Horizon Forbidden West
Platyna #132
Pierwsza platyna w tym roku i pierwsza platyna wbita na PS5 to oczywiście musiała być pierwsza gra, która zmusiła mnie do kupna PS5 - nowe przygody Aloy
I o matulu - cóż to była za przygoda
A raczej zbiór przygód, bo oprócz bardzo fajnego wątku głównego była tu cała masa (mniej lub bardziej udanych) questów pobocznych ze swoimi małymi historiami.
Do tego świat, po którym się poruszamy, nie dość, że przepiękny i niezwykle plastyczny/żywy, to na dodatek jest ogromny i naprawdę było co w nim robić i co odkrywać.
Eksploracja sprawia tu mega frajdę, bo widać ogrom pracy włożony w wykreowanie tych fantastycznych miejscówek, a dodatkowe umiejętności/gadżety znacząco umilają przemierzanie tych ogromniastych połaci zróżnicowanego terenu.
Aktualnie nie ma chyba piękniejszej, lepiej wykonanej gry i w 4K wygląda to absolutnie obłędnie, ale niestety to wciąż tylko 30fps, które jednak w tym akurat tytule jest zaskakująco płynne i nie rani oczu, jak 30fps z pierwszego Dying Light np.
Tryb wydajności trochę pogarsza grafikę, powodując rozmycie na dalszym planie i migotanie np fragmentów roślinności, a że tej w grze jest od groma to wolałem jednak full wypas grafę kosztem większej płynności. Szkoda jednak, że tak uznany i doświadczony developer jak Guerrilla nie ogarnął bebechów PS5, by wyeliminować te niedogodności - może przy okazji trzeciej części, która już nie będzie pętana ograniczeniami PS4...
Sama gra jest świetna i póki co najlepsza, w jaką grałem w tym roku, ale ja gram niewiele, więc to żaden wyznacznik.
Szczerze powiedziawszy, mimo tego co wyżej napisałem, raczej nie zagłosowałbym na nią w plebiscycie GOTY 2022.
Część pierwszą uwielbiam i dla mnie była GOTY2017, a tutaj niby pod praktycznie każdym względem jest lepiej/więcej/ładniej, więc czemu tak piszę?
Otóż całościowo HFW trochę zaczęło mnie męczyć i przytłaczać swoim assassynowym ogromem.
Wielgachny sandbox z masą aktywności i toną sidequestów przy moim ograniczonym czasie na granie, ciągnął mi się niemiłosiernie.
Licznik pokazuje 107h, więc to faktycznie sporo czasu, a i tak nie robiłem 100% (na mapie zostało kilka znaków zapytania, nie upgrade'owałem wszystkich broni czy strojów).
Starałem się robić wszystkie poboczne zadania i tutaj wychodzi główna słabość tej odsłony. Mimo początkowych zachwytów, większość tych side-questów jest miałka i nijaka, a bardzo często przewijający się motyw silnych kobiet i pizdowatych, knujących i małostkowych mężczyzn, zaczął mnie mocno irytować.
Sama Aloy również stała się w tej odsłonie bardziej jędzowata i mniej sympatyczna, a ilość dialogów, mimo że kapitalnie zrealizowanych (to powinien być od teraz standard w branży - Bethesda, ucz się) było gadaniem dla samego gadania.
Wątek główny jest świetny i tu nie bardzo mam się do czego przyczepić - zarówno sam pomysł, jak i nowe postacie, które na swojej drodze spotykamy, są bardzo fajne i przez to strasznie boli ich marginalizacja i sprowadzenie naszych towarzyszy do roli mebli w naszej wspólnej bazie.
Najbardziej zabolało mnie jednak "spizdowienie" Erenda, którego bardzo lubiłem w części pierwszej. No żal się robi, jak scenarzyści zepsuli tą postać, robiąc z niego ochleja i mazgaja, który co rusz pada do stóp wielkiej i wszechmogącej Aloy przenajświętszej.
Ogólnie jednak końcówka pozostawia świetne wrażenie i mocno hajpuje na trzecią część, która na bank już powstaje - nie mogę się doczekać, co tam wymyślą, bo tym zakończeniem poprzeczkę zawiesili sobie całkiem wysoko.
Trofea, jak to bywa w przypadku gier od Sony, banalne.
Całość można obalić na trybie dla inwalidów (Story), ale nie polecam, bo włączyłem z ciekawości i wszystko pada na przysłowiowego "strzała".
Ja grałem na Normalu i dla mnie to wystarczający poziom wyzwania, bo nawet na tym poziomie dwie lub trzy maszyny na raz to śmierć, jeśli pozwolimy sobie na chwilę nieuwagi.
Większość pucharków wpadnie wraz z postępem fabularnym, do kilku trzeba zaliczyć trochę aktywności pobocznych, hakować kilka maszyn, zaliczyć trochę aren i terenów łowieckich, ale nic nadzwyczajnie skomplikowanego.
Jedyne, na co trzeba zwrócić uwagę to skanowanie maszyn, bo jedna z nich występuje tylko w epilogu, do którego nie mamy dostępu w trybie swobodnym, a że nie ma powtarzania misji to lepiej tego nie przegapić. Resztę można spokojnie dobić po skończeniu wątku głównego.
Gra 8/10
Trudność w zdobyciu platyny 3/10