Skocz do zawartości

W co teraz grasz?


pack

Rekomendowane odpowiedzi

Pewnie są zdania, że Sands of Time było lepsze. W sumie nawet bym się z tym nie kłócił, ten bajkowy klimat i przewaga elementów platformowych / zagadek nad walką miało swój urok. Kwestia tego co wolisz bardziej, ja jednak na pierwszym miejscu stawiam ostry rozpyerdol, dynamiczny gameplay i rozbudowaną walkę. Mroczny klimat z WW też siadł mi znacznie bardziej, a ucieczki przed Dahaką to najlepsza rzecz od czasu Nemesisa z RE3. 

Odnośnik do komentarza

Mam słabość do tej gry. Jedna z gier dzieciństwa, ale do dzisiaj jej nie przeszedłem, a zaczynałem kilka razy. Trochę monotonna, ale najbardziej irytowala mnie myśl, że muszę znaleźć wszystkie ukryte komnaty, by zobaczyć prawdziwe zakończenie. 

 

Chyba jednak Sands of Time i The Two Thrones stawiam wyżej. Przynajmniej do momentu, gdy w końcu ukoncze Duszę Wojownika (choć szczerze mówiąc mocno w to wątpię). Jakiś czas temu ponownie ukończyłem Dwa Trony i gralo mi się prześwietnie. Smieszna sprawa, bo byłem w trakcie przechodzenia Zapomnianych Piasków, ale włączyłem TTT i już nie wróciłem do tamtego crapa. 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Josh napisał:

O1QQIhL.jpg

 

Hardkorowy parkour. Godsmack. Dahaka. Najlepsza część serii :banderas:

 

 

Moja ulubiona część. Zakończenie z fajnym twistem i fabuła fajnie zaplątana z czasem. Za pierwszym razem jak ogrywałem to byłem oczarowany zabiegiem jaki tutaj wykonano :obama: 

 

Jest to chyba jedyna gra gdzie backtracking był tak zrobiony, że nie wq*wiał. Cofałeś się do raz poznanych miejsc....tylko troszkę inaczej :) 

Szkoda, że UBI tak klimat popka zabiło w kolejnej części :smutas: 

A na koniec śmierć serii w postaci forgotten sands.

Odnośnik do komentarza
23 godziny temu, Josh napisał:

Pewnie są zdania, że Sands of Time było lepsze. W sumie nawet bym się z tym nie kłócił, ten bajkowy klimat i przewaga elementów platformowych / zagadek nad walką miało swój urok.


Dokładnie tak :)
WW lubię, Godsmack również, ale jednak pierwsza część trylogii była esencją tego, o czym myślę, gdy wymawiam Prince of Persia.
Druga część poszła w te mroczno-rozpierduchowe klimaty, pejcze i gołe pośladki i jakoś tak mi to nie do końca pasowało - zdecydowanie wolałem baśniowo-eteryczny klimat Sands of Time.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Wredny napisał:


Dokładnie tak :)
WW lubię, Godsmack również, ale jednak pierwsza część trylogii była esencją tego, o czym myślę, gdy wymawiam Prince of Persia.
Druga część poszła w te mroczno-rozpierduchowe klimaty, pejcze i gołe pośladki i jakoś tak mi to nie do końca pasowało - zdecydowanie wolałem baśniowo-eteryczny klimat Sands of Time.

 

Pamiętam jak  te poślady śniły mi się później po nocach jak pierwszy raz zobaczyłem je na maksymalnym zbliżeniu na statku :obama: 

  • Lubię! 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza

 

21 godzin temu, Wredny napisał:


Dokładnie tak :)
WW lubię, Godsmack również, ale jednak pierwsza część trylogii była esencją tego, o czym myślę, gdy wymawiam Prince of Persia.
Druga część poszła w te mroczno-rozpierduchowe klimaty, pejcze i gołe pośladki i jakoś tak mi to nie do końca pasowało - zdecydowanie wolałem baśniowo-eteryczny klimat Sands of Time.

 

Jedno i drugie to cudo, mimo że obie gry są wykonane w kompletnie innym stylu. Nie ukrywam, że w remake TSoT zagrałbym równie chętnie jak w odświeżone Warrior Within. Ubisoft, skończcie już z tymi ASSasynami :yuno:

Odnośnik do komentarza

8590.jpeg

 

Skończone. Przynajmniej w teorii, bo do platyny mam jeszcze dwa podejścia.

 

 

Najlepsza dla mnie odsłona serii i przy okazji jedna z najlepszych gier w dorobku Ubisoftu. Fabuła daje radę, mimo że nie jestem fanem motywu podróży w czasie i kilka rzeczy wydaje mi się tu mocno nielogicznych czy wręcz naciąganych, tak już śledzenie losów mocno wk*rwionego Księcia próbującego za wszelką cenę oszukać swoje przeznaczenie (którym jest śmierć) potrafi wciągnąć. O co w ogóle kaman? Gość uwalniając w poprzedniej części tytułowe Piaski naraził się strażnikowi czasu, demonowi zwanemu Dahaka, który ma obecnie jeden cel: dopaść księcia i zakończyć jego żywot. Nasz piękniś więc postanawia udać się to twierdzy na krańcu świata gdzie powstały Piaski, cofnąć się w czasie i tym samym zapobiec ich stworzeniu. Nie ma piasków = książę nigdy ich nie odnalazł = Dahaka nie będzie miał powodu, aby go ścigać. Brzmi jak prościzna, ale plan szybko się komplikuje, gdy okręt Księcia zostaje zaatakowany przez demoniczne pomioty, a on sam po ostrym wp*erdolu budzi się na brzegu wyspy. I tu zaczyna się właściwa gra. Fabułka generalnie ma dobre tempo, nie jest wciśnięta na siłę i nie stanowi tylko pretekstu do walenia po pyskach przeciwników, znajdzie się kilka ciekawszych zwrotów akcji (chociaż bez przesady, to nie Metal Gear Solid), są niezłe dupeczki z wielkimi cycuchami, a cut-scenek jest w sam raz. Czegóż chcieć więcej?

 

Może dobrego gameplayu? Trzeba przyznać, że kiedyś Ubisoft znało się na tym jak mało kto. Cała gra to jeden wielki, KOZACKO wykonany parkourowy plac zabaw, pełen skomplikowanych, wielopoziomowych lokacji najeżonych śmiercionośnymi pułapkami, zdradliwymi półkami skalnymi i uciekającymi nam spod nóg platformami. Już poprzednia część mocno testowała zdolności zręcznościowe graczy, a tym razem jest jeszcze trudniej. Wirujące pale nabite ostrzami czy wyskakujące znienacka kolce to tutaj chleb powszedni, a jak dochodzi do tego ucieczka przed Dahaką to już w ogóle robi się gorąco. Koleś jest mistrzowski, pojawia się zawsze wtedy, kiedy najmniej się go spodziewamy (sygnalizuje to mroczny filtr zalewający ekran i ostry kawałek "I stand alone" Godsmacka uderzający z głośników), niszczy na swojej drodze wszystkie przeszkody i jest nieustępliwy niczym Nemesis. Spróbuj stanąć chociaż na kilka sekund w miejscu, a momentalnie cię pochłonie. 

 

Drugim istotnym elementem jest walka. W porównaniu do TSoT starć jest dużo więcej, przeciwnicy często się respawnują, a sam Książę posiada znacznie bardziej rozbudowany repertuar combosów. Błyskawiczne odbicie od ściany i momentalne uderzenie pozbawiające wroga głowy? Proszę bardzo. Seria szybkich uderzeń zakończona efektownym piruetem ścinającym przeciwnika z nóg? Obecna. A może po prostu przewrotka w powietrzu, chwyt za szmaty i ciśnięcie demoniczego ścierwa w przepaść? Śmiało! Do tego dochodzą zdolności Piasków, można np. spowolnić czas, albo naładować specjalny atak wywołujący falę uderzeniową, która miażdży wszystkich wokół. Bawić można się na wiele sposobów, a grając na wyższym poziomie trudności znajomość większości technik jest wręcz wymagana, zwłaszcza kiedy arenę walki zalewa coraz więcej demonów, a sam Książę jest na kilka hitów. Walczy się naprawdę przyjemnie, chociaż pod koniec gry jest już zbyt dużo kill-roomów przez co machanie ostrzem może się przejeść.

 

Szukałem jak tylko mogłem, ale poważniejszych błędów się nie doszukałem. Może poza jednym: backtracking. Niektóre lokacje odwiedza się nawet po 3-4 razy co niby jest po części uzasadnione fabularnie, ale moim zdaniem to bardziej lenistwo developera. Poza tym gra jest rewelacyjna. Ma świetny, mroczny klimacik, genialny soundtrack (wchodzą tak ostre riffy, że aż chce się wszystko ciąć i rżnąć :isee: ), bardzo dobre tempo, całkiem spoko czas potrzebny na ukończenie (z 10 godzin), a jak ktoś chce sobie wydłużyć przygodę to może pobawić się w szukanie 50 skrzyń zawierających artworki lub spróbować odblokować Water Sword, konieczny aby uzyskać true ending. Co jednak najważniejsze, mimo tylu lat na karku wciąż gra się w to wybornie. Żadnych osranych questów, żadnego sandboksa z pierdylionem znaczków na mapie, żadnego drzewka rozwoju postaci - po prostu klasyczny, momentami mocno hardkorowy gameplay w najlepszej postaci. 

 

 

Cytat

No Asasyny w bardzo dużym stopniu przypominają Prince of Persia

 

 

Bez obrazy, ale mój bullshit-meter właśnie wyjebał poza skalę. 

Edytowane przez Josh
  • Plusik 4
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
  • 1 rok później...

Włączyła mi się faza na Ratcheta i wczoraj odpaliłem remaster Up Your Arsenal, który ostatnio ogrywałem równe 8 lat temu. Sterowanie miejscami jest trochę ślamazarno-drewniane, ale gra się wyśmienicie w 60 klatkach (DS4 też robi swoje). Dalej pamiętam gdzie są wszystkie sekrety więc zbieram wszystko co możliwe, po drodze ulepszając bronie. Jak skończę to w planach mam ogranie trylogii z PS3 (ToD, QfB i CiT) a następnie Remake na PS4 jako podłoże pod Rift Apart.

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc temu...

Ludzie jakieś Playstation 5 zamawiają a tu u mnie właśnie rozfoliowane Odin Sphere Leifthrasir na PS3 wylądował. Gra stara jak świat, ale nigdy nie miałem okazji zagrać na PS2. Gra wcale się nie zestarzała, bo jest ręcznie malowaną produkcja w 2D. Wygląda bardzo ładnie i wcale słaba nie jest.

 

5 różnych historyjek, które mają miejsce w tym samym czasie. Wcielamy sie więc w 5 różnych bohaterów, by po pokonaniu 6 krain i setek wrogów (w tym fajnych minisbossów i bossów) osiągnąć wreszcie swój cel. Jest i rozbudowa broni, postaci, przyrządzanie potraw w polowej kuchni i zgrabnie poprowadzona fabuła.

Całości jeszcze nie przeszedłem, gram sobie wolno. Polecam, jeśliś nie zagrał/-a. Fajna, odstresowujaca bajka.

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Ken Marinaris napisał:

Ludzie jakieś Playstation 5 zamawiają a tu u mnie właśnie rozfoliowane Odin Sphere Leifthrasir na PS3 wylądował. Gra stara jak świat, ale nigdy nie miałem okazji zagrać na PS2. Gra wcale się nie zestarzała, bo jest ręcznie malowaną produkcja w 2D. Wygląda bardzo ładnie i wcale słaba nie jest.

 

Właściwie Leifthrasir przeszedł tyle zmian, że to praktycznie nowa gra chyba, że ogrywasz w trybie classic.

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc temu...

Zacząłem wczoraj God of War Wstąpienie jako jeden z tytułów wspominających PS3. Połowa gry wpadła w jednej sesji, więc dzisiaj powinienem skończyć. Lubię miejscówki w tej części i stawiam ją zaraz za GoW2 w ogólnym rankingu.

Ostatnio jeszcze skończyłem Ratchet and Clank Quest for Booty, a jeszcze wcześniej Tools of Destruction. Po Godzie wleci A Crack in Time, a potem remake na PS5 i będą spokojnie czekał na najnowsze przygody Lombaxa i robocika.

Jak się uda to planuje jeszcze ograć Heavenly Sword i Enslaved przed premierą PS5.

  • Lubię! 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc temu...

Odpalam po raz kolejny Final Fantasy XIII-2, którego nie potrafię skończyć od paru lat. Pomimo negatywnych opinii o trzynastce, mnie przypadła do gustu zarówno rozgrywka jak i bohaterowie, więc tuż po XIII zabrałem się za XIII-2 i Lightning returns. Przy tej ostatniej nie potrafię wysiedzieć dłużej niż godzinę, strasznie mnie męczy uciekający czas, a szkoda, bo w grze jest co podziwiać i jest co zwiedzać, natomiast do bezpośredniej kontynuacji trzynastki powracam na jakiś czas, wciąga mnie, po czym dochodzę do momentu, gdzie wyłączam konsolę i zapominam o niej na kilka miesięcy. Podobnie rzecz ma się z X-2, która bardzo mi się podoba, ale którą porzucam po kilkudziesięciu godzinach, po paru latach powracam do niej rozpoczynając od nowa i tak już od czasów PS2. Do niej również mam plan wrócić na dniach, może tym razem się uda :D

Edytowane przez Grzes58
Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...
  • 2 miesiące temu...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...