Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Gry AA zbawieniem i ratunkiem dla branży. 

Do takiego wniosku doszedłem po roku odkrywania kolejnych pereł gier podwójne-A. Mniejszy budżet, mniejszy zespół, słabsze technikalia (?) - jeszcze nie indyki ale też nie blockbustery. 

Będą małe Spoilery 

Plague tale Innocence

…to majlepsza skradanka w jaką grałem od lat. Naprawdę przyjemne mechaniki, przemyślane poziomy i całkiem sporo narzędzi do wykorzystania (trochę o tym później). Fajnie się w tej grze przemyka, czy to w obozie z żołnierzami czy to między szczurami. 


Dorzućmy do tego bardzo dobry design środowisk i postaci. Gra potrafi miejscami być naprawdę ładna (grałem na XSX) - co mnie zaskoczyło. Natomiast największe zdziwienie wywołała u mnie opowiadana historia - nie spodziewałem się, że będzie tak dobra. Według mnie to ona w dużej mierze trzymała przy tej grze. Bawiłem się przednio! Do tego sequel będzie w XGP więc już zacieram ręce.

 

Co powinni poprawić? Walkę. Zdecydowanie najsłabszy element gry - zero wczucia, chamski autoaim i bardzie przeszkadzała. Strasznie mi się podobała początkowa koncepcja niewinnej dziewczyny co ma problem z zabijaniem bo potem wlatuje rambo …


Druga sprawa to więcej dróg i możliwość przejścia na więcej niż jeden sposób (a la Deus Ex HR). Fajnym poziomem był obóz rycerski. Podobało mi się, że jest dużo narzędzi i każde ma sens, oby tego nie popsuli. 
 

Scarlet Nexus

Kolejny ukryty klejnot. Tym razem głównym magnesem jest widowiskowy i przyjemny system walki. 


Ponadto mamy tu przykład jRPG z ciekawą fabułą i niezłymi zwrotami akcji (osobiście dawno nie grałem w żadnego jRPG z dobrą fabułą, zazwyczaj byłaś narzędziem do tego aby pchać postacie do kolejnej lokacji - tu tak nie jest). Dobry setting, fajny zestaw postaci (bez irytujących małych dziewczynek), a wszystko spina system walki - połączony ze światem przedstawionym i wydarzeniami w historii. 

 

System walki jest widowiskowy, szybki i daje możliwości kombinowania. Dopiero miksowanie różnorodnych mocy pokazuje możliwości jakie daje gra. Na szczęście dość szybko dostajemy wystarczająco dużo żeby nie czuć nudy - jedyny zarzut to, że na odblokowanie pełnego potencjału trzeba sporo czekać. 
W skrócie, mamy tu główny atak mieczem (kilka ciosów) i moce (telekinezę jako bazową), a z czasem dochodzą nowe (gra fajnie teasuje je na poczatku). Odpowiednie mieszanie mocy jest niezbędne do pokonywania większości późniejszych przeciwników. Bardzo dobrze to wszystko jest poukładane. 
 

Scarlet poradziło sobie z jedną z największych wad gatunku - słabymi subquestami (kto zna jRPG z dobrymi zadaniami pobocznymi?), tutaj mamy coś w stylu wyzwań (pokonaj przeciwnika w określony sposób), które do tego nie są chamskie i nie wymagają „azjatyckiej sprawności” z padem.

 

Co jest wadą? Nudne środowiska. Tu widać mniejszy budżet. Mimo, że dość różnorodne to na jedno kopyto. Nie ma tragedii ale są to czyste korytarze z pojedynczymi odnogami. Ratuje je system walki, który sprawia frajdę. 
Graficznie jest bardzo OK - głównie za sprawą cellshadingowej oprawy. 
 

Psychonauts 2

Diament wśród gier AA (bo jednak tworzony niezależnie przed przejściem pod skrzydła MS). 
Moja gra roku 2021. Wszystko tu było TOP. Historia. Gameplay. Środowiska. Reżyseria. Postacie. Nawet grafika - gdzie temu, że mocno stylizowana. 
 

Co dla mnie było największym plusem?

Platformówkowe elementy wykonane po mistrzowsku. Każdy świat na tyle unikalny (nie tylko przez styl), że chciało się więcej i więcej. Nawet główny hub gry był przyjemny do skakania i zwiedzania. 
Historia, dialogi i postacie. Dzięki temu, że wszystko było porządnie napisane z chęcią zanurzałem się w tę grę. 
Ciekawy i groteskowy świat, który podbijał i spajał wszystkie elementy.

 

Co bym chciał w trzeciej części - lepiej dopracowaną walkę i moce (bo nie wszystkie były przemyślane i dobrze zaprojektowane). 


Na mojej liście gier AA ratujących branżę jest jeszcze 

 

Control - swietny TPS. Myślę, że od czasu premiery już wszystko zostało napisane ale gierka to must play dla wszystkich. Fajny gun-play, dodatkowe umiejętności wkomponowane świetnie w całość. 
Fabuła, która sensownie pcha grę do przodu. Rozwój postaci dobrze wymarzony.

Jedynie na minus wymieniłbym marny design przeciwników i sterylność większości miejscówek (gra mi się kojarzy głównie z jednokolorowymi sześcianami…). 
 

Mutant Year Zero - dobra turowa strategia a la XCom. Gra jest dość krótka ale wciągająca. Jest też dość prosta (pozwala na bezpieczne planowanie) ale mimo to wciąga bardzo. Gameplay jest super - mamy indywidualne moce postaci, każdy ma swoja klasę (powtarzają się), a wszystko można rozbudować (nie ma tu nic odkrywczego ale dobrze jest połączone z resztą rozgrywki). 
Dobrze zaprojektowane plansze sprawiają, że z chęcią się po nich chodzi i rozwala kolejnych przeciwników. 
Dla fanów post-apo klimacik też będzie plusem. Jeżeli wyjdzie kolejna cześć to liczę na większe rozbudowanie umiejętności postaci i dodatkowe wymagania na planszach. Fajna gierka. 
 

Two Point Hospital/Campus - moj ulubiony obecnie symulator. Jest śmieszkowe podejście, ciekawe możliwości budowania i zarządzania szpitalem (to jest mało rozwinięty element). 
Szpital od Campusu różni głównie większe zróżnicowanie w tym drugim. Przez to, że inaczej zarządza się różnymi zestawami kursów całość wydaje się ciekawsza. W Szpitalu dochodziły tylko kolejne sale zabiegowe i o ile porządnie zrobiona rozgrywka trzymała przy grze bardzo długo, tak po jakimś czasie już robiło się monotonnie. 
Campus dopiero rozkręca się (5 obiektów za maną) ale widać, że twórcy poszli głównie w stronę urozmaicenia szkół, którymi się zarządza. Natomiast wydaje mi się, że spłycone zostało zarządzania i gra jest łatwiejsza (nie żeby Hospital był trudny). 
Mnie obie części wciągnęły maksymalnie. Lubię spędzać czas w Two Point.

 

…mówię wam, gry AA ratują branżę przed stagnacją i wydawanymi w kółko seriami blockbusterów. 

  • Plusik 7
Odnośnik do komentarza
On 8/16/2022 at 3:36 PM, KJL said:

The Legend of Zelda: Ocarina of Time

 

Kolejna z gier w którą zacząłem grać ponieważ była dostępna w usłudze NSO. Jest to czwarta Zelda w jaką grałem (po Twilight Princess i A Link to the Past które ukończyłem i BotW, które mam ciągle "rozkopane"). Tak na marginesie dodam, że obok niej gram jeszcze w Super Metroida, także ta usługa NSO dała mi sporo frajdy. W większości są to gry w które praktycznie nigdy nie grałem, więc większość rzeczy jest dla mnie nowością. Nigdy nie miałem ani SNES-a ani N64 ani Wii. Tak jak niektóre serie od Nintendo przypadły mi do gustu (Zelda, Metroid) tak np. od Mario czy Kirby się odbiłem. Zagrałem w tę grę głównie też z ciekawości jak dalej rozwijała się ta seria. Ponadto w wielu miejscach czytałem, że jest to jedna z najlepszych gier wszechczasów (albo i nawet najlepsza). Ja dałbym jej tak 7/10 (podobnie jak TP). Wiadomo, że gra ma już swoje lata więc grafika jest mocno leciwa. Sterowanie kamerą i namierzanie przeciwników jest co najmniej problematyczne i niekomfortowe. Najwięcej kłopotów sprawiła mi Water Temple. Nie wiedziałem gdzie iść, co robić ani w sumie gdzie się znajduję w tym labiryncie - więc pomogłem sobie poradnikiem. Takie kluczenie bez celu nie sprawiało mi żadnej przyjemności. Na szczęście następne levele były już w miarę logiczne i mniej zagmatwane. Moim zdaniem warto zagrać jak się ma NSO.

 

W Ocarinę lepiej zagrać na 3DS gdzie właśnie poprawili znacznie ten nieszczęsny Water Temple. Ogólnie gra się zestarzała dość mocno, szczególnie jak się ją ogrywa

po Twilight Princess, czyli Ocarinie na sterydach. Zagraj w Majorę, gra się zupełnie inaczej niż w Ocarinę, a klimat jest przedni. 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Watch Dogs 2

 

Dopiero co w tym temacie pisałem, że pewnie nie skończę, bo mnie znudzi, a jednak dziś w nocy zobaczyłem napisy końcowe :reggie:

WD2 to chyba jakieś moje guilty pleasure. Za gierkami Ubi nie przepadam, misje do końca gry powtarzalne i opierały się na tym samym, ale ciągnęło mnie do dalszego ogrywania tej gierki. No kurde fajnie się trolluje NPC, hakuje ścigających gliniarzy czy gangusów. Mechanika bardzo spoko, ruchy Marcusa są takie przyjemnie płynne gdy skacze po płotach jak małpka (znowu dobra fazka) czy wali lepę na ryj tym sznurkiem z kulką. Plansza (swoją drogą bardzo ładna) naćkana mnóstwem side-questów, znajdziek i innego badziewia. Trochę misji pobocznych zrobiłem, ale raczej skupiałem się na ciśnięciu głównego wątku. Fabuła może być, nic szczególnego, taki odpowiednik lekkiego kina akcji, które nie angażuje jakoś super mocno. Aha, na duży plus możliwość ubrania Marcusa w bluzę w pizzę. A to wszystko w płynnych 60 klatkach na sekundę na najpotężniejszej konsoli w historii ludzkości. 

 

No i ten, dalej mam ochotę hakować, więc se zamówiłem WD Legion :rayos:

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, ProstyHeker napisał:

Watch Dogs 2

 

Dopiero co w tym temacie pisałem, że pewnie nie skończę, bo mnie znudzi, a jednak dziś w nocy zobaczyłem napisy końcowe :reggie:

WD2 to chyba jakieś moje guilty pleasure. Za gierkami Ubi nie przepadam, misje do końca gry powtarzalne i opierały się na tym samym, ale ciągnęło mnie do dalszego ogrywania tej gierki. No kurde fajnie się trolluje NPC, hakuje ścigających gliniarzy czy gangusów. Mechanika bardzo spoko, ruchy Marcusa są takie przyjemnie płynne gdy skacze po płotach jak małpka (znowu dobra fazka) czy wali lepę na ryj tym sznurkiem z kulką. Plansza (swoją drogą bardzo ładna) naćkana mnóstwem side-questów, znajdziek i innego badziewia. Trochę misji pobocznych zrobiłem, ale raczej skupiałem się na ciśnięciu głównego wątku. Fabuła może być, nic szczególnego, taki odpowiednik lekkiego kina akcji, które nie angażuje jakoś super mocno. Aha, na duży plus możliwość ubrania Marcusa w bluzę w pizzę. A to wszystko w płynnych 60 klatkach na sekundę na najpotężniejszej konsoli w historii ludzkości. 

 

No i ten, dalej mam ochotę hakować, więc se zamówiłem WD Legion :rayos:

 

Jako specjalista od Wocz dogsów na tym forumku potwierdzam twoje słowa. Mechaniki są czaderskie o ile chce się w nie wgryźć i rzeczywiście robić tak, by wszystko się działo bez naszej ingerencji, a my później wchodzi do bazy cali na biało i mówimy "smokey!". 

 

WD2 > Legion, ale w obu bawiłem się fantastycznie także polecanko. WD4 jakby działo się w mrocznych klimatach to pewnie by dużo zyskało, niestety ubi nie umie w takie rzeczy.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

W weekend szukałem czegoś na szybko, padło na chwalone tu i ówdzie The Artful Escape, no cóż :reggie: Dobitnie przekonałem się, że nie lubię tego typu gier (LIMBO, Inside, Abzu, Journeye też), które oprócz wychylania gałki do przodu i okazjonalnych QTE dla przedszkolaków, nie niosą nic ze sobą. Nudy niesamowite, historia nieciekawa, grafika i design całkiem niezłe, soundtrack - meh. No szarpać struną można, super :reggie:

Odnośnik do komentarza

Cult of the Lamb

 

Świetny, choć trochę powtarzalny roguelike z elementami zarządzania kultem. Przejście zajęło mi niecałe 17 godzin, ale możecie odjąć tak ze 2-3 godziny jeśli nie zamierzacie zbyt dużej uwagi poświęcać rozwojowi i wyglądzie swojej osady. 

W przeciwieństwie do wersji konsolowej, na którą narzekano w głównym temacie, na PC nie doświadczyłem żadnych dużych bugów, ale sroga bura należy się deweloperom za optymalizację. Im więcej kultystów i efektów na ekranie, tym gorzej gra działała - w niektórych momentach było to nie do zniesienia. A mowa o sprzęcie z RTX 2060 Super i Ryzenem 5.

 

Tak czy inaczej polecam. Gierka nie kosztuje majątku, ma na siebie fajny pomysł i jego wykonanie też stoi na dość wysokim poziomie. Do tego cudowna oprawa audiowizualna i chillowy gameplay w sam raz na popołudniowy relaks. :lapka:

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Resident Evil 7

 

Absolutnie fantastyczny i niesamowity tytuł. Pod każdym względem - oprawy, klimatu, designu i gameplayu. Przemyślany, spójny. Bez dłużyzn, przeciągania, przynudzania tylko po to, żeby pokazać w statystykach jaka długa ta nasza gra. Wg licznika przejście na normalu zajęło mi 8.5h, do tego pewnie restarty itp więc realnie myślę, że te 10h było spokojnie. I to jest idealny czas na skończenie singleplayerowej gry bez otwartego i nudnego świata. Brawo Capcom, cudowna robota, cudowna gra i cudowny Resident Evil. Teraz zmiana klimatu, pogram w coś innego i zabieram się za Village. Gdybym miał wystawić ocenę to 9+/10. Czego zabrakło do dychy? Większego zróżnicowania przeciwników. Tylko to. Reszta to gra idealna w swojej konwencji

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
1 minute ago, Pupcio said:

9+ to jest w domku, później niestety coraz gorzej:smutas:

A mi właśnie w zasadzie całość podeszła w równym stopniu. Zwykle było tak, że na początku Residenty były w posiadłości i było super, a potem wjeżdżały jakieś laboratoria, wyspy, antarktydy i inne takie, no i od razu robiło się słabiej. Tutaj tej zmiany klimatu nie odczułem wcale, całość trzymała super poziom. Przyznaję, siadł mi ten Resident mocno

Odnośnik do komentarza
14 minutes ago, drozdu7 said:

Dobra gierka, nie ma co. Mi też siadło strasznie. Aczkolwiek stresowała mnie okrutnie, musiałem wyłączać po np godzinie. Co w sumie w życiu nie zdarzało mi się często 

 

No ja nie wyłączałem, ale stres był mocny, szczególnie we fragmencie z robalami. Ogólnie giereczka atmosferę niepokoju i dyskomfortu buduje wyśmienicie. 

Odnośnik do komentarza

No cześć, to znowu ja i drugi raz o Outer Wilds. Bo ukończyłem DLC i chciałbym się krótko podzielić wrażeniami.

 

Outer Wilds DLC - Echoes of the Eye.

 

Im dłużej myślę o Outer Wilds, tym bardziej zauroczony jestem tą grą. Wciąż byłbym bardzo wstrzemięźliwy w polecaniu jej komukolwiek, bo to bardzo ryzykowna zabawa - istnieje spore prawdopodobieństwo, że gra odrzuci, znudzi, zniechęci, a gracz się zagubi tak naprawdę nie wiedząc czego twórcy od niego oczekują i co właściwie ma zrobić. Bo nie oczekują niczego szczególnego. Szerokim gestem zapraszają do uruchomienia własnej ciekawości i udania się tam, gdzie nas ona poprowadzi. Ale to już wiadomo, bo było w podstawce.

A co w DLC?

 

Nowa odnoga fabularna, nowa lokacja (imponująca!), a przede wszystkim zupełnie odmienna koncepcja (również gameplayowa). Bardzo staram się wstrzymać z rzucaniem tutaj konkretami, bo podobnie jak w podstawce, najwięcej zabawy i przyjemności EotE dostarczy tym, którzy wkroczą do gry nieprzygotowani i jak najmniejszą ilością informacji. Tylko w ten sposób nie ominą Was te wszystkie momenty WOW. A mogę zagwarantować, że będzie ich co najmniej kilka i wszystkie nie pozostawią obojętnym. Ja byłem wręcz zachwycony, bo pozwoliłem twórcom, by mnie zaskoczyli, a oni zaprezentowali mi coś, czego wcześniej w ich grze nie doświadczyłem i po prostu przyłapali mnie bez gardy. Więc jest ŚWIEŻO, wystarczająco odrębnie; inaczej, ale znajomo. 

 

EotE jest jednocześnie rozszerzeniem jak i uzupełnieniem podstawowej fabuły. Wątek jest na tyle zgrabnie i sprawnie wpleciony w LORE, że - tak jak kilka stron wcześniej pisał Dahaka - odpowiada na pytania, których niewielu sobie zadawało, choć wszyscy powinni. Nikt nie prosił, nikt nie potrzebował, a dostaliśmy i czujemy się dzięki temu bardziej usatysfakcjonowani. 

 

Ale zanim dotrzemy do odpowiedzi fabularnych, to czeka nas znowu niełatwa przeprawa. Zbieranie poszlak, łączenie faktów, czujne oglądanie otoczenia. Jest naprawdę trudno. Odpowiedzi rzadko kiedy są oczywiste, nie wszystkie notatki są istotne. Czasem rozwiązanie tkwi nam dosłownie pod nosem, ale cóż - nie ma w tej grze Trybu Detektywa, więc zdarzy się, że coś ważnego po prostu ominiemy, przegapimy. Inne rzeczy możemy odkryć zupełnie przypadkiem. Bo EotE idzie tropem podstawki i oferuje nam kompletną swobodę eksploracji, ale kosztem tego jest ewentualne kompletne zagubienie po stronie gracza. Wciąż na karku wisi nam  widmo 22 minutowej pętli, po zakończeniu której świat (powinienem napisać kosmos) się resetuje, a z nami pozostaje tylko nabyta, niezmywalna wiedza. Owszem, startowanie od początku pętli bywa uciążliwe, ale tylko do momentu gdy sobie uświadomimy, że ponowne dotarcie do tego samego miejsca nie zajmie nam więcej niż 2-3 minuty. Wszystko dzięki właśnie tej nabytej wiedzy. No i chyba nie muszę dodawać, że z odpowiednim doświadczeniem i informacjami jesteśmy w stanie dobrnąć do zakończenia DLC w zaledwie jednej pętli? Ale na zdobycie tych informacji musimy poświęcić długie godziny. Taka natura Outer Wilds i za to już uwielbiam tę grę.

 

Po co ponownie piszę to wszystko? Nie wiem, chyba po prostu potrzebuję gdzieś się wygadać na temat tego, jak usiadła a mój gust ta gra. I byłbym niespokojny ze świadomością, że nie zrobiłem wszystkiego, by jak najwięcej osób o grze usłyszało. Choć wciąż pamiętam, że pierwsze godziny do łatwych nie należały i tylko mój szósty zmysł wyczuwający POTENCJAŁ nie pozwolił jej porzucić. I gdyby nie fakt, że ma już 3 lata, to byłby mój kandydat do GOTY. Chciałbym też, abyście dali tej grze chociaż szansę, tym bardziej, że jest dostępna w GP (o ile się orientuję) jak również PS+Extra.

Bo może omija Was akurat coś wyjątkowego i nawet nie wiecie, że tego potrzebujecie.

 

 

  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza
59 minut temu, Kmiot napisał:

No cześć, to znowu ja i drugi raz o Outer Wilds. Bo ukończyłem DLC i chciałbym się krótko podzielić wrażeniami.

 

Outer Wilds DLC - Echoes of the Eye.

 

Im dłużej myślę o Outer Wilds, tym bardziej zauroczony jestem tą grą. Wciąż byłbym bardzo wstrzemięźliwy w polecaniu jej komukolwiek, bo to bardzo ryzykowna zabawa - istnieje spore prawdopodobieństwo, że gra odrzuci, znudzi, zniechęci, a gracz się zagubi tak naprawdę nie wiedząc czego twórcy od niego oczekują i co właściwie ma zrobić. Bo nie oczekują niczego szczególnego. Szerokim gestem zapraszają do uruchomienia własnej ciekawości i udania się tam, gdzie nas ona poprowadzi. Ale to już wiadomo, bo było w podstawce.

A co w DLC?

 

Nowa odnoga fabularna, nowa lokacja (imponująca!), a przede wszystkim zupełnie odmienna koncepcja (również gameplayowa). Bardzo staram się wstrzymać z rzucaniem tutaj konkretami, bo podobnie jak w podstawce, najwięcej zabawy i przyjemności EotE dostarczy tym, którzy wkroczą do gry nieprzygotowani i jak najmniejszą ilością informacji. Tylko w ten sposób nie ominą Was te wszystkie momenty WOW. A mogę zagwarantować, że będzie ich co najmniej kilka i wszystkie nie pozostawią obojętnym. Ja byłem wręcz zachwycony, bo pozwoliłem twórcom, by mnie zaskoczyli, a oni zaprezentowali mi coś, czego wcześniej w ich grze nie doświadczyłem i po prostu przyłapali mnie bez gardy. Więc jest ŚWIEŻO, wystarczająco odrębnie; inaczej, ale znajomo. 

 

EotE jest jednocześnie rozszerzeniem jak i uzupełnieniem podstawowej fabuły. Wątek jest na tyle zgrabnie i sprawnie wpleciony w LORE, że - tak jak kilka stron wcześniej pisał Dahaka - odpowiada na pytania, których niewielu sobie zadawało, choć wszyscy powinni. Nikt nie prosił, nikt nie potrzebował, a dostaliśmy i czujemy się dzięki temu bardziej usatysfakcjonowani. 

 

Ale zanim dotrzemy do odpowiedzi fabularnych, to czeka nas znowu niełatwa przeprawa. Zbieranie poszlak, łączenie faktów, czujne oglądanie otoczenia. Jest naprawdę trudno. Odpowiedzi rzadko kiedy są oczywiste, nie wszystkie notatki są istotne. Czasem rozwiązanie tkwi nam dosłownie pod nosem, ale cóż - nie ma w tej grze Trybu Detektywa, więc zdarzy się, że coś ważnego po prostu ominiemy, przegapimy. Inne rzeczy możemy odkryć zupełnie przypadkiem. Bo EotE idzie tropem podstawki i oferuje nam kompletną swobodę eksploracji, ale kosztem tego jest ewentualne kompletne zagubienie po stronie gracza. Wciąż na karku wisi nam  widmo 22 minutowej pętli, po zakończeniu której świat (powinienem napisać kosmos) się resetuje, a z nami pozostaje tylko nabyta, niezmywalna wiedza. Owszem, startowanie od początku pętli bywa uciążliwe, ale tylko do momentu gdy sobie uświadomimy, że ponowne dotarcie do tego samego miejsca nie zajmie nam więcej niż 2-3 minuty. Wszystko dzięki właśnie tej nabytej wiedzy. No i chyba nie muszę dodawać, że z odpowiednim doświadczeniem i informacjami jesteśmy w stanie dobrnąć do zakończenia DLC w zaledwie jednej pętli? Ale na zdobycie tych informacji musimy poświęcić długie godziny. Taka natura Outer Wilds i za to już uwielbiam tę grę.

 

Po co ponownie piszę to wszystko? Nie wiem, chyba po prostu potrzebuję gdzieś się wygadać na temat tego, jak usiadła a mój gust ta gra. I byłbym niespokojny ze świadomością, że nie zrobiłem wszystkiego, by jak najwięcej osób o grze usłyszało. Choć wciąż pamiętam, że pierwsze godziny do łatwych nie należały i tylko mój szósty zmysł wyczuwający POTENCJAŁ nie pozwolił jej porzucić. I gdyby nie fakt, że ma już 3 lata, to byłby mój kandydat do GOTY. Chciałbym też, abyście dali tej grze chociaż szansę, tym bardziej, że jest dostępna w GP (o ile się orientuję) jak również PS+Extra.

Bo może omija Was akurat coś wyjątkowego i nawet nie wiecie, że tego potrzebujecie.

 

 

 

Dopisane do backloga i czekam na potężna przecene psn

Odnośnik do komentarza
W dniu 5.03.2021 o 17:47, Dahaka napisał:

Outer Wilds  :banderas:

 

Kurwancka co za gierunia, dawno nie gralem w cos tak dobrego jak to. Nie chcę za dużo pisać o niej, bo jest to gra o odkrywaniu i szkoda mi nawet o jej podstawowych założeniach mówić, bo po prostu lepiej je odkryć samemu. W końcu to gra o odkrywaniu, tak?

 

No ale z oczywistych rzeczy mogę powiedzieć, że jest to przygodówka, taki trochę walking simulator, ale jednak jakieś mechaniki ma. Latamy sobie po układzie słonecznym, odwiedzamy planety i odkrywamy co się tam działo zanim wyruszyliśmy w kosmos. Podróżowanie ma charakter lekko symulacyjny, trzeba zmagać się z grawitacją, paliwem w kombinezonie, tlenem czy uszkodzeniami statku. Jest to elegancko zbalansowane, bo nigdy nie przeszkadza, a dodaje immersji, napięcia i trochę główkowania z dysponowaniem zasobami. Jest to na tyle rozwinięte, że można faktycznie poczuć się, jakbyśmy podróżowali po kosmosie i musieli z rozwagą podchodzić do tego gdzie się zapuszczamy, ale nie na tyle, żeby musieć się tym przesadnie przejmować czy frustrować, to nie survival.

 

Gra jest nieliniowa, nie ma z góry wyznaczonej ścieżki przez twórców, więc możemy lecieć gdzie chcemy i zwiedzać co chcemy. Zbieramy informacje, które potem wykorzystujemy, żeby odkrywać kolejne rzeczy, albo próbujemy je odkrywać na pałę (bo nic nie jest nigdy zablokowane, nawet do końca gry się można dostać dosłownie od samego początku, jeśli wie się już jak). Nie ma czegoś takiego jak niewidzialna ściana, którą odblokujemy dopiero w konkretnym momencie gry - wszystko jest dostępne od razu, ale może być ciężkie do znalezienia bez poszlak znalezionych gdzie indziej.

 

Wszelakie wskazówki i informacje gra notuje nam w czytelny i zwięzły sposób w menu, więc nie trzeba się głowić nad zapamiętywaniem wszystkiego czy też rozkminianiem co jest istotną informacją, a co nie - wszystko co istotne dla nas jest automatycznie zapisywane. Mało tego, paniczne lizanie ścian w obawie przegapienia czegoś także nie jest problemem, ponieważ gierka informuje nas o tym, czy w danym miejscu odkryliśmy już wszystko czy nie. A najlepsze jest to, że e dostęp do tych informacji mamy tylko na naszym statku. Dzięki temu z jednej strony podczas zwiedzenia planet nie musimy przejmować się lizaniem ścian w obawie, że coś przegapimy, gdyż dowiemy się o tym później, ale z drugiej - zwiedzając nie możemy sprawdzić stosownego menu, więc nie ma ciągłego sprawdzania, czy już na pewno wszystko odhaczone i zaliczone. Takie rozwiązanie powoduje, że można zanurzyć się w zwiedzaniu miejscówek bez obawy, że coś przegapimy, ale też bez ciągłego sprawdzenia czy to już na pewno wszystko. Idealnie rozwiązanie, które maksymalizuje satysfakcje z grania, zwiedzania, odkrywania, jednocześnie nie wywierające na nas presji, że coś możemy przegapić. Rzecz jasna, zdarzają się też elementy, które musimy odkryć sami bez wskazówek, ale akurat one nie są jakiś dużym problem do ogarniecia (no,dobra, byl jeden moment, ktory mogl miec jedna poszlake wiecej, ale to wyjatek od reguly)

 

Level design jest bajeczny. W sensie, nie jest to jakieś super nie wiadomo co, ale każda miejscówka w grze jest unikalna i z pomysłem na siebie. Nawet nie przesadzę jeśli powiem, że wizyta na każdej kolejnej planecie była równie ekscytująca co wejście do nowego levelu w Mario, bo aż człowiek był ciekaw co się tam będzie działo. Gierka świetnie korzysta ze swoich prostych mechanik, żeby stworzyć miejsca, które zapadają w pamięć. Nie ma tu miejsca na kopiuj wklej, każdy skrawek terenu jest bardzo dobrze wykorzystany, nie ma tu błądzenia po połaciach niczego, bo nawet jeśli takie się zdarzą, to ich powierzchnia jest na tyle mała, że przeczesanie zajmuje chwilkę. Planety są po prostu świetnie zaprojektowane i nie ma ich dużo. Zdecydowanie poszli w jakość, a nie ilość.

 

A odkrywanie? Kurrrwa panie, jeśli myślicie, że znajdywanie nowych miejscówek w Breath of The Wild było satysfakcjonujące, to poczekajcie na eureka momenty tutaj. Rozkminienie niektórych rzeczy, mimo że bynajmniej nie trudne, daje mnóstwo satysfakcji. Nie mówię tu o zagadkach logicznych, bo takowych prawie, że nie ma, ale znalezienie lub dostanie się do ukrytej lokalizacji jest mega przyjemne. Nie ukrywam, że raz musiałem skorzystać z poradnika, ale jak się dowiedziałem co mam zrobić, to załamałem ręce, że jestem takim dzbanem i nie pomyślałem trochę więcej na własną rekę. Bo dzięki temu, że gra jest świetnie zaprojektowana, to naprawdę nie ma tutaj momentów, w których jest ciężko bez poradnika. Trzeba pomyśleć, zajrzeć do notatek, przypomnieć sobie inne miejsca, czy mechaniki gry, nawet nie jakieś detale, ale duże, oczywiste rzeczy. Jeśli kiedyś zagracie, stanowczo odradzam sięganie do telefonu w chwilach zacięcia. Nie warto.

 

A fabuła? Dobra. Tajemnicza, czujemy się jak detektyw zbierający elementy układanki. Minus taki, że w sumie prowadzi ona donikąd. Nie ma na końcu jakiegoś plot twistu wielkiego ani nic, ale całość jest na tyle intrygująca, a raczej może powinienem powiedzieć - zaprojektowana -  że bardzo dobrze motywuje do dalszego grania. Bardziej istotna jest tutaj podróż, niż sam cel.

 

I ja wam powiem tak, mam to wszystko w piździe i daje 10=/10. Dawno się tak dobrze nie bawiłem przy giereczce. Wiem, że nie będzie ona dla wszystkich przez nie za szybkie tempo i brak jakiejś mechaniki walki czy rozwoju postaci etc, ale w moje gusta wpasowała się idealnie. Nie mam się tu nawet do czego przyczepić, wszystko działa ze sobą idealnie, fabuła wciąga, miejscówki są świetnie pomyślane i zaprojektowane, mechaniki współgrają ze sobą i z fabułą, no i co chyba najważniejsze - nie ma drugiej takiej gry, a przynajmniej mi o niej nie wiadomo. Polecam z całego serduszka.



Tutaj co nieco napisałem, starając się nie zdradzać absolutnie niczego konkretnego, bo do gry najlepiej podejść na ślepo. Parę stron wcześniej masz recke Kmiota.

W dużym skrócie jest to przygodowka-rogalik, tylko ze zamiast doświadczenia, kasy i przedmiotów (bo takowych tutaj nie ma) do kolejnych runów przenosisz wiedzę, która jest w tej grze wszystkim.

Edytowane przez Dahaka
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

No ja bym się tylko zdecydowanie nie zgodził co do nazwania tej gry w jakimkolwiek stopniu walking-symulatorem (nawet z przekąsem), chyba że bierzemy pod uwagę pierwsze kilkanaście minut aż uzyskamy kody startowe do kosmolotni. Potem zaczyna się ooo, ale dżez, bo Outer Wilds częściej jest platformówką FPS, niż walking symulatorem.

 

Generalnie najgorszą opcją jest zignorowanie tej gry i pozwolenie, by przemknęła pod radarem. W pełni jestem w stanie zrozumieć, że komuś nie siądzie tego rodzaju gameplay i swoboda skutkująca wręcz błądzeniem, ale przede wszystkim warto na Outer Wilds w ogóle zwrócić uwagę, obdarzyć odrobiną cierpliwości i po prostu spróbować. Stąd moja propaganda i wskazywanie palcem, choć zdaję sobie sprawę, że na trzech chętnych może  jednemu się spodoba (przy sprzyjających wiatrach).

 

Przypomnę jedynie, że 15 września Outer Wilds ląduje na konsolach aktualnej generacji (4k/60fps), więc może warto się wstrzymać, ale nie warto zapominać.

 

 

 

Odnośnik do komentarza

To wszystko może trochę brzmieć jak częsty slogan: "nie podam szczegółów, by nie spoilerować", ale akurat w Outer Wilds odzwierciedla się to jak najbardziej. Myślę o jakimś elemencie gry, momencie w trakcie eksploracji i chcę, aby każdy chętny doświadczył tego osobiście. Bez przygotowania. 

Dokładnie z tego trochę kpi ten materiał YT. Przynajmniej jego pierwsza minuta. Potem następuje trochę szerszy opis rozgrywki, ale oczywiście całość spoiler free. Dla pragnących dodatkowej zachęty. Ostatnie pół minuty wyjątkowo wymowne.

 

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...