Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, Square napisał:

Jakby co to chętnie pośmigam online :Aloy_cool1:W większej grupie jest śmiesznie.

 

13 minut temu, łom napisał:

Plus mi się skończył z miesiąc temu i na razie nie przedłużam, a z resztą coś mi się zdaję że bez pobicia rekordów Oxide'a (dopiero co odblokowałem N. Tropy'ego) nawet nie mam co podchodzić do wyścigów z Tobą :sapek:

 

Square to w tej grze pamięta każdy zakręt, także bez wymasterowania tras nawet nie podchodź :lapka:

 

 

Odnośnik do komentarza

Skończyłem po dłuuuugim czasie Phoenix Wright: Ace Attorney Justice for All, oczywiście z odświeżonej trylogii, na Switchu. Co mogę powiedzieć? Dalej to wspaniała seria ze wspaniałymi bohaterami, dalej bronimy w sądzie (w jednej sprawie nie dokońca, hehe), dalej niektóre momenty wymagają bardzo specyficznego pomyślunku, co nie do końca jest fajne. Następną część ogram (przeklikam) za jakiś czas, bo trza coś z gameplayem tym razem zjeść. Najlepsza visual novelka w jaką grałem, bo jedyna :kekyayaya:

Odnośnik do komentarza
8 godzin temu, Square napisał:

Multi to nie czasówki, wszystko może się zdarzyć po tym jak dostaniesz rakietą.

:yao: W 85% przypadkach jak już koś walnął w pierwsze skrzynki ty już robiłeś połowę trasy już nie mówiąc o tym, że trzeba było wylosować coś sensownego.

I tak przeważnie kończyło się na tym, że się nawet do mety nie dojeżdżało, a czasem jak Grześ miał dobry dzień to nie dublował:dafuq: Złoty chłopak.

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza

Assassin's Creed Origins

Platyna.thumb.jpg.05a1d5ed37be9e699747cce3659b8035.jpg
Trzy lata i 10 miesięcy - tyle, według PSN Profiles, zajęło mi wymaksowanie tego tytułu :dafuq: 
W Ubisofcie, wraz ze zmianą formuły serii, puściły hamulce odnośnie zawartości w grze i te nowe Assassiny są do zrzygania napompowane barachłem, a mapy niepotrzebnie wielgachne i upstrzone znakami zapytania co kilka metrów, przez co zamiast zachęcać do eksploracji - odpychają.
Jasne, w rozsądnych dawkach można to zmęczyć, ale ja te moje 120h musiałem rozłożyć na prawie 4 lata, żeby nie zwymiotować, a przecież od dziecka uwielbiam egipską mitologię i tak na dobrą sprawę nie ma gry, która te klimaty lepiej by przedstawiła.
Ciekawe, kiedy tam się opanują, bo o następnych dwóch odsłonach słyszałem, że są jeszcze większe i dłuższe, więc do przeczytania w 2030 przy okazji platyny w Odyssey :leo:
50883728_373083390186429_3340470982660849664_n.jpg.18ef449816effa607b7d0a66b25dc88a.jpg

Jak juz wspomniałem - klimatycznie jest super, Egipt to bardzo oryginalny i interesujący setting na grę, więc już za samo umiejscowienie akcji należy się plusik.
Gameplayowo też ta nowa formuła jest lepsza niż starsze odsłony, zwłaszcza w temacie systemu walki, choć nadal to takie upośledzone soulsy i nie za bardzo czuć moc zadawanych szlagów.
Podobnie jak z jazdą na koniu - wiadomo, że człowiek spaczony jest RDR, ale serio - te rumaki w AC zupełnie nie mają ciężaru własnego i jakiejkolwiek fizyki - ma się wrażenie ujeżdżania papierowej makiety.
W sumie takie wrażenie ma się również w temacie wykreowanego świata - znów porównam do dzieła Rockstar, gdzie gdyby to było w VR to pewnie już bym nie wychodził z gry, bo aż chce się tam żyć, a w AC niby wszystko jest na miejscu, ale całość sprawia wrażenie sztucznej symulacji komputerowej.
Ale może taki był zamysł twórców, bo w końcu to Animus? 

Enyłej, jest całkiem ładnie, a wraz z upgrade'm pod nową generację (tu akurat ogromny plus mojego długiego ogrywania) także bardzo płynnie - eleganckie 60fps znacząco podnosi komfort grania.

1838ebfd5b855-screenshotUrl.thumb.jpg.772cc7e435a9c16ee74da329d3624edf.jpg

Fabularnie jest średnio - niby poznajemy początki bractwa, ale to dopiero pod koniec głównego wątku i w pierwszym z rozszerzeń, a wcześniej to po prostu opowieść o zemście i sprawiedliwości.
Bayek jest fajnym bohaterem, dało się chłopa polubić - taki egipski Geralt, choć dużo bardziej poprawny politycznie.
Wątek współczesny też tu istnieje, ale w bardzo śladowych ilościach i w sumie nie za bardzo wiem, czemu ma on w ogóle służyć, poza przypominaniem, że "jesteśmy w Matrixie".

Jak już wspomniałem ta ogromna gra ma jeszcze 2 dodatki, z czego pierwszy jest raczej skromny, ale drugi mógłby spokojnie być kolejną, osobną częścią.
Na plus, że oferuje trochę tej egipskiej mitologii w bardziej magicznej formie i daje nam pozwiedzać ciekawe (choć nadal bardzo ujebane znacznikami) miejscówki, zalatujące mocną fantastyką.

1838ec11dae88-screenshotUrl.thumb.jpg.56e9a28a12b53d47ee9e42cc270fd667.jpg

No i mamy jeszcze zestaw edukacyjny, w którym możemy się dokształcić, chodząc po zaplanowanych trasach wycieczkowych, podczas których lektor przybliża nam historię Egiptu - bardzo fajna sprawa, taka wirtualna wycieczka z namacalnymi przykładami.

Mimo wszystko bawiłem się tu nieźle, choć jak widać po statystykach - na raty i z wieloma długimi przerwami.
Ostatnio mnie naszło i ten aktualny to był chyba najdłuższy mój czas spędzony z Bayekiem - jakoś się chyba uodporniłem, albo bardziej wyluzowałem, ale dużo częściej łapałem się na tym, że coś mi się podoba, niż mnie wkurza/nudzi/irytuje.

Ciężko mi ocenić ten tytuł, bo niby jest on zrobiony na tyle OK, że zasługuje na umieszczenie go w przedziale "dobry", ale niewątpliwie zabrakło tu umiaru i zdrowego rozsądku pod tytułem "więcej to niekoniecznie lepiej".
Biorąc jednak pod uwagę, że następne części są jeszcze bardziej rozdmuchane, Origins dam ocenę 7/10 i najwyżej będę z tego obcinał przy okazji oceniania Odyssey i Valhalli (a także tego wszystkiego, co zdąży pewnie jeszcze wyjść, zanim wycisnę 100% z tych dwóch przed chwilą wymienionych).

RNFetchBlobTmp_msw97aappzovh5tzi9ls1.thumb.jpg.8d2d903670d99cc65430353705da26a9.jpg

  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

Dodatki też zrobione - wszystkie Assassiny po kolei robię na 100%, choć pierwszego dopiero będę robił na XBOXie, bo na PlayStation nie ma trofeów.
W pierwszego RDR też nie grałeś? Od tamtej pory wszystkie inne "koniowanka" w gierkach to dla mnie porażka - pamiętam mój zawód po sekcji konnej w U3, później w Assassinach właśnie, a nawet w Shadow of the Collosus - tylko Rockstar potrafi w koniki :sir:

Odnośnik do komentarza
9 minut temu, Wredny napisał:

Dodatki też zrobione - wszystkie Assassiny po kolei robię na 100%, choć pierwszego dopiero będę robił na XBOXie, bo na PlayStation nie ma trofeów.
W pierwszego RDR też nie grałeś? Od tamtej pory wszystkie inne "koniowanka" w gierkach to dla mnie porażka - pamiętam mój zawód po sekcji konnej w U3, później w Assassinach właśnie, a nawet w Shadow of the Collosus - tylko Rockstar potrafi w koniki :sir:

 

W jedynkę grałem, ale nie pamiętam jak ten konik patatajuję. Ten w assasynie to trochę jak konik z mgs5, przebije się nawet przez ceglaną ściane jak trzeba :asax:

Odnośnik do komentarza

Mass Effect: Andromeda

 

Właśnie ukończyłem Andromedę. Przed zagraniem przeczytałem opinie w internecie i w większości były mieszano-negatywne. Wszyscy chyba spodziewali się, że będzie to gra na poziomie trylogii Sheparda. No i faktycznie, jak się tak patrzy to Andromeda jest słabsza, ale nie uważam, żeby była złą grą. Jakbym miał wskazać główną wadę, to grze zaszkodziło to, że jest w niej otwarty świat. Przez to cała akcja znacznie zwolniła, stała się mniej dynamiczna i widowiskowa, lokacje stały się bardziej monotonne i przewidywalne.  Wpłynęło to też  na budowanie relacji z wirtualnymi kompanami, z którymi było mniej interakcji i rozmów. Pamiętam, że jak ukończyłem grę to z każdym ze swoich towarzyszy podróży mogłem się "pożegnać". Było ich 10, z czego jak rozmawiałem z kilkoma z nich to zastanawiałem się kim oni w ogóle są :D. Andromeda gdy stawała się bardziej liniowa - w szczególności pod koniec rozrywki - to wszystko zaczynało w niej "grać" i momentami było naprawdę nieźle. Fabuła nie jest jakimś arcydziełem, ale ciekawiło mnie jakie będzie zakończenie. Sporo osób narzekało też na usilnie wciśnięte tematy polityczne. Powiem tak,  nie chce się zagłębiać w polityczne dyskusje, ale nie działo się moim zdaniem nic takiego. Jakbym miał oceniać Andromedę to dałbym jej 6/10. Można zagrać, ale to zdecydowanie nie jest ten poziom co ME I-III.

Odnośnik do komentarza

Grałem w Asasyn Origins z przyjemnością. Podobały mi się scenariusze większości wątków pobocznych, były w miarę zabawne. Świat był ciekawie stworzony, były jakieś tam statsy do nabijania i skarby do zbierania. W momencie, w którym pomyślałem sobie "czekaj, czuję teraz że już nic specjalnie nowego ani ciekawego mnie w tej grze nie czeka, czuję że po prostu klepię", wyłączyłem i tyle, będę wspominał tę grę jako dobrą grę na 30 godzin. Czy wiele straciłem? Jakoś wątpię, bo choć świat stworzony jest fajnie, to z bardzo powtarzalnych elementów. Byłem ciekaw piramid, ale właściwie nie robiłem w tych piramidach nic nowego, tyle że było ciemno. To wspinanie się na byle dwupiętrowy młyn żeby potem teatralnie skoczyć w siano, wystarczyłoby mi raz, a nie bodajże 58 razy mdr.

 

 

Wady są oczywiste, przykładowo:

 

- zawsze będę nienawidzić jak postaci mówią z komicznym akcentem jeśli to nie ma być komedia. Rozumiem, czemu w grze mówią po angielsku - skoro to i tak tłumaczenie, to niech kurna po prostu mówią po angielsku, a nie z komicznie przesadzonym afrykańskim akcentem jakby próbowali się naśmiewać. Scena jest o dwóch postaciach, które normalnie ze sobą rozmawiają, więc niech kurna mówią normalnie po angielsku żeby to oddać. W grze jest tyle gadania, że naprawdę mnie to zaczęło męczyć. A jeśli mam się naprawdę poczuć jak w Egipcie to niech mówią po egipsku i grecku, mówienie po angielsku z absurdalnie przesadzonym akcentem to NIE jest to samo. Nie wiem no, nienawidzę tego w grach i filmach.

 

- jak to w Ubisofcie, wpadasz do bazy i masz dziesiątki przeciwników do rozwalenia i naprawdę jest to nudne. Oni to robią od czasów Prince of Persia: Sands of Time, czasami przeciwnicy w bazach przylatują jak muchy mimo że w tej grze są levele i gra dobrze wie, że oni nie mają ze mną szans, obojętnie czy przyleci ich 5 czy 50. To zajmuje zdecydowanie zbyt dużą część gry jak na to że nic się w tych walkach nie wydarzy, ot przeszkoda która cię spowalnia.

 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, ogqozo napisał:

zawsze będę nienawidzić jak postaci mówią z komicznym akcentem jeśli to nie ma być komedia. Rozumiem, czemu w grze mówią po angielsku - skoro to i tak tłumaczenie, to niech kurna po prostu mówią po angielsku, a nie z komicznie przesadzonym afrykańskim akcentem jakby próbowali się naśmiewać.

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza

Resident Evil 3 Remake [PS5]

 

1642342809_RESIDENTEVIL3_20221001172529.thumb.jpg.d74aca1be61684529cc4d3cab8ae6b1c.jpg

 

Parafrazując klasyka - co Residencik, to Residencik.

 

W oryginał grałem dawno temu. Tak dawno, że nawet nie jestem w stanie wychwycić uproszczeń, wyciętych lokacji i skrótów fabularnych, na które RE3R ponoć cierpi. Dla mnie to nie problem. Najbardziej znaczącą różnicą, którą odnotowałem, to fakt, że Jill nie ma kozaczków, ale i tak jest miła dla oka, z każdej praktycznie strony, hehe chrum kwii. 

 

Szalenie skondensowana ta gra, człowiek się odzwyczaił o tego rodzaju rozgrywki, gdzie praktycznie przemy od punktu do punktu, podziwiamy scenkę, walczymy z oślizgłym bossem i już lecimy do kolejnego punktu. Ciaśniutko upchana zawartością to gra. Zero przestojów, zero zacinek (bo zagadki są obraźliwie wręcz proste), minimum backtrackingu i błądzenia, trochę szperania po śmieciach i zakamarkach dla dociekliwych. Klasyczny vibe tamtych gier. Dwie godziny na speedrun, ja bawiłem się przez aż osiem. Nie da się ukryć, że RE3R jest tak krótki, że aż za krótki. Dwie, trzy godziny dłużej byłoby idealnie. Ale z dwojga złego to wolę już grę za krótką, niż za długą. Znak czasów i wiecznego braku czasu. No i preferuję niedosyt, niż przesyt.

 

1758680704_RESIDENTEVIL3_20220930192247.thumb.jpg.a23b2c8411a15371921d7a0cbb0bc2e2.jpg

 

Rozgrywka to czysta przyjemność, choć w stosunku do RE2R więcej tu akcji, niż nerwowego horroru z przeczesującym kąty snopem latarki. RE3R bywa bardziej beztroski, a fragmenty ze zmianą postaci to już w ogóle strzelnica, jakby jutra miało nie być. Nemesis? Irytuje mnie. Nigdy nie byłem fanem tego typu przeciwników wywierających stałą presję, ich nużących już powrotów w "teraz już z pewnością ostatecznej formie" i gameplayu opartego na skrypcie. Rozumiem cele i założenia Nemesisa, ale nie jestem tych celów i założeń zwolennikiem. Pozostało mi zacisnąć zęby i przebrnąć te chwilami chaotyczne fragmenty.

 

Stara szkoła projektowania liniowych gier. Intensywna, sprawnie utrzymująca zainteresowanie gracza, urozmaicona i zbalansowana (wyważone fragmenty Jill, nastawione na akcję epizody kudłatego kompana). Klimat opanowanego miasta jest piękny, widoczki nienaganne. Bardzo udana gra, której jedynym istotnym problemem jest długość. Poza tym tip-top.

 

 

  • Plusik 6
  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza
22 godziny temu, ogqozo napisał:

- zawsze będę nienawidzić jak postaci mówią z komicznym akcentem jeśli to nie ma być komedia. Rozumiem, czemu w grze mówią po angielsku - skoro to i tak tłumaczenie, to niech kurna po prostu mówią po angielsku, a nie z komicznie przesadzonym afrykańskim akcentem jakby próbowali się naśmiewać. Scena jest o dwóch postaciach, które normalnie ze sobą rozmawiają, więc niech kurna mówią normalnie po angielsku żeby to oddać. W grze jest tyle gadania, że naprawdę mnie to zaczęło męczyć. A jeśli mam się naprawdę poczuć jak w Egipcie to niech mówią po egipsku i grecku, mówienie po angielsku z absurdalnie przesadzonym akcentem to NIE jest to samo. Nie wiem no, nienawidzę tego w grach i filmach.


U mnie akurat na odwrót i buduje to moją wczuwkę. Pamiętam, że chyba w Unity wszyscy mówili z perfekcyjnie oxfordzkim akcentem i strasznie mnie to wybijało z klimatu Paryża.
Podobnie w takim Kingdom Come Deliverance - niby wszystko dookoła takie swojskie, ale ten angielski ranił uszy.

Odnośnik do komentarza

Lubię spędzać czas w Paryżu i może po złych dzielnicach chodzę, bo jakoś klimat Paryża kojarzy mi się z mówieniem po francusku, nie z mówieniem po angielsku z przesadzonym Hallo Hallo francuskim akcentem.

Akurat w AC Unity można po prostu grać po francusku.

 

 

Włączyłem tę Odyseję i faktycznie jest jeszcze gorzej. Główna bohaterka mówi jak grecki taksówkarz w tanim serialu komediowym. W ciągu pierwszej minuty mówi kilkukrotnie "malaka!" jakby zaraz miały się rozlec śmiechy z taśmy, jednocześnie inne słowa pochodzenia greckiego wymawia we współczesnej angielskiej wymowie. Nie no, nie czuje się jak w Grecji.

Gra ogólnie ma sporo dla miłośników historii, wręcz zaskakująco jak na popwy hit. Ale te głosy są takie, że mam wrażenie, że zaraz spotkam postać która się nazywa Oliwa Tzatziki.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...