Skocz do zawartości

Inwestycje, kredyty na 500 lat ogolnie liczymy pieniazki


michal

Rekomendowane odpowiedzi

Poza opłata za wykup przedwczesny te 0.70 zł - 2 zł od obligacji więcej kar nie ma. No chyba że mówimy o wypłacie IKE/IKZE przed emerytura to wtedy inna sprawa.

 

Mam różne, czteroletnie COI, trzyletnie TOS, dziesięcioletnie EDO, pińcetplusowe ROS (te dają świetne warunki, ale jest limit wpłat - więc jak nie korzystałeś dotąd to właśnie uzbierales sobie bardzo spory limit wpłaty równy ilości otrzymanych pińcetplusow za dwójkę dzieci :))

 

 

40 minut temu, Marcin_wawa napisał:

Czekam jeszcze na 15.02 z wyrokiem od Urzędu Skarbowego i dalej wpłacam jeśli mnie nie zabiją podatkiem.

 

Też czekam na "wyrok". Taka ruletka gdy deklarujesz w PIT2 pobieranie zaliczek wyłącznie na progu 12% bo rozliczenie małżeńskie, ale żona złośliwie zarobiła więcej niż zwykle i w sumie cała nadwyżka ponad pierwszy prog będzie do dopłaty :nosacz: Pewnie sporo zawołają, więc już chomikuje od stycznia.

 

 

9 minut temu, Shago napisał:

Przy 10 letnich chyba płacisz podatek belki od zysków, a jak nie przerwiesz to tego podatku nie ma. Ale mogę się mylić :yao:

 

Płacisz gdy masz zwykłe prywatne obligacje, a nie płacisz jak trzymasz w IKE. Bo w sumie jaki przepis by dawał te ulgę w dziesięcioletnich? Jeśli tak jest to super, ale wtedy po co mi IKE xD

Odnośnik do komentarza

@_Red_ no ja tak samo! Rozliczenie z żoną i myślę, że przekroczyliśmy wspólnie we wrześniu, a Q4 miałem rekordowe w pracy kurwa... xD Do tego część wypłaty to nagrody rozliczane dopiero w rocznym PIT. Żona to chyba zejdzie na zawał jak jej powiem ile wyszło. Ale zacząłem ją powoli nastawiać jeszcze jesienią z 10-15k na 20-25k podatku. Zobaczymy... Najgorzej, że człowiek się zaprzyjaźnia z pieniędzmi i ciężko będzie je oddać.

  • This 2
Odnośnik do komentarza

No wtedy mieliśmy progres w pracy mniej wiecej od ciut powyzej minimalnej do trochę powyżej średniej krajowej i wynajmowaliśmy małe stare mieszkanko (lata 2009-2014). Dało się odłożyć bez dzieci, ale też bez pińcetplusow. Więc jak się dobrze kombinuje z kuponami z biedry to dziś pewnie też się da xD

 

@Marcin_wawa dlatego też zacząłem już w myślach traktować te kasę jako darmowa pożyczkę, która jednak trzeba do kwietnia oddać. Łatwiej przełknac xd

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
17 godzin temu, number_nine napisał:

Jasne, tylko jakoś banki sobie muszą odbić te "straty" i zapłacą za to inni klienci tych banków. No ale co to obchodzi takich jak ty, przecież najważniejsze jest, że lepiej na tym wyjdziesz, mentalność typowego polskiego deja :) W ogóle ta hipokryzja jest urocza, jebanie banków na lewo i prawo, ale po kredyt to z pocałowaniem rączki zapierdalacie XD 

Dwie sprawy.

1) Pokaż przelew w którym składasz się na te straty banków.

2) Gdzie mieszkasz? Bo w ostatnich 15-10 latach to tylko wynajem kociej nory, martwa babcia i bogaci rodzicie.

  • Haha 1
  • This 1
Odnośnik do komentarza
49 minut temu, Ukukuki napisał:

Mi się najlepiej odkładało jak mieszkałem z rodzicami xd, zarabiając od 2800-5000 netto (nadgodziny) odkładałem rocznie około 35-40k zł. Straszne czasy z tymi nadgodzinami.
 

Dopiero po 28 roku życia znacznie zwiększyłem swoje dochody. 

Ja miałem podobny plan. Wróciłem z laską (obecna żona) ze studiów, z którą zamieszałem na 4 roku. Mieliśmy szybko znaleźć prace, pomieszkać z rodzicami z 2-3 lata, odłoży i kupić coś swojego.
W lipcu zjechaliśmy ze studiów do rodziców, w styczniu już mieszkanie wynajmowaliśmy :). No nie dało się po 5 latach mieszkania w akademikach i ma stancjach wrócić (nawet do bardzo kochanych) rodziców. Biorąc pod uwagę, że we wrześniu dostaliśmy pracę do z 4 miechy odkładania.

No ale nie powiem masz rację. Przez te 4 miechy to z 8 tys jakoś  odłożyłem z tego co pamiętam, bo rodzice nic ode mnie nie chcieli oprócz pomocy im w codziennym bycie. 
No ale jakoś to poszło z tym oszczędzaniem (+ nie było prawie wkładu własnego potrzebnego) i wieku 28 lat wzięliśmy kredyt na dom. Pamiętam jak rodzice i teście nam odradzali, że ryzyko, drogo, duża rata itp :leo: 

Odnośnik do komentarza

@balon Tylko u mnie zupełnie inna sytuacja, studiowałem zaocznie a po szkole średniej już od listopada byłem na stażu związanym z kierunkiem moich studiów. A później  zostałem w tej firmie na jakiś czas cały czas mieszkając u rodziców i odkładając na swoje pierwsze mieszkanie. A po samej maturze wyjechałem do Aten na niecałe 6 miesięcy zakładać klimatyzacje żeby mieć coś więcej na ten star w Polsce xd Tam też pracowałem 6 dni w tygodniu po 10-12h. A papiery na studia to na telefon i przez rodziców. 

 

Nie wiem skąd ja wtedy brałem siłę i chęci żeby tak zapierdzielać xd teraz to się ładnie rozleniwiłem i już mi się nawet więcej po dyplomówek nie chce robić tak jak i nadgodzin. Miałem wtedy straszną chcicę żeby być rentierem ale już mi to przeszło. Jednak dało mi to ładny rozpęd w życiu.

Odnośnik do komentarza

Dzisiaj klitka 50m2 to 600 tysięcy. Ponad 100 wkładu. Jak masz dzieci i masz 30 plus, wynajmujesz. No nie ma opcji odłożyć na ten wkład. Bez wkladu rata będzie duża. Jak żyć. 
Zapytalem, bo kumpel się odbił i stwierdził że już nie ma szansy na swoje mieszkanie. 
Czyli złotym środkiem było ogarnięcie dupy w młodym wieku. 

Odnośnik do komentarza
32 minuty temu, Ukukuki napisał:

@balon Tylko u mnie zupełnie inna sytuacja, studiowałem zaocznie a po szkole średniej już od listopada byłem na stażu związanym z kierunkiem moich studiów. A później  zostałem w tej firmie na jakiś czas cały czas mieszkając u rodziców i odkładając na swoje pierwsze mieszkanie. A po samej maturze wyjechałem do Aten na niecałe 6 miesięcy zakładać klimatyzacje żeby mieć coś więcej na ten star w Polsce xd Tam też pracowałem 6 dni w tygodniu po 10-12h. A papiery na studia to na telefon i przez rodziców. 

 

Nie wiem skąd ja wtedy brałem siłę i chęci żeby tak zapierdzielać xd teraz to się ładnie rozleniwiłem i już mi się nawet więcej po dyplomówek nie chce robić tak jak i nadgodzin. Miałem wtedy straszną chcicę żeby być rentierem ale już mi to przeszło. Jednak dało mi to ładny rozpęd w życiu.

Po części znam twój ból. 
Ja za to musiałem pracować podczas studiów. Każdy weekend i czasami po pracy. Bardzo mnie bolało, jak inni imprezowali, a ja do pracy. No ale za to odbijałem sobie na studenckich czwartkach i wrotkach ;)

Kurla to samo mam ze szkolą. Kiedyś dwa kierunki skończyłem, podyplomówkę itp. Jak pomyślę, że miałbym teraz robić jakąś szkołę w weekend, to mnie ciary przechodzą. No, a co roku ktoś na „NBA” namawia aby zrobić. 

5 minut temu, iluck85 napisał:

Dzisiaj klitka 50m2 to 600 tysięcy. Ponad 100 wkładu. Jak masz dzieci i masz 30 plus, wynajmujesz. No nie ma opcji odłożyć na ten wkład. Bez wkladu rata będzie duża. Jak żyć. 
Zapytalem, bo kumpel się odbił i stwierdził że już nie ma szansy na swoje mieszkanie. 
Czyli złotym środkiem było ogarnięcie dupy w młodym wieku. 

Jak brałem kredyt to spokojnie można było wziąć z 0-5 wkładu własnego. 

Odnośnik do komentarza
Teraz, iluck85 napisał:

Kumpel to dom postawił za 400. Dzisiaj milion trzeba mieć, bo sąsiad obok się buduje. 
Ale inne czasy, ceny i zarobki. 

Pod kątem zarobki > koszt domów było podobnie. Co było na plus to nie trzeba było mieć 20% wkładu aby wziąć kredyt. Dawało to łatwiejszy start.

Odnośnik do komentarza

No jak się teraz startuje w żyćko bez jakiejś kasy zgromadzonej w przeszłości i nie ma perspektyw na szybkie odziedziczenie czegoś to raczej ciężko myśleć o zakupie czegoś sensownego. Ale też dlatego ludzie łącza się w pary, nie? :) Zwykle jak są dwie osoby to chociaż jedna ma jakiś większy majątek umożliwiający myślenie o zakupie.

 

Ja akurat od zawsze byłem typem ciułacza, który lubi zarabiać, ale nie lubi wydawać, więc generując jakąś kasę od 16-17 roku życia nigdy nie miałem problemów z pustym kontem. :red:

  • Plusik 1
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Ja już od momentu kiedy miałem pierwszą pracę jak miałem 23 lata i zaczynałem z zawrotną pensją 1600 brutto to zawsze coś odkładałem xD oczywiście mieszkałem ze starymi i było łatwiej, wiadomo ale byłem jeszcze studentem i to było ponad 10 lat temu. Oszczędzałem a oszczędności pakowałem w fundusze, giełdy, rachunki oszczędnościowe itd i mogłem sobie i auto lepsze kupić po jakimś czasie ale też odłożyć na wkład własny. 
 

jest dużo przypadków gdzie rzeczywiście bardzo ciężko odkładać pieniądze, ale uważam że jest równie dużo ludzi którzy nie potrafią albo nie chcą odkładać i żyją od pierwszego do pierwszego na własne życzenie, a potem jest płacz że nie ma poduszki finansowej bo się wszystko przehulało mając dwadzieścia parę lat.

 

w Polsce nie ma kultury oszczędzania, inwestowania i akumulacji kapitału, jest kultura konsumpcji i zakredytowania sie ponad swoje możliwości 

  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

Pamietam jak mieszkałem z matką i zarabiając zawrotne 1600zl w gastro, musiałem się dorzucać osiem stówek do czynszu. Pamietam też ludzi z tej roboty w gastro co pukali się w czoło jak mówiłem ze to bezsensowne warunki (zanim tam poszedłem zarabiałem dużo lepiej, to był taki „upadek” na trzy miesiące - wcześniej od nastolatka kręciłem niezłą kasę na stronach internetowych, ale niezle otworzył oczy) - „Gdzie dadzą ci więcej i to na UOP z ubezpieczeniem?”. Byli starsi o 10-15 lat. Także kwestia mentalności chyba. Ja wiedziałem że trzeba zapierdalac i ze nikt mi nie pomoże. Teraz jest ok. Jeśli ja ogarnalem, to może ogarnąć każdy.

Odnośnik do komentarza
25 minut temu, MaZZeo napisał:

Ja już od momentu kiedy miałem pierwszą pracę jak miałem 23 lata i zaczynałem z zawrotną pensją 1600 brutto to zawsze coś odkładałem xD

Przebijam. Moja pierwsza wyplata w Makdolanie 680zl na łapę za pełny etat. Sierpień 2006. Ale to wytrzymalem trzy miesiace, potem empik i pierwsza pensja na 3/4 680zl ale brutto xdddd Studia, mieszkałem z rodzicami i jakoś sie kulało pare złotych przez lata. 

Odnośnik do komentarza

Omg. To ja na 360 czy iPoda touch uzbierałem u kumpla w jakiś miesiąc albo mniej dorabiając na magazynie z nartami. 2008 to pracowałem już w pepsi i miałem ponad 3. Ludzie takie stawki w 2006 :notbad:

Ale ja tam lekkim duchem wydawałem, wszystkie zachcianki. Do dzisiaj nie umiem oszczędzać :balon:

To co @MaZZeo napisał. Teraz jest płacz o mieszkanie i brak oszczędności. Drugie zderzenie będziemy mieli w większości jak pójdziemy na eme. Przy takich cenach i stawkach mało kto myśli o odkładaniu na stare lata. 
 

 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, LeifErikson napisał:

Ja akurat od zawsze byłem typem ciułacza, który lubi zarabiać, ale nie lubi wydawać,

 

Od razu cieplej się na cebuli robi xD

 

2 godziny temu, MichAelis napisał:

potem empik i pierwsza pensja na 3/4 680zl

 

Może i mało zarabiałeś, ale przynajmniej cię Mędrek prześladował.

 

Z tym oszczedzaniem to zaraz przyjdzie ktoś i powie, że jest jedno życie itp, że po co chodzić w odartych kalesonach. No spoko, wydawaj ile chcesz. Nie chodzi by sobie odmawiać standardu życia, ale o to by umieć zarówno gospodarować w codziennym życiu jak i umieć odkładać coś na później (a jeszcze lepiej gdy to odłożone sobie rośnie w najlepsze, a nie jak u znajomka, cieszy się że ma 100k na ROR 0%, tylko że dziś te 100k zjedzone jest już kilkukrotnie przez inflację).

  • Plusik 1
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

No ja oszczędzam bo lubię pieniądze ale też lubię drogie rzeczy i staram się tak swoje życie kierować żeby je mieć. Jednak mam świadomość ,że to nie jest sensem życia i doceniam w życiu to co ważne a pieniądze mi w tym pomagają :Cell: szukam tego balansu. Ani życie w szałasie z dala od ludzi ani bycie milionerem na szczycie wieżowca mi się tym nie wydają. 

Odnośnik do komentarza
8 godzin temu, MaZZeo napisał:

Ja już od momentu kiedy miałem pierwszą pracę jak miałem 23 lata i zaczynałem z zawrotną pensją 1600 brutto to zawsze coś odkładałem xD oczywiście mieszkałem ze starymi i było łatwiej, wiadomo ale byłem jeszcze studentem i to było ponad 10 lat temu. Oszczędzałem a oszczędności pakowałem w fundusze, giełdy, rachunki oszczędnościowe itd i mogłem sobie i auto lepsze kupić po jakimś czasie ale też odłożyć na wkład własny. 
 

jest dużo przypadków gdzie rzeczywiście bardzo ciężko odkładać pieniądze, ale uważam że jest równie dużo ludzi którzy nie potrafią albo nie chcą odkładać i żyją od pierwszego do pierwszego na własne życzenie, a potem jest płacz że nie ma poduszki finansowej bo się wszystko przehulało mając dwadzieścia parę lat.

 

w Polsce nie ma kultury oszczędzania, inwestowania i akumulacji kapitału, jest kultura konsumpcji i zakredytowania sie ponad swoje możliwości 

Ja na przykład zacząłem zarabiać realną kasę już jak kończyłem gimnazjum i wtedy też zacząłem oszczędzać. Bawiłem się pozycjonowaniem stron internetowych i sam pisałem też jakieś gównorzeczy w Internecie (precle) w przerwie na imprezy i gierki. Dochód jak na tamte czasy był rzędu wręcz astronomicznego 1.5-2k miesięcznie za dzieciaka to było coś, na studiach to samo, też sobie dorabiałem, w ogóle można inaczej? :D. Potem studiowałem nawet dziennie pracując w pracy na etacie za pierwsze 3k brutto na magisterce. Z perspektywy czasu - nie zmieniłbym nic, wyprzedziłem tym swoich rówieśników i miałem dużo łatwiejszy start, dzięki temu teraz mam dużo łatwiej niż oni. 

 

Wniosek? Najlepiej jest zapierdalać za młodego :)

Odnośnik do komentarza

A ja miałem całkowicie inaczej, bo za młodu "uczyłem się", wiecie 3 letni licencjat w 6 lat. Głównie pracowałem na rynku w weekendy, a w wakacje też w tygodniu, cala kasa szła na jaranie, melanże jedyne co kupiłem do Xbox 360 i TV...

 

A sensowne pieniądze zacząłem zarabiać jak skończyłem 26 lat, poszedłem do pierwszej normalnej pracy jako pośrednik i jak "utknąłem" do dziś. 

 

Tak jak wszyscy piszą. Trzeba było od razu po liceum iść do pracy, a studia robić zaocznie albo w ogóle je olać, bo do dziś tytuł magistra i studia podyplomowe do niczego mi się przydały. Ba nawet dyplomów nie odebrałem, a teraz ich wyciągnięcie z archiwum graniczy z cudem

Odnośnik do komentarza

Ale tutaj młodzieńcze odkopy...

 

U mnie było w zasadzie podobnie - w gimnazjum zarobiłem pierwsze poważne pieniądze (sprzedałem konto i itemy w Metinie 2 - 1600 zł :leo:). Później to już samo poszło, trochę na czarno, a później wpadłem w sprzedaż i tak leci do dzisiaj.

 

Hipotekę wziąłem 5 lat temu z partnerką (obecnie żoną) po roku znajomości. Zarabiało się po 3 tysiące, więc trzeba było ubezpieczać niski wkład własny. Oczywiście wszyscy mówili - nie bierz jak Cię nie stać, rata Was zje, lepiej wynajmować. Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że od momentu wzięcia kredytu hipotecznego, standard mojego życia rósł z każdym rokiem, a to wszystko przez presję którą kredyt poniekąd sam nakładał. Gdyby nie ta decyzja 5 lat temu, dzisiaj nie sprzedawałbym tego mieszkania za dwukrotną jego wartość i jednocześnie, mając komfort finansowy, nie porywałbym się na 114m2.

Edytowane przez ginn
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...