Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Vanquish za pierwszym razem to po prostu napier.dalanka, i z pokaznym arsenalem (plus zyebany system upgradu) moze wymeczyc. Natomiast sztuka jest odkrywanie zastosowania broni do roznych przeciwnikow czy wynajdowanie ich slabych punktow (czytaj. ten system to cos wiecej wciskanie fajerka). Ale tego pewnie nikt nie odkryje kto nie bedzie bawil sie w challenge. Ugulem jednak mocne 8/10 i na pewno jeden z topowych tytulow w portfolio platynowych.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Metal gear rising revengeance- P E R E Ł K A. Jedyne co mnie denerwowało to kamera i że tak szybko się kończy :( bitka z przedostatnim bossem jest niesamowita, dla takich akcji gram w gierki komputerowe dla dzieci.

 

yakuza 4- ukończyć 2 yakuzy w ciągu miesiąca? Można, nawet trzeba xD Goście od gta 5 mogliby ograć to może nauczyliby się jak ogarnąć dobrą historię z kilkoma bohaterami :pawel: odpalenie tego po kiwi 2 bolało niemiłosiernie, ale po kilku godzinach się przyzwyczaiłem i była już luksja. Na jesień będzię grana yakuza zombi, a w przyszłym roku staram skończyć reszte tego pysznego tasiemca.:banderas: 

Edytowane przez Pupcio
  • Plusik 3
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Hollow Knight -  kurrrła, ale to jest dobra GRA. Dawno już nie miałem tak, że wracałem po robocie do domu, torba w kąt i elo grrrrranie do wieczora. Wszystko jest tu sztywniutkie: eksploracja i flow satysfakcjonujący, art design śliczny. Poziom trudności jest "akurat", ani przytłaczająco dymający, ani za łatwy (chociaż czytałem wypowiedzi, że ludzie napyerdalają w Soulsy, a mają problemy z HK xd). W sumie dopiero jak robiłem true ending to zacząłem się trochę pocić. No w sumie nie mam się do czego przyczepić, 45h minęło jak z bicza strzelił i nie nudziłem się ani minuty (jak by mnie to kręciło to bym jeszcze pewnie z 10h wycisnął na dodatkowych rzeczach z DLC). Zawartości jest po brzegi. Polecam barrrdzo.

  • Plusik 4
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
W dniu 2.08.2019 o 15:38, Pupcio napisał:

Titanfall 2

Najlepsza strzelanka zabijanka z oczu obok dooma i wolfiego na tą generacje. Świetne multi i dobry single, zayebisty był ten motyw w którym dostajemy urządzonko do mieszania czasem, polecam

 

vanquish

Kolejna przehajpowana gra z forumka. Przyjemna zabijanka no ale (pipi)a xD gdyby nie to że trwała 5h to byłoby ciężko w to grać. Gameplay przyjemny jak na tpsa i w ogóle nie czuć że gra ma 9 lat ale design lokacji i te robo klimaty zupełnie do mnie trafiają i głównie przez to pod koniec już się trochę męczyłem, ograć można.

 

Vanquish - jeden z najlepszych shooterow w jakie gralem. Widowiskowa, skillowa, czuc z tego...ZoE ? Gra przerosla hajp zdecydowanie.

 

Titanfall - trudno powiedziec, bo olalem chyba gdzies tak w polowie. W tej grze przecietne jest doslownie wszystko. Czuc z tego.... transformers zemsta czegos tam ? Gra nie sprostala hajpowi kompletnie. 

 

Doom - doom jest tak zayebisty jak o nim mowia. Czuc z tego....mad max fury road ?  Gra sprostala hypowi a nawet go przerosla  

 

Battlefield 1 - prezentacja, settting i oprawa pierwszowojenna mnie kupily. Krotkie, proste ale przyjemne. Czuc z tego....pierwsze odslony medal of honor ? Hajp byl zaden, wiec na plus.

 

Wolf 2 - zaczalem ogladac na yt kompilacje cutscenek i nie moglem przestac. Swietny film, gra chyba tez

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
52 minuty temu, chmurqab napisał:

Hollow Knight -  kurrrła, ale to jest dobra GRA. Dawno już nie miałem tak, że wracałem po robocie do domu, torba w kąt i elo grrrrranie do wieczora. Wszystko jest tu sztywniutkie: eksploracja i flow satysfakcjonujący, art design śliczny. Poziom trudności jest "akurat", ani przytłaczająco dymający, ani za łatwy (chociaż czytałem wypowiedzi, że ludzie napyerdalają w Soulsy, a mają problemy z HK xd). W sumie dopiero jak robiłem true ending to zacząłem się trochę pocić. No w sumie nie mam się do czego przyczepić, 45h minęło jak z bicza strzelił i nie nudziłem się ani minuty (jak by mnie to kręciło to bym jeszcze pewnie z 10h wycisnął na dodatkowych rzeczach z DLC). Zawartości jest po brzegi. Polecam barrrdzo.


Ile % wycisnąłeś ?

Odnośnik do komentarza

Kawałek ponad 100. Nie robiłem tych boss rushy z Godmastera, Path of Pain, trzeciego wyzwania w Colloseum of Fools, nie zanosiłem też kwiatka na grób. A no i trudniejsze wersje bossów też darowałem, poza jednym, żeby mieć wystarczająco Essence na true ending. Wyzwanie w postaci White Palace i walka z Radiance usatysfakcjonowały mój głód na wyzwanie.

Odnośnik do komentarza

DIRT 4

 

 

Platynka nawet wpadła :platinum:

 

Mysłałem, że przewyższy Dirt rally ale jednak nie. Te generowane trasy to nie był jednak dobry pomysł devów. Czemu? Jade wyścig i te same zakręty mi się odtwarzają (na odcinku 14km-trowym widziałem ten sam zakręt chyba z 6 razy z zaparkowanym gratem, oraz takimi samymi "fanami" przy drodze). Rally trochę niestety wymęczyłem (A.I. oraz fizyka gry nie daje jakiegoś funu jak w rzeczywistych rajdach tego typu - jakieś popisowe kraksy powinny się trafiać od czasu do czasu, a tutaj niestety nuda). Landrash mnie najmniejsz znużył, tutaj czasami ktoś wpadł w krzaki i fajnie nawet było obejrzeć powtórkę pierwszego zakrętu jak koła w powietrzu latały. 

 

Ogólnie takie 8/10, brak licencji oraz generowane trasy ;/ 

 

Czekam teraz na wreckfest oraz WRC 8 w tym roku ma dostarczyć (no mam nadzieję, że ten ich nowy silnik da radę).

 

Odnośnik do komentarza

Detroit Become Human - "Zobacz człowieku człowieka w człowieku" jak atakował nas Boberek z reklamy. Kolejna po Heavy Rain gra Quantic Dream i Cage'a, i kolejny interaktywny seans gdzie więcej jest wciskania przycisków aniżeli samej gry ale to wszyscy wiedzą.

 

Cóż, ja mam mieszane uczucia po ograniu dość dogłębnie tego tytułu. Są plusy i minusy ale ja w przede wszystkim skupiam się na opowieści jeśli chodzi o tytuły QD. A ta balansuje pomiędzy ciekawymi rozwiązaniami jak i bezpiecznymi żeby nie powiedzieć oklepanymi.

 

Widoczny jest na pewno spory progres zarówno pod względem reżyserii jak i oprawy A/V jeżeli miałbym porównywać do innych gier Cage'a (czy raczej innej gry bo ograłem tylko Ciężki Deszcz). O rozwoju gameplayowym raczej nie można mówić przez wzgląd na charakterystykę tego typu gier. Oczywiście progres graficzny to naturalna kolej rzeczy zważywszy, że obie porównywane gry dzieli generacja. Niemniej gra wygląda bardzo dobrze. Oświetlenie w pyte tak samo jak modele twarzy głównych postaci (poboczne już jakby nieco mniej szczegółowo). Mimika twarzy, emocje... to wszystko dobrze wygląda i jest czytelne. Fajnie wygląda woda spływająca po ich gębach.
Muzyka nie jest pompatyczna, ładnie wpasowuje się w to co dzieje się na ekranie choć brakuje jej wyrazistości. Jakoś nic nie wpadło mi do ucha.

 

Ale meritum sprawy wciąż pozostaje fabuła i jej przebieg. Osobiście wg mnie podział historii na kilkoro bohaterów się nie sprawdza aczkolwiek tutaj to nie przeszkadza, a wręcz kreuje grę na taki typowy serial wielowątkowy z dużą ilością postaci (Lost np.). Być może specyfika gier QD to powoduje.

Zarówno wątek Connora jaki i Marcusa są dobrze napisane i poprowadzone. Wątek Kary nie przeszkadzał mi specjalnie ale gdyby go nie było to raczej nie płakałbym z tego powodu. Problemem chyba jest aktorka. Nomen omen zbyt sztuczna. Wiem, kuriozalne to ale takie mam odczucie. Czasami przypomina mi kreację Rozamund Pike w Surogates (z Willisem) co sprawia, że mam ochotę przyłożyć jej cegłą. 

Osobiście najlepiej "grało" mi się w wątek Connora. Buddy cop z Andersonem przypominał mi mocno serial Almost Human z Urbanem, co w sumie nie jest zaskoczeniem bo gra ma sporo zapożyczeń. Ciągłe uszczypliwości i mocno przeciwstawne bieguny charakterów to złoty środek, który zazwyczaj się sprawdza. Tutaj sprawdził się na pewno.

Marcus zaś to typowy średniak. Posiada wszystkie cechy na medium. No jest po prostu podstawowym avatarem do wyboru. Jego historia mnie intryguje z powodu jednego zdarzenia czy raczej analizy śladów wykonanych przez Connora po akcji w stacji tv. Niestety gra niespecjalnie wyjaśnia czy ten aspekt. 

Sama historia jest nierówna. Dobry, mocny początek, a później nudne i przegadane "życie" robocików by na koniec znów ruszyć z akcją.

 

Właściwie gra posiada sporo dziur w fabule. Oczywiście jedno przejście nie wystarczy by poznać wszystkie drogi ale każde zakończenie powinno być wyjaśniające, a te nie są. Nie tak do końca.

Po pierwszym przejściu uzyskałem w miarę "dobre zakończenie" choć wiele pytań pozostawało otwartych. Postanowiłem więc zabrać się kolejny raz tym razem obierając inne ścieżki. W drodze do platyny odkryłem niemal wszystkie warianty ale i tak sporo pytań pozostawało bez odpowiedzi.

Spoiler

Jaki był cel Kamskiego? Czy androidy rzeczywiście były wolne czy to program kazał im obierać takie kroki? Kim lub czym jest rA9 (tutaj odpowiedzią może być test footage dostępny z dodatków gry. To na jego bazie powstało Detroit. Być może to właśnie ten android zapoczątkował rewolucję)? Dlaczego androidy pomimo bycia wyzwolonym bezsprzecznie wykonują polecenia Marcusa? Tylko najbliższa grupa ma często sprzeczne zdanie. Dlaczego CyberLife nie próbowało uporać się z "wadliwymi" maszynami w bardziej skuteczny sposób niż tylko wysyłać inną maszynę do tego zadania? CyberLife próbowało zapobiec wycieku do mediów sprawy "wadliwych" (wg Amandy) ale przecież już po incydencie z pierwszego rozdziału firmę powinna zalać fala pozwów, a z dochodzenia Connora dowiadujemy się, że to trwa od miesięcy. Czy w ogóle CyberLife to firma czy jedna osoba? Można spekulować czy Kamski od początku planował przekroczyć granicę. Teoretycznie najważniejsze odpowiedzi powinny paść podczas wizyty u Kamskiego ale tak się nie dzieje. Niezależnie od czynów i pytań kończymy tylko z jedną sensowną odpowiedzią: lokalizacją Jerycho.

Być może Cage stworzył tak zaawansowany świat, że nie starczyło miejsca na drobiazgi, a często to one są kluczowe. 
Jedno z dobrych zakończeń sugeruje, że

Spoiler

wolność androidów jest tymczasowa.

Ale czy to odnosi się do innych wyborów gracza czy też ewentualnej kontynuacji? Bo brak konkretów i odpowiedzi pachnie mi sequel baitem. Słabo.


Drzewko wyboru dróg jest już znakiem rozpoznawczym gier QD, a teraz gra pozwala nam zobaczyć je na własne oczy. To pokazuje jak skomplikowane jest tworzenie rozgałęzień w grach. Niemal każda decyzja wpływa na dalszą drogę tworząc kolejną odnogę, ta tworzy kolejne wybory z innymi drogami, itd., itd. Oczywiście z powodu ograniczeń technicznych twórcy nie są w stanie całkowicie uwolnić gracza od wytyczonych dróg. Więc nasze decyzje albo kończą się w konkretnym momencie albo prowadzą nas w odpowiednie miejsce choć nieco innymi ścieżkami. Wszystko zgodnie ze scenariuszem. Więc wolność w wyborze jest pozorna. 
Mam też problem z decyzjami do wyboru. Często nie są jednoznaczne. Nie wiem czy to kwestia tłumaczenia czy nie ale jest dość spora różnica pomiędzy "stanowczym przekazem", a groźbą. Powoduje to, że nasz wybór często jest inaczej interpretowany niż nam się wydaje.

Z materiałów promocyjnych można zobaczyć proces tworzenia drzewek jak i problemów, które powodują. Kilkakrotne odtwarzanie tych samych scenek, nagrywanie sekwencji walk z różnymi skutkami zależnie od dokonanych wyborów, te same linie dialogowe nagrywane z różnymi wariantami... Gdyby gracz mógł dowolnie podejmować decyzję gra nigdy by nie powstała. Dlatego też twórcy musieli znaleźć kompromis i kosztem mnogości wyboru pod nóż poleciała cała reszta. Od niewielkich lokacji, przez kierowanie gracza na konkretne drogi aż po zagadki ograniczone właściwie do zaglądania wszędzie i włączania "wiedźmińskiego zmysłu".

 

Cage stworzył ciekawy świat ale też niespecjalnie odkrywczy. Korzysta często z zapożyczeń przez co brakuje tutaj świeżości. Zastąpienie androidów obcymi lub nawet populacją Reptalianów z wnętrza ziemi nie zmieniłoby przekazu. Ponadto "dobre zakończenie" wydaje się być naiwne (ale to tylko i wyłącznie moja opinia, z którą nie trzeba się zgadzać).

Spoiler

Z jednej strony ludzie tworzą getta do usuwania androidów, a z drugiej błyskawicznie uznają androidy za "nową formę inteligentnego życia". Świat nie jest taki prosty. Dodatkowo kwestia zażegnania kryzysu na linii USA - Rosja pachnie mi Dr Manhattanem z tą różnicą, że świat zamiast jednoczyć się przeciwko wspólnemu wrogowi skupia uwagę na nowym gatunku.

Sama gra jest dość ciekawa. Na tyle by chciało się zobaczyć inne warianty wyborów ale chyba mam już dość wciskania przycisków pojawiających się na ekranie w trakcie oglądania. Nie wiem czy androidy śnią o mechanicznych owcach i po Detroit niespecjalnie mnie to obchodzi. Nie na tyle by wyczekiwać ewentualnej kontynuacji.
Jedno jest pewne w kwestii wizji Cage'a: przemoc rodzi przemoc niezależnie od strony po której się stoi. 

 

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Beyond : dwie dusze

 

Troszkę jestem zaskoczony. Wychodzi na to, że lepiej nie czytać recenzji w internetach i grać po prostu w gry. Oczekiwałem najgorszej gry od pana Klatki, a okazało się, że historia była ciekawa. Elen Page dała radę i gra ma parę momentów (co w detroit nie uświadczyłem). Do tego w paru momentach miałem ciareczki od muzyki i na creditsach się okazało dlaczego : Pan Hans Zimmer muzyczkę robił :banderas: 

 

 

bardzo dużo uwagę zwracam na muzyczkę w każdej grze, dlatego moim zdaniem - dali radę. 

 

Co do samej historii to jest dobre tempo, parę baboli oczywiście również się pojawiło, ale taki urok gier tego typu. Obsada jednak grach tego typu jest wymagana by dobrze się to oglądało (jest to jednak po krótce trochę interaktywny film). Ale dodali devovie pare fajnych mechanik, które dawały trochę urozmaicenia (juz samo kontrolowanie Aidena daje dużo frajdy).

 

Jak ktoś lubi Kejdżowe gry to must play po prostu.

Moje zestawienie kejdżów:

 

Heavy Rain > Beyond > Detroit

:usmiech:

  • Plusik 1
  • Haha 1
  • WTF 1
Odnośnik do komentarza

Undertale (PC) - gdzie ta niesamowita fabula bo chyba przeoczylem? Jestem po pierwszym przejsciu z normalnym zakonczeniem, grac dalej na 0 killow czy obejrzec na yt? Jak na dzielo jednego typa to mega, ale duzo zapchaj-kontentu typu postacie wypowiadajace jedna kwestie. Muzyka genialna, sam ja napisal? Nie wnikalem jeszcze mocno w wiki. Mimo wszystko To the Moon lepsze. 7/10.

  • Plusik 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza

Mutant Year Zero: Road to Eden

Nie wiem, ile mi to zajęło, bo licznika czasu brak, ale na bank nie było to 12-15h, tylko przynajmniej dwa razy tyle.
Poziom trudności Normal, lizanie ścian, zbieranie złomu, częsci do broni, artefaktów, oraz notatek, a także kombinowanie, jakby tu wyeliminować każdego przeciwnika cichaczem :)

Kapitalna gierka, świetny klimat (już drugi raz w tym roku przeżywam szwedzkie post-apo, wcześniej w Generation Zero), fajne dialogi, ciekawe postacie, intrygująca fabułka i niezłe zakończenie.
Po napisach gra z miejsca wskoczyła na dodatek Seeds of Evil, więc lecę dalej, bo dawno nie grałem w nic tak fajnego (a taktyczne RPGi wcale nie są moim ulubionym gatunkiem).
Bardzo mocne 8/10 (małe błędy techniczne, głównie z szarpiącą animacją i przerywanym dźwiękiem po wejściu do nowej lokacji), zdecydowanie polecam.

  • Plusik 1
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

  Dziś ukończyłem pierwsze Borderlands. Gra sprawiała mi małe trudności tylko od 10go do 18go levelu, do momentu aż zabrałem się za dlc z zombiakami. Później po rozwinięciu na maksa jednego drzewka skilli i wydropieniu dwóch dobrych broni poszło jak po maśle.

Wątek główny jest zadziwiajaco krótki, ale na szczęście końcówka była dość emocjonująca z banalnym niestety do pokonania finałowym bossem. Ogólnie to IQ bossów albo badassów jest słabe. Blokują się na przeszkodach i można strzelać w nich jak do kaczek. Szeregowe moby radzą sobie lepiej i potrafią napsuć krwi bardziej niż ci pozornie mocniejsi. 

  Co tam jeszcze.. ogólnie gra wydaje mi się pusta, niektóre mapy mają spore przestrzenie i aż proszą o większe "zagospodarowanie" przeciwnikami. Ale to pierwsza gra z serii więc można te różne niedoróbki wybaczyć.

Co mi się najbardziej podobało? Brudny klimat gry, obcy oraz ich energetyczne giwery. 

Platyny nie mam siły już wbijać chyba że się znajdzie party 3osobowe to może uda się małe co nieco odblokować. 

Ocena: lekko naciągane 7/10. 

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Yakuza Kiwami - dobrze było wrócić do pierwszej odsłony cyklu po tylu latach. Aż się zdziwiłem jak dobrze ją zapamiętałem pod względem fabuły a nawet pobocznych questów, choć parę rzeczy mi wyleciało z pamięci że byłem mocno zaskoczony i aż musiałem sobie sprawdzić czy czegoś nie pozmieniali w scenariuszu względem pierwotnej wersji. Dobrze że dodano dodatkowe scenki wskazujące czemu Nishiki stał się taki jaki się stał.

Oczywiście względem Y0 dodatkowych atrakcji tu naprawdę mało chociaż i tak pododawano parę nowych rzeczy. Wątek z prześladującym nas Majimą w pewnym momencie zaczyna irytować i zacząłem olewać walki z nim. Ta odsłona ma jednak coś czego nie mają najnowsze, nie jest tak przegadana. Zarówno w głównym wątku jak i tych pobocznych liczba dialogów w stosunku do czystej gry jest dobrze zbalansowana. Przejście + większość questów pobocznych zajęło mi 33 godziny więc prawie połowę czasu spędzoną w YO. Widać więc jak mało tu contentu względem późniejszych odsłon, ale jak ktoś nie grał to warto sprawdzić jak przebiegło pierwsze spotkanie Kiryu z Haruką.

  • Plusik 2
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Długo się zabierałem za ten wpis. Niedługo premiera DQ XI na Switcha a ja do tej pory ukończyłem 6 odsłon. 1-3 to remaki na Android/Ios, 4-6 na DS.

Z dniem wczorajszym zacząłem siódemkę na 3DS i pomyślałem, że walne swoje luźne przemyślenia gdyż z końcem DQ 6 był to też tymczasowy koniec romansu tej serii z konsolami Nintendo, gdzie dopiero remaki i 9 odsłona na nie powróciły. Postanowiłem, że opiszę pokrótce odczucia z każdą odsłoną i walnę ocenę w skali szkolnej, gdyż taką się posługuję.

 

Zapnijcie pasy zaczynam ostre stulejarskie wylewy :mage:

 

Dragon Quest I

Znany też jako pradziadek jrpg, zanim pojawił się FF czy cokolwiek innego w tym gatunku. Na rynku były dostępne pierwsze zachodnie rpgi jak Ultima, Wizardry czy Akalabeth. Wspomniane gierki miały duży wpływ na to jak wyglądał pierwszy jrpg. Zamysłem było uprościć formułę tak, by dało się grać na padzie od Famicoma, a wtedy taka Ultima wymagała obsługi niemal całej klawiatury bo każda poszczególna akcja miała swój osobny klawisz #kiedyśtobyło.

Do tego sama konsola ze względu na swoje ograniczenia nie mogła pomieścić wszystkich znaków kanji dlatego musieli posłużyć się katakaną/hiraganą a pierwszy bohater miał tylko jedną animację bez względu w którą stronę się poruszał. Dopiero wersja na zachód została wzbogacona o dodatkowe animacje.

Remake na komórki (i ps4 jak ktoś ma japońskie konto) też trochę pozmieniał. Oprawa wciąż zachowała staroszkolnego ducha, jednocześnie nie jest tak wyprana (według mnie) jak wersja Snes, ani tak bezbożnie zniszczona filtrami jak np remaki FF. Sterowanie touchscreenem i obsługa menusów w porównaniu do innych gier z portfolio Square jest całkiem niezła. 

 

No dobra a jak sama gra?  Szczerze nie da się wiele powiedzieć, bo fabuła jest tak prosta jak tylko się da. Jesteśmy potomkiem wielkiego bohatera i mamy za zadanie uratować ksieżniczkę i zabić przechu.j nad przechu.jami.

Mamy do dyspozycji tylko jednego bohatera a starcia są 1v1, sam świat jest na tyle mały i mądrze zrobiony, że po wyjściu z pierwszej lokacji widzimy w oddali twierdzę głównego złego, ale przed nami do niego tak naprawdę jeszcze daleka droga.

Na drodze czekają jaskinie, grindowanie złota i expa, szukanie ukrytych kluczy jak w Zeldzie.

Jedną ciekawą mechaniką tutaj jest to, że warto mieć przy sobie pochodnie by widzieć cokolwiek we wspomnianych jaskiniach. Mimo prostoty rozrywki zawsze trzeba się przygotować przed wejściem. Przejście zajęło raptem kilka godzin, ale jest to dobrze wyważone. Ot prosty, przyjemny jrpg do którego można zasiąść w każdej chwili 4/6.

 

Dragon Quest II

Dwójeczka jest już ciut większą grą, mapa świata jest znacznie większa i tym razem mamy aż trzech potomków legendarnego herosa i walki z kilkoma stworami na ekranie. Formuła nic się nie zmieniła to wciąż to samo ale większe i lepsze 4+/6.

 

Dragon Quest III

Nie będę ukrywał, że trójka jest jedną z moich ulubionych części. Tutaj dowiadujemy się, że pierwsze trzy odsłony zamykają się w fabularną trylogię znaną jako Erdrick/Roto Trilogy a sama historia zatacza koło, gdyż trójka jest prequelem. Znowu mamy jeszcze większy świat, większą różnorodność stworów, możemy określić płeć bohatera. Doszedł system klas i awansów postaci.

Tym razem mamy jednego głównego bohatera a resztę postaci oraz ich role musimy stworzyć sami. Możemy w ten sposób do woli kombinować z drużyną jak chcemy.

Tutaj po raz pierwszy dochodzi postgame, bonusowy dungeon, można obstawiać walki potworów za pieniądze w pewnym mieście. Ode mnie dostaje 5/6 do tego soundtrack aż suty stoją. Przy napisach końcowych były ciareczki.

Spoiler

2:54 :wio:

 

Dragon Quest IV

W tej odsłonie zrezygnowano z customizacji drużyny na rzecz gotowych postaci, gdzie każda dostaje swój własny chapter. Dopiero po ukończeniu każdego chaptera zaczyna się główna gra z bohaterem (bądź bohaterką).

Jest to jedna z odsłon polecana osobom które nigdy nie grały w DQ a także początek drugiej trylogii zwanej Zenithian. Wersja zachodnia na DS została wykastrowana z party chatu. Remake ma niezliczoną ilość dialogów dla towarzyszy, gdzie mają komentarz do niemal każdej interakcji głównego bohatera. Na szczęście wersja android/ios ma wszystko w pełni przetłumaczone. Doszło kasyno, powracają walki stworów, postgame z drugim zakończeniem.

Ta część jest już wyraźnie dłuższa, ze wszystkim zajęła mi ponad 44 h, stawiam ją ciut niżej od trójki ale wciąż świetnie się bawiłem, każda z postaci w poszczególnym chapterze to kompletnie inna gra. Być może wersja z chatem bardziej by wpłynęła na ocenę 4+/6.

 

Dragon Quest V

Cóż mogę powiedzieć. DQV to dla mnie jak na razie taki odpowiednik FF6. Historia w której idzie się wzruszyć, współcierpieć z bohaterem. Jeżeli jest jakaś odsłona, którą będę wspominał po latach i polecał znajomym to zdecydowanie piątka. Wszystko w tej odsłonie zagrało, postacie, muzyka.

Dungeony są większe i bardziej pomysłowe, są w końcu jakieś zagadki poza tłuczeniem złodupców i szukaniem lootu. Nie będe spoilerował nic z fabuły ale nie dziwie się, że to właśnie tą część zekranizowali i obecnie jest emitowana w Japonii o podtytule "Your Story".

Nie twierdzę, że jest jakaś mega skomplikowana bo nie jest i DQ nigdy skomplikowany nie był ale udowodnił mi, że nie musi być aby było dobrze i ambitnie. Chodzi o dobre wyważenie rozrywki, aby gracz nie znudził się robiąc w kółko te same czynności albo czytając ścianę tekstu.

Jasne tutaj też grindujemy, jeszcze jak. Dochodzi łapanie stworów, które potem służą nam za kamratów (jak w SMT czy Pokemonach).

Nie wiem ile w tym prawdy ale to właśnie DQV zainspirował później Poksy. Zresztą od tej odsłony powstał później bardzo dobry spin off DQ Monsters, który doczekał się wielu odsłon m.in. Joker. 

Co do samej piątki nie mogę dać innej oceny niż 6/6 i nie interesuje mnie czy ktoś się ze mną zgodzi czy nie, to jest jedno z moich top rpgów, w pełni zasłużonych tego zaszczytu :D

Spoiler

 

Dragon Quest VI

Żeby nie było zbyt kolorowo tutaj, że tak się zachwycam tą serią DQ6 jest dla mnie pierwszym rozczarowaniem.

Ostatnia odsłona na konsolę Snes i DS żegna się w dosyć słaby sposób. Jeżeli chodzi o design postaci z rąk pana Akiry Toriyamy czy muzykę Koichi Sugiyamy one zawsze trzymały najwyższy poziom i stały się nieodzownym elementem serii tak czuję że główny mózg zespołu i DQ czyli Yuji Hori strasznie pokpił sprawę. Szóstka jest kompletnym przeciwieństwem tego, za co kocham piątkę i wszystkie DQ jakie miałem do tej pory przyjemność ogrywać.

Znowu dostajemy chłopca i zaczynamy niewinnie w jakiejś wiosce z misją udania się po jakąś pierdołę, by rozpocząć wioskowy festyn. Z tej prostej formy jesteśmy rzuceni w serię niezrozumiałych zdarzeń, które nabierają sensu wiele godzin później. Mój problem polega na tym, że DQ nigdy nie próbował być taki jak FF. Nigdy nie próbował komplikować i niedopowiadać fabuły aż do tego "kuluminacyjnego" momentu, nie musiał tego robić i uwierzcie mi wcale na tym nie tracił.

Jednym z powodów czemu fabuła tutaj jest taka niezrozumiała przez pierwsze 30 godzin to nieliniowość gry (całość zajęła mi ponad 60). Możemy w pewnych momentach udać się do wielu miejsc na raz, przez co wątki tracą na spójności. Przykładowo w jednej wiosce dowiadujemy się że musimy powstrzymać Czarnego Bydlaka, ale kim jest owy Czarny Bydlak przecież jeszcze nie tak dawno dowiedzieliśmy się, że naszą misją jest odnaleźć naszą tożsamość, poza tym już wcześniej ubiliśmy już jakiegoś Wielkego Złodupca ale to chyba nie TEN złodupiec no ok ... 

Są gry, które świetnie sobie radzą z opowiadaniem fabuły i rozbiciem jej na różne odnogi np Chrono Trigger czy Radiant Historia. Tam był pomysł i na historię i na jej egzekucje w grze. W DQ6 sama fabuła jak na standardy serii jest tak na prawdę w porządku ale sposób jej poprowadzenia sprawiał, że te pierwsze 30 godzin było bolesne.

 

Tempo rozrywki też dostało po tyłku, dostaliśmy jeszcze więcej walk niż wcześniej. Oryginalne wydania DQ słynęły z grindu, remaki zostały tutaj stonowane ale DQ6 przez swój system musiał pozostać niemal nietknięty. Dzieje się tak dlatego, że powraca system klas z trójki ale został teraz rozbity osobno. Mamy osobno lvl postaci i osobno przypisaną klasę. Lvl rozwijamy jak zawsze zaś klasę rozwijamy samą ilością walk, za każdy lvl up klasy dostajemy jedną gwiazdkę * (jedna gwiazdka za 10 walk, następna za 30 itd) a po otrzymaniu 8x * wymaksowaliśmy klasę i możemy rozwijać następną.

Po opanowaniu kilku podstawowych klas można rozwijać te bardziej zaawansowane, są też klasy ukryte wymagające specjalnych przedmiotów. No niby spoko mamy klasy jak w trójce, określone postacie jak w czwórce, powraca party chat ale konieczność większego grindu przysłania te zalety. 

Co za tym idzie różnorodność stworów w tej grze jest znacznie mniejsza niż w poprzednich odsłonach.

Wyobraźcie sobie Pokemony gdzie po przewędrowaniu wielu godzin wciąż natrafiamy na Caterpie ale w innym kolorze  :ragus:

Przyznam że później zarówno historia jak i postacie robią się ciekawsze w grze jednak niesmak pozostaje a postgame w sumie zostawiłem, bicie się z pomalowanymi inaczej mocniejszymi stworami przez następne 10 godzin tylko by nakopać ostatniemu bossowi, który też jest piep.rzonym reskinem nie kojarzy mi się z przyjemnością po ciężkim dniu w pracy no kur.wa.

Daje 3+/6 to wciąż dobra gra, nie jest gniotem ale zdecydowanie najsłabszy DQ.

Co ciekawe jest też obecnie chyba najdroższą do dorwania odsłoną, na ebayu w folii chodzi wer pal za 100 dolców a ntsc widziałem i po 300, gdzie 4 i 5 dostałem przy tym za grosze.

 

No to by było na tyle. Jak skończę pozostałe odsłony postaram się też coś skrobnąć. Raczej nie śpieszę się z DQ XI wiem, że jest demo na eshopie a i niektórzy przeszli ją już dawno na pc/ps4 więc nie jest żadną tajemnicą jaka gra jest. Po za tym planuje spróbować sił w DQX mmo które niestety nas ominęło i jest only japan. DQ IX było zrobione z myślą o wspólnym graniu ze znajomymi i zastanawiam się czy nie zrobić playthrough z ziomkiem. Po głównej serii są jeszcze spin offy o których dużo dobrego słyszałem czyli DQ Monsters, DQ Heroes, Dungeon Crawlery w stylu Mystery Dungeon, Rocket Slime. Jest tego dużo a póki faza mi się udziela i się jakimś cudem tym nie znudziłem na pewno po wszystko sięgnę :dynia:

 

Edytowane przez Dr.Czekolada
  • Plusik 6
  • Lubię! 3
  • WTF 2
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...