Gate'a, Shenmue, Castlevanii, Mega Mana, Fallouta... Ogólnie rezultat to prawie zawsze oceny 7-8 z różowymi okularami, czasem zaś klapa. (Jedynie Pillars of Eternity skończyło wyżej, ale też to nie był taki o podobny Kickstarter, to było jednak duże ciągle działające studio, w lekkim kryzysie wydawniczym ale też Fallout New Vegas to był wyjątkowo wysoki koń, żeby z niego spadać. Mocno inna sytuacja niż ludzie z przeszłości, którzy przez ostatnie 20 lat niewiadomoco robili). Losowe walki, powolne dość, z wybieraniem wszystkim komend i długimi niepomijalnymi animacjami specjalnych ataków, i tak dalej... nastawiam się trochę na jednego z wielu jRPG-ów typu "szanuję ambicję, ale grać w to 50 godzin to nie tak wciągające". Tylko z bardziej kultowym rodowodem. Ciekaw jestem, jak wypadnie w porównaniu do Saga: Emerald Beyond, które wychodzi w tym samym tygodniu. Sagi to akurat zawsze były gry, które wyróżniały się ambicją, ale nie były najbardziej przystępne i ładnie wykończone. Ta gra ma opiekę Square-Enix i mniej ciśnienia na trzymanie się tradycji, ale z innych powodów może też pozostać grą typu "BYŁOBY arcydzieło, gdyby nie przez ograniczenie i żmudę X, Y i Z faktycznie grało się fajniej". W obu muzyka, system walki pewnie będą godne podziwu itd.
  15. Wszystkie podstawowe utwory zrobiłem na gwiazdkę, dodatkowy battle theme raz spróbowałem i uznałem: uff, może później, to jest duuuużo trudniejsze niż reszta. Reszta nie zajęła wiele prób, choć przy Cosmo Canyon czułem niezłe emocje, nie powiem, bo kilka razy miałem 1-2 błędy w różnych miejscach. Mimo emocji, trudno wiele powiedzieć o pianinku, bo co dodać - trzeba wciskać podany przycisk w podanym momencie. Trochę muzykalności pewnie pomaga, bo to co gramy po prostu NIE jest tym, co słyszymy, tylko swoistą wariacją wokół tego - tak naprawdę łatwiejszą, niż cała linia (np. gdy mamy trzy nuty dość szybko w słyszanej melodii, gra zazwyczaj daje nam do zagrania tylko pierwszą i ostatnią z nich, albo nawet czasem tylko jedną), ale to może być strasznie mylące. Ostatecznie trzeba po prostu patrzeć... generalnie jedyne co można zmienić to szybkość przesuwu, która chyba im wyższa tym łatwiej. Jak ustawisz szybki przesuw to po prostu widzisz jaśniej, że tych nut nie ma tak wiele, jak myląca muzyka sugeruje. Tolerancja jest duża jeśli chodzi o sterowanie, serio nawalanie jako tako gałką w danym momencie wystarcza, cały myk to nauczyć się faktycznej melodii, którą gramy. Są nadal w tym utworze 2-3 bardziej tricky miejsca tak czy siak, gdzie melodia jest dość skomplikowana (lewa i prawa ręka grają coś w innym, nieoczywistym rytmie), ale co tu dodać... nic tylko popatrzeć w którym momencie która ręka i to zrobić wtedy, to tylko ze dwa takie momenty szybsze/skomplikowane, można je sobie puścić pewnie na youtube i się im przyjrzeć.
  16. ogqozo

    Stellar Blade

    Pytanie co innego mogło być na pierwszym miejscu m d r. Serio nie umiem tak o zgadnąć, co jest drugie, nie ma żadnych gier AAA które niedługo wychodzą. Eiyuden, staroszkolne jRPG 2D? Reszta rankingów sprzedaży to reedycje i porty, w tym sprzed 20 lat jak Paper Mario.
  17. Rzadka gratka - wywiad z Nomurą, Nojimą i Uematsu. Są napisy angielskie, więc nie ma chyba co streszczać. Podobnie jak w grze, w wywiadzie mało FPS-ów z jakiegoś powodu. Dużo i o robieniu oryginału i remake'u, osobiście, od kuchni, o decyzjach kreatywnych i technicznych. O sequelu nic, spokojnie, poza tym że "ciężko nad nim pracują", "nie mogą się doczekać żeby nareszcie skończyć ten maraton projektów", i Uematsu wydaje się mówić że chętnie weźmie udział.
  18. Nie no, ale serio to jest trochę ciekawe, w czym problem. Z jednej strony "jedna/dwie próby i wyłączam, nie wiem", z drugiej "siedzę nad tym kilka godzin". Coś musi stać na drodze, bo nie ma tam zbyt wiele elementów - najlepsze podejście to zapewne używanie 3 skillów na krzyż, a których, to można wręcz sobie wypisać na kartce dokładnie, bo sekwencja przeciwników jest chyba taka sama zawsze. Sam trochę kląłem w trakcie, ale myślę, że to jest taka minigierka, że jak ktoś się weźmie żeby serio to zrobić i napisze "założ X i Y i używaj skilla A i B", to trudno jest zrobić coś innego. Po zakończeniu gry ma się pewnie dostęp do masy sprzętu i materii, które świetnie pomagają akurat w tej gierce, bo skilli i tak się nie używa, więc można na jedną Aerith włożyć wszystko co tylko wzmacnia szybkość i atak, a przeciwników jest tak wiele i tak słabych, że to oznacza niemal ciągłe wypełnianie ATB. Zrobiłem to nawet bez tego, ale jak podłożysz jej wszystko pod tym kątem, to będziesz napieprzał nawet (w przypadku Aerith) Transcendence z nudów bo nie będziesz mieć co robić z ATB (Transcendence nie jest jednak potrzebne, zarządzając ATB da się wygrać dużo wcześniej waląc np. Soul Drainy). Przykładowo, same hermesiki na nogach to przecież jest haste na całą tę minigierkę, przegięta dopałka. Latanie za pojedynczymi kaktuskami które trzeba walnąć pałką bywa irytujące, ale czasu jest tyle, że nie ma się co nimi stresować, chwilę za kilkoma można pobiegać i nadal czasu starczy. Warto pamiętać, że Aerith tak jak Yuffie ma zaskakujący zasięg broni, jeden cios pałką potrafi walnąć wiele kaktusków. Zostaje z grubsza to samo za każdym podejściem - jasne walić z jasnego kręgu, ciemne walić z ciemnego kręgu, fizyczne walić spoza kręgu. Tłumy walić stormem, a dużaki w sumie wszystkim co ATB pozwala, pod koniec gry może to być Transcendence drugiego levelu dla pewnej egzekucji. Jak jest słabsza postać, jak się jest jeszcze w trakcie gry, to można mieć problemy "na styk" z unikaniem ich ataków, ale przy ofensywnym podejściu to praktycznie nie ma znaczenia, bo cactuary padają bardzo szybko i nie ma prawie czego unikać. Na pewno nie jest to ani trochę tak trudne, jak np. unikanie ataków Odyńca czy tego gnoma-boksera, a ponadto, jak wyżej, to tylko minuta i zawsze w tej samej kolejności.
  19. ogqozo

    Serie A

    Jednak "wielka trójka" nie jest gwarantowana, bo Juventus traci ostatnio punkty seryjnie i z walki o tytuł zrobiła się walka o podium co najwyżej, Milan też już daleko. A Bologna goni Juve, niesamowite że ciągle zamiast oklapnąć to tylko mają jeszcze lepsze wyniki. Na ostatnie 10 meczów, wygrali 8 - zremisowali z Milanem i przegrali z Interem 0-1, ale to były zacięte spotkanie, które mogli też wygrać. Naprawdę mocna ekipa i chuj wie skąd to się wzięło. Ostatecznie, to chyba większy overachievement w Europie w tym sezonie niż Girona, Leverkusen itd.
  20. A za platynę ktoś płaci, że to akurat coś zmienia? Tak czy siak jest coś do zrobienia w gierce i można zrobić bo korci albo nie zrobić. "Prostota" akurat mnie specjalnie nie cieszy, jak minigierki są ciekawsze to tym lepiej, natomiast jak są proste i strasznie długo trwają i są powtarzalne i mają bardzo specyficzne wymagania by osiągnąć cel to mało mnie cieszy. Takie darty... no umiem trafić w sam środek, mogę to zrobić 5 razy z rzędu, ale w tabelce są punkciki za wygranie co najmniej 10 meczów. Czyli 10 razy to samo, tylko oglądam jak wszyscy rzucają, jak zaczyna się mecz, wszystko to po kolei... W Fajnalu nie ma ani jednej takiej rzeczy, wyścigi chocobo są trooszkę długie ale mają za każdym razem inną trasę jednak i tylko 3 okrążenia każdej. Baaaardzo daleko jakością, ilością i trudnością do takiego Spikeouta, którego naprawdę mi się nie chce kończyć i chciałbym móc robić jakiś zapis żeby klepać może jeden etap naraz. Nowa zawartość jest ewidentnie coraz lepsza, ale ostatecznie w ósemce nadal jest sporo starego, i to stare jak to w Yakuzie czasami jest naprawdę nietknięte od nieraz wielu wielu części.
  21. ogqozo

    No Rest for the Wicked

    Twórcy: - "kiedy mówiłem, że chcemy zrewolucjonizować action RPG, miałem na myśli połączenie wielu elementów, których jeszcze nikt nie połączył w ten sposób" - "chcieliśmy stworzyć system walki, który wygląda tak dobrze, jak nasze animacje" - "gdy patrzę na gry, które nas zachwycały wcześniej, myślę, że dziś nie robią wrażenia. Ale jak idę do muzeum i patrzę na te obrazy sprzed 600 lat, one wyglądają genialnie. (...) Zawsze zależy nam na projekcie, stworzeniu czegoś, co może nie zestarzeje się za 5 lat, przetrwa próbę czasu" - "w Soulsach, szkatuła w danym miejscu zawsze będzie zawierała to samo dla każdego gracza. Ale chciałem, by za każdym razem gracz miał inne doświadczenie. Nawet jeśli masz ten sam miecz, to dodajemy losowość, dostajesz do niego tym razem ognisty klejnot albo szybsze odpalanie technik, co zmienia to, jak grasz" - "ponadto w Soulsach cały czas masz zajęty prawy kciuk obracaniem kamery. My tymczasem możemy tak zaprogramować kamerę, by idealnie ukazywała w kadrze wszystko. I teraz możesz odpalać te wszystkie niesamowite ataki, gdy rzucasz się w przód, w tył. (...) W Soulsach walczysz z przeciwnikami jak Artorias, którzy mają te superefektowne ataki. Ale sam takich nie masz - gracz nigdy nie wygląda tak cool tam" - "jeśli dobrze to zrobimy, jeśli będziemy ulepszać grę w early accessie, wprowadzając dodatkowe pomysły, chcemy osiągnąć to, by gra stała się czymś osobnym i własnym - własnym podgatunkiem aRPG" - czy to Soulslike? Podobno nie, bo przeciwnicy się nie odradzają i nie tracimy expa przez śmierć - superataki ładują się przez pasek, ale można to znacznie przyspieszyć parując ciosy - mimo porównań do Diablo, sterowanie jest ewidentnie robione pod pada, nie klikando - twórcy są bardzo dumni z niesamowitej pracy grafików, którzy namalowali ręcznie wszystkie te lokacje - stosunkowo sporo czasu jak na diablowaka czy soulsaka spędzamy na niewalczących aktywnościach, jak szukanie skarbów, gotowanie posiłków, crafting itp. Rozwijanie miasta Sacrament może zaskoczyć rozbudowaniem na modłę Animal Crossing - początek gry podobno bardzo przypomina estetycznie Diablo, niemniej nie mamy wyboru klasy na początek - grywalna postać jest dość mało znacząca, historia opowiedziana w grze ma innych protagonistów, nasza postać jest raczej świadkiem i ma niewielką rolę do odegrania w tej historii - multiplayer ma być jednym z pierwszych dodatków po rozpoczęciu early accessu
  22. Po przecenie 40% na Plejstejszyn, teraz już jest takaż przecena na Switchu, Ubisoft nie zawodzi. Jakbym grę kupił na premierę to pewnie z racji innych hiciorów i tak bym jej jeszcze nie odpalił.
  23. W końcu zabrałem się za Infinite Wealth i, kurde, jaka ta gra jest dobra. Po prostu jest kapitalnie napisana, przetłumaczona, wszystkie te scenki, pomysły, niesamowita sprawa. Przepyszne zdania sypią się cały czas, teraz jeszcze bardziej z szaloną ale i zaskakująco bystrą satyrą na współczesny świat. Gra olśniewa w każdej minucie. Lepsze niż kiedykolwiek jest też tempo i ogólna przystępność historii. Od pierwszych minut gra jest po prostu ciekawsza i nie wymaga tyle wysiłku do rozumienia, z bardziej doraźnym pojawianiem się znaczących wątków i bardziej życiowymi dla zachodniaka postawami i historiami. Serio nie uważam, że trzeba grać w poprzednie gry, żeby zaznać geniuszu Infinite Wealth. Jasne, nawiązań jest pierdyliard, ale jeśli ktoś miałby grać 1800 godzin w poprzednie części tylko dla nich albo sobie odpuścić CAŁĄ grę tylko dlatego że "trzeba przejść poprzednie", to naprawdę nie jest to wcale konieczne tak naprawdę. Same nowe rzeczy są wystarczająco jasne i fajne. Postaci mówią o starych wydarzeniach, ale tak, że każdy tak naprawdę będzie wiedział, jakie jest ich znaczenie dla obecnego wątku. Dużo lepiej zagrać tylko w Infinite Wealth niż w nic. Mechanizmy i listy zawartości są dużo bardziej przyjaźnie przedstawione, a substories z tego co rozumiem nie znikają w następnych rozdziałach i nie można ich przegapić (?). Nowe pomysły na RPG-izację wszystkiego są zaskakująco liczne i rozwinięte, i zabawne i wciągające. Nie do uwierzenia, jak ta seria się rozwinęła w ostatnich odsłonach. Grind został ustrukturyzowany, a to co było bardziej powtarzalne, teraz leci znacznie szybciej w wielu elementach. Masz punkty za wszystko i cały czas cokolwiek robisz to wypełniasz jakąś tabelkę, życie jako kompletne RPG. System walki też zaskakuje, nie myślałem że jeszcze tyle rzeczy włożą, teraz to jest naprawdę odświeżąjące połączenie persony i akcji, jest sporo rzeczy ORAZ dzieje się to szybko. Jak dla mnie to Persona nie ma teraz po co istnieć hehe. Natomiast to nadal Yakuza i nadal potrafi zmęczyć tym, jak mało się faktycznie gra. Czasami by się chciało coś porobić z tymi statsami, systemami itd., ale to jest nadal po prostu masa, masa, masa scenek z dodatkiem gry. Walki są mało wymagające, jak zwykle nie wiadomo po co jest w grze taka masa jedzenia, skoro samo wciskanie X na podstawowy atak i robienie wszystkich obowiązkowych walk powinno wystarczać, by przejść od jednego punktu leczącego do następnego, więc jak zawsze zbieram to żarcie tylko dla wypełniania tabelek. Co do przedmiotów, ekwipunku, klas - jest masa rzeczy, ale nie ma specjalnie pola startego, żeby je próbować i wykorzystywać. Po dwóch dniach grania cały dzień (licznik w grze mówi 16 godzin, ale ten licznik ewidentnie mocno zaniża), naprawdę ciągle czuję, że czekam, aż gra się nieco otworzy i będę jednak mógł trochę więcej pograć bez przerw. Ale przecież znam tę serię i wiem, że tak pewnie nigdy nie będzie... Minigierki denerwują mnie jak zawsze. Jasne, coraz mniej TRZEBA je robić, prawie w ogóle, a te nowe są wykonane znacznie ciekawiej, niż stare. ALE na liście są, i chciałbym kiedyś raz wymaksować jakąś Yakuzę, żeby mieć tę satysfakcję życiowego osiągnięcia, że to raz zrobiłem. Tymczasem gierki w automatach są nadal powalająco nudne i powolne, zasad mahjonga nigdy nie zrozumiem, no a UFO Catcher to jak zawsze najczystsze zło, rozpacz i zgrzytanie zębów. Ludzie płaczący na Fajnala nic nie widzieli hehe, tam to nie ma nawet 1% tej żmudy.
  24. ogqozo

    NBA

    No ale dlatego napisałem, że teraz się przekłada już, Spurs wyglądają po prostu dobrze jeśli nie patrzymy na ich straty gdy Wembanyama siedzi (a oszczędzają go na razie bardziej z ostrożności niż jakiej potwierdzonej kontuzji). Zresztą nawet całościowo, mają bilans 7-12 od czasu All-Star Weekendu, co jest już zauważalnym postępem. W sumie dziwnie to brzmi patrząc na cały sezon, skoro i tak na koniec Spurs wygrają pewnie mniej meczów, niż w zeszłym sezonie, gdy byli jedną z najgorszych drużyn w historii... Ale w drugiej połowie tego sezonu robią zauważalny postęp.
  25. Nie ma Added Effect w tej grze. Jes tylko warding, który ma ten efekt w defensywie. Jak dla mnie żadna strata, bo jak ktoś chce naprawdę rzucić stop, to pewnie... rzuci stop. Nie ma żadnego pojedynczego skilla takiego jak Hades, co z kwestii balansowych za bardzo nie dziwi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...