Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 1.08.2022 o 17:41, łom napisał:

Ja nie wiem o co wam chodzi z tym poziomem trudności. Jest o wiele łatwiej niż w oryginale i nawet jak wpadnie się w przepaść przez kamerę (co mi się zdarzyło raz) to buteleczka wtedy ratuję, a że ma się ich masę to trzeba chyba specjalnie topić się w kałuży żeby zobaczyć 'game over'. A przez to że gra ma proste sterowanie to jest o wiele bardziej przystępna dla dzieciaków niż np. Ratchet.

 

No ale kto tu narzeka na trudność? Bo w moim poście padło w tym kontekście tylko to, że gra nie jest zbyt trudna, ale ma frustrujące momenty (z czym chyba ciężko dyskutować, skoro mają miejsce takie akcje, że biegnę po wąskim "podeście" i nagle coś mi zasłania postać i zostaję przez to strącony w otchłań przez przeszkadzajkę). Notabene fiolki zdobywa się z postępem gry i na początku masz jedną/dwie/trzy.

 

@michalMedievil nigdy nie dał się dopasować do takich prostych podziałów, ma po trochę z różnych gatunków, przy czym ta "platformówkowość" to akurat nie stoi na zbyt wysokim poziomie.

Odnośnik do komentarza

Dragon's Dogma: Dark Arisen

3ac735d961b4e04fce08984291d1771972df40a6

 

 

Dla mnie osobiste odkrycie roku. Gierka dość stara, grafika prawie jak z PS2, ale mechaniki tej gry tarmoszą siusiaka podwójnie. Dragon's Dogma totalnie nie udaje innych action rpg tylko ustala własne zasady tłuczenia mobków i robi to w widowiskowy sposób oparty na fizyce postaci i przedmiotów. Grałem jako mag i to co się dzieje na ekranie trudno opisać słowami, Mamy swoim trzech przydupasów, których dowolnie możemy wymieniać podczas naszej podróży. A jak ktoś wcześniej ze znajomych na konsoli miał wgranego swojego kompana to można go sobie pożyczyć. Genialne.

Co do samej eksploracji i walki to gra swoimi mechanikami wykłada tam cały czas coś nowego - zaczynając od zwykłych wilków czy rzezimieszków po wielkie bestie, które trzeba już tłuc bardziej z głową i uważać na randomowe uderzenia. 

Właśnie - co to w tej grze jest przecudowne to losowość wydarzeń. Gra cały czas trzyma nas trochę w pionie i trzeba ogarniać co się dzieje na ekranie, bo można czasem zginąć od jednego strzału jak boss/przeciwnik dobrze trafi jak będziemy za bardzo odsłonięci. Jako mag trzeba czasem się chować by nasi padawani przejeli inicjatywe, a my z boku zaczniemy castować czary, które wymagają sporo czasu by atak doszedł do skutku.

 

Z mojej strony mocne polecanko. Grałem na ps5. Graficzka nawet dopieszczona jak na taki staroć także oczy mnie nie bolały. Do tego podróż w akompaniamencie mojej bohaterki i jej kobiecych wdzięków daje tej grze ostatecznie 9/10. 

 

Dwójka na horyzoncie. Czuje, że nie da się zrobić w obecnych czasach takiej gry z takimi motywami, ale capcom ostatnio pokazuje, że umie w dobre gierki. Trzymam kciuki za część drugą, bo ta gra to diament i powiew świeżości w action rpgach :cool:

 

c8b9174b7a341b36d77277f3e75232f59a39e97d

Edytowane przez oFi
  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

jakoś specjalnie mi to nie przeszkadzało, gierka jest super responsywna i dała mi potężny fun mimo swoich technikaliów z poprzedniej epoki :wub:  

 

A i zapomniałem wspomnieć o kamerze. Przy różnych aktywnościach i atakach zmienia swoje miejsce, w zależności co robimy. Daje to taki efekt, że czasami czułem się jakbym film oglądał o jakieś xenie na sterydach. Capcom poproszę więcej takich gierek :obama:

Edytowane przez oFi
Odnośnik do komentarza
20 godzin temu, oFi napisał:

Dragon's Dogma: Dark Arisen

3ac735d961b4e04fce08984291d1771972df40a6

 

 

Dla mnie osobiste odkrycie roku. Gierka dość stara, grafika prawie jak z PS2, ale mechaniki tej gry tarmoszą siusiaka podwójnie. Dragon's Dogma totalnie nie udaje innych action rpg tylko ustala własne zasady tłuczenia mobków i robi to w widowiskowy sposób oparty na fizyce postaci i przedmiotów. Grałem jako mag i to co się dzieje na ekranie trudno opisać słowami, Mamy swoim trzech przydupasów, których dowolnie możemy wymieniać podczas naszej podróży. A jak ktoś wcześniej ze znajomych na konsoli miał wgranego swojego kompana to można go sobie pożyczyć. Genialne.

Co do samej eksploracji i walki to gra swoimi mechanikami wykłada tam cały czas coś nowego - zaczynając od zwykłych wilków czy rzezimieszków po wielkie bestie, które trzeba już tłuc bardziej z głową i uważać na randomowe uderzenia. 

Właśnie - co to w tej grze jest przecudowne to losowość wydarzeń. Gra cały czas trzyma nas trochę w pionie i trzeba ogarniać co się dzieje na ekranie, bo można czasem zginąć od jednego strzału jak boss/przeciwnik dobrze trafi jak będziemy za bardzo odsłonięci. Jako mag trzeba czasem się chować by nasi padawani przejeli inicjatywe, a my z boku zaczniemy castować czary, które wymagają sporo czasu by atak doszedł do skutku.

 

Z mojej strony mocne polecanko. Grałem na ps5. Graficzka nawet dopieszczona jak na taki staroć także oczy mnie nie bolały. Do tego podróż w akompaniamencie mojej bohaterki i jej kobiecych wdzięków daje tej grze ostatecznie 9/10. 

 

Dwójka na horyzoncie. Czuje, że nie da się zrobić w obecnych czasach takiej gry z takimi motywami, ale capcom ostatnio pokazuje, że umie w dobre gierki. Trzymam kciuki za część drugą, bo ta gra to diament i powiew świeżości w action rpgach :cool:

 

c8b9174b7a341b36d77277f3e75232f59a39e97d

Dark Arisen przeszedłeś?

Odnośnik do komentarza

Stray (PS4) - bardzo mi siadło, krótka przygoda rudego Kitka w post-apo cyberpunkowym świecie. Produkcja growa jako opatrunek duszy po tych wszystkich wielkich światach i pixelowych souls-rogali. Jest prosta, przyjemna ale przyciąga uwagę. Dorwały mnie uczucia na sam koniec i bolało serduszko :frog:

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
13 godzin temu, XM. napisał:

No to polecam grac dalej bo podstawka przy dlc to jak podstawowy wiedźmin przy dodatkach.

Tak jeszcze wspomnę że Dark Arisen po pierwszym przejściu robi się trochę rogal gdzie tereny robią się losowe i trudniejsze z co raz lepszym gearem. Do tego najlepsze starcia z bossami jak Śmierć czy ostatni Boss i genialna, GENIAKNA muzyka

 

Odnośnik do komentarza

Lake Xbox Series X

 

Grę odkryłem przypadkiem, widziałem, że gdzieś na forum ktoś wrzucił ładnego skrina z tej gry, a że nie miałem ochoty na jakieś większe tytuły to postanowiłem ją sprawdzić i to zdecydowanie była dobra decyzja. Oczywiście, gdyby nie to, że nie jest w Game Passie to pewnie nigdy bym jej nie kupił, ale właśnie dzięki abonamentowi można trafić na coś nowego i ciekawego. W grze wcielamy się w postać Meredith, która na co dzień zajmuje się programowaniem i tworzy aplikację Addit 87. Historia toczy się w 1986, więc taka praca jest mocno przyszłościowa, a sama bohaterka ma mnóstwo obowiązków. Postanawia wziąć 2 tygodnie wolnego, aby zastąpić ojca w pracy na poczcie w swoim rodzinnym mieście, w którym nie była 20 lat, aby jej rodzice mogli wyjechać na urlop. Niby idziemy z pracy do pracy, ale w grze, praca listonosza jest przedstawiona dosyć sielankowo. Naszym głównym zadaniem jest doręczanie listów i paczek w niewielkim miasteczku położonym nad jeziorem - Providence Oaks. Praca listonosza może wydawać się niezbyt ciekawym materiałem na grę, ale na szczęście gra nie ogranicza się tylko do mechanicznego roznoszenia poczty. Podczas codziennej pracy spotkamy różne postacie, z którymi wchodzimy w interakcje, a są to zazwyczaj osoby, które znały Meredith jako dziecko oraz dawno nie widziani znajomi. Rozmowy z nimi dostarczają nam trochę historii na temat bohaterki i miasteczka, a także dostajemy nowe, "poboczne misje". Dialogi możemy prowadzić na różne sposoby i niektóre wybory mają wpływ na całokształt fabuły. Dzień pracowniczy kończy się po rozwiezieniu całej korespondencji, a wieczorem mamy czas dla siebie. Wtedy to możemy zdecydować czym się zajmiemy, często też odbieramy telefony od rodziców, a także od współpracownika z firmy, który nawet podsyła nam rzeczy związane z programem, nad którym pracują.

 

Największym urokiem gry jest właśnie to oderwanie się od codziennej pracy biurowej i możliwość zwiedzania spokojnego miasteczka w akompaniamencie nastrojowych, licencjonowanych utworów. Piosenki grane w radiu są melodyjne i idealnie pasują na podróż samochodem i do klimatu miejsca, w którym znajduje się bohaterka. Spokojna jazda ciężarówką naprawdę daje poczucie relaksu i ucieczki od codzienności w postaci pracy w dużym mieście. Jednocześnie łatwo się utożsamić z tym (kto nie chce czasami uciec w jakieś spokojne miejsce?), ja podczas rozgrywki sam zastanawiałem się nad swoją pracą i życiem, czy mogę w nim coś zmienić. Brzmi to dosyć górnolotnie, ale właśnie takie uczucia wywołała we mnie ta gra - utożsamiałem się trochę z główną bohaterką, bo jednak często jest tak, że za dużo czasu poświęca się pracy. Dodatkowo, gra dąży do tego, aby Meredith podjęła decyzję co dalej ma zrobić ze swoim życiem, czy wrócić do miasta i kontynuować karierę czy spróbować czegoś innego. I właśnie ta prosta historia idealnie do mnie trafiła.

 

Gameplayowo może i jest to prosty tytuł, natomiast po prostu częściej dla mnie jest ważniejsze to jaką niesie historię. Wykonanie gry jest przyzwoite, grafika jest prosta, ale ma swój urok. Doskwiera jednak pop-up obiektów, którego nie powinno być w przypadku tak prostej oprawy oraz widać, że jest to gra budżetowa, ponieważ twórcy nie przygotowali wielu animacji, począwszy od wsiadania do pojazdu po animacje podczas rozmów - wstawania, siadania, jedzenia, otwierania paczek. Za każdym razem po prostu ekran robi się czarny i lądujemy w kolejnej scenie.

 

Te niedociągnięcia techniczne są jedna do przełknięcia i jeżeli ktoś szuka tytułu, w którym chce się wyluzować i odpocząć to serdecznie polecam. Może to być fajna odskocznia od "poważnych" gier, a przy okazji będziecie mieli czas na przemyślenia nad własnym życiem. Całość zajęła mi 7,5 h i w tym czasie poznałem wszystkie dostępne zakończenia. Załączam jeszcze link do soundtracku, polecam sobie włączyć w jakiś spokojny weekend (albo po prostu odpalić grę :)).

 

image.thumb.png.5a1e04f8e4afbbf253e0673165b5ff7d.png

 

 

  • Plusik 6
Odnośnik do komentarza

TMNT (XsX/PC/Xcloud): Bardzo fajnie spędzone 3.5h. Odpalałem akurat w przerwach między pracą i innymi obowiązkami na 3 różnych platformach (dzięki Pan Gejmpass). Rozgrywka banalnie prosta, więc w sam raz na odstresowanie. Nie wiedziałem, że w TMNT było tyle różnych postaci, chyba, że część została stworzona na potrzeby gry. Gra na raz bo w sumie nie ma tu czego masterować.

Odnośnik do komentarza

Live a Live - Nintendo Switch 

 

Mieli pomysły w tym 1994 roku. Przeciekawy gra pełna eksperymentów i ciekawych rozwiązań, której każdy fan gatunku powinien doświadczyć. 25h cudownie poprowadzonego jRPGa bez dłużyzn, same konkrety. Remake wyglada pięknie, brzmi jeszcze lepiej, a zakończenie na długo pozostanie mi w pamięci.

 

9/10, obok FFVI, Chrono Triggera i Mother 3 mój ulubiony jRPG, które nie jest pokemonami. 

Edytowane przez tlas
Odnośnik do komentarza

Uncharted 2: Among Thieves - PS5

 

Dalej podtrzymuję, że to najlepsza część serii i jeden z największych przeskoków jakościowych pomiędzy sequelami. Świetny opening, wartka akcja, zrobione z rozmachem, wciąż imponujące lokacje (Nepal, Shambhala), Chloe (:wub:). Wizualnie, dzięki remasterowi, gra trzyma się bardzo dobrze jak na swój wiek.

 

Przyjemny powrót do przeszłości.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Pamiętam jak pierwszy raz grałem w tą część na PS3, mój starszy brat siedział obok i oglądał to jak film. Była to misja z ciężarka pędząca czy coś takiego. No robiło to wrażenie tym bardziej, że on się zatrzymał na Tekken 3. 

Pod koniec generacji na pewno będę musiał zaopatrzyć w ps5 i ograć te wszystkie sztosy. W CW można kręcić bekę, ale jedno Sony umie. Zrobić grę, która trzyma w napięciu od samego początku do końca. I przeżywać to nawet patrząc jak ktoś inny gra ;)

 

Edytowane przez Sedrak
Odnośnik do komentarza

Ori and the Blind Forest - no perelka. Gdym tylko wiedzial to zaglebil bym sie w ten swiat o wiele wczesniej. Znajomi graja tylko w shootery na xboxie.

 

Sama gra to cudenko. Piekny rozbudowany swiat. Wielka mapa do eksploracji. Swietne przemyslany system umiejetnosci. Epickie momenty zrecznosciowe juz na zawsze zapisane sa w mojej pamieci. Trudne ale nie za dlugie takze balans zostal zachowany.  System zapisywania tez nalezy wspomniec bo bylo by ciezko bez niego na tym hardzie. Pierwsze przejcie zajelo mi 19 godz. z hakiem (pewnie rekord na forum) :lapka:  Glownie z tego powodu iz eksplorowalem zakatki gdzie nie powinienem zagladac bez odpowiednich umiejetnosci. Ale tak juz mam. Jak gierca mi sie podoba to zagladam w kazdy zakatek mapy, a przynajmniej probuje. Takze imo gra roku bez najmniejszego ale. Wszystko jest dopiete tutaj na ostatni guzik. Piekna zamknieta historia ktora chwyta za serce. Ot tego bylo mi trzeba.

 

Teraz chcialbym dokonczyc reszte mapy ale cos czuje ze dwuja zaraz wleci na drugi tydzien - oh boy :ohboy:

  • Plusik 3
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Czaiłem się na tę Klonoę, czaiłem, aż w końcu ktoś tam w tym Namco postanowił mi dać okoliczność, którą wykorzystać musiałem.

 

Klonoa Phantasy Reverie Series

 

Dwie gry w jednym, choć biorąc pod uwagę dzisiejszą tendencję do rozdmuchiwania zawartości gier aż tak bardzo tego nie czuć. Bo zaliczenie obu tytułów zajęło mi około 15 godzin, z czego kilka zmitrężyłem na daremnym zaliczaniu pierwszej części w 100%, czyli: każdy poziom na 150 diamencików. Nie polecam, bo nie warto. Ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem, więc górę wzięła moja tendencja do maksowania poziomów. Szczęśliwie do momentu ogrywania dwójki mi to przeszło, bo chyba bym kurwicy żołądka dostał.

 

Od startu zaznaczę, że z serią wcześniej do czynienia nie miałem. Zawsze chciałem, ale życie to nie koncert życzeń. Więc do kontaktu doszło dopiero teraz, dodatkowo w odświeżonej wersji, więc porównać z oryginałem nie mam jak. Zaletą tej sytuacji jest fakt, że odebrano mi argument nostalgicznych czy sentymentalnych różowych okularów. Gra musi się bronić bez tego.

 

I początkowo jej to wychodzi. Pewnie, że czuć od niej mocno zwietrzałym zapachem przebrzmiałego gameplayu. Najwyraźniej to był okres, gdy twórcy chcieliby iść w całe te 3D, ale niekoniecznie mieli w tym doświadczenie, więc pogodzili ambicje z możliwościami oferując platformówki 2,5D. Nigdy fanem nie byłem. Miałem problemy z oceną odległości i dopiero po latach uświadomiłem sobie, że to nie ja jestem upośledzony, to założenie i jego wady. Obecnie jestem nieco mądrzejszy i z większą wyrozumiałością podchodzę do sprawy.

 

184887630_KLONOAPhantasyReverieSeries_20220712174403.jpg.2a8b7d99c7a561327f3cf1cfd2b30b39.jpg

 

Pierwsza część Klonoy, nawet w odświeżonej formie ma ten urok gier sprzed dwóch dekad. Oczywiście dla jednych będzie to urok, dla innych przekleństwo, ale skupię się na sobie, a ja jestem w tej pierwszej grupie. Rozgrywka przebiega niespecjalnie stresująco, szczególnie jeśli pominąć nad-ambitne zadanie uzbierania 150 diamentów w każdym poziomie. Szczególnie problematyczne są fragmenty "podwójnego bonusu", gdzie wszystko jest wyliczone w zasadzie do ułamków sekundy, więc wykonalne, ale jakim kosztem? Jeszcze raz powtórzę: porzuć ambicje, bo są kompletnie zbędne (nawet do platyny).  Biegamy więc naszym sympatycznym zwierzakiem przebijając się przez kolejne wyzwania platformowe (raczej łatwe), drążąc niespecjalnie ukryte sekrety poziomów i walczymy po pierwsze z banalnymi wrogami na planszach (zaatakuj go od tyłu, wow, finezja), a po drugie z tylko nieco bardziejj wymagającymi bossami. Choć muszę przyznać, że ci drudzy potrafią być satysfakcjonujący. Niezbyt skomplikowani, ale przyjemni i wyróżniający się.

 

Fabuła? No nie przyszło mi do głowy, że miałbym jakiekolwiek powody do wspomnienia o niej, ale jednak. Z pozoru dość banalna, ale niesie ze sobą jakiś nieoczywisty ładunek emocji. Gotowy do zdrążenia. Niby słodziutka, ale czuć lekką goryczkę, ma pewne MOMENTY (dość szokujące w sumie) no i zakończenie traktuje nas równie bezwzględnie, co wybudzenie się z miłego snu, w którym obmacywaliśmy atrakcyjną koleżankę. W sumie WTEDY, na jeszcze nie do końca ukształtowany umysł takiego młodzieńca jak ja, to historia mogła w jakiś sposób zadziałać i odcisnąć ślad. Obecnie jestem już pod tym względem niewystarczająco elastyczny, za dużo w życiu ograłem, za dużo widziałem. Ale odnotowuję fakt, że Klonoa pod względem fabularnym oferuje coś więcej niż pretekstowość. 

 

670386750_KLONOAPhantasyReverieSeries_20220801180454.jpg.706d2ef741cb8d61ed97dc3e87de8803.jpg

 

Druga część Klonoy rządzi się podobnymi prawami, choć wychodzi jej to znacznie gorzej. Zacznijmy od tego, że jest okropnie przegadana, jak na prostą platformówkę. Rozgrywkę stale przerywają nam daremne scenki fabularne, beznadziejnie zrealizowane (o czym za chwilę, bo ten wątek prosi się o dedykowany akapit). Jedynka była pod tym względem znacznie lepiej wyważona. Drugą kwestią jest fakt, że pojawia się tutaj wyraźny recycling poziomów, bo do wielu z nich wracamy ponownie z tylko kilkoma graficznymi urozmaiceniami. Trochę mnie to raziło, bo kilka razy miałem wrażenie, że lecę tan sam level, ale nieco podkręcony kolorystycznie. No i trzecia, chyba najbardziej istotna różnica - dwójka zawiera poziomy zjazdowe. Jedziemy więc na desce i musimy w dużej mierze dostosować do narzuconego tempa, koncenturjąc się głównie na manewrach prawo-lewo. Krzyż na drogę każdemu, kto postanowi zdobyć wszystkie 150 diamentów na każdym poziomie. Zaznaczę jeszcze raz: odpuść, bo nie warto. Natomiast jeśli zrezygnujesz, to jest całkiem sympatycznie i te poziomy stanowią w sumie miłe urozmaicenie. Poza tym nie zmieniło się wiele. Jest kilka nowych, mniejszych mechanik i udziwnień, ale z grubsza to wciąż ten sam Klonoa. Więc więcej tego samego.

 

Natomiast wspomniane scenki przerywnikowe są... dziwne. Nie wiem z czego to wynika, ale ich realizacja leży. Jakieś kurwa niezrozumiałe przestoje między kwestiami, czasem dialog przebiega płynnie, czasem w trakcie zapada niezręczna cisza, czasem gra oczekuje od nas przewinięcia kwestii, czasem nie oferuje takiej możliwości i sama przechodzi do kolejnego zdania. Chwilami to okropna udręka dla każdego, kto spróbuje śledzić przedstawioną historię. 

 

Generalnie Klonoa jest dokładnie taki, jakiego go sobie wyobrażałem. I dokładnie tak się w niego gra. Jest dość prosto, czasem topornie, chwilami irytująco (problematyczna perspektywa), ale w sumie to miła, lekka platformóweczka do poskakania na chillu. Raczej niczym bardzo nie zaskoczy, ale swoje zadanie spełni.

  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...