Skocz do zawartości

Niegranie w gry


Rekomendowane odpowiedzi

Ja wiem ze czas na granie bede mial dopiero jak skasuje konto na forumie a adres strony zablokuje w routerze. :reggie:

 

 

2h z planescape torment na modach graficznych. Powrot do 1999, pewnie znudze się po 100h, zastanawiając się, po co traciłem czas.

 

Chyba mnie zmotywowales. Chociaz ja podejme sie proby przejscia vanilii. Lubie tak.

Odnośnik do komentarza

Grałem nie tyle sporo co tak sporadycznie, ale grałem tak po 3 godzinny dziennie i odstawiałem ponieważ mój już starszy organizm nie trawi dłuższego siedzenia przed TV.

 

Przestałem gdzieś w kwietniu po rozstaniu z panną w której się mocno  :wub: i to mnie tak mocno zaorało że teraz nie dotykam konsoli, w nic nie gram. Miałem mocną depresje z tym rozstaniem związaną że nawet nie myślę o grach. Ale trzeba się powoli zacząć zbierać, czas żałoby powoli mija i znów coś w środku mnie zaczyna się tlić bo wiadomość o premierze Rise of TR na PS4 coś w środku drgnęło. Ale do Października daleka droga jeszcze i mógłbym już śmigać po kosmosie zbierać i zwiedzać planety ale nie specjalnie mam na to siły. Z depresją nie ma (pipi) żartów bo potrafi odebrać radość nawet z grania  :ermm:

Odnośnik do komentarza

Mnie za to jak narazie nie ciągnie do kończenia Uncharted 4 , które już od premiery leży na półce(może połowa ograna) czy też dodatku do fenomenalnego wieśka . W każdą wolną chwile ogrywam infinity blades saga na telefonie , JAKIEŻ TO DOBRE !

Odnośnik do komentarza

Bylo opisac sytuacje na forumie to by cie wyleczyli z depresji w 5 postach.

 

To historia za ciężka nawet na forumka. Więc zaorać. Ważne że głód grania powoli wraca, choć do października pewnie i tak niczego z gier nie dotknę. Ale było tak źle że zacząłem pakować swoją kolekcje gier i opisywać i wystawiać do sprzedaży. 

Odnośnik do komentarza

Nie warto sprzedawac konsoli bo za pare lat zaczniesz przegladac allegro czy inne lombardy i sie slinic. Mam tak z ps2 ale na szczescie mam cale okablowanie i gry, brakuje samej konsoli XD narzeczona namawia mnie do sprzedazy ps3 i wszystkich steelbookow/gier (21szt), zeby kupic ps4 i dwie gry. Na poczatku sie zastanawialem, ale powiedzialem ,nie, juz nie popelnie tego bledu. Wole oszczedzic forse i kupic konsole. Czasami gram w gre i mysle o czyms innym wtedy wiem zeby przerwac i zrobic przerwe.

Odnośnik do komentarza

Nie warto sprzedawac konsoli bo za pare lat zaczniesz przegladac allegro czy inne lombardy i sie slinic. Mam tak z ps2 ale na szczescie mam cale okablowanie i gry, brakuje samej konsoli XD narzeczona namawia mnie do sprzedazy ps3 i wszystkich steelbookow/gier (21szt), zeby kupic ps4 i dwie gry. Na poczatku sie zastanawialem, ale powiedzialem ,nie, juz nie popelnie tego bledu. Wole oszczedzic forse i kupic konsole. Czasami gram w gre i mysle o czyms innym wtedy wiem zeby przerwac i zrobic przerwe.

Mam tak samo, PS2 miałem sprzedawać kilka razy, o pozostałych konsolach tylko rozmyślałem, w końcu stwierdziłem, że niech lepiej dla dzieci zostanie, niech pewnego pięknego dnia na swoich TV 16K odpalą retro sprzęt i przypomną sobie jak się grało z ojcem. 

 

Poza tym jak cię narzeczona już do złego namawia, to co będzie z żoną?

Odnośnik do komentarza

Z babami ktore nie graja jest ciezko jak cholera. Nie potrafi zrozumiec, ze pasja, ze uzywki mozna kupic czesto za grosze, ze wolisz wydac na gre jak na piwo, nie przemowisz.

Generalnie trzeba szukac kompromisow( jak taboret u blantmana) i czesto wysluchac swoje.... niestety.

Chociaz zawsze moze ci sie trafic obojetna lub taka jak od Zetty ktora oglada z nim godzinne gameplaye z Finala pietnastki przed premiera. Moja niby po latach wojen akceptuje to wszytsko, ale dalej pozostaje sceptyczna.

Odnośnik do komentarza

Nie panowie w mojej historii nie chodzi oto że jakaś baba zakazuje mi grania czy uważa że to dziecinne. Tu jest inna sprawa. 

 

Ja sam siebie w pewnym momencie życia zdałem sprawę z tego że mając 36 lat zachowywałem się przez te gry jak gówniarz. Owszem pokończyłem trochę gier i mam niezłe wspomnienia ale te gry tak na prawdę nic mi nie dały. No i przyszła refleksja nad trofeami, nad zdobywaniem platyn. I jakie to wszystko było głupie. Nigdy nie byłem uzależniony od grania w taki sposób że siedziałem w nich bez przerwy. U mnie to wygląda tak że jak nie mam ochoty to nie gram jak mam ochotę to po 2 godziny i koniec. Teraz sytuacja jest taka że mam konsole w mieszkaniu mam gry, ale w nic nie gram. Nie mogę się ani zmusić ani z kimś w coś zagrać. Jakby takie przesycenie też nie tylko sama refleksja. No Man Sky no kupiłbym na premierę ale wiem że leżałaby i nawet przez pewien czas bym nawet nie włożył do konsoli. 

 

Nie wiem czy to chwilowa przerwa czy może już nie wrócę do grania. Poważnie liczę na Rise of Tomb Raider że mnie wciągnie, że pojadę do sklepu że kupię że wrócę do mieszkania zasłonię rolety i przepadnę w na dwadzieścia kilka godzin. A potem pewnie znów przerwa albo i śmierć gracza. Definitywna kropka. Tylko jaka alternatywa? Owszem są książki są ludzie, wyjścia do knajpy kawiarni, jest rower, są seriale są filmy jest kuchnia i gotowanie dla nowo poznanej dziewczyny ale gdzieś tam głęboko będzie ta tęsknota. Mam też inne pasje i zajęcia poza graniem ale one są bardziej konstruktywne niż 2 godziny wieczorem przy TV. 

 

Nie gram w gry na dzień dzisiejszy. 

Odnośnik do komentarza

Nie panowie w mojej historii nie chodzi oto że jakaś baba zakazuje mi grania czy uważa że to dziecinne. Tu jest inna sprawa. 

 

Ja sam siebie w pewnym momencie życia zdałem sprawę z tego że mając 36 lat zachowywałem się przez te gry jak gówniarz. Owszem pokończyłem trochę gier i mam niezłe wspomnienia ale te gry tak na prawdę nic mi nie dały. No i przyszła refleksja nad trofeami, nad zdobywaniem platyn. I jakie to wszystko było głupie. Nigdy nie byłem uzależniony od grania w taki sposób że siedziałem w nich bez przerwy. U mnie to wygląda tak że jak nie mam ochoty to nie gram jak mam ochotę to po 2 godziny i koniec. Teraz sytuacja jest taka że mam konsole w mieszkaniu mam gry, ale w nic nie gram. Nie mogę się ani zmusić ani z kimś w coś zagrać. Jakby takie przesycenie też nie tylko sama refleksja. No Man Sky no kupiłbym na premierę ale wiem że leżałaby i nawet przez pewien czas bym nawet nie włożył do konsoli. 

 

Nie wiem czy to chwilowa przerwa czy może już nie wrócę do grania. Poważnie liczę na Rise of Tomb Raider że mnie wciągnie, że pojadę do sklepu że kupię że wrócę do mieszkania zasłonię rolety i przepadnę w na dwadzieścia kilka godzin. A potem pewnie znów przerwa albo i śmierć gracza. Definitywna kropka. Tylko jaka alternatywa? Owszem są książki są ludzie, wyjścia do knajpy kawiarni, jest rower, są seriale są filmy jest kuchnia i gotowanie dla nowo poznanej dziewczyny ale gdzieś tam głęboko będzie ta tęsknota. Mam też inne pasje i zajęcia poza graniem ale one są bardziej konstruktywne niż 2 godziny wieczorem przy TV. 

 

Nie gram w gry na dzień dzisiejszy. 

 

czy każdy twój post na tym forum musi mówić o tym, że czekasz na rise of the tomb raider? xD

Odnośnik do komentarza

Ja jestem w takim letargu od marca. Ale generalnie mam to gdzieś. Nie dlatego, że nie chcę. Bardzo chcę grać. To przez gry. Mało która przyciągnęła mnie do konsoli w tym roku i dlatego poszedłem po rozum do głowy i wolny czas poświęcam na coś innego niż granie na siłę i wbijanie osiągnięć. Ostatnio przeszedłem świetnego Dooma, w ten weekend zacznę Serce z Kamienia. Potem to już tylko Horizon 3, które pewnie obudzi we nie hardcorowca.

Z ostatnich gier, które na prawdę totalnie mnie pochłonęły, to był właśnie Tomb Raider. Zagrywalem się w niego cały grudzień.

Odnośnik do komentarza

Ostatnio kupiłem Okami, pograłem ze 3h, obczaiłem na necie, że na gierkę trza poświęcić z 35 h i od miesiąca leży nieruszana na dysku. W ogóle w sezonie wiosenno-letnim praktycznie nie gram, musiałbym nie mieć pracy i móc siedzieć po nocach, zresztą podziwiam ludzi, którzy tyrają, mają babę, dzieci i inne hobby, a jeszcze zaliczają kolejne tytuły. Stereotyp gracza : no life'a/dzieciaka znikąd się nie wziął, proste, że na takie spędzanie czasu może sobie pozwolić ktoś, kto ma go naprawdę dużo i, nie oszukujmy się, nie ma lepszych rzeczy do roboty. Jasne, można sobie sztywno ustawić harmonogram "codziennie 1,5h cisnę na konsoli", ale w sumie jaka w tym przyjemność ? W ogóle myśl o rozpoczynaniu danego tytułu i poświęcaniu czasu na wsiąknięcie, już na starcie zniechęca (stąd też od jakiegoś czasu wolę, jak gierka jest tak max na 10 h), wiadomo, szybciej i przyjemniej jest yebnąć se wieczorkiem jeden odcinek serialu czy coś. Człowiek dziadzieje i tyle.  Backloga nadrobię na emeryturze, albo jak w lotto wygram.

Odnośnik do komentarza

 

Nie warto sprzedawac konsoli bo za pare lat zaczniesz przegladac allegro czy inne lombardy i sie slinic. Mam tak z ps2 ale na szczescie mam cale okablowanie i gry, brakuje samej konsoli XD narzeczona namawia mnie do sprzedazy ps3 i wszystkich steelbookow/gier (21szt), zeby kupic ps4 i dwie gry. Na poczatku sie zastanawialem, ale powiedzialem ,nie, juz nie popelnie tego bledu. Wole oszczedzic forse i kupic konsole. Czasami gram w gre i mysle o czyms innym wtedy wiem zeby przerwac i zrobic przerwe.

Mam tak samo, PS2 miałem sprzedawać kilka razy, o pozostałych konsolach tylko rozmyślałem, w końcu stwierdziłem, że niech lepiej dla dzieci zostanie, niech pewnego pięknego dnia na swoich TV 16K odpalą retro sprzęt i przypomną sobie jak się grało z ojcem. 

 

Poza tym jak cię narzeczona już do złego namawia, to co będzie z żoną?

 

 

Namawia do złego bo chce już dorwać Wiedźmina i go ograć, bo jest jego maniaczką XD

Odnośnik do komentarza

Ostatnio kupiłem Okami, pograłem ze 3h, obczaiłem na necie, że na gierkę trza poświęcić z 35 h i od miesiąca leży nieruszana na dysku. W ogóle w sezonie wiosenno-letnim praktycznie nie gram, musiałbym nie mieć pracy i móc siedzieć po nocach, zresztą podziwiam ludzi, którzy tyrają, mają babę, dzieci i inne hobby, a jeszcze zaliczają kolejne tytuły. Stereotyp gracza : no life'a/dzieciaka znikąd się nie wziął, proste, że na takie spędzanie czasu może sobie pozwolić ktoś, kto ma go naprawdę dużo i, nie oszukujmy się, nie ma lepszych rzeczy do roboty. Jasne, można sobie sztywno ustawić harmonogram "codziennie 1,5h cisnę na konsoli", ale w sumie jaka w tym przyjemność ? W ogóle myśl o rozpoczynaniu danego tytułu i poświęcaniu czasu na wsiąknięcie, już na starcie zniechęca (stąd też od jakiegoś czasu wolę, jak gierka jest tak max na 10 h), wiadomo, szybciej i przyjemniej jest yebnąć se wieczorkiem jeden odcinek serialu czy coś. Człowiek dziadzieje i tyle.  Backloga nadrobię na emeryturze, albo jak w lotto wygram.

 

Coś w tym jest. Po studiach mam czasu dużo mniej, praca, ogarnianie domu i inne rzeczy zabierają go tyle, że wieczorem czasem mam tylko ochote odpalić kilka meczy w FIFE żeby za dużo nie myśleć czy angażować się w fabułe. Zaczynam rozumieć tych 40 latków od Battlefielda. Ale w sumie jak trafi się perełka pokroju Soulsów, nowego Dooma czy chociażby ogrywane aktualnie Ori and the blind forest to wciągam się bez znaczenia czy umęczon czy nie. Kwestia tego żeby gra miała to 'coś' 

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...