Skocz do zawartości

W co teraz grasz..?


Siara_iwj

Rekomendowane odpowiedzi

Rodzinne granie na całego. Dzięki uprzejmości P+: Overcooked 2 i Lovers in dangerous spacetime.

 

Mój prawie 7 latek fantastycznie się w obu odnajduje. Trochę frustruje nas to, że grając w 3 osoby nie możemy robić tych 2/3 gwiazdek w późniejszych etapach i to nawet grając bez pomyłek. Ewidentnie brakuje albo zaparcia do masterowania plansz albo 4-go gracza. Także, pokonani niemożnością progresji odstawiliśmy(aż 4 latek dorośnie) na koszt - LiDS.

Znowu strzał w 10. Młody uwielbia w to grać i naprawdę ma suwmiarkę w rękach jeśli chodzi o mierzenie strzałów działem (gra jakimś działem laserowym, którym żona nie potrafi w ogóle grać). 

 

Polecam na rodzinne popołudnia.

 

Odnośnik do komentarza

@mario10 polecam DQ XI, fajna przygoda.

 

Zacząłem Mutant year zero. W końcu dobrze zrobiona turówka (phantom doctrine niestety mnie zawiódł). Story nakreślone solidnie, bez zbędnego patosu. Postać kaczora i świniaka fajnie zarysowana, dialogi między nimi bardzo dobrze napisane (dwóch kumpli którzy sobie nawzajem dogryzają czarnych humorem). Chce się grać.

 

Mechanika rozgrywki to jak ktoś kiedyś ładnie powiedział :

 

Cytat

XCOM, Original War i Fallout wchodzą do baru...

 

Jest aktualnie w dobrej przecenie na ps storze, warto. Oczo wyżej od xcoma, bo w końcu ktoś pomyślał i dam możliwość zwiadu terenu przed samą walką, dlatego też giniemy rzadziej (w xcomie pamiętamy, nawet jak się super ustawimy za osłonami to nagle pojawią się gamonie z dupy strony i pozabijają sam cały zespół). Coś czuje, że zrobienie tutaj trybu ironman będzie w końcu możliwe (bez zapamiętywania całych układów przeciwników na wszystkich planszach). 

 

I oczywiście klimacik jest. Czuć ciężar chodzenia mutantami, dużo mechanik, które działają! 

Najlepszą rzeczą jaką robi mutant to przejście z trybu chodzenia na tryb taktyczny. To my decydujemy kiedy możemy zaatakować wroga, a nie jak to xcomie triggerowanie ufosów z automatu. 

Odnośnik do komentarza

Wykańczam Assassin's Creed Odyssey, w międzyczasie próbuję wbić ostatni trofik do platyny w Eso (Emperor rank na pvp, byłem ostatnio 9ty w world ranku) oraz dogrywam brakujące aktywności w Borderach2. Trzy gry na raz to troszkę dużo ale musiałem odpuścić Division2, MGS'a5, Kingdoma, DQ XI i DaysGone, przysiądę do nich najprawdopodobniej dopiero około jesieni.

Odnośnik do komentarza
23 minuty temu, balon napisał:

i jak U4? Wsiadł?

 

Dopiero zaczynam, tak dosłownie pograłem 20 minut przed weekendem i pojechałem w rodzinne strony. Na dobrą sprawę grę sprawdzę konkretnie dopiero dzisiaj.

Edytowane przez Paolo de Vesir
Odnośnik do komentarza

U mnie na tapecie RAGE 2. Dawno nie miałem tak mieszanych odczuć na temat ogrywanej gry.
Z jednej strony nienajgorszy model jazdy, bardzo ładny graficznie świat, płynny movement, fajne skille i mega soczyste strzelanie - dopakowaną postacią, z rozwiniętymi umiejętnościami to odpyerdalamy taką rzeźnię, że aż miło popatrzeć - feeria barw, efektów cząsteczkowych, pięknych wybuchów i tryskającej juchy z urywanych kończyn w akompaniamencie zagrzewającej do boju muzy.
Do tego też przynajmniej dwa rodzaje "znajdziek", których namierzanie sprawia mi frajdę - balony MB i drony - ich położenie jest raczej losowe, więc fajnie samemu namierzyć i zestrzelić.

A z drugiej strony... Ten yebany open-world w najgorszym wydaniu... Niby powinienem się spodziewać, bo w końcu to Avalanche, ale i tak... Do zrzygania 5 rodzajów ikonek pomnożonych razy 50 - kilka rodzajów baz, blokady na drodze, gniazdo mutantów, czy elektrownia i tak do us#anej... Całości nie ratuje "fabuła"...

Koncept DOOMa w otwartym świecie wydawał się kuszący na papierze, ale niezbyt dobrze to wyszło w praniu.
Mimo wszystko wciąga, bo starcia dają ogromną frajdę, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jakby jednak zrobili z tego bardziej korytarzowe doświadczenie z większym naciskiem na historię, to gierka byłaby dużo lepsza, a tak - trochę taki ładniejszy klon Borderlands z dużo lepszym gunplayem, ale za to bez fajnej fabuły i setek giwer.

Edytowane przez Wredny
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Jak 2 ze zremasterowanej kolekcji. 

 

w4cxNqS.jpg

 

 

Szkoda. Naprawdę szkoda, że ekipa z Naughty Dog mając w ręku recepturę na idealny sequel Jak & Daxter zamiast jej się trzymać postanowiła zrypać koncept z Ratchet and Clanka. I tak oto powstało... homo-niewiadomo. Gra łącząca elementy z wielu gatunków, która tak naprawdę w żadnym z nich nie jest wybitna. A już na pewno nie w tym w czym powinna, czyli w platformingu. 

 

Zamiast pięknych, kolorowych mapek wypełnionych po brzegi zabawnie wykonanymi przeciwnikami mamy smutne jak dupa węża miasto. Ścieki, fabryki, jakieś dziwne laboratoria. Niby władowano w to sporo polygonów i od strony technicznej nawet dzisiaj może robić wrażenie, tak design jest tragiczny. Zamiast wesoło skakać po platformach musimy tłuc się z jednego końca miasta na drugi, aby odpalić misję, co zresztą z miejsca kojarzy się z jakimś niedorozwiniętym klonem GTA. Mapa jest fatalnie skonstruowana, mnóstwo tu backtrackingu, a poruszanie się po niej to czysta katorga. Zamiast szukać znajdziek, unikać pułapek i walić po pyskach puchate miśki trzeba do wszystkiego strzelać, strzelać... i jeszcze więcej strzelać. Próba czasu nie została zaliczona, gra się w to o wiele gorzej niż w pierwszą część, właśnie głównie z uwagi na bardzo kiepskie elementy shootera oraz masę fatalnie zrealizowanych mini-gierek oraz (pipi)-questów. Pamiętam, że swego czasu ludzie jarali się wysokim poziomem trudności. Absolutnie nie ma czym się podniecać, ponieważ zrobiono to jak większość gry: na odpierdal. Nie chodzi o to, że sporadyczne skakanie jest trudne czy że przeciwnicy mają super AI. Nie, cały myk polega na tym, że gra zwyczajnie żydzi nam checkpointów, do tego Jak jest na kilka hitów, więc w razie zgonu trzeba często zaczynać cały etap od nowa. Frustracja gwarantowana. 

 

Możliwe, że trochę za mocno cisnę po tym tytule, ale faktem jest na pewno, że nie zestarzał się tak dobrze jak oryginał (który po dziś dzień daje dziką frajdę z grania), a obrany przez ND kierunek IMO nie był właściwy w przypadku tej serii. Za dużo dziwnych zmian, za dużo pomieszania z poplątaniem, zbyt poważny klimat. Największy plus? Oczywiście DAXTER, który rządzi niesamowicie. 

  • Plusik 3
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Zaczałem Hellblade.

 

Siedzę sobie w sluchawkach przez godzinkę i już trochę mnie męczą te różne głosy w moich uszach. Będę sobie dawkował experience, bo gra jest nowym doświadczeniem w growym półświatku. Brawa dla devów, że poruszyli tutaj tak delikatny temat i postarali się, żeby odbiorca odebrał tą psychozę dogłębnie. Jestem na początku przygody i jestem zafascynowany tym co dotychczas widziałem (i słyszałem :obama: ).

 

Walka nie jest jakaś wymagająca (przynajmniej narazie), ale jest dobrze wykonana (czuć mocny brzęk metalu podczas uderzeń mieczem oraz parowania.)

 

Edytowane przez oFi
Odnośnik do komentarza

Skończone:

 

 

Jak & Daxter - jeden z najlepszych platformerów w jakie grałem i przy okazji jedna z najlepszych gier na ps2. Piękne i zróżnicowane światy wypełnione po brzegi atrakcjami, bardzo miodne skakanie, świetny humor (Daxter!), sensownie poukrywane znajdźki i zwyczajnie ogromna ochota, żeby wbić w tej grze 100%. To jest coś niesamowitego, że ten tytuł ma prawie 18 lat i wciąż wygląda tak ładnie i dalej gra się w niego tak dobrze. Szkoda tylko, że przygoda jest tak krótka. 9/10

 

Jak 2 - jak NIE robić sequeli gier wideo? Jeżeli kiedyś się nad tym zastanawiałeś, to odpal sobie drugą część przygód duetu Jaka i Daxtera, a odpowiedź stanie się jasna. Wszystko co stanowiło o mocy pierwowzoru poleciało razem z osranym papierem toaletowym do kibla: baśniowy klimat został zastąpiony przez jakieś dziwne sci-fi, kolorowe lokacje w dziczy musiały ustąpić miejsca industrialnemu miastu (ścieki, bazy wojskowe, wysypiska śmieci icon_puke.gif ), a prosty i spójny gameplay padł ofiarą jakiegoś chorego eksperymentu. Jak 2 nie ma żadnego klimatu i żadnej tożsamości, to po prostu dziwny zlepek innych gier (Ratchet and Clank, GTA, Tony Hawk) z masą bzdetnych mini-gier i toną śmieciowych questów, które niby robią za wątek fabularny. Grafika to niby wysoki poziom poprzedniej części, ale przez okropny design i tak ciężko się na to patrzy. Dwie rzeczy absolutnie przekreślają tę grę jako grywalną, mianowicie backtracking oraz poziom trudności. Żeby w ogóle odpalić jakąś misję należy najpierw się do niej dostać, a żeby się do niej dostać trzeba się przebić przez najgorzej wykonane miasto w grach wideo (jest klaustrofobiczne, korytarzowe, co chwilę ktoś nas atakuje dodatkowo utrudniając poruszanie się, a do tego model "jazdy" to czysta katastrofa). Dotarcie do zleceniodawcy zajmuje co najmniej 5 minut, i drugie tyle trzeba doliczyć, aby dostać się później na miejsce zlecenia... nie muszę chyba mówić jak bardzo staje się to irytujące za 10 czy 20 razem?Poziom trudności to również katastrofa. Ja naprawdę lubię trudne gry, ale jest różnica między trudnością taką jak w Soulsach (gdzie każda porażka jest fair, do tego uczy i motywuje gracza, aby dał z siebie z 100%), a taką trudnością jaką zaserwowało tu Naughty Dog polegającą chociażby na tym, że nigdy nie mamy wystarczająco amunicji, aby zdejmować wrogów. Po śmierci gra nie zapamiętuje przeciwników, których  pokonaliśmy, ale za to zapamiętuje wystrzelone naboje, co w praktyce sprowadza się do tego, że po którymś zgonie... mamy puste kieszenie, a moment który sprawił nam trudność staje się w tym momencie jeszcze TRUDNIEJSZY. Checkpointy? Zapomnij. Apteczki regenerujące życie? Również zapomnij. Wrogowie wyskakujący z najmniej spodziewanych miejsc, trafiający nas z daleka z turbo precyzją? To możesz zapamiętać. Koniec końców gra zamiast motywować i zachęcać do większych starań jedynie frustruje. Misje są cholernie powtarzalne, platforming zszedł nawet nie na drugi, ale na trzeci albo i czwarty plan, a z niemego Jaka zrobiono na siłę edgy "madafakę". Jedyne co ratuje ten tytuł to Daxter, ale czy warto specjalnie dla niego męczyć sie z grą, która nie daje większej frajdy? Moim zdaniem nie. Może nie jest to kompletny crap, ale na pewno też nie da się tego nazwać dobrą grą. 6/10

 

Jak 3 - i tu lekkie zaskoczenie, bo zapamiętałem tę odsłonę podobnie jak Jaka 2, ale na szczęście jest nieco lepiej. Przede wszystkim backtracking aż tak nie denerwuje, w sensie: też się pojawia, ale tym razem zasuwanie po mieście jest ograniczone do minimum. Nowa lokacja - pustynia jest znacznie lepsza, można fajnie popierdalać pojazdami rodem z Mad Maxa i strzelać się z przeciwnikami. Dzięki dopałkom do broni strzelanie w końcu ma jakiś sens i nawet potrafi sprawić trochę frajdy, do tego jest o wiele więcej elementów platformowych niż w poprzedniej części (ale i tak znacznie mniej niż w Jak & Daxter). Ba, nawet mini-gierki, których jest prawdziwe zatrzęsienie, są spoko. Na pewno nie jest to godne zwieńczenie trylogii (kolejną część w formie ścigałkowej oraz Lost Froniter stworzone przez inny team z grzeczności pominę), ale gra sama w sobie całkiem fajna, poprawiająca masę błędów poprzedniczki i przede wszystkim: grywalna. 7+/10

 

  • Plusik 3
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...