Opublikowano 8 godzin temu8 godz. Runaway: A Road AdventureDwadzieścia lat mi zajęło ukończenie tej gry. Nie grałem w nią oczywiście dwadzieścia lat, ale jakoś dwadzieścia lat temu grałem w nią po raz pierwszy. Zrobiłem chyba trzy podejścia, nigdy wcześniej nie dotarłem dalej niż do trzeciego rozdziału. Tym razem kliknęło i muszę powiedzieć, że mi się podobało. Owszem, nie jest to ta sama liga co Broken Sword czy Gabriel Knight czy gry LucasArts, ale jest naprawdę dobrze.Największym plusem tej produkcji jest jej oprawa graficzna. Wszystkie tła są ręcznie rysowane i są przepiękne oraz bogate w detale. To się nigdy nie zestarzeje, co najwyżej rozdzielczość może być zbyt mała. Mimo że postaci są renderowane w 3D, to zastosowany na nich cel-shading i filtry sprawiają, że zdają się one również być narysowane. Inne gry z tamtych czasów, w których użyto trójwymiarowych modeli wyglądają dziś brzydko i topornie, a Runaway nadal wygląda dobrze. Podobało mi się również to, że wszystkie czynności podejmowane przez głównego bohatera są animowane, co nie jest standardem w przygodówkach, nawet tych współczesnych.Zagadki są logiczne, raczej wszystkie mają sens, a ich rozwiązanie sprawiało mi przyjemność. W grze brak jest łamigłówek, wszystkie zagadki opierają się na interakcji między przedmiotami i otoczeniem, czyli taki przygodówkowy standard. Trudnością jest to, że gra nie posiada systemu hotspotów, interaktywnych przedmiotów jest masa i w żaden sposób nie wyróżniają się one z tła, więc powodzenia np w zauważeniu jednego gwoździa w jakiejś desce, która znajduje się gdzieś z boku ekranu. Dodatkowo bywa i tak, ze Brian, czyli główny bohater, nie może zebrać danego przedmiotu czy wejść z nim w interakcję dopóki przedmiot ten nie jest mu potrzebny. W efekcie trzeba obserwować otoczenie i zapamiętywać gdzie się widziało coś potencjalnie przydatnego, bo może będzie do tego miejsca trzeba wrócić później. Czasem bohater komentuje dany przedmiot dając znać, że może mu się przydać, ale jeszcze nie teraz, a czasem tego nie robi... Nie zacinałem się w tej grze na zagadkach, tylko właśnie w takich momentach gdy czegoś nie zauważyłem, bądź nie wiedziałem nawet, że czegoś szukam. Polecam stronę Universal Hint System, która nie daje gotowych rozwiązań (chociaż daje, jak ktoś chce), tylko delikatnie i stopniowo nakierowuje nas we właściwym kierunku. Mi kilka razy pomogła.Fabularnie jest ok, myślę, że mogłoby być lepiej.Generalnie jest to dobra gra, może nawet dobra z plusem. Cieszę się, że zdecydowałem się po nią sięgnąć ponownie.
Opublikowano 7 godzin temu7 godz. O dzięki za przypomnienie mi tej perły. Na steamie tanioszka za całość to machne 3 części
Opublikowano 7 godzin temu7 godz. Wczoraj wieczorem zakończyłem powrót do Thief: The Dark Project (a właściwie wydania Thief: Gold, które to wprowadza drobne poprawki i trzy dodatkowe misje) - ta gra się nie starzeje, to było kolejne doskonałe 17 godzin zabawy. Nie będę owijał w bawełnę i powiem otwarcie, że Thiefy to moje ulubione podejście do skradanek - wybaczcie Snejki, Fiszery, Rimikaru i Hitmany, ale król może być tylko jeden i jest to cyniczny cwaniak w osobie Garreta. Człowiek, który ma swoje zasady (kanonicznie nikogo nie zabija, a wyższe poziomy trudności poza dodatkowymi celami i nieco zmienionym rozkładem strażników dodają też wymogi związane z ograniczeniem lub brakiem zabijania - w końcu "przemoc to oznaka amatora", a to, że ktoś pracuje jako strażnik nie oznacza, że zasługuje na śmierć), ale najważniejsze dla niego pozostaje, aby wynieść jak najwięcej dóbr wszelakich z miejsca napadu.Garret to niejedyny bohater Thiefa - równie dużą rolę odgrywa doskonale wykreowane Miasto. Miejsce, które z jednej strony wchodzi w rewolucję przemysłową, a z drugiej ciągle drzemią w nim stare i niezrozumiałe siły objawiające się chociażby w nieumarłych, magii czy samym głównym wątku, który tak naprawdę zaczyna się dopiero po paru pierwszych misjach. To miejsce klimatyczne, ze świetnie zrealizowanym lore (intra między misjami z cytatami z ksiąg religijnych czy notatki, które znajdujemy), a przy okazji pozwalające na duże zróżnicowanie w lokacjach - raz będziemy zwiedzać magiczną posiadłość w mojej ulubionej misji w postaci "The Sword", innym razem niczym Lara Croft pobiegamy po jaskiniach z pozostałościami dawnej cywilizacji, a gdzie indziej zinfiltrujemy gildię magów czy wyznawców technologii. Albo będziemy robić pod siebie ze strachu w misjach zbudowanych wokół Haunted Cathedral czy będzie nam brakowało tchu przy intensywności misji "Escape!".Tak, Thief potrafi zadbać o dużą różnorodność przy jednoczesnym poszanowaniu dla swojego gameplay loopu. Choć nieraz cel misji zmieni się dramatycznie w trakcie, to zazwyczaj przybywamy na miejsce włamu dysponując pewnymi wskazówkami i zawsze uzasadnioną fabularnie dosyć ogólnikową mapą (a są miejsca, których mapa w ogóle nie uwzględnia - strasznie klimatyczny patent), a z tego punktu kombinujemy, jak dotrzeć do celu misji lub wpierw próbujemy go w ogóle zlokalizować przetrzepując notatki czy podsłuchując strażników. A w tym celu się skradamy. I pod tym kątem gra traktuje się bardzo poważnie.Garret nie jest może totalnym lebiegą - potrafi wywijać mieczem i poskładać jednego przeciwnika w systemie opartym o cięcia i blok (lepszy system niż w SHf) - ale większa ilość przeciwników to pewna śmierć, a strażnicy ochoczo alarmują o tym, że ktoś się tutaj panoszy. Zamiast tego musi metodycznie przemieszczać się w cieniu, uważać czy podłoże po którym stąpa nie jest za głośne i dobrze wybierać momenty na przemknięcie za plecami strażnika lub jego ogłuszenie, a do tego trzeba też zająć się ciałem - gra nie traktuje gracza jak debila i oczekuje bezwzględnego respektowania jej zasad. Poza tym do dyspozycji ma łuk z wieloma rodzajami strzał (od mających zastosowanie ofensywne po takie, które gaszą pochodnię, wytłumiają odgłosy powierzchni czy pozwalają wystrzelić linę) i kilka innych przydatnych gadżetów jak np. granaty oślepiające czy miny. Głównie jednak będzie pełzał po rewelacyjnych poziomach.To, czym najbardziej błyszczy Thief, także 26 lat po premierze, są rewelacyjne projekty poziomów. Są one czasami ogromne, zróżnicowane i zachwycają architekturą oraz pomysłami. Naprawdę, jak człowiek popatrzy na nowsze gierki to może poczuć wręcz zażenowanie, gdy porówna się ich mapy do wielokondygnacyjnych lokacji w Thiefie, gdzie na człowieka czekają zróżnicowane widoki i filozofie - od industrialnych kompleksów i surrealistycznych miejsc spaczonych magią, po "zwykłe" więzienia i ulice. Do tego mapy wypchane są opcjonalnymi znajdźkami, które przekładają się na zysk i możliwość zakupu gadżetów. Dwóch lokacji co prawda w tej grze nie lubię i uważam za upierdliwe (kasyno zmieniające się kanały zmieniające się w posiadałość... - ta misja dodana w Thief Gold to moim zdaniem zlepek odrzutów oraz misja, gdzie trzeba w krótkim czasie aktywować przełączniki), ale poza tym absolutnie wybitne mapy, nawet jeśli sporo sobie połazimy tu i tam.Grafika oczywiście zestarzała się najgorszej, ale po wgraniu HD Moda było całkiem spoko. Audio natomiast jest dalej wybitne i to gra stworzona pod słuchawki. Przede wszystkim nasłuchiwanie pełni w skradaniu gigantyczną rolę. Po drugie Garret miał szczęście do rewelacyjnego aktora głosowego. Po trzecie, klimat, mimo, że to "tylko" skradanka potrafi niesamowicie zjeżyć włos na głowie. Niepokojące ambienty w trakcie misji, które jednocześnie są czasem podpowiedzią, że jesteśmy na dobrej drodze, horrorowate odgłosy przeciwników w niektórych misjach czy to, co słyszymy w misji z odzyskiwaniem pewnego oka... Rewelacja. Krótki motyw dźwiękowy w czasie intr z cytatami brzmi jak najlepsze mroczne ambienty.Brzmi to jak wpis fanboja, ale nie mam problemu z przyznaniem się do bycia fanbojem tej serii. A teraz dam sobie chwilę przerwy i odpalam moją ulubioną dwójkę, aby zweryfikować czy to dalej dla mnie gra 10/10. Potem trójka i może w końcu zmuszę się do ogrania średnio przyjętego rebootu. Liczę, że Nightdive ładnie kiedyś odświeży trylogię, a seria dostanie wskrzeszenie na jakie zasługuje.
Opublikowano 4 godziny temu4 godz. Grałem w to ze dwa lata temu po raz pierwszy w życiu i muszę przyznać, że klimacior to ta gra ma, oj ma. Nie wiem jak daleko zaszedłem (grałem ze 12h czy coś takiego), ale chyba trochę zmęczyła mnie wielkość poziomów, ilość tych wszystkich korytarzy, no i te misje, gdzie pojawiają się te wszystkie dziwne stwory. Niesamowicie mnie rajcowało to gaszenie pochodni wodnymi strzałami, te strzały z mchem, które wyciszały kroki (bo powierzchnie w tej grze są różne i kroki bohatera chodzącego po takiej metalowej słychać na drugim końcu mapy, hehe) albo te z linami, które można było wstrzelić w drewniane powierzchnie i wejść wyżej. Ostatecznie nie przeszedłem i pewnie nigdy tego nie zrobię, ale nie ukrywam, że zrobiła na mnie ta gra naprawdę duże wrażenie. W dwójkę też pograłem z 10h, ale już mi tak mocno nie zapadła w pamięci.
Opublikowano 4 godziny temu4 godz. 27 minut temu, Ludwes napisał(a):Grałem w to ze dwa lata temu po raz pierwszy w życiu i muszę przyznać, że klimacior to ta gra ma, oj ma. Nie wiem jak daleko zaszedłem (grałem ze 12h czy coś takiego), ale chyba trochę zmęczyła mnie wielkość poziomów, ilość tych wszystkich korytarzy, no i te misje, gdzie pojawiają się te wszystkie dziwne stwory. Niesamowicie mnie rajcowało to gaszenie pochodni wodnymi strzałami, te strzały z mchem, które wyciszały kroki (bo powierzchnie w tej grze są różne i kroki bohatera chodzącego po takiej metalowej słychać na drugim końcu mapy, hehe) albo te z linami, które można było wstrzelić w drewniane powierzchnie i wejść wyżej.Ostatecznie nie przeszedłem i pewnie nigdy tego nie zrobię, ale nie ukrywam, że zrobiła na mnie ta gra naprawdę duże wrażenie. W dwójkę też pograłem z 10h, ale już mi tak mocno nie zapadła w pamięci.Ja akurat bardzo lubiłem te misje z potworami, bo ładnie odświeżały klimat, no i przy końcu robi się nawet strasznie, zwłaszcza, że ich projekty też są pomysłowe.
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.