Skocz do zawartości

Sekiro: Shadows Die Twice


Frantik

Rekomendowane odpowiedzi

Te dwie walki (w sensie dwie ostatnie) były dla mnie trudne, ale w przyjemyny sposób. Są trudne, no bo i Sowa Ojciec, i Isshin mają bardzo dużo staminy i życia i bardzo mocne ataki. Trick jest taki, że żaden z ich ataków sam w sobie nie jest jakoś specjalnie trudny. Dzięki temu można w pełni rozwinąć maestrię Sekiro i się poczuć jak wymiatacz.

Kilka wieczorów uczyłem się ich wszystkich ataków, aż stały się dość banalne, i nawet zanim się zaczęły to już ze swojej pozycji czułem, jaki będzie ich następny atak. Jak ekspert miecza parowałem, odbijałem, następowałem na ich dźgania. Duże błędy kosztowały mnie dużo, mniejsze można było skorygować ucieczką, tchórzostwo spowalniało walkę, zaś prawdziwa maestria każdego ruchu sprawiała, że byłem w stanie bardzo szybko skończyć walkę (szalenie eskcytujące jest to, że jak ktoś ma jaja, to prawie każdego bossa w Sekiro, nawet Ojca Sowę, można przyprzeć do muru i atakować z takim wyczuciem, że sam atak przerywa jego atak, a to pozwala rozpie'rdolić go szokująco szybko i... w pewnym sensie łatwo, ale kara za utratę wyczucia w dowolnej sekundzie jest wtedy zazwyczaj ogromna).

 

Te walki i ich zaje'bistość to jeden z powodów, dla których jednak ciężko mi było wrócić do ociężałej, niezbalansowanej soulsowości Elden Ring. W Sekiro po prostu... kurde, jak wciskałem parowanie w momencie uderzenia, to parowałem, zawsze. Byłem w stanie przez długi czas walczyć z bossem bez jednego błędu.

(Isshina rozwaliłem w niesamowicie ekscytującu sposób: miałem końcówkę HP, on też i... spadłem z krawędzi. W Soulsach - game over, powtarzaj pół godziny. Tutaj wróciło mnie na krawędź i tak się zastanawiam, gdzie ten koleś teraz jest w tej trawie i czy mnie zaraz z dupy zetnie, czy nie. Cudem odratowałem te jego przerażająco wyglądające wielkie zamachy i nadziałem sukinsyna mając końcówkę HP, co za uczucie hehe. Uwielbiam to uczucie w Sekiro jak wielki wróg zamachu'je się potężną włócznią, a ty tylko robisz kontrę i delektujesz się widokiem szoku na jego twarzy i widocznie spadającą staminą)

Odnośnik do komentarza

Jednak ta gra to taki szermierczy wygibas i jak się opanuje mechanikę to jest klasa. Walki są szybki i widowiskowe, ostatnio ograłem Dark Souls 3 i początkowo pomyślałem WTF jaka ta gra ociężała i powolna, ale po przyzwyczajeniu się do systemu walk uważam, że obie gry są kozackie. Przy czym na samym Genichiro zginąłem więcej razy niż na wszystkich bossach DS3 razem wziętych więc wydaje mi się, że Sekiro jest zdecydowanie trudniejsza od Soulsów.

Odnośnik do komentarza

A ja sobie odpaliłem jakiś czas temu Sekiro na PC, żeby w końcu zobaczyć, jak się gra w 60 klatkach, no i po dwuletniej przerwie powrót był dosyć bolesny. Pomijam to, że pamięć mięśniowa trochę zaczęła zawodzić, tym bardziej, że od wymęczenia Sekiro zaliczyłem szereg gier (choć niektóre nawyki czasem się ujawniają nawet w innych tytułach, grając niedawno w taką Kenę, w momentach podwyższonego zagrożenia łapałem się na tym, że próbowałem parować L1). Mimo wszystko nie chciało mi się znowu przyzwyczajać do sterowania i męczyć i w rezultacie odpuściłem dosyć szybko. Swoje już wycierpiałem xD

  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza

No ja jeszcze dzisiaj popróbuje, jak się nie uda to odpuszczam na dłuższy czas. 

Strasznie zniechęcony już jestem i zwyczajnie szkoda mi życia na tą męczarnie :)

 

Edit. Aczkolwiek muszę przyznać że już w pierwszej fazie Isshina, jeśli wszystko idzie w swoim rytmie to jestem w stanie mu wydać niemal perfekcyjną walkę. 

No a potem przychodzi ta włócznia. Bieganie wokół areny wogóle mi nie idzie, bo zawsze coś się spierdoli. Dużo lepiej mi idzie próba parowania, ale i tak nie daje rady 

Edytowane przez drozdu7
Odnośnik do komentarza

Ja się Ishinem męczyłem bardzo w tej fazie z włócznią ale ktoś mi później tip sprzedał w tym temacie, że stawałem na przeciw niego i czekałem, aż atakował tak z wyskoku z uderzeniem włócznią w ziemię wówczas unik do przodu i kilka ciosów i ucieczka, wcześniejsze fazy to już znałem jego zachowania i tak opykane, że nawet mi jednego hita nie zasadził.

Ja akurat lubię takie wymagające gry jak Sekiro, Nioh, Soulsy i poziom mnie motywuje do grania mimo iż wkurza czasem, ale jak ktoś się męczy z takimi tytułami to jak dla mnie nie ma sensu na siłę i faktycznie jak nie sprawia frajdy i satysfakcji tylko wkurza to szkoda życia na takie gry jest wiele świetnych gier :)

Odnośnik do komentarza
2 hours ago, drozdu7 said:

No ja jeszcze dzisiaj popróbuje, jak się nie uda to odpuszczam na dłuższy czas. 

Strasznie zniechęcony już jestem i zwyczajnie szkoda mi życia na tą męczarnie :)

 

Edit. Aczkolwiek muszę przyznać że już w pierwszej fazie Isshina, jeśli wszystko idzie w swoim rytmie to jestem w stanie mu wydać niemal perfekcyjną walkę. 

No a potem przychodzi ta włócznia. Bieganie wokół areny wogóle mi nie idzie, bo zawsze coś się spierdoli. Dużo lepiej mi idzie próba parowania, ale i tak nie daje rady 

Jesli dobrze pamietam, to dobrym sposobem na druga faze bylo trzymanie dystansu i baitowanie go na ten duzy atak wlocznia. Mozna go bylo ladnie umbrella zblokowac i dodac cos od siebie. A najlepiej jak uzywal elektrycznosci, szybkie uno reverse i sru.

Edytowane przez El Loco Chocko
Odnośnik do komentarza
6 godzin temu, drozdu7 napisał:

Strasznie zniechęcony już jestem i zwyczajnie szkoda mi życia na tą męczarnie

Ale zagrasz w coś lepszego? Jakas gra dostarczy Ci podobnych emocji?

Sam dopiero po 4 dniach namiętnego grania go pokonałem. Przy drugim przejściu padł w 2h. Sam napisałeś że jest progres. Nie rezygnuj :)

Odnośnik do komentarza

Sekiro było dla mnie tysiąc razy łatwiejsze niż Soulsy. Ujmijmy to tak - wszystko możesz zrobić. Masz tę samą postać, co każdy inny w tym momencie. Nie ma niczego, czego ci brakuje (no ok, masz parę skillsów które teoretycznie są opcjonalne, a naprawdę kluczowe, ale chyba gra sama mówi że LEPIEJ masz je wykupić i każdy to zrobi, głównie ta kontra na dźganko bez której gra jest pewnie sto razy trudniejsza). Ujmijmy to tak - jeśli obejrzysz 10-minutowe wideo "jak rozwalić bossa X w Sekiro", to to naprawdę powie ci wszystko jak rozwalić danego bossa.

 

Jednocześnie piękne jest to, że RÓWNIEŻ gra daje sporą wolność. Można opanować wszystkie ataki bossa i go rozwalić w minutę, ale można też unikać wszystkich ataków (co jest łatwe, nie ma staminy jak w Soulsach), poza jednym, który akurat łatwo ci się kontruje, i go rozwalić w pół godziny. Dla mnie to było piękne z tymi trudniejszymi walkami, że mogłem znaleźć taką swoją drogę, co mi nie idzie, a co się łatwo kontruje, i kiedy odpalają każdy atak.  
Balans tej gry jest IMO wspaniały - praktycznie zawsze unik jest łatwiejszy od parowania, i zawsze daje mniejszy postęp w walce, ale też zawsze daje jakiś postęp, zawsze możesz po nim zaatakować. Zatrzymanie ataku własnym atakiem zawsze daje najwięcej i najszybciej, ale jest najtrudniejsze. Rezurekcja daje też dużo większe możliwości zarządzania ryzykiem, co daje bardziej emocjonujące ORAZ mniej chamskie walki. Podobnie jak fakt, że jeśli nie omijaliśmy ulepszeń, to nikt nie ma żadnego ataku, który nas zabije z pełnego HP (poza może naprawdę wolnymi atakami które są tylko po to, by karać za naprawdę przesadzone próby kozakowania).

 

Są dodatkowe techniki, jak używanie gadżetów, skillsów, może przedmiotów, ale to nie są Soulsy, tutaj one mają marginalne znaczenie. W żadnej walce nie są jakoś bardzo przydatne (hm, może poza przeciwnikami "widmowymi"). Głównie wcisnąć parowanie jak dotyka cię atak przeciwnika, albo unik w niemal dowolną stronę z drogi od ciosu.

 

Ta kontra dźgania z Sekiro do dzisiaj przywołuje uśmiech na mej twarzy, przepiękny mechanizm. Taki... łatwy. Wciskasz B jak dotyka cię włócznia i przeciwnik dostaje srogą karę, a jeszcze można wbić zawsze 1-2 ciosy. Wygląda też coolersko. Dalej nie wierzę, że From Software nam dało takie gamingowe cudeńko.

image.png.490ccd1020d4cf89842a40bfaeec7eec.png

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Dlatego każdy ma swoje indywidualne odczucia co do gier From, ja sporo razy się odbiłem od soulsów wydawały się takie wolne i toporne w porównaniu do takich Niohów, które prezentowały dynamiczną, szybką walkę. Teraz po DS3 trochę zmieniłem zdanie, ale i tak wydają mi się mega łatwiejsze niż Sekiro.
Co mnie urzeka w Sekiro to właśnie to, że każdy na danym etapie jest na podobny poziomie, a liczą się umiejętności walki. Wiadomo, że protezy pomagają, ale nie ma możliwości takiego grindowania i podbijania poziomu bo to możesz zrobić tylko za pokonanie bossów. Brak ustępstw albo się nauczysz grać jak gość i szastać bossów, albo daj spokój i idź pograć w łatwiejsze gierki. To bezkompromisowe podejście From w tej grze mi zagrało bardzo.

A poza tym osadzenie gdy w Japonii, historia łatwiej podana niż w soulsach, system walki jest klasa :)

Odnośnik do komentarza

Faza Genichiro i pierwsza Isshina w normalnym zwarciu. 

Potem już jednak dużo biegania i czekania na wyskok, ciach i nara. 

Pioruny pomogły bo nauczyłem się je odbijać co mocno mu dopierdalało. 

 

Walki były świetne w tej grze, jednak punktem kulminacyjnym jeśli chodzi o emocje i całą resztę jest pojedynek z Genichiro. 

Odnośnik do komentarza
  • 2 miesiące temu...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...