Skocz do zawartości

Niemieszkanie z rodzicami do 30 / 40


_Red_

Rekomendowane odpowiedzi

3 minuty temu, mozi napisał:

Nie wiem może jestem inny ale jak mam wybór to wolę nowe auto np hybrydę do miasta gdzie 99% jeździ żona niż 4l camaro które mnie by męczyło do codziennej jazdy już pomijam ze parę latek takie camaro używka ma i umówmy się poza wyglądem camaro to jest technologiczne lata 90.


Ja tam śmigam jako daily car i jest bardzo spoko. A no i cena rośnie - dzisiaj sprzedam 20% drożej niż kupiłem wiec tez spoko sprawa. Co kto lubi.

Odnośnik do komentarza

Sportowego auta nie kupuje się do codziennego użytku, ponieważ nie jest praktyczne. Kupuje się je do zabawy i dla przyjemności. Wiadomo ,że jak kogoś stać na jedno dobre auto to kupuje się coś uniwersalnego ale jak ktoś ma więcej kasy albo taką zajawkę to kupuje jeszcze sportowe auto. 

Odnośnik do komentarza

A tak z innej beczki, dlaczego generalnie drzwi do mieszkania mają zwykle nadal klasyczne zamki otwierane kluczem? Np. do drzwi budynku mam zbliżeniowy brelok, do biura kartę dostępu, w innych branżach samochody mają centralne zamki czy dostępy bezkluczykowe (to akurat jest mało bezpieczne), telefony czytniki linii papilarnych, oka... Tymczasem przed mieszkaniem zwykle trzeba celować w dziurkę i jakoś od lat, przynajmniej w Europie, mało się zmienia. Metalowy klucz jest nadal bezpieczniejszy, czy też klienci są oporni zmianom?

Odnośnik do komentarza

Myślę, że to pierwsze. Pewnie kwestią czasu by było u złodziei pojawienie się jakiś uniwersalnych transmiterów do otwierania drzwi("niefortunne" wycieki schematów zabezpieczeń od producentów). Samochody obecnie też już kradną w kilka sekund przez elektroniczne walizki i inne gówna co już nie wymaga podejrzanego gmerania przy szybie by otworzyć i potem na kabelki odpalić. Jednak zamkniętych mechanicznie na klucz drzwi nikt ci nie otworzy tak jakby wchodził do siebie. Tutaj zdecydowanie pozostanę boomerem i nawet jak pojawi się powszechnie dostępna taka technologia to ją zleję. By spać spokojnie poświęcę te kluczowe kilka sekund mojego życia by włożyć i przekręcić fizyczny klucz.

Odnośnik do komentarza

No ja mam czytnik na śmietniku i od jakiegoś czasu zdechło. Nie wiem czy po mojej stronie, czy czytnika, bo sąsiada jakiegoś nie przyuwazylem, a że nowa nora, to się też pucował nie będę. Został klucz, bo nie wyeliminowali tej opcji. I tak też pozostanie w mieszkaniach jeszcze bardzo długo. Bo przy pierwszej awarii będziecie spali na klatce. A nie, przepraszam. Na ganku swojej śródziemnomorskiej posesji, pomiędzy Mustangiem a limuzyną.

Odnośnik do komentarza

Powiem tak: a po co pozbywać się najmniej awaryjnej opcji zapasowej? U kumpla spółdzielnia zabawiła się w wielce nowoczesnych i wywaliła zamki w drzwiach do klatki na rzecz wstukiwanego kodu z zewnątrz (to akurat standard) i odbijania "breloka" od wewnątrz. Jedna awaria i nikt (oprócz mieszkających na parterze) nie mógł się dostać i wydostać z bloku xD.

 

  

W dniu 14.10.2021 o 13:41, WisnieR napisał:

800zł na miesiąc? Czy ty coś w życiu robiłeś czy tylko siedziałeś u rodziców i grałeś w gierki? To nie żadne naśmiewanie, się czy cokolwiek, po prostu jestem ciekaw jak Ci się udało za 800zł na miesiąć "przeżyć". Przecież w tym wieku to można było puścić 200zł przez cały weekend, i to oszczędnie. Pamiętam swoją pierwszą robotę i NIESAMOWITE wynagrodzenie na poziomie 1700zł xD Też mieszkałem u rodziców, więc nie miałem kosztów "życia" ale i tak musiałem opłacić telefon, kupiłem sobię swój pierwszy samochód, wjechał TV HD READY 32 CALE!!

 

Po prostu nie wszyscy uwielbiają rozwalać kasę i potrafią gospodarować. Rozumiem zajawkę swoją pierwszą kasą, kupno TV, auta (ale kurwa nie z salonu tylko jakiegoś gruza) czy nowych butów, no ale tego nie robi się co miesiąc. No i bez urazy, ale to ty przypadkiem nie opisywałeś kiedyś w którymś temacie, że mimo dużych zarobków na nic Ci nie starcza xd?

 

Cóż, ja jestem może typowym centusiem, ale zawsze trochę bawili mnie kumple, którzy co miesiąc wychodzili, z niewielką zresztą pensją, "na zero", ale w każdy weekend musiał być gruby melanż. Spoko, młodość jest do zabawy, ale potem przychodzi czas na powolną wyprowadzkę z domu rodzinnego i nie masz złamanego grosza oszczędności. Inna sprawa, że u mnie się dokładało do budżetu, a nie bawiło w panisko z całą pensją na igraszki, więc mam trochę inną perspektywę.

Edytowane przez kotlet_schabowy
Odnośnik do komentarza

Bycie oszczędnym to same plusy w życiu, każdy większy wydatek zawsze dwa razy się zastanowię czy mi to jest na pewno potrzebne. Ważne też żeby swoje dzieciaki nauczyć systematycznego odkładania części otrzymanej kasy. Mój kolega z pracy ma mega patent na swoich synów, do większych zakupów które chcą (tablet, dron) muszą sami się dołożyć i to nie 20%. Dzięki temu dzieciaki faktycznie bardziej zastanawiają się nad tym co chcą i szanują daną rzecz. Wiadomo ,że w to nie wchodzą prezenty na urodziny czy święta xD Dzieciaki dzięki temu też bardziej szanują kieszonkowe czy pieniądze od dziadków i ciotek. Przy swoich dzieciach na pewno wypróbuję ten sposób. 

 

Wiadomo ,że takie podejście też nie gwarantuje konsumenckiego sukcesu, bo drona którego sobie kupiłem za prawie 3k użyłem 2 razy i leży ale większość zakupów służy mi latami. Najważniejsze to nie wydawać swojej kasy spontanicznie. Pieniądz to czas, czasem warto się zastanowić czy dany czas poświęcony na zarobienie określonej sumy pieniędzy jest warty danej rzeczy. 

 

jedyne na czym nie oszczędzam to swoje hobby, zawsze mam ustalony procent dochodów który mogę na to wydać. Mam z tego radochę więc kompletnie tej kasy nie żałuje. 

Odnośnik do komentarza
10 minut temu, WisnieR napisał:

Fajnie czytać, że wam dobra zabawa w weekend kojarzy się tylko z chlaniem drinków w klubie, ale w weekend mając 20+ lat można robić na prawdę wiele innych rzeczy, niż tylko pić alkohol, i często te "inne" zabawy nie są za darmo.

 

Daj przykłady bo nie za bardzo wiem do czego pijesz. Jak cię bardzo interesuje co robiłem na weekendach w tamtych latach to udzielałem się w aeroklubie, latałem na szybowcach, bawiłem się trochę w modelarstwo ale bardziej od strony technicznej, 3 lata trenowałem amatorsko boks no i oczywiście giereczki. Remontowałam też stare motocykle z kumplem i dosyć mocniej siedziałem w akwarystyce na którą obecnie nie mam czasu ani zapału. No i też jeździłem na bardziej kameralne festiwale jak Jarocin, Cieszanów. 

 

A no i tak od 2014 zainteresowałem się systemami arcade, remontowałem budy i naprawiałem gierki na handel albo wymianę do kolekcji. 

Odnośnik do komentarza
29 minut temu, Ukukuki napisał:

Najważniejsze to nie wydawać swojej kasy spontanicznie.

Wydaje mi się, że jestem dość oszczędny i dobrze gospodaruje kasą, ale nieeeeee, przecież to jest takie zajebiste uczucie od czasu do czasu kupić sobie coś na spontanie. Bez kalkulowany, bez zaliczania, szczególnie tematy związane z pasjami czy hobby. Trzeba sobie życie osładzać. 
 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
 
Daj przykłady bo nie za bardzo wiem do czego pijesz. Jak cię bardzo interesuje co robiłem na weekendach w tamtych latach to udzielałem się w aeroklubie, latałem na szybowcach, bawiłem się trochę w modelarstwo ale bardziej od strony technicznej, 3 lata trenowałem amatorsko boks no i oczywiście giereczki. Remontowałam też stare motocykle z kumplem i dosyć mocniej siedziałem w akwarystyce na którą obecnie nie mam czasu ani zapału. No i też jeździłem na bardziej kameralne festiwale jak Jarocin, Cieszanów. 
 
A no i tak od 2014 zainteresowałem się systemami arcade, remontowałem budy i naprawiałem gierki na handel albo wymianę do kolekcji. 
To tym bardziej jestem w szoku, że 800zł ci na to wystarczało, bo w moim przypadku sam sport to był wydatek minimum 400zł na miesiąc za treningi, a jak się trafiały wyjazdy na mecze/turnieje to już w ogóle dwa razy tyle. A to tylko był sport. W weekend wychodziło się na pizzę/kino/billard/darty/gokarty czasem kilka rzeczy tego samego dnia. I tak jakoś te parę złotych zarobionych znikało.
Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, kotlet_schabowy napisał:

Powiem tak: a po co pozbywać się najmniej awaryjnej opcji zapasowej? U kumpla spółdzielnia zabawiła się w wielce nowoczesnych i wywaliła zamki w drzwiach do klatki na rzecz wstukiwanego kodu z zewnątrz (to akurat standard) i odbijania "breloka" od wewnątrz. Jedna awaria i nikt (oprócz mieszkających na parterze) nie mógł się dostać i wydostać z bloku xD

Niewiarygodnie głupie rozwiązanie.Jak taki potworek przeszedł odbiór przeciwpożarowy? Komuś chyba wyobraźni zabrakło w tym przypadku.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, WisnieR napisał:

Fajnie czytać, że wam dobra zabawa w weekend kojarzy się tylko z chlaniem drinków w klubie, ale w weekend mając 20+ lat można robić na prawdę wiele innych rzeczy, niż tylko pić alkohol, i często te "inne" zabawy nie są za darmo.

 

Nie no w weekend gdy ma się 20+ lat można również pić alkohol na domówce - opcjonalnie pod blokiem. Narkotyki też są. Fajnie było mieć 20+ lat tylko w zimie pod blokiem z browarem nie fajnie.

Odnośnik do komentarza
27 minut temu, Jotrazydwa napisał:

 

Nie no w weekend gdy ma się 20+ lat można również pić alkohol na domówce - opcjonalnie pod blokiem. Narkotyki też są. Fajnie było mieć 20+ lat tylko w zimie pod blokiem z browarem nie fajnie.

A robienie wódy w bramie albo w krzakach, przed wejściem do klubu też super opcja,  piękne czasy...

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, WisnieR napisał:
6 godzin temu, Ukukuki napisał:
 
Daj przykłady bo nie za bardzo wiem do czego pijesz. Jak cię bardzo interesuje co robiłem na weekendach w tamtych latach to udzielałem się w aeroklubie, latałem na szybowcach, bawiłem się trochę w modelarstwo ale bardziej od strony technicznej, 3 lata trenowałem amatorsko boks no i oczywiście giereczki. Remontowałam też stare motocykle z kumplem i dosyć mocniej siedziałem w akwarystyce na którą obecnie nie mam czasu ani zapału. No i też jeździłem na bardziej kameralne festiwale jak Jarocin, Cieszanów. 
 
A no i tak od 2014 zainteresowałem się systemami arcade, remontowałem budy i naprawiałem gierki na handel albo wymianę do kolekcji. 

To tym bardziej jestem w szoku, że 800zł ci na to wystarczało, bo w moim przypadku sam sport to był wydatek minimum 400zł na miesiąc za treningi, a jak się trafiały wyjazdy na mecze/turnieje to już w ogóle dwa razy tyle. A to tylko był sport. W weekend wychodziło się na pizzę/kino/billard/darty/gokarty czasem kilka rzeczy tego samego dnia. I tak jakoś te parę złotych zarobionych znikało.

 

Szybowce za darmo dla aktywnych członków klubu, boks kosztował mnie 50 zł miesięcznie za zajęcia grupowe 4 razy w miesiącu plus dostęp do sali na weekendach. Reszta to już groszowe sprawy. Kino 12 zł wtedy? Jeden wypad na pizzę i coś do picia to było jakieś 20 zł od osoby. Zazwyczaj jeździliśmy na jedno auto wiec nigdy więcej niż 5 osób nie było. Bilard i kręgle tak samo groszowe sprawy w paczce. Do tego zniżki studenckie. Chłopie w tym wieku to połowa moich znajomych nie miała hajsu na nic jak studiowała dziennie xD Ja jako student zaoczny pracujący i mieszkający u rodziców to byłem wśród nich krezusem.

 

A siłka za darmo bo to mordownia u kumpla była :p Jedynie zimą składaliśmy się na butle z gazem do ogrzania pomieszczenia. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 16.10.2021 o 15:24, WisnieR napisał:

Fajnie czytać, że wam dobra zabawa w weekend kojarzy się tylko z chlaniem drinków w klubie

 

Nie dopowiadaj sobie czegoś czego nie ma w naszych postach.

 

Zresztą meritum jest proste: czy mówimy o piciu, czy o "ambitnych" rozrywkach, to uważam, że trzeba liczyć siły na zamiary, więc zarabiając 1500 zł nie piję co tydzień flaszki kupionej za 500% ceny rynkowej w klubie z płatnym wstępem, tylko raczej stawiam na domówki i "studenckie" imprezy (klimaty jak u przedmówców). Nie jeżdżę na narty z własnym sprzętem w Alpy, tylko do Białki, a sprzęt wypożyczam. Zwiedzanie świata, skakanie ze spadochronem, kurs szybowania czy poznawanie najlepszych restauracji w mieście po prostu zostawiam na czas, kiedy będę zarabiał lepiej, i tak to widzę. Kwestia ogarnięcia finansowego, kombinowania i trochę naszego rodzimego cebulactwa. Nie spadła mi korona z głowy jak poszedłem do kina w środę za 13 zł, zamiast w sobotę za 25.

 

No chyba, że ktoś ma pełne wsparcie finansowe od rodziców, a ta marna pensja z pierwszej pracy to takie jego kieszonkowe, to inna bajka, ale wtedy mnie mamy o czym rozmawiać.

 

Koniec końców, niech każdy robi ze swoją kasą co chce, ale mnie zwyczajnie drażniło trochę, jak ktoś zarabiający więcej ode mnie narzekał, że jest spłukany/biedny, nie mając żadnych zobowiązań. Z tego potem wyrastają Janusze, które zarabiają 2k, ale i tak palą codziennie paczkę sklepowych szlugów i zmieniają DUŻY telewizor częściej, niż niektórzy konsolomaniacy.

Edytowane przez kotlet_schabowy
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Troche odkopie ale u nas w klatce tez sa te na kod domofony. Znaczy klucz tez jest ale wiadomo, dynamiczny wlasciciel sklepu z konsolami nowej technologii nie bedzie go nosil. No i pech chcial ze w zime jak wrocilem z treningu biegowego nie majac tel domofon  dostal pierdolczyka :)

 

Ehh no ale przeciez przyjemnie jest sobie spoconym posiedziec w leginsach na lawce przed klatka przy zeru stopni i czekac 15 minut az ktos wejdzie lub wyjdzie z klatki :) Jeszcze jak tak to te kurwie z pieskami wychodza co chwile a wtedy musialem dobrze poczekac. 

 

#teamkluczyk

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...