Skocz do zawartości

Sekiro: Shadows Die Twice


Frantik

Rekomendowane odpowiedzi

Ja w końcu Purification zrobię :D

 

edit

Wróciłem po przerwie bo skończyłem na Genichiro na NG+ i jednak nie xDD nie dam się namówić. O ile gra jest cudowna tak jednocześnie nie jestem w stanie w nią grać dobrze jak w inne od From. Odpuszcze te inne zakończenia i rajd po platyne, bo się komuś krzywda stanie xD

edit2
Dobra mam syndrom sztokholmski xD Po 3 godzinnej przerwie od kilku podejść, padł za pierwszym :P

Edytowane przez cotek
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Nie ma to jak w ostatniej fazie walki z ostatnim bossem, będąc na skraju śmierci postawić wszystko na jedną kartę i zużyć figurki Jizo (dodatkowe odrodzenie), po czym zostać zaje.banym dosłownie parę ciosów przed zwycięstwem. Jednak to kopiowanie save na usb to nie taki zły pomysł xD

 

Na dodatek nie mogę tego szajsu nigdzie odkupić, bo, jak się okazuje, specjalne towary u handlarza miałbym tylko po wykonaniu side questa. No i skończę grę mając kilkanaście tysięcy senów w sakwach, bo i tak nie było za bardzo ich na co wydawać. 

 

Co do samej walki, to jest baardzo męcząca, ale nie nazwałbym ją trudną w takim Sekirowym znaczeniu. Po prostu z uwagi na 4 fazy, trzeba mocno uważać i gospodarować tykwami, a całość po prostu długo trwa, więc frustracja, kiedy dostaje się po du.pie w 3 albo 4 fazie jest potężna. Powtórek już miałem od chu.ja, z czego, tak jak wyżej opisałem, raz byłem od krok od zakończenia tej męki. 

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, kotlet_schabowy napisał:

Po prostu z uwagi na 4 fazy, trzeba mocno uważać i gospodarować tykwami, a całość po prostu długo trwa, 

To jest właśnie fajne w tej grze - walka może trwać wieki (i na pewno się popełni błąd) jak nie opanujesz perfect  parry. 

1 faza - 30-40 sekund. Za plecy i double ichimonji + mikkiri. 

2 faza perfect parry i postura znika w oczach - doprawione kontrami mikiri albo high monkiem to już wogole

3 i 4 jakoś tak idzie sprawniej bo można kontrować pioruny. 

Odnośnik do komentarza

Teoretycznie (w i praktyce, jak ktoś ma skilla) tak jest, ale jak dobrze by nie szło, to mimo wszystko trochę czasu na całość tracisz, więc wpadka na koniec i dostajesz korby. Dwie pierwsze fazy: zgoda, można je obcykać. Powiedziałbym wręcz, że druga runda to modelowy przykład walki z bossem, jaka idealnie mi pasuje. W fazie 3-4 zaczyna się jak dla mnie za duży element chaosu i losowości. Próbowałem skillowej walki na kontry, próbowałem latania po planszy i "dziabania" i sam już nie wiem, co lepsze. 

 

Na filmikach YT "Sekiro bosses no dmg parry only" wszystko wygląda ślicznie i ładnie, w praktyce jeden mały błąd, dam przeciwnikowi trochę odpocząć i odbudowuje mu się postawa, ergo wszystko trwa dłużej. 

 

Ja już mam dość, dziś wracam na tarczy. Chyba ostatnio się tak wymęczyłem prawie 15 lat temu z Aresem z GoWa na poziomie trudności God (walka z "klonami", pozdro dla kumatych). Ten sam casus: kilka faz, początek mam już obcykany na perfekt, niby wiem co i jak, ale zawsze w końcówce jakiś je.bany błąd niweczył plan i jedziemy od nowa. Co więcej, tam nie można było przerywać cut scenek xd. No taka dygresja. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza

Ja go w większości faz po prostu dzióbałem. Obczaiłem mniej więcej jego ruchy i jak nie zbiłem połowy energii to nie wdawałem się w wymianę ciosów bo ta postura szybko mu wracała. A tak trochę uszczupliłem energię, później konkretne bloki, ciosy, kontry i postura mu leciała.
Najwięcej krwi mi napsuła  faza gdy wyciągał włócznie, ale i na to znajdzie się sposób :)

Odnośnik do komentarza
18 godzin temu, kotlet_schabowy napisał:

Teoretycznie (w i praktyce, jak ktoś ma skilla) tak jest, ale jak dobrze by nie szło, to mimo wszystko trochę czasu na całość tracisz, więc wpadka na koniec i dostajesz korby. Dwie pierwsze fazy: zgoda, można je obcykać. Powiedziałbym wręcz, że druga runda to modelowy przykład walki z bossem, jaka idealnie mi pasuje. W fazie 3-4 zaczyna się jak dla mnie za duży element chaosu i losowości. Próbowałem skillowej walki na kontry, próbowałem latania po planszy i "dziabania" i sam już nie wiem, co lepsze. 

 

Na filmikach YT "Sekiro bosses no dmg parry only" wszystko wygląda ślicznie i ładnie, w praktyce jeden mały błąd, dam przeciwnikowi trochę odpocząć i odbudowuje mu się postawa, ergo wszystko trwa dłużej. 

 

Ja już mam dość, dziś wracam na tarczy. Chyba ostatnio się tak wymęczyłem prawie 15 lat temu z Aresem z GoWa na poziomie trudności God (walka z "klonami", pozdro dla kumatych). Ten sam casus: kilka faz, początek mam już obcykany na perfekt, niby wiem co i jak, ale zawsze w końcówce jakiś je.bany błąd niweczył plan i jedziemy od nowa. Co więcej, tam nie można było przerywać cut scenek xd. No taka dygresja. 

 

 

Pierwsze dwie fazy to jest półtorej minuty, pozostałe dwie fazy wymuszałem na nim skok i szły dwa uderzenia. Plus w innych sytuacjach petardy i znowu jeden/dwa ciosy. Nie jest to czasochłonne. Musisz tylko wyczuć gościa i jakoś to pójdzie. Kompletnie nie mam zdolności manualnych do zręcznościówek. Większość czasu gram w strategie i turówki xd wszystko inne na easy lub normal. Najwyższe poziomy trudności widziałem tylko w Halo. Więc jak ja dałem radę to i ty sobie dasz radę. 

Odnośnik do komentarza

No i poszło. Tak jak piszesz, dwie rundy skillowo, kolejne dwie bieganie i dziabanie. Tyle, że robiłem tak samo poprzednie kilka godzin i jakoś nie wychodziło xd. Ze dwa razy użyłem zgodnie z radą kolegi wyżej konfetti , bodajże raz cukierka Ako no i jedno dodatkowe wskrzeszenie (którego w rezultacie nie użyłem, ale dmuchałem na zimne, bo czułem, że to już "to"). Protezy nie ruszałem, nie było sensu, a symboli ducha też nie miałem (a co bym miał, to przez te X prób bym zużył). No jednak element farta musi być, cierpliwość i zachowanie spokoju też. Ogólnie o grze coś pewnie napiszę we "właśnie ukończyłem", teraz powiem tylko tyle, że dawno mnie żadna gierka tak nie wymęczyła czysto fizycznie i psychicznie. Satysfakcja po wszystkim duża, ale za dużym kosztem. Nie po to gram w gierki. Poziom trudności tak z 20-30% w dół i byłoby pięknie wyważone między frustracją a motywacją do walki. Ot, taki GoW na hardzie byłby tu dobrym wzorem. 

 

Po wszystkim wybiłem jeszcze dwie małpy i Demona Nienawiści (przyznam bez bicia, że to był jedyny raz kiedy scheesowałem, ale miałem dość, po parunastu próbach mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że jest gorszym przeciwnikiem, niż końcowy boss). Kusi NG+, ale raczej nie od razu. Potrzebuję detoksu w postaci czegoś lajtowego xd. 

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza

Ja się grać dopiero nauczyłem na 

Spoiler

Sowie 

 

Ostatni boss jakoś mnie specjalnie nie wymęczył, nawet miałem ochotę pograć dalej i ubić to co pominąłem. Jest tak jak mówisz ten demon jest gorszy od ostatniego bossa i też go dałem w przepaść. Z tym ,że nie chciało mi się go znowu parę godzin uczyć i tracić na to czasu. Najgorsze sytuacje w tej grze to ubicie bossa z którym się męczyłeś dłuższy czas, masz tą satysfakcję i radość z pokonania przeciwnika a dosłownie 5 minut dalej jest kolejny którego musisz się uczyć. Zawsze w takich sytuacjach wyłączałem gierkę żeby psychicznie odpocząć. 

 

Trudność bossów jest dla mnie ok tylko pasuje więcej przerwy między nimi. Z drugiej strony te kilkugodzinne nauki bosów to straszne marnowanie czasu. 

Edytowane przez Ukukuki
Odnośnik do komentarza

Czytam wasze literki i się trochę obawiam tego legendarnego już final bossa, chociaż ostatnio Małpa i Sowa padły dość gładko (ok. 10 prób na każdego). Zobaczymy. Przede mną "ostatnia lokacja" i już nie mogę się doczekać jak znajdę życiowy czas by ją przeorać (wraz z zatrzęsieniem copy pasta bossów xd). Ciekawe czy po przejściu od razu zaatakuję NG+, czy jednak zwymiotuję na pada.

 

Co tak naprawdę daje NG+? Jest sporo trudniej? Co z przedmiotami itp.? Jest fun fun fun?

Odnośnik do komentarza

Dla mnie NG+ było łatwiejsze po pierwsze mamy opanowany już ten feeling walki, po drugie mamy wszystkie zdobyte umiejętności i protezy, po trzecie mamy już długi pasek energii i więcej wskrzeszenia. No daje kolejne zakończenia których jest 3 czy 4 nie pamiętam no i ewentualnie do platyny.
Ja akurat miałem zakończenie to prawilne z odwiedzaniem źródlanego pałacu, ale te pozostałe też będą ciekawe więc je ogarnę prędzej czy później.

Odnośnik do komentarza
11 godzin temu, Wiolku napisał:

Czytam wasze literki i się trochę obawiam tego legendarnego już final bossa

 

Ja się będę powtarzał, ale dla mnie jego trudność to bardziej kwestia kilku etapów walki. Jeśli miałbym oceniać pod kątem czysto technicznym, upierdliwości i stosowanych ciosów, to dla mnie (poza Demonem) pierwsze miejsce zajmuje Sowa (walka w połowie gry). Poza nim najwięcej krwi napsuła mi chyba Pani Motyl (ale to początek gry, kwestia obcykania) i paru sub bossów (też kwestia skilla, po jednym z generałów miałem rage quita, mimo, że z perspektywy ukończonej gry to był lamus, o czym zresztą łatwo się przekonać gdy pod koniec mamy recykling). Mocno zwątpiłem przy Żyrafie w lokacji Twierdza, ale to był moment przełomowy: dzięki niemu faktycznie opanowałem system parrowania, mikiri i zbijania postury. To było olśnienie: przeskok między bieganiem, unikami i dostawaniem w du.pe po 30 sekundach, a szybkim rozwalaniem gościa jak szmatę praktycznie bez straty życia. Po wszystkim zmieniłem w ogóle nastawienie do gry: nie czekałem już z obawą na moment, że pojawi się kozak, od którego się odbiję, tylko nabrałem podejścia "na każdego jest sposób". Walki stawiają mocno na schemat, no tyle, że zanim się go nauczymy, to musimy zginąć, i to zazwyczaj nie jeden raz. 

 

Tu też wychodzi brak jasnego i dobrego wprowadzenia w tajniki. Jasne, są te pseudo tutoriale, jest Hanbei do potrenowania, ale nie udawajmy, że to wszystko jest czytelne i klarowne. Inna sprawa: jakoś w połowie gry (za sprawą informacji w czasie loadingu) dowiedziałem się, że trzymanie gardy obniża nasz poziom zbicia postury, i to naprawdę szybko obniża. A z tego co oglądałem na różnych filmikach na YT, to wiele osób tego nie robi, więc zakładam, że część z nich też nie wie xd. 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Ten ostatni Ishin Święty Miecza to jest przedszkolak w porównaniu z tym Ishinem w Shura Ending. Ale się nakląłem, a i tak dałem spokój na dzisiaj. Pewnie mam złe podejście do niego, a i NG+3 też daje się we znaki. Może jutro padnie :|

 

Edit:

Pośpieszyłem się z osądem, już gryzie piach xD

Edytowane przez cotek
Odnośnik do komentarza

No jest tu kilka takich momentów. Cała lokacja-droga do klasztoru Senpou to chyba mój ulubiony fragment gry. Ashina, ten lekko padający śnieg i spokojna muzyka w tle po wykoszeniu wszystkich lamusów, coś pięknego. Szkoda, że mimo wszystko takich momentów "przygodowych" ze spokojnym zwiedzaniem i koszeniem stosunkowo lajtowych przeciwników jest w sumie niewiele. 

 

Ja jednak skusiłem się na NG+ i zamierzam sobie zrobić Shura Ending, po czym raczej odstawię gierkę, bo za platynę brać się nie zamierzam. Na razie lecę na kozaka, ale i tak zdarzyły się momenty, że musiałem się zrespić xd. No i Genichiro w prologu i tak mi doje.bał, ehh. 

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Ishin padł na ten głupi ryj. Kluczowy był - jak w wielu przypadkach w Sekiro - bardziej agresywny styl gry. Pierwszy raz dotarłem do 3-ej "formy" i okazała się najłatwiejsza przez to co w założeniu miało utrudniać - pioruny. Od razu wleciałem na NG+ i tak jak myślałem, wszystkie sub-bossy i bossy klękają za pierwszym razem. Uwielbiam gry, w których nauka i skillsy tak wyraźnie wpływają na poziom trudności. Jakbym sam był Shinobi :problem:

Wspaniała gra pod wieloma względami - klimat, design (te levele i połączenia!), SYSTEM WALKI (chyba najlepszy z jakim miałem do czynienia w grach), sprawiedliwe wyzwanie, nawet story było fajne. Wad w zasadzie nie zauważyłem, może poza nieco niższym replayability, szczególnie w porównaniu do takiego BB. Boss-rush'a nie dostrzegłem i jest to IMO dobrze wyważone, szczególnie biorą pod uwagę styl gry jaką stworzyło From. 

 

Z pełną parą daję mocne 9/10 i wkrótce znów wracam do wspaniałej, feudalnej Japonii.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Wiolku napisał:

Od razu wleciałem na NG+ i tak jak myślałem, wszystkie sub-bossy i bossy klękają za pierwszym razem. Uwielbiam gry, w których nauka i skillsy tak wyraźnie wpływają na poziom trudności. Jakbym sam był Shinobi :problem:

 

 

Polecam sprawdzić zestaw: No Kuro's  Charm + Demon Bell :lapka:

Można sprawdzić, na ile perfekcyjne są nasze deflecty.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...